Studio: Wild Hog Flying
Gatunek: FPS
Ktoś, kto niegdyś zarywał noce przy pierwszym Doomie może dziś rwać włosy z głowy, patrząc na te mierne ?pseudoefpeesy?, w których nie dość, że jest się zwyczajnym żołnierzem (jednym z wielu!), to jeszcze sztuczna inteligencja często kradnie nasze fragi bez żadnego problemu. Ileż można? ? spytacie, gdy kolejny terrorysta stęka ciche ?blad? i upada na glebę, podczas gdy kiedyś normalką było delikwenta wysadzić w powietrze, poszatkować na sztuki, wsadzić rakietę prosto w? nos. Melancholia, tragedia, smutek ? ale dość! Naprzeciw bliskowschodniej stagnacji w 2011 roku polskie studio wydało FPS?a, który z założenia miał być ?oldschoolowy?. Czy to czas na rzeź?
Bravery calls my name
Likwidator
Przed naszymi oczami staje być-może-nie-tak-odległa przyszłość, w której ludzie walczą ze zbuntowanymi robotami, chroniąc się w ostatnim bastionie ludzkości ? w Beozarze. Standardowy cyberpunk. Podlany Philiphem K. Dickiem. My pokierujemy poczynaniami Majora Fletchera, weterana, faceta tak twardego, że na śniadanie przeżuwa wnętrzności ukatrupionych przez siebie robotów. Dostaje on zadanie sprawdzenia, dlaczego do miasta dostały się roboty oraz co ma z tym wspólnego pewien zbiegły naukowiec. Fabuła jest przedstawiana za pomocą puszczonych w ruch komiksowych kadrów ? z całkiem niezłą kreską i kolorystyką, ale niestety historia jest nadęta i nudna. Dialogi martwe i nieciekawe. Ale to nie dla fabuły w tą grę gramy. W każdym razie na samym początku trafiamy na mokre ulice Beozaru, ukryte w mroku.
In the sound of the wind in the night
Niszczyciel
Mimo iż gra na okładce ma napisane ?oldschool?, to miłośnik tego typu rozgrywki może się zdziwić, gdy zobaczy ilość broni ? zaledwie dwie! Jak w jakiejś ?niemęskiej konsolówce?! Ale zaczekaj ? to nie wszystko ? chciałoby się rzec. Pierwsza z broni nosi miłą nazwę ?CLN? i pruje ołowiem w podstawowym trybie, a po pewnym czasie może strzelać granatami, tworzyć miny, być strzelbą i to co najważniejsze, czyli pluć granatami w nabiegających przeciwników. Z kolei druga zabawka o równie wiele mówiącej nazwie ?N.R.G? wygląda na karabin plazmowy i takim jest w istocie. Ale jednocześnie potrafi ciskać plazmowe miny, porażające wszystkich naokoło, daje moc podobną do pewnego Imperatora, może uderzyć gigantycznym promieniem, przebijającym ściany i strzelać pociskami powietrze-wróg, też przez ściany. Ba, aby to uczynić podświetla nam pobliskich wrogów, żebyśmy przypadkiem nie byli zaskoczeni, gdy dwadzieścia robocików wyskoczy nam zza rogu. Aby jednak mieć możliwość skorzystania z tych zabawek należy szukać specjalnych, złotych pojemników z punktami, za które możemy wykupić ulepszenia do swojej broni, a także do swojego pancerza, wyposażając się w coś podobnego do bullet-time?u w razie śmierci i zwiększając swoje zdrowie i pojemność magazynków. Broni się nie przeładowuje, ale amunicję zjada i tak.
My shotgun will drink blood
Dekonstruktor
Przy pomocy wyżej wspomnianych broni przyjdzie nam się zmierzyć z hordami wrogich nam maszyn, dzielących się na kilka rodzajów ? mali upierdliwcy, duże, taranujące bydlaki z odmianą strzelającą rakietami, człekopodobne szkielety na metalowych nogach, latające roboty z rakietami i? to by było na tyle. Przynajmniej w podstawowej wersji. Dodajmy do tego jeszcze dwóch bossów ? w tym wielkiego Atlasa i podobne do krewetki stworzenie, łażące po budynkach. Jedynie dwa rodzaje z podstawowych przeciwników potrafią strzelać, więc walka jest niemal zawsze kontaktowa. Polega głównie na tym, że my cofamy się bardzo szybko, żeby wprowadzić wrogów w pobliże wszelkich elementów otoczenia, które wybucha i zadaje obrażenia. Poza zwykłymi wybuchowymi beczkami są tu specjalne panele elektroniczne, kosze na śmieci rażące prądem, samochody i kilka innych, nie mniej ciekawych i spektakularnych możliwości. A wybuchy są tu przepiękne.
And I will fight
Yes i will fight
Brutal z pięknym wnętrzem
Bo i grafika jest tu śliczna. Choć lokacje są bardzo ciasne i w większości do celu prowadzi jedna droga, to okolice i tło wyglądają fenomenalnie, zwłaszcza że bardzo wiele twórcy czerpali z klasyki sci-fi, więc możemy tu podziwiać takie perełki, jak obładowany reklamami sterowiec, krążący ponad zaśmieconymi uliczkami miasta. Aby nie psuć klimatu podstawowym kolorem jest czerń, atakująca i wyłażąca z każdej możliwej szczeliny. Pod koniec gry trafiamy do bazy wojskowej, a docieramy tam pociągiem. Wrażenie, jakie wywołują pędzące pociągi, oświetlone złotymi smugami jest niezapomniane, bowiem światła przelatują przez wszystkie ściany z ogromną prędkością. Należy tu dodać, że jakiś czas po wydaniu swej gry studio Flying Wild Hog wydało edycję rozszerzoną, zatytułowaną ?Extended Edition? ? skopiowali pomysł od twórców wiedźmina, gdyż całą nową zawartość udostępnili za darmo posiadaczom podstawowego ?Hard Reset? ? wystarczy tylko pobrać dodatek na stronie Steam.
In the dawn of battle
Edycja ? NIE MA LIPY
Dodatek trochę zmienia ? dodano nowy tryb gry (new game +), nowy poziom trudności (inspirowany powiedzonkiem pewnego słynnego kulturysty), a także nowe rozdziały, których przejście zajmuje ok. 2 godziny i kończą się walką z gigantycznym bossem na arenie. Jeżeli chodzi o oprawę ? jest jeszcze lepsza niż w podstawce! Widać to zarówno na początku ? zazielenione tereny starej fabryki ? jak i w środku ? ucieczka z niszczyciela śmieci ? i na końcu ? niebo apokalipsy. Dodatek jest dużo bardziej kolorowy od swego brata i wprowadza nieco zróżnicowania do walki poprzez dodanie nowych wrogów. A tych są dwa rodzaje ? skarabeusze małe i duże (małe szarżują, duże strzelają laserem i rakietami) oraz policja w lewitujących radiowozach (modele przypominają te ze stareńkiej polskiej gry ?G-Police?, co zapewne jest hołdem dla tej produkcji). Znajdziemy tu też nowy obiekt otoczenia do niszczenia ? białe beczki, które ?zamrażają? wrogów. Jest tu kilka wybitnych momentów ? jak w hangarze, w którym uruchomione zostały zgniatarki. Zgroza.
Dawn of Battle
Gdy elektroniczne przewody utykają mi w zębach?
Czy napotkałem w ?Hard Reset? jakieś wady? Owszem, trochę ich było, a najgorszą z nich były rzadkie checkpointy, przez co w razie śmierci często trzeba powtarzać kilka dobrych minut gry. Inną sprawą jest małe zróżnicowanie przeciwników, przez co już w połowie gry zna się na pamięć wszystkie taktyki przeciwko każdemu przeciwnikowi (małe trzeba zatrzymać plazmową miną, od dużych trzeba odskakiwać, szkielety należy zdejmować z daleka), a gdy do tego uzbroimy się w broń, która nie dość, że strzela przez ściany, to jeszcze automatycznie namierza wroga, to raczej rzadko sięgniemy po coś innego. Fabuła jest kiepska i nieciekawa ? o tym już wspominałem. Poziomy są liniowe i często klaustrofobiczne. Ale też wypełnione mechaniczną masą, do której bardzo miło się strzela. Poczucie mocy występuje w pełnej okazałości.
? zapijam to olejem silnikowym i wszystko gra.
?Hard Reset: Extended Edition? dał mi prawdziwą masę frajdy, czasem poprzetykaną irytacją z częstych zgonów, lecz gra daje nam do zrozumienia, że nasza porażka jest winą tylko i wyłącznie naszą, a nie gry. Zdarza się jej być złośliwą i zmienną, często sadza nas w mrocznych zakątkach karząc walczyć o życie w niezwykle dynamicznym tempie. A gdy to się dzieje, wówczas adrenalina skacze, tempo przyspiesza, a mózg bezustannie szuka dobrego wyjścia z sytuacji ? choć i to z czasem zanika, ustępując satysfakcjonującemu wyrzynaniu wrogów. Nasz bohater z czasem staje się prawdziwym teminatorem, a że nie gada zbyt często, to nas z tego nie wybija. Muzyka charakteryzuje się mieszanką metalu z elektroniką i nie tyle przeszkadza, co raczej umila dzieło zniszczenia. To niestety nie jest oryginalny Painkiller, ale też nie jest to Call of Duty ? polecam więc to dzieło miłośnikom dobrego strzelania, bowiem gwarantuje ok. 10h przyjemnej rzezi w dobrej cenie i uroczym środowisku.
Ocena: 8 (znów!)
Plusy:
- Kapitalna strzelanina
- Oryginalny styl graficzny
- Dużo (lecz mało) broni
- Elektryzująca muzyka
- Zniszczenia otoczenia
- Piękne wybuchy
- Poukrywane sekrety
- Całkiem długa
- trzej zróżnicowani bossowie
Minusy:
- Mroczno przez ¾ gry
- Trochę ciasno tu i ówdzie
- Rzadkie checkpointy
- Kiepska fabuła
- Dwie bronie (ale rozkładające się)
- Miejscami jest pustawo
PS: Ostatnio robiłem osobiście screeny, a teraz przedstawiam wam gameplay moją ręką zrobiony i z podkładem muzyki Czajkowskiego, bo bardzo lubię sobie nucić klasykę do masowej rzezi.
Gameplay (tylko z dodatku)
Youtube Video -> Oryginalne wideo Zwiastun
Youtube Video -> Oryginalne wideo
- Czytaj dalej...
- 1 komentarz
- 1146 wyświetleń