Skocz do zawartości

Moje Fado

  • wpisy
    348
  • komentarzy
    1406
  • wyświetleń
    470589

Słowo na niedzielę - "The World of MANGA", Galeria Rotterdam


bielik42

1374 wyświetleń

The World of MANGA

2013-The-world-of-MANGA-136742179758.jpg

Miasto: Rotterdam

Trwa: od października 2013 do stycznia 2014

Wreszcie! Czując się człowiekiem kulturalnym i obytym, a przede wszystkim yntelygentym, postanowiłem ruszyć swe szacowne siedzisko i skierować je w możliwie epatujące kulturą miejsce. Traf chciał, że na jakiś czas jestem uziemiony z dala od swej ojczyzny, wiodąc smutny żywot romantycznego emigranta w nadmorskich Niderlandach. Rotterdam to nie Amsterdam, ale Holandia jest uznawana za dosyć wyzwolony kraj. A sztuka Mangi jest wyzwolona z całą pewnością. Jak było - oto pytanie?

Miłe złego początki

Niech nagłówek mówi sam za siebie! Trzymając w ręku bilet

nzTivUKs.jpg

Tak, to jest bilet (koszt - 12,50 euro, czyli około 50 zł). Dorwałem się do komórki z aparatem po raz pierwszy od bardzo długiego czasu. A przez moje gapiostwo macie teraz niepowtarzalną okazję ujrzenia nieplanowanego zdjęcia biletu. Ogólnie musicie mi wybaczyć kiepską jakość zdjęć - fotografować nie było wolno, więc musiałem się zabawić w "Thiefa" i cykać fotki wtedy, gdy ochroniarze znajdowali się na odpowiednich punktach swojej rutynowej przechadzki. Nawet nie wiecie, jak bardzo potrafi człowieka przerazić dźwięk ich dzwoniących kluczy. Ale jakieś fotki są. W holu na parterze stało takie oto cudo.

90mY4ib.jpg

W sumie to jest wystawa w skrócie - Najpierw popatrzymy na bardzo ładne figurki, zachowane w doskonałym stanie, potem popatrzymy na roboty, a wszędzie będą stały stojaki z tymi oto albumami. Dobra reklama. Ach, byłbym zapomniał - do wycieczki dostajemy też specjalny spiker na smyczy. Służy on do tego, abyśmy nie byli przypadkiem zmuszeni do czytania podpisów pod eksponatami. No nic - ruszyłem na drugie piętro, gdzie zaczynała się wystawa, a przemiły pan ochroniarz urwał kawałek mojego drogocennego biletu. Wycieczka się zaczęła!

Pierwsza sala doskonale wprowadza w nastrój - wszędzie jest ciemno, na jednej ze ścian jest rozwieszone płótno, na którym wyświetlany jest film pokazowy, ukazujący w skrócie wystawę. Smaczkiem jest fakt, że dodano muzykę (chyba) Hatsune Miku i wprowadzono w ruch kilka wiszących na ścianach mang. Ładnie skadrowano też rzeźby, a szczególnie Yokai. Na pozostałych ścianach wisiały ładnie oprawione i podświetlone mangi, wybaczcie, że nie podam autora, bo nie miałem na czym notować. A na album sobie nie pozwoliłem (o tym napiszę dalej). Oto jedna z mang - tu mamy kota.

xurqrSz.jpg

Mangi przedstawiają nam dramatyczne losy rodu cesarskiego i jest ich około 20. Przechodząc do następnej sali wita nas taki oto przyjemniaczek:

KX7FXZ0.jpg

W tle dodany potężne dźwięki burzy - to czas, byśmy poznali potężne bóstwa tej kultury - dwa demony, jeden od gromu, drugi od wiatru. Możemy o nich poczytać na ścianie. Poza tym znajdziemy tu też kilka innych posążków wyciągniętych z grobowców jakichś nieszczęśników oraz dwie przerażające, drewniane maski Yokai. Co ciekawe na kilku postumentach stoją oryginalne figurki gliniane, a za nimi zęby szczerzy plakat z... ich odpowiednikiem w Street Fighter! Okazuje się, że 3/4 drugiego etapu zwiedzania zajmują wielkie plakaty Street Fightera z kilkoma informacjami. Jest też tam kawałek anime na podstawie tejże serii. Ech.

No dobra, pora na coś innego - kolejna sala przedstawia nam odłam Mangi, a konkretnie ten traktujący o naparzających się robotach. Zaciekawił mnie fakt, że ten odłam pojawił się zaraz po II w. ś. Ten pokój zaczyna się ciekawie - oglądamy kilka pierwszych rysunków tego typu, prototypy fizyczne:

BtbtDJF.jpg

I kilka dzieł papierowych, wybitnie symbolicznych. Nastepnie umieszczono na ścianach kilkanaście ładnie wykonanych artworków z różnych mecha-serii anime. Niestety potem jest gorzej - połowę sali zajmuje ekspozycja mechów z "Armored Core V". Na ścianach wiszą artworki, na szklanej ścianie obejrzymy kulisy powstawania zwiastuna, a na ekranie obok obejrzymy sam zwiastun. Pod ścianą stoi spora kolekcja wiernych figurek robotów z tejże gry. Najciekawsze w tym wszystkim są informacje na ścianie, z których dowiemy się o powiązaniach serii "Armored Core" z legendą 47 Roninów. Niesmak pozostaje - bo to dominacja jednej serii nad bogactwem, tak być nie powinno.

No nic, kolejna sala! Tam wita nas gigantyczna maska czerwonego demona, którego imienia akurat zapomniałem. Ten pokój pokazuje nam kulisy kultury tatuażu - znajdziemy tu mangi przedstawiające postacie z ozdobionymi ciałami, starsze (XIX w.) i nowsze (współczesne). Umiarkowanie ciekawe. Ale za to tuż obok wisi kilka naprawdę ślicznych obrazów, jak ten poniżej:

SjvwfLX.jpg

Miodzio, idziemy dalej - trafiamy do małego pomieszczenia ze schodami prowadzącymi do dalszej części ekspozycji. Na szczęście organizatorzy nie marnowali aż tak miejsca, więc i tu wisi kilka ciekawych obrazków, zazwyczaj przedstawiających młode pary. Kreska jest bardzo miła, a w każdym obrazku dominuje sylwetka męska - i nic dziwnego, bo tu znajdziemy wyjaśnienie, dlaczego japońskie dziewczyny tak bardzo lubią facetów udających dziewczyny. Jest też kilka nieco bardziej "pieprznych" ciekawostek, ale tylko słownych. Prosto w górę, na czwarte piętro.

dvzCzyB.jpg

Tu jest nieco ciekawiej - na ścianach wiszą już typowe Mangi, których tysiące znajdziemy na DeviantArcie. Tematyka różna, symbolika przedziwna, niemal wszystkie urokliwe (ok. 40 rysunków), ale zabrakło tego, co dla mangi jest typowe - erotyki. Znaczy, nie zrozumcie mnie źle. Były tam śliczne prace, takie jak ta:

AttFRcc.jpg

I ta:

Jas2lH2.jpg

Ale nie było w tym żadnego erotyzmu! A to przecież pierwsze, co się obecnie z mangą kojarzy!. Wiecie, biusty tak wielkie, że dziewczyny łamałyby się jak zapałki bez tych tytanowych pancerzy, ośmiornice, maszyny i tak dalej. Wszakże jestem w Holandii, nie? Wszakże praca wystartowała w Amsterdamie, nie? (a kto zna renomę Amsterdamu...). Ale nie - nagi biust jest, ale widoczny jedynie z boku i do tego pozbawiono go sutków (!). Nie bierzcie mnie za jakiegoś obślinionego szaleńca, który poszedł na wystawę tylko po to, żeby poparzyć się na biusty, bo nie ma tego na żywo. Nie! Ale element nagości jest jak dla mnie jednym z ciekawszych elementów Mangi. Takie jest moje zdanie.

Zwłaszcza, że ostatnie dwie sale już tylko mnie rozczarowały - w pierwszej całe miejsce poświęcono Cosplayom, co mnie całkowicie nie rusza. Były tam może z dwie całkiem niezłe modelki, ale poza tym to nuda. Szukałem w tym czegoś artystycznego, ale po 20 sekundach gapienia się na idealne kaloryfery kolejnych Smoczych Wojowników miałem dość i ruszyłem do kolejnej sali.

A tam wcale nie było lepiej, choć powinno. Napis głosił - Anime - i to mnie ciekawiło, bo trochę już tego w swoim życiu widziałem. Ale. Okazuje się, że cała sala dotyczy wyłącznie jednego (!) Anime , a konkretnie "Okami Kodomo no Ame to Yuki" Hosody, czyli w wolnym tłumaczeniu "Samotna kobieta opiekuje się swoimi dziećmi i kompletnie jej nie przeszkadza, że te przemieniają się w wilki". Mamy więc zwiastun, kawałki filmu, wycięte sceny z filmu, krajobrazy z filmu, szereg szkiców z filmu i sporą salę, w której z trzech ekranów (każdy z innej strony) lecą ujęcia z tego filmu, a na środku stała okrągła kanapa, na której można było sobie klapnąć. Wystawa sławi się tytułem "World of..", a w sekcji anime nie ma ani słowa o Miyazakim? O Akirze? O nie, nie kupuję tego.

Zapomniałem wspomnieć, że po kupieniu biletu miła pani sprzedawczyni poinformowała mnie, że po wystawie mogę zwiedzić ich wystawy dotyczące kultury krajów orientalnych. Nieco rozczarowany sekcją "Anime" ruszyłem więc, by obejrzeć co takiego muzeum ma mi do zaoferowania. I się zaskoczyłem, bo mogłem podziwiać niesamowicie klimatyczne wnętrze buddyjskiej świątyni, doprawionej monotonnym mruczeniem mnichów. Ta wystawa dzieliła się na cztery sekcje: Chiny (z Tybetem), Japonię, Oceanię i Indochiny. Na wystawach stała tam ogromna ilość rekwizytów, od totemów aż po broń i garnki. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie wystawa chińska

lPB9C8N.jpg

I Oceaniczna

DQ5Djys.jpg

Był tam też słynny chiński ołtarz z gigantycznym, drewnianym ( i pomalowanym na czarno) fallusem, którego dotknięcie ponoć przynosiło szczęście w życiu miłosnym. Wolałem z okazji na uzyskanie buffa nie skorzystać.

Podsumowując - wystawa "The World of MANGA" mnie zawiodła. Część dzieł była naprawdę ładna i ciekawa, prezentacja też nie należała do najgorszych, ale całość wydaje się być ładnie oprawioną reklamą produktów "From Software" (twórcy "Armored Core") i reżysera Mamoru Hasody. Całe szczęście, że pozostałe wystawy tam umieszczone były warte zobaczenia. Aczkolwiek aż tak bardzo nie żałuję swojego wyjścia (Choć żadnej fajnej Japonki nie znalazłem w środku, a Cammy się nie liczy, bo nawet nie pochodzi z Japonii).

Jeszcze tu jesteście? No to zasłużyliście na nagrodę - oto zdjęcie Rotterdamu:

5SSsyOa.jpg

Nie wystarczy? No dobra, to macie i Mnie:

qDANoMy.jpg

Dzięki za czytanie!

:D

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

A na tej wystawie dotyczącej kultury krajów orientalnych był dział z rozwojem oręża dalekowschodniego?

Niestety nie było tam żadnych informacji - jeżeli zaś chodzi o oręż, to dominowały bardzo wczesne typy, tworzone głównie z drewna.

Link do komentarza

Grimmash, , powiedział:

Tylko erotyka się kojarzy z mangą? Ej no to stereotypy, tak poza tym fajny wpis.

Nie, nie tylko - ale twierdzę, że to bardzo istotny element tej sztuki.

Trochę się droczę, ale nie przepadam, gdy ludzie kojarzą tylko erotykę z M&A.

-Hej, lubię M&A!

-Te zboczone obrazki?

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...