Piszę ten pamiętnik ze względu na przyszłe pokolenia. Chciałbym wierzyć, że te słowa, moja historia, czyny i przeżycia powinny stanowić ostrzeżenie, albo po prostu naukę. Dzień po dniu, miasto po mieście, pocisk za pociskiem ? oto koleje mojego losu, oto moja spuścizna, czytacie przekaz, zapamiętajcie mnie. A wszystko zaczęło się, gdy Margaret weszła do przepompowni wody i stwierdziła fakt, że coś się zepsuło?
Dzień 1 ? oślepienie
Jeszcze kilka godzin temu po raz ostatni słałem swoje łóżko w pokoju nr 42, a jedyne, co czułem, to przerażenie. Ja, niewiele znaczący mieszkaniec podziemnej utopii znanej jako ?Krypta?, miałem wyjść na powierzchnię, po wielu, wielu latach od czasów wojny ostatecznej, atomowej. Będę pierwszy, ale powód jest ważny ? trzeba znaleźć hydroprocesor, bo nasz się zepsuł i powoli kończą nam się zapasy wody pitnej. Staram się być odważny, ale tak naprawdę robię w gacie ze strachu. Nóż, pistolet, kilka stimpaków i garść amunicji ? oto moje źródło przetrwania. Na szczęście jestem wytrenowany. W krypcie mogłem się wytrenować, rozwijać swoje poszczególne cechy i umiejętności, a możliwości było dużo. Zarówno używanie broni palnej, jak i zdolności krasomówcze były do wyboru, a także mniej moralne rozwiązania, typu kradzież, skradanie i otwieranie zamków. Postanowiłem zostać kowbojem, jak w tych starych westernach ? szybka ręka, charyzma i zwinność ? oto moje atuty. Trochę też nabyłem wad złych, gdyż postanowiłem zostać zawodowym złodziejem. Kto wie, jakich ludzi (i czy w ogóle ludzi?) napotkam na swej drodze.
Wychodzę? a moim oczom ukazuje się pustkowie. Szarość, piasek, spalone drzewa i kamienie. Ani śladu jakiejkolwiek istoty żywej. Muszę przyznać, że ten widok jednak zrobił na mnie spore wrażenie ? ciężko nie odmówić mu swoistego klimatu. Szybko skierowałem się na wschód, gdzie miała leżeć inna krypta?
Dzień 24 ? zachwyt
Ten świat wcale nie jest taki zły! Ba, odnajduję w nim wiele radochy. Walki ze zmutowanymi zwierzakami, porachunki mafijne w niewielkich miasteczkach, problemy ich mieszkańców i krucjata przeciw bandytom ? oto moje zabawy. Obawiałem się, że broni będzie mało, ale repertuar prezentuje się iście koncertowo ? wiele różnych pistoletów, kilka karabinów, broń ciężka i plazmowa, mogę też bić się bronią białą, ale to nie dal takiego rewolwerowca jak ja. Na początku nikt mi nie wierzył w to, że pochodzę z krypty, ale z czasem inni się do mnie przekonali, zlecali mi zadania i wymieniali spostrzeżenia. Za znalezione w czasie podróży kapsle mogę handlować, choć i innymi sprzętami potencjalni handlarze wcale się nie brzydzą. Towarzyszy mi przyjacielski osiłek o imieniu Ian, słucha moich rozkazów i przechowuje niepotrzebne graty. No i mam ze sobą psa, wspaniała psina.
Pustkowie jest rozległe i większej części niezamieszkane. Owszem, w czasie podróży napotykałem różne stwory, bandy nikczemników i handlowców z obstawą, ale głównymi ośrodkami życia są niewielkie miasta. Wpierw odwiedziłem małą wioskę ?Cieniste Piaski?, gdzie pomogłem w kilku sprawach (do dziś boli mnie lewy pół[beeep] po tej walce z radioskorpionami) i poznałem Iana. Później wyruszyłem do Złomowa ? cichej strefy wojny pomiędzy sklepikarzem Killianem i grubym typem Gizmo. Następnie skierowałem swe kroki do Hubu ? największego z miast, ale jest tam raczej przygnębiająco, za to mogę skorzystać z dobrodziejstw pracy dla karawan. Słyszałem też o Bractwie Stali, czyli kultystach broni i futurystycznych mechanizmów. Ich pancerze to pierwsza klasa (muszę tam zajrzeć). Także Gruzy ? podzielona strefa w miasta Los Angeles budzi we mnie ciekawość. A wszędzie napotykam te dziwaczne ?Dzieci Katedry? ? podejrzanie to wygląda. No nic, pora na podróż do Nekropolis ? to tam znajduje się jedyny hydroprocesor. Muszę uważać, bo to miasto ghuli, a ci biedacy nie są zazwyczaj przyjaźnie nastawieni.
Dzień 40 ? szacunek
Hydroprocesor z głowy! Ale wciąż tkwię na pustkowiach. Ma to jakiś związek z tymi dziwacznymi pokrakami, które spotkałem w Nekropolis. Nie, to nie o ghule chodzi, lecz o wielkie, umięśnione i zielonkawe giganty, gadające o dziwnych rzeczach. Było ich tam kilku, ale łatwo dali się oszukać. Ponoć gromadzi się ich armia, a więc pora znów odwiedzić Bractwo Stali ? może od nich uzyskam pomoc.
Cóż za zaskoczenie, jak bardzo ten zrujnowany świat jest bogaty! Ma w sobie tak wiele zadań i ciekawostek, walki satysfakcjonują, a w uszach szumi przyjemny wiatr, wyjący w tych radioaktywnych stepach. Poznałem tak wielu ludzi, wpływałem na ich losy. Decydowałem o życiu i śmierci, a teraz znów wyruszam w pustkę. Na zachód, na zachód, czy spakowałem wszystkie lekarstwa?
Dzień 456 ? legenda
Zdejmuję z głowy ten koszmarne niewygodny hełm pancerza wspomaganego. Mój minigun leży obok, oparty o krawędź rozpadającego się biurka. Trafiłem na jakąś zapyziałą kawalerkę w tych ruinach L.A., aby tylko pozostawić po sobie wiadomość. Ian się zdrzemnął, a Ochłap już dawno temu leży pod ziemią, gdy po grzbiecie przejechała mu seria z karabinu. Zabiłem tego zielonego bękarta z szałem w oczach, ale to nie zwróciło mi przyjaciela. Ale to teraz nie jest ważne ? moja podróż dobiega końca. Wiem, kto za tym wszystkim stoi i wiem, gdzie go odnajdę. Ale to będzie trudne, wszakże pakuję się w paszczę lwa. Ja, który miażdżyłem kości Szponom Śmierci, a głównego gangstera Hubu wypatroszyłem, obawiam się, że nie wrócę z tej wycieczki. Dlatego też to piszę.
Przeżyłem bardzo wiele ciekawych przygód i jestem pewien, że wiele okazji do następnych pominąłem, podejmując złe decyzje lub będąc po prostu do tego nieodpowiednim. Zmieniłem pustkowie, a wszystko w imię dobra ludzkości. Ale to mnie zniszczyło, żyję już tylko wspomnieniami. To był wspaniały żywot, nie żałuję ani chwili swojego życia. Ten dziennik powędruje karawaną do Cienistych Piasków, a stamtąd moja dobra przyjaciółka Tandi dostarczy go do Krypty. Może otworzy oczy moim przyjaciołom, których tam zostawiłem. Nie zapomnijcie o mnie, poznawajcie moją historię, bo Fallout trwa, a ja nie mam pojęcia, czy znów będę w stanie was spotkać. Bywajcie!
Pustynne fakty
Oto garść moich spostrzeżeń z rozgrywki ?Fallout?, aby dogodzić i tym, którym stylizowane recenzje są nie w smak.
· ?Fallout? to produkcja studia Black Isle, wydana w 1997 r. Do dziś uważana jest za jedną z najlepszych gier RPG w historii gier komputerowych.
· W grze możemy wybrać stworzoną postać lub zrobić ją sobie sami. Wybieramy sobie wiele statystyk, umiejętności i dwie ważne cechy. Wraz ze zdobywaniem poziomów rozwijamy nasze zdolności, a także dobieramy przydatne perki. Możliwe jest stworzenie zarówno zidiociałego dresa, jak i złotoustego snajpera.
· Grafika jest ręcznie malowana, widok izometryczny (z góry) i zwyczajnie zachwyca. Jeżeli pragniemy zagrać na dużym monitorze, to polecam specjalny mod, który dodaje do ?Fallouta? wysoką rozdzielczość (usprawnia też działanie na systemach pow. XP). Ogółem oprawa audio-wizualna to prawdziwe perełki.
· Większość decyzji w grze podejmujemy samodzielnie, dzięki czemu ten świat jest bardzo plastyczny. Dodatkowo razi ogromem, choć miast wcale nie ma tak wiele.
· Walka to turowe pojedynki, w czasie których do wykorzystania mamy określoną ilość punktów akcji, do wykorzystania na poruszanie się, strzelanie lub zaglądanie do ekwipunku. Trafienia krytyczne potrafią widowiskowo rozerwać wroga na kawałki, a ogień przyjacielski często doprowadzi Cię do gorączki.
· Dostępna baza zadań pobocznych nie poraża ilością, ale każde z nich odczuwa się inaczej, choć większość polega na zwykłej eksterminacji wskazanych celów.
· Niektóre zadania można wykonać na kilka sposobów.
· Zakończenie porusza i zmusza do zastanowienia się nad tym, jak ten świat właściwie działa.
· Moim zdaniem Fallout zasługuje na miano ?legendy? i gdybym grał w niego będąc dzieciakiem miałbym wspaniałe wspomnienia z tej przygody. Polecam wszystkim, którzy nie zagrali.
- Czytaj dalej...
- 15 komentarzy
- 1750 wyświetleń