Podążając za... Melem Brooksem cz. VIII ? Siła Sztorca (Kosmiczne Jaja)
Kosmiczne Jaja/Spaceballs
Występują: Mel Brooks, John Candy, Rick Moranis, Bill Pullman, Dalphne Zuniga
Zdawałoby się, że po sparodiowaniu filmów historycznych, lub też historii człowieka (w zależności od tego, jak na to patrzeć) Mel Brooks spocznie na laurach, lub chociaż zabierze się za inny gatunek do sparodiowania. Był rok 1987, końcówka lat 80?tych, a reżyser miał na koncie jedynie jeden film! Postanowił więc przywrócić swojej twórczości nieco blasku, co uczynił płynąc na fali jednego z największych wydarzeń w dziejach kina ? Trylogii ?Gwiezdnych wojen?. W ten sposób powstała parodia największego hitu George?a Lucasa, a jej tytuł brzmiał ?Kosmiczne Jaja?.
Księżniczka jest tu nadzwyczaj urokliwa
Kosmiczna jajecznica
Przywoływaniem fabuły nie będę się zajmował, bo to po prostu osadzenie ?Gwiezdnych Wojen? w komediowych ramach. Mamy więc złego Lorda Hełmofona (Rick Moranis), który porwał przepiękną księżniczkę Vespę (Daphne Zuniga) i zamierza przejąć władzę w kosmosie dzięki swemu Kosmicznemu Jaju. Na ratunek wyrusza dzielny Lone Starr (Bill Pullman) wraz z pół-człowiekiem pół-psem o imieniu Barf (Jim Candy). Znajdziemy tu też mędrca Yogurta (Mel Brooks), złego Pizzę the Hutta czy robota Matrixa. Nie trzeba więc nawet wyjaśniać, że każda z tych postaci to wybitnie złośliwe odwzorowanie kultowych bohaterów gwiezdnej sagi. Reżyser sprawnie poskręcał charaktery w taki sposób, by maksymalnie ośmieszyć bohaterów, sam biorąc w tym swój osobisty udział.
Dla jednych Humor, dla drugich "humor"
Kalibracja
Fabuła ?Kosmicznych Jaj? to rzecz wręcz prostacko parodystyczna, opierająca się nie na tworzeniu, lecz na ośmieszaniu. Ciężko się temu dziwić, skoro taki był od początku zamysł, a na dodatek ów zamysł został poparty przez samego ośmieszanego, czyli Lucasa, który był wielkim fanem parodii Brooksa. Nadmienić trzeba, że pomimo faktu, iż gagów na minutę leci tu więcej, niźli pocisków z karabinu Rambo, to ich stopień śmieszności jest w tym filmie niezwykle niezrównoważony. We wcześniejszych produkcjach Brooksa również zdarzały się żarty niskiego i wysokiego polotu, ale ?Kosmiczne Jaja? są tak gigantyczną jajecznicą, że śmiech i zażenowanie zostały tu niemal skrzyżowane. Raz trafi się żart wybitnie dowcipny, czy sprytny (jak np. kasety wideo z wcześniejszymi produkcjami Brooksa, gadżety z filmu, umieszczone w filmie), by potem zostać zmasakrowany tępym odnośnikiem, lub prostackim kopiowaniem (bąki puszczane przez Barfa chociażby). Przez to niezwykle ciężko jest mi oceniać ?Kosmiczne Jaja? pod kątem filmu ?Brooksowego?.
Zło
Ten uroczy, mały drań
Z pewnością cieszy obecność świeżych aktorów, gdyż przez poprzednie cztery filmy reżyser korzystał niemal z tych samych odtwórców, umieszczając jednocześnie gdzieś w centrum samego siebie. W internecie kultem została otoczona postać Lorda Mrocznego Hełmu, odgrywana z werwą przez Ricka Moranisa, świetnie sprawdza się też duet Lone Starr ? Barf, wprowadzając nieco bardziej skomplikowane gagi. Nie zabrakło żartu dwuznacznego, choć damskich dekoltów już jakby mniej. Ale gdzie tu miejsce na damskie dekolty, skoro trzeba ratować galaktykę, księżniczkę, własne pośladki? W ?Kosmicznych Jajach? powraca też specyficzny humor ?warsztatowy? (pozwolę go sobie tak określić) ? pojawił się pierwszy raz u Brooksa w ?Lęku wysokości?, gdy dramatycznie zbliżająca się do pomieszczenia kamera przebija się przez okno z hukiem, wprowadzając aktorów w konsternację. Takich sytuacji w tym filmie jest znacząco więcej. A to podczas walki oberwie któryś z operatorów, a to zbliżenie na twarz Mrocznego Hełmu powoduje dotkliwe uderzenie kamerą w facjatę obserwowanego ? ciekawe smaczki, nieco odświeżające prostą parodię.
Taka moc jest faktycznie niebezpieczna
Gwiezdne Cycki
W sumie po ?Kosmicznych Jajach? spodziewałem się nieco bardziej inteligentnej parodii z jakimś wkładem osobistym Brooksa, ale znalazłem tu jedynie bezczelne naśmiewanie się wraz z kilkoma ciekawostkami. Jest to bodaj jedyny film Brooksa, którego absolutnie nie potrafię zapamiętać. Znika z mojej głowy w tydzień po obejrzeniu i najwyżej postacie jeszcze mi się kojarzą, gdy zobaczę je przypadkowo. Fakt faktem ten film jest najlepszą (mi znaną) parodią ?Gwiezdnych wojen?, głównie przez swoją uroczą złośliwość, ale traktować go inaczej niż zwyczajną ciekawostkę dla fanów? Nie, raczej nie. I oby sztorc był z wami, tak na wszelki wypadek.
Zwiastun
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze