Skocz do zawartości

Moje Fado

  • wpisy
    348
  • komentarzy
    1406
  • wyświetleń
    470621

Podążając za... Melem Brooksem cz. VIII - Siła Sztorca (Kosmiczne Jaja)


bielik42

3315 wyświetleń

Podążając za... Melem Brooksem cz. VIII ? Siła Sztorca (Kosmiczne Jaja)

Spaceballs_DVD_cover.jpg

Kosmiczne Jaja/Spaceballs

Występują: Mel Brooks, John Candy, Rick Moranis, Bill Pullman, Dalphne Zuniga

Zdawałoby się, że po sparodiowaniu filmów historycznych, lub też historii człowieka (w zależności od tego, jak na to patrzeć) Mel Brooks spocznie na laurach, lub chociaż zabierze się za inny gatunek do sparodiowania. Był rok 1987, końcówka lat 80?tych, a reżyser miał na koncie jedynie jeden film! Postanowił więc przywrócić swojej twórczości nieco blasku, co uczynił płynąc na fali jednego z największych wydarzeń w dziejach kina ? Trylogii ?Gwiezdnych wojen?. W ten sposób powstała parodia największego hitu George?a Lucasa, a jej tytuł brzmiał ?Kosmiczne Jaja?.

spaceballs-john-candy-bill-pullman-daphne-zuniga-19871.png

Księżniczka jest tu nadzwyczaj urokliwa

Kosmiczna jajecznica

Przywoływaniem fabuły nie będę się zajmował, bo to po prostu osadzenie ?Gwiezdnych Wojen? w komediowych ramach. Mamy więc złego Lorda Hełmofona (Rick Moranis), który porwał przepiękną księżniczkę Vespę (Daphne Zuniga) i zamierza przejąć władzę w kosmosie dzięki swemu Kosmicznemu Jaju. Na ratunek wyrusza dzielny Lone Starr (Bill Pullman) wraz z pół-człowiekiem pół-psem o imieniu Barf (Jim Candy). Znajdziemy tu też mędrca Yogurta (Mel Brooks), złego Pizzę the Hutta czy robota Matrixa. Nie trzeba więc nawet wyjaśniać, że każda z tych postaci to wybitnie złośliwe odwzorowanie kultowych bohaterów gwiezdnej sagi. Reżyser sprawnie poskręcał charaktery w taki sposób, by maksymalnie ośmieszyć bohaterów, sam biorąc w tym swój osobisty udział.

S14.jpg

Dla jednych Humor, dla drugich "humor"

Kalibracja

Fabuła ?Kosmicznych Jaj? to rzecz wręcz prostacko parodystyczna, opierająca się nie na tworzeniu, lecz na ośmieszaniu. Ciężko się temu dziwić, skoro taki był od początku zamysł, a na dodatek ów zamysł został poparty przez samego ośmieszanego, czyli Lucasa, który był wielkim fanem parodii Brooksa. Nadmienić trzeba, że pomimo faktu, iż gagów na minutę leci tu więcej, niźli pocisków z karabinu Rambo, to ich stopień śmieszności jest w tym filmie niezwykle niezrównoważony. We wcześniejszych produkcjach Brooksa również zdarzały się żarty niskiego i wysokiego polotu, ale ?Kosmiczne Jaja? są tak gigantyczną jajecznicą, że śmiech i zażenowanie zostały tu niemal skrzyżowane. Raz trafi się żart wybitnie dowcipny, czy sprytny (jak np. kasety wideo z wcześniejszymi produkcjami Brooksa, gadżety z filmu, umieszczone w filmie), by potem zostać zmasakrowany tępym odnośnikiem, lub prostackim kopiowaniem (bąki puszczane przez Barfa chociażby). Przez to niezwykle ciężko jest mi oceniać ?Kosmiczne Jaja? pod kątem filmu ?Brooksowego?.

mel-brooks-spaceballs.jpg

Zło

Ten uroczy, mały drań

Z pewnością cieszy obecność świeżych aktorów, gdyż przez poprzednie cztery filmy reżyser korzystał niemal z tych samych odtwórców, umieszczając jednocześnie gdzieś w centrum samego siebie. W internecie kultem została otoczona postać Lorda Mrocznego Hełmu, odgrywana z werwą przez Ricka Moranisa, świetnie sprawdza się też duet Lone Starr ? Barf, wprowadzając nieco bardziej skomplikowane gagi. Nie zabrakło żartu dwuznacznego, choć damskich dekoltów już jakby mniej. Ale gdzie tu miejsce na damskie dekolty, skoro trzeba ratować galaktykę, księżniczkę, własne pośladki? W ?Kosmicznych Jajach? powraca też specyficzny humor ?warsztatowy? (pozwolę go sobie tak określić) ? pojawił się pierwszy raz u Brooksa w ?Lęku wysokości?, gdy dramatycznie zbliżająca się do pomieszczenia kamera przebija się przez okno z hukiem, wprowadzając aktorów w konsternację. Takich sytuacji w tym filmie jest znacząco więcej. A to podczas walki oberwie któryś z operatorów, a to zbliżenie na twarz Mrocznego Hełmu powoduje dotkliwe uderzenie kamerą w facjatę obserwowanego ? ciekawe smaczki, nieco odświeżające prostą parodię.

Spaceballs-Dark-Helmet-Schwartz-Ring-5.jpg

Taka moc jest faktycznie niebezpieczna

Gwiezdne Cycki

W sumie po ?Kosmicznych Jajach? spodziewałem się nieco bardziej inteligentnej parodii z jakimś wkładem osobistym Brooksa, ale znalazłem tu jedynie bezczelne naśmiewanie się wraz z kilkoma ciekawostkami. Jest to bodaj jedyny film Brooksa, którego absolutnie nie potrafię zapamiętać. Znika z mojej głowy w tydzień po obejrzeniu i najwyżej postacie jeszcze mi się kojarzą, gdy zobaczę je przypadkowo. Fakt faktem ten film jest najlepszą (mi znaną) parodią ?Gwiezdnych wojen?, głównie przez swoją uroczą złośliwość, ale traktować go inaczej niż zwyczajną ciekawostkę dla fanów? Nie, raczej nie. I oby sztorc był z wami, tak na wszelki wypadek.

Zwiastun

Youtube Video -> Oryginalne wideo

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Spaceballs to chyba mój ulubiony film Brooksa, ilość szpilek wbitych rozmaitym klasykom SciFi czyni go naprawdę przyjemnym do oglądania dla każdego fana tego gatunku.

  • Upvote 5
Link do komentarza

Spaceballs kojarzę chyba najbardziej z filmów Brooksa, choć Men in Thighs lubię bardziej (te nawiązania do Robin Hooda z Flynnem). Po prostu oba te filmy są najczęściej puszczane w TV.

  • Upvote 3
Link do komentarza

Kiedy po raz pierwszy obejrzałem Spaceballs w TV jako małoletni szczaw, to przesikałem spodnie ze śmiechu. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś porwał się na "kultową" Gwiezdną trylogię i zrobił to w na tyle trzymający się sensu sposób, że film nie nudził ani przez chwilę.

Kilka lat później wypożyczyłem ten film z kolegami na kasecie - już jako "dojrzały odbiorca" miałem o wiele lepszy ubaw z różnych scenek. Hitem seansu okazał się być finałowa scena w knajpce z Obcym - miazga!

Trudno się nie zgodzić, że wiele gagów jest "okołodupnych" w tym filmie, bo są - ale te pozostałe, łamiące "czwartą ścianę", wkraczające w rejon gierek słownych ("They jammed our radar!") czy wykorzystujące talent drugiego planu (tu oczywiście mam na myśli Michaela Winslowa, znanego głównie z Akademii Policyjnej jako porucznik Jones).

W każdym bądz razie, film z którym mam dużo dobrych wspomnień :)

  • Upvote 3
Link do komentarza

A ja dla odmiany w ogóle za nim nie przepadam. Powiem więcej, uważam go tylko za kolejną średniawą acz nie tragiczną parodię kilku filmów uważanych za klasyki. Nic więcej.

Link do komentarza

@LaserGhost

Ja niestety miałem zupełnie odmienną sytuację - gdy po raz pierwszy się z tym filmem spotkałem w telewizji, przebywałem u dziadków, którzy dobitnie wbili mi, że ten film jest idiotyczny, wiec zapamiętałem tylko scenę z baru, która nieco mnie przeraziła. Więc film po raz pierwszy obejrzałem z dwa lata temu, a miałem już za sobą kawał MP, co nieco zmieniło moje standardy humoru. Niemniej - parodia udana, ale więcej śmiechu dał mi Robin Hood.

Link do komentarza

A zwrociles uwage, ze w scenie z narodzinami Obcego gra ten sam aktor, ktory byl w "8 pasarzeze Nostromo" pierwsza ofiara - tzn. inkubatorem - ksenomorfa? Stad jego slowa "znowu?!" gdy zobaczyl co z niego wylazi... Bardzo lubie ten smaczek.

Link do komentarza

Niestety wciąż mam problemy z błyskawicznym rozpoznawaniem aktorów, ale dowiedziałem się tego z przydatnej tabelki "ciekawostki" na filmwebie. Zazwyczaj przeglądam te teksty po oglądaniu filmów, choć wiem, że dużo fajniej jest samemu znaleźć te niespodzianki

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...