Skocz do zawartości

Arry

Forumowicze
  • Zawartość

    163
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Komentarze blogu napisane przez Arry

  1. Też miałem zdziwko, że nie ma tego poziomu w pełnej wersji gry.

    Co do pierwszych poziomów Jedi Outcast - jak byłem młody, to ich nie lubiłem, ale teraz je doceniam i uważam, że są fajne.

    Co nie zmienia faktu, że gdyby w demie dali właśnie je to gra nie pokazałaby co ma do zaoferowania w późniejszych etapach.

    A do Jedi Academy mam w sumie ambiwalentne podejście. Bardzo lubię tę część, i grało mi się w nią świetnie - szczególnie wybieranie mocy (znów jak byłem młody, to błyskawice+force drain i jadę, a jak podrosłem to protection+absorbtion i ... w sumie to taki legalny godmode ;) ), ale pozostawiała niedosyt i ścieżka ciemnej strony mocy była mało satysfakcjonującą bezmyślną sieką...

    • Upvote 1
  2. Oj ile to ja się nagrałem w demo Star Wars: Jedi Knight II: Jedi Outcast :)

    Ponadto był to poziom całkowicie inny niż w pełnej wersji - przedstawiał mechanikę gry i jej mocne strony a nie pierwsze poziomy jak to zazwyczaj było w demach (które to pierwsze poziomy w Jedi Outcast nie mają machania mieczem i używania mocy).

     

     

    • Upvote 1
  3. 21 godzin temu, MajinYoda napisał:

    I tak jest lepiej niż w większości MSMów :P.

    W Passiflorze mogłeś zapłacić za takie "usługi" i, z tego, co pamiętam, był nawet krótki filmik.

    To ja kurde całego W3 ciułałem monety na lepszą zbroję/miecz czy ulepszenie z Serc z Kamienia, a tutaj można było na takie ważne rzeczy wydać kasę a nie na jakieś niepotrzebne pierdoły! Kilkadziesiąt godzin rozgrywki na marne!

    • Upvote 1
  4. Teraz powoli się odchodzi od "kupię wszystko". Wiem, ze w Undertale jest taka sytuacja, że sprzedawca gracza wyśmiewa, że "co on będzie jakieś śmiecie kupował?".

    W Arcanum chyba też nie dało się wszystkiego wszystkim sprzedać.

    Cytuj

    1. składniki, których nie chce mu się szukać a są niezbędne do wytworzenia mikstury/zbroi/miecza/czegokolwiek innego oraz 2. unikatowe przedmioty sprzedawane tylko przez danego handlarza.

    Zapomniałeś o strzałach/bełtach/nabojach :)

    • Upvote 1
  5. "Republika Piratów" Colin Woodard wydawnictwa SQN. Jeżeli szukasz dokładnych informacji.

    Niestety, ale w szkole niewiele mówi się o tych naprawdę ciekawych wydarzeniach z historii. Co najmniej 2 razy: starożytność, pobieżne średniowiecze bo czas goni, coś tam z późniejszych epok, jak do 1 wojny światowej dojdzie to już trza kończyć, a zaczepienie czy dokładniejsze przerobienie 2 wojny światowej to już pedagogiczny sukces - czasów powojennych prawie nikt nie daje rady już ruszyć.

    Historie obu ameryk (północna to obecnie jedno z najważniejszych państw świata, a południowa to przez długi okres kolonialny tygiel wywołujący co chwilę jakąś nową wojnę), czy takiego cesarstwa chińskiego (bez którego nasza cywilizacja byłaby zupełnie inna) są po prostu pomijane (czasem coś się powie o wojnie o niepodległość czy secesyjnej). Bo przecież najważniejsze jest ciągle nawijać po raz n-ty jak Polacy bohatersko walczyli w kolejnych powstaniach. Nieudanych i z historycznego punktu widzenia tragicznych w skutkach trzeba dodać, co ciekawe o powstaniu Śląskim - jednym z tych "udanych" dowiedziałem się nie ze szkoły, ale później czytając wikipedie :)

    Podejrzewam, że obecna reforma edukacji niewiele zmieni w tym aspekcie.

    • Upvote 2
  6. Ostatnio czytałem książkę "Republika Piratów". Gość, który ją napisał był konsultantem historycznym w Black Flag i po lekturze postanowiłem sobie odświeżyć moją ulubioną część serii. Naprawdę się zdziwiłem jak wiele z ważniejszych postaci w grze jest wzorowana na prawdziwych osobach :)

    • Upvote 2
  7. Jak to do czego jest potrzebne? Jest potrzebne dla... miecia XD

    I tak w np. Baldurze 2: płonący topór gdyby spotkać trolla, topór +4 do zwykłej walki, topór +3 ale pozwalający rzucać czar, którego nigdy nie używam, ale gdyby jednak miał się kiedyś przydać...

    Poza tym cała masa mikstur, które coś dodają, ale nigdy nie pamiętam, że je mam i zasadniczo ich nie używam.

    itp. itd. Po prostu jako gracz a to nie wiem czy dany kawałek żelastwa mi się jeszcze przyda, albo zbieram absolutnie WSZYSTKO, bo chcę kupić coś fajnego, i trzeba kasy i na pewno ta 1SZ za krótki miecz bardzo mi pomoże w zebraniu tych 40k złota XD

    • Upvote 1
  8. Tak jak napisał Shaker podałeś raczej słabe przykłady.

    Sytuacje, w których AI oszukuje to taki np. Medal of Honor Alied Assault, gdzie snajper siedzący na dachu pół planszy od gracza, schowany za trzema drzewami, dwoma zawalonymi budynkami, i którego nie da się zobaczyć strzela do gracza i trafia, pomimo, że jakby się tak zastanowić, to te 3 drzewa powinny mu uniemożliwić skuteczne namierzenie gracza kryjącegoo się za murkiem i wychylającego się, to jednak trafia.

    Swoją drogą jest to problem dużej ilości FPSów. Gracz chowa się za murkiem przed ostrzałem. Pod osłoną tegoż murku zachodzi strzelającego z flanki, a tu przeciwnik stoi do niego przodem i seria...

    Należy też wspomnieć wszystkie gry typu CoD, gdzie dziwnym trafem przeciwnicy koncentrują w 80% swój ogień na postaci gracza.

    To są oszustwa AI, a nie fakt, że komp wie jaki zasięg ataku ma jaka postać w MK.

    • Upvote 1
  9. Smuggler, ja tak miałem z BioShockiem. Najpierw dowiedziałem się o plot-twiście. Zasadniczo na własne życzenie, bo był spoiler alert, a dopiero później grałem w grę i jakoś mi to nie przeszkadzało.

    I w sumie trochę nie rozumiem ludzi, którzy przeglądają fora tematyczne n.t. gry, w momencie, w którym po prostu wiadomo, że spoilery będą, a później narzekają, że na nie trafili.

    • Upvote 1
  10. Cóż nie od dziś wiadomo, że jak pojawia się jakiś hit, to każdy w niego gra i każdy się tym chwali. Moja rada? Nie ogląda, nie czytać, nie wchodzić na fora. Spoilery murowane, więc takie zachowanie to trochę jak strzelanie sobie w stopę.

    To, że ludzie nie oznaczają spoilerów to jedno. Ale o to, że Ty sam wszedłeś i przyjmowałeś wiadomości, o których wiedziałeś, że są spoilerami, możesz mieć pretensje tylko do siebie.

    • Upvote 3
  11. @Kordgorn

    Zauważ jednak, że stres niekoniecznie wynika ze strachu. Rzekłbym, że raczej wynika z jakichś niekomfortowych bodźców, które do nas docierają (takim bodźcem jest m.in. strach, ale może być nim co innego). Niemniej się zgadzam, że szok Anny wynikał ze strachu, no, chyba że była mistrzynią świata w karate i szok wyniknął z nagłego pojawienia się zamaskowanej postaci ;)

    Ogólnie rzecz biorąc lęk jest znacznie efektywniejszy, ale napięcie wywołane przez lęk też trudniej zbudować i bez czynnika zagrożenia wywołującego strach szybko się okaże, że gra jest bardzo klimatyczna aczkolwiek niezbyt straszna.

    Dlatego dobry horror powinien mieć dobrze wyważone te dwa elementy.

    Mroczna i ciemna gra nastawiona na eksplorację, jest tylko mroczną i ciemną grą nastawioną na eksplorację i nie będzie straszyć. Podobnie jak gra, w której wyskakują na nas potworki zza każdego rogu, do których się strzela.

    Tak jak w tekście. O ile Dead Space był całkiem niezłym horrorem, to Dead Space 3 jest grą akcji z elementem "buuu!".

  12. Ze sprzętem mam podobnie jak Rankin. Jedynym sprzętem, który wytrwał u mnie dość długo jest mój PC. Obecnie 6 rok mu się zbliża.

    Laptopy, komórki, mp3... wszystko to musiałem już powymieniać a komp działa ;)

    Co do trwałości sprzętu. Cóż, w dzisiejszych czasach jest ktoś taki jak projektant, który projektuje sprzęt, żeby był super cacy wydajny. Oraz inżynier materiałów. Czyli gość, który ma jedno zadanie, tak dobrać skład materiałowy cacka, aby niedługo po wygaśnięciu gwarancji coś się tam zepsuło.

    A jak ktoś grzebał w nowej "chińskiej" (piszę z cudzysłowem bo ostatnio Chiny powoli odchodzą od idei tanie i marne) elektronice, to wie, że naprawienie tego dziadostwa jest naprawdę trudne.

    • Upvote 1
  13. Coroczne wpisy o opierdzielaniu się maturalnym...

    Ale nie martwcie się. Pójdziecie na studia i tam jedna matura zmieni się w co-półroczną sesję ;)

    A co do matury. Zasadniczo to do podstawowej nie trzeba się nawet za bardzo uczyć. Wystarczy myśleć.

    Pamiętam, jak ładnych parę już lat temu pisałem maturę z matmy. Jak widziałem te spocone głowy "humanistów", którzy mordowali się z zadaniami. Co mnie w tym wszystkim rozbawiło? Odpowiedzi do 80% zadań były podane w tablicach matematycznych, które leżały na każdym stole. Dodawać chyba nie muszę, że dane osobniki nawet po te wzory nie sięgnęły? ;)

    • Upvote 2
  14. Nie wiem czemu, ale fantastyka ma mocno zakorzeniony schemat "średniowiecze z dziwnymi stworami i magią", co w sumie na dłuższą metę jest ograniczające.

    A w swoim tekście, z jednej strony porównujesz realia do właśnie średniowiecznej europy, a z drugiej odnosisz się do np. bombowców z okresu wojen światowych.

    Ogólnie to jesteś dość niekonsekwentny w swoich wywodach, bo z jednej strony przedstawiasz problem różnej jakości materiałów (kości, brąz, żelazo), a następnie stwierdzasz, że jest masa magi, która wpływa na ekwipunek. Zatem skoro magią można podpakować kamienny toporek, to problem, na który wcześniej zwracasz uwagę przestaje istnieć.

    Oprócz tego stwierdzasz, że materiały potrzebne do wyrobu broni z brązu są 500 razy rzadsze niż te do wyrobu żelaznego ekwipunku.

    Popełniasz jeden zasadniczy błąd. Oceniasz świat fantasy miarą naszej rzeczywistości. Kto powiedział, że w takim np. Azeroth sytuacja nie ma się wręcz odwrotnie?

    Równie dobrze można się rozwodzić nad popularnym połączeniem miecz + tarcza, które w późnym średniowieczu odeszło do lamusa na rzecz miecza długiego a później rapiera i szpady.

    Według mnie piękno światów i literatury fantasy polega na tym, że symulują "co by było gdyby..." ale pozwalają na osiągnięcie różnych efektów, które przekraczają nasze "analityczne" pojmowanie, a nawet łamią prawa fizyki. (Latająca skała z której nieprzerwanie spadają wodospady wody? Mi się ten pomysł podoba, chociaż byłem świadkiem jak "wielcy i uznani" autorzy fantasy się z tego naśmiewali i twierdzili, że to przeczy zasadom logiki i fizyki... ta sytuacja pokazała mi jaki poziom niektórzy autorzy fantasy sobą prezentują). Wracając do meritum, jeżeli ktoś chce poczytać o nalotach bombowych na miasta, to raczej sięgnie po pamiętniki drugowojenne, aniżeli po literaturę fantasy. W przypadku tej ostatniej jak i gatunku Science-Fiction występuje coś takiego jak zawieszenie niewiary. Ułatwia nam to zagłębienie się w świat utworu bez zgrzytów typu "ej, on ma miecz z brązu, który jest dłuższy niż xx centymetrów", albo "w kosmosie nie ma wybuchów".

    Oczywiście zawieszenie niewiary nie jest tożsame z brakiem logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego.

    W każdym razie, tekst ciekawy, ale raczej z akademickiego punktu widzenia. Próba zastosowania naszych ziemskich ograniczeń i zasad w światach fantasy najprawdopodobniej by te światy zubożyła.

  15. Zgadzam się, że jeżeli lekarz jest dobry to powinien dobrze zarabiać. Ogólnie twierdzę, że jeżeli ktoś jest dobry w tym co robi, to powinien mieć płacę wyższą niż znacznie mniej wykwalifikowany/radzący sobie pracownik na takim stanowisku.

    Co do limitów, to cały obecny system jest po prostu idiotyczny. Jak można przewidzieć ilu ludzi będzie chorować na taką czy taką przypadłość?

    Co do absurdów to z doświadczenia: Lekarz (specjalista) wysłał mnie do szpitala na standardowy zabieg (ponoć szybki, jednodniowy). Po przyjściu do szpitala dowiedziałem się, że... muszę się zarejestrować do specjalisty (ta sama specjalizacja), żeby mnie przebadał i wysłał na zabieg... kraj absurdów.

  16. Dawno się nie uśmiałem tak na jakimkolwiek filmie, jak na Bitwie Pięciu Armii. Mieliśmy sześcioosobową lożę szyderców i stwierdzam, że bez ekipy byłoby trudno to znieść. Sceny z Bilbem były fajne, szkoda, że to w sumie jedyna taka część filmu i szkoda, że jest ich tak mało (W przypadku drugiej części nieraz zastanawiałem się czy to jeszcze jest Hobbit, tutaj jest trochę go więcej ale jednak...).

    Osobiście cieszę się, że załapałem się na przedpremierę i nie musiałem płacić za bilet, bo inaczej byłyby to pieniądze stracone.

  17. Poza tym zastanów się - dlaczego kiedyś tego wszystkiego nie stosowano? Dlatego, że po prostu to wszystko nie zostało jeszcze wymyślone. Gdyby korporacje wpadły na taki pomysł 30 lat temu, czy myślisz, że steam nie byłby już standardem od 30 lat?

    Argument typu: Gdyby w renesansie wymyślono maszyny latające, to nikt nie znałby braci Wright...

    Poza tym powiedz mi jak mogę pożyczyć w ciągu godziny grę od znajomego z drugiego końca polski bez wychodzenia z domu? Poczta jeszcze tak szybko nie działa...

    A mając steama możesz to zrobić? Bo ja jakoś nie zauważyłem tam opcji "pożycz od użtykownika xyz".

    Wbrew pozorom niewielu, bo obecnie Internet staje się już ogólnodostępnym standardem. Za cenę niższą, niż dawne lichwiarskie stawki można mieć łącze, dzięki któremu pobranie gry z neta jest szybsze, niż jej zainstalowanie z płyty...

    Z Twojej wypowiedzi można wywnioskować że mieszkasz w dużym mieście na jakimś osiedlu. Jak już napisano, rzeczywistość wcale nie jest tak różowa. Jest wiele miejsc, gdzie internet, który nie drenuje całkowicie budżetu domowego, pozwala na przeglądanie stron i nawet słuchanie czegokolwiek na YouTubie jest utrudnione ze względu na to, że film nie ładuje się całkowicie, ale "doładowuje się" wraz z oglądaniem (całkowicie idiotyczne rozwiązanie wg mnie).

    Poza tym część ludzi nie gra w te stare gry bez DRMów, bo przy wielu obecnych grach są toporne, bo brzydko wyglądają. Nie przeczę, że są klasyki warte zagrania, ale jednak masa starych gier zatraciła z biegiem czasu część swej magii. I co, mają bronić się samą fabułą? Nie liczy się jedna rzecz, liczy się wszystko.

    Szkoda, że spora część nowszych tytułów nie ma nic do zaoferowania poza ładną grafiką. A gracze powoli są programowani na to, żeby patrzeć na jakość grafiki, a nie na głębię fabularną.

    Gdyby przełamali się, to możliwe, że odkryliby znacznie fajniejszą elektroniczną rozrywkę. Ja sam, pomimo iż nie jestem tak bardzo przywiązany do grafiki, miałem niekiedy dość spore problemy, żeby przekonać się do niektórych tytułów. A powiem, że są one tego warte. Dajmy na to takie książki czy p&p RPG, tam nie ma za bardzo grafiki, a bawię się przy nich znacznie lepiej niż przy sporej ilości produkcji ostatnich 5-ciu lat.

    Ogólnie steam ma fajną ideę. Wszystkie gry w jednym miejscu. Wystarczy mieć neta.

    Problem w tym, że za fajną ideą stoją cholernie niewygodne dla użytkownika rozwiązania. Ciągłe podłączenie do neta, brak całej gry na płytach, itp...

    Jeden przykład: Chciałem zagrać w mojego Assassin's Creed 3. Włączyłem, w tym wypadku, uplaya i... 5 godzin czekania... Przy nie najgorszym internecie 10 Mb/s... Plus gdy pobrało się dziadajstwo, to musiałem czekać kolejne dwie godziny na to, aż się zaktualizuje (w większości poprawki do multiplayera, z którego nie zamierzam grać, trza dodać)... Kiedy już miałem grę, to nie miałem ochoty w nią grać. Jak to bywa z zachciankami "pogram sobie" jest na zasadzie tu-i-teraz, a siedmiogodzinne czekanie skutecznie "odechciewa".

    Z płyty instalacja trwa w ekstremalnych warunkach kilkanaście minut w porywach do pół godziny.

    Zresztą, zauważam, że im jestem starszy tym mam mniej czasu na granie i ponadto internet wykorzystuję nie do grania.

    Kolejny przykład z życia. Pewnego dnia nastąpiła awaria internetu. Stwierdziwszy, że mam chwilę i mogę się oderwać od pracy postanowiłem pograć i... steam, a raczej jego zabezpieczenia.

    Jak to Iselor raz mi rzekł, że za kilkadziesiąt lat, jeżeli szlag trafi steama/uplay/origin czy inne takie, to on łatwiej zainstaluje i pogra w Ulitmę z 1980 roku niż najnowsze steamowe tytułu. I zasadniczo chociaż nie wróżę rychłego upadku steama, to jednak się z nim zgadzam.

    • Upvote 1
×
×
  • Utwórz nowe...