Skocz do zawartości

Holy.Death

Forumowicze
  • Zawartość

    7155
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    13

Komentarze blogu napisane przez Holy.Death

  1. Dla mnie grę - w zamyśleniu detektywistyczną - położyło kłamstwo. Ściślej sposób dochodzenia do prawdy. Na miejscu zbrodni znalazłem naboje, broń (ustaliłem też personalia jej właściciela) oraz miałem zeznania świadka.

    Chciałem więc rozmowę poprowadzić w następujący sposób: powiem mu, że znaleźliśmy łuski na miejscu zbrodni. Pasują one do broni, którą też mamy (i która też była w miejscu, gdzie padły strzały). Właścicielem broni jest on. Gdyby jeszcze próbował się bronić mogłem go docisnąć zeznaniami świadka.

    Co się okazało? Mogłem wytknąć mu kłamstwo tylko bezpośrednio wskazując na zeznania świadka. Nic to, że mamy narzędzie zbrodni... I tak jest przez całą grę. Trzeba się domyślać, o co chodzi - a to nie jest wcale takie oczywiste - zamiast samemu łączyć dowody w logiczny ciąg, bo inaczej wyjdzie na to, że niesłusznie kogoś oskarżamy.

    Po takim początku naprawdę straciłem serce do tej gry (choć rozegrałem jeszcze kilka misji), bo tematyka mi odpowiadała i słyszałem o niej wiele dobrego, a tu takie fatalne wykonanie głównego elementu rozgrywki...

    • Upvote 2
  2. Oto bowiem gram w cRPG (tak Holy, chwalę się) jakieś 20 lat i w zasadzie ?obeznałem? większość z tego co wyszło w tym gatunku od roku tak mniej więcej 1994.

    I...? Na dobrą sprawę nic z tego nie wynika.

    Kiedy spytam się współczesnego gracza co jest najważniejsze w cRPG i co składa się w ogóle na cRPG odpowie on bardzo często: fabuła. Na taką odpowiedź mogę zrobić jedno: wielkie oczy.

    Dowodzi to tylko tego, że ludzie nie mają pojęcia, o czym mówią i dlatego mamy do czynienia z całą masą błędnych wyobrażeń na temat RPGów (i cRPGów).

    W tym momencie można od razu przejść do mitycznego ?odtwarzania roli?. Jak już napisałem wyżej, trudno o nim mówić, skoro liczba wyborów jest ograniczona.

    Rozwiązaniem byłoby stworzenie gry, która emulowałaby rozgrywkę PnP. Nie dosłownie, w sensie mechanicznym (choć i to dałoby się zrobić - na wzór "planszówkowy" - przenosząc wszystko na ekran komputera, ale do tego nie trzeba od razu gry. Wystarczy forum). W stylu NWN w trybie dla wielu graczy. Słyszałem, że VtM:R miał podobny moduł.

    Z drugiej zaś strony część graczy mylnie rozumie ?odtwarzanie roli? jako ?prowadzenie rozmów? i ?dokonywanie wyborów moralnych?. W systemie fantasy, niech będzie D&D, a to na nim oparte są pierwsze cRPG (nawet jeśli nie w sensie mechaniki to w sensie typu rozgrywki), istnieje typ grania zwany ?kopniakiem w drzwi? polegający głównie na eksterminacji wrogów i zbieraniu skarbów. I to od niego wziął się typ gier cRPG zwany ?dungeon crawl?, później zas na tym schemacie powstała gałąź cRPG zwana ?hack and slash?. To także jest odtwarzanie roli. Wojownika, maga, złoddzieja, barbarzyńcy. Prymitywne i proste, ale jednak. Nie potrzeba tutaj perswazji i dyplomacji u naszych postaci więc i wszelkie zarzuty, że gry typu Might and Magic czy Diablo nie mają dialogów w klasycznej formie i nie są przez to cRPG jest bezpodstawny ponieważ gry te spełniają wszelkie warunki bycia cRPG bez konieczności rozmów.

    Tylko wtedy, jeżeli poprzez RPG rozumiesz samą mechanikę. I otwierasz w ten sposób różnym grom możliwość wykorzystywania tej etykietki, "bo jest, ekwipunek, doświadczenie, zadania", etc. Popatrz na pierwszego ME. Na tej fali identycznie próbowano zrobić z ME2. Potem wielkie zdziwienie, że ludzie nie rozumieją w co grają i co ma być ważne.

    Ja zaś uważam, że mechanika jest tylko środkiem prowadzącym do celu. Czyli właśnie umożliwienia graczom odgrywania ról i interakcji ze światem przedstawionym. Stąd multum opcji do wyboru - wliczając w to tworzenie postaci - i silny nacisk na działania gracza. Jak coś nie pozwala mi na odgrywanie to może co najwyżej mieć elementy gier RPG, ale mija się ze znaczeniem tego terminu.

  3. Nie sądzę, żeby była to kwestia pomylenia cynizmu z chamstwem i arogancją. Raczej wydźwięk tekstu był taki, że ludzie wzięli to za chamstwo. Mam zresztą podobne odczucia, bo tekst wcale nie wypadł żartobliwie. Raczej złośliwie, szyderczo. Nawet jeżeli nie to było intencją autora.

    Zgadzam się jednak co do tego, że niektórzy ludzie w internecie zachowują się jak chamy, czego normalnie [w życiu] nie robią. Najgorsze jest nie, gdy robią to nieświadomie - jak autor wpisu - tylko to, że robią to z pełną świadomością tego, co robią. Tacy ludzie są znacznie gorsi.

    • Upvote 3
  4. Tak, dokładnie o to chodzi. Nie wszystkie gry na to cierpią, więc nie wszystkie powinny trwać mniej niż osiem godzin. Tytuł wskazuje tylko na problem.

    Sęk w tym, że rozwiązaniem problemu wcale nie jest skrócenie gry, co sugerowałeś w tytule poprzedniego wpisu, ponieważ równie dobrze można kupić film albo serial. Niestety, nie rozumiałeś przesłania. Nie tylko mojego zresztą.

    • Upvote 3
  5. Szczerze mówiąc nie bardzo wiadomo, o co ci chodzi. Rozgrywka jest za długa, bo cały czas opiera się na tych samych zasadach, a jeżeli się te zasady próbuje urozmaicić, to są one zwykłym zapychaczem, który nie ma związku z wątkiem? Sam nad tym ubolewam (tzn. że od czasu P:T gry nie traktują rozgrywki jako przedłużenia historii), ale to nie jest powód, żeby rozgrywka była krótsza niż 8 godzin. W przeciwnym wypadku powinieneś zaopatrzyć się w filmy albo seriale, a nie w gry.

    • Upvote 2
  6. Mnie dziwi jedna rzecz: stwierdzenie, że "znajdą się osoby, które będą bronić przecinania się toporami na pół przez dwie godziny" przy jednoczesnym stwierdzeniu, że "Jedyny KotOR potrafił pokazać walkę, w której jest jakaś akcja, a nie jedynie wzajemne rozcinanie się na pół...". Przecież oni cięli się tymi mieczami świetlnymi i cięli, i przeciąć się nie mogli.

    Bardzo spodobał mi się system z Chivalry. Walka była zbilansowana pomiędzy akcją i rozcinaniem się na pół. X-COM: Enemy Unknown też całkiem nieźle z tego wybrnął - jak Rankin słusznie zauważył - po prostu zakładając, że żołnierze strzelają krótką serią (nie licząc snajperek). KotOR ładnie wyglądał, ale nie różnił się w gruncie rzeczy od Baldur's Gate'a czy Icewind Dale'a, jeżeli chodzi o walkę wręcz.

    • Upvote 1
  7. Od kiedy gry "są interesem"? To przecież w najczystszej formie rozrywka - i patrzenie na nią pod kątem opłacalności jest równie sensowne, co bojkotowanie kina, ze względu na cenę biletów.

    Gry są towarem i każdy musi sam ocenić czy stosunek jakości do ceny ma wpływ na rekomendację. Znam tytuły, których powyżej pewnego progu cenowego bym nie polecił (np. Omerta - City of Gangsters). Przy czym zawsze korzystniej - z ekonomicznego punktu widzenia - jest kupować taniej, niż drożej.

  8. No i ten beznadziejny system walki - co to za horror, bez walki wręcz?!

    Przypomniał mi się średniaczek Condemned: Criminal Origins. Z interesującego horroru bez walki wręcz - Amnesia: The Dark Descent? Myślę o Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth, ale słyszałem, że posiadanie broni zabiło klimat zaszczucia.

    Ocena stosunku jakości do ceny jest - moim zdaniem - ważna. Należy zaznaczyć, że gra w danym przedziale cenowym zajęła tyle i tyle czasu. Szczególnie, gdy dotyczy to produkcji liniowych. Sam kupiłem The Fall za 40 złotych i przy kupnie brałem pod uwagę to, że nie będzie to gra bardzo długa (przejście zajęło mi jakieś 4-5 godzin?). Gdyby gra kosztowała 100 złotych, to uznałbym cenę za zbyt wysoką i bym jej po prostu nie kupił, a tak myślę, że było warto.

  9. Ach, rozumiem, faktycznie źle zrozumiałem. Jednak tak jak napisałem, nie pamiętam wyborów/działań w ramach gameplayu w P:T, które miałyby większy impakt na świecie i rozgrywce, niż możliwość poproszenia Death-of-names o wykucie imion istot zabitych przez gracza/inne postacie na monolicie.

    Rozumiem i myślę, że w tym sensie masz rację. Też uważam, że nie trzeba od razu konsekwencji w skali świata, żeby gra była RPGiem.

    • Upvote 1
  10. Ech Simsy. Seria dla małych dziewczynek.

    Skąd takie wnioski? Sam grałem w pierwsze Simsy i była to całkiem niezła zabawa. Od nowych odstrasza mnie model biznesowy, bo może bym zagrał, ale nie palę się do kupna masy dodatków.

    Ostatnia rzecz jakiej jestem ciekaw, a jaka musi wyniknąć z tego całego rabanu, to postawa pism i serwisów internetowych o grach. Czy otworzą się na rosnącą grupę graczy dorywczych, czy może będą jak wcześniej pisać dla jakoś-tam-przynajmniej-trochę ?wtajemniczonych?.

    Przecież już od dawna wiadomo, że pisma piszą pod wielkich developerów, a nie w interesie graczy (najświeższym przykładem mogą być premierowe oceny Rome'a 2 przez branżę).

    Podziału na graczy wtajemnczonych i dorywczych to już kompletnie nie rozumiem. Są jakieś profesjonalne pisma branżowe, w których wymagane jest znastwo tematu...?

  11. Być może coś źle zapamiętałem (ostatni raz grałem w Planescape: Torment jakieś 5 lat temu), ale - choć niewątpliwie tam wybory były - nie przypominam sobie, żeby w P:T te wybory miały jakiś szczególny efekt poza zadaniami, w których były zawarte.

    Chyba się nie zrozumieliśmy. Mówiąc o wyborach w P:T nie miałem na myśli ich wagi (choć były i te ważne, tzn. dotyczące końca bohatera, których było sporo).

    Miałem na myśli to, że decyzje nie zawsze polegały na dialogach czy zadaniach, tylko na czynach (tzn. poprzez gameplay można było zrobić coś, co miało odbicie w świecie gry). Przykładowo: imię każdej zabitej osoby* można było umieścić na monolicie, gdzie zapisywano imiona zmarłych. W pewnym momencie chciałem sprawdzić, czy pęknie, więc zabijałem każdego, kto miał imię i było to możliwe (t.j. zapisanie imienia).

    Obecnie jesteśmy na etapie, że narracja odbywa się przez dialogi, a gameplay jest w większości przypadków "oddzielony" od narracji (przykładem niech będzie choćby seria ME). Jestem ciekaw, jak TW3 podejdzie tego (było coś o ratowaniu chłopa w otwartym świecie i związanych z tym konsekwencjach), ale nie robię sobie wielkich nadziei na rewolucję.

    * Termin umowny.

    Odniosłem mimo wszystko wrażenie, że zakończenia różniły się fabularnie. Można co najwyżej narzekać na małe urozmaicenie.

    Zarzutów było więcej:

    http://kotaku.com/58...nvested-players

  12. Jakoś nie przypominam sobie, żeby w starych RPGach wybory miały jakieś odczuwalne mocno w grze dalekosiężne konsekwencje, a popatrz, dalej są uznawane za jedne z najlepszych.

    Sęk w tym, że w starych RPGach - zakładam, że nie chodzi o cRPGi - wybory były integralną częścią rozgrywki. Gameplay mający wpływ na wydarzenia. Najbliżej w tym kierunku poszedł chyba Planescape: Torment. Mnie Deus Ex: Human Revolution rozczarował, bo oferował znacznie mniej wyborów poprzez gameplay niż oryginalny Deus Ex, a zakończenie sprowadzał do naciśnięcia guzika...

    I co w tym złego?

    To, że jak zakończenia mają różnić się od siebie jedynie kolorem, to lepiej nie oszukiwać ludzi, że są trzy różne zakończenia (bo mają inne kolory), tylko uczciwie przyznać, iż jest tylko jedno?

  13. Ale jeśli to jest organizatorka to w czym problem?

    Może w tym, żeby najpierw zastanowić się nad zasadnością organizacji spektaklu? Zanim zacznie się go organizować? A nie odwoływać, gdy już jest zorganizowany, bo nagle okazało się że część repertuaru nie pasuje do poglądów dyrektorki?

    Niestety, tak to jest, jak ktoś nie potrafi oddzielić swoich obowiązków służbowych od prywatnych poglądów. Na podobnej zasadzie można zakazać wystawiania kabaretów wyśmiewających się ze znanych polityków, z moherowych babci, itd.

    Mówcie mi jeszcze, że "religia to nie argument, bo nic nie zmienia"(autentyczny idiotyzm mojego znajomego).

    Zmień znajomego.

  14. Jak ktoś kupuje na steamie w cenach dostosowanych do wyżej rozwiniętych państw to sam jest sobie winien wink_prosty.gif

    Ja akurat robiłem zakupy na Steamie, ale w promocji. Warto.

    Chodziło mi o to, że konsole są z natury proste w obsłudze. Siadam i gram, a nie siadam i pobieram i czekam i odpinam kabel itp.

    PC też są proste w obsłudze. Jak byłem na studiach to pierwsza lekcja informatyki dotyczyła obsługi komputera. Zajęła jakieś... pięć minut? DOS był bardziej skomplikowany od Windowsa, a od tego czasu technologia poszła naprzód, co dobrze ujął b3rt. Nie mieszaj do tego problemów technicznych, bo to nijak się ma do prostoty obsługi.

    Dzisiaj developerzy mają opcję - "olejmy to czy tamto, wypuścimy patch'a po premierze". Mocno to uprościłem, ale często odnoszę wrażenie, że tak jest.

    Zrób sobie czarną listę developerów. Ja tak zrobiłem i np. gry od EA, SEGA czy Ubisoftu zamierzam omijać szerokim łukiem. Dziś developerów jest na tyle dużo, że można w nich przebierać, jeżeli nie chodzi ci tylko o tych najgłośniejszych/największych na rynku.

    • Upvote 1
  15. Może następnym razem warto sprawdzić repertuar, zanim zorganizuje się występ? Mam nadzieję, że koszta i rekompensaty za odwołany spektakl zostały wypłacone komu trzeba.

    Swoją drogą, co do tego mają poglądy dyrektorki? Czy to coś jak klauzula sumienia? Rozumiem, że sprzedawca ma prawo nie sprzedać klientce niezdrowej żywności, bo to niezgodne z jego sumieniem?

    • Upvote 3
  16. Dopóki nie chodzi o jakieś absolutne podstawy (dodawanie, odejmowanie, mnożenie, dzielenie), które przydają się w życiu, to moim zdaniem nie ma powodów do obaw. O ile ktoś nie planuje wiązać życia z dziedziną, która wymaga co najmniej niezłej znajomości matematyki. Dotyczy to także uczelni wyższych.

  17. Co do DEFCONa, to nie od dziś pokazy siły i nieustępliwości powodowały wojny i światowe kryzysy. Dodając do tego wybujałą ambicję oraz hasełka łechcące ego - mamy główne przyczyny wybuchu World War II...

    Przyczyny wybuchu drugiej wojny światowej leżą w sposobie zakończenia pierwszej. DEFCON nie okazał się rzeczywistością właśnie dlatego, że obie strony zdawały sobie sprawę z wagi stawki. Nie porównuj konwencjonalnego sposobu prowadzenia wojen do Zimnej Wojny, bo to inny typ wojny.

    • Upvote 1
  18. Cóż, ja jedynie mogę odpowiedzieć tym artykułem.

    Sęk w tym, że to wcale nie przeczy artykułowi, który ja przytoczyłem.

    Sam dochód Caritasu w porównaniu do sumy, którą obracają jest relatywnie mały.

    Biorąc pod uwagę, że obracają sumą, którą dostają od kogoś innego ("124 mln zł stanowiło główne źródło liczącego blisko 135 mln budżetu tej organizacji"), a ta "relatywnie mała" suma to 11 mln złotych przychodu w walucie (wg twojego źródła byłoby to 5 mln)? Wygląda to tak, że Caritas dostaje pieniądze za to, że rozdysponuje nie swoją żywność. Nie wiem czy można to określić mianem działalności charytatywnej (tzn. bezinteresownej) i związku z brakiem przejrzystości trudno powiedzieć ile Caritas rzeczywiście zarobił.

  19. No proszę Cię, sugerujesz wyciąganie wniosków na podstawie artykułu aż ociekającego jadem z gazety, którą założył jeden z najgorszych komuchów ostatnich lat PRL? Sama postać Urbana dyskryminuje tę gazetę.

    Sugeruję wyciąganie wniosków z faktów. Dopóki fakty są na miejscu to dla mnie autorem może być każdy. Chciałbym jednak, żebyś wskazał te kłamstwa, które podważają rzetelność artykułu. No, chyba, że miał to być ten fragment o komuchach... ale w takim wypadku nie oczekuj ode mnie, żebym potraktował to poważnie.

    Zwłaszcza, że większość argumentów podlega zwykłej manipulacji sugerującej, że Caritas wszystko robi "na lewo".

    Caritas generuje przychód, choć jedyne co robi to rozdysponowanie arktykułów dostarczonych przez kogoś innego. I nie, artykuł nie sugeruje, że jest to niezgodne z prawem. Sugeruje, że to cwaniactwo, bo zarabiają na byciu organizacją charytatywną. Na tym tle twierdzenie, że Owsiak dobrze zarabia na WOŚP (a to była myśl przewodnia artykułu, wiem, bo artykuł czytałem w ramach innego tygodnika) jest zarzutem skandalicznym.

    Nie wspominając o tym, że NIE jest tygodnikiem skrajnie antyklerykalnym, co bardziej pomniejsza jego wiarygodność.

    Jeżeli wystarczy opublikować prawdę, żeby dowalić KK, to chyba o czymś świadczy... Co do reszty to odsyłam do początku komentarza.

×
×
  • Utwórz nowe...