Skocz do zawartości

ABCD

  • wpisy
    12
  • komentarzy
    80
  • wyświetleń
    15231

5 rzeczy, które The Banner Saga robi źle


eMJ

1576 wyświetleń

The-Banner-Saga.jpg

Dzieło uchodźców z BioWare'u szybko zdobyło moje uwielbienie fantastyczną wizją artystyczną, ciekawym światem i odważnym sposobem opowiadania historii. Samo powstanie tej gry przy pomocy zbiórki społeczności graczy jest inspirujące. Twórcy, których z przekory nazwałem ?uchodźcami?, podobnie jak przedstawiona w grze karawana zdołali wybrnąć z wszelkich trudności i osiągnąć zwycięstwo. A właściwie zakończyć cliffhangerem, bo o ile Stoic i bohaterowie gry są żywi i gotowi kontynuować podróż, ich przyszłość jest jeszcze niejasna i rozstrzygnie się w następnych częściach. Tak czy inaczej, tytuł jest wart uwagi i wzbogaca gracza nie tylko o doświadczenia typowe dla gier komputerowych, ale także te estetyczne, ponieważ muzyka i plansze graficzne, przedstawiane w tej produkcji bez wątpienia kwalifikują się jako sztuka, a cała reszta wygląda jak baśniowy film animowany(też podpada pod sztukę). Jednak, gdy się przyjrzeć z bliska, gra okazuje się mieć parę problemów - o nich opowiada ten tekst.

Styl rozgrywki

Dziwnie jest w jednym miejscu ganić twórców za coś, co w innym się chwaliło, ale jednak ? Banner Saga nie ma prawa bytu bez swojej charakterystycznej rozgrywki, lecz to również rozgrywka najmocniej ciągnie ją na dno(jednak gra do dna nawet się nie zbliża, żeby było jasne). Słowem wyjaśnienia, bo sam nie grając zastanawiałem się jak to wygląda: granie w TBS odbywa się na trzech płaszczyznach ? pierwsza z nich to typowy widok bitewny, na którym drużyna gracza ściera się ze swoimi przeciwnikami. Druga to widok karawany, która, ponieważ zawsze porusza się z określonego na mapie punktu A do punktu B, może być z łatwością przedstawiona w dwóch wymiarach(po prostu... idą w jedną stronę, wiecie). Podczas oglądania karawany gracz napotyka zdarzenia losowe, na które reagować można poprzez okienko przypominające gry tekstowe. Sytuacja jest opisywana, a gracz podejmuje decyzję i później odczytuje sobie rezultat.

Ostatnia płaszczyzna, na której rozgrywa się sytuacja, to widok miasta. W grze trzeba zwiedzić parę mniejszych lub większych osad, w każdej można uzupełnić zapasy i czasem porozmawiać z jakimś wodzem albo towarzyszem. Rolę unikalnego ?miasta? pełni obóz, który można rozstawić w dowolnym momencie wędrówki... ale dosyć już o tym. Ważne, że taki typ rozgrywki nie jest czymś, co widać w grach na co dzień. Problem polega na tym, że o ile oglądanie poruszających się w ślimaczym tempie na tle ładnych plansz osadników jest fajną zabawą przez pierwsze parę godzin, to gdzieś w środku wątku głównego uderza straszna monotonia bijąca od tego, co dzieje się na ekranie. Obserwowanie karawany i czasem podejmowanie jakichś tekstowych decyzji nie jest mechaniką, która samodzielnie mogłaby przyciągnąć na długo bez wsparcia fabuły. Na szczęście historia trwa tylko 8 godzin...

Długość wątku głównego

thebannersaga_04.jpg

No bez jaj. Wiem, wiem, intensywna, krótka kampania jest o niebo lepsza od długiej ale nudnej. Jest to głos powtarzający się chyba od czasu pierwszego Modern Warfare. Wciąż, mam z tym problem. Gra urywa się bardzo w samym środku historii. Nie ma nawet właściwego zakończenia, owszem, dzieje się coś bardzo ważnego, ale wydarzenia mogłyby się od razu potoczyć dalej bez żadnego czekania na kolejną część i nikt nie zauważyłby różnicy. Trochę szkoda, bo adaptacje scenariuszy napisanych z myślą o dopiętym na ostatni guzik doświadczeniu przeżywa się przyjemniej. Trzeba jednak pamiętać, że TBS to trylogia, i ? z drugiej strony - wziąć za dobrą monetę fakt, że jest planowana od początku do końca, a nie część po części(czego efekty potrafią być mierne, szczególnie jeśli chodzi o space operę tongue_prosty.gif).

To będzie zgryźliwe, ale muszę zauważyć, że Banner Saga kończy się dokładnie w tym momencie, kiedy już nie jeden, ale wszystkie jej mechanizmy zaczynają się przejadać. Od czasu rozpoczęcia historii aż do jej końca, nie zmienia się w mechanice nic a nic, tylko poziomy postaci się podnoszą. Więc walki zaczynają się nudzić. Bieganie karawaną zaczyna się nudzić. Aż wtem ? finałowa bitwa i koniec gry! Wooo-hoo! Czekajcie na następną część. Niezły ruch, Stoic. Nie mam nic przeciwko dwa razy dłuższej historii, albo krótszej, ale mającej porządne zakończenie, pod warunkiem że w rozgrywce będzie się pojawiać coś nowego. Wiecie, żeby po prostu utrzymać uwagę gracza. Na takie luksusy liczę w następnej części.

Gra miewa problemy z wytworzeniem więzi między graczem, a kimkolwiek poza głównym bohaterem

banner-saga-2.jpg

Arcyłowczy Rook to naprawdę fajny typ. Nie wiem, co urzekło mnie w nim najbardziej. Jest opanowany, opiekuńczy, starzejący się i wie, że wielka moc = wielka odpowiedzialność. Polubiłem tę postać tak bardzo, że byłem rozczarowany kiedy gra ?przełączała się? na wątek varli ? wojowniczych olbrzymów, którzy akurat prowadzą krucjatę na pełną skalę przeciwko swoim największym wrogom. To było interesujące, owszem, lecz nie tak angażujące emocjonalnie jak historia bohatera i jego drużyny. Z tych samych powodów byłem rozczarowany jeszcze w jednym momencie, ale nie zdradzę co się wtedy stało(z resztą jest to bardzo oczywiste).

Niefortunnie dla gry, nie czułem jednak niemal żadnej sympatii do drugiej najważniejszej postaci ? Alette, córki Rooka. Nie jest nijaka, ma swoją osobowość i charakterystyczną niechęć do zabijania, do tego gra od początku daje sygnały, że należy ją traktować jak kogoś bardzo ważnego, w końcu to córka itd. O towarzyszach w wątku varli nie będę w ogóle wspominał, bo pamiętałem ich tylko z twarzy i klasy postaci.

Musi być jakiś powód, dla którego coś nie wypaliło w tym aspekcie ? moim zdaniem tym powodem jest za mała liczba momentów, kiedy można na spokojnie porozmawiać z towarzyszami. Wszyscy podróżują bardzo długo, zdaje się, że podczas przemierzania świata nie mają wielu lepszych rozrywek niż rozmowa, ale mimo tego gadać nie można często, tak jak nie można zauważyć jakiegoś odzwierciedlenia nastrojów karawany w rozmowach właśnie ? każdy mówi o własnym wątku, który jedynie czasem jest powiązany z nastrojami ekipy. Szkoda, że tego elementu nie dopracowano bardziej.

Błędy logiczne

The-Banner-Saga-Factions-2013-03-05-17-04-05-81.png

Nie chodzi o zwykłe glitche, czy bugi, bo takich w grze nie uświadczyłem ani razu. Tutaj pojawia się jednak mylące słówko ?logiczne? - oznacza ono mnie więcej tyle, że grając w TBS dotarłem do momentów, w których działy się rzeczy... dziwne, co najmniej. Zaczynając od tego, że jeden bohater z mojej karawany w toku wydarzeń zginął i zniknął z drużyny, w czym nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie to, że parę godzin później, podczas pewnego buntu w obozie zginął ponownie. Nie wiadomo skąd i nie wiadomo dlaczego. Po prostu gra uraczyła mnie w jednym z opisów zdarzeń fabularnych zdaniem, że został dźgnięty. Na śmierć. Wcześniej do mojej drużyny dołączyło dwóch wojowników, z czego obaj wyglądali tak samo. Nie mam nic przeciwko, w końcu byli bliźniakami. Tylko że po upłynięciu kolejnych dni wyprawy do karawany przyłączyło się następnych dwóch olbrzymich siepaczy, i obaj wyglądali tak samo. Nie znalazłem wyjaśnienia do dzisiaj.

EDIT: Przeglądałem zapisy, i nie udało mi się znaleźć tych dwóch ostatnich wojów. Chociaż ja nie mam kłopotów z zaufaniem mojej pamięci, to czytelnikom bym tego nie polecał. Więc oficjalnie to już nie błąd.

Czarodziej Ex Machina

the-banner-saga-screenshot-ME3050216390_2.jpg

Nie da się ukryć, że magia odgrywa znaczną rolę w historii... jednak pojawia się dopiero w samym jej środku i do tego w najbardziej brutalny i niesubtelny sposób z możliwych. Osoba znikąd okazuje się wielką czarodziejką, która sama jedna może odmienić losy bitew, itd. Po długich wyjaśnieniach, jakimi później raczyła mnie gra, pogodziłem się z takim rozwojem sytuacji, a nieeleganckie wdarcie się do fabuły mogłem po części wybaczyć. Jednak pewien niesmak pozostał. Nie zrozumcie mnie źle ? to wcale nie jest tak, że element magiczny nie pasuje do historii, myślę, że pasuje, ale sposób jego wprowadzenia w fabułę mógłby być lepszy. To właściwie jedyny zarzut jaki mam do prowadzenia opowieści w tej grze.

Punkt bonusowy (bo trochę się jeszcze można pouczepiać, a punkt czwarty był, hm.. ?półpełny?)

>Próby przechodzenia ostatniej walki zajęły mi jakąś 1/8 gry. Starałem się ją wygrać w wielu podejściach, różnymi postaciami, żonglując poziomami trudności od najniższego do najwyższego(a co tam!). Ostatecznie, przeszedłem ją na normalnym, w pierwszej turze.

(Chodzi o pierwszą turę mojej postaci, oczywiście. - system walki jest dziwny)

>W najbardziej dramatycznym momencie historii nie byłem pewien, czy przez moją decyzję zezwalam na ludobójstwo, czy może sojusznicy wiedzą więcej ode mnie i wszystko będzie dobrze. Serio, dopuszczałem do siebie taką myśl.

>Dziewczyna, która nie chce zabijać ludzi, nie ma w grze problemu z zabijaniem przedstawicieli wrogiej rasy, których zachowanie okazuje się później niewiele różne od ludzkiego. W ogóle chęć nie-zabijania wydaje się w tej historii oznaką hipokryzji.

>Jak wiadomo, osoba po doznaniu wielkiej straty zakłada kaptur, żeby pokazać wszystkim wielką zmianę jaka zaszła w jej życiu. I aby nadać sobie charakteru, bo inaczej nikt nie chciałby grać takim nudnym bohaterem w następnej części.

>Poborca podatków jest w świecie wikingów bardzo miłym i mądrym gościem.

ss_ac0f51f4858704eee8d873543c585446d1f46568.1920x1080.jpg?t=1403276227

Podsumowanie

To naprawdę interesująca gra, warta swojej ceny. To rzadko można powiedzieć o grach. Jednak nie zmienia to faktu, że moje zarzuty do niej pozostają jak najbardziej aktualne. Gdyby zabrano się za kilka spraw z odmiennym podejściem, Banner Saga byłaby jeszcze lepsza. Prawdę mówiąc, nie przeszkadza mi nawet że jest taka krótka ? w jakiś pokręcony sposób to zwiększa dla mnie jej wartość. Niech to będzie końcowa rekomendacja.

Jeśli dotarłeś aż do tego miejsca ? moje gratulacje. Zgadzasz się z moją opinią? A może wszystko pokręciłem i jest dokładnie odwrotnie? Nie krępuj się i napisz komentarz.

Ale jeżeli po prostu scrollowałeś aż do werdyktu, będziesz się smażył w piekle. Sprawdzone info. Pamiętaj -_-

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Zgadzasz się z moją opinią? A może wszystko pokręciłem i jest dokładnie odwrotnie? Nie krępuj się i napisz komentarz.

Cóż, nie podzielę się opinią, gdyż nie miałem przyjemności zagrać. Choć ostrzę sobie zęby na TBS od czasu, gdy pierwszy raz wypłynęło jakiekolwiek info o niej. Póki co czekam na jakąś konkretną przecenę.

A sam wpis mi się podobał, mimo iż nie mam jak go skonfrontować z samą grą.

Link do komentarza

Niedawno była przecena 50% albo 66% na Steamie. Nawet bym kupił, ale było tyle dobrych gier w przecenie, że nie chciałem do tego dodawać kolejnej, bo ściągania było bardzo dużo.

Link do komentarza

Niedawno była przecena 50% albo 66% na Steamie.

Było było. Ale i tak cena była na tyle wysoka, bym zrezygnował z zakupu. Może na następnym steamowym szaleństwie zakupię.

Link do komentarza

A sam wpis mi się podobał, mimo iż nie mam jak go skonfrontować z samą grą.

Dzięki ;) Kiedy go publikowałem, byłem pewien że jest to jeden ze słabszych moich tekstów, więc cieszę się z takiego obrotu sprawy.

Jeśli chodzi o TBS, to jego cena odstrasza i jest chyba największą wadą - nie chciałem o tym pisać w pięciu punktach(bo treści się nie tyczy), ale jak na "indyczą" grę kosztuje zbyt dużo, przynajmniej po tej stronie Europy, gdzie 25$ nie jest połową ceny produkcji AAA. No ale nie będę się Stoikom wcinał w biznes.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...