Matematyka pokonała maturzystów
Mamy oficjalne wyniki matur i, ku nieszczęściu tegorocznych maturzystów, w porównaniu z poprzednim rokiem poszły one nie najlepiej. 71% to niższa zdawalność niż w latach poprzednich, ale imo i tak wciąż za wysoka.
Uniwersytety od jakiegoś czasu przestały selekcjonować studentów ? wiele wydziałów przyjmuje kogo popadnie, byle tylko zapchać sale wykładowe. W takim przypadku jedynym sposobem na odsianie jednostek niezdolnych intelektualnie do studiowania jest odpowiednio wysoki poziom matur podstawowych. Tylko niezaliczenie którejś z obowiązkowych części egzaminu dojrzałości odbiera możliwość studiowania. Zgadzam się ze słowami prof. Zbigniewem Marciniakiem z Konfederacji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, że jeśli ktoś nie uzyskał tego minimum 30%, to na studia się nie nadaje. Trzymam też za słowo minister edukacji, która zapowiedziała, że za rok na łatwiejszą maturę nie ma co liczyć.
Może w końcu zmierzamy w dobrym kierunku i egzamin dojrzałości znowu zacznie coś znaczyć. Druga opcja jest taka ? sierpniowa poprawka będzie łatwiejsza, a w następnym roku wrócimy do ?normalnego? poziomu zdawalności, przecież nie można odbierać chleba różnej maści profesorom, a zatem dostarczyć odpowiednią ilość studentów trzeba (póki jeszcze można, bo niedługo z powodu mniejszej liczebności kolejnych roczników ten warunek będzie nie do spełnienia).
*Oczywiście znowu najwięcej problemów sprawiła matematyka. Pomijając, że zdawalność była relatywnie najniższa, to im dokładniej analizuje się wyniki, tym jeszcze gorzej. Marna średnia zarówno, jeśli idzie o poziom podstawowy jak i rozszerzony ? odpowiednio 48 i 42%, dramatycznie wygląda też mediana ? 46 i 40%. Jeśli odnieść to do reguł uniwersyteckich ponad połowa zdających nie uzyskałoby oceny 3. Biorąc pod uwagę niezbyt wygórowany poziom podstawy i fakt, że przystępujący do rozszerzenia mają odpowiednio więcej godzin przedmiotu, wyniki przerażają.
18 komentarzy
Rekomendowane komentarze