Skocz do zawartości

Blog...

  • wpisy
    24
  • komentarzy
    163
  • wyświetleń
    19529

Matematyka pokonała maturzystów


Repartee

973 wyświetleń

Mamy oficjalne wyniki matur i, ku nieszczęściu tegorocznych maturzystów, w porównaniu z poprzednim rokiem poszły one nie najlepiej. 71% to niższa zdawalność niż w latach poprzednich, ale imo i tak wciąż za wysoka.

Uniwersytety od jakiegoś czasu przestały selekcjonować studentów ? wiele wydziałów przyjmuje kogo popadnie, byle tylko zapchać sale wykładowe. W takim przypadku jedynym sposobem na odsianie jednostek niezdolnych intelektualnie do studiowania jest odpowiednio wysoki poziom matur podstawowych. Tylko niezaliczenie którejś z obowiązkowych części egzaminu dojrzałości odbiera możliwość studiowania. Zgadzam się ze słowami prof. Zbigniewem Marciniakiem z Konfederacji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, że jeśli ktoś nie uzyskał tego minimum 30%, to na studia się nie nadaje. Trzymam też za słowo minister edukacji, która zapowiedziała, że za rok na łatwiejszą maturę nie ma co liczyć.

Może w końcu zmierzamy w dobrym kierunku i egzamin dojrzałości znowu zacznie coś znaczyć. Druga opcja jest taka ? sierpniowa poprawka będzie łatwiejsza, a w następnym roku wrócimy do ?normalnego? poziomu zdawalności, przecież nie można odbierać chleba różnej maści profesorom, a zatem dostarczyć odpowiednią ilość studentów trzeba (póki jeszcze można, bo niedługo z powodu mniejszej liczebności kolejnych roczników ten warunek będzie nie do spełnienia).

*Oczywiście znowu najwięcej problemów sprawiła matematyka. Pomijając, że zdawalność była relatywnie najniższa, to im dokładniej analizuje się wyniki, tym jeszcze gorzej. Marna średnia zarówno, jeśli idzie o poziom podstawowy jak i rozszerzony ? odpowiednio 48 i 42%, dramatycznie wygląda też mediana ? 46 i 40%. Jeśli odnieść to do reguł uniwersyteckich ponad połowa zdających nie uzyskałoby oceny 3. Biorąc pod uwagę niezbyt wygórowany poziom podstawy i fakt, że przystępujący do rozszerzenia mają odpowiednio więcej godzin przedmiotu, wyniki przerażają.

18 komentarzy


Rekomendowane komentarze

prof. Zbigniewem Marciniakiem z Konfederacji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, że jeśli ktoś nie uzyskał tego minimum 30%, to na studia się nie nadaje.

Ja się nie zgadzam. Jeżeli ktoś nie potrafi wyskrobać 70% z banalnych, podstawowych matur, to z jakąkolwiek dalszą edukacją powinien sobie dać spokój. Dla dobra swojego i naszego.

  • Upvote 4
Link do komentarza

Cóż... nasz matematyk otwarcie mówił, że większość naszych absolwentów (liceum w zapyziałym, powiatowym miasteczku) wychodziła z matury z przekonaniem, że nie było aż tak źle - po czym przytaczał anegdotkę z Francji (ponoć tamtejszy minister edukacji podał się do dymisji po tym, jak "niezdawalność" matur wyniosła 20%, bo świadczyło to o miernym poziomie egzaminu).

Niska zdawalność w tym roku świadczy co najwyżej o słabej wiedzy i mizernym przygotowaniu uczniów, zarówno we własnym zakresie, jak i przez szkołę. Najbardziej chyba martwi mnie fakt, że przyszłoroczna matura (do której sama przystąpię) będzie według "nowej formuły" - biorąc pod uwagę banalnie prosty "nowy egzamin gimnazjalny", podejrzewam, że uniwersytety i politechniki zaleją masy idiotów, którzy i tak odpadną po pierwszym semestrze.

Link do komentarza

Niech matury bedą sobie jakie są, tylko niech egzaminy na uczelnie wrócą. Mam dość tej masy prymitywnych organizmów na salach wykładowych (właściwie to przesadziłem, większość to na ćwiczenia i laborki tylko przychodzi), które tylko po to poszły na studia, żeby się spijać na masie imprez.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Podobno ludki gadali, że matura była cholernie trudna, to aż wszedłem na googla poszukać arkuszy.

W porównaniu do mojego, to było władanie klocków w dziurki. Rozwiązałem to w kilkanaście minut, a z pierwiastkami miałem do czynienia 4 lata temu :-P Podejrzewam, że też łatwiejsze od zeszłorocznych.

Idzie się załamać :-P

  • Upvote 1
Link do komentarza

@AAA

Myślę, że Twojego kryterium nie spełnia większość studentów. Widać to po medianach tegorocznych matur (najlepiej z obowiązkowych ma się tutaj język obcy - mediany wynoszą zazwyczaj więcej niż marne 50%, z angola nawet 74%). Gdyby przyjąć Twoje kryterium, to uniwersytety miałby ogromny problem.

przyszłoroczna matura (do której sama przystąpię) będzie według "nowej formuły" - biorąc pod uwagę banalnie prosty "nowy egzamin gimnazjalny", podejrzewam, że uniwersytety i politechniki zaleją masy idiotów, którzy i tak odpadną po pierwszym semestrze.
Podobno ma być trudniejsza. A uniwersytety już teraz zalewają "masy idiotów", ale to już wina samych uczelni. A co gorsza ci idioci wcale nie są odsiewani, chyba że są wybitnie niezdolni intelektualnie, wszak student = pieniądze dla uczelni.
Niech matury bedą sobie jakie są, tylko niech egzaminy na uczelnie wrócą.
Obawiam się, że to nic nie zmieni. Gdyby uczelnie dbały o poziom, to już teraz nie przyjmowałby ludzi z miernymi wynikami matur. A w ogóle podobno to uczelnie naciskają na MEN, żeby matury nie były szczególnie trudne...
Link do komentarza
W porównaniu do mojego, to było władanie klocków w dziurki.
ebin/10

podstawa programowa wciąż ta sama a poziom matur podstawowych bez zmian (wciąż poziom dna)

Link do komentarza

A mnie najbardziej martwi nie tyle matura (którą zdaje rozszerzoną za dwa lata z kliku najważniejszych dla mnie [nie patrząc nawet w kontekście studiów] przedmiotów), co egzamin zawodowy - nie od dziś wiadomo, że na niektóre kierunki PoliBudy biorą chętniej techników z certyfikatem. Informacji o przyszłorocznym teście dla Elektroników dalej nic. Nie żebym się z moimi wynikami martwił, ale w tej dziedzinie więcej i szybciej się technologie zamieniają niż w tele/informatyce. Książki przestarzałe (jedyna sensowna, to ta kultowa prof. Bolkowakiego) i od 15 lat tylko wznawiane i korektorowane. Nikt nie słyszał o Reformie Programowej, nigdzie żadnych próbnych zadań i weź tu człowieku zdaj "na jarząbka" :/.

Schowajcie się z tymi maturami - wy chociaż wiecie co bedziecie pisac/robić. U mnie co roku co innego na praktycznym - raz projektowanie układu na sucho na papierze, raz lutowanie, a kiedy indziej montaż instalacji antenowej - ech... I bądź tu człowieku mądry.

BTW

Nie zrozumiem jak można nie zdać PODSTAWOWEJ matury - toż wiedza z Gimbazjum już daje dostatecznie wiele informacji na te żałosne 51% (studenckie 3 - zaliczenie)... Boże, kto będzie przyszłością tego narodu.

  • Upvote 1
Link do komentarza
@AAA

Myślę, że Twojego kryterium nie spełnia większość studentów. Widać to po medianach tegorocznych matur (najlepiej z obowiązkowych ma się tutaj język obcy - mediany wynoszą zazwyczaj więcej niż marne 50%, z angola nawet 74%). Gdyby przyjąć Twoje kryterium, to uniwersytety miałby ogromny problem.

Masz całkowitą rację. Tj. większość studentów nie spełnia nawet minimalnych standardów, a stara się o wyższe wykształcenie. To powód do podniesienia poprzeczki, a nie jej obniżania.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Wyniki zdawalności i tak są sztucznie zawyżone. Spójrzcie sobie na stronę 16 w tym dokumencie: http://www.cke.edu.pl/images/stories/001_Matura/WYNIKI/raport_matura_2010.pdf Zawsze śmieszą mnie ludzie, którzy narzekają, że oni to są humanistami i przez tę matematykę nie zdali matury i mają zrujnowane życie. 30% chyba każdy powinien napisać, jeśli umie rozszyfrować tablicę z wzorami. Jeśli nie umie, to mu naciągną nie potrafi czytać ze zrozumieniem i logicznie myśleć w minimalnym stopniu, więc na studia nie ma po co iść.

Nie wiem, jak na politechnikach, ale na uniwersytetach standardy upadły już chyba na dno. Takie wnioski wysnuwam po tym, jakich mam ludzi na roku na niby jednej z lepszych uczelni w Polsce. Lepiej raczej nie będzie, bo jak wczoraj jechałem na praktyki z pierwszym rokiem, to przypomniało mi się gimnazjum i pierwsze piwo na wycieczce. Trudno mi sobie wyobrazić jak jest tam, gdzie biorą każdego.

Link do komentarza
Jeśli odnieść to do reguł uniwersyteckich ponad połowa zdających nie uzyskałoby oceny 3. Biorąc pod uwagę niezbyt wygórowany poziom podstawy i fakt, że przystępujący do rozszerzenia mają odpowiednio więcej godzin przedmiotu, wyniki przerażają.

... co cóż mam powiedzieć- u mnie to było naprawdę wyraźnie widać. Najpierw podczas zajęć i kolokwiów na 1. semestrze, gdzie ponad 3/4 grupy potrafiło uwalić na ćwiczeniach wejściówkę z podstawy (czyli nie jakieś poczwórne całki, tylko [nie śmiać się, bo nie ma z czego]: upraszczanie liczb z potęgami, nierówność kwadratowa i równanie 4. stopnia) i jęczeć, że to takie trudne, że w szkole średniej tego nie było (sic!), że, że, że. A potem na sesji, gdzie... nawet więcej, jak 3/4 grupy ma kolejne terminy poprawkowe.

Już zupełnym kuriozum jest to, że najpierw taki osobnik przyłazi i jęczy o to, żeby mu pomóc, a jak się zgodzisz, to albo on nie przychodzi, bo "nie ma czasu", albo przychodzi przekonany, że wybiera się na jakąś megabalangę. Chorą politykę uczelni pominę... albo nie, powiem, co mnie też rusza- niby sesja, sesja, "albo się uczysz, albo wypad", ale jakoś potrafią wyznaczyć 3 terminy zwykłe, kolejne 3 warunkowe i jeszcze komisa na koniec... Taa, faktycznie- pozbywają się leserów, że hoho!

MEN co roku się deklaruje, że "tym razem nie będzie tak łatwo"... i za każdym razem jest albo tak samo, albo wręcz łatwiej. I co tu ukrywać- to się nie zmieni, bo same szkoły ponoć na to naciskają. Żeby potem "rekrutować elitę z zaje*istymi wynikami" a nie "przeciętniaków ze średnimi wynikami".

I chcąc nie chcąc ja temu przyklepuję. Wraz z maturą zdawałem egzamin zawodowy- tam już trzeba mieć z praktyki 75% inaczej lipa. I to było widać, bo do egzaminu siedziałem i powtarzałem, a do matury nie siadłem nawet na 10 minut do książek. Egzamin zdałem na 90-96%, maturę na 99%.

Próg 30% na maturze to jakaś kpina i tyle. Tyle, to żeby nie skłamać skrobali u mnie w technikum nawet najwięksi idioci, którzy byli (też swoją droga nie wiem po co i czemu) przepuszczani z klasy do klasy. No ale po maturze, to patrzcie gościa, jaki dumny, bo zdał. Co z tego, że na 30% i jakimś chyba cudem? Ale zdał! Kozak! Szacun! Osiągnięcie!

Link do komentarza

Zawsze śmieszą mnie ludzie, którzy narzekają, że oni to są humanistami i przez tę matematykę nie zdali matury i mają zrujnowane życie. 30% chyba każdy powinien napisać, jeśli umie rozszyfrować tablicę z wzorami. Jeśli nie umie, to mu naciągną nie potrafi czytać ze zrozumieniem i logicznie myśleć w minimalnym stopniu, więc na studia nie ma po co iść.

Dokładnie. Humaniści mogą się zasłaniać jak nie rozumieją wyższych zagadnień matematycznych, to jak najbardziej możliwe. Ale krzyk, ze "ja jestem humanista i podstawowa matematyka za trudna" to po prostu idiotyczne tłumaczenie swojej głupoty.

Link do komentarza

Dokładnie. Humaniści mogą się zasłaniać jak nie rozumieją wyższych zagadnień matematycznych, to jak najbardziej możliwe. Ale krzyk, ze "ja jestem humanista i podstawowa matematyka za trudna" to po prostu idiotyczne tłumaczenie swojej głupoty.

Podpisuję się pod typ rękami i nogami. Wrzeszcząc, że "Ja jestem humanista i podstawowa matematyka jest dla mnie za trudna i niepotrzebna!" taki osobnik sam się przyznaje, że nie powinni go wypuścić z podstawówki. Ja rozumiem jakieś zagadnienia z wyższej półki- czy to humanistycznej, czy matematycznej. Okej, doskonale rozumiem, że będąc matematykiem raczej nie musimy umieć rozbiorów zdań, czy dokładnych ram epok literackich z wyszczególnieniem autorów i dzieł.

Ale na Boga- żeby mówić "podstawowa matematyka jest dla mnie za trudna"? To co? Pójdzie taki eugeniusz do sklepu, nie będzie umiał odejmować, więc się nie kapnie, że Pani Krysia się po ciężkim dniu na kasie rypnęła i zamiast wydać z 200zł 110, dała tylko dychę? I co? Będzie wrzeszczał i oskarżał wszystkich, bo zorientował się dopiero następnego dnia, że jego portfel jest lżejszy o stówę, nie? Idę o zakład, że tak- w końcu w życiu się nie przyzna, że dodawać nie umie...

Zamiast wniosku na koniec wkleję 2 linki, tak na dowód tego, że społeczeństwo powoli, acz nieubłaganie nam idiocieje.

http://tech-mania.pl/spoleczenstwo-nam-idiocieje-graviora-manent/

http://naszymzdaniem.dlastudenta.pl/artykul/Narod_idiocieje_na_potege,98616.html

Link do komentarza

@mongol13 Zgodzę się ze wszystkim co napisałeś, poza tekstami które podesłałeś. Kilka moich zarzutów:

"Kolejny przykład może nie do końca jest odpowiedni ale też obrazuje problem: Ktoś pyta gdzie jest jakaś ulica w mieście w którym się urodziłeś. Co robisz? Sprawdzasz na swoim smartfonie, na mapie. Wiem, że nie każdy musi mieć mapę miasta w głowie, ale wypadało by wiedzieć gdzie są ulice w miejscu z którego pochodzisz."

Czyli jak mam słabą orientacje w terenie to jestem idiotą? Pewnie, że znam główne ulice, albo te z których korzystam codziennie, ale nie mam pojęcia jak nazywa się 90% ulic w dzielnicy na końcu miasta. Jak muszę tam dojechać to po prostu sprawdzam. Inteligencja to nie sucha wiedza a umiejętność wykorzystania dostępnych narzędzi.

"Oto dowiadujemy się, że gimnazjalista ma obowiązek przeczytać pięć książek w ciągu roku, czyli mniej więcej tyle, ile w tym wieku powinno się czytać w tydzień. "

Nie wiem jakie książki czytał autor tego artykułu, skoro dobijał do 5 tygodniowo. Czytanki z obrazkami się nie liczą.

"Są pewne nieprzemijalne wartości, których książki takie jak ?Pan Tadeusz? czy ?Potop? uczą (pomijam fakt, że są to pozycje po prostu świetne), nawet jeśli w powszechnej opinii zaczynają jawić się jako przestarzałe lub coraz bardziej niewspółmierne z obecnym kierunkiem wykształcenia młodych Polaków."

Człowiek na studiach humanistycznych nazywający książki Sienkiewicza świetnymi. Brak mi na to komentarza. Sienkiewicz jak to określił autor faktycznie świetnych dzieł - Witold Gombrowicz, to "pierwszorzędny pisarz drugorzędny". Fajnie się czyta, ale nic poza tym. Na dodatek aż kipi tam przesadnym wybielaniem Polaków a oczernianiem wszystkich innych. Mogę Ci z miejsca wymienić 10 pisarzy, dawnych czy współczesnych, którzy w swoich książkach mają przynajmniej sensowne przesłanie.

Co do Pana Tadeusza - tu jest lepiej, choć też za nim nie przepadam. Może dlatego, że z tej książki aż kipi satyrą na zachowania szlachty, ale spróbuj do głośno powiedzieć o epopei narodowej. Uwielbiam za to "Dziady". Z drugiej strony nie cierpię Konrada Wallenroda, który jest imo pochwałą bycia niewdzięcznikiem, zdrajcą ludzi, którzy Cię wychowali jak swojego itp. Jak wbijasz przyjacielowi nóż w plecy w imię "Polskości" (dziś często źle pojętej) to Cię bóg wynagrodzi. Cel uświęca środki. Efekty tego wychowania widzimy dziś przed teatrami.

Stan Polskiej edukacji jest mizerny. Ale argumenty autorów tych 2 tekstów są co najmniej częściowo nietrafione.

Link do komentarza

Dopóki nie chodzi o jakieś absolutne podstawy (dodawanie, odejmowanie, mnożenie, dzielenie), które przydają się w życiu, to moim zdaniem nie ma powodów do obaw. O ile ktoś nie planuje wiązać życia z dziedziną, która wymaga co najmniej niezłej znajomości matematyki. Dotyczy to także uczelni wyższych.

Link do komentarza

Cytuj

prof. Zbigniewem Marciniakiem z Konfederacji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, że jeśli ktoś nie uzyskał tego minimum 30%, to na studia się nie nadaje.

Ja się nie zgadzam. Jeżeli ktoś nie potrafi wyskrobać 70% z banalnych, podstawowych matur, to z jakąkolwiek dalszą edukacją powinien sobie dać spokój. Dla dobra swojego i naszego.

Zdarza się, że osoba jest roztrzepana lub nie myśli trzeźwo akurat w tym momencie. Wtedy cały egzamin zawalony. Wiem, bo tak mam. Matematykę często na otwartych uwalałem, ponieważ zapominałem o wykonaniu pozostałych obliczeń. Po prostu jedno obliczenie zajmowało tyle czasu, że myślałe, że skończyłem zadanie.

Link do komentarza

A teraz pytanie co sądzicie o mojej koleżance, która zdała polski rozszerzony na 80% a matmę podstawę na 29%. Też nie nadaje się na studia?

Wrzeszcząc, że "Ja jestem humanista i podstawowa matematyka jest dla mnie za trudna i niepotrzebna!" taki osobnik sam się przyznaje, że nie powinni go wypuścić z podstawówki.

W podstawówce masz jednak inny zakres materiału niż w liceum.

W ogóle te całe biadolenie jacy to maturzyści głupi i w ogóle, jest mocno przesadzone. Będąc na rozszerzeniu z matmy, tegoroczna podstawa to był dla mnie banał, ale jednak nie uznaje kogoś za idiotę jak jej nie zdał, bo potrafię to zrozumieć. Nie da się być najlepszym we wszystkim. A niektórzy po prostu nie mają talentu do np. tej matematyki i nie ma w tym nic złego.

Link do komentarza

@up

Jeśli Twoja koleżanka nie zdała matmy, to nie tylko nie powinna znaleźć się na studiach, ale w ogóle nie powinni wypuścić jej z liceum. Jak wskazuje sama nazwa szkoły - liceum jest ogólnokształcące (myślę, że mogę spokojnie założyć, że do takiej szkoły uczęszczała). Wychodząc z takiej szkoły powinno się mieć jakiekolwiek pojęcie zarówno z przedmiotów humanistycznych jak i matematyczno-przyrodniczych. Na szczęście dla wielu sprawdza się wiedzę tylko z trzech przedmiotów. Zdanie podstaw nie powinno być żadnym problemem.

Talent jest wybitnie nieistotnym czynnikiem. Trzeba umieć używać szarych komórek i to wszystko.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...