Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Forumowicze o Sobie IX

Polecane posty

Co do higieny to nie jestem maniakiem kąpieli, wolę raczej szybki prysznic co dwa dni, a co do mycia rąk zawsze muszę je umyć po powrocie z podwórka lub pogłaskaniu psa inaczej niczego nie jestem w stanie zjeść :P

Zmywać to ja nie lubię za bardzo, wolę raczej poukładać coś na półkach lub poodkurzać.

Ja od mojej mamy dostałem jakąś czekoladę w kształcie mikołaja z marcepanem w środku i dwa batony z biedronki ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Zmarszczki ( biggrin_prosty.gif ).

2. Wezmą cię bezpodstawnie za homoseksualistę(jeśli jesteś facetem).

3. Szczęka boli.

I numer 4 - nie tyle co szczęka boli, ale masz "zakwasy" na policzkach :D Ja mam to do siebie, że gdy idąc ulicą śmieję się sama do siebie. Nie wiem czemu, po prostu wszystko traktuję na luzie :D Ile razy jakaś babka podchodziła i było coś w stylu "Dzięki tobie mam ochotę się nieźle pośmiać ! ". Ludzie widząc ciebie zadowolonego, to inaczej cię trajtują. W sklepie na przykład - trochę żartu i śmiechów. Nie mówię, że cały czas się uśmiecham. Każdy ma gorsze dni. Ale nigdy nie miałam takiego "niezłego doła" :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śniegu u mnie nie widać i lepiej, żeby tak pozostało.

Zmywarka jest przeto bardzo użytecznym urządzeniem, nie muszę marnować czasu na zmywanie codziennie tylko wkładam sobie naczynia, raz na 3-4 dni włączam i voila :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śniegu to ja jeszcze na oczy nie widziałem, ale mam tylko nadzieję, że jak spadnie to nie w takiej ilości jak w tamtym roku, bo starczyło to, że sprowadzić Łódź do stanu paraliżu i powrotu do swojego miasta przez trzy godziny będąc zbitym jak sardynka :| Za to ostatnimi czasy zauważyłem, że mam niesamowite wyczucie czasu albo szczęście do pogody a konkretnie to deszczu - chociażby wczoraj... na zewnątrz pada, wychodzę z domu, cool, parasola wyjmować nie muszę, na miejscu podobnie choć parę minut potem jak przyszły koleżanki były już totalnie mokre... dzisiaj to samo. Ledwie ogarnąłem się w domu po powrocie z uczelni patrzę na zewnątrz - zaczęło padać. Jak tak dalej pójdzie to pomyślę, że rzucono na mnie jakieś zaklęcie ochronne przed zgubnymi skutkami opadów atmosferycznych :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zazdrość - bo gdzieś czytałem, że dieta 900-1000 cal / dzień pozwala na znaczne wydłużenie życia
Kcal :P Zresztą - 200g czekolady na cały dzień i nic poza tym? Powodzenia. ;) Nie wierzę, że coś takiego może wydłużyć życie, tym bardziej, że przeciętny mężczyzna teoretycznie potrzebuje koło 3000 kcal na dzień.

Z tego co pamiętam ta wartość oscylowała raczej koło 2000 cal, ale faktycznie, kilka razy spotkałem się z teorią (nawet na Discovery o tym było), że trzymanie organizmu w stanie lekkiego głodu może wydłużyć życie. Miałoby się to wiązać z tym, że organizm głodny przestawia się na przeżycie i wydajniejsze rozporządzanie energią (co objawia się m.in. spowolnionym wzrostem włosów czy paznokci), co prowadziłoby do zmniejszenia 'zużycia' organizmu.

Ma to swoje wady - strongmanem przy takiej diecie nie zostaniesz :P

Śnieg? Popadał dzisiaj z deszczem jakieś 10 minut tak, że ledwo dało się to dostrzec. Meh...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Black Shadow

Jesli to prawda, to bedzie Cie trzeba zaczac wysylac w miejsca, gdzie pada za duzo i istnieje grozba powodzi. ;)

Do deszczu i wiatru jestem przyzwyczajony, taki juz urok mojego miejsca zamieszkania. Pierwsza z rzeczy jakiej sie tu czlowiek uczy po nadejsciu jesieni, to bezcelowosc korzystania z parasola. Na wietrze maja one tendencje do wywijania sie na lewa strone i po kilku takich razach lamania. Zamiast parasola duzo lepiej sprawdza sie porzadna kurtka turysttyczna z Goretexu, z obowiazkowym kapturem i opcjonalna, ale bardzo przydatna zima, podpinka w postaci polara. Bedac ubranym w cos takiego zaden wiatr, deszcz czy snieg nie jest straszny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak tam Mikołajki? Wszystkie czekoladowe gwiazdorki już spałaszowane?
Staram się odchudzać, więc ograniczam się do czekoladowego kalendarza i pomarańczy - resztę porozdzielam po paczkach, bo jeszcze będzie okazja w grudniu utyć :P A śniegu jak nie było, tak dalej nie ma. Przynajmniej wykładowcy wczuli się w atmosferę świąteczną i pierwsze zajęcia trwały krótko, potem przez konferencję mieliśmy mieć okienko, a ostatni wykładowca już rano przekazał nam pocztą pantoflową, że rozumie nasze wewnętrzne dziecko ;)

dlatego kucharzem (zawodowym) na pewno nie będę, bo wiadomo, od czego się w tej branży zaczyna.
Nie byłabym zdziwiona, gdyby współczesne procedury wymuszały wręcz mycie w w odpowiednich zmywarkach. Nie tylko wysoka temperatura podczas mycia zabija więcej zarazków, ale i sama restauracja pewnie dzięki zmywarkom oszczędza. Jednak to jest tylko moje gdybanie, osobiście na zapleczu kuchni w restauracji nigdy nie byłam ;)

Zazdrość - bo gdzieś czytałem, że dieta 900-1000 cal / dzień pozwala na znaczne wydłużenie życia (tyle, że chodzilibyśmy wiecznie głodni, więc dla większości to nie do przejścia).
Tylko tak ci się wydaje :D Staram się utrzymać na tej diecie 1000kcal i wcale nie jest tak trudno, jak się wydaje :)

Ok. 1,5l wody smakowej to ok 190 kcal (a można pić zwykłą lub je mieszać), 50g ryżu to 175kcal, bułka 50g to ok 100-120 kcal... dobrać do tego jakieś nieduże dodatki i naprawdę się da.

Aż mam ochotę do damskich łazienek chodzić (na polibudzie pewnie i tak bym tam nikogo nie spotkał).
NIGDY. NIE. POPEŁNIAJ. TEGO. BŁĘDU. Tylko się wydaje, że dziewczyny potrafią o siebie dbać, a uwierz mi - nieważne, czy to kobieca toaleta w akademiku, czy szpitalu - to okropne miejsca, kobiety absolutnie po sobie nie umieją sprzątać.

Jesli zas chodzi o higiene osobista, to nie wyobrazam sobie, abym rano wyszedl do pracy bez umycia glowy i zebow, a wieczorem poszedl spac bez ponownego umycia zebow i wziecia prysznica. Rece zas myje po kazdorazowej wizycie w toalecie, a takze po kazdym powrocie do domu z pracy/sklepu/kina/teatru itd.
Mnie również nic nie powstrzyma przed umyciem rąk - choćby to był środek nocy, a łóżko wzywało do błyskawicznej ucieczki z zimnych kafelków. Kąpię się codziennie (najrzadziej - co 2 dni), głowę myję co 3 (częste mycie włosów przez chemię zawartą w szamponach może je niszczyć, a dobrze dobrane sprawiają, że przez te 3 dni włosy się nie przetłuszczają :) ). I również nie jestem w stanie pójść spać ani wyjść z domu bez umycia zębów. Albo choćby użycia gumy do żucia, jeśli zbyt się śpieszę przed wyjściem.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zazdrość - bo gdzieś czytałem, że dieta 900-1000 cal / dzień pozwala na znaczne wydłużenie życia (tyle, że chodzilibyśmy wiecznie głodni, więc dla większości to nie do przejścia).

No i co komu po takim życiu? Siedzieć cały czas głodnym to nic przyjemnego, więc tylko by się dłużyło. :tongue:

I jeszcze dzisiaj obowiązkowo w całej Polsce puszczony utwór Last Christmas no i śnieg zaczął padać czuć Magię zbliżających się Świąt .

Nie znoszę tego utworu. Kiedyś był całkiem fajny, ale się przejadł.

Śnieg. U mnie trochę rano popadał, co nie nastrajało mnie zbyt optymistycznie, ale na szczęście wszystko topniało od razu. :smile:

Co do magi świąt. W tym roku jakoś słabo ją czuć. I dobrze, to się powinno później rozkręcać. Poza tym, jakoś tak bardziej czuję zbliżającego się sylwestra. :tongue:

Poza tym chodził po klasach przebrany Mikołaj ze swoimi (bardzo ładnymi ) Śnieżynkami/Mikołajkami i rozdawali cukierasy. Trza było tylko zaśpiewać kolędę.

U nas zawsze tak było, a w tym roku wszedł Mikołaj, powiedział "Hoł Hoł Hoł", rozdał szybko po cukierku i poszedł. Bez słowa nawet...

oc, padający śnieg i granie na konsoli czego chcieć więcej.

Ja, jak na dworze jest ciemno, to i tak zasłaniam rolety, więc śnieg nie ma nic do rzeczy. :laugh:

Nie mówię, że cały czas się uśmiecham. Każdy ma gorsze dni. Ale nigdy nie miałam takiego "niezłego doła"

No to w sumie trochę Ci zazdroszczę. :tongue: Po tym co nieraz dzieje się w mojej szkole naprawdę ciężko nie złapać doła....

Za to ostatnimi czasy zauważyłem, że mam niesamowite wyczucie czasu albo szczęście do pogody a konkretnie to deszczu - chociażby wczoraj... na zewnątrz pada, wychodzę z domu, cool, parasola wyjmować nie muszę, na miejscu podobnie choć parę minut potem jak przyszły koleżanki były już totalnie mokre... dzisiaj to samo.

Ja w sobotę byłem u kolegi, aby zamontować mu nowe części do komputera. Pogoda całkiem znośna, to przejechałem się do niego rowerem. Gdy zbierałem się do wyjścia, zaczęło padać i to dość mocno. Musiałem więc pędzić w deszczu i zimnie na Smugglerki. :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@CriX

Nie to żeby coś, uśmiech dobra rzecz, a śmiejąc można sobie przedłużyć życie o pareśtam minut, aczkolwiek jeżeli będziesz się za często uśmiechał:

1. Zmarszczki ( :D ).

2. Wezmą cię bezpodstawnie za homoseksualistę(jeśli jesteś facetem).

3. Szczęka boli.

No brawo. Wy zawsze znajdziecie coś żeby narzekać...Może najlepiej niech wszyscy położą się i umrą... Po co żyć skoro człowiek tylko się męczy.

1. Jak się krzywisz to będziesz taki na starość. Wolę mieć zmarszczki z uśmiechu niż gębę wiecznego nieszczęśnika.

2. Tak, wszyscy od razu biorą cię za homo jak tylko wyjdziesz z domu

3. Jak rano wstaję to mnie czasem kręgosłup boli, po za tym nic mi się nie chce. Jak idę do pracy to się męczę...

Skończcie narzekać marudy... Życie to nie tylko ból i cierpienie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze co do wind. Nieczęsto zdaża mi się takowymi jeździć to zawsze gdy mam okazję jeżdżę sobie góra/dół parę rundek. :) Może to infantylne ale lubię sobie pojeździć windą. :)

Co do tych całych kalorii. Kurna, mi by się nie chciało tego wszystkiego liczyć, po prostu jem ile chcę i nie ograniczam się. Czemu mam sobie żałować skoro mogę żyć jedząc to co lubię i ile lubię. Często jem aż mnie brzuch boli ale nikt na mój widok mi tego nie powie. :)

Jak ja chciałbym mieć zmywarkę. Często muszę zmywać po obiedzie po całej rodzinie a tak gdybym miał to rach ciach do zmywarki i już. Choć faktycznie wtedy trzeba by było mieć trochę więcej talerzy i sztućców.

Ręce myję zawsze gdy wychodzę z "posiedzenia" z łazienki, ale po "odcedzeniu kartofeków" też ręce myję. Jeśli tego nie zrobię to jakoś tak niefajnie się czuję.

W szkole często chodzę uśmiechnięty, z moimi kumplami trudno nie być. :) Ale miewam też zupełnie bezsensowne huśtawki nastrojów. W jednej chwili śmieję się do bólu brzucha a za chwilę ni z tego ni z owego mam jakiegoś doła. :/

Tylko się wydaje, że dziewczyny potrafią o siebie dbać, a uwierz mi - nieważne, czy to kobieca toaleta w akademiku, czy szpitalu - to okropne miejsca, kobiety absolutnie po sobie nie umieją sprzątać.

Serio? Hmm u nas w szkole w łazience dla dziewczyn zawsze ładnie pachnie, jest czysto i nawet lustro mają! Burżuazja. :) W męskich koblach wiecznie "sztynksi" moczem. W sumie już się do tego przywyczaiłem. Raz się zdarzyło, że w naszym pomieszczeniu sanitarnym (po ludzku: łazience) pachniało! Myślałem, że jakoś omyłkowo źle trafiłem ale pisuary były więc chyba ok. :)

No brawo. Wy zawsze znajdziecie coś żeby narzekać...

Ha, człowieku, tyle czasu żyjesz w Polsce i się nie przywyczaiłeś, że Polacy ZAWSZE znajdą coś na co można ponarzekać nawet jeśli wydawało by się, że nie ma na co? :) Czasem trzeba się wysilić by znaleźć coś na co można ponarzekać. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Jak się krzywisz to będziesz taki na starość. Wolę mieć zmarszczki z uśmiechu niż gębę wiecznego nieszczęśnika.

2. Tak, wszyscy od razu biorą cię za homo jak tylko wyjdziesz z domu

1. Popieram!

2. A to akurat miałbym daleko... No chyba, że była mowa o jakimś głupkowatym uśmiechu w stylu pewnego polityka w naszym sejmie, któremu w głowie "zaglądanie w spodnie" i takie tam. Z resztą - większość moich znajomych woli ludzi uśmiechniętych. Chyba każdy zwykle woli takie towarzystwo...

Polecam ostrożność, bo nie chcielibyśmy tutaj homofobicznych wypowiedzi - NZK

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmywarka to jedno z kilku największych osiągnięć ludzkości. No co, nie śmiać się. ;D S

Zmywarka to drugie największe osiągnięcie w historii ludzkości. Pierwsze jest koło. Dlaczego? Ponieważ dzięki niemu zmywarki nie trzeba nieść na plecach ze sklepu do domu :P.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śnieg? Mam nadzieję, że go w ogóle nie będzie. Do tej pory pamiętam jakie cyrki działy się poprzedniej zimy w Łodzi. Oblodzone pół miasta, metrowe zaspy przy przejściach dla pieszych i przystankach. Na dodatek okazało się, że firma, która wygrała przetarg na odśnieżanie paru dzielnic nie ma sprzętu, więc niektóre miejsca (w tym moje osiedle) były jednym wielkim lodowiskiem.

Poza tym biorąc pod uwagę złamanego kulasa jest brak śniegu jest mi na rękę ;-)

Przyznam jednak, że dopiero teraz chodząc tymczasowo o kulach widzę ile utrudnień mają osoby niepełnosprawne. Nawet miejsca teoretycznie przystosowane do ich potrzeb jak Uniwersytety maja wiele braków, takich jak brak poręczy w niektórych miejscach, albo zwykłe płytki na schodach zewnętrznych lub w przejściach. Wystarczy, że są lekko zamoczone a człowiek ślizga się na nich lepiej niż na profesjonalnym lodowisku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to - bez śniegu? A co z tysiącami podróżnych MPK, którzy nie mogą doczekać się pieszej przebieżki do pracy od rana? Którzy brodząc w dwucentymetrowym śniegu słyszą o zaskoczeniu drogowców i tysiącu wypadków spowodowanych przez również zaskoczonych młodych kierowców?

Co z podróżnymi PKP, którzy już zaczęli przygotowania do sezonu świątecznego i trenują stanie na peronach i czekanie na spóźnione pociągi? Trening zaczyna się już w połowie listopada, kiedy jeszcze śniegu nie ma, ale chodzi o łagodne wejście w klimat bożonarodzeniowy - przecież potem, jak już śnieg będzie, to nie będzie szoku, że pociągi nie dojechały. Chwała PKP!

Gdzie atmosfera świąt bez śniegu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie atmosfera świąt już dawno umarła, jedyne co mnie w nich cieszy to niestety dni wolne od studiów. Moja rodzina jest niezbyt ciekawa żeby spędzać z nimi święta (zazwyczaj kończy się na kłótni jak się wszyscy zjadą...), prezenty to zazwyczaj kasa (co jest akurat dość dobre), dobrze że przynajmniej można się najeść.

A śnieg zaraz robi się czarny od spalin, później plucha, sypią tę sól dzięki czemu moje czarne buty są do wyrzucenia - podziękuję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej się na śnieg przygotujcie. W Niemczech zaczęło sypać podobno niemiłosiernie. A z Niemczech to do nas rzut beretem. Tak ciocia relacje zdaje, typu "U nas jest 30 stopni ciepła, od jutra się przygotujcie na niezłe upały". I faktycznie, tak było :D Ja tam bym chciała śnieg, z wielu powodów - jestem przygotowana: buty cieplutkie, płaszcz odpowiedni, rękawiczki jak na Syberię i szal długi :D . "My się zimy nie boimy!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to lubie, kiedy jest duzo sniegu i jeszcze pada. Pod jednym warunkiem - siedze sobie wtedy w cieplym domu, cos tam robie na komputerze, nie musze nigdzie jechac, a zimowa aure podziwiam przez okno. Odkad zrobilem sie za duzy, by jezdzic na sankach i razem z kolegami wyroslismy z urzadzania sobie bitew na sniezki, to jakos przestalem miec ochote na tarzanie sie w sniegu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielokrotnie spotykałem się z tezą "śmierci świątecznej atmosfery" u swoich rówieśników. Zwykłem więc tłumaczyć to tymi oto słowami:

Atmosfera wcale nie umarła, lecz się zmieniła. Inaczej postrzegamy święta jako dzieciaki, które nie mają pojęcia o rodzinnych zawiłościach i zwadach, ani o problemach finansowych, które pojawiają się wraz z przygotowaniami na święta. Gdy rośniemy coraz bardziej poznajemy ten świat, i dlatego święta stają się dla nas uciążliwością finansową lub rodzinną (z powodu nieporozumień itd.). Jednak ta magia wróci? A jak? To proste - gdy będziemy święta urządzać dla własnych pociech, gdy widzi się szczęście własnych dzieci spowodowane świętami, i nam wówczas udziela się ta magia, i wychodzimy naprzeciw Bożemu Narodzeniu z uśmiechem na ustach, zamiast grymasu zmęczenia na twarzy.

Oczywiście to tylko moje twierdzenia, nie muszą być prawdziwe :happy:

A śnieg to raz koszmar, a raz zbawienie, spróbujcie odśnieżyć moje podwórko (spore! bo na wsi mieszkam) i ściągnąć śnieg z folii pod którą mają być pomidory, gdy śnieg wciąż sypie, połowa podwórka jest ciemna (bo do domu wracam już po ciemku), a śnieg sięga za kolana. Brrr

Ale z sanek nadal nie wyrosłem, no i z budowania fortów, to się nigdy nie znudzi :laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śnieg może i lubię ze względów sentymentalnych, ale tak w gruncie rzeczy, to powinien padać tylko w górach. Dlaczego? Bo tak w zasadzie (poza góralami, który trzepią dutki), to śnieg strasznie upierdliwy. Wypadków więcej, z komunikacją gorzej, zwierzakom trudniej... Dobra, dobra. Wiem - bałwany, sanki i tak dalej. Sam ciekaw jestem reakcji Maksa na pierwsze mocniejsze opady...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mogę się doczekać śniegu. Śnieg przynajmniej jest biały, w odróżnieniu od szarego, paskudnego deszczu który teraz ciągle kapie. Za każdym razem, jak wyglądam za okno to jest tam szaro, pochmurnie, obrzydliwie, dołująco. A śnieg, śnieg jest biały i skrzy się w świetle, nie mówiąc już o lodzie. No i dużo bardziej wolę porządny mróz od wilgotnego chłodu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śnieg? OK, ale tylko wtedy, kiedy nie muszę wychodzić z domu, przedzierać się przez zaspy i modlić się, żeby autobus w ogóle podjechał na przystanek. Wczoraj na przykład spóźnił się 25 minut. A przedwczoraj w ogóle nie przyjechał. Ech, cudnie...

Z sanek, śnieżnych bitew czy lepienia bałwanów nie czerpię już takiej radochy, jak kiedyś, choć nie odmówię, kiedy ktoś spróbuje mnie gdzieś wyciągnąć. ;]

W każdym razie - niech pada od połowy grudnia do Nowego Roku. Nie wcześniej i nie później. ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A śnieg, śnieg jest biały i skrzy się w świetle, nie mówiąc już o lodzie.

Z powyzszym sie zgadzam, ale tylko czesciowo. Owszem, swiezy snieg jest bialy, w dodatku taki puszysty i zakrywa wszystkie walajace sie smieci i nierownosci terenu. No i widac na nim slady zwierzat. Wtedy jest calkiem fajnie. Ale wystarczy ze przestanie padac, a juz po dwoch dniach ten bialy, skrzacy sie snieg juz tak ladnie nie wyglada, przynajmniej w miastach. Oprocz brudu pochodzacego z jezdni i z butow idacych po nim ludzi, ktory sprawiaja, ze snieg robi sie coraz ciemniejszy, a w pewnym momencie wrecz czarny, ten poczatkowo bialy sniezek jest zabarwiany na zolto (i nie tylko) przez zwierzeta, ktore w Polsce tylu ludzi trzyma w swoich domach, a po ktorych sprzatac chodnika juz nie umie. A spacerek po "bialym" sniegu upstrzonym wyeksponowanymi psimi defekacjami juz taki przyjemny nie jest.

Natomiast jest to jakis wyznacznik kultury naszego narodu. Wielokrotnie, w roznych krajach Zachodu, widzialem jak wlasciciele pieskow zaraz jak tylko ich zwierzaki zalatwily swoje potrzeby fizjologiczne zabierali sie za sprzatanie po nich wyciagajac z kieszeni mala lopatke, rekawiczki i worek foliowy, niezaleznie od tego, czy piesek zalatwil sie na chodniku, czy tez na trawniku. I nie bylo to w miejscach, gdzie wisialy znaki przypominajace o potrzebie sprzatania po czworonogach i grozace grzywna za zaniedbanie tego obowiazku. A w Polsce? Ludzie trzymaja w domach czy nawet w ciasnych, nienadajacych sie dla zwierzat mieszkaniach czworonogi, a kiedy wychodza z nimi na spacer, to w wiekszosci przypadkow maja w nosie gdzie ich piesek zalatwi swoje potrzeby. W koncu chodniki i trawniki sa wlasnoscia wszystkich (a juz od czasow komunizmu w Polsce powszechnie wiadomo, ze jesli cos nalezy do wszystkich, to tak naprawde nie nalezy do nikogo), wiec po co je sprzatac. Skutek tego jest taki, ze spacerujac po polskich miastach, czy to w centrum czy na osiedlach, trzeba uwazac by przypadkiem nie wdepnac w pozostawiona na chodniku psia kupke...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie dzisiaj spadł śnieg, ale nie za dużo i w sumie dalej jest jesiennie. Jutro jadę do Warszawy i zobaczę co się tam będzie działo. Co do lubienia śniegu to po prostu go kocham... narty, snowboard, sanki, bałwan, igloo i wiele, wiele więcej. Tylko że wiadomo jaka u nas jest zima... czarny śnieg, wszędzie błoto i dodatkowo ślisko, ale nic nie poradzisz :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śnieg - tak. Lód - nie. Dzisiaj jadąc do roboty mało nie wylądowałem na środku drogi. Ze względu na oblodzenie hamowałem wcześniej. Myślałem że samochód się zatrzymał a on nagle zaczął stawać bokiem do kierunku jazdy. Szczęśliwie udało mi się zatrzymać. Potem po wjechaniu w drogę wiodącą przez las samochód tańczył po całej drodze. Zima, zimą ale jako kierowca jej nie lubię. Jako pieszy może być.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...