Skocz do zawartości

Moje Fado

  • wpisy
    348
  • komentarzy
    1406
  • wyświetleń
    470592

Grecenzja - "Earthworm Jim"


bielik42

988 wyświetleń

Grecenzja ? Earthworm Jim

EarthwormJim1.jpg

Rok wydania: 1994

Gatunek: Platformowa/run?n?gun

Były kiedyś takie czasy, gdy grafika 2d była na porządku dziennym. Można by było stwierdzić, że najlepsze pole do popisu mieli wtedy rysownicy, którzy dzięki swym zdolnościom mogli wykreować światy, później zwiedzane przez niezliczone rzesze graczy. Dziś artyści także wiele mają do powiedzenia podczas produkcji gier, ale my zajmiemy się połową lat 90-tych i grą, która jest dla dzisiejszych graczy? bardzo? nietuzinkowa?

Cóż, innymi słowy pora rzucić okiem na grę ?Earthworm Jim?, której legenda wciąż krąży w komputerowym światku. Skąd ta seria, kim jest tajemniczy Jim i o co w tym wszystkim biega? ? na te pytania postaram się odpowiedzieć, ale muszę już na początku nadmienić, że nie będzie to kaszka z mleczkiem. No nic, wsiadajmy do tego pstrokatego wehikułu, z którego wydobywa się głośna muzyka elektroniczna, załóżmy plastikowe okulary i z rozwianą grzywą pędźmy w przeszłość, niecałe 19 lat wstecz.

earthworm-jim-virtual-console-20081027013536607-2622310.jpg

Ciężkie jest życia dżdżownicy! Nie dość, że jest torturą stosowaną przez Polaków wobec cudzoziemców (czszcz?cdz?ożżż..), to jeszcze nie może się nacieszyć słońcem, gdyż przebrzydłe czarne wrony tylko czekają, żeby zjeść ją ze smakiem. Jim nie był pod tym względem inny, ale z jakiegoś powodu postanowił wypełznąć na powierzchnię i popełzać wśród zielonej trawki. Wtem Jim dostrzegł czarne jak noc ptaszysko, które już już robiło sobie na niego smaka, ale oto z niebios spadł kosmiczny kombinezon, do którego wpełzł nasz bohater, stając się mocarnym superbohaterem, walczącym ze złem i występkiem? no, może nie całkiem.

Misją napakowanej dżdżownicy zostaje uratowanie księżniczki Jak-było-jej-na-imię? Przed zakusami paskudnych złoczyńców z kosmosu, w tym z diabolicznym Psy-Crowem. Aby tego dokonać, Jim musi przebyć 16 zróżnicowanych światów oraz dodatkowo ścigać się pomiędzy nimi, pędząc z prędkością światła, omijając nadlatujące z naprzeciwka meteoryty. Każdy poziom jest oczywiście dwuwymiarowy, ręcznie malowany i opatrzony w osobliwy podkład dźwiękowy. Dla przykładu pierwszy poziom, rozgrywany na śmietnisku charakteryzuje się krukami i psami w formie przeszkadzajek oraz szybką, elektroniczną muzyką. Zazwyczaj na końcu każdego poziomu czeka na nas boss, na którego trzeba znaleźć sposób.

05.jpg

Tak wygląda forma, a jak to się ma do sterowania bohaterem? Jak przystało na grę run?n?gun, nasz bohater jest szybki i zwinny. Posiada komplet ruchów, w tym oczywiste skakanie, prucie z bliżej niezidentyfikowanego działa, uderzenie sobą (strój wyciąga z wnętrza dżdżownicę Jima i atakuje nim wrogów lub chwyta się krawędzi, przestawia przełączniki itd.), kucanie, zwisanie na linach, powolne opadanie (głowa dżdżownicy zamienia się w wirnik) i inne, uzależnione od poziomu zdolności. Jim jest więc dość mobilny, ale idę o zakład, że o wiele lepiej gra się nim na padzie. Klawiatura jest zbyt mało precyzyjna i bardzo trudne jest np. strzelanie pod kątem.

Poświęcę teraz trochę miejsca oprawie, bo jest o czym mówić. Ręczni rysowana grafika ręki Mike?a Dietza (późniejszego twórcy Neverhooda) to prawdziwe arcydzieło, nawet dziś, gdy grając jesteśmy narażeni na pikselozę. Każdy z poziomów jest na swój sposób oryginalny i niepowtarzalny. Osobiście najbardziej polubiłem piekło (?What the Heck?), pełne kolców, lawy i ognia, a do tego wszystko podlane powalającą muzyką, która składa się w połowie z poważnych i grobowych nut, aby potem przeistoczyć się w hawajską sielankę z wrzaskami cierpienia. Polecam odsłuchać.

Wszystko pięknie, ładnie, ale jak się w to gra?

snes38.png

Niestety ? kontrowersyjnie.

O ile sama mechanika jest w porządku, to już poziom trudności (nawet na najlżejszym ?practice?) jest zatrważający. Przeciwnicy zadają spore obrażenia, amunicja nieoszczędzana kończy się bardzo szybko, a niektóre poziomy wymagają od nas diabolicznej perfekcji. Do tego gdzieniegdzie mapy są źle zaprojektowane, przez co nasz bohater nie łapie się krawędzi, albo wylatuje poza obręb ze śmiertelnym skutkiem, lub obiekt, na który trzeba wskoczyć źle oblicza naszą pozycję (do diabła z zielonymi szafirami!). Prawdziwym kuriozum jest 12-sta z kolei misja, która jest misją? eskortową! Naszemu bohaterowi towarzyszy fioletowy piesek o imieniu Pete, który biegnie przed siebie, nie zważając na wrogów, przepaście i jakiekolwiek inne przeszkody. Gracz musi więc biec przed nim, niszcząc wszystkie przeszkadzajki i jednocześnie cofać się, aby uderzeniem ?bicza? przerzucić pieska przez przepaście. Tragedia po prostu. Do tego gdy pies odniesie obrażenia, przeistacza się w demoniczną bestię, która cofa naszego bohatera spory kawałek i zadaje 30 pkt obrażeń. Kiedy spocony, umęczony, na resztce życia i i bez dalszych żyć byłem o 5 cm od końca mapy, ale strzeliłem biczem o 0,5 sekundy za późno? zapewne się domyślacie, że nie wielbiłem wtedy świata. Och nie.

earthwormjim.png

A oto i ta misja - tym razem na urządzeniu przenośnym

Kolejnym przykładowym poziomem, który doprowadza grającego do łez, jest świat podwodny, w którym to dostajemy w swoje ręce dziwaczny pojazd, podobny do szklanej bańki z dwoma rakietami jako napędem. Gracz musi przepłynąć w nim określony dystans, uważając na to, by nie zbić szkła oraz dodatkowo martwiąc się upływającym co sekundę tlenem. Sterowanie klawiaturą tym dziwacznym tworem to prawdziwa katorga, wymuszająca (ponownie) nieludzkiej perfekcji. I ten etap zaliczałem przeszło 30 razy?

Dodatkowym minusem może być brak multiplayera w jakiejkolwiek formie, choć można to wybaczyć, zważywszy na fakt, iż ?Earthworm Jim? pierwotnie wydany został na konsoli firmy Sega. Aby trochę to osłodzić, muszę przyznać, że podobał mi się system powracania do ukończonych (lub rozpoczętych) poziomów. W zależności od lokacji na początku wyświetla nam się odpowiedni kod, złożony z takich przedmiotów jak krowa, puszka czy słupek. Następnie wybieramy w menu głównym opcję ?password? i powtarzamy kombinację. Miły powrót do rozwiązań z konsol.

video-game---earthworm-jim-movie-poster-1994-1020211216.jpg

Wylewam swe żale na irytację, jaką we mnie ?Earthworm Jim? wzbudził, ale z drugiej strony nie można narzekać na jakość i zróżnicowanie zabawy w nim zawartej. Poza wspomnianymi atrakcjami znajdziemy tu skoki na bungee, szaleńcze podchody i masę innych, mniej lub bardziej fascynujących zajęć. Do tego wszystko jest skąpane w surrealistycznej otoczce, przywodzącej na myśl kreskówki z lat 90-tych i opowiadania sci-fi, podlane odpowiednio zabawną muzyczką, będącą wariacją różnych gatunków. Najważniejsze, że jeżeli już wypracuje się odpowiednie ruchy, to Jim oferuje nam ogromny kopiec frajdy i satysfakcji, a to jest chyba najważniejsze w grach, czyż nie?

Jednakże sequel oraz seria Jazz Jack Rabbit są stanowczo produktami lepszej jakości. Jeżeli wcześniej nie mieliście okazji się z gatunkiem run?n?gun zapoznać, to polecam od nich właśnie zacząć. ?Earthworm Jim? zasługuje na status legendy, bowiem odniósł niesamowity sukces. Po jego wydaniu powstała nawet kreskówka z Jimem w roli głównej. Jak tu odmówić zasług?

Pozostaje jeno zakrzyknąć ?Grooovy!? i siadać do gry. Zaciskanie szczęk z irytacji gwarantowane, tak jak i niesamowite doznania estetyczne.

earthworm-jim-virtual-console-20081027013527591-2622305.jpg

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Haha, ta gra jest śmiechowa:D Grałem w to ładnych parę lat temu, hm, chyba trzeba będzie przeszukać allegro albo ebaya i kupić sobie oryginał:D

Ogónie polecam, bo to mega klasyk:)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...