Skocz do zawartości

Moje Fado

  • wpisy
    348
  • komentarzy
    1406
  • wyświetleń
    470627

"Za garść dolarów" - geneza napięcia


bielik42

1227 wyświetleń

?Za garść dolarów?

cc155777a75c8ed357d62f014a404b7c.jpg

Reżyseria: Sergio Leone

Rok wydania: 1964 r.

W kinematografii możemy zauważyć pewną zaskakującą zależność ? jedynie niektóre gatunki filmowe są trwałe, inne z czasem umierają, zanikając na wiele lat, by potem ktoś niesamowicie mądry zrobił film w podobnym typie i zgarnął za to nagrody i pochwały innowacyjności. Publika przyklaśnie, a krytycy prychną z wzgardą na kiepską kalkę minionych dzieł. Czy jednak możliwy jest powrót gatunku w glorii i w chwale? Owszem, czasem coś takiego się zdarza, ale raz jest to zwykłe podtrzymywanie przy życiu niedzisiejszego dziwactwa, a innym razem pełna modernizacja, po której dany gatunek rozbija się na podgatunki. Taka historia zdarzyła się, a jej bohaterem był poczciwy Western ? gatunek zdawałoby się nieśmiertelny. Dziwi fakt, że zaczynał tracić na wartości niedługo po wojnie, by z czasem zupełnie popaść w bezwolną formę. Ale do czasu.

a-fistful-of-dollars.jpg

Pastisz i parodie nie są niczym dziwnym, więc działalność reżyserów włoskich dotycząca westernów pozostawała bez większej reakcji. Wielcy twórcy kina amerykańskiego patrzyli przez palce jak poczciwi włosi grzebią przy ich ledwo żywym koniku, starając się zmienić spojrzenie i ramy gatunkowe. Nikomu to nie przeszkadzało, nie wzbudzało wzburzenia, a czasami nawet przynosiło pewne zmiany, aczkolwiek drobne. Potężne uderzenie przypadło dopiero na rok 1964, kiedy to niejaki Sergio Leone, jeden z włoskich reżyserów, wypuścił na świat swe dziecko ? ?Za garść dolarów?. I to był wybuch, jakiego nie powstydziłby się sam Wezuwiusz.

?Za garść dolarów? opowiada nam historię bezimiennego wędrowca, ni to herosa, ni to bandyty. Zwyczajny włóczykij, zajmujący się tym, za co mu zapłacą. Brzmi nieciekawie? A co powiecie na to, że jest on człowiekiem o stalowych nerwach, chłodnym umyśle i szybkich dłoniach? Lepiej? Gdy do tego dochodzi informacja, że tym osobnikiem jest Clint Eastwood, niemal każdy widz zobaczy w umyśle lico Clinta, jego zmrużone oczy, tanie cygaro i wymiętoszone poncho ? oto nasz bohater, a przy okazji jeden z najtwardszych zakapiorów, jakiego nosiła filmowa rzeczywistość.

fistful4.png

Clint w tym filmie trafia do niewielkiego, typowego dla westernów miasteczka ? ciche, wyludnione, koszmarni suche i pełne przemocy. O wpływy w nim rywalizują dwie rodziny: Baxterowie oraz Rojo z diabolicznym przywódcą o imieniu Ramon. Jego charakterystyczną cechą jest przeświadczenie, że mężczyzna powinien zabijać jedynie strzałem w serce. Wspomniany Ramon pokochał również pewną mężatkę, podprowadził ją szwindlem mężowi i uwięził u siebie, niszcząc szczęście rodziny. Do tego do miasta zajechała kawalkada wojskowych z tajemniczym ładunkiem w wozach. Nasz bezimienny rewolwerowiec do wynajęcia, mimo protestów marudnego barmana, osadza się w saloonie i rozpoczyna własną grę. Stawka jest bardzo wysoka ? złoto, kobiety, władza nad miastem i wreszcie życie.

Sergio Leone stworzył dziki zachód na nowo, zamieniając go bardziej w ?brudny zachód?. Ludzie tutaj nie mają honoru, chętnie zdradzają swych towarzyszy, a także i klientów. Miasteczko jest smutne, wydaje się być niemal grobowe, przesiąknięte cmentarną atmosferą dwóch rodzin, wyniszczających się nawzajem. Do tego ta rozbita rodzina z małym chłopczykiem na czele, który nie może widywać się z własną matką. Przez te zabiegi postać szlachetnego Clinta budzi ogromną sympatię, tak jak i jego przyjacielska relacja z wątpiącym we wszystko barmanem. Ci dwaj nie chcą zakończyć wojny, Clint robi to, co daje mu najwięcej pieniędzy, ale nigdy się nie posuwa do morderstwa. Płaci za to bólem i bliską śmiercią, ale trwa ? niczym ten pierwiastek dobra w chaotycznej mieszaninie wszelkiej śmierci i zniszczenia. Za to należą się brawa.

fistful_of_dollars_03_dvd.png

Kolejną zaletą jest świetnie przygotowany klimat z odpowiednimi ?momentami?, podczas których ciężko jest oderwać wzrok od ekranu. Stało się tak, ponieważ wspomniana grupa włoskich reżyserów traktowała western tak poważnie, że znacząco przeciągnęli dopuszczalną schematyczność, tworząc z charakterów postaci coś niesamowitego. Zauważmy, że nie ma tu dobrego szeryfa, ani złych Indian (nie ma ich wcale), ani damy głównego bohatera, ani tego, który jest całkowicie zły. Ramon jest zły, ale nie szczędzi dobroci bliskim i towarzyszom. Jest ludzki, tak jak i Clint, zręcznie manewrujący pomiędzy jedną rodziną, a drugą, przynosząc sobie najwięcej korzyści.

To tu działa: western powstał z kolan, odrzucił nudne schematy i pokazał klasę. Podczas seansu czujemy prawdziwe uczucia, przejmujemy się losami bohatera i ze zdziwieniem przyjmujemy kolejne szalone pomysły wędrowca, które jednak okazują się być trafne. Do tego wyśmienita muzyka Enio Morricone, świetne aktorstwo i zaskakujące zakończenie ? oto rzecz wybitna. Na szczęście nie jedyna, bo bezimienny wędrowiec wystąpił jeszcze w dwóch produkcjach, a i one nie ustępowały od ?Garści dolarów? jakością. Polecam każdemu.

fistful_of_dollars_01_dvd.png

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...