Ale Cyrk! Część pierwsza
Painkiller: Battle out of hell
Czerwone nosy, biały makijaż, puchate waty pełne słodyczy, groteskowo-śmieszne dziwadła ? oto cyrk w pełnej okazałości! Z jakiegoś powodu to miejsce umiłowali sobie twórcy gier, tak więc z radością prezentuje tu niedługie wspominki z odwiedzin sławnych trup cyrkowych, pojawiających się na naszych monitorach. Let the madness/show begin!
Painkiller: Battle out of hell to samodzielny dodatek do świetnego, staroszkolnego FPS?a polskiego studia ?People Can Fly?. Gra ta z powodzeniem została dostrzeżona przez świat i nawet stary maruda branżowy Yathzee zachwalał to dzieło. Cóż można rzec ? to miód, nie gra! Ale do rzeczy. W niedługim czasie po podstawce pojawiło się rozszerzenie, a w nim właśnie mamy okazję odwiedzić diaboliczny cyrk, zawieszony gdzieś pomiędzy niebem, a piekłem.
Cyrkowe limbo
Gdy tylko trafiamy do tej oderwanej od rzeczywistości dziury, naszym oczom ukazuje się mało zachęcająca brama z bijącym po oczach neonem ?Lunapark?. W tle życie uprzyjemnia nam przyjemnie metalowa melodia cyrkowa. Jest to miejscówka dość zapuszczona, bowiem roślinność prezentuje się burawo, ale cóż to? Pierwsi mieszkańcy tego upadłego miasta śmiechu już biegną nam na spotkanie. Zamieńmy ciasta z kremem na kołki i naboje, a radości nie będzie końca!
Piekielna menażeria
Takoż prosto na celownik pchają nam się typowi przedstawiciele cyrku ? chore na gigantyzm klauny z elektryczną mocą ciskania pociskami nieznanej materii, znane z wcześniejszych map stworki i podwieszone na sznurach kukiełki, zionące nam w twarz ogniem. Nie znajdziemy tu żadnej oryginalnej broni, ale za to możemy poszaleć z shurikenami i prądem.
Ten kościsty karnawał
Zajmijmy się może podziwianiem lokacji, a jest co oglądać! Poza niezwykle oryginalnym motywem czaszek i kości znajdziemy tu także zdeformowane karuzele, wyprute zabawki o dziwacznych kształtach, pozabijane i plugawe stoiska z grami. Całość tonie w brudnych barwach, przeważając w odcieniach brązu, bowiem ulice są skąpane w świetle zasmolonych lamp. Do tego miasteczko jest przerwane gigantyczną rozpadliną, a nad wszystkim unosi się poskręcana jak jelita wypatroszonego zwierza kolejka górska.
Kolejka do piekła
Gdy tylko znudzi nam się jeżdżenie na karuzeli chorych koników, gdzie przy każdym skoku zardzewiała piła tarczowa odcina głowę, a nie możemy już zmieścić więcej stęchłej waty z pajęczyn, to pozostaje nam ostatnia rozrywka ? górująca nad lunaparkiem kolejka, główna atrakcja. Wózek jest dość dostojny, muszę to przyznać. Niestety jazdę uprzykrzają nam pojawiający się co i rusz przeciwnicy, przez co niewiele czasu mamy na podziwianie widoków. Prędkość i zakręcenie trasy zadowalają, a końcowe 10 s jazdy to czysta przyjemność prędkości.
Polecam zwiedzić ten lunapark, bo choć zróżnicowaniem mieszkańców nie grzeszy, to warto poczuć ten piekielny klimacik upadku i depresji. No i ta kolejka ? kto ich nie lubi?
W następnym odcinku odwiedzimy wesołe miasteczko w umyśle.
PS: Odświeżoną mapkę znajdziecie w grze Painkiller: Hell & Damnation
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze