Skocz do zawartości

Holy.Death

Forumowicze
  • Zawartość

    7155
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    13

Komentarze blogu napisane przez Holy.Death

  1. Mi chodzi o nieco poważniejsze komentarze. Z tego, co przez dwa dni słyszałem w TV/radio i czytałem w gazetach, to komentatorzy nie ograniczali się jedynie do gloryfikowania.

    To jest już pytanie o to, co można nazwać "poważniejszym komentarzem". Teksty w gazetach? Radio? Telewizja? Jak czytałem niektóre blogi - np. Wildsteina - to nie mogłem wyjść ze zdumienia. Nie nazwałbym tego poważnym komentarzem.

    Z tym, że ja na razie dyskutuję tylko z Tobą, więc jak mam przegrywać z Internetem?

    Mogę wyciągnąć sens z tej wypowiedzi tylko do pewnego stopnia.

  2. Niewielu ludzi mówiło w ostatnim czasie, bo w ostatnim czasie nie było tak wiele dobrego do mówienia.

    Co w takim razie się zmieniło? Że umarł? Nie jest to czyn, który zmienia przeszłe dokonania.

    Po śmierci ocenia się jego dorobek. Nie widzę w tym ani nic zdumiewającego, ale negatywnego. Poza tym komentatorzy o tych negatywnych aspektach też nie zapominają.

    Tuż po śmierci się go gloryfikuje. Nie mówimy o trzeźwej ocenie jego działalności. To co widzę to - jak na razie - same pochwały. Dziwi to przy takiej ilości krytyki, która spadła na niego wcześniej. Coś tu nie gra. Zobaczymy co zrobią ludzie, kiedy już minie szum medialny, kamery nie będą patrzyły na ręce, emocje opadną, bo na razie wszyscy działają chyba pod wpływem szoku.

    Ależ schlebiasz Holy'emu, że zrównujesz go do całego Internetu.

    Nie sądzę, żeby chodziło o mnie. Raczej chodzi o ogół wpisów w Sieci poświęconych tej tragedii. Na samym naszym forum jest chyba z piętnaście blogów o tym samym i tylko dwa, trzy całkiem zręcznie opisujące sytuację.

  3. Zresztą wiele osób wyrażających żal robi to publicznie z przypadku, a nie z chęci. Mało kto raczej pcha się pod kamery...

    Zauważ, że niewielu ludzi powiedziało coś dobrego o prezydencie, kiedy żył. Dopiero wtedy, gdy oczy wszystkich zwróciły się na tragedię jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać kondolencje i pochwały.

    Dlaczego?

    Być może "tak wypada" zrobić (przed kamerą), ale wtedy oznacza to wyłacznie tyle, że czyni się to z czystej grzeczności, a nie z głębi serca. Dla mnie takie coś jest bezwartościowe.

    Oczywiście prościej jest chwalić kogoś po śmierci, niż za życia. Kolejne zdumiewające zjawisko. I to także przyczynia się do tego, że nie wierzę w szczerość większości tych internetowych kondolencji.

  4. Nie chodzi o gierki semantyczne, a o precyzję wypowiedzi, którą chyba cenisz.

    Bardziej liczy się dla mnie przekaz, a ten jest najzupełniej poprawny, bo wiadomo o co mi chodzi. Owszem, nie jest może doskonały i precyzyjny, ale nie o to chodzi.

    Jest jednak pewna różnica pomiędzy powiedzeniem komuś w twarz, że ma się 'w głębokim poważaniu', że zmarła jego żona/matka/córka, a zachowaniem tego zdania dla siebie.

    U mnie co w sercu, to na języku. Dla mnie to byli obcy ludzie, których kojarzyłem wyłącznie z telewizji, a cała ta afera wynika wyłącznie z tego, że rozbiło się wiele oficjalnych osobistości. Dziwisz się, że niespecjalnie się przejmuję? Zginęli ludzie, owszem. Ciągle umierają. Zawsze są wypadki. Czy ktoś żałuje tych przemilczanych osobistych tragedii? Czy może żal wyraża się publicznie tylko przy większych okazjach? Dla ciebie może to być bardziej do przyjęcia niż moje zachowanie, ale ja akurat uważam odwrotnie.

  5. Obaj wiemy o co chodzi i o kogo chodzi, nie chce mi się bawić w gierki semantyczne.

    Dla mnie utrudnianie ludziom życia dla pustych, formalnych gestów po śmierci kogoś jest nosensowne. Jak ktoś ma jakieś uczucia do jakieś osoby to niech okazuje je za życia. Najlepiej tej osobie. Na pewno będzie to więcej warte - dla tej osoby - od wyuczonych kulturowo kondolencji, które tylko wypada powiedzieć, bo inaczej ludzie się na ciebie rzucą.

    Zdaję sobie sprawę, że moje słowa mogą być szorstkie, ale nie są przez to mniej prawdziwe. Nie zamierzam kalać uroczystości fałszywymi słowami żalu, bo tyle mam honoru, żeby nie kłamać żyjącym.

  6. Pozwolę sobie jednak na odrobinę prywaty - frustrację we mnie wzbudza to, że wiele osób i taką okazję wykorzystuje do podkreślania swojej niezależności/alternatywności/inteligencji, reperując swoje ego narzekaniem na rzeczy trywialne, jak zamknięte sklepy

    Skazywanie kogoś na głód, bo zdarzyła się katastrofa samolotowa, to nie najrozsądniejsze rozwiązanie. Zmarłemu to już nie pomoże, a żyjącemu zaszkodzi.

  7. Tricky, eh? Przyjąłem jedną z dwóch możliwości - albo masz jakieś dane, które za tym świadczą, a wtedy byś je podał, albo to po prostu twoje fantazje, które podajesz innym w formie pytania. Ostatecznie to może być stereotyp. Osobiście uważam, że zawód nie ma znaczenia. Już prędzej chodzi o wygląd, osobowość lub znajomość z daną osobą. Lub wszystko po trochu.

    Ja i dzieciaki? Zazwyczaj jestem sympatyczny, ale moje serce kamienieje w takiej kombinacji. Za wyjątkiem mądrych dzieciaków. Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Przywódca ludzi musi o nich dbać. Ja bym się zgonem czegoś takiego jak durne dziecko nie przejął. Durne dziecko nie należy do kategorii moich ludzi. Nie umieszczam go nawet w kategorii ludzi. Dzieci są okrutne i złośliwe. Są też głupie. To dobre powody, żeby nie okazywać im litości.

  8. Nienawidzę żebraków. Uważam, że ludzie powinni mieć godność. Żal mi tych, których na godność już zwyczajnie nie stać. I jednocześnie ich za to nienawidzę. Przypominają mi o tym, że ten świat jest paskudny. Czasem dam takiemu kanapki, jeśli prosi o jedzenie, a ja akurat mam je przy sobie. Czasem szarpnie mnie za serce i dam parę groszy. Czasem będę zbyt rozwścieczony czymś innym, albo nie będę miał czasu i nie pomogę. Bywa. A jeśli ktoś uważa, że czymś takim tylko się szkodzi to powinien rozważyć rozstrzeliwywanie żebraków.

  9. Czemu uważasz, że nauczycielka jest jedną z głównych męski fantazji erotycznych?

    Ciekawe czy sfrustrowani nauczyciele, którzy odreagowują swój stres na uczniach nie są przypadkiem częścią procesu, który popycha tych ludzi do masakr? Inni uczniowie na pewno nie są bez winy. Myślę, że najważniejszym czynnikiem są w takich sprawach ludzie i to relacjom z nimi trzeba się przyglądać.

    Nawiasem mówiąc to nie mam zielonego pojęcia co chciałbym robić. Przynajmniej na tym świecie. Gdybym wiedział to ruszyłbym niczym czołg - powoli eliminując wszystko, co stałoby mi na drodze. Domyślam się, że także inni ludzie mogą mieć z tym problem. Czego uczyć takich ludzi?

  10. Właśnie nie bardzo ^^ Aż spodziewam się niedługo zachorować na jakąś nieuleczalną chorobę, bo tak dobrze być nie może.

    Nie miałem na myśli tego, że masz poważne problemy w życiu. Po prostu zastosowałem twoją retorykę.

    Narzekam ogólnie na głupotę.

    Cóż za zbieg okoliczności. Ja też.

    I co mnie to? Już to wcześniej napisałeś, i?

    I czasem lepiej doczytać do końca niż wyrywać kawałek cytatu tylko po to, żeby coś napisać. Wyjaśnienie masz niżej. W tym samym komentarzu.

    I teraz piszesz, o tym że piszesz i że masz do tego prawo? -_-' Po co? Bo wiesz (ziew) ja mam prawo napisać, mimo że ty masz prawo napisać.

    Żeby ci uświadomić parę rzeczy. Narzekasz na ludzi, którzy narzekają i sugerujesz, że nie mają problemów w życiu. Robisz to samo. W dodatku sam nie masz problemów w życiu. A narzekasz. Wychodzi na to, że jesteś hipokrytą.

    Lame.

    Not lame. True.

    Dzięki za objawienie!

    Nauczyłem się, że niektórzy ludzie potrzebują objawienia. Choć zdawałoby się, że pewne rzeczy są oczywiste dla wszystkich. Nie są. Dlatego piszę niektórym ludziom oczywiste rzeczy.

    Dobre nie? Wiedziałeś o tym?

    *Holy smiles*

    Ja uważam, że zabijanie jest dobre w określonych warunkach.

    Nie jestem natyle głupi aby mieć z tym problemy. Tzn. nawet jeśli ktoś mnie kiedyś okłamie to nie zamierzam płakać z tego powodu.

    Żałosna próba wykpienia argumentu. Równie dobrze mogę napisać, że nie jestem na tyle głupi, żeby tolerować kłamstwo. Ten sam poziom argumentacji.

    U mnie okłamywanie budzi niesmak i niechęć. Uważam, że ludzie potrzebują prawdy, żeby móc podejmować decyzje. Prawda buduje zaufanie między ludźmi. Ale jeśli lubisz być okłamywany - czyt. nie przeszkadza ci to - to twoja wola.

    Tym bardziej jeśli chodzi o GŁUPIE newsy na temat GIER.

    Nie tylko gier.

  11. Gavrnek - Na pewno masz poważne problemy w życiu. Które nie przeszkadzają ci jednak narzekać na ludzi, którzy narzekają na Dzień Kłamców. Dla twojej informacji - ja daję sobie w ten dzień spokój z wiadomościami. Jednak żyję w demokratycznym, jeszcze, kraju i mam święte prawo wyrażać swój niesmak, jeśli tylko uważam to za stosowne. Uznałem. Wyraziłem. I nic z tym nie zrobisz.

    Ludzie podejmują decyzje w oparciu o informacje. Podaj człowiekowi fałszywe informacje i mu zaszkodzisz. Zrób sobie test. Poproś wszystkich, żeby cię okłamywali. W każdej sprawie. Albo losowo. Jak już nie będziesz wiedział czy i komu wierzyć na słowo to pogadamy o tym, czy okłamywanie ludzi jest problemem.

    Qbuś - Not so. Na ogół mówi się prawdę. Albo część prawdy. Inaczej funkcjonowanie byłoby niemożliwe.

  12. Według niesprawdzonych medycznie danych jestem ponoć uniwersalnym biorcą, czyli AB+. Jest to bardzo dobra grupa. Nie miałbym problemu z tym, którą grupę krwi dostać, ale gdyby ktoś mi bliski z inną grupą krwi miał problem to nie mógłbym dać mu swojej krwi.

    Będę jednak szczery - nigdy nie oddałem krwi i prawdopodobnie nie oddam. Powód? Brak czasu (czyt. lenistwo) i biurokracja. W dzień wolny nie chce mi się marnować wolnego czasu na jechanie do odległego, bo w Warszawie, o dziesiątki kilometrów punktu. Do innego dużego miasta także jest kawał drogi, autobusy rzadkie, drogie, a ludzie chcą w weekend odpocząć. U mnie do cywilizacji jest naprawdę daleko. W dzień powszedni zaś mam inne zajęcia i nie chciałbym się bawić ze zbiurokratyzowanym systemem. Zbyt wiele razy się z nim zderzyłem, żeby samemu się jeszcze do niego ustawiać. Prościej dla mnie jest po prostu nie iść do punktu i mieć święty spokój.

    Rozmawiałem kiedyś na ten temat ze znajomą. Przeczytałem w aptece o prawach honorowego krwiodawcy, coś o przepuszczaniu przed kolejkę i takie tam. Akurat byliśmy w aptece. Powiedziałem jej, że to ciekawa perspektywa. Znajoma szybko sprowadziła mnie na ziemię, że do uzyskania takich przywilejów trzeba by było oddawać krew przez długie lata (według moich obliczeń od dwóch do siedmiu) i podczas rozmowy tej właśnie doszedłem do wniosku, że ludzie, którym by się to opłacało raczej oddać krwi nie będą mogli, a ludzie, którym się to nie opłaca i są zdrowi na ogół nie będą chcieli z powodów wymienionych wyżej.

    Niestety organizm nie lubi "obcych" w sobie, choć jest w stanie kilka razy "zadziałać" według tabelki, to jednak prawidłowa reakcja wystąpi tylko dla przyjmowania tej samej grupy krwi.

    Jak często potrzebowałbyś transfuzji krwi, żeby tabelka nie zadziałała? Sądzę, że w przypadkach nadzwyczajnych sprawdza się ona całkiem dobrze - co sam przyznajesz - a każda sytuacja wymagająca transfuzji krwi jest sytuacją nadzwyczajną i chyba rzadką?

  13. O ile ogólnie zgadzam się z tobą co do tego co konkretnie "feministki" chcą zrobić z równouprawnieniem, to nie zgadzam się w kilku punktach twojej argumentacji.

    Ale czy podczas drugiej ciąży ryzyko było mniejsze? Pierwsze dziecko było mniej ważne?

    Kobieta ma prawo do podjęcia decyzji czy chce rodzić, czy też ma ryzykować własne zdrowie. Poza bytem dziecka jest także życie matki, jej życie. Jest to zagwarantowane prawnie i każdy człowiek, który stawia się ponad nie (a słyszałem wypowiedź pewnego dyrektora szpitala na ten temat) powinien w trybie natychmiastowym wylecieć z pracy, bo nie jest jego obowiązkiem tak czynić.

    Póki co przysługuje nam jedynie dwa dni urlopu okolicznościowego, kiedy wy rodzicie. Gdzie tu równouprawnienie?

    Podobno wprowadzono już urlop tacierzyński.

    Jestem za. Zabrońmy tego. Jest przecież tyle narodzonych dzieci, które szukają domu i miłości. Ale nie, lepiej urodzić dziecko z probówki... Można kolor oczu wybrać.

    Nie każdy może chcieć wychowywać cudze dziecko. Ja osobiście wolałbym, żeby małe Holisiątka były naprawdę moje.

    Dlaczego? Sumermarkety mogą być zwolnione z różnych państwowych opłat, więc i związki wyznaniowe powinny jakieś pieniądze otrzymywać.

    Związki wyznaniowe otrzymują, niesłusznie zresztą i niezbyt uczciwie podzielone. Była na ten temat dyskusja w PiGu. Pomijam już to, że związki wyznaniowe powinny się utrzymywać z podatku wyznaniowego.

    Jeśli chodzi o ''definicję'' Lorda to jest ona idiotyzmem.

    Jest całkiem trafna w mojej opinii.

    No i co do tych kościołów - ogromna większość polaków deklaruje się jako katolicy. Skoro tak jest, to pieniądze powinny być na kościół przeznaczane.

    Wprowadź zamiast tego podatek wyznaniowy i zaraz zobaczysz odpływ wiernych, choćby Niemcy są dobrym przykładem odcinania się od Kościoła. Ale jak można płacić z kasy państwowej - czyli także mojej - to już dobrze? Nie. Mylisz się, bo wtedy płaci także ateista, agnostyk i każdy, kto normalnie nigdy by na to pieniędzy nie wydał.

    Z tego wynika, że małżeństwo ma na celu jedynie spłodzenie i wychowania potomstwa (ok, Twoje zdanie, nie będę się kłócił, mam inne).

    Bez wątpienia, z punktu widzenia państwa chociażby.

    Zrównanie zarobków mężczyzn i kobiet? Ok, ale weź pod uwagę to, że kobieta jest mniej produktywna od mężczyzny, wykonuje więc mniejszą pracę i w efekcie dostaje mniej pieniędzy. Moim zdaniem to bardzo uczciwe.

    Nie wiem skąd bierzesz te informacje, ale ja bym zarobków nie zrównywał, to od pracodawcy powinno należeć jak pracownik lub pracowniczka pracuje i na tej podstawie określać stawki. Jedna osoba może pracować lepiej, druga gorzej i dawanie im podobnej płacy z automatu, bo mają identyczne stanowisko pracy, jest niesłuszne. Nie mówię tutaj nawet o kobietach i facetach, tylko o płacach w ogóle.

    Face - akurat nie rozmawiamy tu o skrajnych przypadkach, kiedy to ciąża jest zagrożeniem dla życia kobiety.

    Podałeś przykład kobiety, której zdrowie było zagrożone. Ma ona mózg i może oceniać na ile jest skłonna ryzykować to zdrowie dla kolejnego dziecka. Nie ma żadnego błędu w jej postępowaniu, choć twój komentarz zdaje się twierdzić co innego. Jeśli nie o takich przypadkach chciałeś rozmawiać, to trzeba było podać także inny przykład.

  14. prOn...

    Ja tylko na gołe baby wpadłem, zaraz wychodzę, nie zwracajcie na mnie uwagi.

    Poważniej - Kiedyś spytałem kobietę czym różni się erotyka od pornografii. Dostałem odpowiedź, że pornografia to wulgarne okazywanie nagiego ciała dla samego pokazywania, a erotyka w pokazywaniu nagiego ciała ma jakiś wyższy cel. Osobiście uważam, że takie coś MOŻE człowieka wypaczyć, ale nie musi. Wszystko od człowieka zależy.

    Co do scen - mnie to śmieszy, że coś takiego jak scena miłosna w Mass Effect 1 doprowadziła do "afery". Może ludzie powinni sprawdzić dostęp do internetu, bo tam bez wątpienia gorsze rzeczy można zobaczyć i oskarżanie tutaj gier o brutalność, propagowanie seksu i deprawację dzieci jest naprawdę żałosne. Może ludzie powinni sprawdzić niektóre tytuły z Japonii? Na samej stronie CDA trafiłem na kilka przykładów tego typu oryginalnych gier.

    Sam nie mam nic przeciwko obrazkom kobiet, które są zrobione ze smakiem. Przykładowo bardzo podobał mi się obrazek Novy ze Starcraft: Ghost KLIK! i obrazek prawdopodobnej bohaterki Starcrafta 2 (takiej Protoski) KLIK!, które nie naruszają granic dobrego smaku, a świetnie wyglądają. Jest jeszcze ciekawy art Predatorki-kobiety, na który przypadkowo trafiłem zaciekawiony czy istnieją Predatory-kobiety KLIK!.

    Mówcie co chcecie, ale technicznie rzecz biorąc na tych obrazkach "kobiety" mają na sobie więcej niż te na plaży. Hell, one mają na sobie więcej niż kobiety z artykułu zamieszczonego w samych CDA, jeśli ktoś chciałby się czepić.

  15. BTW, mimo to jest racja w tym, co piszesz, że lektor telewizyjny to też aktor głosowy. Nie może być jednak odwrotnie, tj. że aktora głosowego podkładającego głos pod postać nazwiesz lektorem - a właśnie tak wynika z Twojego wpisu.

    All right. W takim razie niech będą czytacze. Na lepsze określenie nie zasługują.

    IMO to bardziej wina naszego języka, że jest zazwyczaj bardziej rozwlekły niż angielski. I po to są dialogiści - żeby zbudowali w produkcjach dubbingowanych takie dialogi, żeby jednocześnie miały sens oryginału i nie "rozsadzały" ruchu ust postaci (no i żeby przy tym "jakoś" brzmiały ;]). Dla chcącego nic trudnego.

    Nie jest winą naszego języka, że ktoś usiłuje na siłę zrobić z angielskiej gry polską. Nie da się. Jeśli ci ludzie nie potrafią porządnie zrobić voice synchronization to niech zostaną przy robieniu tego, co potrafią robić dobrze. Może koszenie trawy? Rozwalanie polonizacji w imię "nierozsadzania ruchu ust" to ucinanie sobie stopy, bo nie mieści się w bucie.

    Na tej podstawie stwierdzam, że dubbing z tamtego filmiku jest moim zdaniem całkiem do przełknięcia.

    A gdzie ja mówię cokolwiek na temat głosów w tym filmiku? Robisz z tego jeden z punktów swojej wypowiedzi, kiedy ja w ogóle o tym nie mówię. Moje zarzuty na temat Mass Effect 2 są we wpisie.

    Niemniej samo to, że polscy aktorzy głosowi wypadają dość blado w porównaniu do japońskich seiyuu, nie jest jeszcze powodem do wstydu (byłoby nim, gdyby różnice w umiejętnościach były naprawdę kolosalne...).

    Co jeszcze trzeba skiepścić, żebyś uznał, że "różnice w umiejętnościach" są kolosalne? Brak głosu w ogóle? Nie wiem z iloma polonizacjami miałeś do czynienia, ale te dobre powinny być regułą, a nie chlubnym wyjątkiem...

  16. Pierwsza rzecz: mylisz pojęcia. Lektor to osoba czytająca listy dialogowe w filmach (wśród gier w taki sposób został spolszczony np. S.T.A.L.K.E.R.) - a ktoś, kto swoją postać "gra głosem", to tzw. aktor głosowy.

    Indeed? Jak to się ma do informacji, że lektor to (m.in.) aktor głosowy?

    Zgadzam się, że oficjalne tłumaczenie tego dialogu jest bezsensowne - tylko mówię, jak przedstawia się sytuacja.

    Zatem należało pozostawić dobrą wersję angielską (mowa o głosach), zamiast dawać kiepską wersję polską, która "ze względów technicznych" nie mogła być zrobiona w sposób poprawny. Wina za ową sytuację spada na tłumaczy, a ja nie życzę sobie ponosić konsekwencji za błędy innych. Nie prosiłem o tłumaczenie. Jakby zostawili wersję do wyboru to by nie było problemu, a skoro jest "Polish only" to nie ma przebacz.

    Nie do końca rozumiem, w czym się objawia taka słabość polskich aktorów w tym filmiku.

    Polscy aktorzy na ogół są zrobieni z drewna. I tym swoim beznamiętnym głosem potrafią świetnie zabić klimat. Wspominałem już o tym na przykładzie "Rise of Nations: Rise of Legends".

    Dlatego nie twierdzę, że przemawia to na niekorzyść Polaków - skośnookich po prostu ciężko jest pobić...

    Nasze słabe wyniki, w porównaniu do lepszych wyników innych, wcale nie świadczą o słabości naszych wyników? Zdumiewająca filozofia. Moim zdaniem do doskonałości należy dążyć, a nie usprawiedliwiać pozostawanie w miernocie.

    Dopiero w zależności od ocen można by się zdecydować, jaką wersję bardziej opłaca się kupić.

    Pozwolisz, że ja to ocenię. Znam możliwości polskich lektorów i znam możliwości lektorów angielskich. Skoro nasi są tak słabi, że nawet się nie starają to z góry wolę obcokrajowców, bo jestem w stanie docenić dobrą robotę. Zwłaszcza, że za ich robotę będę płacił.

  17. Nie uwzględniłeś że to nie LEM a Blizzard zadecydował i, mam nadzieję, on nadstawi kark za poziom polonizacji.

    LEM jest wydawcą, a myślę, że nie tylko ja podejmę decyzję o kupnie wersji angielskiej. Skoro LEM zgodził się na warunki Blizzarda to za swoją zgodę poniesie konsekwencje. Blizzard jako taki stratny nie będzie (bo gracze kupią wersje angielskie), ale stratny będzie na wersjach polskich, jeśli można tu w ogóle mówić o stracie.

  18. To twoje własne słowa poparte twoim własnym doświadczeniem życiowym.

    Obawiam się, że tak po prostu wynika z analizy tekstu. Konkretniej fragmentów obalających teorię o "nie zabijaj". Albo Biblia to po prostu stek bzdur zebranych do kupy, które przeczą same sobie?

    Natomiast dla kogoś innego zabijanie samo w sobie jest złe i to przykazanie muszą przestrzegać również mordercy. Ale karę za nieprzestrzeganie jego będzie wymierzał Bóg.

    Wciąż mówimy o tekście zamieszczonym w Starym Testamencie? Bo mam wątpliwości. Tam wyraźnie stoi, że zabijać nie tylko można, ale i należy. I nikt temu nie zaprzeczy. Jeśli mam powiedzieć coś osobistego to raczej tyle, że w grę wchodzi Kościół, bo akurat tej instytucji zależy na całkowitej ochronie życia, której - mniej lub bardziej - przeczy treść samej Biblii.

    Poza tym, jak już wspomniałem, nie znasz oryginału i nie wiesz czy we wszystkich tych fragmentach, które cię interesują rzeczywiście jest to jedno słowo, które chcesz by tam było. Mordować.

    To co piszę wynika z kontekstu, o który tak bardzo się dopytywaliście. Kontekst, choćby przedstawienie praw, każe sądzić, że przykazanie nie zakazuje wcale zabijania, bo nie można zakazać i jednocześnie wymierzać kary śmierci.

  19. Cóż, to dość powierzchowna i dosłowna interpretacja.

    Aha. Rozumiem. W takim razie jeśli ktoś powie "kup bułkę" to napisanie, że chodzi tylko o kupno bułki będzie powierzchowną i dosłowną interpretacją? Niestety, inne fragmenty (Ks. Wyjścia, roz. 21, wers 14) dość jasno przedstawiają całą sprawę, przynajmniej dla mnie, więc nie sądzę, aby twoja interpretacja była zgodna jeśli nie z Biblią jako całością, to przynajmniej ze Starym Testamentem.

    Te fragmenty wyglądają zresztą na nieco wyrwane z kontekstu.

    So be it...

    "(1) Te są prawa, które im przedstawisz. (2) Jeśli kupisz niewolnika - Hebrajczyka, będzie ci służył sześć lat, w siódmym roku zwolnisz go bez wykupu. (3) Jeśli przyszedł sam, odejdzie sam, a jeśli miał żonę, odejdzie z żoną. (4) Lecz jeśli jego pan dał mu żonę, która zrodziła mu synów i córki, żona jak i dzieci będą należeć do pana, a on odejdzie sam. (5) A jeśliby niewolnik oświadczył wyraźnie: Miłuję mojego pana, moją żonę i moje dzieci i nie chcę odejść wolny, (6) wówczas zaprowadzi go pan przed Boga i zawiedzie do drzwi albo do bramy, i przekłuje mu pan jego ucho szydłem, i będzie niewolnikiem jego na zawsze. (7) Jeśliby ktoś sprzedał swą córkę w niewolę jako niewolnicę, nie odejdzie ona, jak odchodzą niewolnicy. (8) A jeśliby nie spodobała się panu, który przeznaczył ją dla siebie, niech pozwoli ją wykupić. Ale nie może jej sprzedać obcemu narodowi, gdyż byłoby to oszustwem wobec niej. (9) Jeśli zaś przeznaczył ją dla syna, to niech uczyni z nią, jak prawo nakazuje obejść się z córkami. (10) Jeśli zaś weźmie sobie inną, nie może tamtej odmawiać pożywienia, odzieży i wspólnego mieszkania. (11) Jeśli nie spełni wobec niej tych trzech warunków, wówczas odejdzie ona wolna bez wykupu. (12) Jeśli kto tak uderzy kogoś, że uderzony umrze, winien sam być śmiercią ukarany. (13) W tym jednak wypadku, gdy nie czyhał na niego, a tylko Bóg dopuścił, że sam wpadł w ręce, wyznaczę ci miejsce, do którego będzie mógł uciekać zabójca. (14) Jeśli zaś ktoś posunąłby się do tego, że bliźniego zabiłby podstępnie, oderwiesz go nawet od mego ołtarza, aby ukarać śmiercią. (15) Kto by uderzył swego ojca albo matkę, winien być ukarany śmiercią. (16) Kto by porwał człowieka i sprzedał go, albo znaleziono by go jeszcze w jego ręku, winien być ukarany śmiercią. (17) Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być ukarany śmiercią. (18) Kto by w kłótni uderzył bliźniego kamieniem albo pięścią, ale go nie zabił, tylko zmusił do pozostania w łóżku, (19) to gdy ten wstanie i będzie o lasce chodził na dworze, ten, który go uderzył, będzie wolny i tylko mu wynagrodzi przerwę w pracy, i dołoży starań, żeby go wyleczyć. (20) Kto by pobił kijem swego niewolnika lub niewolnicę, tak iżby zmarli pod jego ręką, winien być surowo ukarany. (21) A jeśliby pozostali przy życiu jeden czy dwa dni, to nie będzie podlegał karze, gdyż są jego własnością. (22) Gdyby mężczyźni bijąc się uderzyli kobietę brzemienną powodując poronienie, ale bez jakiejkolwiek szkody, to winny zostanie ukarany grzywną, jaką na nich nałoży mąż tej kobiety, i wypłaci ją za pośrednictwem sędziów polubownych. (23) Jeżeli zaś ona poniesie jakąś szkodę, wówczas on odda życie za życie, (24) oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, (25) oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec. (26) Jeśliby ktoś uderzył niewolnika lub niewolnicę w oko i spowodował jego utratę, winien za oko obdarzyć ich wolnością. (27) Również gdyby wybił ząb niewolnikowi swemu lub niewolnicy, winien za ząb uczynić ich wolnymi. (28) Jeśliby wół pobódł mężczyznę lub kobietę tak, iż ponieśliby śmierć, wówczas wół musi być ukamienowany, lecz nie wolno spożyć jego mięsa, właściciel zaś wołu będzie wolny od kary. (29) Gdy jednak wół bódł i dawniej, i zwracano uwagę na to właścicielowi, a on go nie pilnował, tak iż wół zabiłby mężczyznę lub kobietę, to nie tylko wół winien być ukamienowany, ale też i właściciel jego winien ponieść śmierć. (30) Gdyby zaś nałożono mu zapłatę, to winien za swoje życie dać taki okup, jaki mu nałożą. (31) Jeśliby zaś wół pobódł chłopca lub dziewczynę, to też winno się postąpić według takiego samego przepisu. (32) Gdyby zaś wół zabódł niewolnika lub niewolnicę, jego właściciel winien wypłacić ich panu trzydzieści syklów srebrnych, wół zaś będzie ukamienowany. (33) Jeśliby ktoś zostawił cysternę odkrytą albo jeśliby ktoś wykopał cysternę, a nie przykrył jej, i wpadł tam wół lub osioł, (34) właściciel cysterny winien dać właścicielowi bydlęcia odszkodowanie w pieniądzach, a zwierzę będzie należało do niego. (35) Gdyby wół jednego właściciela uderzył wołu innego właściciela i zabiłby go, wówczas sprzedadzą żywego wołu i podzielą się zapłatą za niego, podzielą się też zabitym wołem. (36) Lecz gdyby było wiadomo, że wół ten bódł od dawna, a jego właściciel go nie pilnował, wówczas odda on wołu za wołu, zabity zaś wół będzie należał do niego. (37) Jeśliby ktoś ukradł wołu lub owcę i zabiłby je lub sprzedał, wówczas zwróci pięć wołów za jednego wołu i cztery jagnięta za jedną owcę".

    (Ks. Wyjścia 21:1-37, Biblia Tysiąclecia)

    Czy *teraz* kontekst cię zadowala? Czy widać, że są to prawa, które ludziom mają zostać przedstawione? Czy coś jest niezrozumiałe? Dać więcej kontekstu? Do wszystkich cytatów? Czy może szkoda miejsca?

  20. Kościół odcina się od Starego Testamentu ze względu na stosunek Chrystusa do starego prawa.

    Być może, co nie zmienia faktu, że Stary Testament stanowi część Biblii. Do tego jest to słowo spisane z bożego natchnienia, więc ciężko się od czegoś takiego odcinać. Albo niech odcinają się od całości, albo niech całość przyjmują, gdyż jest to Słowo Boże, nieważne jak bardzo nieprzyjemne mogłoby być.

    A co do artykułu to mam dziwne wrażenie, że zobaczyłeś cytaty w jakimś artykule, ale nie raczyłeś sprawdzić kontekstu. Nie żebyś coś przekłamał, wszystko się zgadza.

    Wszystko się zgadza, ale wątpliwościami rzucić trzeba? Fajno. Dla mnie istnienie tego typu nakazów i reguł w połączeniu z domniemanym "nie zabijaj" pokazuje swego rodzaju schizofrenię. Jeśli zamiast "nie zabijaj" jest "nie morduj" to całość nabiera większego sensu, co każe się zastanowić nad sensownością tłumaczenia przykazania jako "nie zabijaj".

    Tylko ten motyw z cytatem z Wj... to nie jest błąd w tłumaczeniu.

    Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Oczywiście uznaję, że mówisz o (Ks. Wyjścia, roz. 21, wers 14).

    Ale w Powtórzonym Prawie dla 10 przykazań stoi jak byk:

    "Nie będziesz zabijał" (Pwt 5, 17).

    *Ekhm* Dla DZIESIĘCIU PRZYKAZAŃ? Przecież już na początku stwierdzam, że owo przykazanie powinno brzmieć "nie morduj", ew. "nie będziesz mordował"? Zatem, jeśli czegoś nie pokręciłem, to nie jest to argument.

×
×
  • Utwórz nowe...