-
Zawartość
418 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
8
Typ zawartości
Profile
Fora
Kalendarz
Blogi
Wszystko napisane przez DJUDEK
-
LOL, wywiad na forum? Nie lepiej umieścić tutaj lub na własnej stronie internetowej?
- 2 komentarze
-
- lk avalon
- roland pantoła
- (i 6 więcej)
-
Uuuu... Czy mam się czuć zaszczycony?
-
Jak (i czy na pewno) Wiedźmin III odmienił gamming?
wpis blogu skomentował DJUDEK muszonik w Fanboj i Życie
GAMING, a nie "gamming". Dziś będę litościwy i nie wypomnę innych błędów w tekście...- 1 komentarz
-
- gry komputerowe
- wiedźmin
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Ej stary, Ty tak serio!? Pisze się DEUS EX! A tamto "eks", którego ja użyłem, to tylko ze względu na odmianę przez przypadek! Ale tak poza tym dzięki za odnotowanie, że to ja jestem autorem propozycji zmian w Twoim wpisie.
-
Ja pamiętam! Rany, jaki był ból dupska wtedy niezły... xD Co do listy, jest jeszcze postać Leo Jankowskiego z Deus Eksa: Invisible War. A Wolfensteinie TNO część akcji ma miejsce na terenach dzisiejszej Polski.
-
Czyżby chodziło o uzyskanie tytułu doktora? Kurde, myślałem że już w 1997 wspomagali się w minimalnym stopniu komputerami.
-
WYKOP > UCZUCIOPEDIA > CHATKI Z G... > CZANY XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD A tak na serio, naucz się, OPie, pisać poprawnie po polsku.
-
Koniec gry #37 - Warcraft III: Reign of Chaos
wpis blogu skomentował DJUDEK SerwusX w Siedziba Deregulacji
A byłem tam chyba nawet. XD- 8 komentarzy
-
- koniec gry
- w3
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Koniec gry #37 - Warcraft III: Reign of Chaos
wpis blogu skomentował DJUDEK SerwusX w Siedziba Deregulacji
Obroną Barda z Kielc? Jesteś libertarianinem?- 8 komentarzy
-
- 1
-
- koniec gry
- w3
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Koniec gry #37 - Warcraft III: Reign of Chaos
wpis blogu skomentował DJUDEK SerwusX w Siedziba Deregulacji
TO KHEL'TUZ WYSTĘPOWAŁ W WARCRAFCIE 3 ??? :O :O :O- 8 komentarzy
-
- koniec gry
- w3
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
[18+] - Żarówka się przepaliła - z życia korpo szczura
wpis blogu skomentował DJUDEK Catter w Catter-Blog
Tak więc czekam na ciąg dalszy. -
O, no proszę, Lublin... Mam miłe wspomnienia z tym miastem.
-
Dziwne, bo ja słyszałem co innego - że ponoszenie kosztów wydania jest lepsze, bo dzięki temu prawa majątkowe są przyznawane od razu autorowi.
-
[18+] - Żarówka się przepaliła - z życia korpo szczura
wpis blogu skomentował DJUDEK Catter w Catter-Blog
To jest na podstawie autentycznych przeżyć (jeśli tak, to OPa?)? Czy to wszystko zmyślone? -
A na jakiej uczelni? PS Udostępnij, plisss....
-
To co Ty studiujesz (studiowałeś)? Dziennikarstwo?
-
Jakiego polecasz wydawcę?
-
Od kiedy farmerzy mieszkają i pracują... zaraz nad morzem?? Lepiej idź SPOWROTEM do szkoły... GOSPODAŻEM konkursu poprawnej polszczyzny to Ty na pewno ni będziesz... PS Taka mała rada z mojej strony - recenzje (zwłaszcza w sieci) nie powinny być specjalnie długie...
-
Granża? Że niby połączenie słów "branża" i "gra"?
-
Czepialski czepialskiemu wypomina. xD
-
Wyobraźcie sobie połączenie takich gier jak Doom, Soldier of Fortune, Mafia, GTA, Postal 2, dowolny erpeg i wielu, wielu innych tytułów. O czym piszę? O pewnej produkcji, która w 1999 wyszła z rąk ludzi ze studia Xatrix, autorów Redneck Rampage i jednego z dodatków do Quake'a II. Oto przed Wami Kingpin: Life of Crime. Taki jest wyrok ulicy Pamiętam swoje początki z tym tytułem. W lutym 2009 roku, uradowany faktem, że wreszcie posiadłem ową gierkę, zacząłem rozgrywkę. Grafika – mimo że już wtedy leciwa – za bardzo nie odstraszyła, tym bardziej, że z ekranu wylewał się naprawdę niezły klimat. Idę przed siebie – para gangsterów kłóci się ze sobą. Omijam ich i natrafiam na zbirów uzbrojonych po zęby. Naruszając ich teren, otworzyli do mnie ogień. Za pierwszym razem zginąłem, bo miałem tylko gazrurkę. Przy następnej próbie poszło mi lepiej, ale poziom zdrowia nie napawał optymizmem. Do gry, już spatchowanej, wróciłem po pięciu latach od czasu pierwszej przygody z Kingpinem. Ale czym właściwie jest ten tytuł? Czas zemsty Głównym bohaterem jest anonimowy przestępca, który pewnego razu zostaje skatowany przez ludzi tytułowego Kingpina. Na ich nieszczęście, nasz (anty)bohater przeżywa i poprzysięga zemstę na swoim byłym "pracodawcy". Zadaniem gracza będzie pokierować rzezimieszkiem przez kilka leveli, gdzie będzie czyhać niebezpieczeństwo, śmierć, zepsucie, brud, smród i zero jakichkolwiek uczuć, litości. Jednym słowem: piekło. Upadek moralności Czas akcji nie jest dokładnie znany. Na pewno mamy do czynienia z połączeniem stylistyki lat 20./30. oraz 80./90. Dlatego też Kingpin jest przesiąknięty klimatem m.in. czasów amerykańskiej prohibicji, ziomalskich blokowisk oraz nocnych klubów, a wszystko to z nutką dekadentyzmu i stylu noir. Klimat występuje tu nie tylko pod postacią zaśmieconych uliczek z pijakami i dziwkami czy mrocznych pubów, ale i muzyki. Ścieżka dźwiękowa zawiera sześć utworów z albumu pt. IV hip-hopowej grupy Cypress Hill – trzy piosenki, każda w dwóch wersjach (oryginalna oraz akustyczna). Największą moją sympatią cieszy się zwłaszcza kawałek "16 Men Till There's No Men Left" – bardzo polecam. Na dodatek sama gra jest brutalna: litry krwi, deformacje ciała oraz cięty język, w którym co piąte słowo to ”[beeep]”. Zdecydowanie nie jest to tytuł dla dzieci. W drodze po władzę Rozgrywka w Kingpinie, jak na rok 1999, była całkiem urozmaicona i w ciekawy sposób przemyślana oraz zaprojektowana. Oprócz wybijania w pień wszystkich wrogów, większość poziomów (które dzielą się na jeszcze mniejsze poziomy) jest oddana graczowi "do dyspozycji". Można się swobodnie przemieszczać po ulicach, rozmawiać z przechodniami, wchodzić do lokali (chyba że reputacja wśród lokalnej społeczności jest poniżej zera). Od niektórych NPC-ów otrzymujemy proste questy. Za ich wykonanie otrzymujemy gotówkę, którą możemy przeznaczyć na zakupy w sklepie oraz wynajęcie zbirów, którzy będą nas chronić przed ludźmi Kingpina. A dostępny arsenał jest całkiem pokaźny: od rurki i łomu, przez pistolety, strzelbę i kaemy, kończąc na bazooce i miotaczu płomieni. Z życia przestępcy Generalnie rzecz ujmując, Kingpin: Life of Crime to całkiem ciekawa pozycja. Pomimo już przestarzałej oprawy wizualnej, początkowo wysokiego poziomu trudności oraz banalnych dialogów, gra potrafi wciągnąć. Pewna nieliniowość, klimatyczna ścieżka dźwiękowa, wizja brutalnego i upadłego świata, frajda ze strzelania, ciekawie zaprojektowane poziomy oraz znośna fabuła – to wszystko przekłada się na pozytywny odbiór tytułu. Ponadto dostępny jest tryb multiplayer – niestety nie było dane mi go przetestować (serwery zostały już dawno temu wyłączone); ale coś czuję, że całkiem by mi się przyjemnie grało z innymi żywymi graczami (może uda mi się kogoś przekonać do partyjki przez Hamachi…). Niestety, wraz z dalszymi postępami w grze, cała ta przyjemność i nastrój powoli uciekały, a samo zakończenie nie dało mi ogromnej satysfakcji – było takie "beznamiętne" (w sumie jak wiele endingów w innych starych grach). No i jest to w sumie gra tylko na raz. Niemniej fanom staroszkolnych FPS-ów jak najbardziej mogę polecić Kingpina.
-
WUT?? Masło maślane?!
-
Miałem na myśli TWÓJ tekst!
-
No, jeden z nielicznych esemesów, który nawet ma sens i nie gwałci nauki! A to dzięki mnie między innymi.