Skocz do zawartości

Mass Effect (seria)


RoZy

Polecane posty

No ja do końca nie doszedłem (pewnie dziś w nocy :P)

Ale w ich zakończeniech mnie jedno zastanawia - co do diabła tam robi żywy

Illusive Man

- przecież powinien być juz z 10 razy wcześniej ubity przed wyprawą na Żniwiarzy....

A pytanko mam - można stanąć po stronie żniwiarzy? (w sensie pozwolić im na żniwo) :D

Edytowano przez LiOx
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólny odzew na serwisach ratingowych jest druzgocący dla nowego Mass Effecta. Nawet nie spodziewałem się takiego słabego przyjęcia tej gry, której co prawda sam nie miałem najmniejszego zamiaru kupować (po słabej drugiej części), jednak nawet mnie to zaskoczyło. :) Oczywiście pismaki jak zwykle biją skalą 8 - 10 (bo oni chyba niższych ocen nie znają; ciekawe jak tam CD Action - pewnie nie wyłamie się z tego trendu wazeliny; tym bardziej po ocenie Mass Effecta 2) jednak nota 3.3 od graczy w 10 stopniowej skali dla wersji PC pokazuje jak ta "epicka gra" została przyjęta. xD

edit: Zapomniałem. Zaraz odezwą się zwolennicy spiskowej teorii dziejów jakoby masoni, żydzi, etc. zaniżali oceny ME3. :P

Edytowano przez proud
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

edit: Zapomniałem. Zaraz odezwą się zwolennicy spiskowej teorii dziejów jakoby masoni, żydzi, etc. zaniżali oceny ME3. tongue_prosty.gif

Czyli kto się z tobą nie zgadza jest zwolennikiem teorii spiskowych z metacritica... Genialne! :rolleyes:

Tak naprawdę z tymi ocenami to prawda leży gdzieś pośrodku między recenzentami oceniającymi grę na 9, a sfrustrowanymi trollami, hejterami i będącymi w mniejszości rzeczywiście konstruktywnymi opiniami. Gra na pewno nie jest tak zła żeby zasługiwać na opinie równą zero, oceny pojawiają się krótko po premierze w USA podczas gdy zdecydowana większość pieniaczy nie miała nawet prawa ukończyć gry... Wiarygodne jak cholera. Rzeczywiście w niektórych aspektach gra wypada słabiej, ale nie aż tak żeby zgarnąć tak niskie noty od tylu osób. Z resztą, nie od dziś wiadomo, że opinie graczy na metacritic są częściej budowane na trollingu niż rzeczywiście na wiarygodnych źródłach.

Aaaa, żeby nie być gołosłownym i ostatecznie obalić to pierdzielenie o opinii sfrustrowanych graczy... Przyjrzyjcie się ile z tych kont ''graczy" na metacritic zostało założone niedawno albo ile z nich brało udział w masowych akcjach hejtingu lub maksymalnego zawyżania oceny jakiejś grze. Kliknijcie w chociażby 20 losowych kont wystawiających najniższe noty. Zobaczycie, że część z nich wystawiała albo same zera albo dziesiątki w przypadku produkcji mających niską notę od recenzentów. Konstruktywne opinie od osób, które rzeczywiście tam wystawiają oceny wahają się od 6-9. Kolega proud woli jednak twierdzić, że takie akcje nie istnieją, a serwisy ratingowe nie są pełne trolli...

Edytowano przez Abyss
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@proud

Gra moim zdaniem zasluguje na 8,5.Gra sie w nia swietnie.Dala mi sporo satysfakcji i zadowolenia.Ale...

Jest krotka strasznie.Duuzo krotsza moim zdaniem od 2 czesci nie mowiac juz o pierwszej.Moze to przez to ze lokacje sa mniejsze i nie trzeba teraz tak po nich krecic sie szukajac skrytki z kredytami,surowcami itp.Pewnie DLC cos dodadza ale nie sadze.Ludzie oczekiwali czegos naprawde z wielkiego.Jakiegos wybuchu na miare bomby atomowej a dostali raczej bombke domowej roboty.Mozna bylo wykorzystac bardziej to co zostalo przygotowane w poprzednich czesciach.Poza misjami glownymi nie czuje sie ze jest wojna z rasa ktora morduje wszystko co zyje.Watek z Cerberusem jest rozwiazany po lebku.Wyjasnienie jest tak banalne ze kazdy sie dawno temu pewnie domyslil...Niestety ale Bioware poszlo po najmniejszej lini oporu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LKAvallon

Po raz kolejny - spoilery. Nie czytać bez znajomości trójki.

Bzdura. Od dawna byłem świadomy, że istnieje ogromna szansa na to, że Shepard nie przeżyje. Byłem na to przygotowany. Tu chodzi o to, że równie dobrze, na Cytadeli zamiast rozwalenia maszynerii/chwytania naelektryzowanych drążków/rzucenia się w świetlisty promień można było dać opcję dialogową: "Wybierz kolor promienia" i możliwe odpowiedzi: "Czerwony", "Zielony", "Niebieski". Osobiście uwielbiam Evangeliona. Rzeczywiście czuję tą głębię. W ME to po prostu jedna wielka kupa, która z głębią nie ma nic wspólnego. Idea zakończeń - sama w sobie - nie jest zła. Pasowałoby jednak, żebyśmy zobaczyli efekty swojego wyboru. Znasz zakończenie Gothica 3? Tam był zbitek scenek, z których każda opisywała jakiś element świata na który mieliśmy wpływ(asasyni to, Diego tamto, Milten cośtam, Orki cośtam). Tutaj nie ma nic. Idiotyczne wyjaśnienie: hej, naszym rozwiązaniem jest rasa syntetyków, która zabija istoty organiczne, żeby syntetycy nie zabili istot organicznych. Także, rozumiesz... musimy cię zabić bo inaczej zginiesz. Już nie mówię, że BioWare nie potrafi wywołać emocji, które chcieli. Smutek, żal, rozpacz, poczucie beznadziejności przedstawione jako gonienie dziecka po lesie(hej, ale za to Pedobear approves!). Gdy zobaczyłem, że ostatnia rozmowa w grze toczy się z "duchem" tego dziecka to parsknąłem w monitor. No i te jakże wyszukane triki jak modlitwa nad umierającym Kriosem czy Mordin, który poświęca swe życie, śpiewając w ostatnich chwilach piosenkę. Naprawdę? Takimi tanimi sztuczkami chcecie wywołać u mnie smutek?

A właśnie - nie widziałem jeszcze czy jest zakończenie, w którym totalnie failujemy i żniwiarze kończą robotę i wracają do domu. Da się?

@Down: Wg mnie najlepszy moment na zakończenie gry był na parę chwil przed

dokonaniem wyboru, czyli moment, w którym siedzisz razem z Andersonem, obaj jesteście bardzo zmęczeni, a on mówi, że jest z ciebie dumny. Ludzie też by psioczyli, ale myślę, że takim sposobem - skoro nie wiedzieli jako to zakończyć - lepiej by to wyszło, a i miejsce na to teoretyczne DLC z innym zakończeniem byłoby dogodniejsze.

Edytowano przez latas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry że prawie cały post jako spoiler ale jest to moja taka refleksja na temat zakończenia.

Cóż ukończyłem Mass Effect 3 i jestem bardzo rozczarowany. Czuje się jakbym czytał dobrą książkę a ostatnią stronę ktoś obsmarował fekaliami.

Dlaczego???

Wogóle nie czuje się nagrodzony za cały trud jaki włorzyłem w ratowanie tej zakichanej galaktyki. Leczenie Genofagium , pokój między Gethami i quarianami, ta cała budowa katalizatora, poprawa stosunków między turianami i kroganami, ocalenie Raknii.

Pytam się po co to wszystko, po co te całe starania moję przez te 3 cześci??? Czuje się po zakonczeniu gry że na nic nie miałem wpływu jako Shepard nic nie zmieniłem ani na nic nie wpłynąłem, wszystko co wypracowałem szlak trafił.

Ocaliłem gethy ,dlaczego więc potem każe mi się je zabić bo inaczej nie pokonam żniwiarzy. Czuję się jako gracz przez BioWare wręcz ukarany a nie nagrodzony zakończeniem i jest mi z tego powodu bardzo przykro.

Niestety prawda jest taka że dla mnie Mass Effect skończył się przed ostatnią bitwą.

Tak wiem można mówić sobie że "przecież to zakończenie jest takie głębokie i wogóle", ale wogole nie przemawia do mnie fakt że jeśli na coś pracuje się przez całą trylogie to można to sobie ot tak rozwalić.

Nie mówie że zakończenia są złe bo sa ok, ale zabrakło tu zakończenia dla tych ktorzy zrobili wszystko co sie dalo by jednak galaktyke ocalić tak jak chcieli, ale po co się w grze wprowadza system galaktycznej gotowości skoro nie daje ona mozliwości ocalenia istniejącego życia w galaktyce w formie jakiej oczekuję.

Skoro robi się taki system , zmusza gracza do wielu godzin gry w multi, robienia gry na 100% z wszyastkimi misjami pobocznymi, eksploracją całej galaktyki to wyraźnie widać że grający który sie za to wszystko bierze, robi absolutnie wszystko by zapewnic bezpiczenstwo sobie i własnej załodze i chce ocalić co się da, a koniec końców zakończenie twojej historii praktycznie niewiele różni się od zakończenia kogoś kto przeszedł grę na tak zwane "hurra" to coś tu jest nie w porządku.

Jak już napisałem czuje się bardzo oszukany, bo okazuje się że wszystko co zrobiłem i tak jak to mówią "O dupę rozbić". Wyjaśnijcie mi dlaczego gra mająca 17 zakończeń niema ani jednego "Dobrego". Mam nadzieję że BioWare jeszcze to zrozumie i w patchu dostane choćby krótkie i proste szczęśliwe zakończenie

Ba, jestem skłonny nawet za nie zapłacić...

Bioware give us better ending or go to HELL and never back.

Edytowano przez Debosy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walczymy z masą takich samych przeciwników, którzy nic sobie nie robią z naszych poczynań i czekają na śmierć. O flankowaniu mowy nie ma ze względu na konstrukcje lokacji, więc nie mów mi proszę o przypadkowym przyklejeniu się przeciwnika za osłona gdzieś lekko w prawo.

Beznadziejne AI? Zastanawia mnie co sądzisz o ME2. Tam AI przeciwników mi się całkiem podobało, walka to nie był prosty shooter, trzeba było uważać na flanki, a jak Kroganin wszedł na plecy to była mogiła. Czyżby w trzeciej części zawalono AI?

Czyli nie mam pretensji, że nie ma "tryliona" opcji w drzewku rozwoju, żeby siedzieć godzinami i zastanawiać się na co wydać ten jeden cenny punkcik. Nie narzekam, że rozmowy z NPCami nie trwają po 3 godziny, a opcji wyboru odpowiedzi nie ma tyle, że zanalizowanie mi którą bym wybrał na miejscu bohatera trwałoby tyle, co średni mecz w multi w ME3.

Z jednej skrajności w skrajność. Nie wymagam kilku godzin dialogu z jedną postacią, ale chociaż kilka opcji do wybrania. Poza tym fakt iż nie jesteś wymagającym graczem nie zbija moich argumentów. Może tobie wystarczy takie proste kierowanie gracza za rączkę przez twórców, ja tam lubię się pozastanawiać. Piszesz o siedzeniu godzinami nad drzewkiem rozwoju postaci, a przecież już w oldskulowych RPG-ach typu BG, ID, Torment nie siedziało się tyle po zdobyciu poziomu. Nie wszystkim musi się podobać, że zmieniono ME na Battlefielda.

Oczekiwałem, że wprowadzone zostanie zycie na Normandię i jakieś sensowne sytuacje, takie "z życia". Teraz tak jest, kiedy wchodzimy na przykład do jakiegoś pomieszczenia i słyszymy rozmowę bohaterów.

Takie rozmowy były już wprowadzone w dwójce, więc zupełne novum to to nie jest. Przechodząc się po Normandii mogliśmy usłyszeć członków załogi komentujących wydarzenia jakie miały miejsce i zastanawiających się nad misją Sheparda.

To tak jakby porównywać helikopter do Beinga 747....), to ma być akcja z elementami RPG i świetną, wciągającą historią i postacią z która można się identyfikować.

Jak można się identyfikować z postacią, która będzie mogła powiedzieć tylko A i B? Opcje dialogowe jednak tutaj pomagają. Poza tym jakoś nie widać już tutaj tych elementów RPG. Zabawne jak ME3 dostanie tytuł RPG roku od pism branżowych skoro to nie jest żaden RPG. Pewnie, "trzeba dać mu jakieś wyróżnienie, ale w FPS-ach nie ma szansy, to wepchnijmy to jako RPG".

Poza tym wiem o tym, że rozbudowane opcje dialogowe modyfikują jedynie 1,2 następne kwestie, ale przykład The Old Republic pokazał, że Bioware mogłoby podjąć się takiego zadania, dając przy okazji graczom swobodę wyborów i w pełni ugłosowione dialogi. Przykładowo grając Sithem

spotykam mistrza Jedi, który pomaga mi w walce z innym Sithem. Mam kilka opcji do wyboru, zgodzić się z Jedi i umieścić Sitha z powrotem w więzieniu, zabić Sitha, albo przekonać Jedi, że on musi to zrobić. Każdy wybór otwiera mi dostęp do kilku kolejnych kwestii, którymi mogę go przekonać. Np. mogę powiedzieć, że on musi to zrobić, żeby nie pozwolić mi na dalsze pogrążanie się w ciemności. Na końcu mogę też wybrać czy z Jedi rozstajemy się jako przyjaciele, następnym razem będziemy walczyć, czy od razu go zaatakować.

Całkiem spory i satysfakcjonujący wybór dla gracza, który może zrobić praktycznie wszystko.

Aaaa, żeby nie być gołosłownym i ostatecznie obalić to pierdzielenie o opinii sfrustrowanych graczy... Przyjrzyjcie się ile z tych kont ''graczy" na metacritic zostało założone niedawno albo ile z nich brało udział w masowych akcjach hejtingu lub maksymalnego zawyżania oceny jakiejś grze.

Tylko to działa w obie strony. Są hejterzy i fanboje, więc pojawi się też sporo 10-tek na które gra pewnie nie zasługuje.

Role play czemu nie zachwyca? Bo nie ma głębokich rozmów a la BG? Też jakoś konkretów nie podajesz.

To na czym według ciebie polega role play? Wybierasz jedną z dwóch opcji jaką ci serwują twórcy? Będę paragonem albo renegatem. Koniec role playa.

Eksploracji brak? Rozumiem, że w dobie niszczonej galaktyki inteligentne by było jeżdżenie po planetach i zbieranie surowców? Idiotyzm. Poza tym dalej przypominam, że rozwiązania BIO powstały w wyniku ANALIZY NASZEJ GRY w ME2, to się z powietrza nie wzięło.

W ogóle to nie powinien jeździć po planetach, nie lepiej zadzwonić z Ziemii i poprosić o przybycie ;p Rozwiązania wzięto na podstawie jakiegoś procenta graczy, czyli przedstawiasz opinię, że lepiej okrajać grę z różnych elementów i skupić się na tym co robi większość. Dla mnie okrajanie gry to dobry argument za obniżeniem oceny, a dla ciebie to flame. Zresztą nie posądzałbym lubro o flejma, bo on dobrze potrafi uargumentować swoje racje. W przeciwieństwie do ciebie, nie dostrzegającego żadnych wad tytułu. Nie jesteś przypadkiem rzecznikiem prasowym Bioware na FA :tongue:

Edytowano przez FaceDancer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest rzecznik prasowy, bo taki rzecznik przynajmniej umiałby czytać. Smyku pisząc o podlinkowanej przez mnie obiektywnej opinii o ME3 stwierdził, że gra została słabo oceniona dlatego, że ktoś ni umiał grać w multi i na kilkanaście rozgrywek wygrał kilka, podczas gdy autor tekstu na 3 rozgrywki wygrał 2 i to nie z powodu słabych skillów (jest recenzentem z zawodu), tylko z powodu noobiarstwa pozostałych graczy.

Ogólnie irytujące jest to, że gzie się na wejdzie poczyać o ME3 to zdecydowana większość opinii to zachwyty biodronów a duży odsetek pozostałych to teksty haterów. Na FA przynajmniej haterów nie ma, a biodrony można odfiltrować :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieźle.

Chciałbym wskazać, że w Mass Effect 1 mieliśmy do wyboru tak naprawdę dwie opcje - trzecia była identyczna (w mowie oraz w piśmie) z opcją Paragona. Różnica polegała wyłącznie na tym, że wybór "neutralny" nie dostawało się punktów. Żałosne. Dwójka była znaczącą poprawą, ponieważ dawała dostęp do większej ilości wyborów. Problem polegał na tym, że najbardziej "opłacalny" był wybór między Renegatem i Paragonem, więc ludzie najczęściej wybierali jedną z tych dwóch ścieżek, bez względu na RPG. Jeśli dla kogoś RPG polega na byciu "złym" lub "dobrym" to ma płytkie pojęcie od RPG i związanym z nim odgrywaniem postaci. Im większe możliwości interakcji z otoczeniem, tym lepiej można rolyplay'ować (czyt. odgrywać postać). Decyzja do pozostawienia opcji A i B to - moim zdaniem - gwóźdź do trumny. Czy aby na pewno udział w stworzeniu Mass Effect 3 ma to samo studio, które udostępniło graczom The Old Republic, gdzie wybory często są wielowątkowe? Najlepiej by było, gdyby Paragona i Renegata wyrzucić w ogóle, pozostawiając tylko mnogość opcji do wyboru. Bardzo dobrze, że w TOR wskaźnik Jasnej i Ciemnej Strony Mocy nie wpływa tak naprawdę na nasze opcje dialogowe.

Kroi się Porażka Roku. Przynajmniej dla mnie. Nie wiem czy warto będzie na to wydać 20 złotych, których wciąż żałuję za Mass Effect 1.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beznadziejne AI? Zastanawia mnie co sądzisz o ME2. Tam AI przeciwników mi się całkiem podobało, walka to nie był prosty shooter, trzeba było uważać na flanki, a jak Kroganin wszedł na plecy to była mogiła. Czyżby w trzeciej części zawalono AI?

Miałem okazję postrzelać tylko przez jakieś 20 minut (oraz grając w demo na trzech platformach) i naprawdę sporo widziałem ''przez ramię''. Zamysłem przy przebudowie strzelania w części trzeciej było stworzenie szybszej i bardziej dynamicznej gry. Takie coś wiąże się z mocną przebudową AI. To jednak zostało potraktowane po macoszemu (jak cała gra zresztą). W przypadku ME2 na AI uwagi nie zwracałem. Było w porządku. Bez innowacyjnych rozwiązań, ale też bez absurdalnych sytuacji. W ME3 niektóre decyzje podjęte przez przeciwników powodowały, że miałem ochotę wyrwać sobie włosy z głowy.

nie posądzałbym lubro o flejma, bo on dobrze potrafi uargumentować swoje racje.

You are too kind, sir.

Tak swoją drogą, żeby była jasność. Nie krytykuję ME3 dla samego czepiania się czy w celu dowartościowania się z powodu moich kompleksów. Gra po prostu wygląda na wydaną za wcześnie i nieskończoną (w branży nazywa się to

). Ja naprawdę nie widzę w tej grze rzeczy pozytywnych. Jedyną zaletą ME3 na jaką się natknąłem jest naprawdę dobra muzyka. Edytowano przez lubro
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem +/- w połowie gry, więc mogę już chyba wyrazić w miarę sensowną opinię.

Gameplay. Uległ poprawie, choć jest to dyskusyjne. Świetne rzeczy, jak wprowadzenie garści nowych mechanizmów, zapożyczenia z produkcji pokroju Dead Space'a, czy Deus Ex: Human Revolution, sprawiły, że całość stała się dużo bardziej ambitna od strony rozgrywki. Połączywszy to z wyższym poziomem trudności, w teorii powinniśmy otrzymać naprawdę fantastyczną grę. I zasadniczo tak jest - mamy dobrego shootera z szybką akcją (jest dużo ciekawiej niż w ME2), dopakowanego większymi polami bitwy, dużym zróżnicowaniem przeciwników, zdolnościami i drużyną pod kontrolą. Że to nie Gears of War? Cholera, w niektórych elementach jest może i gorsze, ale w mnóstwie innych - dużo lepsze. Choćby taka modyfikacja broni to świetna sprawa, absolutnie zakochałem się w moim połączeniu uderzającego promieniem karabinu szturmowego Protean dopakowanego celownikiem ze snajperki i ładowanego zamrażającą amunicją. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spluwa w grze sprawiała mi tyle radochy - a mam jeszcze do tego poczucie, że sam ją sobie złożyłem. Dorzućcie do tego, że gra jest na oko tak długa jak cała trylogia GoW, a przy tym bardziej zróżnicowana przynajmniej od jedynki (w 2 i 3 jeszcze nie grałem)... Jak dla mnie to jeden z najlepszych shooterów generacji.

Anyway, back to my original point: nie da się ukryć, że miejscami koncepcja ME3 trochę przerosła BioWare. Nie wiem, czy to kwestia zbyt wczesnego wydania, nie sądzę, bo gra sprawia wrażenie wykończonej i dopracowanej do maksimum; jeżeli już, to pewne elementy wymagałyby gruntownej przebudowy, bo miejscami wszystkim pomysłów jest po prostu za dużo i pomiędzy tarczami, chmurami dymu, łapiącymi zombi, czterema typami pancerzy przeciwników, bardziej otwartymi arenami i całą resztą majdanu wkrada się niesamowity chaos. Póki co dwie walki (

ta w Akademii, gdzie Jack z uczniami rzucała z piętra biotyczne moce podczas walki oraz ta, gdzie Cerberus atakuje ludzką kolonię, bodaj... Benning? i trzeba ratować cywili

) doprowadzały mnie do białej gorączki. W paru innych zdarzyły się zgrzyty, ale generalnie strasznie mi się rozgrywka w ME3 podoba.

Fabuła i scenariusz. Pierwsze parę godzin mnie nie przekonywało, ale od wizyta na Tuchance jestem kupiony.

Jako że jestem zdeterminowany pozyskać wszystkie możliwe środki na walkę ze Żniwiarzami, zdecydowałem się paktować z Salarianami i powstrzymać uleczenie genofagium, oszukując krogan. Ostatecznie by mi się udało musiałem zabić Mordina.

Honestly? Żadna gra jeszcze mnie nie powaliła tak rozmyciem czerni z bielą. Wiedziałem, że moje działania są w tym wypadku racjonalne i słuszne, for a greater cause - ale czułem się jak ostatni sukinsyn. Wiedźminy się mogą schować. Ani nie umieją grać tak na emocjach, ani związać gracza z postaciami, ani nawet zrobić takiego moralnego mindfucka jak ME3 (bo w Wiedźminach wszystko jest parszywe i do bani, więc wszystko jedno, którą stronę obierzemy; w ME3 jest implikacja, że istnieje właściwa ścieżka, jest moralne uzasadnienie dla każdej strony... ale tak czy siak z jednego czy drugiego powodu poczujesz się jak sukinsyn).

Poza tym też jest dobrze. Częste zwroty akcji, podobnie jak w DA2 - odejście od rozbitego scenariusza i generalnie wciągająca opowieść. Owszem, może i oparta na banałach, ale w ME zawsze ogólny obraz był banalny, a zachwycały i wciągały szczegóły, prywatne historie i dramaty, pomniejsze konflikty.

Oprawa audio-wideo. Muzyka jest niesamowita, chyba najlepszy OST w serii. Voice-acting trzyma klasę i poziom poprzednich części. Grafika, technicznie trochę przestarzała, art-designersko dalej najwyższa półka (choć póki co wolę ME2, brakuje mi widoczków na poziomie Illium czy Afterlife).

Ogólne wrażenie? Póki co nie mogę sobie wyobrazić lepszej konkluzji tej trylogii. Powiem krótko: imho Mass Effect jest dla space opery w grach tym, czym dla filmowej było Star Wars. Można nie lubić tej stylistyki. Trudno. Ale jeśli człowiek się przekona, to dociera do niego, że BioWare wyszło arcydzieło.

I tylko szkoda, że jeszcze 10-20h zabawy i ta wielka, kosmiczna przygoda już się skończy...

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up: hahahahahaha! :D

Mordin ginie nawet wtedy gdy naprawdę uleczysz genofagium.

Rozmycie czerni z bielą? W serii, w której wszystko jest podporządkowane byciu paragonem/renegatem? Nie mówiąc już o tym, że całe te przygotowania to tylko nabijanie punktów.

Jestem ciekawy czy chociaż dostałeś z tej floty salarian więcej punktów niż warta jest armia krogan(chyba, że ją też dostałeś).

Prawda jest taka, że gry BioWare polegają na tym, że dwoma - z pozoru różnymi ścieżkami - dochodzisz do takich samych efektów. I stosują tanie chwyty by wywołać emocje(dzieci w trailerach...).

Możecie mieć wrażenie, że nienawidzę ME. Nie jest do końca prawdą. Tak jak mówiłem - na 4h przed końcem gry, oceniłbym ją na 9/10. Po prostu, mając przed oczami serię jako całość stwierdzam, że fabułę rozwiązano fatalnie. Jeśli patrzeć na grę jako po prostu strzelankę z elementami rozwoju postaci - jest b. dobrze. Tyle tylko, że od dwójki jednak do serii ciągła mnie głównie historia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No przeszedłem grę to się wypowiem, bardzo mi się podobała, oprócz zakończeń ,

czy są tylko te 3 zakończenia, nie ma jakiegoś innego?

, no i szkoda że mało dialogów z członkami drużyny, powinni to bardziej rozbudować zwłaszcza że najprawdopodobniej widzimy ich ostatni raz, ja daje ME3 ocene 8.5/10 gdyby nie te zakończenia dał bym 10/10

Edytowano przez CrazyGambler
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@latas

Aha! Myślisz że ja myślę że ME ma głębie! A nie ma! No może trochę.

I Evangelion to kupa jest. Nie mam ochoty o tym rozmawiać.

Pewnie że Mordinowa śmierć jest tanim chwytem, pewnie że duch gówniarza jest tanim chwytem (Poza tym ludzie narzekają że cyberbozia przyjeła postać gówniarza? Chyba jakos mnie to nie przeszkadzało głownie chyba dlatego ze wycierałem łezki po śmierci Andersona[O kolejny tani chwyt!]) but then again większość płaczliwych scen w filmach/grach takie właśnie są.

Patent z trzema guziczkami jest stary jak gaming itself. Jak w pierwszym Deus Exie było coś takiego to nikt nie narzekał (then again tam to ładnie ukryli pod trzema drogami do tych guziczków...Well played Spectror...)

A więc w czym jest problem? W tym że nasze wybory na to nie wpływają?

Moje 7000 punktów przygotowania wojennego które zyskałem za całe trzy części mówią coś zupełnie innego.

Aha i jeżeli nie ma dla ciebie różnicy pomiędzy strzelaniem przyjacielowi w plery, a oglądaniem jego bohaterskiej śmierci, to coś jest z tobą nie tak. Poważnie. Są na to leki.

Rzekłem

Spokojnie jak Fristron skończy to pewnie zacznie prawić swoje mądrości które znacząco zmienią moją opinię o grze. Tak samo było z DA2 xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie ucieszyło, że można uzyskać pomoc ze strony

grup Blue Suns, Eclipse i Blood Pack, których tak zaciekle tępiliśmy w dwójce

. I jest to wsparcie całkiem cenne, bo zwiększa siłę militarną o 200 pkt.

Przyznam, że początkowo gra nie zrobiła na mnie najlepszego wrażenia, ze względu na płytkie ogólne założenia fabuły (

budujemy superbroń przy pomocy proteańskiego schematu znalezionego na Marsie, a przy okazji werbujemy kogo się da do pomocy

) jeszcze bardziej ograniczone dialogi, z których część to zwyczajne cut-scenki bez naszego czynnego udziału i jakąś taką pustą Cytadelę. Ale potem było tylko lepiej. Ogólna fabuła jest może prosta, ale jej elementy składowe są znacznie bardziej skomplikowane. Miło też, że zadania poboczne nie są już, za przeproszeniem, z tyłka wzięte. Teraz każde z nich wiąże się z pozyskaniem sprzętu albo nowych sojuszników do walki z Reaperami. No i Cytadela się w pewnym momencie bardziej otworzyła, powiększając "zwiedzalny" obszar o jakieś 200%. W sumie Cytadela w ME3 jest większa nawet od tej w ME1, o tej z ME2 nie wspominając. Właściwie jedyne, co mi się nie podoba, to drużyna. Jacyś tacy mało ciekawi ci nowi towarzysze, brakuje mi takich charakterów jak Jack czy tam Legion. No i człowiek-małpa zamiast kroganina to też imo kiepski pomysł.

Ale tak poza tym, to gra całkiem przednia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem bardzo zawiedziony zakończeniami. Cała seria mogła się skończyć tą sceną, gdy

Anderson z Shepardem patrzyli na Ziemię

. Wątek główny był całkiem przyjemny, bardzo ciekawe misje główne oraz poboczne. Całość zaczęła lecieć w dół na zbity łeb od momentu przybycia na Ziemię.

Szkoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LKAvallon:

Czy to, że większość gier, ma takie pseudo-ckliwe sceny oznacza, że w ME 3 są one dobre? Sparafrazowane "jak oni kradną, to ja też mogę?". Poza tym scena z Andersonem była całkiem dobra, co ująłem w jednym ze swoich postów. Reszta miała dosyć marny wydźwięk.

Trzy guziczki? Wskaż gdzie na to narzekałem. Pisząc o tym miałem na myśli EFEKT a nie SPOSÓB. Dla mnie mogą to być te pseudo-guziki. Niech tylko do jasnej cholery te zakończenia się czymś różnią. Po zakończeniu gry - jako, że ostatni save robi się ~20 minut przed końcem - resztę endingów obejrzałem na YT. Dla mnie największy fail jeśli chodzi o zakończenia gier.

Łał, miałeś 7000 punktów? Mogę cię dotknąć? Bo wyobraź sobie, że też tyle miałem i nie czuję by te punkty znaczyły coś więcej niż liczby. Nawet jakbyś podejmował "niekorzystne" decyzje przez 2 pierwsze części to i tak podejrzewam, że spokojnie można osiągnąć te 5-6k punktów.

No i oczywiście muszę wspomnieć o tym, jakże wysoki poziom prezentuje dyskusja z tobą, gdy już w pierwszej napisanej wiadomości sugerujesz, że potrzebuję leczenia i jestem SOB bez serca. Zresztą, nie muszę chyba mówić, że sugerujesz to ponieważ nie płakałem za postacią z gry komputerowej.

Edytowano przez latas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, co tu dużo mówić. Jestem skołowany. Dla mnie była to świetna gra do momentu pojawienia się

dzieciaka w finale

. Cała ta jego opowieść o życiu w galaktyce zabiła dla mnie klimat gry zbudowany przed zakończeniem.

Momenty które szczególnie lubię:

- misja krogan

- misja quarian i gethów (

zwłaszcza finał w rozwiązaniu pokojowym

- ostatnia rozmowa z Thanem

- misja na Thessi

- misja w Londynie

- ostatnie rozmowy z towarzyszami przed walką w Londynie - ech, wymiękłem przy tym (zwłaszcza przy rozmowie z Liarą i Garrusem, rozmowa z Mirandą - obietnica złożona przez Shepa (jeśli ktoś z nią romansował), hologramy innych towarzyszy też wspaniałe moim zdaniem)

- spotkania z załogą na Cytadeli (

strzelanie do puszek z Garrusem, taniec z Jack itp. no brakuje mi słów

Samo zakończenie mnie jednak zdołowało. Po prostu zabiło mi chęci do ponownego przejścia gry. Po co mam znów angażować się emocjonalnie skoro na koniec i tak wiem, że wszystko jest takie dołujące? Żałuję tego strasznie, że BioWare nie było w stanie dodać nic innego. Naopowiadali bzdur że wszystkie kwestie zostaną zamknięte a samo zakończenie zadaje wiele nowych pytań. Jak na takiego herosa jak Shepard to żałośnie go pożegnali (

marną opowiastką dziadka zamiast dać jakiś obraz ostatniego podziękowania od ocalałych, towarzyszy, przyjaciół. Może nawet pogrzeb jak na bohatera przystało). Dlaczego by nie pokazać galaktyki po wojnie? Odbudowa Ziemi chociażby. Przecież wszystkie rasy pomagały nam jej bronić. Jak można kończyć trylogię jakby nigdy nie istniały? Po co było leczyć genofagium, po co było pomagać quarianom i gethom uzyskać pokój skoro koniec końców zostali uwięzieni w jednym miejscu? Nawet nie raczyli pokazać jak sobie poradzą z życiem po wojnie w takich warunkach. No jak tak można kończyć trylogię.

Przepraszam za składnię i język ale wciąż targają mną emocje. Muszę przyznać, Bio wie jak je wywołać u fanów.

Dla mnie ta gra, ba nawet seria, jest już martwa tak jak mój Shep. Zabili mi dalsze chęci do ponownej gry.

Wielka szkoda moim zdaniem.

PS. Mam prośbę, czy ktoś z Was mógłby mi przesłać PM jak uzyskać zakończenie w którym

Shep żyje?

Jakie warunki trzeba spełnić. Czy ktoś miał problemy z misją Kasumi, tzn brak dostępu do terminali? Aha i zdziwiło mnie, że nie spotkałem Conrada mimo, że przeżył u mnie 2 gry

Edytowano przez veyron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, przelazłem zakończenie przygód pana S to i mogę co nieco napisać. Zaspojleruję cały tekst żeby nie wyglądał jak czarno-biały ser.

Ok, więc od początku. Przez ostatnie dwa tygodnie przechodziłem od początku ME i ME2(+wszystkie fabularne DLC) żeby mieć super perfekt sejwa. Czyli: Rakkni żyją, Ashley żyje, Rada żyje, Shepard to full palady... ekhem idealista, wszyscy w dwójce przeżyli, a człowiek iluzja obszedł musiał obejść się smakiem i bazy zbieraczy nie dostał.

Pora na ME3. Jako że Arrivala miałem zaliczonego, to wiedziałem o co biega z uziemionym Shepem, tutaj pytanie do ludzi którzy nie zaliczyli tego dodatku. Jak jest to wytłumaczone przy imporcie postaci? Ucieczka z ziemi mnie o tyle irytuje że jest bardzo kiepsko zrobiona. Raz że brak w niej muzyki (tylko te mansellowskie smęty na pianinie w jednym momencie) ale głównie jest to zrobione bardzo kiepsko. Ot żniwiarze przylecieli i sobie chodzą po planecie. Tutaj oczekiwałem jakiegoś epickiego wejścia, walących się budynków, setek myśliwców w powietrzu, wiecie.. widoku WOJNY a nie kilku statków i paru husków. Za to już następne misje są dużo, dużo lepsze. Misja na księżycu Palavenu na wielki plus.

Ogólnie jest kilka zadań które w sumie gdyby rozbudować to mogłoby stanowić oddzielne gry. Np cała Tutchanka, czy też ojczysta planeta Quarian (nie pamiętam nazwy, Rannoch?) Doskonały finał tej pierwszej aż spowodował że miałem łzy w oczach;) Na prawdę tutaj twórcy się postarali.

Podoba mi się cała Cytadela i to że tym razem nasi towarzysze sami sobie po niej łażą. Za to nie podobają mi się kompletnie zadania poboczne (te zasłyszane u przechodniów gdzie trzeba skanować systemy żeby znaleźć jakieś badziewia w stylu szczoteczki do zębów. Nie chodzi o sam fakt szukania, ale to jak to jest wykonane. Takie zadania zapisują nam się w dzienniku i żeby cokolwiek zrobić (a jest tego od groma) musimy co chwila tam zaglądać, czego nie da się robić z poziomu mapy galaktycznej (co chwila trza z niej wychodzić żeby przeczytać gdzie trzeba dalej lecieć) a chyba nikt nie chce spisywać na kartkę każdego systemu który wypada odwiedzić... Dodatkowo, motyw z czujnością Żniwiarzy jest strasznie irytujący, na tyle, że po kilku systemach dałem sobie na zawsze z tymi zadaniami spokój. Już wolałbym powrót mako.

Spotkałem kilka bugów, przez które nie mogłem wykonać kilku innych zadań (np tego co zleca nam Kasumi, po przeskanowaniu terminalu, nie mogłem już nic więcej zrobić. Albo zadanie które zleca nam Elkor, miałem na mapie zaznaczone gdzie mam lecieć, ale nie mogłem w żaden sposób na jego planecie wylądować) przez to moja gotowość bojowa przed głównym starciem wynosiła jakieś 4900...

Grafika - meh... tekstury wołają o pomstę do nieba, obczajcie jak wyglądają światła na zbroi Terminusa, jedna wielka pikseloza! Ja rozumiem że to na różne platformy idzie, ale bez przesady. Modele są ładnie wykonane, szczególnie te specjalne. Planety są dość puste, ta należąca do Quarian strasznie zwyczajna, spodziewałem się wielkich ruin miast, i ogólnie bardziej 'kosmicznego' wyglądu, a nie pustyni.

Muzyka - Nad soundtrackiem pracowało CZTERECH kompozytorów. Ja się pytam. PO CO, skoro WIĘKSZOŚĆ utworów została skopiowana z poprzednich części! Kilka jest nowych, to prawda, ale w większości to po prostu bezczelna zżyna. Wielki minus!

Ten dzieciak to mnie od początku denerwował więc się nie będę wypowiadał. Mój znajomy po przejściu dema się śmiał, że on na pewno na końcu będzie głównym bossem... FFS!

No i zakończenie:

Mało wyjaśnia. Nie wyjaśnia kto, zbudował żniwiarzy, nie wyjaśnia co się dzieje dalej z galaktyczną cywilizacją. Poza tym zbudowanie tygla w ile to trwało? 4 tygodnie? Nie podano za bardzo ram czasowych od początku rozgrywki do ostatecznej bitwy. A właśnie, to jest RPG i na prawdę chciałbym zobaczyć wielkiego bossa na końcu którego mógłbym rozwalić jakąś wielką bronią... Tyle trąbili wszyscy o Zwiastunie itp, ale nie odgrywa on żadnej znaczącej roli. Po co więc ta personifikacja? Na prawdę mogli by dodać parę dialogów z samymi żniwiarzami.

Co do wyjaśnienia po co ten cały cykl, to właśnie miałem takie podejrzenia i chyba jakiś rok temu tutaj o tym pisałem nawet. Dalej niestety brakuje nam tego kto zbudował żniwiarzy, czyli nie znamy pierwszej rasy.

Ogólnie, cała gra jest świetna, ale zakończenie do rzyci.

Proponuję założenie osobnego tematu o fabule serii z ostrzeżeniem o spoilerach, żeby nie zaciemniać cały czas tekstów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

spytam, bo troszkę się spiąłem:

Jak to jest z tymi wyborami z poprzedniej części przy braku zapisów? Miał być jakiś komiks, który by to wyjaśniał, a skończyłem prolog, wysłano mnie już na pierwszą misję i do tej pory miałem tylko wybór, jak w demie, czyli

Kaidan czy Ashley

. Pochrzaniłem coś na początku, czy to się załącza później? O ile w ogóle...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również przeszedłem grę to się wypowiem:

Początek imo trochę dezorientujący dla tych, którzy nie grali w Arivalla. Zniszczyliśmy bazę Zbieraczy a jesteśmy uziemieni ale mniejsza.

Większość misji efektowna i bardzo na plus - Palaven, Ranoch, Thessia itp.

Szkoda, że z miast tylko Cytadela jest dostępna do zwiedzania. Questy poboczne mogą trochę denerwować bo większość sprowadza się do skanowania planet.

Jak większość osób trochę zawiodło mnie zakończenie. Wydawało mi się przez większość gry, że będzie podobnie jak w ME2- zbieramy flotę i ulepszenia i od tego zależy kto przeżyje.

Denerwujące jest to, że po zrobieniu wszystkich questów pobocznych i zeskanowaniu wszystkich planet nie ma to większego wpływu na zakończenie. Końcówka zostawia zbyt dużo pytań. I dlaczego wszsytkie zakończenia są takie same? Różnią się chyba tylko kolorem beama.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RIP1988, chodzi ci o Mass Effect 2 czy Mass Effect 3? Bo, o ile się nie mylę, taki komiks był przy okazji ME2 i pozwala na skrócone przyswojenie historii z ME1 i podjęcie paru, znaczących wyborów. Na PS3 jest darmowy, na Xbox360 i PC nie (320 Microsoft/Bioware Points).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RIP1988, chodzi ci o Mass Effect 2 czy Mass Effect 3? Bo, o ile się nie mylę, taki komiks był przy okazji ME2 i pozwala na skrócone przyswojenie historii z ME1 i podjęcie paru, znaczących wyborów. Na PS3 jest darmowy, na Xbox360 i PC nie (320 Microsoft/Bioware Points).

właśnie chodzi o to, że wcześniej informowano, że taki komiks, jak w ME2 w wersji na PS3 będzie też we wszystkich wersjach trójki, a tu ani widu, ani słychu...zrobienie tego wcale nie było trudne, a baardzo pomogłoby ludziom, którzy z takich a nie innych powodów stracili save'y. jestem rozczarowany...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siemka. A wiecie może gdzie można spotkać Jack?? Bo coś jej znaleść nie mogę a gra już przy końcu jest.

Jeżeli przezyła u ciebie misje samobójczą z dwójki to jest

w Akedemi biotyków atakowanej przez cerberus. O ile pamiętam Traynor/Hackett mówi nam o ataku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...