Tylko, że ja mówię tutaj z perspektywy osoby, która zaczęła swoją przygodę z ME od drugiej części, więc nie miałem żadnej wcześniejszej styczności z kompanami. Nawiasem mówiąc, ME 1 był dla mnie mocno przecięty, a dialogi w nim jakoś mnie nie porywały. Postacie Tali, Garrusa i Mordina przypadły mi do gustu "z marszu". Wg mnie za Rydera, postać do bólu nijaką, z którą ciężko mi się utożsamić należy się raczej bura, a nie brawa. Wcześniej poza wyborami paragona i renegata mieliśmy jeszcze opcję przerwania dialogu w określony sposób, co dawało graczowi możliwość podjęcia akcji (np. ostrzał z pistoletu, czy zatrzymanie quariańskiego komandosa, który szedł na pewną śmierć). Główna oś fabularna nie była zbyt skomplikowana, ale otoczka była całkiem przyjemna. Jeśli miałbym podsumować dialogi w Andromedzie jednym słowem to by było: awkward. Dialogi wydają się po prostu dziwne, niektóre żarty czy kwestie wypowiadana przez towarzyszy wywołują u mnie odczucie zażenowania. Tak jakby ktoś opowiadał jakiś żenujący dowcip, po którym zapada długa cisza, bo nikt nie wie co powiedzieć.
Sam napisałeś, że obecnie jest to półprodukt. Półprodukt, który kosztuje 180zł. Dla mnie już sam ten fakt powinien rzutować na końcową ocenę. Wg mnie 8 to ocena bardzo dobra, której niedorobione gry nie powinny dostawać. Mam takie wrażenie, że nie tylko nic się nie poprawiło, ale po tych 5 latach poszliśmy jeszcze kilka kroków w tył. Jednak wymagania od obecnych gier są coraz wyższe i chciałoby się, żeby te słabe elementy były poprawiane, a dalej mamy męczące skanowanie planet i nawet nie słychać o bitwach kosmicznych. Piszę tutaj w perspektywie osoby, która za "fana" się nie uważa. Po prawdzie, to z trzech poprzednich części najbardziej urzekła mnie druga. Pozostałe miały pewne wady, które mnie od nich bardziej odstręczały.