Skocz do zawartości

Lew1s

Forumowicze
  • Zawartość

    2759
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Komentarze blogu napisane przez Lew1s

  1. Pragnę zgłosić mój najlepszy na świecie wpis, który jest najlepszy i na pewno wygra, więc nie rozumiem po co to całe głosowanie.

    "47 roninów - refleksje trailerowe + "wzruszająca historia"?

    http://forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&module=display&section=blog&blogid=3497&showentry=42289

    PS Pragnę zgłosić, że na tym malutkim okienku komentarzy blogowych ogarnąć wszystkie bbcody to syzyfowa praca.

  2. Grając w ME 3 oczekiwałem właściwie niczego, a i tak byłem rozczarowany. :) Generalnie nie czułem w ogóle klimatu, beznadziejności sytuacji, a kolejne questy i lokacje wywoływały u mnie napady ziewania. Nie wiem w czym dokładnie problem, bo gameplay to praktycznie kalka z tego, co było w poprzedniej części, ale o ile dwójkę skończyłem w dwa dni intensywnego grania, to trójka strasznie mi się dłużyła i miałem dość "łażenia&zabijania by uratować świat(y)". Cóż, może właśnie dlatego - nie było nic nowego pod słońcem.

    Na koniec dobiło banalne zakończenie... Dlatego ME 3 wspominam dość chłodno. Mam wrażenie, że im dalej w serię, tym bardziej odpowiednia byłaby przerzutka z niby-RPGa na zwyczajną strzelankę z dwoma-trzema wyborami, coś w stylu Bioshocków.

  3. Generalnie ten punkt widzenia nie jest w żaden sposób 'ostateczny' ani 'absolutny', a jedynie uniwersalny. Nie ma tak, że to jakiś jedyny właściwy, po prostu jest... zwyczajno ludzki. I nie mam żadnego prawa oceniać w jakikolwiek sposób tej sytuacji opierając się jedynie na nim, bo to głupota mając na uwadze właśnie kulturę.

    A wszystko, o czym napisałem na blogu NIE JEST wyrokiem. :P

  4. Ale wtedy nadal pozostaje problem Twojego uważania się za takiego, czyli średniowieczny europocentryzm ;-).

    Przecież pokazuję, że na przestrzeni wieków w każdej cywilizacji strata bliskiej osoby była tragedią. :P

    powiedz to kamikaze lub ofiarom karoshi

    A powiedz mordercom/psychopatom, że nie powinni nikogo zabijać. Zresztą to jest właśnie świetny przykład propagandy - ludzie z wypranymi mózgami i praktycznie brakiem ludzkich odruchów.

    Tak robiliśmy wieki temu, gdy pierwsi podróżnicy wracali z zamorskich podróży i opowiadali swoim pobratymcom o "dzikusach" i "zezwierzęconych ludziach" zza morza

    A widzisz, gdybym kierował się wartościami przeze mnie przedstawionymi, traktowałbym ich jako zwykłych ludzi. Bo nie patrzyłbym na kulturę ani na zachowanie.

    Zresztą, Japonia i tak nie miała tak źle, bo traktowana była raczej 'meh, niech będzie, ale macie handlować (choć i tak nie jesteście pełnoprawnym krajem)' ze względu na feudalizm. :P

    To po prostu niesprawiedliwe - sami sobie możemy uważać to za samolubne/nie fair

    Sami możemy uważać, że popełnili dobrze/niedobrze, ale pozostaje faktem, że bez względu na intencje samobójcy to złe i krzywdzące rodzinę. I nie, to nie jest wizja europejska, kulturocentryczna, tylko ludzka i naturalna. To nie jest punkt widzenia często spotykany (zwłaszcza u nas, w Polsce, gdzie gloryfikuje się śmierć za cokolwiek, że tak ostro wypowiem swoje zdanie :)). Ale to wcale nie znaczy, że przez swoją mikroskopijną ważność w stosunku do kulturowego szacunku do honoru (jeśli już uparliśmy się, że pod tym względem zostanie to rozpatrzone) nie jest ważny.

    Jak już wspominałem, we wpisie tylko podsunąłem ten punkt widzenia, nie narzucając niczego. A moje prywatne zdanie i tak jest pół na pół...

    A zatem z punktu widzenia człowieka z zachodu - tak, samuraj to straszny egoista. Z punktu widzenia samuraja - średniowieczny Europejczyk to zwierzę bez honoru.

    Hmm, a jak napisałem we wpisie, spotykałem się JEDYNIE z pozytywnymi opiniami na temat tej zemsty. :P

    A skoro uznałeś, że wartości takie jak szczęście, przetrwanie, rodzina czy zamożność i brak stresu są uniwersalnymi tylko dla mnie, dlaczego tego nie uargumentowałeś? Bo z tego co ja napisałem, są one charakterystyczne dla każdego człowieka teraz i w przeszłości. Dlatego mamy postęp technologiczny, dlatego w grupach społecznych wykształcił się taki fach jak lekarz, dlatego nie rozmnażamy się jak króliki itd. itp.

  5. dla rodziny japońskiej takie zachowanie jest wypełnieniem bushido, a więc powodem do chwały, nie infamią.

    I to jest właśnie uogólnienie, nazwane przez ciebie dalej absurdem. Mówisz to tak, jak gdyby każda średniowieczna japońska rodzina tylko czekała, aż jeden z jej członków zginie, a gucio ich obchodziło to, że już nigdy go nie zobaczą. Tak jak już na przykładzie europejskiego średniowiecza wspomniałem, ogólne prądy myślowe mogą nijak mieć się do tego, co myślał zwykły człowiek z jakiejkolwiek grupy społecznej, bo kultura nie wytłumi w nim zwykłych, ludzkich odruchów.

    Emocje związane ze stratą są takie same, ale oddziaływanie kulturowe wpływające na ich przeżywanie już totalnie inne.

    Ale zachowania człowieka, moralność i to, co ludzie (chociażby empatia czy chęć życia w grupie) przetrwało i przetrwa dłużej niż jakakolwiek kultura. I to dlatego patrzę przez pryzmat ogólnoludzkich zasad moralnych, które są od szerokości geograficznej czy kultury niezależne. W tym jest pies pogrzebany - ja patrzę na to oczami zwykłego człowieka, starając się oddać ich, najprawdopodobniej, skryte uczucia. Ty zauważasz podłoże kulturowe i przez ten pryzmat ich oceniasz.

    Oba podejścia są trafne. Dlatego właśnie we wpisie przedstawiłem 'mój' punkt widzenia, jednocześnie nie narzucając tego nikomu i kończąc: "Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam."

    Bardziej ciekawi mnie jednak, skąd taka dogłębna wiedza na temat tego, co wie/czuje japońska średniowieczna żona. Ja mówię o wymiarze kulturowym takiej śmierci.

    Patrz wyżej. Już na podstawie "Bogurodzicy" pokazałem, że człowiek na przestrzeni wieków pragnie szczęścia, bogactwa i życia bez zmartwień. Śmierć osoby bliskiej pozbawia co najmniej na jakiś czas szczęścia w życiu.

    Nie zgadzam się tylko na nazwanie ich czynu "samolubnym", bo w kontekście ich kultury było to wręcz zupełne przeciwieństwo egoizmu. U nich traktowane jest to jako cenne. U nas inne rzeczy traktuje się jako cenne - czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?

    Ależ ten czyn jest samolubny, tylko nie w kontekście kultury, ale bytności człowieka jako takiej. Pewnie, że szlachetne jest to, że ktoś zachował się przeciwnie do typowych ludzkich wartości. Ale to tylko jedna strona problemu. Bo z drugiej kultura jest niczym, a liczy się sam człowiek i to, co w nim siedzi.

  6. Co innego, gdy się napisze, że dla nas mogą takie zachowania być samolubne.

    Ależ 'u nas' niemal identyczne zachowania również miały miejsce. I wszędzie na świecie.

    bo jesteśmy stąd, z kultury bardziej indywidualistycznej.

    W tym momencie jestem zmuszony poprosić o wyjaśnienie, bo zupełnie nie rozumiem, jak kultura może być indywidualistyczna... Zwłaszcza europejska.

    Wszystko się zgadza, tylko co to ma do rzeczy?

    Kierują nami takie same uczucia. Czyli to, co ty nazwałeś "okrutnym uogólnieniem". Dla każdej rodziny strata jej głowy była, jest i będzie tragedią. Niezależnie, czy dla Boga, honoru, ojczyzny czy czegokolwiek.

    Trafiłeś w sedno - dla Ciebie. Dla tamtych ludzi nie było, tak jak dla Japończyka seppuku nie jest przejawem egoizmu.

    Mówisz przez pryzmat stereotypów i uogólnień. Równie dobrze mógłbyś stwierdzić, że dla średniowiecznego chłopa marzeniem była śmierć w zapomnieniu i ubóstwie w stylu św. Aleksego. A to nie do końca prawda, czego dowodem jest chociażby tekst "Bogurodzicy" ("A dać raczy, jegoż prosimy, A na świecie zbożny pobyt, Po żywocie rajski przebyt."

    Odnosząc się do subiektywizmu - niestety, ale prawda najczęściej ma kilka(naście) końców. Jeśli spojrzysz na ich śmierć oczami zapatrzonego w bushido Japońskiego nastolatka, to byli bohaterami. Jeżeli zaś zobaczysz to wszystko oczami żony jednego z roninów ujrzysz coś zupełnie innego. I chociażby broniła się rękami i nogami nadal będzie czuła olbrzymi ból po stracie męża.

    Na tym rzecz polega - subiektywnie mogę ocenić ich postawę jako dobrą/złą, ale jeśli powiem, że np. z jednej strony była samolubna, a z drugiej chwalebna (przytaczając odpowiednie argumenty), stwierdzę fakt. Punkt widzenia, nie moje zdanie.

    Niestety nie, za to takie stwierdzenia są bardzo egocentryczne, czy może raczej kulturocentryczne

    Czy naprawdę mam lecieć do rezerwatu i zapytać Indianina, czy dla niego taka kradzież jest samolubna? :P

    Znajdzie się rzesza ludzi, która pochwali czyn roninów. Oni mają rację. Znajdą się ci, którzy ich potępią. Oni też mają rację. We wpisie opisałem przy okazji adaptacji historii ten drugi, mniej popularny (a może i bardziej, kto wie) punkt widzenia. A to, że część rodzin zmarłych roninów z pewnością odczuwało ból po stracie bliskich jest tak pewne jak to, że urodzili się połączeni z matkami pępowiną. Bo to jest ludzkie, nasze uczucie, niezależne od kultury.

  7. Hmm, więc twierdzisz, że, powiedzmy, kradzież dla kogoś nie z Europy (skoro tak się jej uczepiłeś) może NIE BYĆ moralnie naganna czy jakkolwiek szkodliwa?

    Popatrz na to w ten sposób - każda cywilizacja z każdego kontynentu opłakuje swoich zmarłych. Cieszy się z narodzin dzieci. Pragnie miłości, zrozumienia, bezpieczeństwa. Tworzy społeczeństwa, prawa, zasady postępowania i kary dla osób, które się do nich nie zastosują. Nie ważne czy Eskimos, Pigmej, Chińczyk czy Inka, każdy z nas jest człowiekiem i kiedy jego ojciec zginie, będzie go opłakiwał i za nim tęsknił.

    Poświęcenie się dla idei nie występuje tylko na Wschodzie - spójrz chociażby na krucjaty. Ludzie zgromadzeni po to, by odzyskać ziemie Pańskie (można tu wtrącić, że sporo z nich pewnie tylko dla łupów, ale w opozycji da się roninom zarzucić chęć np. rozsławienia rodu). Czymże jest w tym przypadku Bóg jak nie ideą? Dla mnie oba przypadki - "poświęcenie się" na krucjacie czy podczas zamachu na Kirę - są głupie i samolubne.

    ]A Twoje poglądy na temat wartości wyznawanych przez Japończyków są tylko i wyłącznie Twoimi poglądami

    Patrząc z każdej strony poświęcenie czegoś, co służy innym ludziom dla... właściwie niczego jest samolubne.

  8. Skoro zrecenzowałeś już film, to ja zrecenzuję recenzję.

    Niejaki Lord Hrabula, lat osiem, napisał bardzo interesującą recenzję filmu. Podczas czytania zauważyłem, że monitor mam brudny - tak czysta jest ta recenzja. Nie ma najmniejszych podejrzeń, że autor tekstu został przekupiony. Super sprawa.

×
×
  • Utwórz nowe...