Skocz do zawartości
  • wpisy
    33
  • komentarzy
    732
  • wyświetleń
    50322

Z półeczki Klekota - Mass Effect 3 + BONUS - Jęki i stęki na całą trylogię!


Klekotsan

2316 wyświetleń

ME3_Cover_Art.png

SPOILERS AHEAD! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Cóż, na forum mam zapewne opinie największego antyfana serii Mass Effect. Nie dziwie się - lubię walić regularnie w tę serię i jej fanbase. Jakby się zastanowić to daję jej klapsy głównie z powodu polityki Electronic Arts. Obrzydzeniem napawały mnie kampanie reklamowe (w tym słynne "Shepard nie wie na co się porywa, szur bur"), Day One DLC i ogólnie cała polityka związana z dodatkową zawartością (dlaczego do tej pory nie ma czegoś na kształt "GOTY edition"?). Nie potrafiłem też wczuć się w klimat, głównie z uwagi na "swobodne" podejście do relacji seksualnych, które bardziej śmierdziało mi podlizywaniem się shipperom niż sensownymi relacjami międzyludzkimi. Do tej pory zachodzę w głowę, w jaki sposób Shep był w stanie kopulować z kosmitkami, czy też jakim cudem rozmnażają się Asari (obie sprawy są CAŁKOWICIE niemożliwe z punktu widzenia biologii, nie mówiąc już o tym, że odczuwanie popędu seksualnego do innej rasy niż Homo Sapiens mogłoby być uznane za zaburzenie psychiczne xD). Nie wspominam już o masie innych głupotek, jak ogień i wystrzały w kosmosie, Gethy robiące sobie pod górkę i tworzące statki wymagające załogi (jeżeli Konsensus to zbiór programów to wystarczyłoby wgrać do krążownika kilkaset takowych i viola!) czy też klasyczne dla SF "wszyscy obcy są humanoidalni i mówią po angielsku" (zaskakująca konwergencja!). Tak, doskonale zdaję sobie sprawę, że to błędy klasyczne dla całego nurtu SF, ale może czas dorosnąć i wprowadzić więcej SCIENCE do FICTION?

ME3_combat_-_PC_HUD.png

Sam wiodący motyw fabularny uważam za w najlepszym razie przeciętny.

Ot, jest wielkie zło w trzech postaciach - zindoktrynowanego Sarena, Zbieraczy i Żniwiarzy per se, więc dzielny komandor Shepard zbiera zgraję najlepszych zabijaków w galaktyce i ratuje całe życie oparte na białku, po drodze wdając się w romanse, zaś na końcu odstawia bohatera i kreuje nowy, wspanialszy świat. Nic tu po nas, wszystkie sztampowe motywy dla epickiej historii o ratowaniu świata zostały zajęte! Bonusowe punkty za Żniwiarzy, których cały powód działań jest dziurawy jak spodnie mieszkańca Dworca Centralnego. Bogu dzięki, że chociaż motywy drugoplanowe, jak Genofagium czy wojna Quarian z Gethami były ciekawe i opływały w realne dylematy moralne. Fabułę ratują także nieźle wykreowani NPC, z wyłączeniem członków rady, którzy byli płascy i kompletnie antypatyczni. Autentycznie polubiłem taką Tali za jej zadziorny charakter czy złośliwego Jokera, a to zdarza się nieczęsto. Pochwalić także należy dialogi, które są naprawdę dobrze napisane i zagrane.

Jest jednak rzecz, za którą należy się naprawdę spory props. Chodzi oczywiście o samą reżyserię. Chyba żadna gra nie zaoferowała tak filmowego doświadczenia, właśnie przez grafikę, postacie i wysiłek aktorów głosowych. Wręcz gdyby nie ta filmowość to pewnie pożegnałbym się z ME już po prologu pierwszej części. Całość zaś jest podpierana przez klimatyczny podkład, któremu jednak niestety brakuje tego "czegoś?, co sprawiłoby, że chciałbym słuchać OST poza grą.

Rannoch_-_tali_claims_the_land.png

Umiarkowane pochwały otrzymuje sam gameplay i strzelanie. O ile sam system dialogowy uważam za tragiczny pomimo naprawdę dobrych rozmów (SPRZĘŻENIE PERSWAZJI Z PASKIEM RENEGADE/PARAGON - KTO PRZY ZDROWYCH ZMYSŁACH NA TO WPADŁ!?), a eksploracja jest szczątkowa i nie warto nawet jej omawiać, o tyle same walki ogniowe przeszły gigantyczną i pozytywną zmianę. W pierwszej części wymiany ognia "chciały, a nie mogły" i były ledwie grywalne przez nieprecyzyjny system klejenia się do osłon i kompletnie niezbalansowany system rozwoju (klasa Żołnierz+Karabin+Wyrzut Adrenaliny+Grad Pocisków+Wzmocnienie Tarcz=solowanie całych pomieszczeń bez klejenia się do żadnej osłony), ale w drugiej i trzeciej w końcu zaczerpnęły od Gearsów i stały się szybkie i intensywne. Co prawda dalej były dużo słabsze względem GoW, ale przynajmniej w końcu przestały być czymś "do odbębnienia", a walenie headshotów Infiltratorem zaczęło dawać sporo frajdy.

No dobra, czas na ogólne wrażenia z ME3.

Pierwszy mój problem - dlaczego gracza ma objeść los ziemi? Przecież widzimy ją tylko w trakcie prologu. Potem już kontakt z planetą się właściwie urywa. Ogólnie jak na zmasowane zbiory istot żywych to Żniwiarzy coś mało i zawsze przebywają tam, gdzie nas nie ma. Ciężko poczuć ciężar zadania w momencie, w którym zamiast obserwować wroga w akcji i walczyć to bawimy się w niańkę, która biega wokół wszystkich rozumnych ras i tłumaczy im, że mają odłożyć klocki i wziąć się w garść. Wręcz jedynym pokłosiem wojny są dla nas śmierci naszych współtowarzyszy, które choć są klimatyczne, to bardziej przypominają formę szantażu emocjonalnego - twórcy nie umieli zrobić klimatu Apokalipsy, więc zamiast tego zabili kilku NPC by ci było smutno. Zabieg przypominający mi ostatniego Pottera.

Drugie - dlaczego z tej Ashley taka płaksa i zrzęda? Dlaczego Vega jest takim burakiem? Dlaczego EDI zamieniono w chodzący fanserwis? Ktoś zna odpowiedź? Jeżeli chodzi o kreacje postaci to ME3 jest chyba najgorsza z cyklu. Bronią się jedynie Joker, Wrex, Garrus i Tali, ale te postacie cięzko było zepsuć.

Trzecie - kto wymyślił te zasoby wojenne i gotowość bojową?! To chyba najgłupszy pomysł na przydzielanie zakończenia w historii branży. Nie dość, że te zbierane pierdoły nie przekładały się na nic w trakcie gry, to jeszcze gra właściwie zmusza ciebie do grania w multi w celu podwyższenia gotowości. W końcu nie ma to jak zmusić gracza do kolekcjonowania nic nieznaczących cyferek! Niesamowicie głupie, niesamowicie leniwe. Wiem, Rozszerzone Zakończenia obniżają progi do sensownego poziomu, jednak twórcom i tak należy się pogrożenie palcem. Nie ze mną te numery, Bioware!

Joker_%26_Garrus_-_brittle_bone_disease.png

Poza tym to było nieźle. Zakończenia co prawda były pozbawione jakiejkolwiek siły (nie ma to jak w trakcie ostatnich pięciu minut gry postawić gracza przed wielce ważnym wyborem, o którym gra w żadnym miejscu nie wspominała), ale całość została uratowana przez strzelanie i parę scenek. No i bardzo podobały mi się chain questy na Rannochu i Tuchance, które autentycznie coś znaczyły i można było odczuć ich kaliber jeszcze w trakcie gry.

Naprawdę nie wiem co powiedzieć. Mass Effect 3 to po prostu sequel Mass Effect 2, z fajnym strzelaniem, genialną reżyserią, kiepskim wątkiem głównym i dużo lepszymi wątkami pobocznymi. Jest to produkcja oparta na silnych podstawach gameplayowych, jednakże IMHO mająca problem z tematem, za jaki się chwyciła. Tej wojny nie czuć, a autorzy próbują to maskować tanimi zabiegami pokroju zabijania NPC czy epatowania obrazkami wziętymi z korespondencji wojennych. Inna sprawa, że osobiście preferuje bardziej kameralne historie pokroju Silent Hilla 2.

Summa summarum nie żałuje 70zł jakie wydałem na całą trylogię (trollface.gif). Dało mi to trochę radochy, wciągnęło i pozwoliło uczestniczyć w jednej z najbardziej filmowych historii w dziejach gier. Jednakże za każdym razem po pewnym czasie włączało mi się zrzędzenie - nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że obcowałem z wydmuszką, produktem ładnym i grywalnym, ale całkowicie płytkim jeżeli chodzi o mechanizmy i treść. W dodatku całość jest przepełniona fanserwisem i sztampowymi motywami zerżniętymi z najtańszego SF. Tak więc niestety biodrony, ale Human Revolution jest najlepszym wysokobudżetowym wRPG tej generacji. Jest dużo bardziej klimatyczny, stonowany, otwarty i nie zostaje aż tak daleko w tyle jeżeli chodzi o poziom prezentacji. Nawet zakończenia, choć podobne w egzekucji, to są i tak lepsze.

Wrex-Eve-Tuchanka.png

Tak więc:

Mass Effect - 6/10

Mass Effect 2 - 8/10

Mass Effect 3 - 7+/10

Ogólnie dla serii - 8/10

Ktoś ma ochotę handlować? trollface.gif

A juz niedługo...

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Wszystkie obrazki bezczelnie pożyczone z masseffect.wikia.com. Jestem zbyt leniwy na robienie screenshotów trollface.gif

42 komentarzy


Rekomendowane komentarze



No sorry ale nic nowego do tematu nie wniosel, a koncowe oceny jak na zapowiadany hejt zaskakujaco wysokie,

PS. A w Star Wars miecze swietlne sa bez sensu, a ta Moc, to juz w ogole smiech na sali, panie! I za to daje 3/10. :)

Link do komentarza

@Smuggler

Star Wars nie udaje, że jest czymś więcej niż historyjką o rycerzach i księżniczkach w kosmosie :P I nic nowego nie planowałem wnieść. Ale czemu mam wrażenie, że jak walniesz w stół to sztućce się odezwą? :trollface:

@Xerber

Cóż, wobec ME jestem trochę tsundere:

To... to nie tak, że ciebie lubię, b-baka!

Link do komentarza
odczuwanie popędu seksualnego do innej rasy niż Homo Sapiens mogłoby być uznane za zaburzenie psychiczne

Sam stwierdzasz kilka linijek później, że większość obcych jest humanoidalna. Poza tym, jeśli mi się Liara podobała, to jest ze mną coś nie tak?

mówią po angielsku

http://masseffect.wikia.com/wiki/Codex/UPDATE:_Bring_Down_the_Sky

SPRZĘŻENIE PERSWAZJI Z PASKIEM RENEGADE/PARAGON - KTO PRZY ZDROWYCH ZMYSŁACH NA TO WPADŁ!?

IMO cały ten system moralności jest bez sensu. W takim Wiedźminie nikt ci nie mówi, czy to co zrobiłeś było szlachetne czy nie. A w ME? Jesteś za genofagium - dostajesz czerwone punkciki, jesteś przeciw - niebieskie.

Mimo wszystko ME dał mi dużo więcej emocji niż Deus Ex.

Link do komentarza

Ogólnie rzecz biorąc zgadzam się ze sporą częścią przedstawionych zarzutów (mało czuć tych żniwiarzy, zbieranie punkcików, niańczenie NPCów), część jest mi zupełnie obojętna (logika dla pociągu seksualnego wobec przedstawicieli innych ras, wybuchy w kosmosie), za to jeśli idzie pozytywy to jesteśmy w pełnej zgodzie. Postaci, które od początku przyciągały swoją charyzmą pozostały takie do samego końca, reżyseria całości stoi na poziomie, który nie pozostawia wiele do życzenia, a niektóre questy poboczne to prawdziwe majstersztyki. Sam jednak szalenie zawiodłem się na tym, że wątek w podstawowej - zdaje się 2 części - nie został rozwiązany problem Gethów majstrujących coś przy gwieździe. Nie no, serio, ten quest miał w sobie moc i naprawdę chciałem się dowiedzieć o co w tym chodzi, a tu o, klops. :(

  • Upvote 1
Link do komentarza

Sam stwierdzasz kilka linijek później, że większość obcych jest humanoidalna. Poza tym, jeśli mi się Liara podobała, to jest ze mną coś nie tak?

Popęd seksualny jest bardziej skomplikowanym mechanizmem niż tylko "chodzi jak człowiek, mówi jak człowiek, więc się nadaje". A taka Liara czy Tali mają prawo pociągać gracza, bo pomimo bycia kosmicznymi ślicznotkami są zadziwiająco ludzkie - podobnie wyglądają, podobnie się komunikują a nawet mają podobną psychikę. Tani sposób na stworzenie SF bez rasistowskich wybuchów ze strony graczy, ale skuteczny :P

Link do komentarza

Mam chłodne uczucia wobec ME. Mocno przereklamowana strzelanka z bajerami (rozwój postaci, moce, towarzysze), średnie dialogi i marne, sztucznie ograniczone lokacje.

[NERDTALK]Nie zgodzę się z argumentem o Asari - w lore jest to sensownie wyjaśnione, i jeśli nie natrafiłeś na wyjaśnienie w trakcie gry to bardzo nieuważnie o nich czytałeś/słuchałeś.

Jasno było powiedziane że

a) kopulują z innymi gatunkami, ich komórki są dominujące w łączeniu DNA i wychodzi z tego hybryda o cechach przede wszystkim Asari

b) mają wysokie umiejętności manipulacyjne a ich wizerunek zmienia się w zależności od gatunku - jeden osobnik jest atrakcyjny dla praktycznie każdego humanoida, niezależnie od płci.[/NERDTALK]

Link do komentarza

@Drangir

Doskonale o tym wiem, ale wróćmy do podstawowych informacji na temat ewolucji. W jaki sposób wykształcił się cały proces? Musiał być faworyzowany na drodze doboru naturalnego. Ale jak ten dobór mógł zajść, skoro Asari przez dziesiątki tysięcy lat żyły w izolacji na swojej planecie, bez kontaktu z innymi rasami? Same sobą manipulowały? Mieszały się ze zwierzętami? Nanomaszyny? Dlatego to jest bez sensu, bo w trakcie ewolucji Asari nie było żadnego impulsu, który by je pchał w kierunku mieszania się z innymi rasami, poza ich nagłym widzimisię po odkryciu Cytadeli.

@Imachuemanch

c3d0981ae770f926eedf4eda7505b006.jpeg

Link do komentarza

Nie zgadzam się. Pierwszy ME był czymś świeżym, nowym, oryginalnym, epicką historią osadzoną w sf (w końcu!), zniewalał klimatem. "Dwójka" to już tylko odcinanie kuponów, NPCe/towarzysze mniej ciekawi, brak MAKO, fabularnie bryndza. Niby fajnie się strzelało, klimat też jeszcze niezły ale to już nie to.

Link do komentarza

@Klekostan

Myślę że to licentia poetica. Równie dobrze możesz wytykać fizyczną absurdalność podróży z prędkościami nadświetlnymi bez efektów relatywistycznych, a jeśli w fabule odgrywa to ważną rolę (a, o ile pamiętam, odgrywa) można to wybaczyć. Dla mnie większym absurdem jest rzecz bardziej ogólniejsza - Bioware wykreowało kilka niezwykłych ras, jak te dziwne lewitujące meduzy czy flegmatyczne czworonogi - ale wpływ na świat i fabułę tak naprawdę mają tylko ludzie i ludzie w w dziwnych maskach humanoidy. Strasznie jest to słabe, bo mieli środki by z tym poeksperymentować.

Link do komentarza

@Drangir

Ja rozumiem, ja to wszystko czaję. Tyle, że czepianie się podróży FTL byłoby dłubaniem, bo bez tego zawaliłby się cały koncept podróży międzygwiezdnych, o tyle w wypadku Asari ciężko mi łyknąć wyrzucenie podręcznika do biologii do kosza tylko dlatego, że Bioware chciało dopchnąć eroscenkę z egzotyczną, niebieską kosmitką. Trochę to żenujące, nie sądzisz?

A udział Hanarów i Elcorów jest minimalny z prostej przyczyny - nie są rasami humanoidalnymi i z tego powodu graczowi ciężko byłoby nawiązać z nimi więź, a twórcy musieliby się bardziej napocić by te postacie sensownie zagospodarować. Leniuszki tongue_prosty.gif

@Iselor

A ja się z tobą nie zgadzam. Jesteśmy w klinczu, bo tobie się ME1 podobało, a ja balansowałem na granicy odinstalowania ze względu na kaleczne strzelanie, denny system dialogowy i tragiczny interfejs (bo MAKO szło olać :P). Nie jesteśmy w stanie siebie przekonać.

Link do komentarza

Ja tam dalej się zastanawiam jakim cudem Cerberus odratował Sheparda w ME2. Combo próźnia+podróż na powierzchnię planety powinny nic nie zostawić z ciała. No ale Bioware zachciało bezsensowny le twist na samym początku.

Link do komentarza

@Iselor

A ja się z tobą nie zgadzam. Jesteśmy w klinczu, bo tobie się ME1 podobało, a ja balansowałem na granicy odinstalowania ze względu na kaleczne strzelanie, denny system dialogowy i tragiczny interfejs (bo MAKO szło olać tongue_prosty.gif). Nie jesteśmy w stanie siebie przekonać.

Strzelanie, denny system dialogowy i tragiczny interfejs (wg mnie w "dwójce" jeszcze bardziej tragiczny) są we wszystkich ME, a MAKO lubiłem, wprowadzało fajne urozmaicenie.

Link do komentarza

@MariusGW

Samo delikatne rozszczelnienie kombinezonu powinno zamienić ciało Sheparda w w mokrą plamę, gdyż ciśnienie po prostu by je rozerwało. Nie mówiąc już o tym, że brak tlenu jest śmiertelny dla mózgu, ale to detal :3

@voda22

Przejrzałeś mnie - znudziło mnie pisanie o indykach i japońskich niszówkach, więc postanowiłem zgarnąć łatwy profit pisząc o ME. Tak lubię atencję ;3

@Iselor

ME1 vs. ME2

-Interfejs

W ME2 przynajmniej zwykłe modyfikowanie broni czy wybór sprzętu nie wymagały aż tylu kliknięć. Dalej mam ciary jak przypomnę sobie ile dłubania i klikania wymagało w ME1 zwyczajne spylenie gratów.

-Mako

Nie potrafiłem docenić urozmaicenia. bo byłem zajęty walką z tym diabelstwem :P

-Strzelanie

Tu Me2 wygrywa bezdyskusyjnie. Przycisk przyklejania się, lepsze tempo i AI i fajniejszy sprzęt. Nie widzę powodu by nawet stawiać ME1 i ME2 na podobnym poziomie, bo to niebo a ziemia.

Link do komentarza

Ja się nie zgadzam bo lubię ME 1 jak i ME 2 ale ME 2 to odcinanie kuponów od jedynki:) Dla mnie ME 2 jest dla ME 1 tym czym Diablo 2 dla Diablo 1 - czymś naprawde fajnym, mlodszym bratem bardzo grywalnym, ale nieoryginalnym, nie wnoszącym nic nowego do gatunku w stopniu choćby minimalnym, powielającym czy usprawniającym pewne rzeczy, ale brakuje "tego czegoś". Jesteś pierwszą osobą która mi mówi że ME 2>ME 1:)

Link do komentarza

@Up

Wybacz, ale ja dalej będę uważał, że ME1 to przereklamowany niewypał, który został kompletnie zmiażdżony przez sequele. Po prostu doszlifowały one mechanikę i skupiły się na sednie - strzelaniu i gadaniu.

Link do komentarza

Na bogów, ale w serii ME strzelanie jest słabsze niż w jakimkolwiek nowszym FPSie a gadanie w postaci "kółeczkowych dialogów" to największa porażka tej serii. Gdyby gadanie było sednem tej serii to cała seria powinna znaleźć się w Kaszance.

Link do komentarza

@Up

Źle się wyraziłem - chodziło mi o samą reżyserię dialogów, która jest po prostu wzorcowa. Kółeczko dialogowe to pomyłka, ale samej efektowności (łącznie z możliwością przerywania niektórych rozmów dla bardziej kinowego efektu) nikt nie odbierze.

Strzelanie faktycznie jest gorsze niż w jakiś Gearsach, ale wraz z ME2 stało się grywalne. Jedynka była zwyczajnie tragiczna i niegrywalna, a każda wymiana ognia sprowadzała na mnie czystą rozpacz i chęć walnięcia uninstall.

Link do komentarza

Filozoficznie: dla każdego sensem ME jest co innego, dla mnie to po prostu dobra space opera z mnóstwem średnich elementów, dla kogoś innego to RPG, a dla kogoś jeszcze innego to symulator dobierania się do tyłka pewnej Quariance/karkowi/lesbijce z IGNu

Przyznajcie, za dużo osób jara się romansami w ME...

Link do komentarza

A, to teraz sie rozumiemy. Rezyseria ok, co nie zmienia faktu że a) nie zawsze po wybraniu typu odpowiedzi gadał to co chciałem b) nie wazne co gadales, niwiele to zmienialo w dalszej grze.

Nie rozumiem twojej awersji do jedynki, u mnie jest na liście TOP 20 (do dziesiątki żaden ME się nie zbliży) najlepszych, ogólnie pojętych cRPG (wliczając hack and slashe) ever.

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...