Okabe Rintarou (zwany Okarin), mieszkaniec Tokyo, udaje się ze swoją przyjaciółką Shiiną Mayuri (Mayushii do siedziby Radia Kaikan, na konferencję prasową dotyczącą wehikułu czasu. Spotyka tam między innymi Makise Kurisu - osiemnastolatkę, która już ma swoją publikację w Science. Po całej konferencji, zwabiony okrzykiem znajduje Kurisu leżącą w kałuży krwi bez ruchu. Spanikowany wybiega przed budynek i wysyła wiadomość do swojego przyjaciela Hashidy Itaru... po czym tłum na Chuo Dori, gdzie stał, znika. Co więcej, nazajutrz się okazuje, że Makise Kurisu żyje, ma się dobrze i nawet do Radia Kaikan się nie zbliżała. Przed Rintarou piętrzą się tajemnice, a zabawa w konspirację powoli przestaje być tylko zabawą.
Bo tak w ogóle, Okabe jest samozwańczym Szalonym Naukowcem?, zajmującym się niemniej szalonymi wynalazkami - od bajeranckich latarek, aż po machiny czasu (przypadkowo). I jak na Szalonego Naukowca? przystało, nasz bohater jest cokolwiek ekscentryczną osobą, nękaną przez manię prześladowczą, wymyślającą ludziom różne dziwne przydomki. Ze swoimi przyjaciółmi, wspomnianymi już Daru i Mayuri, Okabe pracuje nad niewiadomoczym, w tajemnicy przed, jak twierdzi, tajnymi agentami.
Steins;Gate to historia jakich mało. Choć zajmuje się problemem ogranym, tj. podróżami w czasie i manipulowaniem przeszłością, robi to w sposób bardzo zręczny i nowatorski. Na samym początku Kurisu wygłasza wykład, dlaczego podróż w czasie jest niemożliwa, podając przy tym aktualne znane ludzkości teorie wraz z wyjaśnieniami i tu należy się wielki plus za poprawność naukową - autor odrobił lekcje, dzięki czemu można zaufać większości teorii w Steins;Gate (oczywistym wyjątkiem może być podróż w czasie). Każda z postaci jest bardzo charakterystyczna, ma swoją historię i problemy, etc. etc. (no, może z wyjątkiem Daru), które poznajemy oczywiście w trakcie historii, dowiadując się jakie wiadomości wysłano w przeszłość.
Nawet najlepszą historię można zepsuć podając ją w nieatrakcyjny sposób. Na szczęście nie ma tego problemu ze Steins;Gate - za rewelacyjny styl graficzny odpowiada niejaki huke, który między innymi stworzył Black Rock Shootera - pierwszą grafikę, a później wygląd teledysku i pierwszego anime. Każda z postaci jest równie wyrazista jak jej charakter, jednocześnie bez zbędnych udziwnień w wyglądzie - wystarczy spojrzeć na Kurisu, Rukako czy Suzuhę. Trudno mi oceniać niektóre tła, ponieważ nigdy Akihabary nie widziałem, ufam jednak ich wierności. Są przy tym również narysowane z dbałością o szczegóły i zawierają bardzo dużo detali, jak na przykład laboratorium, w którym bohaterowie spędzają mnóstwo czasu. Trzeba przyznać, charakterystyczny styl graficzny jest dla gry dużym atutem (co potwierdza fakt, że wszystko czego tkną się ludzie z supercell, będzie przebojem). Anime bazuje na kresce oryginału, ale nie naśladuje jej w pełni, ale i tak wygląda bardzo dobrze.
Muzyka zasadniczo stoi na tym samym poziomie co fabuła i wygląd, czyli na bardzo wysokim. Tak oryginał, jak i adaptacja wykorzystują sporo piosenek Kanako Itou. A kto twórczość wyżej wymienionej zna, wie że mowa tu o melodyjnych i przebojowych kawałkach, łączących gitarowe granie z industrialnymi dźwiękami, zwieńczone charakterystycznym wokalem pani Itou. W ekranizacji gry, na dodatkowe wyróżnienie zasługuje pierwszy ending, w wykonaniu niejakiej Yui Sakakibary, znanej szerzej z partnerskiego projektu S;G - ChäoS;HEAd. Piosenki (oprócz zalinkowanej przez Kondzia, także Skyclad no Kansokusha - OP do visual novel i ED z odcinka 23.) to zresztą nie jedyny atut muzyki w Steins;Gate. Muzyka w tle idealnie buduje klimat - mnie najbardziej zapadły w pamięć Self Affirmation, Cycle, Believe me... A tak naprawdę mógłbym tutaj zalinkować całe OST, jak najbardziej warte uwagi.
Samego anime nie widziałem poza pojedynczymi fragmentami, ale z tego co widziałem bardzo wiernie podąża za wydarzeniami z visual novel zmierzając do True Endu. Wielki plus dla twórców ode mnie, choć i tak pewnie tego nigdy nie obejrzę. Ze swojej strony bardzo polecam (ale tylko jeśli ktoś nie ma czasu/chęci na czytanie VN), w międzyczasie zabierając się za mangę... Tak czy siak, Steins;Gate uzyskuje u mnie w pełni zasłużone dziesięć punktów na dziesięć - za niesamowitą, poruszającą i wciągającą historię napisaną z troską o drobne detale i zgodność merytoryczną, okraszoną piękną grafiką i doskonałą muzyką. Jest powód, dla którego zajmuje trzecie miejsce na MAL i piąte na VNDB. Ja z kolei w VN nie grałem, a obejrzałem anime, któremu to przyznam, powiedzmy, 9.5. Generalnie podzielam pochwały i zachwyty, choć zabrakło mi solidnego (tudzież jakiegokolwiek) wyjaśnienia rozwiązania pewnego kluczowego problemu, pojawiającego się pod koniec serii. Choć i tak było epicko.
- Czytaj dalej...
- 0 komentarzy
- 924 wyświetleń