Tak, jeszcze jedna visual novel. Oczywiście cały czas czekają Shuffle i Clannad, a ja po nowe sięgam...
Maejima Shikanosuke to licealista bez jakichś większych ambicji. Uczęszcza do katolickiej szkoły Oubi, przez jakiś czas grał w tenisa, mając nawet przy tym niezłe rezultaty i poznając tam przy okazji Murakamiego - osobę cokolwiek ciekawą i pełną nierzadko szalonych pomysłów.
Po odejściu z klubu tenisowego ze względu na problemy zdrowotne, musiał dołączyć do innego klubu i wybrał w tym celu drugi klub literacki. Klub miał zostać rozwiązany ze względu na brak dostatecznego zainteresowania po zakończeniu aktualnego roku szkolnego, więc jego członkowie (a w zasadzie w dużej części członkinie) chcieli zrobić coś na odchodne. Między innymi pod wpływem wspomnianego Murakamiego padło na koncert rockowy, i to nie byle jaki, bo punkowy. Zaczynają się zatem przygotowania w rytm God Save The Queen, podczas których zapada decyzja - zespół, w którym na bazie gra Shikanosuke, pokaże się jako girlsband, innymi słowy nasz biedny protagonista będzie musiał wystąpić na scenie jako Shikako.
Koncert przyjęty został doskonale, wraz z całym zamieszaniem wywołanym w szkole, a zespół dostaje zaproszenie na kolejny koncert, tym razem już w bardziej profesjonalnych warunkach - w muzycznym klubie, jako support jednego z popularniejszych zespołów w okolicy. Dzięki temu koncertowi wyruszyli na fali popularności w trasę po Japonii. W trakcie tej trasy oczywiście zacieśniają się więzi między członkami, a szczególnie protagonisty z jedną z członkiń.
Pierwszy mój kontakt z VN to sztandarowa niewielka ramka na dole ekranu i podpisane wypowiedzi. Potem trafiłem na typ, który Kira?Kira reprezentuje, czyli tekst na praktycznie całej powierzchni ekranu, co czyta się dość wygodnie.
Grafiki w tle w czytaniu zdecydowanie nie przeszkadzają. Kreska jest ładna, większość rzeczy wygląda sensownie... z jednym małym wyjątkiem. Ponieważ Kira?Kira zostało wypuszczone na zachodni rynek, wydawcy z chęcią skorzystali z możliwości usunięcia tzw. 'mozaiki'. Jak to wyszło? Pozwolę sobie nie skomentować.
Warto jednak wspomnieć o muzyce, bo w końcu o tym opowiada też ta VN. Zarówno piosenki jak i brzękanie w tle są fajne do słuchania, choć z drugiej strony nic konkretnego mi w ucho nie wpadło. Spodobało mi się za to jak zrealizowano sekwencje koncertowe - dynamicznie pokazane statyczne obrazy członków grającego zespołu, oczywiście współgrające z muzyką. Ma to sens i przypomina swego rodzaju teledysk.
A sama historia? Ścieżki Kashiwary i Chie bardzo mi się spodobały same w sobie, zaś jeśli chodzi o Kirari, to mam mieszane uczucia. Jej Normal End dość skutecznie motywuje do poznania True, a ten True z kolei nieco rozczarowuje.
Podsumowując: ładna, niekrótka nowelka, z niewielką ilością wyborów i całkiem fajną historią, której efekt psują przeróżne błędy oficjalnego tłumaczenia. W 10-stopniowej skali wydaje mi się, że Kira?Kira zasługuje na 7.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze