Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Forumowicze o Sobie IX

Polecane posty

Ja osobiście nie mógł bym zarobkować na remontach, bo robię wszystko za wolno, za dokładnie.

Się ceni dokładność i o szczegóły dbałość - jak robiłem przygotowania pod instalację, to gość, który akurat zakładał tam okna (albo inne odrzwia) powiedział, że jeszcze nie widział, żeby ktoś zrobił takie schludne bruzdy, bo fachmani zazwyczaj rozwalają przy tej okazji pół ściany, a reszta spada po mocniejszym tupnięciu. Poczułem dumę, ale wiadomo też, że byłem taki ostrożny, bo robiłem rzecz pierwszy czy drugi raz i bałem się coś rozpierniczyć. :P Tym nie mniej pracka wolna i dokładna się bardzo ceni przy wystawaniu rachunku za godziny - mogą nas kontrolować, my cały czas ładnie pracujemy, a minutki lecą. :) Zakładamy jakiś Kącik Murarza czy coś w tym stylu?

Również dołączam się do powitania, bo co prawda samej persony nie kojarzę, ale wnioskuję, że wraca ktoś z starej gwardii:D

Ja osobiście odradzam witanie się z nieznajomymi, bo można stracić zęby albo inne członki, tym bardziej że Chaosik nasz to cwana i złowroga bestia jest. Się nie wbijało na kanał, się nie wie, o.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja się zapisuje do forumowej grupy budowlanej jako spec od wymiany okien :P. Paralem sie tym zawodowo przez parę miesięcy i w sumie jak kolega wyżej pisze pierwsze pare razy to człek wszystko robi dokładnie i ze szczególną ostrożnością, ale potem się już zauważa czego nie warto robić pood linijkę,a co jest bardziej znaczące (szczególnie gdy wypłatę dostaje się za godzinę, a szef się rozlicza od zamówienia :D)

Co do odkładania wszystkiewgo na ostatnią chwilę to też jestem mistrzem w tym fachu. Gdy nie ma ciśnienia to człowiek sie opierdziela, dopiero gdy zaczyna wisieć widmo zagrożenia danego zadania to się biorę do roboty, ale wtedy ze zdwojoną siłą. Inna sprawa, że w miarę udaje mi się oszacowanie czasu który potrzebuję na wykonanie danego projektu czy wykucia na egzamin :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę jest złe. Niestety wychodzi na to, że z natury jestem zły. :/ To podobno jest nawet jakaś choroba i ma to swoją fachową nazwę, ale nie pamiętam jaką. Jak mnie ktoś nie pogoni, to nie zrobię nic wcześniej niż na ostatnią chwilę. Zawsze znajdę sobie lepsze zajęcie. Choć spóźniać się też nie lubię, zawsze staram się być chwilę przed.

Jeśli chodzi o kącik budowlany, to droga wolna. Klik. ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 faktycznie, nowe silniki i nowe auta trudniej "chałupniczo" naprawić bo to już konkretna technologia

Dokladnie taki problem z klockami hamulcowymi mialem. Kupilem klocki, wzialem wszystkie narzedzia, a tu klops, nie mozna ich wymienic. Kola zapieczone na amen. To raz... A dwa: do wymiany tylnych klockow potrzebny byl clip, bo trzeba bylo hamulec reczny na nowo ustawiac... Ta elektronika w nowych autach mnie wtedy po prostu dobila. W warsztacie, gdzie kolega pracuje powiedzial mi, ze kol bym nie sciagnal chocby nie wiem co, sami mieli z tym problem...

Ale lepiej przeniesmy sie do innego dzialu z dyskusja o autach, albo na priv, bo moderatorzy nas zaraz przegonia w cztery wiatry.

Odkladanie wszystkiego na ostatnio chwile? Hmm... skad ja to znam? Corke do przedszkola bardzo czesto szykowalem na ostatnia chwile, przez co kilka(nascie) razy sie kilka minut spoznila (rekord: 30 min). Ale tak to jest jak zolza w pracy a ja mam 2 rozwrzeszczane bachory wyszykowac na wyjscie (rocznej Natalii w domu nie zostawie przeciez). A owszem zdarza sie, jak ide do pracy, czasem sie spoznie, ale zwisa mi to, bo im to zwisa. Generalnie to moja zolza czesti wszystko zostawia na ostatnia chwile, co doprowadza mnie do bialej goraczki, a ja to ten bardziej zorganizowany... No ale: makijaz, przebieranie w ciuchach, wiec na tym traci najwiecej czasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To podobno jest nawet jakaś choroba i ma to swoją fachową nazwę, ale nie pamiętam jaką.

Zuoizm. Też toto mam - wszystko mi najlepiej wychodzi, gdy już mam mało czasu na zrobienie. Jak mam dużo czasu, to zawsze znajdą się jakieś głupoty do robienia, które skutecznie uniemożliwiają dokonywanie czynności "ważnych". Da się z tym żyć, tym bardziej że nigdy nie panikuję i zawsze na spokojnie zrobię, co trzeba. A kto by się przejmował detalem, że zrobione to jest na ostatnią chwilę?

Przyłączam się do powitania dla Chaosa. Hi! Toronto z Tobą ;P

Dyskusje o motoryzacji proszę prowadzić w temacie dla zmotoryzowanych i zroweryzowanych. Ostatnio mamy tam mały ruch, więc dam cukierka kebabowego temu, kto ten temat rozkręci :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black Shadow => Co do starej gwardii to tutaj nie wiem czy względem mojej osoby powinien być zastosowany taki termin ale trochę już na forum z przerwami jestem ;). Można powiedzieć ze pamiętam czasy sprzed zmian pierwszego forum ale to było dawno i nie prawda :).

adam1415=> W swojej krótkiej karierze "wstawań do (praca/szkoła/studia)" zauważyłem jeden trend - staram się zdarzyć a nawet być przed czasem. Nie wiem skąd u mnie taka skłonność ale porostu tak mam. Swoja droga podobnie się zabieram do wszelkich urlopów - wyjazd na dowolne wakacje powyżej 100km od miejsca zamieszkania ( szczególnie kiedy ja mam prowadzić wyjechać porostu muszę minimum kilkanaście minut przed zaplanowanym terminem).

Szykowanie dzieci do przedszkola/etc. => Tutaj mam doświadczenie pomimo braku własnych. Niejednokrotnie zdarzyła się taka sytuacja ze kuzynostwo powierzało swoja latorośl pod moja opiekę i bywało tak ze pobudki poranne mnie tez napotykały.

Turambar => And a big howdy to you too :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chaosysta? Ja pamiętam, pamiętam z kanału. Szkoda go trochę, RIP. Fajny kanał to był :3.

Odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę? Notoryczne u mnie. A w połączeniu z dużym roztrzepaniem wychodzi nie za fajna mieszanka. Ot.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawy remontowe... Powinienem się zająć tym wreszcie - mam w domu omnispeca w osobie ojca (remont z przebudową zrobi, samochód niejeden naprawi, z drewna zmontuje niemal wszystko, od klasycznej ławki po kajak), więc jest kogo pytać, a mój pokój wybitnie potrzebuje remontu. Na razie potrafię jeno ciąć i montować płyty gipsowe, układać i skuwać płytki - na tle innych wypowiedzi to raczej blado wygląda :). Trzeba będzie sobie wreszcie wziąć trochę wolnego i osobiście zająć się lokum :)

Odkładanie spraw na później. Ostatnio się - mam nadzieję - poprawiłem w tym względzie; prokrastynacja nie jest fajna, choć niewątpliwie dostarcza wielu emocji :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chaosik! W końcu znalazłeś chęci, żeby tutaj zajrzeć i skrobnąć co nieco... *PAC* ;>

Czy odkładam różne sprawy na ostatnią chwilę? Oczywiście. Przykładowo: chciałam napisać krótką prezentację o ulubionym zespole muzycznym, po angielsku. Tak długo z tym zwlekałam, że w końcu odechciało mi się cokolwiek z tym robić i rzuciłam wszystko w kąt.

Jeśli kompletnie mi się czegoś nie chce, odwlekam to jak najbardziej się da. I wychodzi na to, że zamiast pracować/uczyć się/sprzątać/etc., najzwyczajniej w świecie się obijam, a dopiero kiedy czas nagli, zabieram się za robotę. ^^

"Dobra, to o 14 zaczynam naukę."

*mija 14*

"Uch, na pewno zdążę się nauczyć, kiedy zacznę o 15..."

*mija 15*

"W sumie... Mam mało materiału i jest w miarę prosty, mogę zacząć uczyć się o 21."

*mija 21*

"Hm, dobra o 22 na pewno zacznę powtarzać."

*mija 22, dochodzi 23*

"Ok, pora się trochę pouczyć." - po czym powtarzam sobie materiały przez jakieś 30 minut, a zaraz potem kładę się spać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Up

Najlepsze jest to ze w 90% przypadkow okazuje sie ze to bylo wystarczajace zeby zaliczyc (oczywiscie nie raczej nie na 5,5:)),a i czlowiek sobie potem z usmiechem na twarzy moze przyznac ze nie zmarnowal calego dnia na nauke kiedy wystarczylaq tam godzinka czy dwie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rankin=> I tak umiesz znacznie więcej niż przeciętny człowiek. Przeciętny, szary człowiek nie potrafi nawet ściany pomalować, a glazura i płyta G/K wymaga już trochę umiejętności i sporo fantazji :wink:

Widzę, że na forum jest spora grupa "budowlańców". Jak nas moderatorzy z forum wywalą albo (o zgrozo!) przestanie ono istnieć, to założymy ogólnopolską spółkę budowlaną i po problemie :smile:

Co do odkładania spraw i zajęć na ostatnią chwilę, to też jestem w tym mistrzem. A że mam przy okazji mega sklerozę, potrafię często o czymś zapomnieć. Np o wyniesieniu śmieci. A żona wtedy po mnie jedzie....

Sevard => Cosik Twój link nie działa. Jakaś aluzja do naszej budowlanej dyskusji, czy cóś? :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kathai_Nanjika => Co sie nie pojawie to juz mnie bija :) <dodge> <evade> <parry> <block> :P

Seeker2=> A tam zaraz budowlańców.Ja bardziej bym siebie określił jako hobbistycznego majsterkowicza.

Co do remontów to dziś się dowiedziałem ze zamiast brać się na poważnie za podyplomówke i materiały z nią związane będę miał niewątpliwą przyjemność zabezpieczać płot drewnochronem ;/ (który niemiłosiernie brudzi). Płotek może do najdłuższych nie należy ale ma dość skomplikowany kształt co będzie wymagało precyzji (i oby nie wstępnego przeszlifowania bo to mnie wykończy). Miło wiedzieć ze w rodzinie znajdzie się ktoś kto zrzuci na kogoś swoja robotę ( w tym wypadku I'm the chosen :) ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale robisz go sam, czy wynajmujesz fachowców?

Sam. Osobiście wolę mieć kontrolę nad takimi sprawami. Fachowcy dachowcami, ok, ale mimo wszystko wolę robić takie rzeczy po swojemu.

Kiedyś odkładałem dosłownie wszystko na ostatnią chwilę. Teraz robię niektóe rzeczy kilka dni wprzód, albo od razu za coś się zabieram. Doszedłem do wniosku, że moje działania przeprowadzane na spokojnie są bardziej efektywne niż robienie czegoś na szybko. Jak z czymś się spieszę to zazwyczaj czegoś zapominam, albo robię coś na "odwal się".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze odstawiam wszystko na ostatnią chwilę i jakoś źle z tym nie wychodzę:

Przykładowo ustny na maturze z polaka miałem 10 Maja zacząłem tworzyć ją 5, potem coś tam napisałem 7 i skończyłem 9, tego samego dnia nauczyłem się połowy a 10 dokończyłem moją naukę miałem na 15.00, także z rana miałem jeszcze czas...

Byłem pewny że nie zdam podczas prezentowania wyleciał mi z głowy kawałek prezentacji i zdałem... na 90%

a dotrzymywanie słowa to moja specjalność... nigdy nie wywiązuje się z danego komuś słowa... dlatego już nawet tego nie robię

Spóźnianie to także moja ,,pozytywna" cecha...

Uważam się za człowieka skazanego na sukces =)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

solymaribnluka

Mogę zacytować słowa piosenki Czesława Niemena - Sen o Warszawie: Mam tak samo jak Ty :happy: Na maturę ustną też się przygotowywałem "na ostatnią chwilę"... A we wcześniejszych latach mojej edukacji było podobnie: nauka w razie pytania na przedmiot X odbywała się najczęściej na przerwie przed tą lekcją :biggrin: A efekt tej nauki to zawsze ocena pozytywna :klaszcze: A teraz, jak już studiuje - powiem tak: inaczej być nie może :laugh: Tylko tu już jest troszkę trudniej.. Coś typu zmiana poziomu z easy na medium :cool:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda go trochę, RIP. Fajny kanał to był :3.

Fajny, fajny - może nie tak fajny jak kultowy FAIRCC tudzież #sesja_rpg (Tur miszczuje, ja gram barbarzyńcą i jedziem!), ale miło było nawijać o głupotach dzień cały, a nawet noc. :]

Widzę, że na forum jest spora grupa "budowlańców". Jak nas moderatorzy z forum wywalą albo (o zgrozo!) przestanie ono istnieć, to założymy ogólnopolską spółkę budowlaną i po problemie

FA Budowniczy! Wyobraźcie to sobie: wpadamy komuś na kwadrat, od razu zrywamy tapety/glazurę/kafelki, wywalamy laserowo dziury na dodatkowe okna (cóż, że z całymi ścianami), rąbiemy (najlepiej dynamitem) bruzdy pod okablowanie (które stworzymy metodą typu "kilo drutu, taśma izolacyjna i może nie wybuchnie"), a do tego przygrywa skoczna muzyka motywująca do pracy! No i już jest jakiś pomysł na przyszłość, chociaż zadowolenia właściciela nieruchomości nie gwarantuję... 8)

Co do remontów to dziś się dowiedziałem ze (...) będę miał niewątpliwą przyjemność zabezpieczać płot drewnochronem ;/ Płotek może do najdłuższych nie należy ale ma dość skomplikowany kształt co będzie wymagało precyzji

Luzior w portkach, malowanie nie jest wcale takie złe, nawet przedmiotów skomplikowanych. Ostatnio zabezpieczałem właśnie drewnochronem schodki (trzy warstwy), a wcześniej przywracałem blask bramie wjazdowej (a tam są kwiatuszki rzeźbione i inne listeczki-pierdoły) i jakoś poszło, grunt to nie chlapać farbą na lewo i prawo oraz oczywiście ubranie robocze, które ma ten plus, że można bezkarnie wycierać brudne łapska w nogawki i rękawy (acz czystości łapsk to nie gwarantuje, a nawet wręcz przeciwnie). A późniejsze komentarze wszystkich w stylu "o, kupiliście nową bramę?" to miodzik dla uszu domorosłego wykonawcy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że na forum jest spora grupa "budowlańców". Jak nas moderatorzy z forum wywalą albo (o zgrozo!) przestanie ono istnieć, to założymy ogólnopolską spółkę budowlaną i po problemie :smile:

Hej, ja też mogę dołączyć do spóły :)

Zarobkuje w swojej firmie serwisowej ale umiem pare pożytecznych rzeczy :)

spawam ładnie elektrodą, robię także w gips kartonie, jestem stolarzem meblowym i klasycznym i generalnie bardzo lubie majsterkować :)

jak dotąd zrobiłem meble do baru dla szwagra, sobie do domu, meble pod zabudowę, dla mamy robie piękne drewniane kwietniki, metalowo-drewniane ławki i stoliki dla siebie i teściów, piękną huśtawkę z sosny, ramy do łóżka, uchwyt do anteny satelitarnej, super mega półeczkę na kompakty (i wszystko to generalnie z odpadów.. mója padre jest takim giga majstrem i ja także sam z siebie postanowiłem zostać człowiekiem renesansu...)

bardzo lubie to uczucie .. gdy stworze coś z niczego i gdy to jest ładne i profesjonalne..

Uważam, że wszystkiego w życiu trzeba spróbować..

gdy skończyłem liceum i poszedłem na zaoczne studia zacząłem moją przygodę z pracowaniem :)

pracowałem jako operator w wytwórni opakować kartonowych (ache te nocki przespane po soczku na magazynie..)

potem jako pomocnik w firmach produkujących różne maszyny z stali k.o.

zachaczyłem się jako stolarz meblowy..

pracowałem przy budowie dróg oraz umacnianiu poboczy

a także jako malarz wysokościowy (to był jazz.. nie mieliśmy z kumplem uprawnień a trzeba było kase.. wszystko byłoby spoko, tylko, że ja cholernie boję się wysokości :D to jest samorozwój i łąmanie własnych barier !).

no i oczywiście bratałem się ludem - zostałem kiedyś robotnikiem melioracyjnym oraz robotnikiem demolacyjnym (rozbiórka budynków):D

w końcu wziąłem dotacje na działalność i zacząłem świadczyć usługi informatyczne :) naprawiam sobie kompy, przepisuje prace i tłumaczę co nieco.. żyć nie umierać.

skóra, fura i komóra !

ludzie, rozwijajcie sie !

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sevard => Cosik Twój link nie działa. Jakaś aluzja do naszej budowlanej dyskusji, czy cóś? :smile:

Teraz już działa. Jedno http:// za dużo. I nie w głowie mi żadne (ż)aluzje.

@POLIPOLIK Chyba trochę wyobraźnia Cię poniosła, jeśli chodzi o remonty. Ale tylko tak ciut, troszeczkę. To ma być ekipa remontująca, a nie Destruction Derby bez samochodów. ;p

Na maturę ustną też się przygotowywałem "na ostatnią chwilę"...

Heh, mi dzień przed maturą pisemną przypomniało się, że mam maturę i wypadałoby jakieś ściągi zrobić, czy coś. W sumie nawet dobrze, że przypomniało mi się dopiero wtedy, bo na polski trafiłem w temat i ściągi były niepotrzebne, choć nauczycielka mogła się czuć zaskoczona doborem cytatów. A matura z matematyki to był pikuś. Eh, stare dobre czasy...

To podobno jest nawet jakaś choroba i ma to swoją fachową nazwę, ale nie pamiętam jaką.

Zuoizm.

Nie, to nie to. Poszukałbym od razu, ale stwierdziłem, że zrobię to później. To się nazywa fachowo prokrastynacja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, mi dzień przed maturą pisemną przypomniało się, że mam maturę i wypadałoby jakieś ściągi zrobić, czy coś. W sumie nawet dobrze, że przypomniało mi się dopiero wtedy, bo na polski trafiłem w temat i ściągi były niepotrzebne, choć nauczycielka mogła się czuć zaskoczona doborem cytatów. A matura z matematyki to był pikuś. Eh, stare dobre czasy...

hej, młodzituki jesteś :) Ciesz się póki możesz.. ja z każdym kolejnym rokiem czuje się coraz dziwniej.. ostatkami sił próbuje nie popadać w rutyne ..

dobrze mi mądry wujek mówił..

" ... wcześnie zaczniesz, wcześnie skończysz ... "

święta prawda.

edit : pomyłka :) coś mnie podkusiło, żeby kuknąć w Twój profil..

ha, to my są rówieśniki, panie :)

myślę, że tym zabiegiem odmładzającym Cie nie uraziłem.. ja powoli odczuwam coraz silniejszą chęć odmładzania się ... Jeeez, ale bym się do czasów liceum wrócił.. zero problemów (tzn. było i to dużo ale to inna historia.. ;) )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, jak to

:

"24 years old, mid-life crisis

nowadays hits you when you're young"

Nie, nie uraziłeś mnie. W liceum problemy były innego typu niż teraz, choć tak patrząc z perspektywy czasu, to były one błahe. Nie ma sensu odmładzać się fizycznie, ważne, żeby być młodym duchem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś ktoś napisał, że jak się wali, to na całego.

No to tak mi się wczoraj zdarzyło.

Wszystko zaczęło się od mega bólu głowy, kataru i bólu gardła. No nic, przejdzie. Może. Następnie wracając z banku musiałem zgubić 100 złotych. To o tyle boli, że A). Cała kwota nie była moja. B). Jeszcze nigdy nie zgubiłem ani grosza. A tutaj cała stówa.

Kilka pomniejszych uciążliwych sytuacji pominę (bo co to za problem "nieobejrzany mecz"?). A na sam koniec okazało się, że jakiś debil wysłał mi spodnie, które zamówiłem w sklepie. Wszystko byłoby okay, gdyby nie to, że były droższe (czego na samym początku nie zauważyłem, będąc pewny, że wszystko ok) i to były w ogóle inne spodenki, niż zamawiałem.

Na szczęście pojechałem osobiście do sklepu po zwrot pieniędzy. O dziwo znaleźli te spodnie, które chciałem, a jeszcze zwrócili mi kasę.

A co do remontów. Mam niedługo malowanie i tapetowanie. Pięknie. Bo znając pewnie ojca, będę to musiał zrobić sam z siostrą. Ale The Twins's power da radę.

EDIT. WIELKI MEGA EDIT.

Chcę za kilka tygodni pojechać do Londynu i zwiedzić Emirates Stadium. Czy trzeba wcześniej rezerwować sobie taką rundkę? Czy też można kupić bilet i wszystko będzie okay. Wie ktoś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nicek - jakbyś mi parę pocztówek kupił, to byłbym wielce wdzięczny :)

Mnie remont czeka w wakacje. Trzeba będzie wziąć do rąk dużego pędzla, puszkę farby, i malować, malować, malować... Ale w sumie to dobrze, trzeba się w końcu nauczyć paru rzeczy z budowlanki, przyda się w życiu dorosłym, a i do takich łatwych prac nie trzeba będzie nikogo najmować :)

Heh, mi dzień przed maturą pisemną przypomniało się, że mam maturę

Jaki ty przykład dajesz innym...? Koniec tego, już nie jesteś moim idolem :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EDIT. WIELKI MEGA EDIT.

Chcę za kilka tygodni pojechać do Londynu i zwiedzić Emirates Stadium. Czy trzeba wcześniej rezerwować sobie taką rundkę? Czy też można kupić bilet i wszystko będzie okay. Wie ktoś?

Kilka lat temu byłem na Camp Nou ( :biggrin: ) i żadnych problemów z wejściem nie było. Takie stadiony stoją przed zwiedzającymi otworem (w końcu użytkowane są tylko w czasie meczów - 99% treningów odbywa się na przeznaczonych do tego boiskach). a jeśli jest to stadion tak wielkiego klubu jak Barcelona czy Arsenal, to pod trybunami mieści się przy okazji coś na kształt klubowego muzeum, w którym można zobaczyć historyczne przedmioty, zdobyte trofea i inne "skarby kibica".

Nie sądzę, żebyś miał jakiekolwiek problemy z wejściem, bo kilkudziesięciu tysięcy zwiedzających raczej nie będzie :) ...no chyba, że trafisz na mecz...

Btw. Siostra też niedawno wybierała się na długo wyczekiwany i od dawna organizowany wyjazd do Londynu. Strasznie była na to nakręcona. A tu...wybuchł Ejafajarylkul (pisownia i nazwa własna :) ) i klops- znów trzeba czekać kilka miesięcy na parę luźnych dni...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chcę za kilka tygodni pojechać do Londynu i zwiedzić Emirates Stadium. Czy trzeba wcześniej rezerwować sobie taką rundkę? Czy też można kupić bilet i wszystko będzie okay. Wie ktoś?

Tutaj masz mozliwosc skontaktowania sie z personelem, wiec zanim przyjedziesz, wyslij maila / zadzwon. Jak po Londynie to tylko taxi :) Mozna spotkac taksiarza z dziada-pradziada :)

Mimo iz bylem w Londynie swoim ursusem to skorzystalem z okazji* i przejechalem sie taksowka. Maja swoj londynski urok.

*-taka to byla okazja, ze sie pogubilem, ze ni cholery nie moglem znalezc drogi spowrotem na parking, wiec sie taksowke wzielo :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mozna spotkac taksiarza z dziada-pradziada
Albo po prostu cholernie dobrze znającego się na robocie :) Pamiętam jeszcze jak w podręczniku od angielskiego był rozdział nt. Londynu i właśnie "black cabs". Ci kierowcy mogą poczuć się prawie jak w wojsku i mają kilka egzaminów do zaliczenia + obowiązkowe znanie wszystkich dróg w mieście :D Tak więc racja, jeśli nie wiesz gdzie trafić albo co częściej jak taki taksówkarz okazuje się nieocenioną pomocą.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...