Skocz do zawartości
Gość kabura

Baldur´s Gate (seria)

Polecane posty

Właśnie te kłótnie i komentarze drużyny trzymają mnie jescze przy graniu - szczególnie Khalid ze swoim: Co?! Ymmm, tak! To jest po prostu extra :D Ale wiecie rozgrywka idzie mi bardzo trudno - np. niedawno mordowałem wilka wampia to trwało to 5 minut i jeszcze musiałem raz uciec z pola bitwy po okazało się że wilk jest nie wrażliwy na moje ciosy (a to bzdura).

A i dziwna sprawa z awansami - na razie miały je 3 postaci ale nic nie mogłem przydzielić punktów, jedynie co klikam na akceptuj. Dopiero przy jednym z bohaterów był jeden punkt do wykorzystania. Czy to normalne?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

np. niedawno mordowałem wilka wampia to trwało to 5 minut i jeszcze musiałem raz uciec z pola bitwy po okazało się że wilk jest nie wrażliwy na moje ciosy (a to bzdura).
Dlaczego? Przeciwnik dosyć często w tej grze jest odporny na jakiś typ obrażeń(a do wyboru mamy kłute, cięte-sieczne i miażdżone) - albo i na wszystkie, i wtedy trzeba potraktować go magią^_^

I ten system awansowania jest normalny - trzeba tylko pamiętać, żeby wszystkim postaciom, które korzystają z jakiejkolwiek magii, sprawdzić w księgach, czy nie dostały dodatkowych okienek na czary :wink: (przypominam, że Minsc również może rzucać zaklęcia, ponieważ jest Łowcą, a nie Wojownikiem).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A i dziwna sprawa z awansami - na razie miały je 3 postaci ale nic nie mogłem przydzielić punktów, jedynie co klikam na akceptuj. Dopiero przy jednym z bohaterów był jeden punkt do wykorzystania. Czy to normalne?

Owszem. Zauważ, że przy każdym awansie na wyższy poziom postać zawsze coś zyskuje. Zawsze punkty życia (ilość zależna od klasy), magicy dodatkowe miejsca na czary, paladyni i kapłani nowe zdolności itp. Natomiast biegłości nie są rozdzielane po każdym awansie. Całość oparta jest na zasadach AD&D i jest dość skomplikowana. Nie wiem jaką masz edycję gry, ale ja mam pierwszą. Do niej był dołączony podręcznik (150 stron), w którym były opisane wszystkie te zasady. Samych tabelek było kilka stron, a opisów czarów (z zasięgiem, ilością zadawanych obrażeń itp.) ze 30. Bez przeczytania takiego podręcznika ani rusz, to wbrew pozorom nie jest H&S. Jeśli masz wersję bez papierowego podręcznika sprawdź, czy nie został zamieszczony na płycie w formacie pdf. Sam do tej pory korzystam z tabelek, żeby ustalić pewne rzeczy i podczas grania w BG książeczka zawsze leży obok klawiatury.

Co do wilka-wampira, takie stwory wymagają co najmniej broni +1, aby je ugryźć. W dwójeczce są nawet takie cholerstwa, że działa na nie tylko broń +4. Poza tym jak napisała niziołka, wiele innych potworów też ma różne odporności. Dlatego należy mieć zróżnicowane uzbrojenie w drużynie. Jeśli jakiś potwór jest odporny na obrażenia sieczne (miecz), to inny członek drużyny może mu zajechać młotem (obrażenia obuchowe). A uzbrojenie wszystkich postaci w jeden rodzaj broni, prędzej czy później doprowadzi do porażki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilk miał odporność na obrażenia kłute (2 bohaterów ma łuki i jeden procę) więc pokonałem go dopiero zamiennym orężem, który zawsze mam obok broni głównej – niby poszło w gładko ale denerwuje mnie fakt, że moje postaci noszą zbroje, naszyjniki, tarcze z odp. współczynnikami ochronnymi i jeszcze czasem rzucam magię (tarcze, pieśni bojowe itd.) a byle wilk czy pies potrafi zabić moją postać jednym atakiem, gdzie ja szóstką bohaterów męczę się jak diabli. A to dziwne bo np, twardsi przeciwnicy spotykani co jakiś czas (za np. 1000 pkt) nie są tacy trudni jak właśnie zwykli (za 8 pkt itd). Dziwne.

Podręcznika niestety nie mam, to wersja z Extra klasyki z dodatkiem OzWM a na płycie instrukcja owszem jest ale taka sama co drukowana.

I jeszcze jedna sprawa - często po szybkim zapisie gry, na polu bitwy zostaję zaatakowany przez bandę potworów - wiem, że często odpoczynek jest przerywany atakami ale czy to, iż odpoczywam z 8 godzin, powoduje, że nawet na terenie już odkrytym od nowa pojawiają się potwory? Często też jestem atakowany przez dziesiątki potworów - po (?!) 20 jednostek na raz (szkielety, dzikie psy, Ogry i wilki - wszystkie razem), nie wiem czy to normalne, zwykle brakuje mi i amunicji i zdrowia (i miejsca w plecakach! :D), więc jak widzę co się święci wczytuję grę na nowo i za którymś razem takiej wielkich chmary nie ma. Gra ustawiona jest na poziom łatwy (na trudnym wolę nie sprawdzać).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samych tabelek było kilka stron, a opisów czarów (z zasięgiem, ilością zadawanych obrażeń itp.) ze 30. Bez przeczytania takiego podręcznika ani rusz, to wbrew pozorom nie jest H&S. Jeśli masz wersję bez papierowego podręcznika sprawdź, czy nie został zamieszczony na płycie w formacie pdf. Sam do tej pory korzystam z tabelek, żeby ustalić pewne rzeczy i podczas grania w BG książeczka zawsze leży obok klawiatury.
Sama mam tą wersję BG, i przyznam, że jedyna tabelka, z której korzystałam często i ochoczo, to ta, mówiąca, ile złota trzeba wpłacić na poprawę reputacji :D Jak dla mnie to oczywiste, że jeśli jest możliwość wykupienia sobie zniżek w sklepie (:P), ale tylko do pewnego poziomu, to warto z tego korzystać - a te ostatnie 2-3 punkty reputacji już nabić własnymi czynami :D
Wilk miał odporność na obrażenia kłute (2 bohaterów ma łuki i jeden procę) więc pokonałem go dopiero zamiennym orężem, który zawsze mam obok broni głównej – niby poszło w gładko ale denerwuje mnie fakt, że moje postaci noszą zbroje, naszyjniki, tarcze z odp. współczynnikami ochronnymi i jeszcze czasem rzucam magię (tarcze, pieśni bojowe itd.) a byle wilk czy pies potrafi zabić moją postać jednym atakiem, gdzie ja szóstką bohaterów męczę się jak diabli. A to dziwne bo np, twardsi przeciwnicy spotykani co jakiś czas (za np. 1000 pkt) nie są tacy trudni jak właśnie zwykli (za 8 pkt itd). Dziwne.
Nie, to wcale nie jest dziwne - proponuję przypomnieć sobie, że jest to gra na podstawie systemu, a nie zręcznościówka - tutaj nie każdy atak wywołuje taki sam efekt, wszystko jest losowe - i szansa trafienia przeciwnika, obrażenia, które się mu zadaje, jak i to, jaką szansę ma on trafić ciebie i jakie zadać ci obrażenia. Rzutami na trafienie rządzi kostka k20, a zaawansowanie przeciwnika lub twoje tylko dodaje do tego premie. Tak samo jak z obrażeniami.

Także -przy wielkim pechu może rozgromić twoją drużynę i armia koboldów, a przy wielkim szczęściu bez ran wyjdziesz z walki z drużyną magów.

I jeszcze jedna sprawa - często po szybkim zapisie gry, na polu bitwy zostaję zaatakowany przez bandę potworów - wiem, że często odpoczynek jest przerywany atakami ale czy to, iż odpoczywam z 8 godzin, powoduje, że nawet na terenie już odkrytym od nowa pojawiają się potwory? Często też jestem atakowany przez dziesiątki potworów
To też jest normalne - pamiętaj, że gra ma inscenizować tamtejszą rzeczywistość. Dla stworzeń, zamieszkujących tamte tereny, możliwość zaatakowania drużyny ludzi, gdy śpią, to gratka. Ale przecież nawet gibberlingi ani koboldy nie są tak głupie, żeby atakować w pojedynkę? ;] Poza tym - jaki sens miałyby karczmy i możliwość nocowania w nich, jeśli nie zapewniałyby większego bezpieczeństwa? ;]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podręcznika niestety nie mam, to wersja z Extra klasyki z dodatkiem OzWM a na płycie instrukcja owszem jest ale taka sama co drukowana.
Niestety, to jest feler „tanich serii”. O ile przy FPS-ie, czy ścigałce można to jeszcze przeboleć, to przy RPG-u jest ciężko. W takim razie proponuję znaleźć gdzieś zasady AD&D w wersji odpowiedniej dla BG1 i poczytać. Tam powinny być tabelki ze wszystkimi modyfikatorami (np. wpływ reputacji na zachowanie NPC, ilości HP dodawanych każdej klasie po awansie itp.). Sam nie gram w „normalne” RPG-i, ale jest tu parę osób, które powinny polecić Ci jakiegoś linka.
często po szybkim zapisie gry, na polu bitwy zostaję zaatakowany przez bandę potworów - wiem, że często odpoczynek jest przerywany atakami ale czy to, iż odpoczywam z 8 godzin, powoduje, że nawet na terenie już odkrytym od nowa pojawiają się potwory?
Po samym quicksave’ie? Z tym się nie spotkałem. Nie powinno tak być. Bo to, że po odpoczynku, to normalne.
Często też jestem atakowany przez dziesiątki potworów - po (?!) 20 jednostek na raz (szkielety, dzikie psy, Ogry i wilki - wszystkie razem), nie wiem czy to normalne, zwykle brakuje mi i amunicji i zdrowia (i miejsca w plecakach! :D), więc jak widzę co się święci wczytuję grę na nowo i za którymś razem takiej wielkich chmary nie ma.
Ja za takie coś znienawidziłem koboldy. Podczas wędrówkę przez kopalnię Nashkell musiałem często odpoczywać, a te bydlaki mnożyły się jak króliki. Od tej pory, gdy planuję dłuższą wycieczkę za miasto, każdy z moich „snajperów” ma co najmniej 6 kompletów amunicji w plecaku. W przypadku kopalni ze strzałami nie było kłopotów bo były zdobyczne od koboldów, ale magicy mieli proce. Jak im brakło kulek i czarów (a tych mag na niskim poziomie ma mało), to pozostawał tylko kijek. Przy mizernej ilości HP i braku zbroi efekt mógł być tylko jeden. Ogólnie jest tak, że na początku gry większość walk wygrywa się zbrojnymi. Za to później dobry mag jest bezcenny, potrafi wykosić przeciwników, a oni nawet o tym nie wiedzą. Puszczasz przodem złodzieja, który chroniąc się w cieniu rozpoznaje cele, a magik z odległości rzuca odpowiednie czary w stylu kuli ognia. A zbrojni wchodzą tylko aby posprzątać niedobitków.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy ktoś z was był w stanie przejść całego BG bez kodów? Ja mogłem przejść BG tylko z kodem na kasę aha i jeszcze jedno czy da się pokonać saveroka tylko magiem<?><?> Question Question
Ja przesz łam, na poziomach średnim/trudnym, i pod koniec gry miałam 100-200 tysięcy - pieniędzy nie brakowało mi ani przez chwilę... w ogóle nie wyobrażałam sobie, że można przechodzić inaczej, niż na średnim, kody mi się nawet nie mieściły w głowie ;]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jedyna tabelka, z której korzystałam często i ochoczo, to ta, mówiąca, ile złota trzeba wpłacić na poprawę reputacji
Ja najczęściej korzystam z tabelki dotyczącej reakcji członków drużyny na reputację. Przy wymieszanych charakterach nietrudno o to aby nagle któremuś zbrzydło życie w drużynie. Druga to „reputacja a modyfikator reakcji”, do tej zaglądam jak gram złymi postaciami. Na początku nie należy przeginać. Pamiętam swoją pierwszą grę jako zły. Poszedłem na maksa i już pod Beregostem regularnie atakowały mnie oddziały Płomiennej Pięści. Po pierwszej walce cieszyłem się, że zdobyłem na gościach fajne zbroje, ale potem okazało się, że chyba mam za niski poziom, aby walczyć z nimi co chwilę. Szybko poległem.

@sagem – no co Ty, po co kody do BG? Przy grze dobrą drużyną od pewnego momentu kasy jest aż zbyt wiele. Grając złą jest trudniej, ale wystarczy dobrze wyszkolić złodzieja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeszcze jedna sprawa - często po szybkim zapisie gry, na polu bitwy zostaję zaatakowany przez bandę potworów - wiem, że często odpoczynek jest przerywany atakami ale czy to, iż odpoczywam z 8 godzin, powoduje, że nawet na terenie już odkrytym od nowa pojawiają się potwory? Często też jestem atakowany przez dziesiątki potworów - po (?!) 20 jednostek na raz (szkielety, dzikie psy, Ogry i wilki - wszystkie razem), nie wiem czy to normalne, zwykle brakuje mi i amunicji i zdrowia (i miejsca w plecakach! ), więc jak widzę co się święci wczytuję grę na nowo i za którymś razem takiej wielkich chmary nie ma. Gra ustawiona jest na poziom łatwy (na trudnym wolę nie sprawdzać).

No to w dwójce jest podobnie. Mnie najbardziej od odpoczynku w mieście zniechęcali strażnicy, którzy kazali mi iść do oberży, ale pare razy naciąłem się na bandę trzech wampirów(a było to gdzieś na początku gdzie moi wojacy nie byli za bardzo napakowani). Najgorsze w tych wampirach, że nie zabierają ci życia tylko poziomy. Jak zabiorą za dużo poziomów to postać ginie. U mnie wyglądało to tak, że wszyscy naparzali w wampira, a postać którą on atakował bawiłą się w "co mi zrobisz jak mnie złapiesz" i slalomem okrążała pozostałych. Tak właśnie załatwiłem Valen i jej pobratymców. Dlatego najlepiej jest iść do gospody jeśli nie narzekasz na brak kasy.

Ja za takie coś znienawidziłem koboldy. Podczas wędrówkę przez kopalnię Nashkell musiałem często odpoczywać, a te bydlaki mnożyły się jak króliki. Od tej pory, gdy planuję dłuższą wycieczkę za miasto, każdy z moich „snajperów” ma co najmniej 6 kompletów amunicji w plecaku. W przypadku kopalni ze strzałami nie było kłopotów bo były zdobyczne od koboldów, ale magicy mieli proce. Jak im brakło kulek i czarów (a tych mag na niskim poziomie ma mało), to pozostawał tylko kijek. Przy mizernej ilości HP i braku zbroi efekt mógł być tylko jeden. Ogólnie jest tak, że na początku gry większość walk wygrywa się zbrojnymi. Za to później dobry mag jest bezcenny, potrafi wykosić przeciwników, a oni nawet o tym nie wiedzą. Puszczasz przodem złodzieja, który chroniąc się w cieniu rozpoznaje cele, a magik z odległości rzuca odpowiednie czary w stylu kuli ognia. A zbrojni wchodzą tylko aby posprzątać niedobitków.

Ja podobnie nienawidziłem łupieżców umysłu. Walił cię taki mordą i niby nic się nie działo, a nagle twoja postać padała martwa. Szybko znalazłem na nich kontrę w postaci 9 poziomowego czaru "miecz Mordekaina". Kasowałem wszystkie sloty i robiłem 2 takie miecze. Otwierałem drzwi i kazałem im wbiec do środka, a że nie ma możliwości obserwowania wydarzeń - bo miecz nie odkrywa terenu - to patrzyłem na bitewne komentarze. Okazało się, że miecze są niewrażliwe na ataki łupieżców i wystarczyło spokojnie poczekać. Na koboldy wystarczał Edwin, który puszczał kulę ognia i po sprawie :D . U mnie najpierw wszyscy dostawali przyspieszenie, kapłani robili jakieś boosty i wojowie szli jako tarcze, a mag spokojnie stał z tyłu i rzucał zaklęcia.

Ja przesz łam, na poziomach średnim/trudnym, i pod koniec gry miałam 100-200 tysięcy - pieniędzy nie brakowało mi ani przez chwilę... w ogóle nie wyobrażałam sobie, że można przechodzić inaczej, niż na średnim, kody mi się nawet nie mieściły w głowie ;]

Ja też grałem na średnim, bo jak zobaczyłem w ustawieniach, że potwory zadają tylko połowę obrażeń na łatwym, to poczułem się jakby mi to godności uwłaczało. Kończyłem grę z taką kasą(około 500 tysięcy), że jak polazłem do Ribalda na jego Targ Przygody to mogłem spokojnie kupować miecze po 15 tys, pancerze i wszystko co się tylko mogło zamarzyć.

Ja najczęściej korzystam z tabelki dotyczącej reakcji członków drużyny na reputację. Przy wymieszanych charakterach nietrudno o to aby nagle któremuś zbrzydło życie w drużynie. Druga to „reputacja a modyfikator reakcji”, do tej zaglądam jak gram złymi postaciami. Na początku nie należy przeginać. Pamiętam swoją pierwszą grę jako zły. Poszedłem na maksa i już pod Beregostem regularnie atakowały mnie oddziały Płomiennej Pięści. Po pierwszej walce cieszyłem się, że zdobyłem na gościach fajne zbroje, ale potem okazało się, że chyba mam za niski poziom, aby walczyć z nimi co chwilę. Szybko poległem.

W dwójce też cieżko pokonać mnożące się ciągle oddziały Rycerzy Światła i Zakapturzonych Czarodziejów. Najlepiej być takim średniakiem, nie wyrywać za bardzo do przodu i wszyscy będą szczęśliwi. Jeśli tylko mi reputacja podskoczyła niebezpiecznie do 19/20 to szybko zabijałem jakiegoś cywila co dawało mi -2 reputacji i spokój kamratów z ciemnej strony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za info ;)

Na kasę również nie narzekam, kupuję co chcę i mam jej pełno, może dlatego, że z pola bitwy potrafię przynieść na prawdę dużo :lol: Często to zabiera mi najwięcej czasu, ale kocham to przekładanie do beczek itd. :D

Mam aktualnie reputację na poziome 18, wszyscy mnie bardzo szanują i jest super, tylko często nie wiadomo co najpierw robić, tyle zdań i terenów do eksploracji :D Szkoda, że nie możemy mieć ze sobą jakiegoś np. osiołka na dodatkowe bety (tak jak w Falloucie - wóz). Na razie czyszczę po kolei lokacje i zbieram expa :D Amunicji już mi nie brakuje, tak jak wspominacie, zawsze wszyscy bohaterowie mają odpowiednią ilość ammo dla siebie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej być takim średniakiem, nie wyrywać za bardzo do przodu i wszyscy będą szczęśliwi.
Może i tak, ale mnie zawsze kusi, żeby iść na całość. Dlatego zwykle nie gram mieszaną drużyną. Albo dobrzy, albo źli. Przy grze dobrymi szybko można osiągnąć max reputację, a w drużynie jedyna, która się burzy to Jaheira. Ale i tak, jako neutralna, jej nie opuści. Przy grze złymi lepiej mieć same takie charakterki. Na początku trzeba uważać żeby nie przegiąć, ale później da się grać. Tylko złodzieja trzeba inaczej szkolić. Przy dobrej ścieżce nie ma sensu ładować punktów w kradzież kieszonkową, co przy złych jest niezbędne gdyż trzeba jakoś pokryć deficyt w kasie.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

złodziej... no tak

a ja Imoen jak głupi jak łuczniczkę w drużynie trzymałem. Nikt z was chyba nie pokonał sarevoka samym magiem bo nikt się nie odzywa na ten temat. Ja go w strasznie chamski sposób zaciukałem. miałem buty szybkości i uciekałem mu cały czas co jakiś czas strzelając. :D trochę trwa aleskuteczne. a wogóle to jakimi drużynami gracie??? Ja grałem :

Khalid - ten paladyn pod baldur's gate

Jaheira - ja czyli wojownik/mag

Imoen - Xzar(dzięki za pomoc)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh

a skąd niby gdzie miałem je znaleźć

to co podacie te składy???

Gdybyś zerknął na przedostatnią stronę wątku to zobaczyłbyś, że wszyscy juyż swoje składy podawali i naturalną rzeczą nie chce im się tego robić po raz drugi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do rozdzielenia bohaterów – to własnie najlepszym sposobem jest śmierć jednego z nich, drugi zostaje

O ile pamięć mnie nie myli, to można to rozwiązać bardziej "po ludzku". Trzeba było wejść do jakiegoś domu kolesiem, którego chcieliśmy wywalić i poprostu go odłączyć, wtedy nie miał możliwości z nami pogadać i druga osoba zostawała w drużynie. Było to najlepsze rozwiązanie, bo można było potem znowu przyjąć daną osobę do drużyny gdy się rozmyśliliśmy.

A co do drużyny, to u mnie był taki skład:

Ja (łowca)

Ajantis

Imoen

Xan

Branwen

Dynaheir

Albo:

Ja (mag)

Minsc

Imoen

Edwin

Branwen

Xan

Wszyscy mieli bronie dystansowe (oprócz normalnych). A gdy robiło się naprawdę gorąco to najlepszą taktyką było zasypanie wroga masą szkieletów, piesków, misiów, gnolli i innym tego typu mięsem armatnim, a następnie rozstrzelanie wroga z łuków i czarów. Sprawdzało się też wystrzelenie w kierunku miejsca gdzie spodziewaliśmy się wrogów parę kul ognia, po czym gdy wróg już załapie, że ktoś robi mu niezłe kuku, stworzenie znów nieocenionych misiów, piesków itd. Natomiast w dwójce według mnie, bronie dystansowe nie miały już racji bytu, a pieski i misie zostały zastąpione przez sukkuby, żywiołaki, i inne biesy z otchłani każdy o sile 50 piesków, więc i tłoczno już tak nie było.

PS:A co do grania na kodach to nie widzę w tym najmniejszej przyjemności. Gdy już nie mógłbym naprawdę sobie poradzić wolałbym chyba zrezygnować z gry i zostawić ją jak "dorosnę". Tym bardziej jeśli jest to gra tak świetna jak BG.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pieski i misie nadawały się też nieźle do zrobienia żywej barykady w wąskich przejściach. Nawet jeśli same zbytnio nie nadgryzły przeciwnika, to spowolniły go na tyle, że drużyna miała czas się ustawić, a nawet posłać parę strzał i zaklęć. Dlatego przeważnie trzymałem w drużynie Jaheirę, bo jako druidka zawsze miała jakieś pieski na podorędziu. Różdżki, niestety, zbyt szybko się wyczerpują.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pieski i misie nadawały się też nieźle do zrobienia żywej barykady w wąskich przejściach. Nawet jeśli same zbytnio nie nadgryzły przeciwnika, to spowolniły go na tyle, że drużyna miała czas się ustawić, a nawet posłać parę strzał i zaklęć.

Dlatego też bardzo często używałem przywołań. To, że pieski są nieocenione przekonywałem się przy każdej trudniejszej walce. Pamiętam, że zawsze robiłem je na zamku we Wrotach Baldura i to w takich ilościach, że samo stworzenie i ustawienie ich zajmowało kupę czasu, ale efekty po paru próbach i poprawkach wszystko rekompensowały. Sarevok i jego sobowtórniaki nie mógł nawet dojść do Wielkich Książąt, co prawda potem się przebijali, ale byli już na tyle poprzetrącani, że nawet "Was cas sie skoncył nacelne!" i "Cas na poćwiartowanie kilku połci mięsa" nie pomagało :wink: . To samo z final fight. Chociaż z tym już było gorzej. W końcu Sarevok to istna kosiarka i nie wyrabiałem z produkcją.

Dlatego przeważnie trzymałem w drużynie Jaheirę, bo jako druidka zawsze miała jakieś pieski na podorędziu.

A ja ją wywaliłem, a na jej miejsce dałem Branwen też miała tego gadostwa od groma, a dokładniej to szkielety, które imo się lepiej sprawdzały jako mięso(???) armatnie.

Różdżki, niestety, zbyt szybko się wyczerpują.

Ja za pierwszym razem taszczyłem tego mnóstwo i chomikowałem je na później, a pod koniec i tak nie zdołałem ich wszystkich wykorzystać więc za drugim podejściem zużywałem je od razu albo sprzedawałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...