Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

LordArthasMenethil

"Władca Pierścieni" ("The Lord of the Rings"), J.R.R. Tolkien

Polecane posty

Ja z kolei mam za sobą przekłady własnie Frąców (pierwsze wydanie z Amber) i Łozińskiego. Tłumaczenie Skibniewskiej tylko liznąłem. Od siebie gorąco polecam właśnie wersję wydawnictwa Amber - czyta się dobrze, nie ma niepotrzebnych przekombinowań w tłumaczeniu, same wydania są natomiast bardzo ładne. Z dala należy trzymać się od osławionego bełkotu Łozińskiego, zwłaszcza pierwszych wydań. Takie kwiatki jak "Bagosz" są tam normą, przy czym (z tego co pamiętam) tłumaczowi brak konsekwencji w przekładaniu nazw własnych na nasz język - raz to robi, raz nie.

Co do wydań - w przypadku Skibniewskiej to "Muza", u Łozińskiego "Zysk" i "Libros".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem dzisiaj czytać Drużynę Pierścienia i jestem pod wrażeniem. Książka jest prawie tak dobra jak Hobbit. Może czasami jest zbyt wiele opisów i czyta się dość trudno, jednak naprawdę ciężko się oderwać. Myślę, że jeszcze dziś zabiorę się za Dwie Wieże. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię fantastykę, a Władca Pierścieni to przecież jej sztandarowy przykład. Czytałem te trzy tomy już kilka razy i ciągle miło spędzam z nimi czas. Podoba mi się, że historia jak i całe uniwersum jest ciekawe. Nie przeszkadza mi, że akcja toczy się w sumie, w żółwim tempie, bo poprzecinana jest długimi opisami postaci i miejsc. Lubię takie barwne przedstawienie świata - można puścić wodze fantazji, a to jest to, dlaczego czytam książki.

Filmy też widziałem i podziwiam z jakim rozmachem zostały zrealizowane, choć książki nie zastąpią :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, chciałbym zapytać, czy polecacie mi przeczytać "Władcę..."? Przymierzam się do przeczytania Hobbita, przeczytałem dwa razy wszystkie H.P. Zaczynałem oglądać film ze trzy razy, ale za każdym mnie nudził i wyłączałem TV po 20 minutach. Nie mogłem wczuć się w ten klimat. Jednakże książka wydaje mi się ciekawa i zdaje się że mnie wciągnie. BTW, jakie jest wasze zdanie na temat książki i filmu Hobbit(w czwartek idę do kina na Hobbita z nadzieją że zachęci mnie do zagłębienia się w świat "Władcy...")?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Władca Pierścieni" to według wielu najważniejsza pozycja w fantastyce, więc zdecydowanie polecam, ale skoro film nie pomagał Ci się wczuć, to może jednak nie Twoje klimaty. Chociaż, zgadza się, Drużyna Pierścienia nie jest najbardziej widowiskową częścią, jest bardziej nastawiona na wprowadzenie widza w świat Śródziemia, ale żeby wyłączać film po 20 minutach? Nie rozumiem, ale jak już pisałem - może po prostu masz inny gust.

Wróćmy jednak do książek. Jeśli już chciałbyś się zagłębić w dzieła Tolkiena, to zdecydowanie warto zacząć własnie od Hobbita, nad którym się zastanawiasz, bo to jest prolog trylogii. Hobbit to dość krótka książka, więc nie "zmarnujesz" wiele czasu na przeczytanie jej, a jeżeli klimat Ci nie przypadnie do gustu, to za Władcę też się nie bierz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Hobbicie jest bardzo dużo akcji. O ile w trylogii Tolkien daje dużo opisów i jak pisał Piter167, wprowadza czytelnika w swój świat, o tyle w Hobbicie nastawił się na akcję. Rzecz jasna książka nie traci na majestatyczności i wciąż jest tam sporo opisów świata, ale są one wyważone.

W "Drużynie Pierścienia" zdecydowanie odstrasza początek. Zarówno w filmie, jak i książce (przeczytałem do tej pory tylko 1 część), choć i tak w filmie nie ma całej akcji z tym czarodziejem w lesie itp. Dużo wycieli, co moim zdaniem wyszło im na dobre.

Polecam Hobbita. Super wprowadza w fantastykę i daje dużo frajdy. Moja pierwsza poważna książka dzieciństwa! :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Władca Pierścieni" to według wielu najważniejsza pozycja w fantastyce, więc zdecydowanie polecam, ale skoro film nie pomagał Ci się wczuć, to może jednak nie Twoje klimaty. Chociaż, zgadza się, Drużyna Pierścienia nie jest najbardziej widowiskową częścią, jest bardziej nastawiona na wprowadzenie widza w świat Śródziemia, ale żeby wyłączać film po 20 minutach? Nie rozumiem, ale jak już pisałem - może po prostu masz inny gust.

Wróćmy jednak do książek. Jeśli już chciałbyś się zagłębić w dzieła Tolkiena, to zdecydowanie warto zacząć własnie od Hobbita, nad którym się zastanawiasz, bo to jest prolog trylogii. Hobbit to dość krótka książka, więc nie "zmarnujesz" wiele czasu na przeczytanie jej, a jeżeli klimat Ci nie przypadnie do gustu, to za Władcę też się nie bierz.

Z tymi 20 minutami to była przenośnia... Wyłączyłem po krótkim czasie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zacząłem właśnie poznawać dzieła Tolkiena w kolejności Silmarilion -> Hobbit -> Władca Pierścieni i dokładnie tak jak napisał lordeon - w Silmarilionie od samego początku zostajesz "zalany" WIELOMA imionami, nazwami krain etc. + opisane tam wydarzenia dzieją się od samego początku, czyli od stworzenia świata przez Majarów i Valarów. Książka ta na pewno nie jest równa Hobbitowi czy Władcy w zakresie wartkości akcji, raczej trzeba ją porównywać z Mitologią Parandowskiego - ot taki zbiór "mitów" dotyczących Śródziemia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zaś zacząłem od Władcy Pierścieni, przez Hobbita, do Silmarilliona, czyli w kolejności zupełnie niechronologicznej. Hobbita ostatni raz przeczytałem go około dwóch tygodni temu, z powodu, iż chciałem sobie przypomnieć przed pójściem na film. Zaś teraz zacząłem czytać od nowa WP, który nieco bardziej podoba mi się od przygód Bilbo. Co do Silmarilliona - jest on wg mnie ciężką książką, bowiem jest tam bardzo dużo terminów itd., co w zasadzie nie jest dziwne, ponieważ jest to zbiór mitów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja posiadam trylogię z przekładem Marii i Cezarego Frąców z wydawnictwa Amber i podczas czytania nie rzuciły mi się w oczy jakieś niepasujące zwroty/wyrażenia etc. Kiedyś czytałem informacje na temat przekładów "Władcy..." i dobre opinie odnosiły się właśnie do przekładów państwa Frąców oraz Marii Skibniewskiej, natomiast niektórzy krytykowali tłumaczenie pana Łozińsiego - czy słusznie? Nie wiem, nie czytałem i nie chcę przytakiwać negatywnym opiniom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja posiadam trylogię z przekładem Marii i Cezarego Frąców z wydawnictwa Amber i podczas czytania nie rzuciły mi się w oczy jakieś niepasujące zwroty/wyrażenia etc. Kiedyś czytałem informacje na temat przekładów "Władcy..." i dobre opinie odnosiły się właśnie do przekładów państwa Frąców oraz Marii Skibniewskiej, natomiast niektórzy krytykowali tłumaczenie pana Łozińsiego - czy słusznie? Nie wiem, nie czytałem i nie chcę przytakiwać negatywnym opiniom.

A w tłum. Frąców, nie są tłumaczone nazwy własne? Bo w tłumaczeniu Łozińńskiego niestety tak. Ja czytając jego przekład mam jeszcze bardziej utrudnioną sprawę, w Hobbicie(gdzie pojawia się sporo nazw z WP) w tłumaczeniu Skidniewskiej nazwy własne były na szczęście oryginalne. A tutaj widze np. "Włość", co w oryginale brzmi "Shire"(wiem, tego nie było w Hobbicie, ale znałem tę nazwe ze słyszenia). Niestety w mojej bibliotece mają tylko tłumaczeni Łozińskiego. No cóż, będe albo musiał kupić, albo zobaczyć w szkolnej bibliotece. Ale jakby coś, polecasz mi tłumaczenie Frąców?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisałem - znam tylko tłumaczenie Frąców, więc nie mogę porównać ich przekładu do przekładu Łozinskiego czy Skibniewskiej. U Frąców nie natknąłem się na żadne niepasujące elementy, które psułyby klimat; poza tym występują tam oryginalne angielskie nazwy własne, więc to na pewno jest plus.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja czytałem 1 tom w tłumaczeniu Frąców i 2,3 tom w tłumaczeniu Skibniewskiej i te tłumaczenia są spoko, natomiast jak natrafiłem na Łozińskiego się załamałem... tłumaczy nazwy własne i czyta się to to strasznie... Dlatego wystrzegaj się tłumaczenia Łozińskiego, reszta jest IMO ok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posiadam 1 Tom Władcy Pierścieni w wydaniu kieszonkowym, tłumaczenia pana Łozińskiego i radzę się od niego trzymać z daleka. Takie bomby w książce jak Bilbo Bagosz są na porządku dziennym, jeśli brać Władce to tylko Frąców (Amber) lub pani Skibniewskiej. Sam posiadam Władce Pierścieni z wydawnictwa Amber, tam tłumaczyli Frącowie i jestem naprawdę zadowolony wink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla odmiany ja powiem, że przekład Łozińskiego uważam za wspaniały. Być może dlatego, że zetknąłem się z nim przed filmami Jacksona i żadne Shire'y mi w głowie nie mąciły. Czytało mi się tak naturalnie, jak Anglikom oryginał. Druga sprawa, że fala krytyki wymusiła przeredagowanie tego przekładu i przywrócenie nazw oryginalnych, tak więc można się cieszyć Łozińskim i nie krzywić na Bagoszów. Chociaż sam jestem tym pierwszym przekładem Ł. zachwycony, to potrafię zrozumieć tych, co od kilkunastu lat są bombardowani Bagginsami i Rivendellami, w końcu postanawiają przeczytać, a tu klops Bagosz (i Tajar). Trudno się wyzbyć takich przyzwyczajeń. Ale żeby odsądzać tłumacza od czci i wiary za same tylko nazwy własne? no.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jonathan_Farmer

A w tłum. Frąców, nie są tłumaczone nazwy własne? Bo w tłumaczeniu Łozińńskiego niestety tak. Ja czytając jego przekład mam jeszcze bardziej utrudnioną sprawę, w Hobbicie(gdzie pojawia się sporo nazw z WP) w tłumaczeniu Skidniewskiej nazwy własne były na szczęście oryginalne. A tutaj widze np. "Włość", co w oryginale brzmi "Shire"(wiem, tego nie było w Hobbicie, ale znałem tę nazwe ze słyszenia). Niestety w mojej bibliotece mają tylko tłumaczeni Łozińskiego. No cóż, będe albo musiał kupić, albo zobaczyć w szkolnej bibliotece. Ale jakby coś, polecasz mi tłumaczenie Frąców?

Przyjęło się tak jakoś, że tłumaczenie M. Skibniewskiej jest tym jedynym słusznym i najwierniejszym oryginałowi, co dla jednych jest zaletą (dla mnie), a dla innych nie. Pewnie dlatego, że była pierwsza i jako jedyna starała się uzyskać - i miała taką możliwość - bezpośrednio od Tolkiena wskazówki (niestety, nie udało jej się skontaktować z autorem). Ostatnio kupiłem sobie świeżutkie wydanie jednotomowe "Władcy Pierścieni", które ukazało się nakładem wydawnictwa Muza z poprawionym tłumaczeniem tej pani (również nie ustrzegła się kilku błędów) i jest rewelacyjnie. Osobiście polecam.

Łoziński zabłysnął swoim tłumaczeniem z powodu bardzo kontrowersyjnej decyzji tłumaczenia nazw własnych przez co jeden fan Tolkiena z drugim się nie dogada. Pomysł był być może oryginalny, ale chyba nie do końca wypalił, szczególnie że w późniejszych wydaniach tak zwane łozizmy zostały wyrugowane i zastąpione nazwami oryginalnymi. Raczej bym nie wchodził do tej wody, chyba, że ktoś nie obawia się wód niepewnych. Chciałbym mieć chociaż wrażenie, że czytałem taką samą książkę co większość. Natomiast przy drugiej lekturze - w ramach eksperymentu - można sobie takiego Łozińskiego poczytać, jeśli ktoś ma czas i chęć, a Bagosz z Włości mu nie przeszkadza. Ale wtedy trzeba sobie poszukać takich właśnie pierwszych wydań z łozizmami, gdzie jeszcze występują.

O tłumaczeniu Frąców słyszałem zaś tyle, że jest najbardziej przyjazne dla początkującego czytelnika - cokolwiek to znaczy. Odbieram to tak, że język został w jakiś sposób uproszczony i dopasowany do dzisiejszych standardów, żeby człowiek nie łamał sobie za bardzo głowy nad złożonymi zdaniami pachnącymi "starością". Nie wiem jak znosi to klimat "Władcy Pierścieni", który jest jednak pisany w taki a nie inny sposób. W końcu autor pisał książkę w pierwszej połowie XX w. a nie na przełomie XX i XXI.

Polecam poczytać np. to http://www.biblionet...t.aspx?id=11408. Bardzo fajna dyskusja, z której jasno wynika, że jedni wolą Wielkanoc, a drudzy Boże Narodzenie. Ja jednak wolę Skibniewską. Z braku laku zdecydowałbym się na Frąców.

Albo to http://www.tlumok.re....pl/lozins1.htm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za te linki, ten drugi przejrzałem i jestem w szoku. Chociażby pierwszy wers tego wiersza na dole strony:

"In the lands of Mordor, where the shadows lie". No dobra, ja umiem angielski(według mnie) całkiem dobrze i bez problemu rozumiem, co znaczy powyższy cytat. Ale żeby tenże fragment przetłumaczyć na:

"W Mordorze, którego moc zwycięży niechciana". Toż to całkowicie zmienia sens! W tym linku jest dużo niezłych "perełek", które czasami zmieniają totalnie znaczenie. No ale na szczęście zdobyłem pierwszy tom w przekładzie Skibniewskiej, także nic tylko czytać :). Swoją drogą, książka nie nazywa się "WP Drużyna Pierścienia", lecz nosi nazwę "WP Wyprawa". Byłem tym zaskoczony, ale pani w bibliotece powiedziała mi że "... Drużyna Pierścienia" to nazwa tylko filmu. No ale to bez znaczenia. Ważne że jest. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wyprawa" to jaknajbardziej dobra nazwa
No, jednak nie. Tytuł oryginalny to Fellowship of the Ring - jakiś taki mało "wyprawowy".
Chyba nawet lepiej pasuje niż "Drużyna pierścienia"
Wychodzi na to, że Skibniewska napisała lepszego Władcę niż Tolkien. ;)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tzar

Akurat mam wrażenie, że sam Tolkien nie obraziłby się za przetłumaczenie pierwszej książki jako "Wyprawa". Osobiście mam tłumaczenie Skibniewskiej, w którym jest właśnie taki tytuł. Chociaż oczywiście "Drużyna Pierścienia" po prostu lepiej brzmi i jest zgodna z oficjalnym tytułem. Ostatnio w sklepie spotkałem się z "Bractwem Pierścienia". Takiego tłumaczenia pojąć nie mogłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle główne zarzuty pod adresem Łozińskiego to właśnie te tłumaczenia nazw własnych. Ale też nie wszystkich. Koń Gandalfa, Shadowfax u pani Skibniewskiej to Gryf, u Łozińkiego - Cienistogrzywy. Dla znających angielski zagadka - które tłumaczenie wierniejsze? Które ładniejsze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koń Gandalfa, Shadowfax u pani Skibniewskiej to Gryf, u Łozińkiego - Cienistogrzywy. Dla znających angielski zagadka - które tłumaczenie wierniejsze? Które ładniejsze?

U Łozińskiego był Szarogrzywy. Razem z Łazikiem po Helmowym Parowie hasali. ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...