Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

LordArthasMenethil

"Władca Pierścieni" ("The Lord of the Rings"), J.R.R. Tolkien

Polecane posty

Co do tytułu, Skibniewska po prostu kierowała się tematyką książki i zmieniła jej tytuł. Mi się osobiście bardziej podoba Drużyna Pierścienia, choć Wyprawa też ni brzmi źle. Chociaż tak naprawdę, jakie to ma znaczenie? Jest fajna książka, to co mnie obchodzi czy tytuł jest taki czy inny?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jonathan_Farmer

"W Mordorze, którego moc zwycięży niechciana". Toż to całkowicie zmienia sens!

Mam takie samo zdanie i uważam, że tłumacz jest od tłumaczenia, a nie od pisania swojej książki na podstawie oryginału. Ponieważ nie jestem poliglotą i nie potrafię czytać książek w oryginalnych językach to chciałbym, aby tłumacz przekazał mi treść możliwie najwierniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aby tłumacz przekazał mi treść możliwie najwierniej.

Czasem się nie da. Często jest tak, że określony zwrot, czy zdanie można przetłumaczyć różnymi słowami. Bardziej chodzi o to, żeby tłumacz oddał sens zdania. A ten został u Łozińskiego w większości oddany. No bo co to za różnica Chude Lata u Skibniewskiej, a Głodne Lata u Łozińskiego? Najczęściej tłumacz musi się też wykazać inwencją.

Albo takie zdanie dotyczące Golluma:

Lecz po wiekach samotności i mroków serce Golluma znikczemniało...
Wszelako po długich latach spędzonych w ciemności w sercu Gulluma zamieszkał mrok...

W kórym sens jest mniej więcej ten sam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A powiedzenie o tłumaczeniu wiernym i pięknym znasz? Bo bardzo często tłumacz staje przed sytuacją bez wyjścia - nieprzetłumaczalny żart lub gierka słowna to twarde orzechy do zgryzienia. Musisz wziąć poprawkę na to, że książka tylko z wierzchu jest zbiorem słów, które da się przełożyć - pod tym wszystkim kryją się pewne emocje, jak również to, co mają wzbudzić u czytelnika. Co z tego, że dajmy na to wiersz będzie ślicznie przełożony słowo po słowie, jeśli z jego "ducha" nic nie zostało? Czasem lepiej jest oddać sens niż kształt zdania. Kiedy zdecydować się na co - to już zagwozdka dla tłumacza. Dlatego jedne przekłady cieszą się większą popularnością, inne mniejszą.

Ja Tolkiena czytałem pierwszy raz w tłumaczeniu pani Skibniewskiej, potem przy próbie czytania Łozińskiego poległem, bo Łazik powodował u mnie niekontrolowane wybuchy śmiechu. Ale na pewno są tacy, którym przekład pana Jerzego podoba się bardziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jonathan_Farmer

Rzeczywiście może lepiej by brzmiało, gdybym napisał, najwierniej jak to możliwe zachowując sens, ducha itd., ale miałem nadzieję, że to oczywiste, że sens musi zostać zachowany. Celowo nie chcę wdawać się w rozmontowywanie zdań i analizę czy takie słowo jest dobre, czy inne byłoby lepsze chociaż znaczą to samo, bo nie odebrałem takiego wykształcenia, które by mnie do takiej dyskusji gruntownie przygotowało. A nawet gdybym był to i tak zaraz zaczęłaby się jałowa polemika, które święta bardziej cenimy, a czy naprawdę jest to komuś potrzebne? Internet kipi od takich wynurzeń. Można czytać do znudzenia.

Wyraziłem tylko swoje zdanie, że wolałbym przekład najbliższy oryginalnemu, niekoniecznie słowo w słowo, byle zachowany był sens. Za taki uchodzi przekład Skibniewskiej, który mnie się podoba. Chciałbym też móc się potem porozumieć z innymi czytelnikami bez użycia translatora. Wydaje mi się, że pierwsze przekłady Łozińskiego ten drugi warunek uczyniłyby trudnym. Być może kolejne wersje przekładu już nie.

Mnie naprawdę nie interesuje kto co wybierze. Być może kiedyś sam sobie wyszukam pierwszy przekład Łozińskiego i przeczytam w ramach eksperymentu. Na razie jednak nie jestem gotowy na samochód terenowy w świecie fantasy, do tego gadający; musicie mi to wybaczyć wink_prosty2.gif .

Dodam też, że swego czasu nie wiedziałem, że i Diunę ten pan zdążył przełożyć i kupiłem jego wersję. Ale też już poprawioną, bo po swojemu wszystko pokićkał i fani Diuny powiesili na nim psy (bo "święte" jest tłumaczenie Marka Marszała, gdyby ktoś nie wiedział). Wydawca więc poprawił co nieco, ale zostało kilka drobiazgów i fan Diuny wg. Marszała wie, że byli Fremeni, a ja wiem, że Wolanie biggrin_prosty.gif . No, ale sens jest ten sam - dalej mowa o ludziach pustyni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem dzisiaj czytać trylogię i muszę przyznać, że jest to niesamowita powieść. Ogromne brawa dla Tolkiena za stworzenie tak wspaniałego świata. Prawie za każdym razem nie mogłem się oderwać od lektury i pomimo tego, że nie miałem już za bardzo czasu na dalsze czytanie, zaczynałem kolejny rozdział. smile_prosty.gif Oczywiście, zdarzały się nudne momenty, a przez niektóre długie opisy ciężko było przebrnąć, ale jako całość Władca Pierścieni to arcydzieło. Zostały mi jeszcze dodatki, które znajdują się na końcu Powrotu Króla, a po nich zabieram się za Silmarillion. Mam nadzieję, że będzie równie ciekawy. smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej. Mam takie pytanie. Otóż do końca "Powrotu Króla" zostały mi chyba trzy lub cztery rozdziały. Oczywiście cała seria WP bardzo mi się podobała, aczkolwiek do najłatwiejszych nie należy. Ale chodzi mi o to, że już kończę czytać całą trylogię i jednej rzeczy nie do końca rozumiem. Tak naprawdę nic nie wiem o Sauronie. Jedyne co wiadomo to to że jest władcą Mordoru, wykuł Ten Jedyny Pierścień i to by było na tyle. W całej serii nie było ani jednej sceny w której Sauron w swojej siedzibie z kimś np. rozmawiał. Nie było też właściwie nic powiedziane o jego siedzibie. Tak ma być? Czy ja poprostu nieuważnie czytałem? Bo już sam nie wiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę nic nie wiem o Sauronie. Jedyne co wiadomo to to że jest władcą Mordoru, wykuł Ten Jedyny Pierścień i to by było na tyle. W całej serii nie było ani jednej sceny w której Sauron w swojej siedzibie z kimś np. rozmawiał. Nie było też właściwie nic powiedziane o jego siedzibie.

Tak ma być. Sauron to uosobienie zła, coś o czym wszyscy wiemy, że jest ale raczej nie widzimy go na oczy. Zresztą nie wszystko musi być opisane, czasem ta tajemniczość jest wartością samą w sobie :)

Trzeba też pamiętać, że Sauron utracił swoją cielesną powłokę w chwili, w której Isildur odciął pierścień. Jeżeli chcesz poczytać więcej o "żłym" łap za Silmarillion. Tam Sauron też jest jednym z głównych aktorów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie tak mi się wydawało, że tak ma być. Tylko oczekiwałem że może będzie jakiś jego opis czy coś, ale to że tak baprawdę nic o Sauronie nie wiemy, czyni go jeszcze bardziej tajemniczym i złym. A co do Silmarillionu to nie wiem czy po niego sięgbe. Jest dla mnie jak na razie chyba zbyt trudna literatura. Ale może kiedyś, kto wie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie skończyłem pierwszą część trylogii. Nie raz i nie dwa próbowałem się do niej przekonać i dopiero teraz mi się udało (co zresztą widać w tym temacie, bo co jakiś czas się na temat "Władcy" wypowiadałem).

Chyba największym błędem jaki popełniłem w stosunku do twórczości Tolkiena, jest fakt, że najpierw obejrzałem filmy, a teraz dopiero czytam książki. Brak mi tej niepewności o losy bohaterów i ciągłego wyczekiwania, co też znowu trafi na nich w tej beznadziejnej wyprawie.

Z drugiej strony naturalną rzeczą jest, że książka przedstawia świat autora dogłębniej, czego film nie jest w stanie pokazać. Ponadto mnogość zmian poczynionych przez reżysera, jest tak duża, że miło odkrywa mi się tą historię, jaką była "na prawdę". Btw - ze zmianami reżysera się zgadzam, bo Tolkien niemiłosiernie dłuży, a momentami przynudza (jak choćby podczas pobytu Drużyny w Lothlórien).

Nadal uważam tę książkę za trochę naiwną, ale muszę oddać autorowi, że nie dał plamy, a świat, który pokazał - żyje.

A co do tajemniczości Saurona - mi się to szalenie podoba i chyba jest to najciekawszy element całości. Kim jest, a kim był? Ach! Uwielbiam to w książkach! :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość zlociutki

no nie wiem czy gorsze okladki, jest jedno wydanie w twardej oprawie z zlotymi rantami, wlansie tlumaczenia Skibieniewskiej. Do wszystkich ktorzy dopiero maja zamiar przyczytac Wladce, odkladajcie na bok ksiazki ktore sa przez niego tlumaczone, nie robcie sobie krzywdy, to samo tyczy sie Diuny - Franka Herberta ale to juz temat do innego topica

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem oba przekłady i do Łozińskiego mam pretensje tylko do tłumaczenia "ksywek". "Obieżyświat" bardziej do mnie przemawia niż "Łazik". Do samego języka czy stylu zrażony nie jestem i czytało się tak samo przyjemnie (poza wspomnianymi ksywami).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę skomentować książkę? :D

Władca Pierścieni to jest dzieło wybitne. Wyznaczyło pewien próg, a poprzeczkę postawiło bardzo wysoko. (ale my Polacy umiemy ją przeskoczyć) Niestety z biegiem czasy WP jest, hmm... nudzące. Głównie chodzi mi tutaj o piosenki, wierszyki itd. Jest tego mnóstwo i większość nudzi (piosenka Bibla o kąpieli :O). Przez co całość niestety traci nieco. Wszystkie te melodie to spora część książki a i niejednokrotnie fabuły. Dlatego mało wytrzymały człowiek nie przeczyta Władcy Pierścieni od deski do deski, tym bardziej jeśli będzie szukał szybkiej, wartkiej akcji. Mimo to dobrnąłem poraz drugi do końca tej porzygody, ale Silmarillion był już dla mnie zbyt dużym wyzwaniem(tzn. nie skńczyłem go całego). Podobno najlepsze dzieła się nie starzeją i imponują nawet po czasie. Ja czytałem Władce poraz pierwszy 2 lata temu i doskonale pamiętam, że dałem mu 8. Teraz nie mogę tego zrobić. Mimo, że to wciąż jedna z najlepszych książek fantastycznych to przy natłoku innych wspaniałych dzieł wymięka (Gra o Tron, Wiedźmin, Trylogia Czarnego Maga). Więc nie czyta się tego tak wspaniale jak wcześniej. Ale przez pierwsze wrażenie książka zyskuje bardzo dużo, a ja nie wiem czy kiedyś znów przeczytam , może pokaże dziecku, albo pooglądam świetne mapy i rysunki, bo boje się, że wystawie niższą ocenę a tego bym nie chciał.

7/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz nie mogę tego zrobić. Mimo, że to wciąż jedna z najlepszych książek fantastycznych to przy natłoku innych wspaniałych dzieł wymięka (Gra o Tron, Wiedźmin, Trylogia Czarnego Maga). Więc nie czyta się tego tak wspaniale jak wcześniej.

A książki Lovecrafta są wtórne, bo przecież morskie potwory pojawiają się w Pacific Rim... Błagam, na lekturze nowszej fantastyki Tolkien tylko zyskuje, bo wszędzie widać odwołania i inspiracje do jego twórczości. Nie mogę zrozumieć Twojego stanowiska, chociaż sam z przeczytaniem WP miałem ogromne problemy (jest nudny), to jednak nie uważam, żeby Wiedźminy w jakikolwiek sposób ujmowały 'fajności' całego Śródziemia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze względu na fakt, że jest jednym z prekursorów gatunku i to, że te 'lepsze dzieła' czerpią z niej garściami - tak, czytałbym z wypiekami na twarzy. Nie miałem jeszcze przyjemności z GoT, ale nie spotkałem się jeszcze z tak dobrym, złożonym i oryginalnym światem jak Śródziemie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo, że to wciąż jedna z najlepszych książek fantastycznych to przy natłoku innych wspaniałych dzieł wymięka (Gra o Tron, Wiedźmin, Trylogia Czarnego Maga). Więc nie czyta się tego tak wspaniale jak wcześniej.

Wziąłeś dziwny zestaw do porównania. Z Twojej wypowiedzi wywnioskowałem, że za główny aspekt przyjąłeś wartkość akcji. Trudno się więc z Tobą nie zgodzić - wszystkie te trzy serie w tej sprawie wygrywają. Myślę jednak, że tylko w tym.

Nie należę do czytelników, którzy będą bronić Tolkiena własną piersią, bo sam niespecjalnie przepadam za jego książkami, ale uważam, że porównując Władcę Pierścieni do jakiejkolwiek współczesnej książki fantasy, Władca się broni. Kreacja świata powala na łopatki i mimo olbrzymich inspiracji mitologiami (z rękawa tych elfów i krasnoludów nie wyjął), ogrom pracy był wykonany jego wyobraźnią. Mitologia, język, nazwy własne (mające powód, by nazywać się tak, a nie inaczej) i cała reszta - zdumiewające!

Martin w Pieśni Lodu i Ognia też naśladuje Tolkiena. Sam w jakimś wywiadzie mówił, że konstrukcja Gry o Tron w jego zamierzeniu miała przypominać wyprawę Drużyny pierścienia (najpierw spokojne, rajskie Shire, a potem akcja się rozrasta wraz z rozbiciem się Drużyny).

Sapkowski też czerpie wiele w swoich książkach.

Co do książek Canavan - nie rozumiem, co one tutaj robią :P Nie no tak serio, to sam dobrze się bawiłem, jak je czytałem (fakt, że dawno temu, ale jednak), ale porównywać je do Władcy? Nie, nie, nie... :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio, nie rozróżniasz chyba "bardziej mi się podobało" od "jest lepsze".

WP - GoT >>> GoT lepsza? Tolkien w 6 tomach przedstawił świetną, wielowątkową historię w genialnym i złożonym świecie inspirowanym historią i wszystkimi europejskimi mitologiami. W 6 tomach dokonał czegoś czego Martin nie potrafi zrobić w 8(wiem, że w oryginale jest 6 tomów ale jeśli porównać to objętościowo to polskie wydania GoT i tak są grubsze od oryginalnych wydań WP).

Martin owszem ma wielowątkową fabułę z tą różnicą, że albo zamierza to ciągnąć przez kolejne 50 tomów albo nie zamierza ich kończyć wcale. Podczas gdy Tolkien opiera swój świat na religiach Martin po prostu go tworzy. Sorry ale jakoś zbyt wielu odwołań(do czegokolwiek) w Westeros, Essos i tym 3 kontynencie nie widzę. No nie wiem, może jakaś symbolika w "Others". Martin "rewolucjonizuje" fantasy pod jednym względem:

uśmiercanie postaci

Z tego co pamiętam, historia świata też nie jest jakoś zbyt dobrze opisana, a Tolkien krótkimi tekstami potrafi przedstawić duży jej fragment.

WP - Wiedźmin >>> Lubię obie sagi, jednak Wiedźmina czytam od niedawna(obecnie czytam Czas pogardy - nie hejcić ;P), świata też nie znam za dobrze, więc nie czuję się na siłach tu wypowiadać. Jednak pragnę zwrócić uwagę na same komentarze Sapkowskiego wobec Władcy Pierścieni i Tolkiena oraz to jak mówił o kanonach w gatunku. Tak czy inaczej będąc na 2 tomie, nie stawiałbym w 1 linijce Martina i Sapkowskiego, nie przystoi. ;P

Canavan nie czytałem i czytając kolejne opinie raczej nie zamierzam, cytując "są setki lepszych tytułów do przeczytania".

Podam tu też przykład Czarnej Kompani, którą obecnie czytam. Czytam mi się ją znacznie lepiej i podoba mi się bardziej niż WP za pierwszym przeczytanie;, ciągła wartka akcja, niezła fabuła, dość mroczny klimat i ciekawy sposób narracji, świat też niczego sobie. Jednak gdy zestawię każdy element obiektywnie mogę stwierdzić, że z WP to szans nie ma...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i macie rację, ale to jest tylko moje zdanie. Po prostu dałem te tytuły ze sobą, bo należą do tej samej grupy gatunkowej. Gdybym porównywał Władcę do Bloga osławionego między niewiastami, to rozumiem.

PS

Jest to chyba pierwsze forum, które tak potrafi przedstawić swoje zdanie bez wyzwisk. No i chyba najlepsze na którym mi się tak dyskutuje smile_prosty.gif

Bo tutaj za wyzwiska spotykają przykre konsekwencje :].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...