Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

LordArthasMenethil

"Władca Pierścieni" ("The Lord of the Rings"), J.R.R. Tolkien

Polecane posty

Ja ostatnio nabyłem od pewnego forumowicza calusieńką trylogię Władcy i zacząłem sobie na weekendzie poczytywać co nieco :smile: Przeczytałem malutką cząstkę pierwszego tomu i jestem niezmiernie zachwycony z nabycia całej trylogii. Książkę czyta mi się wyśmienicie i nie żałuję wydanej na niej niemałej kasy. Jeśli świetny klimat z początku książki utrzyma się przez wszystkie tomy, to książki te będą jednymi z genialniejszych, które kiedykolwiek przeczytałem :biggrin:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klimat w tych książkach jest niesamowity... Cały Lotr. Interesujące, że jeden człowiek mógł mieć w głowie tak wspaniały, rozbudowany świat i że udało mu się tak mistrzowsko przelać to na papier. Wyjątkowy objaw geniuszu. Bardzo cenię sobie Tolkiena, z resztą nie tylko jako pisarza.

Co do ulubionych wydarzeń z książki.. bardzo podoba mi się cała pierwsza część Dwóch Wieży. Merry i Pippin u Entów, powrót Gandalfa, świetny wątek ze Żmijowym Językiem, bitwa, zniszczenie twierdzy Sarumana. Cudo, po prostu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno też wpadłem na pomysł, ażeby odświeżyć sobie nieco w głowie historię z WP :) Póki co, zaczynam od swoistego prologu trylogii, a mianowicie... "Hobbita" :)

Czytałem wcześniej opinie, jakoby brakowało w LotR-ze humoru. W "Hobbicie" jest go czasami aż za dużo, co miejscami mocno infantylizuje powieść, ale w gruncie rzeczy... przecież od tego wszystko się zaczęło :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach, pierwsza książka fantasy, jaką przeczytałem. Wypożyczona ze szkolnej biblioteki, chyba pierwsze albo drugie, rozpadające się, wydanie. Pamiętam, to było coś. Niestety, przez to wyznaję jedyne słuszne tłumaczenie pani Skibniewskiej i, gdy chciałem odświeżyć sobie lekturę, nie przebrnąłem prze Łozińskiego.

Sama książka jest ciekawa, ale podział białe-czarne jest aż nazbyt wyraźny. Trochę psuje to ogólne wrażenie (takie są moje przemyślenia teraz, wcześniej byłem nią zachwycony). Nie wszystko dokładnie pamiętam, kilka lat minęło od czasu, gdy ostatni raz miałem z nią styczność, ale najbardziej podobały mi się fragmenty z Entami :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sama książka jest ciekawa, ale podział białe-czarne jest aż nazbyt wyraźny. Trochę psuje to ogólne wrażenie (takie są moje przemyślenia teraz, wcześniej byłem nią zachwycony).

Tolkien chciał zrobić coś na kształt mitologii, więc taki podział w tym kontekście nie dziwi.

Hehe ostatnio gadałem z kumplem o WP i co? Jakiś tydzień temu wypożyczył i czyta. Pewnie zdopingował go fakt, że czytałem już sagę kilkukrotnie, a on tylko dwa razy ;) Myślę, że niedługo odświeżę ją sobie po raz kolejny, tym bardziej że mają u mnie w bibliotece stareńkie wydanie... Usiąść w słoneczne, letnie popołudnie pod drzewem i zagłębić się w lekturze... ;) Idealna sceneria.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, książkę można czytać i kilka(naście/set) razy, a za każdym razem czuć to COŚ.

Dla mnie fenomen Tolkiena polega na tym, iż jego książki, a w szczególności Władca Pierścieni działają jak żadne inne na wyobraźnię. W niewielu innych pozycjach człowiek stara sobie wyobrazić świat stworzony przez twórcę w tak dokładny i szczegółowy sposób.

Kolejnym plusem jest spójność. Rewelacyjne jest to, że można studiować wiele razy różne treści związane ze Śródziemiem, a prawie każda z nich będzie się zazębiała z innymi.

Anyway, chyba najlepiej przedstawiona wizja autora w... filmie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niewielu innych pozycjach człowiek stara sobie wyobrazić świat stworzony przez twórcę w tak dokładny i szczegółowy sposób.

Hmmm... Rozumiem, o co Ci chodzi, ale nieco się przyczepię. Według mnie urok Tolkiena leży także w tym, że nie trzeba bardzo się starać, żeby wyobrazić Śródziemie. Tolkien miał dar do tworzenia bardzo plastycznych opisów. Potrafił przenieść czytelnika do stworzonego przez siebie świata - i działo się bardzo płynnie. Władca Pierścieni był i dla mnie jedną z pierwszych książek fantasty i zadziałał na mnie niemal od początku. Po prostu byłem tam razem z nimi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tolkien miał dar do tworzenia bardzo plastycznych opisów. Potrafił przenieść czytelnika do stworzonego przez siebie świata - i działo się bardzo płynnie.

Moim zdaniem świetnie budował także napięcie. Potrafił wszystko poskładać do kupy tak, że zwykle

odsiecz przybywała w odpowiednim momencie

. Potrafił też przemycić dużo akcentów humorystycznych, które zgrabnie rozbijają patetyczny niekiedy nastrój. Wywody Drzewca, zawsze skore do psot hobbity, czy Tom Bombadil zawsze wywołują na twarzy czytelnika uśmiech...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, WP to nie trylogia! To sześcioksiąg. Sam mam zamiar niedługo przeczytać WP, ale jak przeczytam ostatni tom Sagi o Geralcie. Nie zapomnę jak kiedyś w pół dnia, pół książki "Drużyny Pierścienia" się przeczytało ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największym atutem tej książki jest jej epickość. Jest główny zły, są słabsi dobrzy, są szlachetne elfy i ponure krasnoludy... W tym samym uniwersum są trolle i smoki, jest pierścień władzy...Mimo to trylogia Tolkiena nie jest ani sztuczna, ani przesłodzona...Dla mnie to jest największy sukces.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam nadzieję, że post ten pasuje do tego tematu. Mianowicie: pomyślałem, że czas najwyższy kupić sobie Władcę Pierścieni, naczytałem się jednak o tłumaczeniach i mimo, że zastanawiałem się nad wydaniem zbiorczym z Zysku to naszły mnie wątpliwości. Ponoć Łoziński jest zdecydowanie gorszy od Skibniewskiej - to prawda? Poza tym przy wspomnianym wyżej wydaniu można przeczytać notatkę od wydawcy, że wbrew woli, lecz za zgodą tłumacza wprowadzili jakieś zmiany - czy ktoś z Was czytał to wydanie, mógłby ocenić? I w końcu: które wydanie dostępne obecnie na rynku jest najbardziej godne polecenia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam Władcę Pierścieni w trzech osobnych tomach tłumaczenia Skibiniewskiej i wydaje mi się, że to najlepsze wydanie. U Łozińskiego niektóre nazwy są kompletnie źle przełożone na nasz język, po prostu tłumacz miał taki kaprys i tak przetłumaczył, ale nie ma na to żadnego wyjaśnienia. A jeśli takowe jest, to wręcz śmieszne.

Być może w wydaniu zbiorczym te koszmarne nazwy są poprawione, tego nie wiem. Jest to bardzo możliwe, bo w normalnym tłumaczeniu wygląda to tak, jakby tłumacz robił sobie jaja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U Łozińskiego niektóre nazwy są kompletnie źle przełożone na nasz język, po prostu tłumacz miał taki kaprys i tak przetłumaczył, ale nie ma na to żadnego wyjaśnienia.

Raczej ty nie masz na to żadnego wyjaśnienia. Polecam poczytać ten tekst.

Natomiast pisząc:

A jeśli takowe jest, to wręcz śmieszne.

Pokazujesz swoją ignorancję.

Zmiany wprowadzone przez Zysk to przede wszystkim powrót do nazw własnych (swoją drogą ciekawa jest sprawa Martina i jego PLiO, gdzie mamy obok siebie Królewską Przystań i Winterfell). Zaś samo tłumaczenie Łozińskiego nie jest takie złe - aczkolwiek ogólnie panuje opinia o jego tragicznym poziomie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I w końcu: które wydanie dostępne obecnie na rynku jest najbardziej godne polecenia?
Zadając takie pytanie, mogłeś liczyć tylko na swego rodzaju plebiscyt, i już mamy pierwsze głosy za i przeciw panu Ł. No cóż, moim zdaniem tłumaczenie Łozińskiego wcale nie jest tragiczne, jest bardzo dobre, ale jestem w mniejszości. Przeciwnicy Ł. narzekają właściwie tylko na niepasujący im przekład nazw własnych, co zostało poprawione w nowszych wydaniach (jak zresztą wyczytałeś z notki). Mógłbym tu napisać, żebyś poszedł pod prąd, nie dał się porwać owczemu pędowi i sięgnął po Łozińskiego, ale pewnie i tak nie odniosłoby to skutku. Rób jak uważasz.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumem argumenty tych, którzy popierają pierwszą wersję tłumaczenia Łozińskiego. Tylko, że jeśli ktoś jest anglojęzyczny, to może mieć poważne zastrzeżenia do tego tłumaczenia - mnie ono mierziło. Z drugiej strony podobało mi się tłumaczenie imienia konia Gandalfa, bo ten Gryf Skibniewskiej zbyt fortunny nie był. Ale tego Bagosza przeboleć nie mogę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh.... to ja sobie odświeżę . Pewnego pochmurnego dnia, w szkole, to podajże 4 klasa była :tongue: , rozmyślałem, co ja będę w taką beznadziejną pogodę robił. Aż kolega mówi, miałem pożyczyć taki fajny film koledze, ale nie ma go dziś, jego strata. Chcesz ? I tak zaczęła się najwspanialsza przygoda mojego życia :smile: . Odpalam siadam, trzy godziny minęły, wstaje. W bezruchu po prostu, jakby czas ustał w miejscu. Byłem wstrząśnięty. Rozbity na kawałki. Drugi dzień, druha część, trzeci, trzecia. :wink: Za miesiąc znów obejrzałem . Równocześnie czytając. Ile w tej ksiazce zwrotow akcji. Ilez epickosci. Moje zycie nie mialo by sensu, gdybym nie pozna tej ksiazki :smile: Teraz 4 lata pozniej jestem jej wierny.

Tak wiem to tylko 4 lata, ale dla mnie to duzoooo czasu :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja Wam powiem, że mi się nie podoba Władca Pierścieni. Może dlatego, że przygodę z fantasy zacząłem od Sapkowskiego, a teraz poczytuję Martina, ale chyba nawet nei wpływ dzieł wymienionych autorów sprawił, że nie przepadam za lotrem. Po prostu wydaje mi się dziecinny - jasne podziały na złych i dobrych, piękne słowa, zero bluzgów i drastycznych scen. Po prostu mnie nie kręci.

O ile Hobbit, czyli tam i spowrotem jakoś przemęczyłem i ogólnie uznałem za znośny, to już przy Drużynie Pierścienia i Dwóch Wieżach cały czas miałem ochotę zająć się czym innym, byle nie kontynuowaniem czytania. Ostatecznie nie doczytałem Dwóch Wież i dałem sobie póki co spokój z Tolkienem.

Zdaję sobie sprawę, że to swego rodzaju kanon i brak pelnej znajomości tegoż jest uznawany za potwarz dla fanów fantasy, ale cóż, nic nie poradzę ;). Choć pewnie kiedyś powrócę by dać jeszcze jedną szansę Władcy Pierścieni ;).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu wydaje mi się dziecinny - jasne podziały na złych i dobrych, piękne słowa, zero bluzgów i drastycznych scen. Po prostu mnie nie kręci.

Może trochę off-topic, ale w takim razie za dziecinny musisz uznać całe high/heroic fantasy gdzie kluczowym, zazwyczaj, elementem dla historii jest walka z pradawnym złem i dosyć klarowny podział na dobrych/złych bez wyeksploatowanego grey morality :D Choć, jak podaje tam angielska wikia, to m.in przez Martina pewne elementy w heroic zaczęły się zmieniać jak właśnie podział na "bohaterów" i "złoczyńców" co oczywiście samej książce się chwali, ale to przyszło później... Nie zapominajmy jednak, że Tolkien generalnie przebił drogę fantasy do popularności ^_^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aragorn, co tu dużo gadać, najciekawsza postać w książce, przynajmniej moim zdaniem,

mroczny, tajemniczy człowiek przynajmniej na początku, bo potem poznajemy go bardziej.

Boromir, szkoda chłopa, przypominał mi Aragorna tylko tylko postępował bardziej chaotycznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do ekspertów od Władcy Pierścieni a dokładniej chodzi o tłumaczenie. Zauważyłem ostatnio, że Amber wznawia w nowym wydaniu Trylogie Władcy Pierścieni i chciałbym sobie sprawić taki prezent. Ale zastanawiam się jakie to jest tłumaczenie? Czy to jest naprawdę ważne jakiego tłumacza wybrać? Czy odczuję czytając różnicę? Mam nadzieję, że mi wyjaśnicie i pomożecie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem do czynienia z dwoma tłumaczeniami. Wypożyczyłem WP z biblioteki i było to tłumaczenie Łozińskiego. Z racji tego, że byłem po filmach już, to nie mogłem znieść "Bagosza", czy też Aragorn - "Łazik" xD Oddałem i kupiłem sobie z tłumaczeniem Skibniewskiej i jest ono chyba najlepsze. Z tego co jakiś czas temu wyczytałem, to Skibniewska konsultowała się z samym Tolkienem. Czy to prawda, to nie wiem, ale tłumaczenie jest świetne.

Jest też jakieś Frąców, z którym nie miałem styczności, ale z tego można wyczytać to język w nim jest bardziej "współczesny". Jednak ja polecam tłumaczenie Marii Skibniewskiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...