Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

LordArthasMenethil

"Władca Pierścieni" ("The Lord of the Rings"), J.R.R. Tolkien

Polecane posty

@ phate - jest dzieckiem epoki powrotu do obrazków. Dzieckiem ruchomych obrazków z pudełka/białego ekranu. Niezbyt fajna sprawa, ale teraz będzie takich coraz więcej, niestety. Film w porównaniu z książką jest płytki jak sadzawka w lecie. I zbyt patetyczny, w książce zabawne elementy łagodzą to całe napompowanie i nadymanie walki dobra ze złem. W filmie jest tylko to... Trudno nazywać się fanem WP bez znajomości książki, to moim zdaniem zakrawa na jakiś ponury żart.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja, to tak jakby pisać poradnik turystyczny nie wychodząc z domu...

Film nie jest zły jako film, ale moim zdaniem zawodzi jako adaptacja książki. Dla kogoś kto czytał jest tam za wiele małych zmian, które jednak mocno (przynajmniej mnie) wpieniały. Kilka postaci wyleciało w ogóle, kilka zachowuje się inaczej niż w książce - to nie to samo.

Pod względem formy - arcydzieło (zasłużone Oscary), ale treść - no cóż...

PS Moja młodsza o klika lat kuzynka jest fanka Harry Pottera, bo widziała wszystkie dotychczasowe filmy. A książki nie chce czytać, bo to zajmie więcej cennego czasu niż film. :down:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiązując do filmów, to muszę przyznać że sceny bitew i walk były dla mnie o wiele bardziej satysfakcjonujące i zrobione z większym rozmachem niż w książce. A doskonałym przykładem może być scena walki przy grobie Balina w Morii. W książce wydaje mi się trochę bez wyrazu, za to w filmie zrobiona jest świetnie i... bardziej epicko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS Moja młodsza o klika lat kuzynka jest fanka Harry Pottera, bo widziała wszystkie dotychczasowe filmy. A książki nie chce czytać, bo to zajmie więcej cennego czasu niż film. :down:

Filmy o Harrym Potterze są denne moim zdaniem. Nie uważam za fanów nikogo kto nie przeczytał książkowej wersji, w filmie jest tylkoe przekłamań, często diametralnie zmieniających sens, nowe zupełnie neipotrzebmne sceny, reszta wycięta. Przy oglądaniu 4 części hp chciałem wyjśc z kina. Jestem zwolennikiem jak najwierniejszego przenoszenia na ekran powieści ale filmowy Władca bardzo mi się podobał i nie wkurzały mnie żadne nieścisłości, świetny film który jest godną adaptacją książkowego arcydzieła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tur

Elementy humorystyczne w filmie zostały wycięte. Brutalnie wywalone. Np. Fragment po którym w książce tarzałem się ze śmiechu, jest tylko w edycji rozszerzonej.

Mówię tu o jakże ważnej chwili w Dwóch Wieżach, gdy następuje podliczenie zabitych przez Legolasa i Gimliego. I w książce, i w filmie rewelacyjny moment. Ale został wykastrowany(podobnie jak scena, gdy Gimli wchodzi na ścieżkę umarłych.

Jak ostatnio to obejrzałem to miałem niezłego banana na twarzy).

A co do tego wycinania - dlaczego ZAWSZE wycinają momenty: A. humorystyczne, B. Mało widowiskowe(

ale w LotR zgodne z książką, np. rzeź Uruk-hai po Helmowym Jarze dokonana przez pół-entów

), C. z klimatem, ale mało widowiskowe i nie naruszające wycięciem fabuły.

@Olszes - ja najpierw pokochałem film, a dopiero potem przeczytałem książkę. I właśnie dlatego uważam, że i film, i książka są arcydziełami(ale film - tylko w wersji rozszerzonej i będę się przy tym upierał!).

A tak w ogóle - ostatnio przez obejrzenie filmu na nowo dostałem jazdy na LotR. I depresji lekkiej... bo nie mam jak za Chiny Ludowe wypożyczyć Władcy...

Jak dalej będziesz zapominał o spoilerach, to ja cię wykastruję! [Tur]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet w bardzo długim filmie nie da się zawrzeć wszystkiego, to awykonalne. Władca Pierścieni i tak doczekał się całkiem niezłej ekranizacji. Format filmowy ma pewne ograniczania i zawsze coś będzie wycięte. Gorzej jeśli coś jest doklejane lub zmieniane, to już gorsza sprawa. Dlatego też cieszę się, że Pieśń Lodu i Ognia będzie miało ekranizację serialową i to robioną przez HBO :laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjeżdżamy troszke z tematu "Władcy Pierścieni", ale pozwolę sobie nie zgodzić się z szacownym Qbusiem. Film Wolfganga Petersena "Das Boot" jest najwierniejszą i najdokładniejszą ekranizacja jaką kiedykolwiek widziałem (choć trzeba przyznać, że w wersji rezyserskiej).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Władca pierścieni.

Tak brawa dla Tolkiena za stworzenie tego pięknego świata. Może i przeszkadza to że bohaterowie są bez skazy

no, ale to ma naprawdę być książka gdzie dobro zwycięża.

Tak się zastanawiam, Tolkien walczył w pierwszej wojnie światowej bodaj że w roku 1916 roku wziął udział m.in. w bitwie nad Sommą, najbardziej krwawej spośród bitew I wojny światowej stracił tam dwóch bliskich przyjaciół sam zachorował na gorączkę okopową. Jak sam kilkakrotnie podkreślał m.in. w przedmowie do Władcy Pierścieni doświadczenia wojny miały mały wpływ na jego twórczość lub zgoła żaden.

Zauważmy jednak że ówczesny Mordor znajdował się na wschodzie. Co możemy(PODKREŚLAM) uznać że to ma nawiazanie ówczesnych Niemiec. Tolkien tworząc śródziemie wzorował się trochę na europie. Ale to tylko moje odczucie. Poza tym Mistrz(tak go należy nazwać) nawiązał mimowolinie chyba do historii polski. Chćby odsiecz Rohirimów gdy oblężone było Minas Tirth, można się pokusić o porównanie do szarży polskiej w Bitwie pod Wiedniem (1683).

W każdym razie Tolkien wymiata:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książkę czytało mi się ... średnio na jeża. Prawdę mówiąc nie trzymała mnie w napięciu. Czytało mi się dobrze - dla zabicia czasu. Kiedy już Frodo z Samem wyruszyli samotnie by stopić pierścień w górach Mordoru czytało mi się coraz gorzej. Fabuła, akcja zaczęły się przeciągać i dłużyć. Jakieś 60 stron do końca zacząłem przeskakiwać linijki, potem całe strony. Potem przekartkowałem jakieś 20 stron i przeczytałem zakończenie i .. nic : ) Czytałem naprawdę lepsze książki choćby Trylogię Robin Hoob - skrytobójca. Lubię czytać fantastykę ale Władcę przełknąłem i sie nie najadłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem fanem wszystkich dzieł Tolkiena. Śródziemie to jest mój ulubiony temat do rozmowy o książkach. Dla mnie "Harry Potter" Rowling i "Opowieści z Narnii" Lewisa jest niczym w porównaniu do bogato opisanego świata Tolkiena. Śródziemie jest tak bogato opisane jak na powieści Fantasy. Dodatki do książek Tolkiena takie jak "Atlas Śródziemia" lub "Encyklopedia Śródziemia" dodatkowo urozmajicają opowieść J.R.R. Tolkiena. Narazie mam:

-Silimarillion

-Niedokończone Opowieści

-Hobbit

-Atlas Śródziemia

-Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie rozumiem, czemu tak nienawidzicie Łozińskiego. Nie bijcie proszę, ale ja uważam, że dodaje specyficznego klimatu książce. Krzaty, Gorzaleń, starzyk, łazik, a już szczególnie Baggosz wymiatają ;) Czytałem tylko Drużynę, a raczej Bractwo Pierścienia w przekładzie Łozińskiego, i całkiem mi się podobało. Tłumaczenie Skibniewskiej jest o wiele bardziej drętwe. Chociaż, właśnie czytam Hobbita, i nie powiem, żeby tłumaczenie jakoś strasznie mnie męczyło, a wręcz przeciwnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie czytałem Łozińskiego przekładu. Ale jak przeczytałem o nim na Filmwebie to się uśmiałem. Jestem z tych, którzy nie lubią przekładów nazwisk(wyjątek jeśli chodzi o konieczne zrozumienie żartu - Buog w Muzyce Duszy np. zamiast Gloda). A zmiana ich w taki sposób... Na "swojskie" nazwiska. Taaa. Swojskość w "krzatach"(tego Łozińskiemu nie wybaczę!) mnie rozwala ;]

A tak w ogóle to zamierzam LOTR kupić całą trylogie. W normalnym przekładzie oczywiście. I oczywiście w tej pięknej wersji z rysunkami pana Alana Lee. 150 zeta pójdzie, ale za Chiny Ludowe nie kupie tej wersji z tłumaczeniem Łozińskiego w miękkiej okładce za 6 dyszek. Jak już kupować to coś dobrego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety mam wszystkie 3 przekłady pana Łozińskiego... Książki kupowali wtedy rodzice, ja chodziłem do podstawówki to było mi wszystko jedno. Ale i tak od razu się w książce zakochałem :D Potem przyszedł czas na Hobbita i Silmarilion, ale już w normalnych przekładach. Niestety zapowiada się, że będę musiał wyłożyć kasę na nowe książki w jakiejś twardej oprawie a stare pewnie oddam do biblioteki - widać na nich te lata użytkowania (a użytkowane były często i gęsto :D).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetne. Po prostu genialne :happy:

To Władca Pierścieni i Gothic zbudowały mój kanon fantasy, którego żaden WoW, Tibia czy inny badziew nie zdoła nawet ułamać

Co do przekładu - Macie tę pozycję?

J-R-R-Tolkien-Wladca-pierscieni-32932-bi

Jeśli nie, to nie radzę kupować. Nie chodzi o tłumaczenia, bo to sprawa gustu, ale tyle literówek nie było NIGDY w jednej książce. Można się złapać raz czy drugi, ale nie w takich miejscach jak Moria ( grób władcy). Zaraz po znakach runicznych jest tłumaczenie - grób FUNDINA NO ŻESZ KURKA MAĆ! Szkoda, że dostałem ją w prezencie :confused:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem to szczęście, że kupiłem i przeczytałem "Władcę Pierścieni" w trzytomowym wydaniu K.A.W.-u, tłumaczenie M. Skibniewskiej. Od tego czasu minęło dwadzieścia lat z okładem. :ermm:

Powracałem doń jeszcze 3-krotnie, ale za każdym razem tracił część zapamiętanej z dzieciństwa 'magii'. Po prostu sentyment nie wystarcza, a gusta ewoluują z wiekiem i oczytaniem.

Mam do pana Jerzego Łozińskiego zapiekłą złość za tłumaczenie "Diuny"(niech sczeźnie zamknięty w 'hermetyku'! :klnie:), więc przyznaję bez bicia - jestem do niego dozgonnie i nieodwracalnie uprzedzony.

@Chimaira: Elfy w twórczości innych autorów - szczególnie w powieściach "Trzy serca i trzy lwy", "Zaklęty miecz" P. Andersona, "Koncert Nieskończoności" G. Beara - bardziej odpowiadają swym charakterem odpowiednikom z mitologii celtyckiej i skandynawskiej, niż ugrzeczniony, tolkienowski High Folk. Bez względu na uszy, naprawdę wolałbym nie ryzykować zaproszeniem żadnego Sidhe czy Fae do swego pokoju... :ohmy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To właśnie od dzieła J.R.R Tolkiena zaczęła się moja przygoda z literaturą fantasy. Dokładniej od Hobbita, zaraz po nim przyszedł czas na trylogię "Władca Pierścieni", a na koniec zostawiłem sobie Silmarilion. Trudno sklecić mi teraz jakoś w całość swoje przemyślenia bo mają one z grubsza już ponad rok, ale postaram się je jakoś przelać.

Przygody o hobbitach przeczytałem na fali euforii związanej z wydaniem filmu czyli w 2001 r. Akurat gdy kończyłem Hobbita film wszedł do kin. Tak więc wyszło w ten sposób, że wpierw widziałem pierwszy film, a dopiero po nim czytałem książkę i zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu wersja pisana. Bogactwo świata, szczegółowość, sposób pokazania postaci i same postaci też. Po tych paru latach trudno mi dokładnie sobie przypomnieć co tak przykuło wtedy moją uwagę, ale momentalnie stałem się fanem. Później kupiłem kilka opracowań, dużo czytałem na temat samego autora, jego listy oraz biografię. Ostatecznie na maturze 1.5 roku temu na temat wybrałem " Motyw wędrówki w literaturze fantasy " i oczywiście całą wypowiedź oparłem na Hobbicie oraz Władcy Pierścieni. Mimo, że w tym czasie już bardziej zagłębiłem się w fantasy i tak okazał się to najlepszy wybór. WP znałem już prawie na pamięć, bo pomimo czytania wielu innych książek, zawsze znalazłem przez te 7 lat czas na przypomnienie sobie swojego ulubionego tytułu. Bardzo ułatwiło mi to fazę przygotowań i dało bardzo dobre efekty na maturze. Tak więc w pewnym sensie Tolkienowi i jego hobbitom zawdzięczam zainteresowanie literaturą fantasy i banalną ustną maturę z polskiego ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zamierzam w końcu kupić sobie Władcę w jakimś dobrym wydaniu. Na Allegro znalazłem to:

http://allegro.pl/item745245948_tolkien_wl..._3_ksiazek.html

Wszystko ładnie, nowe wydanie, są rysunki, ale pierwszy raz widzę takich tłumaczy (Maria i Cezary Frąc). Chciałem się dowiedzieć czy jest ono (tłumaczenie) w ogóle do przeczytania i czy jest ono bliżej tego Skibniewskiej czy Łozińskiego? A może nawet ktoś ma to samo wydanie i jest w stanie je zrecenzować? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem się dowiedzieć czy jest ono (tłumaczenie) w ogóle do przeczytania i czy jest ono bliżej tego Skibniewskiej czy Łozowskiego? A może nawet ktoś ma to samo wydanie i jest w stanie je zrecenzować? ;)

Nie Łozowski, tylko Łoziński. Ja tam nic do niego nie mam - podobało mi się. Natomiast z tłumaczeniem Frąców zapoznałem się jedynie częściowo, ale mogę powiedzieć, że nazwy własne pozostawili prawie nietknięte, tak jak Skibniewska. Słyszałem nawet opinie, że Frącowie spisali się lepiej, płynniej się czyta "Władcę..." w ich przekładzie.

Tu małe porównanie:

http://members.lycos.co.uk/falvick/tlumaczenia.html

A jak ci się chce czytać, to polecam wątek poświęcony tłumaczeniom na forum Biblionetki. Wiele ciekawych argumentów po wszystkich stronach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem się dowiedzieć czy jest ono (tłumaczenie) w ogóle do przeczytania i czy jest ono bliżej tego Skibniewskiej czy Łozowskiego? A może nawet ktoś ma to samo wydanie i jest w stanie je zrecenzować? ;)

Nie Łozowski, tylko Łoziński.

Poprawione.

Ja tam nic do niego nie mam - podobało mi się. Natomiast z tłumaczeniem Frąców zapoznałem się jedynie częściowo, ale mogę powiedzieć, że nazwy własne pozostawili prawie nietknięte, tak jak Skibniewska. Słyszałem nawet opinie, że Frącowie spisali się lepiej, płynniej się czyta "Władcę..." w ich przekładzie.

Tu małe porównanie:

http://members.lycos.co.uk/falvick/tlumaczenia.html

A jak ci się chce czytać, to polecam wątek poświęcony tłumaczeniom na forum Biblionetki. Wiele ciekawych argumentów po wszystkich stronach.

Poczytałem trochę i chyba całkowicie się już przekonałem do przekładu Frąców. Dzięki za pomoc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sagę "Władcy Pierścieni" przeczytałem niedawno (parę miesięcy temu), zaś 'Hobbita' i 'Dzieci Hurina' w czasach mojej nauki w podstawówce. Cóż mogę rzec... Tolkien stworzył uniwersum idealne niemalże pod każdym względem. Świat Śródziemia tętni życiem, niesamowicie rozbudowaną historią i barwnymi opowieściami. Dla bardzo wielu osób, jest to sztandarowa powieść, na której buduje się światy fantastyczne. I ja się z takimi ludźmi w stu procentach zgadzam. ^^ Niedługo mam zamiar pójść do biblioteki i wypożyczyć 'Silmarillion' - chcę, żeby zauroczenie tym światem trwało jak najdłużej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też 10 lat temu uważałem dzieło Tolkiena za idealne. Aż do czasu gdy spojrzałem na fantasy z innej strony - oczami Sapkowskiego na ten przykład.

I czar prysł, a na wierzch wyszły infantylizmy. Brak znaczącej roli kobiet, bezinteresowne poświęcenie, mało dylematów moralnych, w sumie, proste zwroty akcji, cukier w przemowach bohaterów. No ale to powieść niemalże pionierska dla gatunku, więc wybaczamy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie fenomen Władcy Pierścieni polega na braku konkurencji w czasach, w których się pojawił. Zdaje sobie sprawę, że narażam się teraz ortodoksyjnym fanom - obym przeżył. Sama konstrukcja świata zapiera dech w piersiach, ale im dalej w las, tym więcej kleszczy. O ile pierwszy tom czytałem z przyjemnością, to następne traktowałem jako konieczność. Bohaterowie prawie nie śpią, jedzą co kto napłakał, nie śmierdzą i prawie się nie brudzą. Akcja jest przewidywalna do kwadratu. Chyba nikt nie jest mi wstanie udowodnić, że nie był pewny zniszczenia pierścienia (dosłownie!) w ostatniej chwili. Dodam jeszcze, że wydarzenia, które mają miejsce po zniszczeniu tegoż przedmiotu, są niczym innym jak wodolejstwem i sztucznym przedłużaniem nudnej trzeciej części. Nie ma tego grania na emocjach, tego 'czegoś', co pozwala uwierzyć, że cała ta historia wydarzyła się dawno temu.

Nie będę ukrywał, że chciałem dać jeszcze jedną szanse kultowej już grupce bohaterów. Wyszedłem z założenia, że parę lat minęło i moje postrzeganie literatury w ogóle, jak i w szczególności fantasy, dojrzało od tego czasy. Niestety nie dałem rady przebrnąć przez pierwszy tom.

Tak czy siak, polecam przeczytanie, jakby nie patrzeć pioniera tego gatunku. Poznać go warto, jednak bez wielkich oczekiwań.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bohaterowie prawie nie śpią, jedzą co kto napłakał, nie śmierdzą i prawie się nie brudzą.

No sorry ale ja nie za bardzo chciałbym czytać relacji z kąpieli Aragorna albo o tym jak to gimlii jadł fasolkę.

Akcja jest przewidywalna do kwadratu. Chyba nikt nie jest mi wstanie udowodnić, że nie był pewny zniszczenia pierścienia (dosłownie!) w ostatniej chwili.

Fakt, to, ze Frodo zniszczył pierscien mnie specjalnie nie zdziwiło ale już to co działo się chwile przed jak najbardziej. Dodam jeszcze, ze przynajmniej dla mnie największa magią tej książki nie jest, ze był przewidywalna lub nie ale świetni bohaterowie i to, ze czytająca WP czuje się klimat tej epickiej opowieści.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...