Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Koszykówka

Polecane posty

Tymczasem Marcin Gortat po raz pierwszy od dwóch lat wystąpił w pierwszej piątce Orlando Magic w sezonie zasadniczym. Drużynę z Florydy dopadła grypa żołądkowa, której ofiarą padł też Howard. Polak miał do rozegrania dwa mecze, gdzie mógł pokazać swoją wartość. O ile w pierwszym z Detroit Pistons spisał się bardzo dobrze notując 14 punktów, 11 zbiórek i 3 bloki, to przeciw Milwaukee Bucks było już dużo gorzej. Mecz z "Kozłami" pokazał, że Marcin nie radzi sobie w starciu z klasowymi zawodnikami na swojej pozycji (chociaż przeciwko Duncanowi czy Bynumowi było inaczej). Center Bucks Andrew Bogut nakrył Gortata czapką. Miał 31 punktów i 18 zbiórek, przy ledwie 2 punktach i 10 zbiórkach Polaka, który jeszcze do tego wyleciał z boiska za 6 fauli. Jeśli ten mecz miał coś pokazać, to właśnie to, że Gortat nie jest jeszcze w stanie grać regularnie na wysokim poziomie. Trudno się dziwić jak zazwyczaj wygrzewa ławkę w Orlando.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie się zawiodłem widząc jak Bogut kręci kółeczka wokół Gortata. Z drugiej strony dziwi mnie postawa Magic. Gortat nie dostawał piłek w momentach, w których naprawdę warto było do niego dograć. Trochę szkoda, bo po powrocie Howarda do użyteczności Gortat będzie mógł się pożegnać z pierwszą piątką na długie tygodnie.

MIAMI HEAT REPORT

Wydaje mi się, że mecz w Cleveland był punktem zwrotnym w tym sezonie dla Jamesa. Tłumy w Q Arena buczały, gwizdały i krzyczały na LeBrona przez dobre.. 10 minut. Ekipie Cavaliers pary wystarczyło na niewiele więcej. Wczoraj przeciwko Atlancie Heat zagrali jak drużyna (chociaż czy można to tak nazwać gdy trójka zawodników zdobywa 75 punktów, a pozostała siódemka zaledwie 14). Heat zaczynają się zgrywać dużo wcześniej niż się spodziewałem. Do playoff jeszcze mnóstwo czasu, więc home court adv. jest naprawdę realne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie to zupełnie nie zdziwiło, że Bogut robił z Gortatem co chciał. Jakby nie było nr 1 draftu z 2005 roku. Australijczyk krok po kroku stawał się coraz lepszym koszykarzem i teraz to on jest prawdziwym liderem Bucks. Poza tym gra regularnie, jest podstawową opcją w ataku. Gortat gra od czasu do czasu i jest typowym role playerem od czarnej roboty, któremu Van Gundy każe ograniczać się w ataku. Przez to dostaje mało piłek, więc ciężko od niego wymagać, aby ogrywał Boguta pod koszem w takich meczach.

Skoro mówimy już o Miami Heat, to nie jestem taki pewien, że zdobędą przewagę parkietu. Może na pierwszą rundę. Wygrane z drużynami pokroju Cleveland Cavaliers nie są szczególnym osiągnięciem. Atlanta Hawks to teoretycznie dobry zespół, ale w tzw. statement games wymiękają. Potrafią świetnie obijać średniaków i słabeuszy, a w starciu z poważnymi rywalami zawsze obrywają. Brakuje tam jakiegoś wyrazistego lidera, bo Joe Johnson i jego maksymalny kontrakt to śmiech na sali. Heat zgrywają się dużo wolniej od Boston Celtics sprzed 3 lat. Tam już od pierwszych meczów widać było, że w zespole jest "chemia". Teraz czegoś takiego nie ma, a panowie ewidentnie męczą się grając ze sobą. Głównie chodzi o to, że w Bostonie zawodnicy dopasowali się idealnie. Pierce i Allen są zawodnikami rzucającymi z dystansu i często wchodzącymi pod kosz z pozycji 2 i 3, a Garnett jest czwórką, która podtrafi grać zarówno blisko jak i dalej od kosza. Heat przydałaby się druga piłka, bo zarówno Wade jak i LeBron lubią sobie z nią pobiegać i porozgrywać.

Jeśli prawdą jest to, co napisali w sport.pl o słowach Van Gundy'ego po meczu, to ten trener po raz kolejny się skompromitował. Powiedział, że zostawili Gortata na samotnej wyspie i myślał, że lepiej sobie poradzi. Później dodał, że plan taktyczny na mecz, który ułożył nie był dość dobry, trzeba było pomagać Marcinowi w obronie, ale nie dopasował odpowiednio taktyki. Tylko ręce opadają. Magic nic z tym trenerem nie zwojują.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Eddie House to typowy zadaniowiec. Poza tym nie pasuje on zbytnio do normalnej rotacji Heat.

Dallas po dwunastu wygranych wreszcie polegli. Nie żebym im jakoś źle życzył, ale jakoś nie robi wrażenia na mnie ich gra w sezonie zasadniczym. W zeszłym sezonie o ile dobrze pamiętam też mieli najlepszy winning streak w lidze, a to co się stało w playoff pamiętamy wszyscy. Poszło im jeszcze gorzej niż Cavs. Nie wierzę, że Mavs powtórzą sukces z 2006 i dojdą do finałów. Trochę szkoda, bo Dirk i Kidd to zawodnicy, którzy jak mało kto, zasługują a mistrzowski pierścień.

Trade rumor: Melo chce zmienić klub i wszystko wskazuje na to, że trafi do Knicks. Jeśli ekipa z Big Apple nie odda kogoś wartościowego (Felton, Gallo czy boski rookie - Landry Fields) to Knicksi mogą stać się jednym z pretendentów, nawet do tytułu. Amar'e zaskakująco dobrze się wkręcił do składu. Jeśli z Melo będzie podobnie... ;') Tymczasem w ciągu najbliższych dwóch tygodni Knicks mogą potwierdzić swoją wartość. Celtics, Bulls, OKC, Heat...

A propos Heat: 9 and rollin'... W czwartek do Miami przyjeżdżają koledzy LBJ z Cleveland i nie powinno być problemów ze zdobyciem dziesiątego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze się stało ze Mavs polegli. Chociaż muszę obejrzeć powtórkę bo nadal nie wierzę. Prowadzili nawet 18 punktami ale to jest NBA (nie wazne jaką masz przewagę, jeśli nie grasz konsekwentnie do końca to jestes w dupie). Passa swycięstw Kinick skończy się jutro w meczu z Celtics (chociaż wolałbym aby to Celtowie przegrali) :P a nastepnie pasmo porażek zostanie przedłużone o mecz z Heat :)

Co do sytuacji Carmelo niech jest co ma być, nieważne gdzie odejdzie to mistrzostwa nie zdobędzie. No chyba że bedzie to Heat lub Lakers :P.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze się stało ze Mavs polegli. Chociaż muszę obejrzeć powtórkę bo nadal nie wierzę. Prowadzili nawet 18 punktami ale to jest NBA (nie wazne jaką masz przewagę, jeśli nie grasz konsekwentnie do końca to jestes w [cut]).

To pokazali m.in. Pistons, którzy prowadząc w trzeciej kwarcie u siebie z Raptors różnicą 25 punktów, przegrali. ; )

Passa swycięstw Kinick skończy się jutro w meczu z Celtics (chociaż wolałbym aby to Celtowie przegrali) :P a nastepnie pasmo porażek zostanie przedłużone o mecz z Heat :)

Heat będę kibicował do końca sezonu, a Celtics życzę nawet mistrzostwa ze względu na moją wielką sympatię do Shaq'a, ale tutaj nie porywałbym się na tak szybkie skreślanie Knicks. Stoudemire jest jednym z najlepszych zawodników ligi i zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na pozycji nr 4 (sorry KG). W dodatku ma mocne wsparcie. Z drugiej strony siłą Knicks jest ofensywa, a Celtics i Heat to kolejna pierwsza i druga defensywa ligi, więc NYK się mogą po prostu boleśnie odbić.

Co do sytuacji Carmelo niech jest co ma być, nieważne gdzie odejdzie to mistrzostwa nie zdobędzie. No chyba że bedzie to Heat lub Lakers :P.

Melo ma jeszcze jakieś 10 lat w lidze przed sobą. Może mu się gdzieś to uda. Jest utalentowany, ale także boryka się z kontuzjami. Ciężko cokolwiek prorokować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu nie mogłem sobie odpuścić meczu Celtics - Knicks (chociaż czuję, że po paru ostatnich zarwanych nockach, w sobotę się nawet nie obudzę). Przez całe spotkanie byłem pewien, że Knicksi przedłużą swoją serię zwycięstw. Stoudemire robił pod koszem co chciał, a cała ekipa wyraźnie poradziła sobie z obroną Celtów. Wystarczy powiedzieć, że 116 punktów to najwyższa zdobycz punktowa przeciwników ekipy z Bostonu w tym sezonie. Końcówka niezwykła. Rzut Pierce'a dał przewagę Celtom 0,5 sekundy przed końcem. Gdy już trochę zawiedziony chciałem wyłączać transmisję, Stoudemire zrobił coś niesamowitego i trafił trójkę. Niestety spóźnił się z wypuszczeniem piłki jakieś o jakieś dwie dziesiąte sekundy i rzut nie został zaliczony. Mimo porażki, ten mecz utwierdził mnie w przekonaniu, że Knicksi są zdolni do dokonania wielkich rzeczy w tym sezonie. Celtics jak to Celtics, najlepsza ekipa w tym sezonie. Martwi jednak kontuzja Rondo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Knicksi grają w tym sezonie najlepiej od wielu lat. Już nie pamiętam czasów, kiedy przekreaczali 0.500 wygranych i to aż o tyle gier. Chociaż musimy wziąć poprawkę na dość łatwy terminarz, w którym mierzyli się z Timberwolves, Kings i Warriors, a to nie są najlepsze ekipy w NBA. Tym meczem pokazali, że będą się zaliczać do czołówki Wschodu, być może uda się nawet zepchnąć Atlantę na niższe miejsce. Amare gra kapitalnie w Nowym Jorku i udowadnia wszystkim niedowiarkom (w tym mnie), że jego świetne statystyki w Phoenix nie były wyłącznie zasługą Steve'a Nasha. Wystarczy zresztą popatrzeć na bilans Suns, którzy mają zaledwie 50% zwycięstw i notują spory regres w stosunku do poprzedniego sezonu. Kontuzja Rondo martwi, ale być może nie jest to coś aż tak poważnego, w końcu Rajon schodził z boiska o własnych siłach.

Transfer z udziałem Gortata wydaje się w tym sezonie bardziej niż prawdopodobny. Orlando gra wyraźnie dużo gorzej niż w latach poprzednich. Carter coraz starszy, ale to nie on jest głównym winowajcą. Nelson za bardzo skupia się na kreowaniu własnej osoby zamiast partnerów, a na Rasharda Lewisa aż żal patrzeć. Wydaje mi się, że możliwy jest transfer jednego z wymienionej wyżej dwójki + ktoś z grona Pietrus, Anderson, Gortat. Przydałaby się też zmiana trenera, bo Van Gundy i jego three pointer offense już się dawno wypaliło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie napisać kolejnego posta, bo właśnie rozeszła się wiadomość, która prawdopodobnie zelektryzuje całą Polskę. Marcin Gortat zmienia barwy klubowe w NBA, ale na szczęście nie idzie do jakiegoś wygwizdowa typu Washington Wizards, tylko do całkiem przyjemnie grającej dla oka drużyny z aspiracjami. Dokładnie to do Phoenix Suns. W wymianie pomiędzy klubem z Arizony a Orlando Magic razem z Gortatem powędrowali Vince Carter i Mikael Pietrus, kasa i pick w I rundzie draftu. W drugą stronę poszli Jason Richardson, Hedo Turkoglu który wraca na stare śmieci, oraz Earl Clark. Wymiana co najmniej dziwna jak dla mnie, bo wygląda na bardzo korzystną dla Suns. Do tego był jeszcze deal Waszyngtonem i w zamian za Rasharda Lewisa na Florydę udał się Gilbert Arenas. Nie wiem jak ma to pomóc Orlando, bo skład Nelson, Arenas, Richardson, Turkoglu, Howard prezentuje się w mojej opinii mizernie. Ci goście nie potrafią bronić i tym ruchem Magic w ogóle nie przybliżają się do mistrzostwa. Chyba, że Turkoglu zacznie grać jak dwa lata temu, a Arenas jak Agent Zero z najlepszych lat. W Suns Gortat będzie rywalizował o miejsce w pierwszym składzie z Robinem Lopezem i ma nieporównywalnie większe szanse na grę w pierwszej piątce. Lopez to zdolny wysoki, ale znacznie słabszy od Gortata w obronie. Teraz Suns z Nashem, Carterem, Hillem i Gortatem wygląda naprawdę nieźle. Dodając do tego Frye'a, Childressa, Dudleya, Dragicia, Lopeza i Warricka to robi się bardzo wyrównana ekipa. Jeszcze jeden z lepszych trenerów w lidze Alvin Gentry i Suns mogą naprawdę poprawić swój bilans w tym sezonie. Nash w przeciwieństwie do Nelsona umie i lubi podawać kolegom, znacznie ułatwiając im grę i umożlwiając zdobywanie łatwych punktów. Phoenix Suns zawsze się dobrze oglądało, ale Gortatem w składzie to będzie jeszcze bardziej interesujące.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się. Jak to ma niby pomóc ekipie z Florydy? Turkoglu przestał się angażować już w Toronto (no chyba że powrót do ekipy gdzie wygrał konferencję wróci mu cudownie motywację, w co wątpię). Arenas to już linia prosta do emerytury. Richardson też jest na równi pochyłej. Clark to raczej wielka niewiadoma. Z drugiej strony.. Turk pokazał na MŚ, że potrafi jeszcze grać. Richardson zaliczył kilka niezłych występów, a Arenas jeśli nie będzie przynosił broni do szatni to może być z niego użytek. Nie wiem co o tym myśleć... Zresztą Nelson <<< Nash. Z takimi zawodnikami jak Carter i Pietrus naprawdę można pograć. Gortata zostawiłem na deser. Mimo tego, że według mnie nie nadaje się on na pierwszopiątkowego centra to zawsze był raczej niedoceniany przez kolegów. Nash dzieli piłkę jak mało kto w lidze, więc i Marcin ma szansę na większe zdobycze + brak Howarda, czyli konkurencji nie do przejścia. Najbardziej żal mi właśnie Howarda. Sprowadzanie emerytów nie pomoże mu w zdobyciu pierścienia. Ekipie z Orlando przydałby się rozgrywający. Np. CP3. Lewis jest pod formą, więc nie wierzę, że pomoże Czarodziejom ze stolicy.

@Gortat - Ja bym go widział w Miami. A co? :P Tam miałby szansę przegryźć się nawet do pierwszej piątki, bo centrów Heat mają naprawdę słabiutkich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Richardson też jest na równi pochyłej.

Znając sztab medyczny Suns, który potrafił poradzić sobie z kontuzjami wiekowych zawodników takich jak np. Shaq, to Vince Carter może okazać się bardzo dobrym wyborem. Nie zdziwiłbym się jakby JRich zaczął łapać jakieś urazy grając w Orlando. Poza tym Carter będzie teraz miał do pomocy Nasha, który w każdym spotkaniu stworzy mu kilka czystych okazji do zdobycia punktów, a Richardson będzie musiał się męczyć z Nelsonem, który potrafi dogrywać tylko pod kosz do Howarda i na tym się jego umiejętności jako rozgrywającego kończą. Poza tym niedoceniany Pietrus, który ponoć miał konflikt z Van Gundym, ale potrafił wnieść wiele do zespołu - świetny strzelec i solidny obrońca. Gentry może skonstruować tam naprawdę wszystko i wystawić praktycznie dwie świetne piątki, bo dysponuje naprawdę silną kadrą. Z rekacji kibiców Suns na ten transfer, to zauważyłem, że wszyscy się strasznie radują, że pozbyli się ogromnego kontraktu Hedo, który zarabiał dużo, a był zupełnie bezproduktywny.

Clark to raczej wielka niewiadoma.

To raczej nic więcej jak przeciętniak, który zostanie w tej lidze na kilka sezonów. Będzie pełnił rolę Gortata w Orlando i wchodził na ogony za Howarda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie pełnił rolę Gortata w Orlando i wchodził na ogony za Howarda.

Jak dla mnie Gortat jest fantastycznym zmiennikiem. Biorąc pod uwagę skłonność Howarda do łapania fauli w playoff, to decyzja o wypuszczeniu Gortata jest co najmniej głupia. W Suns Marcin będzie grał jako back up Lopeza i dzięki temu Channing Frye, który był na siłę wpychany na centra, będzie mógł grać na swojej domyślnej ''czwórce''. Pietrus może się okazać dobrym uzupełnieniem za Barbosę, który wybył do Toronto. Carter jak złapie swój rytm (+ dostanie kilka piłek od Nasha) to potrafi być kluczowym zawodnikiem. IMO dream deal dla Suns.

A tak już bardziej konkretnie. Nowe składy zagrają już dzisiaj?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak to będzie w przypadku Orlando Magic, które gra dzisiaj z Philadephią 76ers, bo być może gracze z Arizony nie zdążą dotrzeć na Wschodnie Wybrzeże na czas, ale z naszej perspektywy ważniejsze będzie niedzielne spotkanie Phoenix Suns z Oklahomą. Wątpie, żeby nowi nie zagrali w tym spotkaniu, bo każdy mecz jest bardzo ważny i to byłoby istotne wsparcie dla drużyny. Poza tym Gentry musiałby grać mniejszą liczbą zawodników. Wydaje mi się, że Gortat, VC i Pietrus dotrą na czas i zagrają jakieś minuty. Mam nadzieję, że Gortat sprawdzi się jako starter/ważny zmiennik w Suns.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i Gortat w moim ulubionym klubie z NBA :smile: Prędzęj czy póżniej można się było tego spodziewać, sądząc po wywiadach w których Marcin oczekiwał większej ilości minut. A jeśli Howard nie ma problemów z faulami, to występy Gortata jeśli są to naprawdę znikome. Mam nadzieję że teraz MG pokaże dobrą grę przez większą ilość minut niż to było w Orlando.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pilna informacja dla wszystkich miłośników NBA i w ogóle dla wszystkich, którzy chcą obejrzeć jakieś mecze! NBA udostępniła właśnie na swojej stronie internetowej specjalną promocję z okazji Świąt. Do 1 stycznia można użyć specjalnego kodu, który umożliwi nam oglądanie całkowicie za darmo wszystkich meczy NBA. Mowa tutaj o dostępie do usługi NBA League Pass, która normalnie kosztuje spore pieniądze. Oczywiście jest mały haczyk. Jak się wykorzysta swój kod promocyjny, to ma się dostęp do League Passa tylko na jeden dzień. Ja swój już wykorzystałem, bo dzisiaj jest mnóstwo ciekawych spotkań i postaram się obejrzeć je wszystkie. Wchodząc na https://ilp.nba.com/nbalp/secure/registerform# i rejestrując swoje konto musimy w polu "promotion code" po prawej wpisać NBAHOLIDAY. Mam nadzieję, że nie dostanie mi się za tą informację od moderacji, ale nie robię tego na zasadzie reklamy, ale aby przekazać wszystkim zainteresowanym iż jest legalna i bezpłatna możliwość obejrzenia kilku spotkań NBA i to u samego źródła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem ostatni mecz Phoenix Suns z LA Clippers. Muszę przyznać, że sporo się pomyliłem w ocenie Griffina. Wydawało mi się, że cały szum wokół tego zawodnika jest przesadny. Wczoraj po raz pierwszy widziałem go w akcji i zagrał porywająco. Agresywny na tablicach, efektowny pod koszem. Oprócz tego świetnie rzuca wolne. Przyszła gwiazda NBA i jak na razie zdecydowany Rookie of the Year, choć przed sezonem widziałem w tej roli Walla. Pierwsza połowa w wykonaniu Suns to dramat. Ponad 60 punktów straconych. Straszna obrona na obwodzie, rozgrywający przedzierali się przez pierwszą linię i albo kończyło się na łatwych jumperach, albo na pomocy od podkoszowego i dograniu pod kosz do niepilnowanego zawodnika. W drugiej połowie Hill przykrył Griffina i praktycznie wyłączył go z gry. Gortat też kilka razy zaimponował komentatorom telewizji Suns, tym jak powalił młodego gwiazdora i mocno przytrzymał go na zasłonie. Twarda gra była tym czego zespół potrzebował. W końcówce rozstrzelał się Pietrus i na 22 sekundy do końca Suns mieli tylko jednopunktową stratę 103-104. Szkoda, że nie zostało np. 30 sekund, bo wtedy mogliby spróbować bronić i przeprowadzić swoją akcję, a tak konieczny był faul. Dwa rzuty wolne trafione, więc trzeba było rzucać za trzy żeby doprowadzić do dogrywki. Szkoda, że Suns nawet nie spróbowali, bo piłkę dał sobie zabrać Pietrus. Gortat ogólnie dość pozytywnie. 11 punktów, 5 zbiórek, po bloku, asyście i przechwycie. Do tego wymusił kilka ofensywnych fauli rywali. Zabrakło mi jednak zdecydowanego ataku na obręcz przeciwnika. Wszystkie punkty Gortat zdobywał półhakami, albo jumperami. Gdyby wbijał się pod kosz, to trafiałby więcej rzutów, bo z tej strefy jest najskuteczniejszy. Do tego jeszcze za często wychodził ze swojej strefy pod koszem. Tym samym zebrał mało piłek na bronionej tablicy. Gdyby skończył z double-double 11 pkt/10 zbiórek to zupełnie inna byłaby jego ocena. Tzn. krytycy nie wysuwaliby argumentów, że Suns wciąż potrzebują zbierającego. Kolejna rzecz to zbiórki w ofensywie. Kilka się przydarzyło, ale często stawiał zasłonę i po rzucie zamiast wbiegać i próbować zebrać wracał na własną połowę. Gdyby zajmował pozycję gdzieś pod koszem to miałby większą szansę zebrać piłkę. Teraz Phoenix grają kilka spotkań ze słabszymi zespołami. Po kolei z Sixers, Pistons i Sacramento Kings. Zobaczymy jak poradzi sobie Marcin, ale pozytywem jest to, że przez większość spotkania Gentry zaufał właśnie jemu, a nie Lopezowi. Dodając do tego, że dopiero od tygodnia jest w klubie i trener w kluczowych momentach polega właśnie na nim. Zobaczymy co będzie dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że spędzam święta u rodziców, to mogłem wczoraj ten mecz obejrzeć w HD na C+ wygodnie siedząc w fotelu. Jest tak zdecydowanie wygodniej niż cisnąć się przed laptopem i z pewnością w następnym sezonie zainteresuję się odbiorem jakiejś amerykańskiej telewizji. Obecnie na swojej platformie mam ESPN America, na którym koszykówki nie ma dużo, bo jest tylko NCAA Basketball. Ale to tak offtopując trochę ;)

Wczorajszy mecz oglądało się przyjemnie i postaram się tylko w punktach podać co mi się podobało, a co nie.

*Clippers to ekipa o niesamowitym potencjale. Wczoraj oprócz Gordona i Griffina w pamięć zapadli mi najbardziej Foye i Aminu. Ten ostatni ukradł nadzieje Suns notując 2 ważne przechwyty w końcówce.

*Griffin to bestia i dzięki niemu udział Clippers w playoff to kwestia dwóch lub trzech sezonów (chociaż tego proszę nie cytować w przyszłości).

*Suns nie mają obrony. Żal było patrzeć jak na obwodzie piłkę dostawali niekryci zawodnicy Clips, którzy bezlitośnie wykorzystywali kolejne okazje do powiększenia swojego rezultatu.

*Pietrus pasuje do ofensywy Suns jak mało kto. Wczoraj pokazał, że mój niepokój związany z brakiem J Richardsona w Suns jest zupełnie bezzasadny. Pietrus w ofensywie nie odstaje, a w dodatku jest zdecydowanie lepszym obrońcą.

*Gortat jak najbardziej na plus. Mam podobne zastrzeżenia jak kolega wyżej, ale widać że Marcin jest głodny gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie dziwię, że Clippers mają potencjał. Praktycznie sezon w sezon (poza rokiem 2006, kiedy doszli do II rundy Playoffs) są na bardzo niskim miejscu. Trzy lata temu mieli 12 miejsce na Zachodzie, później przedostatnie w całej lidze, a rok temu znowu 12 na Zachodzie. Dzięki temu w każdym drafcie wybierają zawodnika z wysokim numerem. Ostatnio byli to Eric Gordon, Blake Griffin i Aminu. Problemem Clippers jest to, że trenerzy nie potrafią z takiej ilości utalentowanych zawodników stworzyć zespołu. Mając w zespole jako rozgrywającego Barona Daviesa, Erica Gordona na dwójce, Aminu, Griffina i Kamana na centrze to powinni bić się o Playoffs. Wydaje mi się, że brakuje im takiej pełnoprawnej trójki. Jak na razie Aminu nie jest jeszcze takim wymiataczem jak Griffin czy Gordon, ale zobaczymy jak się rozwinie. Jak na razie ludzie nie przychodzą żeby oglądać zwycięstwa, ale fantastyczne dunki Griffina i Gordona.

Jestem niezmiernie ciekaw jak Vince Carter spisze się w barwach "Słońc". Być może ten trade okaże się dla Suns zabójczy. Jeśli Gortat zacznie wykręcać co mecz double-double, Pietrus rzucac po 10+ punktów, a do tego Carter ok. 20, to będzie to świetna zmiana. W pierwszym meczu z Heat ławka zanotowała najgorszy wynik w sezonie zdobywając 11 punktów. Nie znam dokładnych statystyk, ale wczoraj był chyba najlepszy wynik, bo rezerwowi zgromadzili aż 43. Największa dziura w składzie Phoenix to pozycja nr 4. Gdyby w tym zespole był Amare to by walczyli o mistrzostwo. Jak na razie zostają z Fryem, który kiepsko broni a w ataku punktuje z dystansu i nie można na niego liczyć pod tablicami. Do tego dochodzi Warrick, którego jedyną umiejętnością jest robienie efektownych wsadów. Nie radzi sobie ani w ataku, ani tym bardziej w obronie i na deskach. Phoenix zrobiłoby ciekawie, gdyby odesłało np. Nasha w pakiecie z Warrickiem albo Fryem w zamian za Feltona i Wilsona Chandlera. Straciliby gwiazdę, ale zyskali świetnego rozgrywającego i zapełnili lukę na PF.

EDIT: Warto też zauważyć, że ostatnio Clipps grają dużo lepiej niż na początku sezonu. Z ostatnich 5 spotkań wygrali aż 4.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Suns wreszcie się przełamali i po czterech porażkach wygrali. Nie żeby Pistons byli jakimś zagrożeniem, bo jest to IMO najgorzej prezentująca się ekipa w lidze. Gortat pomimo tego, że nie zaczyna w pierwszej piątce jest pierwszym podkoszowym w Suns. Zagrał prawie 30 minut (Lopez 12 i nie było to spowodowane faulami). Zaliczył tylko 4 punkty, ale jego wkład w ofensywę był niebagatelny. Meczu nie oglądałem z wiadomych przyczyn i dzisiaj odpaliłem dość obszerny skrót z komentarzem. Gortat ustawiał zasłony i co najważniejsze robił to na co liczyłem. Zmuszał przeciwników do podwajania go i dzięki temu oddawał piłkę na obwód. Stąd 5 asyst (career high? ;p). Liczba zbiórek nie zachwyca, ale jestem pewien, że to się poprawi. Go Suns!

Facepalm play of the day award goes to...

GLEN ''BIG BABY'' DAVIS

Youtube Video ->Oryginalne wideo

KG wracaj :'(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lubro --> Ja oglądałem cały mecz. Gortat zagrał dobrze, bez błędów. Często straszył rywali w defensywie, głównie przy zasłonach, gdy szybko obiegał i pilnował rozgrywającego, aby dać czas swojemu koledze na przebicie się, a następnie szybko wracał. Większość akcji Gortata wyglądała podobnie jak Nasha. Wejście pod kosz i odegranie na obwód. Z tych 5 asyst było chyba 15 punktów, bo wszystkie kończyły się trójkami albo do Vince'a albo Dudleya i Dragicia. Ja bym się nie martwił o te zbiórki Gortata, bo jednak trend jest rosnący. W kolejnych meczach dla Suns notował ich kolejno 4,5,6 a teraz 8. Mogłoby być ich więcej, ale Marcin nie jest tak na nie łapczywy pod własnym koszem. Często widziałem takie sytuacje, w których zostawiał piłkę do zebrania partnerowi. Stąd taki Carter też miał 8 zbiórek. Rzeczywiście w asystach carrier high Gortata, bo poprzedni najlepszy wynik to 2 :wink: Trochę mało się udzielał w defensywie, bo oddał 3 rzuty, z czego 2 były celne. Detroit to nie jest najgorsza drużyna ligi. Ostatnio wygrali z Boston Celtics, a z Chicago Bulls przegrali dopiero w dogrywce. O ile Boston bez Garnetta sobie nie radzi, to Bullsi są jedną z najlepszych drużyn w lidze w ostatnich dniach. Tom Thibodeau zrobił kawał dobrej roboty. Strach się bać, co będzie jak do dyspozycji będzie miał zarówno Noah jak i Boozera. W pierwszych meczach tego sezonu nie mógł zagrać pierwszy, a gdy wrócił to niedługo potem wyleciał Noah. Prawdę mówiąc, to Chicago Bulls wystarczy jeszcze jakiś klasowy SG, żeby otrzymać miano contendera. Piątka z Rosem, Dengiem, Boozerem i Noah robi wrażenie. Tylko na SG są Bogans i Brewer. Gdyby udało im się ściągnąć takiego Stephena Jacksona z Bobcats, to mieliby kompletny skład.

W ostatnim meczu Suns - Pistons facepalm należy się dla Jareda Dudleya. Gdy wchodził pod kosz był faulowany. Wszyscy czekali aż podejdzie rzucać wolne, a ten chodził sobie po parkiecie jakby do niego nic nie docierało. Najpierw wolnego rzucił Dragic z tego wszystkiego. Później wszyscy czekali na Dudleya, a ten zanim się zorientował to minęło trochę czasu. Nawet coach Gentry uśmiał się na ławce :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec kolejnego meczu Suns. Tym razem ulegli 89-94, mimo że w połowie ostatniej kwarty prowadzili 12 punktami. Później miała miejsce seria 19-2 dla Kings, którzy w tym sezonie zawsze mieli problemy ze zdobywaniem punkty w decydujących fragmentach spotkań. Gortat zagrał całkiem dobrze, bo miał 16 punktów (wyrównany rekord kariery), do tego 6 zbiórek i 3 bloki. Tylko Cousins, którego pilnował miał mecz życia i zdobył aż 28 punktów. Szkoda, że w ostatnich fragmentach meczu nie było akcji Nash-Gortat, które wcześniej siały popłoch w szeregach Kings. Gortat odrobił lekcję na tablicach, bo zatrzymał Cousinsa na 8 zbiórkach. Co z tego, skoro zupełnie nie radzili sobie pozostali. Jeśli Garcia robi 11 zbiórek, Landry z ławki 12, a Casspi 10 to coś jest nie tak. Jeszcze słaba skuteczność rzutowa z dystansu i porażka nie dziwi. Szkoda, że w najważniejszym momencie Suns nie pokusili się o granie picków z Gortatem, które zawsze przynosiły punkty lub faule. Cousins kończył mecz z 5 faulami, można go było w ten sposób wyeliminować z gry, ale lepiej było sadzić trójki zza łuku. Gortat dzisiaj trzecim strzelcem zespołu, czekam kiedy uda mu się przekroczyć 20 punktów. Za dwa dni mecz z Lakersami, którzy dostali niezłe lańsko od Grizzlies i to u siebie. Oprócz Kobego nikt nie istniał w tym meczu. Gasol i Bynum bardzo słabo. Może to jest jakaś nadzieja dla Phoenix. Chociaż przeciwko nim wszyscy notują jakieś rekordowe zdobycze. Spodziewam się, że Gortat zadebiutuje w pierwszej piątce, bo Gentry będzie musiał pokryć wysokich Gasola i Bynuma. Dlatego być może Lopez i Gortat wybiegną w jednej piątce. Może ten pomysł zda egzamin i będzie stosowany częściej. Potwierdzają się problemy zdrowotne Lopeza, który mecz kończył z opatrunkiem na kolanie. Chodzą słuchy, że Suns chcą zapakować Warricka, Childressa i Lopeza i pozyskać za to dobrego PF-a w postaci Zacha Randolpha. Randolph gra świetnie w ostatnich meczach. Z Lakers miał więcej punktów niż obaj wysocy LA razem wzięci. Suns zyskaliby zarówno w defensywie, w zbiórkach, a także w kolejnym zawodniku, który potrafi zdobywać punkty. No i wypełniliby wielką dziurę na pozycji nr 4. Piątka Nash - Carter - Hill - Randolph - Gortat na papierze prezentowałaby się świetnie. Po meczu z LAL kolejne ciekawe starcie, bo do Phoenix wraca Amare Stoudemire, ale tym razem reprezentować będzie barwy New York Knicks.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gortat na stałe w pierwszej piątce. Przyznam szczerze, że nie sądziłem że coś takiego nastąpi. W dodatku nie ma co ściemniać. Zagrał dobrze. Pau nie bardzo miał możliwość prowadzenia swojej gry, a trzeba zaznaczyć, że Hiszpan należy do najlepszych ''Big Men'' w lidze (IMO jest lepszy niż Howard). Szkoda, że ''Słońcom'' nie udało się wygrać. Ten sezon może nie przynieść ekipie z Phoenix awansu do playoff. A szkoda.

Anywho. Czy ja dobrze przeczytałem, że w konkursie wsadów wezmą udział B. Griffin, Ibaka, McGee i Jennings? O ile dwóch pierwszych naprawdę chciałem zobaczyć (z naciskiem na Griffina :C) to McGee i Jennings wyglądają dziwnie. Jennings jest malutkim rozgrywającym, którego nie widziałem jeszcze w lidze nad obręczą (no raz na kontrze...). McGee ma niezłe hopki, ale też go nie widzę w tym konkursie. Why? That's why.

DuNkZ uF dA YeAr

Youtube Video ->Oryginalne wideo

Youtube Video ->Oryginalne wideo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że z Lakers Gortat będzie miał akurat słabszy dzień i początek zdawał się to potwierdzać. Więcej niecelnych rzutów, mało zbiórek, 2 straty, W trzeciej kwarcie zaczął świetnie zbierać i trafiać rzuty. W sumie 12 punktów, to aż 2 razy więcej od Gasola, który przecież rzucał częściej. Jednak Lopez znów sobie nie poradził. Gortat prawie wykręcił double-doubla, a przegrana Suns była spowodowana dobrą postawą ławki Lakers, świetnym wejściem z ławki Odoma i dobrą grą Kobiego. Jedyne co zaczyna mi przeszkadzać w Gortacie to fakt zbyt częstego wypowiadania się w mediach. Czasem trzeba sobie odpuścić szczerość i powiedzieć kilka banałów. Marcin powiedział, że 5 ludzi musi skutecznie przepychać się z rywalami, żeby można było ograniczyć zbiórki w ataku. Coś w tym jest bo stanowczo za dużo w ofensywie zbierali Bryant i Odom, którzy grają na pozycjach 2 i 3. Jednak już po raz kolejny brzmi to jak przerzucanie odpowiedzialności na partnerów. Podobnie jak wcześniejsze stwierdzenie, że ciężko coś zebrać jak zespół traci ponad 100 punktów w meczu. Marcin powinien uderzyć się we własne piersi i obiecać poprawę, ciężką pracę na treningach, wziąć winę na siebie (nawet jeśli to nie on byłby odpowiedzialny za taki stan rzeczy). Teraz to wygląda trochę tak jakby wszyscy byli winni tylko nie on. Może to mylne wrażenie, ale z tego co czytałem, to podobne odnoszą lokalni dziennikarze i kibice Suns. Na pewno defensywa Suns wygląda lepiej, ale w ostatnich meczach szwankuje skuteczność. Pietrus miał jeden lepszy mecz. Na razie z całej trójki nowoprzybyłych najrówniej gra właśnie Gortat. Zresztą Vince Carter zdobył ledwie punkt więcej od Polaka przy prawie dwukrotnie większej liczbie oddanych rzutów. Szkoda, że w tym spotkaniu Gortatowi nie udało się zaliczyć pierwszego double-dobule w barwach Suns (w tym sezonie już jedno miał jak Orlando Magic zagrało z Detroit Pistons). Drastycznie wzrosły średnie Gortata jeśli chodzi o ofensywę. W Orlando notował po 4 punkty na mecz, a w Suns aż 10. Trochę zbyt mało wzrosła średnia zbiórek, bo ma ich zaledwie o 1,5 więcej mimo, że przybywa dwa razy dłużej na parkiecie.

Griffin w Slam Dunk Contest. W końcu może konkurs wyjdzie z przeciętności jaka panowała w ostatnich latach. Ja przypominam sobie dwa znakomite występy zawodników, które utkwiły mi w pamięci. Pierwszy to zwycięstwo Josha Smitha w Denver kilka lat temu. Ostatnio porażka Andre Igoudali z Natem Robinsonem. Porażka mówiąc szczerze skandaliczna, bo Robinson wygrał wówczas jedynie dlatego, że był niski i w finale sędzia obniżył Igoudali notę tak skandalicznie (wszyscy po 10,9 a jeden dał 5!) tylko po to żeby były emocje i dogrywka. Dramat. Nie dziwię się obecności McGee. On potrafi efektownie zadunkować, a te jego dwie nieudane próby z tego sezonu świadczą o tym, że ma umiejętności i chce pokazać coś spektakularnego. Podejrzewam, że nie porywałby się na to, gdyby mu na treningach nie wychodziło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...