Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rankin

Temat growy

Polecane posty

9 godzin temu, Aiden napisał:

Amrstrong sramstrong, Monsoon napsuł mi w sumie więcej krwi. 

Na no damage - tak. Na normalnej walce - nie powiedziałbym, mimo że skończyłem z D rating. Najgorszy był phase 2, zaraz po tym, jak rozwaliłeś mu "nogi" i atakował cię dwa razy z dystansu przy pomocy tych swoich sai - przez deszcz i szarogę cholernie ciężko było je sobaczyć, nie mówiąc o perfect parry ._.

Jeśli chodzi o normalną walkę, to imo Sundowner > Sam > Armstrong > Monsoon > Wolf > Mistral. Przed walką z I'M FUCKING INVINCIBLE nigdzie nie było trzeba używać precyzyjnych cięć w slowmo mode, a tu nagle musisz nauczyć się tego w biegu

 

Na no damage - Monsoon = Sundowner (helikopter jest fair z swoim hitscanowym minigunem) > Sam > Armstrong > wszystko inne

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK a zatem dzięki pomocy Laserowego Ducha udało się wczoraj odpalić egzotykę zwaną Project Raid Wind 2: Alltynex na mityczny sprzęt zwany FM-Towns. Zajmie mi ona parę wieczorów, po czym nałapię screenów i napiszę kilka dodatkowych zdań.

Poza tym wczoraj ukończyłem Dead Money do New Vegas. Generalnie dodatek był o wiele za upierdliwy żebym mógł czerpać z niego przyjemność. Mała widoczność, miny, głośniki poustawiane w najzłośliwszych miejscach, niewielkie urozmaicenie lokacji i niezbyt porywająca linia fabularna sprawiły że DLC to oceniam dużo niżej niż podstawkę. Jedyne co mi się podobało to ekstensywne wykorzystywanie SPECIAL i umiejek w dialogach, tym bardziej że to były akurat te w które pakowałem punkty. Teraz zabieram się za Honest Hearts i już mam dylemat czy aby na pewno mi się chce bo na dzień dobry muszę wywalić 60 funtów sprzętu żeby się zmieścić w limicie (100 funtów). Nie mam pojęcia gdzie ja to schowam, o wyrzuceniu/sprzedaży nie ma mowy bo to sprzęt za dziesiątki tysięcy kapsli z którego korzystam regularnie.

W sezonie Diablo III akt trzeci i poziom 51, teraz już leci z górki, wyplucie multishot/full broadside za cały hatred doszczętnie rozwala 3/4 chmar mobków, a gdy zdarza się coś twardszego, stawiam trzy sentry z rakietami i patrzę jak błyskawicznie topnieje hp. Przy dobrym wietrze w tym tygodniu będę miał sezon z głowy, chyba że jest coś żmudnego do zrobienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

te komentarze

Cytat

ale to nie koniec bo następnym razem nie którzy pomyślą dwa razy zamiast rzucać się na jakiś tytuł a jak sytuacja się będzie powtarzać na gminnie to może doprowadzić że ludzie nie będą kupować już gier ale może się mylę może naiwnych ludzi nigdy nie znudzi ciągłe na bijanie w butelkę czy jak to nazwać

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw była moda na hype, potem była moda na narzekanie na niespełnione obietnice (aczkolwiek uzasadniona). Teraz jak widać światowe cebule zwęszyły modę na możliwy refund za grę, w ktorej spędzili ponad 20-30h. Mimo nabijania się z gry na coś takiego ciężko jest spojrzeć inaczej niż z politowaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nabiłam 7 godzin gry w Luciusa. Przez cały ten czas uwierała mnie myśl o straconym potencjale gry. Kilka poprawek, lepsza mimika twarzy (przepraszam, JAKAKOLWIEK mimika byłaby wskazana), może inny styl graficzny (choć obecny pasuje do tematyki gry), kilka sposobów uśmiercania ofiar zamiast jednego, nadanie głównemu bohaterowi osobowości, inna metoda wprowadzania złowieszczych umiejętności Lucka, wybieranie kozłów ofiarnych przez graczy zamiast wypełniania zaleceń gry - mogę się założyć, że dzięki części tych zmian, gra stałaby się godna polecenia.
A tak niestety otrzymaliśmy marnego średniaka.

Lucius z jakiegoś powodu dostał te 6/10 (jego ogólne oceny balansują w tej granicy). Historia przeklętego rodu trzyma się kupy, choć oczywiście można ją określić jako przewidywalną. Sposoby na mordowanie mieszkańców domu sami musimy znaleźć, choć często są podane jak na tacy (np. tytuł rozdziału z nazwą narzędzia zbrodni z pewnością nie utrudnia nam zadania). Tak czy siak, łażenie po domu, a właściwie willi, szukanie śmiercionośnych pigułek, ostrych narzędzi, czy sekretnego pomieszczenia sprawiają frajdę. Niewiele brakuje, żeby poczuć się jak Hitman za młodu (tak, wiem, on akurat został wyprodukowany w dorosłym wieku, ale określenie mi pasowało :D ). 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przebiłem się drugi raz przez Mankind Divided. Tym razem dużo szybciej, bo ebooki zbierałem z guidem, a dzięki temu, że na NG+ miałem wszystkie skille to przeskakiwałem szybko przez lokacje. Jestem pod dużym wrażeniem tego jak świeże było drugie podejście. Okazało się, że za pierwszym razem pominąłem całe questy i lokacje w Pradze. Podejrzewam, że przy trzecim podejściu dalej będę znajdował nowe rzeczy w miejskim hubie. To chyba najbardziej bogate i szczegółowe miasto w jakiejkolwiek grze. Moim zdaniem bije na głowę Novigrad z W3 czy Los Santos z GTAV. Tym razem trochę inaczej podchodziłem też do znanych mi zadań. Okazało się, że jeden z questów pobocznych za pierwszym razem skończyłem w połowie. Teraz podejmując inny wybór pociągnąłem go dalej. Otworzyły mi się też inne sposoby na główne misje. Ogólnie cudo. Gdyby nie to, że Uncharted 4 było z innego świata to Mankind Divided byłby moim GOTY 2016. 

Wiem, że przyjdzie mi poczekać parę lat, ale ekscytująca jest wizja kolejnej gry z serii. Mankind Divided kończy się w momencie kiedy świat zbliża się w kierunku tej serii katastrof w latach 30. Trzęsięnia ziemi w US, rozkład Stanów Zjednoczonych, przejęcie władzy nad światem przez Majestic 12, epidemie w różnych rejonach świata. Zdaje sobie sprawę z tego, że to trochę pozbawia twórców swobody, ale mam nadzieję, że konsekwentnie się będą trzymać ustalonego uniwersum i złapią pierwszego Deus Exa za ogon.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...