Skocz do zawartości
niziołka

Forumowicze o Sobie X

Polecane posty

Jeszcze niedawno byłem przeciwnikiem tej całej cyfryzacji, ale z biegiem czasu coraz bardziej przekonuje się do niektórych jej aspektów. Kupowanie wielu gier, które - nie oszukujmy się - przejdę tylko raz, za grube pieniądze i tylko po to żeby zawalały mój i tak malutki pokój oraz mało pojemne półki przestało być tak fajne jak niegdyś. Owszem, nadal kupuje sporo gier w edycji pudełkowej, ze szczególnym uwzględnieniem tych dla mnie ważnych lecz coraz częściej skłaniam się ku usługom dystrybucji elektronicznej. Steam, GOG, PS +. Można ograć naprawdę sporo za niewielkie pieniądze. Chciałbym mieć czas do wszystkiego wracać po kilka razy.

W sprawie cyfrowych książek i czytników nie jestem dość zorientowany żeby się wypowiedzieć. Podoba mi się pomysł czytników, e-papieru i całej reszty, ale zbyt przyzwyczajony do zwykłego papieru. Muszę kiedyś sobie sprawić taki czytnik, tak dla próby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stingray

No właśnie. Zrezygnowanie z tradycyjnych nośników i pośredników miało obniżyć ceny, a wyszło jak zawsze.

Nie do końca, bo na wyprzedażach steamowych można często kupić tanio fajne gierki.

Aczkolwiek ostatnio tam jakoś ostatnio nie ma fajnych (przynajmniej dla mnie) gierek, a ostatnia wyprzedaż haloweenowa była epic failem, bo bez zastanowienia można wymienić weekendowe, które były dużo lepsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ceny są takie same, a nawet w wielu przypadkach wyższe, a poszczególne sklepy z grami (najczęściej markety typu Media Markt) oferują gierce taniej w dniu premiery, niż na Stimach czy Oridżinach.

Dlatego twierdzę, że ślepe podążanie za nowinkami to czystej wody debilizm. Na chwilę obecną, z tą digitalizacją, próbują nam różne koncerny wmówić, że nowe = lepsze. Bullshit.

Kpina, a co gorsza ludzie i tak to kupują.

Bo ludzie, jako ogół, przedstawiają sobą wręcz żenujący poziom. Przykładów mamy na to aż nadmiar. Jeden właśnie podałeś.

Nie wiem czy ktoś bawił się w obliczanie kosztów, które można by spokojnie odjąć od finalnej ceny elektronicznych gier w porównaniu z 'pudełkami', ale wiem jedno - pazerność sprzedawców cyfrowych kopii jest niebotyczna.

Wyeliminowali koszta produkcji nośnika i opakowania oraz pogonili pośredników. Dzięki temu zysk tamtych wpada bezpośrednio do kieszeni wydawcy. Czysty, choć perfidny, zysk.

Jeszcze niedawno byłem przeciwnikiem tej całej cyfryzacji, ale z biegiem czasu coraz bardziej przekonuje się do niektórych jej aspektów.

Bo cyfryzacja nie jest zła. Dzięki temu mamy łatwy dostęp np. do unikalnych dzieł sztuki, których nie ma możliwości zobaczyć np. w muzeum. Ale w tym wszystkim trzeba zachować umiar. Ludzie nie są nauczeni tego. Łykają wszystko, co im do łba wciskają.

Kupowanie wielu gier, które - nie oszukujmy się - przejdę tylko raz, za grube pieniądze i tylko po to żeby zawalały mój i tak malutki pokój oraz mało pojemne półki przestało być tak fajne jak niegdyś.

Dlatego handluję używkami i kupuję tylko niewielkie ilości nowości. Ściśle wyselekcjonowane, że tak powiem. Dziesięć razy się nad tym zastanawiam, na co wydać kasę. A te gry, które jednorazowo ukończę? I tak nie są warte kolekcjonowania, więc się nimi wymieniam i o nich zapominam.

Chciałbym mieć czas do wszystkiego wracać po kilka razy.

Ja wiem, że tego czasu nie mam i mieć już nie będę. Dlatego zrobiłem się okropnie wybredny :].

Muszę kiedyś sobie sprawić taki czytnik, tak dla próby.

Sam mam taką ochotę. Póki co czytam sobie co lepsze lektury na swojej Xperi. Dzięki Wolnym Lekturom mam do nich dostęp za darmo. Co prawda czytanie na komórce nie jest szczytem wygody, ale zawsze to coś. Na razie muszę (nie - MUSZĘ!) kupić sobie gramofon. Na czytnik e-Booków jeszcze przyjdzie czas. Może wtedy, kiedy będzie ich więcej i będą dużo tańsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To oczywiście kwestia gustu.

Jak najbardziej się zgadzam. Właściwie cała ta dyskusja wiąże się z gustem, bo nie ma sensu kogoś na siłę przecież przekonywać, że jedna dystrybucja jest lepsza od drugiej.

Nie chcę się powtarzać. Ale pewnie to zrobię :]. Bo osobiście nie wyobrażam sobie weekendowego randez vous z muzyką w porządnym odtwarzaczu i z takim nagłośnieniem. Liczy się także jakość muzyki na nośniku.

Muzyki słucham mniej lub więcej, ale nie jestem na tyle wysublimowanym melomanem, żeby jakoś drastycznie, różnice pomiędzy zwykłą mp3, a ścieżką na płycie, były przeze mnie wyczuwalne. Z drugiej strony technicznie nie ma żadnych przeciwskazań, żeby muzykę dystrybuować w formie takiej, jaka jest stosowana na krążkach. No chyba, że masz na myśli winyle czy inne formy analogowego zapisu, to wtedy inna bajka.

Czyżby awersja do trzymania porządku w mieszkaniu :]?

To raz smile_prosty.gif Druga sprawa, że czasem mam ochotę sobie w coś niezobowiązująco w weekend popykać i wygodniej mi jak mam całą listę tytułów, z których mogę sobie coś wybrać aniżeli przekopywać się przez pudełka w poszukiwaniu czegoś co mi akurat będzie leżeć. Aktualnie minues jst w sumie rozproszenie tej dystrybucji cyfrowej. Mam konta chyba na 5 czy 6 platformach i poza steamem, do nie mam w tj chwili do końca pewności co jest na pozostałych biggrin_prosty.gif

Tyle że nie zawsze sposób dystrybuowania ma wpływ na ceny. Książki w wersji cyfrowej bywają nawet droższe, niż wersje papierowe. Czemu? Pazerność?

To fakt, chociaż akurat ceny jakie aktualnie panują na rynku gier, czy filmów jakoś mnie nie odstraszają. Leżą na dysku ciągle jakieś tytuły zakupione w promocji, a nawet nie zainstalowane smile_prosty.gif Niemniej nie wydaje mi się, żeby ceny za gry czy książki były przesadzone w obecnej formie.

Z czego tak naprawdę niewielu korzysta. I wielu nie ma bladego pojęcia, że coś takiego jest dostępne. Więc trzeba przeznaczyć znaczne środki na reklamę, a to podnosi cenę finalnego produktu. Ale rozumiem argument.

Niewielu korzysta, bo niewielu się tym na przyzwoitym poziomie zajmuje. Ale sukcesy tytułów pokroju minecrafta czy FTL obrazują ogólną ideę jaka mi tu przyświecała.

Tutaj jest tak samo, jak z książkami. Wielu twierdzi, że mało jest takich, do których warto wracać. Osobiście, to podzielam tutaj Twoje zdanie, co do filmów, tyle że nie oglądam ich wcale. Nie lubię tego medium i unikam go. I zwisa mi, że coś w ten sposób tracę :]. Nie lubię i już.

Akurat książki lubię posiadać, co w sumie kłóci się z tym wszystkim co powyżej napisałem w stosunku do gier. Może dlatego, że książka jest dużo bardziej mobilna i jako przedmiot samowystarczalna i gotowa do użytku smile_prosty.gif Poza tym jakoś większe wrażenie zrobi na mnie czyjaś kolekcja książek, niż kartonów po grach czy jakichś figurek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak najbardziej się zgadzam. Właściwie cała ta dyskusja wiąże się z gustem, bo nie ma sensu kogoś na siłę przecież przekonywać, że jedna dystrybucja jest lepsza od drugiej.

No ale wiesz, jak to w sumie jest. Mój gust jest najmójsiejszy, więc jest leprzy. Ergo - mam rację :].

Muzyki słucham mniej lub więcej, ale nie jestem na tyle wysublimowanym melomanem, żeby jakoś drastycznie, różnice pomiędzy zwykłą mp3, a ścieżką na płycie, były przeze mnie wyczuwalne.

Wiesz, nawet z mp3 idzie naprawdę wiele wyciągnąć, wystarczy podpiąć kompa pod odpowiednie głośniki i porządnie pogrzebać w equalizerze. Ale tutaj się rozchodzi także o fakt (a może nawet przede wszystkim) bezdusznych plików. Już taki jestem śmieciarz-kolekcjoner, że muszę mieć coś, co mogę dotknąć, polizać, powąchać, etc. Musi to być namacalne. Jako kolekcjoner nie widzę opcji zbierania plików (właśnie śmieję się z tego zdania :]).

Z drugiej strony technicznie nie ma żadnych przeciwskazań, żeby muzykę dystrybuować w formie takiej, jaka jest stosowana na krążkach. No chyba, że masz na myśli winyle czy inne formy analogowego zapisu, to wtedy inna bajka.

Vinyle też się da. Ale jest z tym jeden szkopuł. Posiadanie ściśle limitowanego vinyla jest fajniejsze, niż CD, czy plik. W jakiś sposób nawet dumą napawa, mimo iż w gruncie rzeczy jest to bez sensu.

To raz smile_prosty.gif Druga sprawa, że czasem mam ochotę sobie w coś niezobowiązująco w weekend popykać i wygodniej mi jak mam całą listę tytułów, z których mogę sobie coś wybrać aniżeli przekopywać się przez pudełka w poszukiwaniu czegoś co mi akurat będzie leżeć.

Niby tak. Ale od tego mam pudełka z grami. Jest ich niewiele (kilkanaście), ale co kilka tygodni wymieniam je na inne. Są oczywiście pozycje stałe, których NIGDY nie sprzedam (no, mam nadzieję :], życie zweryfikuje). Nie widzę więc powodu, by trzymać na dysku 100 gier w wersji cyfrowej. Tym bardziej, że pewnie w ogromną większość zagrałbym raz i skasował.

Aktualnie minues jst w sumie rozproszenie tej dystrybucji cyfrowej. Mam konta chyba na 5 czy 6 platformach i poza steamem, do nie mam w tj chwili do końca pewności co jest na pozostałych biggrin_prosty.gif

Ciekawe. Czyli zaczynasz mieć takie problemy, jakie miałeś, gdy posiadałeś wersje pudełkowe. Czyżby los sobie zakpił :]?

To fakt, chociaż akurat ceny jakie aktualnie panują na rynku gier, czy filmów jakoś mnie nie odstraszają.

Le burżuj :]?

Leżą na dysku ciągle jakieś tytuły zakupione w promocji, a nawet nie zainstalowane smile_prosty.gif

No właśnie. Teraz pytanie: po co Ci coś, w co nie grasz? Nie wiem, jak tam z czasem u Ciebie, bo u mnie coraz gorzej. Dlatego nie kupuję czegoś, bo było tanie. Skupiam się na tym, co naprawdę chcę. I wtedy rzeczywiście cena nie gra zbytniej roli, choć czasami powodowany przez to drenaż portfela bardzo boli.

Niewielu korzysta, bo niewielu się tym na przyzwoitym poziomie zajmuje. Ale sukcesy tytułów pokroju minecrafta czy FTL obrazują ogólną ideę jaka mi tu przyświecała.

Rozumiem. Jednakże to są tylko wyjątki potwierdzające regułę. Czy jak tam się mówi. Taki sukces osiągają tylko jednostkowe przypadki. A większość, nawet ta wyśmienita, ginie w odmętach internetowego porno.

Akurat książki lubię posiadać, co w sumie kłóci się z tym wszystkim co powyżej napisałem w stosunku do gier. Może dlatego, że książka jest dużo bardziej mobilna i jako przedmiot samowystarczalna i gotowa do użytku smile_prosty.gif Poza tym jakoś większe wrażenie zrobi na mnie czyjaś kolekcja książek, niż kartonów po grach czy jakichś figurek.

Każdy ma swojego hobbystycznego konika i zwykłe hobby. Widocznie gry mniej Cię rajcują, niż książki. Mnie zresztą też, choć ostatnio książek w ogóle nie kupuję. Korzystam z zasobów biblioteki.

Co do ostatniego zdania - wiesz, kolekcja książek świadczy o oczytaniu, co jest mocno powiązane z inteligencją właściciela tejże.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stillborn - dlaczego nie można plusować moderatorów... dlaczego, no?! biggrin_prosty.gif Już by Ci do puli co najmniej dwa trzy poszły.

Co mi z normalnej książki, skoro może się podrzeć, albo zeżrą ją mole, czy inne paskudztwa :]?

Wklepałeś tam omyłkowo nick ThePanda, ale pisałem to ja. Więc: szansa, że książkę uszkodzą mole albo się spali / podrze jest tak z kilka tysięcy (minimum) razy mniejsza jak włam hakera czy utrata "dostępu do usługi" / zmiana regulaminu (patrz Steam: nie zgadzasz się z naszymi nowymi zasadami? Więc danke szyn, twoje kolekcja za 500? idzie się... chrzanić).

Dlatego handluję używkami i kupuję tylko niewielkie ilości nowości. Ściśle wyselekcjonowane, że tak powiem. Dziesięć razy się nad tym zastanawiam, na co wydać kasę. A te gry, które jednorazowo ukończę? I tak nie są warte kolekcjonowania, więc się nimi wymieniam i o nich zapominam.

O, to, to!!! Nie sądziłem, że są ludzie, którzy podzielają mój nietypowy, bądź co bądź charakter. Aktualnie mam na półce circa 30 gier + 4 kolekcjonerki. I starczy, serio. Do tego jakieś tam cyfrówki z Humble indie bundle, 5 tytułów na gogu za punkty CD-Projektu i chyba tyle. Do co najmniej 1/3 tytułów z półki wrócę jeszcze nie raz, do większości co najmniej raz, a może więcej, zależy. Obecnie nie razi mnie tyle grafika, co mechanika. O, np. teraz sobie pykam w Dreamfalla sprzed 6 lat. I to pierwszy raz.

Chciałbym mieć czas do wszystkiego wracać po kilka razy.

Jak wyżej - kupuję mało i ogółem jestem jak kolega wyżej dość wybredny. Jeśli mam do wyboru przeciętniaka, którego odłożę po jednokrotnym przejściu, a rewelacyjną grę - którą już przeszedłem - sprzed lat, to wybiorę to drugie i to bez zastanowienia.

Hrabul -

Mam konta chyba na 5 czy 6 platformach i poza steamem, do nie mam w tj chwili do końca pewności co jest na pozostałych

To częsty przypadek. trollface.gif Ale ja się na szczęście opamiętuję i żadna promocja na "cyfrówki" mnie nie przekona. No, tak ze 2 razy w roku daję się przekonać, ale często potem szukam pudełek. Ostatnio jednak złamałem mą żelazną zasadę i mimo, iż przyrzekłem nic (tak, absolutnie nic) nie kupować do końca roku, nie mogłem sobie tego darować i dorwałem cały sezon The Walking Dead za 30 złociszy. Oby było warto, ale podobno tak. ;p Czeka na swoją kolej.

PS Stillborn - panie, weź się opanuj i nie spamuj tak jak z karabinu! Nie zdążam odpisywać! :3

Edytowano przez Prometheus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlaczego nie można plusować moderatorów... dlaczego, no?! biggrin_prosty.gif Już by Ci do puli co najmniej dwa trzy poszły.

A moi prywatni hejterzy, których sobie zdążyłem przez ten czas wyhodować i pilnie pielęgnuję, daliby mi z 8000 minusów :].

Wklepałeś tam omyłkowo nick ThePanda, ale pisałem to ja.

Tak to jest, jak się odpisuje na raz kilku forumowiczom. Wiedziałem, że pomyliłem się z tagami, ale tak się pogubiłem, że dałem sobie spokój :].

Więc: szansa, że książkę uszkodzą mole albo się spali / podrze jest tak z kilka tysięcy (minimum) razy mniejsza jak włam hakera czy utrata "dostępu do usługi" / zmiana regulaminu (patrz Steam: nie zgadzasz się z naszymi nowymi zasadami? Więc danke szyn, twoje kolekcja za 500? idzie się... chrzanić).

Oczywiście. Ale tutaj specjalnie ironizowałem. Nie było to na serio. Poza tym, mam konto na Origin tylko z jedną grą. Mass Effect III. Chciałem pograć na konsoli po necie i mnie gra zmusiła do założenia tam konta. Nawet nie pamiętam hasła ani loginu. Poza tym, multi w ME III jest kiepskie i nie zamierzam już nigdy z niego korzystać, więc utrata tego konta mi, mówiąc kolokwialnie, zwisa i powiewa. I łopocze.

Ogólnie chodzi o to, że i tak wolę książkę czy grę na nośniku, niż pliki. Ale, będąc uczciwym, korzystam czasami z cyfrowej dystrybucji. Są tytuły, które tylko w taki sposób się pojawiają.

O, to, to!!! Nie sądziłem, że są ludzie, którzy podzielają mój nietypowy, bądź co bądź charakter.

Nie tyle nietypowy, co wymierający. Chodzi w końcu o rozsądek, więc jesteśmy w mniejszości :].

Aktualnie mam na półce circa 30 gier + 4 kolekcjonerki. I starczy, serio. Do tego jakieś tam cyfrówki z Humble indie bundle, 5 tytułów na gogu za punkty CD-Projektu i chyba tyle.

To i tak masz dwa razy więcej, niż ja :]. Jedynie w kolekcjonerkach Ci dorównuję. Też mam aż cztery. Z dystrybucji cyfrowej mam na chwilę obecną tylko Command & Conquer: Tiberian Sun. Jakiś czas temu gra została udostępniona za darmo. A że uwielbiam ten tytuł, to grzech było nie zassać.

Do co najmniej 1/3 tytułów z półki wrócę jeszcze nie raz, do większości co najmniej raz, a może więcej, zależy. Obecnie nie razi mnie tyle grafika, co mechanika. O, np. teraz sobie pykam w Dreamfalla sprzed 6 lat. I to pierwszy raz.

Wiesz, lubię starocie, więc muszę się godzić na paskudztwo graficzne. Ale bez sesji w Fallout 1 i 2 co kilka miesięcy bym zwyczajnie umarł :D. Natomiast co do gier, w które będę grał, to na pewno w kilka tytułów, natomiast reszta czeka na chętnego, nowego właściciela.

PS Stillborn - panie, weź się opanuj i nie spamuj tak jak z karabinu! Nie zdążam odpisywać! :3

A wiesz, ile czasu mi zajmuje napisanie jednego, tak rozbudowanego posta? Bo ja nie :]. Ale dużo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc: szansa, że książkę uszkodzą mole albo się spali / podrze jest tak z kilka tysięcy (minimum) razy mniejsza jak włam hakera czy utrata "dostępu do usługi"

Tak patrzę na pustą listę rzeczy, które straciłem przez jakieś internetowe ''hacki" i incydenty i stwierdzam, że szansa w obu przypadkach jest skrajnie mała i wystarczy pewna doza ostrożności. Znacznie gorsza jest tutaj utrata dostępu do usługi, która - jak ktoś wcześniej wspomniał - będzie u nas znacznie większym problemem jeszcze przez wiele lat.

Obecnie nie razi mnie tyle grafika, co mechanika. O, np. teraz sobie pykam w Dreamfalla sprzed 6 lat. I to pierwszy raz.
Wiesz, lubię starocie, więc muszę się godzić na paskudztwo graficzne.

Sam ostatnio ogrywam dwie pierwsze części Thiefa (14 lat!), które porzuciłem wiele lat temu przez grafikę czy inny błahy powód i znowu się spotykam z pewną zaletą cyfrowej dystrybucji. Otóż gdy chciałem odpalić rzeczonego Thiefa na laptopie z W7, spotkałem się z systemowymi fochami i milionem trudności. Musiałem się przerzucić na swojego PCta z XPkiem i utrudnić trochę życie. Tutaj wchodzi taki GOG, który znacznie ułatwia odpalanie takich staruszków na nowych systemach. Ostatnio pobrałem z niego Beyond Good & Evil (rewelacja tak btw.) i nie wiem czy bez tego gra nie robiłaby problemów na lapku.

Nie wiem co mnie ostatnio tak ciągnie do starszych gier, może koszta? Z 2012 nie ograłem praktycznie nic poza Hotline Miami i ME3. Ciągle czekam na MP3 (wysłany z Irlandii 3 tygodnie temu, straciłem już nadzieje) i fundusze na Hitmana oraz Dishonored.

Jak wyżej - kupuję mało i ogółem jestem jak kolega wyżej dość wybredny. Jeśli mam do wyboru przeciętniaka, którego odłożę po jednokrotnym przejściu, a rewelacyjną grę - którą już przeszedłem - sprzed lat, to wybiorę to drugie i to bez zastanowienia.

Pytanie lekko związane z twoją działalnością blogową. Nie sądzisz, że nie ogrywając wielu tytułów tracisz trochę ze znajomości tematu? Owszem, można wieści czerpać z internetu, innych publikacji i gameplayów, ale to chyba ciągle nie to samo co przekonać się samemu. Czasem takie gry ''na 7" potrafią porządnie zaskoczyć. Ech, tak cię tutaj widzę i mi się przypomina, że miałem zacząć pisać wink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cyfryzacja... Demon, przed którym się chyba nie ucieknie. Ja tam nie za bardzo wiem, na czym to polega, bo nie mam konta na Steamie, ani innej platformie. Nie posiadam też Kindle'a czy jemu podobnego urządzenia. Z jednej strony to duże ułatwienie przechowywać wszystko na zewnętrznych serwerach bez konieczności tarabanienia tego majdanu przez świat. Z drugiej strony - a co jak "świat pójdzie naprzód" i wszystko stracimy, bo np. nowy system nie będzie kompatybilny ze starym? Ktoś, kto ma np. starego Half Life'a nie musi korzystać ze Steama... Poza tym - kwestia kosztów. Czy to naprawdę jest tańsze od normalnej dystrybucji, czy też jednak postanowiono zarobić wycinając w pień pośredników? Nie pisząc już o tym, że np. książki można czytać w zasadzie za darmo. Wystarczy się do biblioteki zapisać... U mnie roczna kwota opłaty za korzystanie ze zbiorów wynosi 5 zł. Dwie biblioteki, 10 złotych i dostęp do jakichś 50 książek rocznie? Czy to da się przebić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzisz, że nie ogrywając wielu tytułów tracisz trochę ze znajomości tematu? (...) Czasem takie gry ''na 7" potrafią porządnie zaskoczyć.

Wciąż grywam w nowości, a że póki co mam całkiem sporo czasu, znajduję czas i dla nowości i dla staroci. Ponadto nie lubię w wolnym czasie pałętać się po mieście (tym bardziej, jak chłód na zewnątrz), to nolajfię. ;P W tym roku dorwałem ME3, Diablo III (ukończyłem raz i jakoś mnie nie ciągnie dalej), Dishonored, Borderlands 2 i Sleeping Dogs. Sam sobie odpowiedz - dużo to czy mało. No i dla kampanii single player pożyczyłem od brata konto z Black Ops 2, ale to sięda przejsć w dwa wieczory. ;] Niektóre tytuły odsprzedaję, jeśli wiem, że nie przejdę ich ponownie (o ile się da), jednego roku kupuję więcej, innego mniej.

Ogółem jestem na czasie, nie odcinam się od nowości, ale z drugiej strony kto powiedział, że pisząc publicystykę muszę sięgać po nowości? Przykład RamzesaXIII dobitnie pokazuje, że można pisać ciekawie o klasyce. Powiem krótko: dopóki cloud gaming nie będzie jedyną formą grania, dopóki będę na czasie. Chmura (nie tylko w kwestii gier, ale i oprogramowania) to fajne rozwiązanie, ale całkowita kontrola nad zawartością nie podoba mi się ani trochę. Od biedy wolę Steama, tu przynajmniej wiem, że grę mam na dysku i zawsze można włączyć tryb offline...

Dobra, tyle, bo FoS zawsze mi się kojarzył z czymś spoza grania, wystarczająco dużo takich tematów jest na FA. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak patrzę na pustą listę rzeczy, które straciłem przez jakieś internetowe ''hacki" i incydenty i stwierdzam, że szansa w obu przypadkach jest skrajnie mała i wystarczy pewna doza ostrożności.

Oczywiście. Ale ludzie nie należą do gatunku rozsądnych i ostrożnych. Wystarczy popatrzeć na portale aukcyjne z ofertami kont XBL. Ogromna większość jest właśnie skradziona. Bardzo dużo ludzi łatwo podejść i wyłudzić od nich nerwalgiczne dane.

Znacznie gorsza jest tutaj utrata dostępu do usługi, która - jak ktoś wcześniej wspomniał - będzie u nas znacznie większym problemem jeszcze przez wiele lat.

Niestety, ale żyjemy w takim kraju, w którym, w zasadzie w każdym aspekcie, jest przyzwolenie na gorsze traktowanie konsumenta. Przykład? Nawet zwykłe proszki do prania zawierają dużo więcej wypełniacza, niż takie same z Niemiec.

Otóż gdy chciałem odpalić rzeczonego Thiefa na laptopie z W7, spotkałem się z systemowymi fochami i milionem trudności. Musiałem się przerzucić na swojego PCta z XPkiem i utrudnić trochę życie. Tutaj wchodzi taki GOG, który znacznie ułatwia odpalanie takich staruszków na nowych systemach. Ostatnio pobrałem z niego Beyond Good & Evil (rewelacja tak btw.) i nie wiem czy bez tego gra nie robiłaby problemów na lapku.

O, i taki argument rozumiem.

Mimo iż jestem ogólnie uprzedzony do dystrybucji cyfrowej (coś a la mityczny, babski foch* :]), to oferta GOG do mnie przemawia. I chyba się w końcu uśmiechnę do nich. Co prawda i tak większość starszych gier, które mnie interesują, mogę bez problemu dostać w wersji pudełkowej, tyle że używki (mam XPka), ale planuję w niedalekiej przyszłości przesiąść się na nowy sprzęt, a co za tym idzie, nowy system. Więc pewnie moja kolekcja pudełkowych staroci będzie musiała zmienić właściciela. Leniwy jestem i nie uśmiecha mi się męczyć z W7, czy 8 w celu odpalenia gry z początku wieku, czy starszej.

Nie wiem co mnie ostatnio tak ciągnie do starszych gier, może koszta? Z 2012 nie ograłem praktycznie nic poza Hotline Miami i ME3. Ciągle czekam na MP3 (wysłany z Irlandii 3 tygodnie temu, straciłem już nadzieje) i fundusze na Hitmana oraz Dishonored.

Nie wiem, jak to tam dokładnie u Ciebie jest (skoro sam nie wiesz :]), ale u mnie jest tak:

Od nowych gier mam X-Boxa 360, od starych lapka. Dlaczego? Bo wyszło przez te wszystkie lata za dużo naprawdę wartościowych gier, bym o nich tak po prostu zapomniał. Część z tych staroci ma dla mnie wartość sentymentalną, jak Fallout 1 i 2, część - jak Baldury, to po prostu nadal bardzo wciągające gry, choć już brzydkie (tak, wiem o nowej starej wersji, to tylko przykład).

Cyfryzacja... Demon, przed którym się chyba nie ucieknie.

Przykre, ale prawdziwe. Choć... Zobaczymy po 21.12.2012 :trollface:

Ja tam nie za bardzo wiem, na czym to polega, bo nie mam konta na Steamie, ani innej platformie. Nie posiadam też Kindle'a czy jemu podobnego urządzenia.

A ja mam! Choć nie pamiętam, jaki mam login i hasło na Origin :]. A Kindle? Nawet nie wiem, co to jest. Jakiś czytnik e-Booków?

Z jednej strony to duże ułatwienie przechowywać wszystko na zewnętrznych serwerach bez konieczności tarabanienia tego majdanu przez świat.

Ostatnio, to nawet mając konto GOLD w XBL jest możliwość zapisu stanu gier, czy ogólnie trzymania danych, w chmurze. Którą to możliwość traci się natychmiast po upływie ważności tegoż konta.

Z drugiej strony - a co jak "świat pójdzie naprzód" i wszystko stracimy, bo np. nowy system nie będzie kompatybilny ze starym? Ktoś, kto ma np. starego Half Life'a nie musi korzystać ze Steama...

Dokładnie. Sam do niedawna miałem tą grę w wersji pudełkowej. Grałem w nią bez żadnych problemów. A zastanawiałem się przed ponowną (po ładnych kilku latach) instalacją, jak to będzie. Już nawet zacząłem się zastanawiać, czy nie wyłączyć neta na czas gry, by Steam mi się po cichaczu nie wkradł na dysk :].

Poza tym - kwestia kosztów. Czy to naprawdę jest tańsze od normalnej dystrybucji, czy też jednak postanowiono zarobić wycinając w pień pośredników? Nie pisząc już o tym, że np. książki można czytać w zasadzie za darmo. Wystarczy się do biblioteki zapisać... U mnie roczna kwota opłaty za korzystanie ze zbiorów wynosi 5 zł. Dwie biblioteki, 10 złotych i dostęp do jakichś 50 książek rocznie? Czy to da się przebić?

Widzisz. Koszta, to mogą dopiero spaść, jak dystrybutorzy (np. EA) się napasą. ALE! Bądźmy realistami - korporacje nigdy nie będą miały dość. Nie wiem, co musiałoby się stać, by ceny rzeczywiste (nie piszę o promocjach) miałyby być niższe. Bo na chwilę obecną już NIC nie tłumaczy wysokich cen kluczy do gier.

Co do biblioteki, to mam nawet lepszą sytuację, gdyż mam do niej całkowicie darmowy dostęp. Jest zarządzana przez Urząd Miasta i on opłaca jej działalność. Nie wiem, jak to tam na 100% jest, ale od lat się sprawdza i nie ma problemów. A biblioteka jest zaskakująco dobrze wyposażona, jak na przybytek w gminie liczącej sobie z 20 kilo mieszkańców.

W tym roku dorwałem ME3, Diablo III (ukończyłem raz i jakoś mnie nie ciągnie dalej), Dishonored, Borderlands 2 i Sleeping Dogs. Sam sobie odpowiedz - dużo to czy mało.

A czy to ważne? Imo liczy się przede wszystkim jakość, a nie ilość. A widząc powyższą listę, widzę że celujesz w jakość (jesteś jak Lidl - cenisz jakość :trollface:).

No i dla kampanii single player pożyczyłem od brata konto z Black Ops 2, ale to sięda przejsć w dwa wieczory. ;] Niektóre tytuły odsprzedaję, jeśli wiem, że nie przejdę ich ponownie (o ile się da), jednego roku kupuję więcej, innego mniej.

W tym roku zakupiłem/wymieniłem kilkanaście gier. I zauważyłem, że się za bardzo spieszę, bo nie mam czasu/ochoty tyle grać. Tamten rok spędziłem na ogrywaniu tego, co mam i chyba przyszły też tak spędzę :].

Przykład RamzesaXIII dobitnie pokazuje, że można pisać ciekawie o klasyce.

I handlować klasyką. Wyszarpałem od niego Dungeon Keepera i Age of Empires.

Chmura (nie tylko w kwestii gier, ale i oprogramowania) to fajne rozwiązanie, ale całkowita kontrola nad zawartością nie podoba mi się ani trochę. Od biedy wolę Steama, tu przynajmniej wiem, że grę mam na dysku i zawsze można włączyć tryb offline...

Dokładnie. Jak już wspomniałem powyżej na przykładzie X-Box Live Arcade, mając konto GOLD, ma się możliwość zapisywania śmieci z dysku w chmurze. Ale jak się nie będzie chciało opłacać abonamentu w XBL, to co? Wszystkie dane będą jakiś czas pewnie czekać, aż się ponownie rzuci groszem Microsoftowi, ale w przypadku dłuższej zwłoki, dane się bezpowrotnie traci. Chyba, że się mylę, to proszę mnie poprawić.

Dobra, tyle, bo FoS zawsze mi się kojarzył z czymś spoza grania, wystarczająco dużo takich tematów jest na FA. ;]

Niby tak, ale jakby nie patrzeć, to jesteśmy na forum poświęconemu przede wszystkim tej rozrywce. Więc nieco inne, bardziej spersonalizowane podejście do tego zagadnienia ma tutaj sens, czyż nie?

* bo tak! <<tup tup tup>> :trollface:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, ale żyjemy w takim kraju, w którym, w zasadzie w każdym aspekcie, jest przyzwolenie na gorsze traktowanie konsumenta. Przykład? Nawet zwykłe proszki do prania zawierają dużo więcej wypełniacza, niż takie same z Niemiec.

Ależ to nie gorsze traktowanie. Wręcz przeciwnie, to dowód na dbanie o klienta i dostosowywanie się do specyfiki rynku. Przeprowadzone badania wykazały, że jeśli będzie napisane "wsypać 50 gramów", to statystyczny Niemiec zastosuje się do instrukcji. Natomiast Polak po wsypaniu tych 50 dosypie najpierw dodatkowe 20, potem jeszcze 10, a na końcu jeszcze łyżeczkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to nie jest czasem tak, że jest to wynikiem właśnie takiego, a nie innego składu produktów? smile_prosty.gif Nie tak, że Polak jednak z początku posłucha i wsypie te 50gramów, by po praniu stwierdzić, że jednak się nie wyprało i trzeba dosypać więcej, a potem już stosując analogię będzie z podobną rezerwą podchodził do każdej innej instrukcji? Słusznie z resztą. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ponoć nie. Z badań wynikało, że po prostu lubimy sypać dużo, więc dlatego "rozcieńczono" proszki na nasz rynek. Dzięki temu ilość aktywnej substancji piorącej pozostaje taka sama. Zresztą nie tylko o proszki chodzi. Sam przekonałem sie o tej cesze gdy żona robiła gulasz. Koleżanka akurat przywiozła nam z Turcji takie małe ostre papryczki. Żona stwierdziła, że skoro są dwa razy mniejsze od tych, które kupuje w Polsce, to trzeba dorzucić ich dwa razy więcej (i jeszcze jedną dla pewności). Tego, że są dwa razy ostrzejsze nie brała pod uwagę, liczyła się masa. Ten gulasz to było niezapomniane przeżycie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli jestem dziwny, bo zdarza mi się, i to wcale nie rzadko, czytać instrukcje i się ich trzymać. Ewentualnie potem nieco modyfikować postępowanie, bardziej pod swój gust.

Ten gulasz to było niezapomniane przeżycie.

I po wszystkim nastąpiła nadprodukcja Smoczych Wiatrów :trollface:.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pzkw - tak, nie ma to jak uprzedzenia do konkretnych nacji. Już to gdzieś słyszałem - statystyczny Polak piraci na potęgę, kradnie samochody, omija podatki stosując nieuczciwe praktyki, a w dodatku jest tak chamski i prostacki, że aż słoma z butów wystaje. Właśnie tego nie lubię najbardziej - uprzedzeń i oceniania ludzi z góry. Nawet, jeśli to tylko ironia, mam jakoś tak utrwalony światopogląd, że takie ironiczne wysławianie się działa na mnie źle, choć ogółem staram się to olewać.

Z tym, o czym piszecie jest akurat problem. Nie tylko chemia gospodarcza jest u nas gorszej jakości, ale i kawa, herbata, słodycze i multum innych środków (co zresztą potwierdziły liczne badania). Ja już nauczyłem się pewnych nawyków, tj. piję herbatę sypaną (ta w torebkach to same śmieci, w dodatku jej smak uważam za paskudny bez względu na markę), nie sięgam po wysokoprzetworzone produkty. Gdybym pił kawę, nie brałbym tej rozpuszczalnej. Może to i wygodne, ale wiadomo co tam jest? Już sam proces jej wytwarzania budzi wątpliwości. Pakowanie w siebie śmieci zawsze przynosi skutki, tylko zazwyczaj po kilkudziesięciu latach, więc na ogół nie zawracamy sobie tym głowy. Może też dlatego, że prowadzimy szybki i "tani" tryb życia, a przecież zdrowe odżywianie wcale nie musi być drogie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeprowadzone badania wykazały, że jeśli będzie napisane "wsypać 50 gramów", to statystyczny Niemiec zastosuje się do instrukcji. Natomiast Polak po wsypaniu tych 50 dosypie najpierw dodatkowe 20, potem jeszcze 10, a na końcu jeszcze łyżeczkę.

Dobre. W taki sposób mogę wytłumaczyć wszystko. Że w Polsce nie ma tylu autostrad? Proste - Polacy i tak z przyzwyczajenia by po nich nie jeździli. Zasłanianie się jakimiś badaniami i usprawiedliwianie na siłę takich praktyk jest komiczne. Byliśmy, jesteśmy i zawsze będziemy gorzej traktowani na tle takich krajów, jak Niemcy.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy zawsze będziemy tak traktowani, to bym polemizował. Natomiast co do sypania większej ilości proszku, czy innych dodatków, to nie będzie to trwało wiecznie. W końcu ludzie się odzwyczają dodawania wszystkiego więcej. Wyrażę się, że nauczą się tego poprzez autopsję. Póki co, to dostajemy gorsze za tą samą cenę, co w krajach np. starej Unii (w stosunku zarobki/cena). Jak napisał PLDan, to w zasadzie można tak tłumaczyć każde nieuczciwe praktyki stosowane przez koncerny w naszym kraju.

A zmieniając nieco temat:

W tamtym tygodniu spotkała mnie ciekawa historia. Kocur złapał na balkonie sikorkę. Co ciekawe, nic jej nie zrobił. Wniósł ją do domu i... wypuścił. Sikorka, spanikowana, z wrzaskiem (pierwszy raz słyszałem, by ptak tak się darł. Jak dziecko - Aaaaaaaaaa!!!) przeleciała przez mieszkanie i z pełnym impetem walnęła w parapet, majestatycznie się od niego odbijając. Myślałem, że się zabiła, ale nie. Tylko zemdlała :]. Jak podszedłem i podniosłem ją, to oddychała. Mając jedno oko zamknięte i jedno otwarte. Creepy :]. Koty (mam dwa) tylko obwąchały ptaszka i straciły zainteresowanie. Nie wiedziałem za bardzo, co z ptaszkiem zrobić, to wyniosłem na balkon i położyłem na stoliku. Po jakiejś godzinie sikorka doszła do siebie i odleciała, jakby nigdy nic :].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z bardziej dziwnych historii jaka mnie ostatnio spotkała też jest związana z ptakiem: Pewnego pięknego niedzielnego poranka udałem się do toalety w celach wiadomych. Otwieram drzwi i nagle coś wylatuje mi prosto na twarz z dość dużą prędkością. Pierwsza myśl - pająk, nieważne, że bezsensowna (mam arachnofobie). Gdy już się otrząsnąłem kilka sekund później zauważyłem, że na podłodze stoi sobie wystraszony wróbelek, który do toalety dostał się zapewne przez wentylacje i świetlik w którym nie było akurat halogenu. Wystawiłem skubańca przez okno na parapet i życzyłem miłej podróży, po przyprawieniu mnie o mały zawał serca, wrócił do kumpli - musieli mieć niezły ubaw.

@Stillborn

Bo taka ogłuszona widocznie nie sprawiła kotu żadnej przyjemności. Te bestie widocznie lubią, gdy ofiara jest świadoma podczas tortur. Albo zwyczajnie masz miłe koty... co mniej prawdopodobne... znacznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanko. ^^ Dość głupie, ale jednak mam.

Interesuje się starymi komputerami (1970-2000) i czy jak tak dalej będzie to nie zostane żadnym Forever Alone, no-lajfem czy innym nerdem?

EDIT: Proszę o normalne odpowiedzi. ;)

Edytowano przez math51
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz przerąbane ,jak sobie sprawisz jakiś meritum (co mało prawdobodobne bo ceny pewnie sięgają dużych kwot) przepiszesz np Barmana to będziesz na pewno zadowolony;)

Sam musze znaleść pierwszy komputer i go poskładać (Pentium 3 1133 MHz Geforce 6100 dysk 60GB Windows 98 i XP .)

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że taka pasja jest dużo bardziej zdrowa niż zalewanie się alkoholem, co rzeczywiście może uzależnić. Każdy ma jakieś hobby. To jest normalne i rozwijające, możesz się wiele nauczyć "grzebiąc" w komputerach. Dopóki nie zaniedbasz swojej pracy, szkoły, rodziny i nie będziesz maniakiem to chyba wszystko będzie OK :). Nie trzeba się bać swoich własnych zainteresowań. Takie jest moje zdanie.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...