W recenzji mogą być spoilery, ale co z tego?
Anyway, dzisiaj powiem Wam swoje przeżycia po "Mikołajku", nowej francuskiej superprodukcji (czy te dwa słowa nie są ze sobą sprzeczne?). Cała fabuła opiera się na historyjkach, które znamy, bowiem bezczelnie zekranizowano historyjki znane z książeczek. Co ciekawsze poczyniono jeszcze z nich podział na zdarzenia pierwszo- i drugoplanowe. Cała fabuła opiera się na tym, iż jednemu koledze z klasy Mikołajka urodził się braciszek. Oczywiście starszy brat nie jest zadowolony z rozwoju zdarzeń, a gdy nagle dzień po oznajmieniu narodzin braciszka kolega znika chłopcy zaczynają mieć podejrzenia. Naturalnie Mikołaj od razu wyobraża sobie, że jego matka też jest w ciąży, a po narodzinach młodszego braciszka rodzice go porzucą... Wiem, że fabuła może wydawać się naiwna, ale cóż, chyba gdybyśmy byli w jego wieku, w dodatku po nasłuchaniu się od kolegów też byśmy się bali. Drugim wątkiem, uznałbym go także za główny, są perypetie ojca naszego bohatera, który chce się podlizać szefowi w firmie, aby po jego przejściu na emeryturę to właśnie ojciec Mikołaja przejął firmę.
Oczywiście miał być to film śmieszny - i taki w istocie jest choć często widać tu typowy humor francuski. Na szczęście poskąpiono nam humoru zawierającego oczywiste aluzje . Chociaż nie mogli się powstrzymać, żeby dać tekst Mikołajka o tym, że jego siostrzyczka ma "dwie pupy". Bez komentarza....
Myślę sobie, że miał to być film trochę sentymentalny o starej, dobrej Francji. Bo niby jak wyjaśnić obecność w filmie kultowego Peugeota 404 (ja bym wolał model 403, którym poruszał się porucznik Columbo z mojego ulubionego serialu), czy legendarnego wręcz we Francji pisemka "Pilote" publikującego chociażby komiksy z Asterixem. Ja jednak cały czas miałem uczucie, że film dzieje się w czasach obecnych... Dziwne, ale prawdziwe...
Pod względem obsady film nie szokuje bogactwem znanych postaci, możecie poznać Alaina Chabata - scenarzystę tego filmu oraz aktora, choć akurat nie w tej produkcji lecz chociażby "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra". Sempego, który był rysownikiem oryginalnego "Mikołajka", zaś tutaj dostarczył materiały do scenariusza.
Jeśli chodzi o aktorów to powinien być Wam znany Kad Merad z "Jeszcze dalej niż Północ". Małym dowcipem jest umieszczenie w czwartoplanowej postaci szefa chóru Gerarda Jugnota, który jest najbardziej znany z roli pana od muzyki w filmie o tym samym tytule. A no i bardzo sympatycznym akcentem jest umieszczenie w roli ministra Michela Galabru, znanego z serii Żandarmów z De Funesem w roli głównej.
Cóż mogę wam powiedzieć na koniec? Jeśli rodzeństwo, albo dziecko wyciągnie Was na ten film, to możecie iść śmiało. Ja jednak postawię temu filmowi 8 (o włos od atestu "mistew poleca") , bowiem nie zachwycił mnie tak, jak kiedyś oryginalna książka.
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010
- Czytaj dalej...
- 1 komentarz
- 756 wyświetleń