Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

LordArthasMenethil

"Władca Pierścieni" ("The Lord of the Rings"), J.R.R. Tolkien

Polecane posty

Z całego WP najbardziej pamiętam Grimę Gadzi Język - za to co zrobił z Sarumanem. Też w pewnym sensie postać tragiczna, a z dobrych - Gandalf, niezaprzeczalnie, sentyment jeszcze z Hobbita. Zaraz za nim Boromir z jego słabościami, ale i wielką odwagą

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym się dowiedzieć, czy w przyszłości uda się krasnoludom tam wrócić... Them dorfs, man.

Ja też dość sporo się nad tym zastanawiałem. Z drugiej strony tytuł "Ostatniego Władcy Morii" noszony przez moją ulubioną postać brzmi dumnie ;P

A cała historia krasnoludów z rodu Durina to jeden wielki ciąg tragedii. Nie pamiętam już, czy była opisana w WP, czy w Silmarilionie, w każdym razie miejsca takie jak Kheled-zaram mają w sobie to coś, tę tajemnicę, tragiczny ładunek. Podobnie otoczenie zachodniej bramy Khazad-d?m, to jak Gimli odnosił się do Kardhrasu...

Ah to chyba najpiękniejsze momenty we Władcy Pierścieni.

Choć też bardzo podobał mi się

etap podróży w okolicach Amon S?l i trafienie Drużyny na skamieniałe trolle

:)

No i oczywiście cała bitwa pod Minas Tirith...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z całego WP najbardziej pamiętam Grimę Gadzi Język

Czyjego tłumaczenia jest twoje wydanie? W moim, autorstwa Marii Skibniewskiej, jest "Smoczy Język", choć "Wyrm Tongue" (tak chyba jest w oryginale) chyba jednak lepiej na "Gadzi Język" przetłumaczyć, a w każdym razie lepiej oddaje naturę tej postaci.

A cała historia krasnoludów z rodu Durina to jeden wielki ciąg tragedii.

Ja bym nawet powiedział, że krasnoludy to najtragiczniejsza rasa w całym uniwersum stworzonym przez Tolkiena. Już sam akt ich stworzenia nie był zbyt wesoły, bo ich twórca chciał je zniszczyć. Ileż to razy byli wyrzynani, ile ciężkich wojen stoczyli, to tylko podziwiać. To dobre miejsce na przytoczenie porównań do pewnego istniejącego naprawdę narodu, ale że to miecz obosieczny, więc tego nie zrobię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A cała historia krasnoludów z rodu Durina to jeden wielki ciąg tragedii. Nie pamiętam już, czy była opisana w WP, czy w Silmarilionie

Silmarilionu (jeszcze) nie czytałem, ale co nieco o Rodzie Durina było w WP, Dodatek A, Kroniki Królów i władców, Cz. III - Ród Durina. Niestety bardzo, bardzo mało.

Co do Grimy - żal mi tego biedaka. Tak samo jak Smeagola. Chyba najbardziej tragiczne postacie w całej trylogii.

Smuci też wiele innych rzeczy -

Los Entów, którzy utracili Entainy, upadek największej dumy Krasnoludów

(Khazad-dum, to chyba coś jak "Pałac Krasnoludów"? Gdzieś miałem nazwę, ale nie mogę za Chiny Ludowe znaleźć.),

historia Aragorna i Arweny...

można długo wymieniać.

Lubiłem generalnie całą Drużynę (czy jak kto woli - Bractwo) Pierścienia, z dwoma zastrzeżeniami:

Boromir - z początku jakoś mi nie przypadł do gustu. Wydawał się trochę... snobistyczny. Dopiero później u mnie zyskał

(zwłaszcza przez to, jak zakończył swoje życie).

Samwise Gamgee - W sumie fajny koleś. Gdyby nie to, że

przez jego postawę wobec Golluma, historia potoczyła się tak, a nie inaczej.

A wydarzenie, które naprawdę zapadło mi w pamięć, to

Helmowy Parów (Jar?)

i upadek potęgi Isengardu

. Nawet

bitwa pod Wieżą Strażniczą

nie zrobiła na mnie później takiego wrażenia. A pieśń Entów, to naprawdę było COŚ. Poza tym istoty te darzę naprawdę wielkim szacunkiem, zwłaszcza Drzewacza.

Z całego WP najbardziej pamiętam Grimę Gadzi Język

Czyjego tłumaczenia jest twoje wydanie? W moim, autorstwa Marii Skibniewskiej, jest "Smoczy Język"

U Łozińskiego jest "Żmijowy Język". Dziwnie brzmi, prawda?

@MS- Podziękował. Co prawda wydawało mi się, że w przekładzie Łozińskiego jest jakieś bardziej... hmm... UROCZYSTE tłumaczenie krasnoludzkiego słowa "dum" (trzeba przeczytać jeszcze raz, oj trzeba :) ), ale mimo wszystko znaczenie mniej więcej podobne. Siedziba Krasnoludów - i tego się trzymajmy :miner:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Khazad-dum, to chyba coś jak "Pałac Krasnoludów"?

To znaczyło po prostu "Siedziba krasnoludów" czy też "Dom krasnoludów", jeśli dobrze pamiętam.

Boromir - z początku jakoś mi nie przypadł do gustu. Wydawał się trochę... snobistyczny. Dopiero później u mnie zyskał

(zwłaszcza przez to, jak zakończył swoje życie).

Miałem bardzo podobne odczucia. Jego nieufność i chciwość były wprawdzie "opisane grubymi nićmi", ale i tak

jest dla mnie postacią tragiczną. Został kolejną ofiarą Pierścienia, który wykorzystał drzemiące pod jego cnotami wady i popchnął do zdrady.

U Łozińskiego jest "Żmijowy Język". Dziwnie brzmi, prawda?

Za dużo sylab :icon_eek: Ale znaczeniowo IMO pasuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z całego WP najbardziej pamiętam Grimę Gadzi Język

Czyjego tłumaczenia jest twoje wydanie? W moim, autorstwa Marii Skibniewskiej, jest "Smoczy Język", choć "Wyrm Tongue" (tak chyba jest w oryginale) chyba jednak lepiej na "Gadzi Język" przetłumaczyć, a w każdym razie lepiej oddaje naturę tej postaci.

Marii Skibiniewskiej, ale 1) albo poprawione (z wyjasnieniem podanym przez Ciebie, o naturze postaci) 2) albo użyłem określenia z filmu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Władca Pierścieni to po prostu arcydzieło. To on to wszystko wymyślił - elfy, hobbity, gnomy... Śródziemie to świat rozbudowany, ponury, szczegółowy i ciekawy. Aż tam czuć ten gotycki klimat. Nikt nie wymyśli niczego lepszego.

A co do tłumaczenia, to Łozińskiego mi się bardzo podoba. Wielu narzeka, że przetłumaczona imiona (np. Merry - Rady), krainy ( np. Shire - Włość), ale to nadaje książce "duszę";p.

Z Bractwa Pierścienia lubię wszystkich, ale Boromir wzbudza we mnie mieszane uczucia.

Zdradził Froda, pragnął Pierścienia. Lecz jego śmierć... rzucił się na ratunek, walczył aż do śmierci. Szkoda, że zginął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Władcę Pierścieni także czytałem, nawet przeczytałem, było to dość dawno. Ale książke wspominam bardzo miło, czytało się po prostu wyśmienicie łatwo i przyjemnie - przejrzyste postaci, dobre opisy, nie można narzekać na nudę. Szkoda tylko że w filmie nie zamieszczono kilku scen z książki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Bractwa Pierścienia lubię wszystkich, ale Boromir wzbudza we mnie mieszane uczucia.

Zdradził Froda, pragnął Pierścienia. Lecz jego śmierć... rzucił się na ratunek, walczył aż do śmierci. Szkoda, że zginął.

Na takiej zasadzie działał Pierścień. Boromir go pożądał - fakt, ale nie dla władzy. Chciał wygrać wojnę, ocalić swoich ludzi. Trzeba pamiętać, że Boromir czuł się... hmm... "spadkobiercą Gondoru". Czuł się odpowiedzialny za swoją ojczyznę i swoich podwładnych. Oczywiście nawet gdyby zdobył Pierścień, wygrałby wojnę z Sauronem to i tak zająłby jego miejsce. Posłuzyć się Jedynym nie chcieli nawet Gandalf i Galadriel, bali się jego potęgi. Boromir ugiąłby się na pewno. Ale złych intencji nie miał.

Dlatego uważam, że los Boromira był najtragiczniejszym w całej książce - chciał, a nie mógł, był tak blisko, ale i tak daleko. Był dzielny odważny i nie cofnął się przed poświęceniem - nie mam mu za złe, że w chwili słabości chciał Jedynego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezupełnie się zgadzam co do tego ,że los Boromira był najtragiczniejszy w trylogii ,wg mnie Frodo znacznie bardziej cierpiał z powodu ciążącego na nim pierścienia i związanego z nim odpowiedzialnością .Był to prosty hobbit wiodący spokojne życie z przyjaciółmi ,i nagle ni stąd ,ni z owąd miał strać się wybawicielem śródziemia .Stawił czoło poteżnym pokusą ,przciwnością losu ,przede wszystkim wrogom .A Boromir ...,Boromira spotkał los wielce podobny do innych ludzi którzy pragneli pierścienia

Spacje stawia się po przecinkach, a nie przed. [Tur]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Ciach]

Zgoda, ale zauważ, że Frodo miał poparcie wszystkich wolnych ludów, wszyscy go wspierali. Fakt, miał ciężko, wcale tego nie neguję, ale spójrz na to z takiej strony:

Boromir był sam... Jego zachowania nikt nie akceptował, nikt nie potrafił go zrozumieć. Przewiduję, że nawet nie wszyscy Gondorczycy stanęliby za nim gdyby udałoby się mu zdobyć Pierścień - mam tutaj na myśli jego brata, Imrahil też wydawał się rozsądny, ponadto również był z Boromirem spokrewniony. Więc nawet nie miał poparcie rodziny, za wyjątkiem ojca. Chociaż gdyby przyniósł Pierścień do Minas polałaby się krew - Boromir nie oddałby Jedynego, którego pożądał również Denethor.

Boromira spotkał los o niebo lepszy od Nazguli.

Umarł w glorii, wszyscy zachowali go w dobrej pamięci. Jeśliby siłą zagarnął Pierścień - upadłby nisko. Uniknął tego i myślę, że tak było lepiej dla niego.

Nie cytujemy ostatniego posta w temacie. Poza tym stosujemy spoilery. [Tur]

Racja, mój błąd...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Frodo i Boromi postaciami tragicznymi? OK, ale czy wy przypadkiem nie zapominacie o Golumie? Przecież to on jest postacią, najbardziej upadłą i najbardziej poddaną pierścieniowi. Żyje w nim resztka człowieczeństwa, czasem wybijająca się nad złą część siebie. Pierścień zniszczył go. Zniszczył i potem trzymał w mękach. Boromir?

Zginął szybko i w glorii. Frodo - pierścień męczył go, niszczył jak Goluma. Ale był nieporównywalnie krócej nastawiony na jego działanie, no i go nie torturowali wielokrotnie. Pierścień, jego także zniewolił, ale dużo słabiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, Gollum to postać najbardziej tragiczna. Cierpiał całe swe życie z powodu jednego czynu, a mógłby być podobny do Bilba.

Lecz jednak był za słaby i zabił swego przyjaciela, przez co go wszyscy znienawidzili. W ogóle najmniej działanie pierścienia przeżył był Bilbo. Frodo przecież, gdy przyszło co do czego, postanowił przywłaszczyć sobie pierścień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Gollumem to chyba nie do końca tak.

Wszyscy (w czasach jego młodości) znienawidzili go, bo przy pomocy Jedynego wywlekał na światło dzienne ich prywatne sprawki. O śmierci Deagola się nie dowiedzieli, bo Smeagol sprytnie ukrył zwłoki.

Osoby żyjące później nie przepadały za nim, bo stał się tym, czym się stał - złą, podstępną istotą. Takim uczynił go Pierścień.

A co do Bilba - a moment, w którym opuszczał Shire? A

spotkanie w Rivendell

? Na niego też Jedyny mocno oddziaływał.

Ogólnie różnicę w jego wpływie na Bilba i Smeagola dobrze przedstawił Gandalf:

U Golluma zaczęło się od zbrodni, a u Hobbita od okazania litości. To z pewnością zaważyło na tym, w jakim stopniu Pierścień przejmował kontrolę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Władcę" zacząłem czytać na początku trzeciej klasy gimnazjum, czyli już... dwa lata temu. Przeczytałem pierwszy tom (i byłbym zdolny zabić tłumacza, który nie zdrobnił imion Merry'ego i Pippina, tylko zostawił "Meriadoc" i "Peregrin". Cały pierwszy tom mnie to wkurzało), potem kupiłem sobie w krakowskim Empiku drugi tom oraz także Hobbita. Przeczytałem Hobbita w ciągu roku (niespecjalnie przepadam za fantastyką, a jeśli zdarzy się tak, że pod ręką znajdą mi się nieoczekiwanie 23 thrillery [co AUTENTYCZNIE się zdarzyło!], to fantastyka MUSI poczekać:)), a potem wziąłem się za drugi tom, który przeczytalem w dwa miesiące (kuzynka przywiozła mi kilka książek Koontz'a....), a potem katorga.... Trzeci tom "Władcy". Owszem ma kilka świetnych momentów, ale niestety w czasie czytania ostatniej częsci zdarzyło się coś, co zdarza mi się raz na 5/6 lat (przy bardzo słabej i nudnej książce) - zasnąłem z książką w rękach! Po prostu tak nużył mnie ten tytuł, że zasnąłem. Doczytałem go co prawda w miarę szybko (nie było moich ukochanych thrillerów, kryminało i sensacji etc. pod ręką), ale nie wspominam go szczególnie mile.

Zdarza się.

Niemniej jednak jest to bardzo dobry kawał literatury i jako człowiek scepytcznie nastawiony do fantastyki muszę stwierdzić, że LotR warty jest przeczytania, nawet jeśli niespecjalnie lubisz ten gatunek.

Kropka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o Władcę Pierścieni kupiłem te tomy stosunkowo dawno bo prawie trzy lata temu (kupiłem-dostałem) ale o dziwo przeczytałem tą sagę niedawno, chyba musiałem trochę podrosnąć żeby wszytko zrozumieć, ale nie żałuje ani jednej przeczytanej strony w tych trzech tomach, teraz po przeczytaniu Władcy porównuję praktycznie każdą książkę fantasy ze światem Tolkiena, jest to jakby wyznacznik na którym powinni się wzorować inni autorzy...

A jeżeli chodzi o konkretne tomy to nie wiem który dla mnie był najlepszy, gdybym miał wybrać to chyba pierwszy ponieważ tam wszystko się zaczęło poprzez powołanie drużyny... tak myślę że ten tom był najlepszy ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Władca Pierścieni to po prostu arcydzieło. To on to wszystko wymyślił - elfy, hobbity, gnomy...

Yyyy... Tacy Sidhe istnieli tysiące lat przed tym, jak Tolkien się pojawił. :P Ja podziwiam go bardziej za to, że zebrał do kupy wszelkie mitologie europejskie i na ich podstawie stworzył świat fantastyczny. Wiadomo, był pionierem, a ludzie potem zaczęli karykaturalnie wypaczać wizerunek np. elfów. Cóż poradzić.

Ja czytałem WP dawno temu, był fajny. Teraz bym się nie podjął. Nie po Martinie i Eriksonie. :<

Świat idzie do przodu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, był pionierem, a ludzie potem zaczęli karykaturalnie wypaczać wizerunek np. elfów. Cóż poradzić.
Co rozumiesz przez wypaczanie wizerunku elfów? :> Jak dla mnie przykładami czegoś takiego mogą być takie postacie jak:

a) Drizzt Do'Urden

b) Holy, 'elfinka'(czy też: elficzka) z książek o Artemisie Fowlu (za taką odmianę 'elfki' powinno się smażyć w piekle ;] ).

Jeżeli chodzi o Władcę Pierścieni kupiłem te tomy stosunkowo dawno bo prawie trzy lata temu (kupiłem-dostałem) ale o dziwo przeczytałem tą sagę niedawno, chyba musiałem trochę podrosnąć żeby wszytko zrozumieć, ale nie żałuje ani jednej przeczytanej strony w tych trzech tomach, teraz po przeczytaniu Władcy porównuję praktycznie każdą książkę fantasy ze światem Tolkiena, jest to jakby wyznacznik na którym powinni się wzorować inni autorzy...
Wygląda na to, że ja zaczęłam czytać WP stosunkowo młodo xD Pierwsze podejścia miałam w wieku 6-7 lat, kiedy zaczynałam czytać Hobbita. Jednak 4 lata zajęło mi przebijanie się przez '12 krasnoludów, zbierających się w Bag End', który to fragment ciągle mnie odrzucał ;) A kiedy już w 4 klasie podstawówki się przebiłam przez to, od razu wzięłam się za Władcę Pierścieni - ech, te noce spędzone z lampką i książką pod kocem :) Od tej pory kilka razy powtórzyłam lekturę i chociaż naprawdę uwielbiam tą książkę, to jedna rzecz zawsze mnie trochę zniechęca - opisy przyrody, których po prostu nie znoszę(ale to nie wina pióra Tolkiena - ja po prostu nie znoszę opisów przyrody ;) Cóż, jeśli o nią chodzi, zawsze wolę po prostu wyjść do parku ;) ).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co rozumiesz przez wypaczanie wizerunku elfów? :>

Mam na myśli konkretnie to - o ile dobrze pamiętam, bo to wieki temu było - że elfowie zostali opisani generalnie jako piękniejsi od ludzi.

W tej chwili gdyby elf chciał wejść do mojego pokoju, uszami zawadziłby o sufit. To tylko jeden z przykładów. :)

Albo na to, że mieszkasz w niskim pokoju ;p - CRD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z elfami to w ogóle jest dość ciekawa sprawa. Ich pierwotny obraz był podobny do tego przedstawionego do Tolkiena - w mitologii skandynawskiej były to potężne i piękne istoty (choć zdolne do zła) o budowie ciała podobnej do ludzkiej. W późniejszych czasach obraz ten nie zmieniał się bardzo, aż do czasów Shakespeare'a. Wtedy elfy powoli zaczęły być 'używane' zamiennie z faeries, czyli duszkami leśnymi. Z czasem wszelkie leśne istoty były określane tymi słowami - nawet Robin Goodfellow, czyli pierwowzów Robina zakapturzonego. W literaturze wiktoriańskiej (XIX w) były przedstawiane jako malutcy ludzie, czasem ze skrzydełkami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, w starych legendach szkockich/walijskich/whatever "leśny lud" to generalnie nie są istoty z którymi chcesz się kumać. :) Są nadzwyczaj przebiegłe, czasem dwulicowe i zwykle chcą cię jakoś wycyckać. :) Dopiero później, jak piszesz, utrwala się wizerunek elfa wymieszany z fae-folk (które wcale też znowu takie cukierkowe nie były), podlany sosem popkulturowym i w efekcie otrzymujemy klony Legolasów. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja jestem jednym z wyjątków i choćby nie wiem jak się starał to Władcy Pierścieni nie mogę po prostu nie daje rady jej przeczytać

nie wiem skąd to się bierze bo lubię ten gatunek ale niestety nic na to nie poradze :confused:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjątek tylko potwierdza regułę ;) Ja dla przykładu mam kumpla, który okresla siebie "fanem władcy pierścieni", a nie doczytał do końca trylogii...zatrzymał się zaraz bo Bitwie na polach Pelennoru. Ale z kolei filmy oglądał dziesiątki razy każdy. I co tu z takim zrobić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...