Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fearon

Świat Dysku (ogólnie), Terry Pratchett

Polecane posty

Mój achievement do zdobycia na ten rok - nadrobić Pratchettowe zaległości i odświeżyć przeczytane dawno książki.

Uwielbiam "Świat Dysku", mam cichą nadzieję, że kiedyś przeczytam wszystkie składające się na tą serię tytuły. :) Ostatnio (niby ostatnio, ale jednak daawno temu) skończyłam "Pomniejsze bóstwa" i na usta ciśnie mi się tylko jeden komentarz - genialne! Pratchett we właściwy sobie sposób podszedł do dość trudnego tematu, jakim jest religia, no i chyba już bardziej wyrazistych bohaterów nie dałoby się stworzyć. Ach, ten Brutha i Om we wcale-nie-takim-majestatycznym wcieleniu. :D

Mój ulubieniec? Rincewind, choć Śmierć (czy też może raczej ŚMIERĆ? :)) również przypadł mi do gustu. Jednak ta czarodziejska oferma ze szpiczastym kapeluszem jest moim pupilkiem, cóż poradzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ten achievement mam na liście od dawna. Co prawda postępy marne, ale i tak są. W zeszłym roku nadrobiłem nieco dzięki wujkowi, który napożyczał mi nieco zaległych części. Oprócz cyklu z Tiffany i Ciutludkami oraz Maurycego, brakują mi już tylko Ruchome obrazki i Niewidoczni Akademicy. No i koniecznie trzeba też dorwać trzecią część Nauki!

Casseith - Przepraszam, że tak zwracam uwagę, ale zauważyłem, że coś Ci z ucha wystaje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zazdroszczę wujka, u mnie w otoczeniu raczej nikt nie podziela dyskowej pasji. ;) Co prawda nie mam jakiś wielkich powodów do narzekań, biblioteka miejska nie jest tak tragicznie w Pratchettowej materii wyposażona (nawet Dywan można tam znaleźć!), ale z dostępnością jest o wiele gorzej, odkąd regał z nimi przenieśli z kąta na bardziej widoczne miejsce. Wcześniej był to taki fantastyczny zakątek dla moli książkowych, którym chciało się grzebać trochę głębiej. Aktualnie poluję na Carpe Jugulum, może kiedyś akurat mi się trafi.

Qbuś, z ucha, powiadasz? Tak, hm, coś zauważyłam. Ale widzisz, takie złe to nie jest - i słuchawki przytrzyma, i czapka z głowy nie spada... :turned:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam "Świat Dysku", mam cichą nadzieję, że kiedyś przeczytam wszystkie składające się na tą serię tytuły. :) Ostatnio (niby ostatnio, ale jednak daawno temu) skończyłam "Pomniejsze bóstwa" i na usta ciśnie mi się tylko jeden komentarz - genialne!

Poznałaś więc mojego faworyta =). Wielką zaletą tego dzieła jest to, że nie należy do żadnego cyklu i w zasadzie każdy czytelnik, nawet nieobeznany ze Światem Dysku, może ją przeczytać i zrozumieć. Temat jest ciężki, a mimo to Sir Pratchett potrafił zaserwować go w bardzo przyjazny sposób, jednocześnie zwracając uwagę na ważne problemy.

I ten Brutha, z umysłem tak ostrym jak beza. :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcześniej był to taki fantastyczny zakątek dla moli książkowych, którym chciało się grzebać trochę głębiej.

Biblioteki rzecz zacna. Gdy nie mieszkałem jeszcze z żoną, to ma lokalna biblioteka dział fantastyczny miała w osobnym pomieszczeniu. Choć pomieszczenie to zbyt donośne słowo. Przypuszczam, że była to toaleta... Tak, tak. Biblioteka mieści się w dostosowanym mieszkaniu na parterze wielkopłytowego bloku. A pomieszczenie fantastyczne rozmiarami pasuje jedynie do toalety.

Qbuś, z ucha, powiadasz? Tak, hm, coś zauważyłam. Ale widzisz, takie złe to nie jest - i słuchawki przytrzyma, i czapka z głowy nie spada... :turned:

Jeśli jeszcze do tego mnie po plecach podrapię, to poproszę o sadzonkę :D

Temat jest ciężki, a mimo to Sir Pratchett potrafił zaserwować go w bardzo przyjazny sposób, jednocześnie zwracając uwagę na ważne problemy.

Ale zgubił gdzieś nieco humoru i dynamiki. Nie chciałem tego pisać, ale Pomniejsze Bóstwa to jedna z moich najmniej ulubionych książek Pratchetta. Sam do końca nie wiem czemu. Ale może pora znów się na nią rzucić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem:

-> by każdy użytkownik wiedział, że warto czytać dzieła Pratchetta

Mówię: oj, to ja już chyba pójdę, bo mnie zjedzą... ;-)

Ale potem przeczytałem:

-> by, mimo pewnego zawodu po przeczytaniu Koloru Magii, nie zniechęcał się i brnął dalej

I to mnie trochę zastanowiło. Bo "Kolor Magii" mnie znudził (tak w okolicach 3/4, jak Rincewind

spadł za krawędź

), ale wcześniej czytałem "Ostatni Kontynent" i fragmenty "Na Glinianych Nogach" i "Morta" i naprawdę nie rozumiem fenomenu tej serii - dla mnie te żarty są wstawiane strasznie na siłę ("BO TU BĘDZIE ŚMIESZNIE, UWAGA!") i generalnie Pratchett (jak dla mnie) próbuje brak pomysłów "zagadać", nie zawsze sensownie.

Takie mam wrażenie po tych lekturach, które wymieniłem, ale może po prostu nie trafiłem na odpowiednią?

Polecacie coś... Niewymuszonego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm niektóre żarty Pratchetta są kapitalne, inne powodują tylko uśmiech pod moim nosem, jakaś większa połowa gagów autora mnie śmieszy, chociaż nie tak jak pewnego mojego znajomego, który potrafiłby godzinami opowiadać o książkach Pratchetta i o tym co go w nich śmieszy. Sporo w Świecie Dysku jest odniesień do współczesnej kultury i może po prostu trudno ci je wyłapać i dlatego Pratchett cie nie śmieszy. Czasami też tekst jest zbyt pogmatwany i trzeba go przeczytać dwa razy zanim się zrozumie o co chodzi, tak miałem w przypadku czytania niektórych fragmentów ''Straży Nocnej". Co do Koloru Magii nie jest on jakiś mega fenomenalny i następna część "Blask Fantastyczny" dużo bardziej mi się podoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo w Świecie Dysku jest odniesień do współczesnej kultury i może po prostu trudno ci je wyłapać i dlatego Pratchett cie nie śmieszy.

Chwilę się pod nosem śmiałem, jak to przeczytałem ;-). Właśnie w tym rzecz, że nie mam raczej problemu z wyłapywaniem tych odniesień - zwyczajnie są... no nie wiem, nie chcę żeby to źle zabrzmiało, ale... banalne? Oczywiste? Tak jak napisałem - "TU MA BYĆ ŚMIESZNE, TU PATRZ!" tak mnie trochę po oczach bije ;-).

Co do Koloru Magii nie jest on jakiś mega fenomenalny i następna część "Blask Fantastyczny" dużo bardziej mi się podoba

No to może warto dać mu czwartą szansę? :-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli jeszcze do tego mnie po plecach podrapię, to poproszę o sadzonkę :D

Sadzonkę? No wiesz co, teraz to na pewno Macka Cię po plecach nie podrapie, tego (czy też raczej Tego? ;)) nie należy rozpatrywać w kategorii rośliny, na Jej względy trzeba sobie zasłużyć. Mniej Pratchetta, więcej Lovecrafta, ot co, a może odzyskasz Jej względy. :P

Wracając do właściwego tematu - do ŚD mam też straszny sentyment, może dlatego że wprowadził mnie w trochę inne rejony fantastyki, którą kiedyś pojmowałam jako herosów latających z mieczem i ubijających smoki. Właściwie to w prawie każdej książce Pratchetta (a przynajmniej tych dotychczas przeczytanych) umiem znaleźć coś, co będzie dla mnie interesujące i przykuje mnie do niej, przykładowo w "Zbrojnych" była to Angua z - jak się później okazuje -

'małym futerkowym problemem'

;)

, natomiast we wcześniej wymienionych "Pomniejszych bóstwach" spodobało mi się podejście do tematu, a w jeszcze innych pozycjach była to postać G. S. P. Dibblera. Odnoszę wrażenie, że są to książki raczej dość specyficzne i po prostu nie każdemu pasują. Wiadomo, nic na siłę.

Swoją drogą, podejrzewam, że czytanie ich w oryginale to już 'wyższa szkoła jazdy' - komuś się to może udało i chciałby podzielić się wrażeniami? Absolutnie nie neguję tego, że tłumaczenie stoi na wysokim poziomie, przynajmniej w moim skromnym mniemaniu,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mogę powiedzieć, że wprowadził mnie w innej rejony fantastyki... Gdyż Pratchetta czytałem w zasadzie i wtedy, gdy fantastyki prawie nie znałem. Z czasem przekonałem się, jak bardzo Pratchett różni się od innych propozycji. Niektóre pasowały mi bardzo bardzo, a inne nieco mniej. Pisałem nawet o autorze krótki esej na studiach. Rozumiem różnice w poczuciu humoru i wrażliwości literackiej, ale i tak nie do końca rozumiem tego, że komuś Pratchett nie podoba się kompletnie. No chyba, że ktoś w ogóle nie trawi fantasy.

A co do angielskiego - nie pamiętam dokładnie, którą część czytałem w oryginale jako pierwszą... Na pewno było to w okolicach 3 klasy liceum. Albo pożyczyłem od znajomego, albo była to Nauka Świata Dysku kupiona w Irlandii. Ewentualnie Thief of Time. Czytanie w oryginale ma tę przewagę, że dostajemy do ręki wszystkie dowcipy słowne, które chciał nam zaserwować Pratchett. Cholewa jest prześwietnym tłumaczem, ale nawet on nie przetłumaczy wszystkich dowcipów (czasem pewnie musi tworzyć swoje). A czytanie wcale tak trudne nie jest - język całkiem przystępny.

Casseith - Cthulhu_Emoticon_by_aethercowboy.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą, podejrzewam, że czytanie ich w oryginale to już 'wyższa szkoła jazdy' - komuś się to może udało i chciałby podzielić się wrażeniami?

W oryginalne przeczytałem The Last Continent oraz Interesting Times. Nie powiedziałbym, że jest to wyższa szkoła jazdy. Na pewno potrzeba więcej, niż podstawową znajomość angielskiego, ale trzy lata korepetycji wystarczyły, żebym nie miał większych problemem ze zrozumieniem. Mimo to, wolę czytać po polsku - wtedy mniej się męczę. ;] Niemniej, warto sięgnąć po oryginał, choćby po to, żeby docenić fenomenalną pracę, jaką wykonuje Cholewa. Niektóre dowcipy są absolutnie niemożliwe do przetłumaczenia, ale pan Piotr potrafi wyjść z opresji i stworzyć w zasadzie nowy dowcip, który doskonale oddaje pratchettowski klimat. Pełen szacun z mojej strony.

Przy okazji - gdybym kiedykolwiek miał zamieszkać w jakiejś fikcyjnej rzeczywistości, chciałbym trafić właśnie do Świata Dysku. :D Najlepiej jako student na Niewidocznym Uniwersytecie. Nie ma nic lepszego od życia w towarzystwie szalonych magów, uczestnictwa w tych wszystkich absurdalnych sytuacjach z jakimi zmaga się Ankh-Morpork oraz bycia częścią chyba najbardziej pozytywnie pokręconej społeczności w dziejach. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta, ale jako student NU musiałbyś pamiętać, że magowie lubią eksperymentować na obiektach doświadczalnych(czytaj "studentach"). Niema co Ankh-Morpork niesamowitym miastem jest, ale ja osobiście wolałbym nie NU, a zostać jednym z samów(tj.strażników).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem wam w tajemnicy, że stare książki (Rincewind, wiedźmy) są głupie. Płytka fabuła, akcja pędzi do żartu do żartu. Natomiast nowe tomy (Straż [może oprócz pierwszej], poczta itp.) są doskonałe, wyważone, po prostu cudowne. Tam fabuła jest ważna, a żarty tylko ją delikatnie przeplatają. Wydaje mi sią, że takie cuś już pisałem w temacie "Szukamy książki" czy coś takiego, ale stwierdziłem że tu też mogę :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem wam w tajemnicy, że stare książki (Rincewind, wiedźmy) są głupie. Płytka fabuła, akcja pędzi do żartu do żartu.
Zdecydowanie się nie zgodzę. Ich fabuła może ci się wydawać specyficzna, ale to dlatego, że i książki o Wiedźmach i np. Kolor Magii są jak gdyby pratchettowskim przedstawieniem już znanych opowieści*. Późniejsze książki naszpikowane są różnego typu smaczkami i tak dalej - ale te pierwsze zbudowane są nieco inaczej. Tylko wcześniej trzeba trochę poczytać innej literatury, żeby złapać nawiązania.

Susan to chyba najbardziej irytująca postać z całego cyklu. A Muzyka Duszy na ogół podoba się tylko tym, którzy są w stanie wyłapać te wszystkie muzyczne aluzje, których jest od zatrzęsienia wink_prosty.gif
Niestety, Susan lepiej poznajemy dopiero w innych książkach (np. Złodzieju Czasu). Osobiście bardzo lubię tą postać, a Muzyka Duszy to chyba moja ulubiona spośród wszystkich książek Pratchetta (a przeczytałam wszystkie poza "Maurycym..." który niedługo ma mieć wreszcie wydanie pana Piotra W. Cholewy :) ).

* - Kolor Magii np. ma ogromną wręcz ilość nawiązań do książek, których się w tej chwili raczej nie czyta. I tak jak dla większości nawiązania do np. Lovecrafta są jasne, tak np. starej, ale świetnej serii książek Anne MacCaffrey "Jeźdźcy smoków" to już prawie nikt nie czyta. Tak samo np. wiele osób z dystansem podchodzi do "Ostatniego Kontynentu" - bo jednak nam bardzo mało znane są te 'przytyki' do Australii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta, ale jako student NU musiałbyś pamiętać, że magowie lubią eksperymentować na obiektach doświadczalnych(czytaj "studentach"). Niema co Ankh-Morpork niesamowitym miastem jest, ale ja osobiście wolałbym nie NU, a zostać jednym z samów(tj.strażników).

Trzeba też pamiętać o specyficznym sposobie awansu w hierarchii magów :D

Właśnie czytam "Panowie i Damy" - fajnie są przedstawione Elfy :D. Bardzo mi się podoba seria o czarownicach ze Świata Dysku - głowologia rulez!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<ciach>

Miejmy nadzieje, że wymawiając to słowo znajdowałeś się w pobliżu żelaza... Bo inaczej mogą być problemy...

A tak w ogóle to ja również przeczytałem cały ŚD(również oprócz Maurycego) i czytam każdą książkę kilka razy do roku i, jak dla mnie i nowe, i stare są po prostu świetne. Nigdy nie powiedziałbym, że fabuła jakiejkolwiek książki Pratchetta ma "płytką" fabułę. Więcej mogę powiedzieć, że czytając jakąkolwiek książkę z ŚD, nie można przewidzieć, jak się zakończy(wiadomo, że raczej "happy end", ale, jak wyglądać będzie dojście do tegp"happy endu" to można tylko zgadywać). No bo kto by przewidział zakończenie np. "ciekawych czasów"?

MSaint>>>nie cytujemy w całości poprzedniego posta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety jak narazie mam za soba tylko cykl o kapitanie VImesie ; (. Stamtad najbardziej mi sie podoala "Straz, Straz !". Usmiac sie mozna : D. Marchewa jest niepowtarzalny, podobnie jak bibliotekarz ^^. Pewnie nie dlugo zabiore sie za cykl o SMierci - podobno warto ; P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy post na forum i od razu T.P (swoja droga te inicjały dziwnie się kojarzą :).

Z twórczością tego pana pierwszy raz miałem styczność gdy wpadłem do kolegi jakieś 5 lat temu i zobaczyłem na polce książkę, z wielkim napisem ?TERRY PRATCHETT? na okładce. Ponieważ wcześniej nigdy nie miałem okazji poczytać żadnej jego książki, pożyczyłem, i prawdę mówiąc, mam te książkę do dziś (kolega się nigdy nie upomniał, a wychodzę z zasady ze jak się nie upomina to nie potrzebne).

I tutaj właśnie leży pies, a raczej kot pogrzebany ? ta pierwsza książka była niedocenianym na tym forum ?Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury? co ze zgroza zauważyłem czytając ten temat. I tutaj zapytam Was, bo później zapomnę, co w niej wam nie ?pasi?? Względnie, w niektórych wypadkach, zapytam: Dlaczego jej nie kupiliście/wypożyczyliście? (Pytam tych którzy chwalą się ze maja cala bibliografie Świata Dysku, oprócz tej jednej jedynej).

Tak więc ustawiam przy książce Golema zabójcę, który humanitarnie zakopie żywcem każdego krytyka który odważy się napluć na mój ?first time? z tym genialnym uniwersum.

Zanim odpowiecie (mam nadzieje), na powyższe pytania napisze mini-recenzje, która (ponownie to tylko nadzieja), ze kupicie/wypożyczycie i przeczytacie ten skromny kawałek lektury, chciałbym także żebyście docenili te książkę jako pełnoprawną część tego uniwersum. Tyle słowem wstępu do forum, tematu, i waszych postów, czas na mini-recenzje.

Wg was i Maurycego, to po prostu opowieść o ludziach i szczurach. I dlatego tez pewnie nie cieszy się poklaskiem szerszej publiczności. Tematem nawiązań, które są mocna strona Pratchetta także wg mnie, nie jest poczta, wojsko, straż miejska czy bank, nie ma nawet NU, chociaż przewija się między kartkami, nie ma tez magii jako takiej. Pod tym względem faktycznie odstaje od swoich konkurentek. Minusem dla niektórych tez może być bardziej ?bajkowa i grzeczna? fabula, ale chyba każdy musiał się przez to przegryźć czytając Świat Dysku. To nie jest Dark Fantasy, te książki służą do czytania lekkiego, przyjemnego, ale owocującego we wnioski ? a to już brzmi bardziej Pratchettowsko, prawda?

Patrząc na główne postacie mamy Maurycego, szczury, i chłopca, o którym na początku nie wiadomo nic o imieniu, przeszłości czy czymkolwiek.

Maurycy jak to kot, chodzi własnymi ścieżkami, jak to kot, zawsze ma własne zdanie, i jak to kot, manipuluje wszystkim dookoła, a w szczególności chłopcem i szczurami.

Szczury z kolei, jak wiadomo, to niezbyt lubiany gatunek gryzonia, jednak w porównaniu do milszej i bardziej misiowo-futrzastej braci, bardzo inteligentny. A uczone szczury, cóż, nie są do końca ?uczone? po uzyskaniu daru mowy i myślenia, faktycznie są inteligentne, jednak w porównaniu do kota cechuje je naiwność i poznawanie świata, czasem dialogami przypominają dzieci, które błyskotliwie acz naiwnie głoszą swoje teorie na temat otaczającego je świata. Pod względem charakterów (i imion) są naprawdę różnorodne ? mamy np. Szynkawieprza który wyrzeka się myślenia, i głosi wszem i wobec ze za ?starych dobrych czasów? było lepiej. Jest tez Niebezpieczny Groszek który ma w stadzie przemienionych funkcje ?myśliciela? i jest pierwszym szczurzym filozofem. Tych ?pierwszoplanowych? szczurów jest więcej, jednak nie będę wymieniał wszystkich, gdyż nie chce psuć zabawy. Wspomnę jeszcze o tym, ze mamy szczury ?pol-imienne? które są wspominane, czasem maja nawet jakiś dialog, ale nie są na pierwszym planie, i maja przedstawiać wg mnie ogol społeczeństwa, właśnie na te dialogi ?zza kadru? zwróciłem dużą uwagę, gdyż dotyczą spraw wyznaniowych i społecznych, chociaż jak już pisałem, w naiwny i prostolinijny sposób. Zostawmy szczury, chociaż pewnie do nich wrócę gdy wyniknie z tego jakaś dyskusja.

Duzi Ludzie (czyli ludzie, z punktu widzenia przemienionych), I tu chyba muszę cofnac pytanie ?co wam nie pasi? bo się domyśliłem, ciężko czytać i śmiać się z parodii nas wszystkich prawda?

Z punktu widzenia Maurycego, to lekko powiedziawszy, buce, którymi można dowolnie manipulować i ostawiać w każdy możliwy sposób.

Z punktu widzenia szczurów, absolutnie niezrozumiale, ale inteligentniejsze istnienia, jednocześnie, z punktu widzenia ?historycznego? szczurów, są to naturalni wrogowie, którzy rozstawiają wszędzie zmyślne pułapki i trucizny. Z ich punktu widzenia przemieniony kot który stara się je wykorzystać jest mniejszym złem. (Swoja droga dopiero teraz zwróciłem uwagę na ten paradoks, co utwierdza w przekonaniu ze te książki są genialne).

Podstawowym przedstawicielem tego gatunku jest chłopiec który podróżuje z kotem i szczurami, nie prezentuje się zbytnio błyskotliwie. Jest jednak muzykiem i to dobrym, z tym ze nic poza muzyka go nie obchodzi. Jednak ta postać jest tak przewrotna jak wszystkie inne, nie dajcie się zwieść :) Myślę ze tyle o postaciach wystarczy, streszczenie fabuły pożyczę z Wikipedii, bo nie mam pomysłu jak wstawić coś zanadto bez spoilerowania.

Opis fabularny by wiki

Na koniec od siebie dodam, ze pierwszy raz pisałem coś na kształt ?opisu? książki, i chyba nie za bardzo mi to wyszło. Jednak mam nadzieje ze całość jest względnie zrozumiała. Proszę o opinie na ten temat.

Przyznam ze docelowa grupa odbiorców tej książki to faktycznie dzieci, jednak dorosły czytelnik na pewno znajdzie coś dla siebie, moja reakcja na wasz brak entuzjazmu może była nieco przesadna (raczej na pewno, bo siedziałem nad tym postem ponad godzinę), jeśli jednak uda mi się kogoś namówić do przeczytania tej książki będę zadowolony. W opisach postaci umieściłem trochę mojej interpretacji, jednak proszę się tym nie kierować, każdy ma swoje odczucia. Recenzja to to raczej nie jest, chociaż na początku zamierzałem takowa skrobnąć. Jednak ogólny zarys postaci i trochę interpretacji w połączeniu z śladowym opisem może spełni zamierzane cele.

PS. jeśli ktoś z was dojechał do końca tego postowego kloca to jestem dumny z siebie ze dałem rade to jako tako ciekawie przedstawić. A was oskarżam o jawny masochizm :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego jej nie kupiliście/wypożyczyliście?
Z powodu absolutnie nieprofesjonalnego i niewłaściwego tłumaczenia. Po przeczytaniu tłumaczeń poszczególnych części cyklu o przygodach Tiffany (Akwilli?!) autorstwa P.W.Cholewy (czyli Zimistrz, od niedawna również Wolni CiutLudzie) i tej pani, która dopuściła się zbezczeszczenia Wolnych ciutludzi jak i Kapelusza pełnego nieba, stwierdziłem, że sobie odpuszczę kolejne męczarnie. Jak dla mnie tamta pani zabiła całą magię, humor i styl Pratchetta. Sądzę, że jakaś (niekoniecznie duża) część osób wypowiadających się w temacie również ma podobne odczucia. Mylę się?

Edit: Cieszmy się i radujmy! :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Unseen Academicals w oryginale zakupione. Za jakiś przybędę podzielić się wrażeniami.

A tak na marginesie - Empik mocno mnie zadziwił. Na polskiej półce stały chyba tylko ze 3 książki ze ŚD, a na półce angielskiej około 20. Dziwne to.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...