Skocz do zawartości
RoZy

Mass Effect (seria)

Polecane posty

1. Nie masz racji wiesz dlaczego? Stosujesz dokładnie ten sam typ tłumaczenia jakie robi Bioware. Jakieś dziwne i kulawe oby tylko wytłumaczyć.

2. Jakoś pomimo milionów zabitych przez Stalina (gorszy drań) i Hitlera (bobas przy Stalinie) do tej pory oglądamy fotografie i filmy z tamtych lat. Nie po to aby się chwalić ale przestrzegać. W trakcie wielkiej ucieczki nie ma opcji aby jakaś samica nie zabrała fotografii czy np. małego dysku z pełnym zapisem życia rodziny. Po prostu nie ma...zawsze ktoś coś weźmie.

3. W kilka godzin bycia w krajach muzułmańskich widziałem wiele tamtejszych kobiet. Bez burek czy innych zasłon. Nie ma opcji, żeby wszystkich zmusić do zakrywania twarzy...zawsze znajduje się jednostka, która się nie podporządkuje. Zawsze.

4. Myślę, że Shep sprawdziłby wygląd Quarianki zanim się z nią przespał. Co za tym idzie...raczej przeglądałby różne opracowania.

5. Gethy raczej mają na tyle dużą pojemność swoich dysków, że kilka obrazków to nie problem.

6. My nie musieliśmy brać nikogo w niewolę. Ale inny człowiek czy ktoś z innej rasy już tak. Nawet sprzątając truchła z pola bitwy coś zobaczysz.

Zrozum...ja się cieszę, ze Tobie i innym to nie przeszkadza. Jakoś tam to sobie tłumaczycie i ok. Ale to jest błędne myślenie, niezgodne z tym co się dzieje w rzeczywistości. To tylko scenariusz mający tworzyć klimat. To też robi i o to nie mam pretensji. Po prostu te bzdury w ME3 są bardzo widoczne i męczące.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Konsensus nie zaprezentował Shepard/owi "tego, co widział Legion",, a więc materiały zgromadzone przez konkretną platformę, tylko informacje pochodzące ze zbiorowej pamięci wszystkich zgromadzonych w nim programów. Nie należy tego zatem traktować jak nagranie, a raczej podanie, historię. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że skoro mamy do czynienia z syntetykami, różnica między jednym a drugim jest niewielka.

Dokładnie Gethy to nie Żniwiarze - One się wszystkim dzielą ironicznie ujmując gdyby załatwiali swoje potrzeby jak ludzie to wpierw cała społeczność by musiała wyrazić zgodę

@BlackShadow

Faktem jest, że Żniwiarze nie wyrżnęli całego organicznego świata bo nie miało by to sensu Po co Budować przekaźniki masy skoro nikt z nich nie skorzysta, Po Co budować Cytadelę skoro nikt na niej nie będzie przebywać. Jak to ujął

Suweren: "Życie organiczne to Mutacja, przypadek (...) My jesteśmy wieczni stanowimy szczyt ewolucji. Używając technologi przekaźników masy wasze społeczeństwa rozwijają się tak jak tego chcemy"

@Kraven2000

Pomysł ukrycia twarzy quarian przez BioWare jest faktycznie dziurawy ale czy na prawdę jest to ważne Jak wyglądają Quarianie osobiście wolałbym na przykład w części 4 nowym bohaterem zobaczyć quarian po konflikcie z gethami na ojczystej planecie tak jak żyli przed Wojną Poranną. Bardziej zastanawia mnie czemu BioWare tak krzywdząco podeszło do sprawy

Rozwiązanie na Rannochu i Zakończenia.

Edytowano przez PaVel1224
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi również kwestia wyglądu Quarian zwisała i boli mnie, że została potraktowana przez twórców po macoszemu- to wytłumaczenie

Legiona dlaczego Shepu nie widzi Quarian bez maski brzmi jakby twórcom nie chciało się robi w grze modelu "gołego" Quariańca. Chyba jedynym pseudodowodem tej teorii jest twarz Tali...

Mnie również męczyło granie w ME3 i w sumie samemu tej grze bardziej wystawiłbym 6/10 niż te wszechobecne dychy i dziewiątki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z wielkim entuzjazmem przechodzilem ME3. Teraz leniwie przechodze od poczatku cala trylogie - zaczalem zaraz po skonczeniu ME3 i to doslownie, tego samego dnia. Grze tak wysokie oceny sie naleza i mimo, ze macie swoje zdanie - to jednak ogrom recenzentow z calego globu po prostu docenilo ta produkcje, czyli cos to oznacza.

Edytowano przez DarthKoza
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grze bym 10 zdecydowanie nie dał, ale mimo to jest naprawdę dobrą grą i mimo pojedynczych przykładów (misja w której pojawia się Grunt to chyba najnudniejsza misja w historii), całość jest na tyle wciągająca i przyjemna, że byłbym w stanie z czystym sumieniem polecić. Z pewnością jest pod niemal każdym względem lepsza od dwójki. (Już to mówiłem, ale powiem jeszcze raz - ME2 to najgorsza część serii)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest odwrotnie- dla mnie ME2 jest najlepszą częścią serii, a w trójce jest niewiele rzeczy, gdzie nie mogłem się przyczepić. Najlepszym wątkiem jest zdecydowanie

wątek Krogan- najwięcej różnic jest w dialogach w zależności od tego, czy Wrex żyje czy nie, czy dane Maelona czy jak mu tam zostały zachowane i czy Mordin przeżył. Postać Padona Wiksa jest świetnym zastępstwem dla Mordina, uwielbiam również jak słuchając krogan czy salarian możemy spojrzeć na to genofagium, z czego o dziwo największymi sprzymierzeńcami obrońców genofagium mogą być sami kroganie, szczególne jeśli największa ofiara polskiej lokalizacji jest świętej pamięci. Poświęcenie się Mordina/Padona również jest fajne i ciekawa walka Karlos ze żniwiarzem. Uwielbiałem również krogańskie ruiny, chyba jedyna ciemna lokacja, jaka mi się podobała. Misja z Gruntem nie była taka zła, głównie dlatego że nasz Grunt otrzymał najfajniejsze "5 minutes of awesome" ze wszystkich postaci w tej grze. Na szarym końcu są zdecydowanie obie Ziemie i księżyc Palavenu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"5 minutes of awesowe" Grunta było super. Nie podobała mi się cała reszta misji, która była zwyczajnie nudna. Idziesz przed siebie, zatrzymujesz się, rozwalasz Pustoszyciela ze stadem mięcha armatniego. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. A na koniec dla odmiany 2 Pustoszycieli ze stadem mięcha armatniego. Nosz kurde, nawet misje poboczne w jedynce były bardziej zróżnicowane...

A w dwójce zrąbane było praktycznie wszystko począwszy od fabuły (wróć... jakiej fabuły?), przez rozwój postaci (wróć... jaki rozwój postaci?) po wybory moralne (wróć... jakie wybory moralne? A, że te w lojalkach, tak? Wciśnięte w misje poboczne, którymi lojalki de facto są?). Jedyne, co było w dwójce naprawdę dobre, to skład drużyny (ale i tak znalazła się czarna owca w postaci wciśniętego nie wiadomo po kij Jacoba.)

Edytowano przez orzechXIX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- główny wątek w jedynce: wprowadzenie do zagrożenia stwarzanego przez Żniwiarzy, zbieranie ekipy, pościg za Sarenem i próba jego powstrzymania

- w dwójce: ponowne zebranie drużyny, zdobycie ich lojalności oraz powstrzymanie zagrożenia stwarzanego przez Zbieraczy

- a w trójce: wielka galaktyczna wojna, w której nie zbieramy drużyny tylko poszczególne rasy w kosmosie na ostateczne spotkanie ze Żniwiarzami, do którego szykowaliśmy się przez dwie poprzednie części

Nie widzę zbyt wielkiej różnic w głównym wątku między pierwszą a drugą częścią trylogii. Podobnie z rozwojem postaci gdzie a) od początku były wybory renegat/paragon, b) drzewko umiejętności, które tylko zmieniało się w swojej ilości, więc chętnie usłyszę co było innego i lepszego w rozwoju postaci w pierwszej części ^_^ Co do wyborów moralnych to kwestia opinii, bo faktycznie dopiero w trójce kilka wyborów (misja Quarian... matko, jak się wkurzyłem kiedy zorientowałem się co zrobiłem i o czym zapomniałem, żeby mieć "najlepszą opcję") mocniej mnie ruszyło. Z drugiej strony, praktycznie zawsze w cRPG grywam postaciami dobrymi i nawet nie mogę się przemóc aby grać jako renegat przy kolejnym podejście do głównego wątku... tak to wygląda u mnie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja także nie mogę się przemóc, by grać renegatem. Na początku gry wybierałem te "renegackie" możliwości, ale dalej nie wytrzymywałem już, i zaczynałem od nowa. Oczywiście idealistą. :D

A jeśli chodzi o te podobieństwa między pierwszą a drugą częścią, to muszę znów przyznać rację. Można by wziąć jedynkę, dodać walkę ze

Zbieraczami

i byłoby to tylko trochę dłuższe, ale zamiast jednej, byłyby dwie części. No ale zamiast zarobić na jednej części, lepiej wydać drugą [niemal] taką samą, dodać parę rzeczy i zakosić drugie tyle kasy. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o to, że dwójka po pierwsze praktycznie nic do fabuły nie wnosi i równie dobrze mogłoby jej nie być, po drugie fabuła pozbawiona jest jakiegokolwiek dramatyzmu, czy zwrotu akcji i po prawdzie można by przedstawić ją zdaniem "Shepard zbiera team i rozwala bazę Zbieraczy". Wyobraź sobie, jak wyglądałaby gra, gdyby wywalić z niej misje werbunkowe, które (poza Mordinem) znaczenia dla fabuły nie mają żadnego? Ewakuacja z ośrodka naukowego, szybki skok na Pochód wolności, potem szybko bierzemy Mordina z Omegi, lecimy na Horyzont, robimy rozpierduchę, Wbijamy na statek Zbieraczy, robimy rozpierduchę, wbijamy na wrak Żniwiarza, robimy rozpierduchę, lecimy do bazy zbieraczy, robimy rozpierduchę. Tyle. Nie dość, że gra jest dopchana werbunkami i lojalkami, które nic do fabuły nie wnoszą i wyglądają, jakby twórcy nie mieli pomysłu na wsadzenie do gry tych wszystkich pomagierów, to jeszcze w trakcie poznawania fabuły tak naprawdę nie dowiadujemy się niczego nowego, co miałoby jakiekolwiek znaczenie. Od początku mamy jasny cel, który na końcu realizujemy, zero jakiegokolwiek zaskoczenia. W jedynce każda z misji coś do fabuły wnosiła, jakoś ją rozwijała. W dwójce miałem wrażenie, że fabuła nic by nie straciła po wywaleniu z gry połowy zawartości, nie licząc misji pobocznych. W jedynce czegoś takiego nie czułem.

A jeśli chodzi o rozwój - raz, że w trakcie gry nie czułem, by miał jakiekolwiek znaczenie (na końcu miałem ciśnięcie na 2 poziomie, a i tak robiło z przeciwników sieczkę. Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby na 4 było dużo lepiej), dwa - jeden skill pasywny? Poważnie? I trzy - w jedynce było choćby coś tak fajnego, jak rozwijanie zdolności posługiwania się poszczególnymi typami broni, co mi osobiście bardzo się podobało, bo pozostawiało wybór, czy mojego szturmowca rozwinąć w kierunku bojowym, czy biotycznym. W dwójce rozwój niby był, ale dawał zerowe możliwości dostosowania postaci do własnych preferencji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co w jedynce było? Większość drużyny dostajemy niemal na samym początku, mamy cztery planety obowiązkowe + końcówka, a na dokładkę kupę planet do zwiedzania w Mako, gdzie teren projektował chyba jakiś wykolejeniec z głęboką nienawiścią do wszystkich ludzi, i bazy do oczyszczenia, gdzie mamy wszystkiego cztery różne mapy na całą grę: jaskinie, dwupiętrowy budynek, bunkier, i statek. Do tego dochodzi raczej nieciekawie zrobiona walka, tony złomu, który na nic się nie przydaje i irytujące zamki.

Jak się chce narzekać, to wszędzie się jakieś wady znajdzie.

Dla mnie dwójka to jednak najlepsza część serii. Wystarczająco urozmaicona, z dopracowaną walką i łupami, a przy okazji nie ma tego przygnębiająco ciężkiego klimatu trójki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się walka w jedynce podobała. A wspomniane 4 planety w jedynce były rozbudowane i wieloetapowe, a w dwójce każda misja ograniczała się do poleć, zrób szybką rozpierduchę, wracaj na Normandię. Szczerze,

Gdzie Horyzontowi, który ograniczał się do przejścia prostej jak drut mapy, wybijając wszystko, co się rusza, do rozbudowanego i wieloetapowego Feros, czy Noverii?

A co do tego, że w jedynce większość drużyny dostajemy na samym początku -

W dwójce Legiona dostajemy w takim momencie, że jedyna misja, na której może się do czegokolwiek przydać, to jego własna lojalka. Ja wiem, czy to lepsze, niż rozwiązanie z jedynki?

Edytowano przez orzechXIX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dla mnie gp ME1 strasznie się starzeje i dziś nie jestem w stanie czerpać z ze strzelania w jedynce takiej przyjemności jak w dwójce. I w dwójce podobało mi się to, że zacznie wyraźniej zaznaczał co dana klasa robi. Przykładowo taki strażnik, którym teraz przechodzę trójkę- w jedynce ma jakoś bez ładu i składu dane moce technika i biotyka, ponieważ...hej, on miesza te skille. W dwójce jest już dużo lepiej, bo ta klasa ma określony charakter- to "Jack of all trades" jak anglosasi mówią. Ma overloada do ściągania tarcz, throwa do usypiana gołego YMIRa, warpa do obierania z barier i pancerzy oraz tech armor do obrony i zwalczania grup husków. Tak samo ze szturmiarzem bo dla mnie w jedynce jedyna rzecz, jaka sugerowała jego styl walki na krótki dystans była strzelba...

Liniowość map mi nie przeszkadza, bo w jedynce o ile jakieś boczne alejki, których stronę się szło wykonać questy poboczne to już główny wątek danej planety to w zasadzie też linia. Główną różnicą jest to, że w jedynce mamy mapę.

I podoba mi się to zbieranie oddziału- koniec końców mam czas między misjami i nie jestem zmuszony latać szybko między misjami i odkrywać kolejne plot twisty. Przynajmniej tak u mnie to wyglądało, bo przed głównymi misjami starałem się robić wszystkie pożal się boże misje poboczne (w ME2 może również nie było najlepiej, ale chociaż tam teren różnił się czymś więcej niż kolorem. I misja na wraku jakiegośtam statku mi się podobała...), po czym BAM plot twist za plot twistem. Tak to między misjami miałem czas, dzięki któremu mogłem lepiej poznać postacie. A to właśnie dla mnie postacie są jednym z najważniejszych czynników w erpegach...w sumie dlatego mi się podoba nacisk na postacie zamiast na fabułę. Koniec końców najlepsze trzeba zachować na koniec.

A to, że fabuła dwójki nie ma znaczenia dla trójki to już wina scenarzystów - tak ciekawy wybór jak

zachować bazę Zbieraczy i oddać ją w ręce dość...skutecznej w metodach organizacji bądź zniszczyć i zaprzepaścić szansę na poznanie technologii Żniwiarzy, który ostatecznie daje nam różnicę w kilku dialogach i liczbie WA za serce/łepetynę ludzkiego Żniwiarza...Ale podobnie ma się sprawa z jedynką- czy jakikolwiek wybór poza udupieniem Wrexa ma znaczenie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od siebie mogę powiedzieć, że przechodzenie ME1 jest po dwukrotnym jego ukończeniu zwyczajnie żmudne - nie mówiąc nawet o "maksowaniu" gry.

W dwójce bardziej niż w części trzeciej podobał mi się gameplay - w ME3 od pierwszych minut dostałem oczopląsu i nie ogarniałem co się dzieje na ekranie, co dodatkowo potęgowane było tym że grałem szturmowcem i cholernie małą czcionką wszystkich napisów i HUD'u żywcem przeniesioną z konsol...

Z kolei zakończenie Mass Effect'a 2 było dla mnie kaprawe i nie satysfakcjonujące - przy końcówce trójki siedziałem nad decyzją z 5 minut i prawie się popłakałem z tej ekscytacji ;D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Black Shadow OoOo

No to jest nas trzech ja również zawsze wybieram idealistę. Renegat moim zdaniem za bardzo pokrywa się ze środkową opcją dialogową.

@Orzech

Prawdą jest, że popytu na RPG z prawdziwego zdarzenia (z rozbudowaną fabułą 100h do nabicia) nie ma. A jakiekolwiek próby innowacji nie raz kończą się fiaskiem weźmy na przykład Alpha Protocol

tam to dopiero były wybory moralne

jedyne szpiegowskie RPG na rynku. Kontynuacji nie otrzyma bo się nie przyjął. Do czego zmierzam ano Mass Effect nie wątpliwie ucierpiał bo musiał zejść do standardów zwykłego shootera dla casuali z elementami RPG. Gdyby BioWare chciało dążyć do wielce rozbudowanego RPG to raz trwałoby to 2 razy dłużej a dwa nie wiadomo czy dzisiaj mielibyśmy część trzecią.

Moim zdaniem lepiej być zadowolonym z tego co jest niż narzekać, że mogło być lepiej (bo przecież mogło przy każdej grze ale nie zawsze jest taki już urok tej branży).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jest nas trzech ja również zawsze wybieram idealistę. Renegat moim zdaniem za bardzo pokrywa się ze środkową opcją dialogową.

Dodajmy jeszcze do tego, że w bardzo dużej części przypadków, postać mówi kompletnie co innego, niż wskazuje na to ten tekst przy wyborze odpowiedzi na tym kółku przy dialogach (nie wiem jak to fachowo nazwać). Jest to absurdalne szczególnie w pierwszej części gry, gdzie dialogi naszej postaci były kompletnie różne od tego co wybraliśmy, gdzieś w połowie tej gry w ogóle nie patrzyłem na to, co tam pisze, tylko wybierałem odpowiedzi stylem "to na dole złe, to na górze dobre" (co i tak dość często prawdą nie było). A jeszcze jako wisienka na torcie niech będzie to, że gra wymuszała na nas to, że jak gramy renegatem, to musimy wybierać te "złe" teksty, bo po prostu odblokowywały się wtedy dodatkowe opcje dialogowe. W trójce było już to naprawione, i sława wpływała tylko na to, czy dana dodatkowa opcja dialogowa była "zła" czy "dobra", a na ogólne pojawienie się jej wpływała reputacja, która rosła pod wpływem wykonywania misji pobocznych.

Ps. A moim zdaniem jedynka to ogólnie kaszana, bo gra prezentowała sobą tylko dobrą (by nie było spiny, może być że i świetną) fabułę. Relacje z członkami drużyny z "prawdziwego zdarzenia" mieliśmy dopiero w późniejszych częściach. Wszystko inne było średniackie, lub słabe (choćby nędzne strzelanie, które jak dla mnie jest chyba najgorszym, z jakim miałem do czynienia w grach akcji).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Tu się nie zgodzę w jedynce system z rozmowy z towarzyszami jeszcze jakoś działał

kończysz misję na Feros idziesz do towarzysza leci dialog kończysz Noverię na Normandii znowu rozmawiasz z towarzyszem

nic się nie powtarzało błędy były nie wielkie a w 2 cytując mojego znajomego

"Słuchaj chciałem aby mój Shepard miał romans z Mirandą chodziłem do niej za każdym razem i ciągle BYŁO SORRY JESTEM Zajęta MOŻE PÓŹNIEJ "

. Podobnych sytuacji można wymieniać mnóstwo i moim zdaniem to akurat było zepsute jednak w 3 widać, że BioWare chciał to naprawić najtańszym kosztem i czasem pracy.

Chcesz pogadać z towarzyszem musisz zadowolić się kliknięciem spacji aby postać coś powiedziała

niczym Zaaed i Kasumi z ME 2 ale w 2 to dało się zrozumieć DODATEK DUBBING OK SPOKO

ale w pełnoprawnej kontynuacji robionej 2 lata No to już jest Kpina.

PS Jeśli chodzi o dialogi to dla porównania odwołam się do wspomnianego wcześniej Alpha Protocol

Tam gra starała się nie dawać tak zwanych siedzących bohaterów wyjątkiem jest jedna postać co więcej opcje dialogowe nie były podzielone na dobre i złe tylko na faktyczny ton wypowiedzi to co ME próbowało osiągnąć na dodatek wybór był faktycznie dynamiczny masz czas na podjęcie decyzji ale nie masz go aż tyle, żeby zejść do pulpitu i poczytać kwejka.

Edytowano przez PaVel1224
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio ściągnąłem sobie darmowy dodatek, który wzbogaca zakończenie gry i... jest dobrze. Teraz finał nabiera jakiegoś sensu. Jestem jednak zdania, że opcja "syntezy" jest w tym momencie najgorsza. Dlaczego tak?

Jest to jedyny przypadek, gdy Shepard na 100% przestaje istnieć.

W przypadku zniszczenia Żniwiarzy (droga pomarańczowa) i spełnieniu pewnych warunków Shepard odzyskuje przytomność wśród gruzów Cytadeli.

Gdy przejmujemy kontrolę nad Żniwiarzami (droga niebieska), co wielu uważa za ścieżkę "złą", Shepard tak naprawdę przeżywa stając się czymś, czym stali się konstruktorzy Żniwiarzy, czyli w gruncie rzeczy Żniwiarzem. Sam fakt, że to on/ona jest narratorem w epilogu świadczy, że gdzieś tam istnieje, choćby jedynie jako świadomość, ale zawsze.

Zaś synteza (droga zielona), czyli ewolucja ras organicznych i syntetycznych, mających od tej pory żyć w symbiozie jest możliwa przy rozłożeniu Shepard na czynniki pierwsze.

Można tu oczywiście debatować o moralności, ale ja patrzę na to tak:

Ścieżka pomarańczowa ? Żniwiarze pokonani, Shepard żyje. Jak dla mnie wszystko gra i gwiżdże.

Ścieżka niebieska ? Shepard kontroluje Żniwiarzy, którzy przerywają cykl. O ile dobrze to zrozumiałem, to Shepard zachowuje swoją świadomość i kolejnego cyklu nie będzie. Pokój w galaktyce (ze Żniwiarzami oczywiście) i wszyscy są zadowoleni. Co ważniejsze ? Shepard nie jest unicestwiany. Można rzec, że jego dusza lub świadomość wciąż istnieje.

Ścieżka niebieska ? wszyscy są szczęśliwi, ale kosztem Shepard...

Można by powiedzieć, że nie ma tu złych zakończeń. Ale dla mnie ?synteza? nie była wcale najlepsza, choć w teorii powinna być...

Takie to moje przemyślenia smile_prosty.gif A co do zakończenia ME2 to powiem tyle:

Co to za Żniwiarz, co go może trzech komandosów załatwić, będąc przy tym dodatkowo ostrzeliwanym przez oddziały Zbieraczy... confused_prosty.gif

Edytowano przez araevin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do zakończenia Mass Effect 3 pewien użytkownik (użytkownicy) stworzył moda "MEHEM" który zmienia zakończenie na Happy End:

- usuwa sceny z Katalizatorem

- wprowadza nową scenę, w której Joker utrzymuje Normandię w walce na tyle długo, aby uratować Sheparda

- Normandia nie rozbija się już na nieznanej planecie

- sugestia, że gethy i EDI zostaną zniszczone, jest usunięta wraz z Katalizatorem

- Shepard ponownie spotyka się ze swoimi towarzyszami (dodatkowo dodaje interakcję z LI, jeśli jest ona na Normandii w ME3)

- modyfikuje muzykę, również w napisach końcowych

Mod został testowany z najnowszą wersją gry, ale nie działa poprawnie z Lewiatanem. Tu macie link

http://social.biowar...ndex/14795358/1

Ja tego nie instalowałem, ani nie zamierzam, ale podobno wielu graczom podoba się ten mod.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@araevin - zaponiałeś, że

żniwiarz nie był gotowy i dopiero nabierał kształtu i nadal brakowału dużo do jego ukończenia tej papki z ludzi.

W weekend zakończyłem po raz kolejny ME 2 i rozpocząłem ME 3. Powiem,że poczatek w ME 3 jest jednak duużo lepszy niż te w poprzednich częściach. Kilkukrotnie go przechodzę i mimo, że znam już każdy szczegół za każdym razem sprawia mi przyjemność.

Edytowano przez daverox
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakim cudem początek ME3 przebija te poprzednie? W jedynce cały czas coś się dzieje-

Idę i BAM! umiera mi młody ambitny idę dalej- BAM kogoś nadziewają na pal. Jeszcze dalej i zdrada, i bomby i tak dalej i tak dalej...dwójka wręcz z wielkim kopem się zaczyna- Normandia zostaje zniszczona, a główny bohater umiera, a po dwóch latach wraca i ucieka ze stacji oglądając jednocześnie zapiski dotyczące projektu Łazarz. W trójce nie ma szczegółu, który by mnie nie denerwował- pajacowaty bieg Andersona, biegające sobie piksele na dole mające niby robić za ludzi, plastikowi Żniwiarze, których nie obchodzi, że obok nich biega sobie człowiek, która rozwalił Suwerena, larwę ludzkiego Żniwiarza i (opcjonalnie) przekaźnik Alfa. I oczywiście dzieciak, który ma mnie obchodzić z jakiegoś powodu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Szwaiderem. Mass Effect 3 od początku próbuje narzuci nam charakter Sheparda, nie pozwala na samodzielne decydowanie o tym co ma powiedzieć itp. Do tego dochodzi sztuczne poruszanie się postaci. W poprzednich częściach poruszały się naturalniej, a tu jest to wręcz karygodne. No i robienie z fajnej gry jakiegoś melancholijnego dramatu wojennego doprowadza do szału przez całą grę... :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP: Śmiem się nie zgodzić. ME3 jest osadzone w takich realiach jakich jest i jest punktem kulminacyjnym, jak sądzę, przygód Sheparda, który BW planowało nam już od pierwszej części. Do takiego, a nie innego rozwoju sytuacji prowadziła historia już części pierwszej. Klimat jest taki jaki powinien być. Próba zrobienie z tego lekkiej Spece Opery, w której Shepard ratuje dzielnie galaktykę, wyszła by...lekko mówiąc niestrawnie. Bo to, co robi właśnie ten melancholijny i przytłaczający klimat, jest (jak dla mnie) niesamowite. Pomimo tego, że ME ma wiele niedoróbek i wiele rzeczy mogło by być lepszych, to BW udowodniło, że klimat nie musi być zawsze "ciężki mroczny", którym to tak często zasłaniają się twórcy "poważnych i ciężkich gier". Szczerze powiedziawszy, jestem już zmęczony grami, którym podstawowym budulcem jest właśnie, taki mroczny, gęsty i ciężki i przytłaczający klimat, który tworzy taki sam świat, który absolutnie niczym nie różni się od innego ciężkiego, mrocznego i gęstego klimatu w innej grze. BW zrezygnowało z czegoś takiego, co mnie bardzo cieszy, bo inaczej przez ME3 nigdy bym nie przebrnął. Daje nam na początku dużą dawką patosu, aby następnie przechodzić to w coraz bardziej melancholijny i spokojny klimat. Gra z każdym momentem, daje nam mocne znaki, że tej walki nie mamy dużej szansy wygrać. Przygotowuje nas na ewentualną przegraną i brnie coraz mocniej, właśnie w tą melancholię oraz (nazwijmy to) "obojętność" zdarzeń dziejących się w okół nas. Ostatnie sceny (spokojnie, będę tu unikał wszelakich spoilerów), mimo, że po dno napchane patosem, nie sprawiają wrażeń szczególnie podniosłych, tylko dlatego, że gra wprowadziła gracza w ten melancholijny nastrój zmęczonego już walką Sheparda i doskonale sobie zdajemy sprawę, że jest dość duża szansa, że tą walkę po prostu przegramy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja za to uważam, że twórcy nie planowali ani 2 ani 3 części. Jedynka była najlepiej zaplanowana i miała sensowne: początek, rozwinięcie i zakończenie. Gra osiągnęła sukces i byłoby dziwne, gdyby nie było kontynuacji. Ale to moje zdanie i by może się mylę. Jednak zarówno cześć 2 i 3 uważam za o wiele gorsze, a ich fabułę za często naciąganą (zwłaszcza w 3 części).

Nie uważam, by ME miało by mroczne i przygnębiające - nigdy tego nie napisałem. A gra jest melancholijna "zbyt mocno" - że tak powiem. Nie sądzę, by usunięcie tej melancholii na dobre byłoby słuszne, ale wkurzały mnie przesadnie wydumane rozmowy, które zwykle kręciły się wciąż wokół tego samego i nie wnosiły nic, bo wszystko w nic już było powiedziany kilkukrotnie.

A co najbardziej wkurzające - to JA - GRACZ powinienem decydować, czy Shepard ma by melancholikiem, romantykiem, gburem, czy herosem bez skazy a nie GRA. To ode mnie zależeć powinien charakter bohatera. W końcu to NIBY-RPG. A elementem rpg jest budowanie osobowości swojej postaci. ME3 nam nie daje tego luksusu...

Rozmowy między bohaterami mogą się podoba, ale powinny dawać opcje ich przebiegu, a nie katować nas filmikami, które ew. możemy "przeklikać".

Edytowano przez araevin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...