Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Forumowicze o Sobie VII

Polecane posty

Ty też wszystko na poważnie. Muszę częściej wstawiać " Wink " to łatwiej będzie się dogadać

Otóż nie. Nie wziąłem tego, co napisałeś, na poważnie, jak to zasugerowałeś, ale ironizując starałem się takim specyficznym pół żartem zwrócić Twą uwagę na to, że ja sobie w zakamuflowany sposób robię jajca, a Ty sądzisz, iż używając ironii w celach humorystycznych piszę poważnie. Innymi słowy: hejaho (sam się zamotałem w tym, co napisałem, hehe)! ;]

Nie ma czym rzucać w dziewoje, ani na czym zjeżdżać z górek

Fakt (a nawet Gazeta Wyborcza). Najbardziej mi żal właśnie tego rzucania w dziewoje, bo one to przecież tak fantastycznie uwielbiają i potem są dla nas miłe. A tak co - kamieniami mamy rzucać? No niby można, ale jakoś tak nie wypada chyba. Z drugiej strony miałem też nadzieję na zadawanie szyku na stoku przy pomocy nowych nart i wrodzonego uroku osobistego (yeah), ale jak na razie na śnieżek się nie zapowiada. Pozostają tylko romantyczne spacery, choć wiatr wieje taki, że jak dziś wyszedłem do sklepu, to mi o mało łba nie urwało. o_0 I tego zjeżdżania z górek też żal, chociaż już nawet nie pamiętam, gdzie mojego tak zwanego dupolota (jabłuszko) posiałem... Nic to, ferie bez śniegowych atrakcji trza przeżyć, najważniejsze przeca jest to, że nima szkoły!

Moim największym osiągnięciem w tej dziedzinie jest łażenie przez ponad pół roku z połówką zęba.

Miałem dokładnie to samo, tylko że zorientowałem się nieco szybciej, że jednak ten ząb nie powinien być taki mały. ;] Jak mi dentysta (sadysta) walnął znieczulenie na 3/4 twarzy (na moje własne życzenie), to jedyne, co byłem w stanie po zabiegu z siebie wyartykułować, to coś w stylu "młeegłemmmmeefeffedf". Ale w sumie nie żałowałem, bo bólu nie czułem w ogóle (twarzy też nie, ale co tam), tylko to upiorne zawodzenie dentystycznego wiertła... Bleee! :F

Taka mała dygresja - neurologów unikam jak ognia od kiedy zrobili mi punkcję [..] Mówię serio, nie mogłem na dłużej niż pare minut z łóżka się podnieść, bo inaczej od razu bardzo słabłem.

Ojojoj, też to miałem, o ile dobrze pamiętam, parę lat temu, kiedy pojawił się u mnie jakiś tam problem neurologiczny czy coś. Mi się wprawdzie z łóżka udawało podnosić, ale potem zazwyczaj zaliczałem głośną glebę... W każdym razie doszli do tego, że mam niedobór wapnia czy tam innego żelaza (stąd częste skurcze na treningach), dali mi jakiś szajs do łykania i przeszło. Ale na myśl o tej wszechogarniającej słabości nadal robi mi się słabo. ;]

Cóż, wracam zatem do spania, w końcu nie można zmarnować całych ferii, nie? :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1-1,5 km. Ale już dawno nie biegałem (pogoda mnie skutecznie odstraszyła), więc teraz pewnie znów będzie trzeba zacząć od nowa, tj. 500m i wyplute płuca :wink: dam radę. Muszę dać.

No to wychodzi, że kiedyś miałem lepszą wyjściową kondycję :wink: I do teraz nieco mi jej zostało. Jak zaczynałem trenować wioślarstwo to przebiegnięcie kilometra to było problem, ale po 2-3 już osiem nie było tak wielkim. Po roku trenowania 8km to był rozgrzewka przed treningiem xD No, ale jak się ma codziennie treningi to samo z siebie przyjdzie. Dziś mi z tej kondycji marne ochłapy pozostały, ale z 4km jeszcze bez padnięcia na twarz przebiegnę.

Z tym, że bieganie raczej Ci ciała nie wyrzeźbi, jeżeli o to chodzi :wink:

Mi tam na rzeźbie nie zależało za bardzo nigdy. Poza tym nie wyrzeźbi, ale tłuszczyku i kalorii nieco się pogubi, a o to chodzi. Brzuszek nie zmieni się w tarkę, ale obwód nieco zmniejszy. Nie mówiąc już o tym, że zdrówko i kondycja ważniejsze.

Ale nic to. Trza żyć dalej i mieć nadzieję, że oczy same się wyleczą.

A pamiętasz, co czasem mówią o nadziei i jej potomstwie? :wink: Z czym jak z czym, ale ze wzrokiem to uważnie trzeba.

Na kontrolę chodzę najrzadziej, jak się da, a jak już czekam na swoją kolej, to aż mnie skręca.

A tu mały paradoks :) Im mniej się lubi dentystę, tym częściej powinno się go odwiedzać. Mało radosna konstatacja, ale cóż - takie życie. W końcu regularne wizyty oznaczają szansę na szybkie wykrycie ubytku, a szybko wykryty leczony jest sprawniej i bez znaczącego bólu. Nie mówiąc o tym, że nie będzie miał okazji rozwinąć się w rozrwywającego łepek potwora.

Dlatego też, wydaje mi się, że teraz jestem już w stanie 'spalić za sobą wszystkie mosty', pozbyć się żalu i żyć normalnie, w oczekiwaniu na spełnienie się największego marzenia :wink:

Oby tak dalej, oby jak najdalej i do samego końca. Albo, po owsiakowemu, i jeden dzień dłużej. I tego właśnie życzę - by było tak dobrze albo i lepiej. Jako muzyczny zboczeniec muszę jednak wtrącić mały refleksyjno-muzyczny kawałek. Otóż 'palenie mostów' kojarzy mi się nieodmiennie z piosenką Tracy Chapman. Tekts co prawda nie pasuje do obecnej sytuacji ( i dobrze ), ale i tak myślę, że warto zacytować.

All the bridges that you burn

Come back one day to haunt you

One day you'll find you're walking

Lonely

Baby I

Never meant to hurt you

Sometimes the best intentions

Still don't make things right

But all my ghosts they find me

Like my past they think they own me

In dreams and dark corners they surround me

Till I cry I cry

Let me take this time to set the record straight

Let me take this time to take it all back

Let me take this time to tell you how I felt

Let me take this time to try and make it right

But you can

Walk away

Run alone

Spend all your time

Thinking about the way things used to be

If love feels right

You work it out

You don't give it up

Baby

Anybody tell you that

Anybody tell you that

Anybody tell you that

You should take some time maybe sleep on it tonight

You should take some time baby heed the words I said

You should take some time think about your life

You should take some time before you throw it all away

I ain't got the time

To sit here and wait around

But I got the time

If you say I'm what you want

A jak ktoś chciałby posłuchać to zapraszam

. Teledysk nieoficjalny.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak co - kamieniami mamy rzucać? No niby można, ale jakoś tak nie wypada chyba.

Ech no dokładnie. :/ Może w epoce kamienia łupanego takie coś by przeszło, ale w dzisiejszych czasach jakoś tak dziwnie bym się czuł rzucając w dziewczęta prymitywnymi odłamkami skalnymi. :P

Nic to, ferie bez śniegowych atrakcji trza przeżyć, najważniejsze przeca jest to, że nima szkoły!

Muahaha, ja na szczęście (?) jeszcze ferii nie mam, dlatego specjalnie nie ubolewam nad brakiem śniegu.

Nie omieszkam też potem ponabijać się z tych, którym ferie się kończą, po czym sam oddam się białemu szaleństwu xD

A pamiętasz, co czasem mówią o nadziei i jej potomstwie? Wink Z czym jak z czym, ale ze wzrokiem to uważnie trzeba.

Dzięki za troskę, ale już mi przeszło. :) Chociaż w ferie i tak się chyba przejdę do jakiegoś okulisty, bo w sumie dawno nie byłem, więc...

A tu mały paradoks Smile Im mniej się lubi dentystę, tym częściej powinno się go odwiedzać.

Ależ ja kocham dentystów!

Dentystki znaczy się!

Na kontrolę wybiorę sie za... hmmm... Najpewniej w ostateczności. xD Niektórzy boją się pająków, ja się boję dentystów i nic na to nie poradzę... Chyba zapiszę się na jakąś terpaię.

Zresztą problemów z zębami jak dotąd nie miałem, więc niby nie mam się czego bać (ot jedną, może dwie plomby mam założone), ale...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojojoj, też to miałem, o ile dobrze pamiętam, parę lat temu, kiedy pojawił się u mnie jakiś tam problem neurologiczny czy coś. Mi się wprawdzie z łóżka udawało podnosić, ale potem zazwyczaj zaliczałem głośną glebę... W każdym razie doszli do tego, że mam niedobór wapnia czy tam innego żelaza (stąd częste skurcze na treningach), dali mi jakiś szajs do łykania i przeszło. Ale na myśl o tej wszechogarniającej słabości nadal robi mi się słabo. ;]

A u mnie właśnie do niczego nie doszli. Nacierpiałem się więc po to, żeby się dowiedzieć, że jestem zdrowy :). Z innych ciekawych zabiegów - ostatnio miałem robioną gastroskopię. Uczucie, jak coś od środka rusza się w żołądku - bezcenne. Czułem się, jakby zaraz Obcy miał wypchnąć brzuch i wyskoczyć ze środka :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo bo z językami to jest tak jak ze wszystkim czego nie używasz na co dzień - po jamiś czasie zanika. Nie wiem, jak jest u Ciebie, ale na pewno w sporej części szkół jezyka ang uczysz sie tylko na...angielskim :P A i tak czesto jest tak, ze nauczyciel prowadzi uczniów za ręke i po kolei mówi im "Ty tam, jak jest po ang. xxx, a ty tam przeczytaj jak masz napisane w ćwicz. 3". A tylko pojedź na miesiąc to Wlk. Brytanii czy gdzieś a od razu nauczysz sie wiecej niż pewnie i przez rok w Polsce w szkole.... :shock:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą problemów z zębami jak dotąd nie miałem, więc niby nie mam się czego bać (ot jedną, może dwie plomby mam założone), ale...

Heh, ja mam... 3,4... 7 w sumie. Dlaczego nie 8 - pojęcia nie mam, bo na język to miałem wszystkie tylne zębochy tak samo ostrowklęsłe. I sam zabieg plombowania nie jest taki straszny - potrafi zaboleć, ale dla mnie najgorszy jest nie sam ból, ale to, co on może spowodować - a że to ma mnie leczyć, jestem sobie spokojny. Co innego np. skręcenie nogi, jak bym miał, to skręciłoby mnie, ale wewnętrznie, od głodu piłki, hehe.

Muahaha, ja na szczęście (?) jeszcze ferii nie mam
U mnie dokładnie to samo. A że zapowiadają brak śniegu na najbliższe 2 tygodnie (a za tyle mam ferie), to sobie myślę optymistycznie. Choć w sumie biału puch nie jest mi do szczęścia potrzebny, "wystarczy", żeby nie było ani jednej z tych rzeczy:

- minusowej temperatury przy braku śniegu

- plusowa temperatura przy obecności śniegu

- deszczu

I można żyć xD

A z innych spraw - tak sobie całkiem poważnie myślę nad kupnem gitarry :D Elektrycznej, akustycznej, klasycznej? A ni. Basówki, o. Po ładnych paru mięsiącach przemyśleń, co dla mnie lepsze, co sprawi więcej radochy, wybieram bas. I jutro idę z dwoma kumplami na wstępne oględziny - oni za elektrykami, ja za mym basidłem. A że w klasie mam jeszcze kogoś, kto zamierza mieć perkusyję - będzie dosyć ciekawie :twisted:

No, ale czas na mnie, bo Polki będą niemieckie zadki faszerować :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, ja mam... 3,4... 7 w sumie. Dlaczego nie 8

Wow. I jak, trzymają się te plomby? :) Ja mam na przykład słabość do toffi, a jak wiadomo cholerstwo to klei się jak trza, a z takimi stjuningowanymi zębsikami nie wiem jak bym sobie poradził... Z drugiej strony chyba trzeba by się nieźle natrudzić, żeby oderwać dobrze założoną plombę?

Co do gitar, to posiadam only akustyka, na którym pobrzdękam sobie od czasu do czasu. Ot, kupiłem sobie, 'grałem' ostro pierwsze dwa tygodnie, potem mój zapał jakby opadł (ekhu, ekhu) i w końcu stanęło na tym, że co prawda grać w zasadzie nie potrafię, ale instrumencik nie odszedł w zapomnienie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jak, trzymają się te plomby?
Noo, trzymać się trzymają, ale nie mogę na nie... nie narzekać. Mam pewność, że nie wypadną, odpowiednio skubańce przyspawane, ale powróciła mi nadwrażliwość - dwa zęby z prawej strony bolą po wypiciu zimnego lub zagryzieniu twardego, choć na szczęście już nieco mniej, niż na początku.

A z toffi nie próbowałem, więc doświadczeń nie przekażę, hyh.

Akustyka mam pożyczonego od wujka, żeby w ogóle zobaczyć, czy gitara mnie nie odstraszy na samym początku. Na szczęście - nie odstraszyła, a dzięki niej i jej miękkim strunom przejście na twardsze nie będzie już tak bolesne. A i nieco dłoń wyćwiczyłem, ale to tylko "nieco".

A po gitarze powinny jeszcze Ci pozostać sympatyczne zgrubienia skóry na opuszkach, yup? :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja aktualnie trenuję granie na plastikowej gitarce w Guitar Hero :). Idzie mi całkiem dobrze, chciałbym tak umieć na prawdziwej :). Od razu jednak mówię, że nawet brzdąkanie na zabawce nie jest proste i wiele osób mogłoby się mocno zdziwić, że coś im to słabo wychodzi... :).

A co do prawdziwych gitar, to korci mnie, żeby sobie jakąś kupić. Zupełnie niespodziewanie dostałem 800 zł i właśnie się zastanawiam, co z nimi zrobić. Gitara jest dość wysoko na liście możliwości, ale zastanawiam się też, czy miałby to być elektryk, akustyk czy klasyk. Skłaniam się ku gitarze elektrycznej, ale jeszcze nie jestem zdecydowany. Na razie mam ważniejsze sprawy na głowie - maturę :). Gitarra zeszła na dalszy plan niestety :(.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po gitarze powinny jeszcze Ci pozostać sympatyczne zgrubienia skóry na opuszkach, yup?

Yup. Ja tam od razu na akustyku zacząłem wymiatać i pierwsze dni ochrzczone zostały przeze mnie mianem 'tortur'. Ból wżynających się strun jest cholernie nieprzyjemny. Dało się jednak to przeżyć i po jakimś (dość krótkim) czasie, gra stawała się coraz bardziej przyjemna.

Muszę też dodać, że moim pierwszym akustykiem był jakiś podrzędny skyway, toteż odległość między strunami a gryfem wynosiła średnio jakieś 10 cm. ;) To był kurde prawdziwy hardkor. Teraz brzdękam sobie na jakimś staggu, który skyway'a przewyższa o całe galaktyki. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Innymi słowy: hejaho (sam się zamotałem w tym, co napisałem, hehe)! ;]
. Hehe za dużo filozofii :P . Pora się wyluzować...stop...ja już jestem wyluzowany...co może skończyć się niezbyt zadowalającymi ocenami na semestr :?

Arnie: Zazdroszczę Ci. Sam pykałem we FoF i gierka bardzo mi się podobała, a na takiej gitarce zabawa musi być dopiero ciekawa i wciągająca. Nie wiesz co zrobić z 800 zł??? Nic prostrzego :D Podam Ci numer konta i wspomożesz mnie xD.

Ps. Wg pogody to śnieg to ja zobaczę u siebie dopiero za rok :cry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niziołko, powiem Ci, że dobrze, że napisałaś tego posta... sam jestem też wciagnięty w taką sytuację- tylko z drugiej strony, mój przyjaciel trafił na leczenie :|

Nagle wszystko go przygniotło, nie mógł znaleść dla siebie miejsca i coś w psychice pękło... próbowałem zawsze dać mu wsparcie, jednak od momentu w którym, tak mnie potraktował, że chciałem mu parę bułek sprzedać (w suemie sam nie wiedziałem, czy zaraz mu coś nie strzeli i ja gonga nie dostanę) zerwałem na jakiś czas kontakt. to był zupełnie inny człowiek niż ten z którym robiłem te wszystkie głupoty, żeby się 'wyszumieć' i wychulać, za licealnych lat. Nie wiem co będzie jak już nie wróci do swej starej mentalności i jasności umysłu...

Za jakiś czas wychodzi z detoxu, i się zastanowiam co zrobić żeby mu pomóc, ale nie mam pojęcia co mogę zrobić, mogłabyś coś mi napisać...

Dlatego też, wydaje mi się, że teraz jestem już w stanie 'spalić za sobą wszystkie mosty', pozbyć się żalu i żyć normalnie, w oczekiwaniu na spełnienie się największego marzenia :wink:

kwak, ja na takie coś nie jestem w stanie się zdecydować... przeszłość cały czas się mi odpbija przed oczami. No i to krążące pytanie 'co zrobić z przyszłością' jest dla mnie niesamowicie dołujące

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Późno odpisuje, ale nie zauważyłem, że to było skierowane do mnie :P. Boldujcie nicki pls :).

(...)Arnie: Zazdroszczę Ci. Sam pykałem we FoF i gierka bardzo mi się podobała, a na takiej gitarce zabawa musi być dopiero ciekawa i wciągająca. Nie wiesz co zrobić z 800 zł??? Nic prostrzego :D Podam Ci numer konta i wspomożesz mnie xD.

Zapomnij :). Myślałem, żeby część z nich dać na WOŚP, ale uznałem, że po maturze czeka mnie 3 miesiące wakacji (w optymistycznym scenariuszu, tj. dostane się na studia :)), albo 9 miesięczne "wakacje" na koszt państwa w jakiejś jednostce gdzieś w Polsce (to mniej opymistyczna wersja). W każdym razie, zwłaszcza w tym pierwszym przypadku, każda kasa się przyda - coś w końcu trzeba przez ten czas robić :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arnie ale przecież od matury, do nawet trafienia do jednostki masz przynajmniej 4 miechy wolne :mrgreen:

i te pieniądze to się przydadzą... na okres pomiędzy skończeniem liceum a maturą (wteyd się nie uczy, tylko podkresla bycie absolwentem :] ), i tym co będzie zaraz po ostatnim egzaminie- trzeba sobie to wszystko odbić.

Ja wręcz nie mogę się doczekac gdy kolejne maturzystki będą świętować, szukać odprężenia i tańczenia na stołach :wink: to naprawdę rewelacyjny okres każdego roku, wieczorem w domu się nie usiedzi, masa pozytywnej energii bijącej z każdej grupki ludzi na ulicy/w parku/w pubie/w klubie/na lawce/na boisku

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zmężniał? Wszak Arnie to ksywka od samego Arnolda, już bardziej zmężnieć się nie da :P. A tak serio mówiąc, to może coś się zmieniło, ale kiedyś to od woja można było "odmężnieć". Znajomy (lat 30 kilka) opowiadał, jak to za jego czasów szalała fala i wiele "zabaw" dziadków krążyło wokół męskości kotów. Podam nazwy - pestkowanie, ciągnięcie wora itp. przyjemności ^^. Znaczenia możecie domyśleć się sami :P. Teraz już chyba takiej fali nie ma, ale mimo wszystko będę się starał jakoś wojsko ominąć (pewnie sami mnie odrzucą, chociaż głupio mieć kategorię E (tj. Ewakuować z kobietami i dziećmi :P) i wyglądać na zdrowego i takim w sumie być. Cóż, zobaczymy, komisje wojskowe są gdzieś w lutym, więc już niedługo :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arnie: Dla mnie to tylko rok/pół w plecy, bo w wojsku może i się trochę nauczysz, ale to raczej mało przydatna wiedza. Przez ten czas można zrobić wiele rzeczy ciekawszych i pożyteczniejszych. Załatw sobie żółte papiery to będziesz miał z głowy: albo wybij wszystkie zęby by potem usłyszeć: "nie nadaje się do służby-płaskostopia" ja z kawału o zwierzętach xD

Ps. Dobrze, że zajrzałem do działu "problemy z forum", bo by mnie zaraz jakiś modek dopadł za kilkanaście postów i bym dostał "nie chcący" warna. Uff.

Ghost: Nie można byłoby czegoś z tym zrobić???

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedni się pewnie smucą ale ja z dniem dzisiejszym zaczynam ferie "zimowe".

Dwa tygodnie czystej błogości (meetingi, imprezy, gry, książki i gitara). Szkoda tylko ,że nie ma śniegu ,a moje plany na wyjazd na ćwiczenie narciarstwa legły... Pełen relaks ,bo coś kurczę ostatnio słabo u mnie jest wysypianiem się i ogólnie coś mi nauka do końca nie idzie tak jak powinna.

Dokładniej - hulaj duszo piekła nie ma! :)

Pozdrawiam tych ,którzy kończą (miłego powrotu do szarej rzeczywistości :P) lub dalej tych ,co nadal czekają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,którzy kończą (miłego powrotu do szarej rzeczywistości :P) .

Tak tak słyszałem ... Boli mnie to strasznie no ale cóż takie jest życie. Choć patrząc na to z drugiej strony - raj nie może trwać wiecznie :) Poza tym ja swoje ferie w całości spędziłem z komputerem czyli dość mizernie, no ale kiedy ja mam pograć w te wszystkie zakurzone hiciory ? :) No as za naukę teraz trzeba się wziąć, ale damy radę... Tak myślę 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adie13 - szczęściarz. Ja to chyba mam najpóźniej z całej Polski (Dolnośląskie) - od 11 lutego, ale wyjeżdżam już w piątek 8 :D :D Co do śniegu... fajnie by było, żeby było go trochę na ferie, ale dla mnie to nie jest aż taki priorytet bo jadę tam, gdzie śniegu jest pod dostatkiem. Niemniej jednak z chęcią powitałbym możliwość jakiegoś jednodniowego wypadu na narty.....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to chyba mam najpóźniej z całej Polski (Dolnośląskie) - od 11 lutego, ale wyjeżdżam już w piątek 8 :D :D Co do śniegu... fajnie by było, żeby było go trochę na ferie, ale dla mnie to nie jest aż taki priorytet bo jadę tam, gdzie śniegu jest pod dostatkiem.
Wrocek jest wogóle jakiś wyjątkowy. Nie dość, że śniegu przez cały ten czas praktycznie zero, to jeszcze jest tu strasznie ciepło. Jeszcze miesiąc/dwa temu jak wracałem pociągiem do domu, to zawsze miałem ciekawe widoki za oknem. Ilość śniegu wzrastała wprost proporcjonalnie do odległosci od Wrocławia i zawsze wychodziłem na tym źle. To znaczy na dworcu w Katowicach przy ok 20 cm śniegu wysiadałem w lekkich butach i najcieńszej kurtce. Prawie zawsze wracam do Wrocka chory :]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to chyba mam najpóźniej z całej Polski (Dolnośląskie) - od 11 lutego, ale wyjeżdżam już w piątek 8 :D :D Co do śniegu... fajnie by było, żeby było go trochę na ferie, ale dla mnie to nie jest aż taki priorytet bo jadę tam, gdzie śniegu jest pod dostatkiem.
Wrocek jest wogóle jakiś wyjątkowy. Nie dość, że śniegu przez cały ten czas praktycznie zero, to jeszcze jest tu strasznie ciepło. Jeszcze miesiąc/dwa temu jak wracałem pociągiem do domu, to zawsze miałem ciekawe widoki za oknem. Ilość śniegu wzrastała wprost proporcjonalnie do odległosci od Wrocławia i zawsze wychodziłem na tym źle. To znaczy na dworcu w Katowicach przy ok 20 cm śniegu wysiadałem w lekkich butach i najcieńszej kurtce. Prawie zawsze wracam do Wrocka chory :]

Cóż sam fakt ,iż wychodząc dziś z pieskiem miałem tylko czapusie(no i bluze ze spodenkami) to świadczy,iz Wroclaw jest cieplym miastem :).

Mi to osobiście odpowiada ,ale pamietam jak rok temu w ostatni dzien zimy we wrocławiu spadl snieg..oglnie panika ,strach,iz Wisona bedzie zimna itp itd...Na strachu i paru zawałach sie skonczyło :).

bo w wojsku może i się trochę nauczysz,

a i sobie jeszcze z kalaszka postrzelasz :P .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi się ferie już skończyły :shock: Całkiem fajnie było, tylko czemu tak krótko? Ehh.... Ale wrażenia ogólne są bardzo fajne. Ja sobie wymiatałem w bukowinie z innymi deskarzami (na pohybel skur... znaczy narciarzom :twisted: ), w tym z moją instruktorką/kumpelą. Dzięki temu że jeżdżę z instruktorką jestem już calkiem dobry :) i jeszcze jedno- nie ma nic piękniejszego niż maślane oczy dziewoji które patrzyły jak wykręcasz 360-tke :P Ogólne wrażenia z ferii: Aye!!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też już, niestety, ferie się kończą, ale wbrew nieco pesymistycznym przewidywaniom - były całkiem udane. Pierwszy tydzień to był totalny, lajtowy czilałt, czyli głównie spanie, nadrabianie książkowych zaległości, spotkania ze znajomymi i mnóstwo muzy, drugi natomiast spędziłem nad wyraz aktywnie zadając wraz z ekipą szyku na salmopolskich (szczyrkowych?) stokach. Niby pogoda była marna, bo nie było śniegu i w ogóle warunków, ale na szczęście biały puch zaczął padać w dzień naszego przyjazdu i utrzymał się aż do dziś. No ale przecież sobie go zamówiłem, no nie? ;]

na pohybel skur... znaczy narciarzom

To dziwne, bo w odczuciu moich przyjaciół (i w moim własnym) to właśnie parapeciarzy trzeba by zlikwidować dokumentnie, nawet ukuliśmy taką dosyć nieprzyjemną teorię dotyczącą snowboardzistów, jednak jej tutaj nie przytoczę, gdyż mógłbym obrazić uczucia forumowiczów poruszających się na desce, a waśni bym nie chciał. Trzymajmy się tego, że tylko spotkani przez nas osobnicy byli tak ułomni w swoich poczynaniach, a reszta jest fajna. Oby tak było. ;]

Anyway, było naprawdę bardzo fajnie, poprawiłem nieco swego narciarskiego skilla, poznałem kupę ciekawych osób (dla nich wielki szacun) i z tak poprawionym nastrojem mogę ruszać na powrót do podbijania szkolnych murów (bleee). I, żeby nie było - wszelkie złośliwe komentarze ze strony osób, którym ferie się dopiero zaczynają, odbijają się ode mnie jak od ściany. Taki cwaniak ze mnie. ;]

Żeby jednak nie kończyć w tak fatalistycznym duchu - mamy przecież dopiero sobotę. Czyli pozostał jeden wolny dzień, który zamierzam wykorzystać nader aktywnie. Śpiąc i zbijając bąki. Hejaho! :o

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...