Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Książki ogólnie

Polecane posty

Taka Masłowska też na przykład jest solidnie porypana, a książki pisze znakomite.

:shock:

Bo to umniejsza wartość jego książek w twoich oczach?

Między innymi - nie jestem skory do szczegółowego szukania zalet w książce kogoś, kto mnie irytuje :) A że dodatkowo tych zalet jest albo jak na lekarstwo, albo nie ma ich wcale, więc dwie kury ubite jednym zamachem siekiery ;]

Dobrze, że nie jesteś blekowcem, pewnie byś latał z toporem po lesie, tarzał się w borówkach i wzywał Peruna :P Oprócz słuchania muzy, that is ;]

Tak! Albo nie.

<hmmm>

Ruch Generała... przyznam, że nie przedarłem się do końca, zwątpiłem gdzieś w 2/3.

Jeśli kogoś nie zafascynują teorie dotyczące rozwoju magii, podobnemu rozwojowi technologii u nas, to nic dziwnego, że nie wytrzymałeś - szczera chęć do poznania oryginalnych światów i teorii w fantasy i sci-fi jest w przypadku czytaniu prozy pana Dukaja surowo wskazana :)

Prozę Dukaja można porównać do kurczaka z grilla, który co prawda smakuje jak powinien, ale poza tym jest zielony, pachnie przeterminowanymi jajami, ma konstystencję stężałej galaretki i opiera się wszelkim próbom interwencji za pomocą noża, widelca oraz piły spalinowej. Niektórzy potrafią zamknąć oczy, zatkać nos i przełknąć to na jeden raz, rozkoszując się smakiem, ale ja do tej grupy nie należę :)

Całe szczęście, że można też prozy Dukaja do niczego nie porównywać, bo takich światów i historii, jakie on tworzy ("Inne pieśni", "Perfekcyjna niedoskonałość"), nie ma nigdzie indziej :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie przeczytałem autobiografię Waris Dirie pod tytułem - "Kwiat pustyni". Przyznam, że świat mody jest mi totalnie obcy, kompletnie nie znałem wcześniej ani autorki, ani jej historii - chyba właśnie dlatego książka mnie tak zaskoczyła. "Kwiat pustyni" opowiada w znacznej mierze o dziecięcych latach życia Waris spędzonych w plemieniu pustynnych wędrowców. Autorka opisuje swoje dość - dla osób z naszego kręgu kulturowego - zaskakujące dzieciństwo. W wieku trzynastu lat jest obrzezana, niedługo później ojciec znajduje jej (nawiasem mówiąc - 60-letniego) męża. Wszystko to - mimo, że szokuje - nie zapowiada tak gwałtownej zmiany. Waris w dość przypadkowych okolicznościach trafia do Londynu, po pięciu latach pracy jako sprzątaczka... staje się modelką (oczywiście nie z dnia na dzień ;]). Od tego momentu właśnie książka rusza najmocniej - mamy naprawdę niebanalne i ciekawe porównania dwóch światów - somalijskiego i brytyjskiego, zacofanego i rozwiniętego.

Wszystko jest w tej biografii napisane dość typowo, ale na pewno muszą zaskakiwać pewne treści (dość szczegółowy opis obrzezania...). Książka może i jakoś specjalnie nie zachwyca, ale... ale mimo to cholernie wciąga. :) Zacząłem czytać o dwunastej w nocy, a przestałem dopiero o czwartej nad ranem.

Pożyczyłem także od znajomej książkę pod tytułem - "Kod Mesjasza". Spodziewałem się kolejnego korzystania z sukcesu "Kodu da Vinci" i.... i miałem rację. Książka jest tak beznadziejna i absurdalna zarazem, że przestałem czytać na bodajże 50. stronie - ilość debilizmów zawartych w książce po prostu nie pozwala dojść dalej. Szczerze informuję - omijajcie to cholestwo, naprawdę szkoda czasu. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ke? Ja rozumiem Piekara ale Sapkowski: buc? Za co, bo nie jestem w temacie? Że nie lubi, jak się go Sapkiem nazywa? ( i obiecał lać po mordzie każdego, kto go tak w jego obecności nazwie)

Owszem... Sapkowski to buc... piszę świetne książki (ale obstaje przy swoim... Narrenturm jest tak nudny, że w każdym podejściu do tej ksiażki odpadam po 100 stronach... ), ale jest takim gburem, że aż głowa boli i sam się o tym przekonałem osobiście :P ale ja nie w tej sprawie...

Właśnie skończyłem czytać Morta T. Pratchetta. No i muszę przyznać, ze wrócił do formy... opowieść chłopca, który został uczniem Śmierci (czy może raczej Śmiercia ;)) jest znacznie ciekawsza, niż opowieść o pierwszej kobiecie-magu... książke czyta się jednym tchem i w jedną wakacyjną noc spokojnie przeczytałem 4/5 całości... ponadto, bardzo mi się spodobały przypisy z różnymi ciekawostkami Świata Dysku, a zwłaszcza ten o pierwszej Pizzy i najsłynniejszych kochankach na Dysku. Napisane z polotem i absurdem idealnie trafiającym w mój gust :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisane z polotem i absurdem idealnie trafiającym w mój gust :D

Zupełnie jak "Paragraf 22" Hellera :D Nie wiem czemu tak ci się nie podoba "Narrenturm". Ja przecztałem bodajże w 2 dni i mi się nie nudziło, choć miało kilka nudnawych momentów. Spróbuj następnego tomu serii, "Bożych bojowników". Więcej akcji, bardzo ciekawa (opisuje najazd Czechów na Polskę - oczywiście chodzi o walkę husyci vs. "chrześcijanie", napisałem w nawiasie, bo nie jestem pewien czy tak zachowują się chrześcijanie :) ) Ciekawi mnie tylko kiedy wyjdzie trzeci i ostatni tom "Lux perpetua". Może się mylę, ale wydaje mi się, że jeszcze go nie ma :twisted: Jeśli jest to proszę kogoś o oświecenie :idea:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem... Sapkowski to buc... piszę świetne książki (ale obstaje przy swoim... Narrenturm jest tak nudny, że w każdym podejściu do tej ksiażki odpadam po 100 stronach... ), ale jest takim gburem, że aż głowa boli i sam się o tym przekonałem osobiście :P ale ja nie w tej sprawie...

Właśnie skończyłem czytać Morta T. Pratchetta.

Widać mamy różne gusta, bo mnie Narrenturm się cholernie spodobał. A sapkowski może sobie być gburem, ważne że dobre książki pisze. Lem też poza tym że był genialnym pisarzem nie był bynajmniej osobą grzeczną i kulturalną ( nazywanie kogoś bałwanem i kretynem na łamach gazety bez podania najmniejszych argumentów uważam za przesadę. Nawet jeśli ta gazeta to skrajnie lewicowa "Angora" a osobą obrażaną jest Lech K.)

Książka jest tak beznadziejna i absurdalna zarazem, że przestałem czytać na bodajże 50. stronie - ilość debilizmów zawartych w książce po prostu nie pozwala dojść dalej. Szczerze informuję - omijajcie to cholestwo, naprawdę szkoda czasu. Smile

Aha, czyli niemal niczym się nie różni od "Kodu Leonarda da Vinci". Tak myślałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu miałam prawdziwą przyjemność przeczytać w końcu "Maskaradę" T.Pratchetta...(k0nrad :* )I jest to Pratchett w najlepszym wydaniu i formie jakie pamiętam od dawna; Jest kolejną książką z serii Czarownic, kolejną po "Panowie i Damy" - humor zwala z nóg, tak samo jak docinki i ironia dotycząca życia nie tylko na Świecie Dysku... Polecam wszystkim fanom tego autora, Opery i Pikuantnych Rozkoszy :D

Owszem... Sapkowski to buc... piszę świetne książki (ale obstaje przy swoim... Narrenturm jest tak nudny, że w każdym podejściu do tej ksiażki odpadam po 100 stronach...
Aby Narrenturm naprawdę bawił, trzeba się interesować tymi czasami, ponieważ jest usiana smaczkami, które nie zawsze są zrozumiałe... A czasami aż chce się iść na studia historyczne, aby zmienić ten stan i czerpać pełną przyjemność z czytania :>
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ja już po Carpe Jugulum naszego wujka Terry' ego. W rolach głównych babcia Weaterwax, niania Ogg, klan Oggów oraz wampiry, które nie są takie, jak w klasycznych powieściach grozy. Zajadają się czosnkiem, chodza w świetle dnia, lubią popatrzeć na różne święte symbole etc. Do tego król Verence oddaje im Lancre w posiadanie, Magrat uczy się macierzyństwa, pojawiają się także maleńkie niebieskie ludziki, lubiące sobie wypić.

Kolejna świetna książka ze Świata Dysku, kolejna ciekawa historia, kolejna dawka smiechu. I co tu więcej mówić - po prostu polecam, choć fani Discworlda i tak pewno już przeczytali. ;)

:geek:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna świetna książka ze Świata Dysku, kolejna ciekawa historia, kolejna dawka smiechu. I co tu więcej mówić - po prostu polecam, choć fani Discworlda i tak pewno już przeczytali. ;)

:geek:

Też już przeczytałem, bardzo mi przypadła do gustu. Spodobał mi się wątek kapłana Oatsa (z powodu jego rozterek na temat wiary).

Tak z innej beczki, to zacząłem właśnie czytać cykl Ziemiomorza. Przeczytałem dopiero pierwszy rozdział "Czarnoksiężnika z Archipelagu". Co prawda czyta się naprawdę dobrze, ale wydaje mi się, że fabuła, jak na razie, jest trochę schematyczna. Ot, wioskowy chłopiec, przez przypadek dowiaduje się o swojej mocy, wykorzystując ją w chwili zagrożenia zyskuje uznanie w okolicy, wieści sie rozchodzą, aż osobiście fatyguje się do niego znany mag, który zabiera go na nauki. Jak słyszałem, jest to świetny cykl, a świat Ziemiomorza jest najlepiej stworzonym i największym światem, oczywiście po Środziemiu Tolkiena, w gatunku fantasy, więc fabuła jeszcze się pewnie rozkręci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mowa o Narrenturmie - dla mnie książka znakomita, mimo braku zainteresowania historią w jakiejkolwiek postaci. ;) Moim zdaniem znacznie lepsza od Wiedźmina, ale to kwestia gustu, jak sądzę. :)

A do tematu wracając, ja na początku wakacji dopiero wziąłem się za lekturę szkolną z minionego roku. :D A był to Skąpiec Moliera - zapewne jestem jedynym lolkiem, który dopiero teraz to przeczytał, ale nie zmienia to faktu, że książka mnie po prostu rozłożyła śmiechem - momentami bardziej, niż dowolna książka z cyklu Świata Dysku. ;) Nie da się ukryć, że chwyty Moliera, choć oklepane, są wciąż zabawne, mimo, że właściwie opowiadana historia jest raczej tragiczna, a główny bohater bardziej żałosny, niż śmieszny. Ale co tu dużo mówić - klasyka. :) A jak trochę odpocznę przy czymś innym, wezmę się za Świętoszka. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro przy lekturach jesteśmy - nie chcę tu wyjść na jakiegoś kujona/lamę, ale faktem jest, że przeczytałem wszystkie, jakie do tej pory omawialiśmy, z wyjątkiem Dziadów III, bo po prostu nie byłem w stanie. Czytani wszystkiego spowodowane był zapewne dwoma czynnikami: po pierwsze miałem szczęście do wyboru lektur, bo niemal wszystkie były ciekawe/sławne, a po drugie lubię ogólnie czytać, a największe dzieła polskiej literatury po prostu trzeba poznać, choć pojawia się zwątpienie (Nad Niemnem)...

Do kilku lekturek będę z pewnością wracał - Opowieść wigilijna i jej niezwykły swiąteczny klimat sprawił, że zawsze czytam ją przed bożym Narodzeniem, Hobbit to klasyk fantasy, a Syzyfowe prace też jeszcze muszę przeczytać jeszcze raz, bo książka napisana ciekawym stylem i plastycznie opisuje nam życie w tamtych czasach.

A teraz? No, mam 2 plany wakacyjne związane z książkami - po raz kolejny przerabiam mój zbiorek Świata Dysku, chciałbym także kontynuować podróż z Mroczną Wieżą, jesli tylko będzie w bibliotece...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mowa o Narrenturmie - dla mnie książka znakomita, mimo braku zainteresowania historią w jakiejkolwiek postaci. ;) Moim zdaniem znacznie lepsza od Wiedźmina, ale to kwestia gustu, jak sądzę. :)

Narrenturm stawiam na równi z Wiedźminem, chociaż ostatni tom nie był taki, jak oczekiwałem (Wiedźmina oczywiście).

Z lektur to najbardziej podobały mi się: "Trylogia" Sienkiewicza, "Krzyżacy" tegoż autora, "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa no i "Hobbit" chociaż go nie przerabiałem (za moich czasów chyba nie był lekturą).

EDIT: Aaaa na śmierć zapomniałem o "Mitologii"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od początku wakacji nie poświęciłem niestety zbyt wiele czasu na czytanie(czas to zmienić) i udało mi się przeczytać dopiero dwie książki.

Pierwszą z nich była "Katie Maguire" Grahama Mastertona. Byłem nią mile zaskoczony ponieważ nie uważałem Mastertona za rewelacyjnego pisaża, ale to raczej wina mojej ignorancji(nie powinno się oceniać autora po przeczytaniu jednego tomu jednej jego książki). Historia pierwszej pani nadkomisarz w Gardzie była bardzo ciekawa choć nie był to horror tylko thriller w stylu "Kolekcjonera Kości". Dzięki tej książce zauważyłem też, że wypadałoby głębiej zainteresować się mitologią celtycką(swoją drogą przy ofiarach składanych przez Celtów nawet Aztekowie się chowają).

Druga książka była niestety sporo słabsza. Po "Saharę" Clive'a Cusslera sięgnołem ze względu na film(którego nie oglądałem :D ) i chyba była to jego ostatnia książka jaką czytałem. Nawet nie chodzi o treść(znowu ratowanie świata) tylko o jego sposób pisania. Koleś po prostu robil z Pitta i Giordino superbohaterów a czytelnikowi tłumaczył wszystko tak łopatologicznie, że obraziło to moja inteligencję(od tamtej pory jej nie widziałem).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lektury, które polubiłem? Oj niestety... mało tego było, a jak nawet mi się jakaś książka spodobała, to nauczyciel stosując taktykę "czytamy-po-jednym-zdaniu-analizując-każde-słowo-doszukując-się-bzdetnych-i-bzdurnych-sensów-zdań :? (śmialismy się, że dzięki niej zaczniemy doszukiwać się patriotycznych przekazów na paragonie ze sklepu :D)

Jednak jeszcze w podstawówce lubiłem czytać Sherlocka Holmesa. oraz Pana Samochodzika ;) Chyba jedyne książki, które mi się spodobały wtedy (zwłaszcza, że reszta lektur, to szmiry pokroju Tajemniczego Ogrodu (czy jakoś tak)...

Natomiast w Gimnazjum, jedyne książki, które zachowały dla mnie jakikolwiek urok po ww. taktyce mojej polinsitki zachował jedynie Hamlet, oraz "Faust" Goethego... to naprawde dwe świetne książki... reszta nie przetrzymała mojej polonistki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak jeszcze w podstawówce lubiłem czytać Sherlocka Holmesa. oraz Pana Samochodzika
Heh, też bardzo lubiłem te książki :) Spójna intryga dla dzieci połączona z interesującą wiedzą historyczną.

Tak BTW Pana Samochodzika, to gdzieś czytałem, że Andrzej Pilipiuk pod jakimśtam pseudonimem pisze kolejne części. Czy ktoś zna ich tytuły? Czy w ogóle jakaś została już napisana?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak BTW Pana Samochodzika, to gdzieś czytałem, że Andrzej Pilipiuk pod jakimśtam pseudonimem pisze kolejne części. Czy ktoś zna ich tytuły? Czy w ogóle jakaś została już napisana?

Tak chyba tak. Kiedyś w bibliotece widziałem kilka tomów tego. Tylko wszystkie miały różnych autorów. Ale oryginału pewnie nikt nie przebije. Całą serię czytałem jakieś 6 razy :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lektury, które polubiłem?

Do czasu liceum to autentycznie czytałem wszystkie. Z tego okresu, (czyli podstawówka i gimnazjum) to podobały mi się „Przygody Robinsona (tu nazwisko, które nie wiem jak się pisze)”, „Krzyżacy”, „Tristan i Izolada” (lubiłem eposy rycerskie). No i może coś tam jeszcze, ale nie pamiętam. Natomiast z liceum to „Mistrz i Małgorzata”, „Jądro Ciemności”, „Medaliony”. Tak a inne to, albo nie czytałem, albo nie pamiętam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o ulubione gatunki, to ja najbardziej lubię s-f (głównie Stanisława Lema i Philipa Dicka - oboje maja swoje niepowtarzalne style), fantasy to tylko "liznąłem" (właściwie tylko klasyki - "Wiedźmina" i "Władcę Pierścieni", przeczytałem też parę książek Terry'ego Pratchetta (czy jak to się pisze :D))

A tak swoją drogą ma ktoś "Autofac" Dicka w oryginale? Bo mnie zawsze zastanawiało jakie w końcu było to mleko (w jednym przekładzie "kutaśne", w innym "piźniętę" - i bądź tu mądry)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym również poprosić miłośników tego typu książek o radę. Które horrory - wybierając z dorobku Kinga, Mastertona, Lovecrafta i Pattersona - polecilibyście raczkującemu miłośnikowi trve grozy? :)

Osobiście zastanawiam się nad "Miasteczkiem Salem" i "TO!", ale jeśli są jakieś inne pozycje w tym typie, na które warto zwrócić uwagę, to chętnie posłucham rady bardziej doświadczonych ode mnie. :)

Lovecrafta początkującym raczej nie polecam :twisted: , ale King jest OK.

Bardzo dobry jest również Brian Lumley ze swoim Necroskopem i cylkem o Psychomechu, Clive Baker jest super, bardzo ciężki klimat. Po Miasteczku Salem warto z kolei przeczytać Mroczną Wieżę (kto czytał wie o co chodzi), chociaż to raczej fantasy niż horror.

Mój głos to -30, bo czasu raczej nie mam :oops:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, jak czytałem mojego pierwszego horrora. Przeleciałem go w jeden dzień mijając opisy przyrody itd. by jak najszybciej dotrzeć do strasznych momentów. Ale tak przez książkę to w ogóle nie straszy.

Po raz drugi przeczytałem "Buszującego w Zbożu". Naprawdę polecam.

Obecnie czytam "Cień Wiatru" Carlosa Ruiza Zafóna. Też polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ulubione lektury?

hmmm... znakomita większość tych, które przeczytałem, a do 2 klasy liceum (włącznie) czytałem wszystkie + bonusy czyli książki, które były w spisie lektur, ale ich nie przerabialismy na lekcjach... dopiero w 3 licealnej parę lektur opuściłem z przyczyn różnych...

swoją drogą pragnę tutaj pozdrowić polonistkę, z którą przerobiliśmy Goethowskiego Fausta w ciągu dwóch godzin lekcyjnych... słowo "kpina" nabrało dzięki temu dla mnie zupełnie nowego wymiaru...

ale co polecam:

przede wszystkim "Fausta", "Mistrza i Małgorzatę", "Zbrodnię i Karę" (świetne rysy psychologiczne postaci - zwłaszcza Raskolnikowa, poza tym polecam poszukać znaczeń imion bohaterów), "Jądro Ciemności" (świetne zakończenie), Trylogię Sienkiewicza - zwłaszcza "Potop" (swoją drogą aktualnie czytam poraz drugi), "Imię Róży", "Hamleta", "Dżumę" (praktycznie co drugie zdanie jest złotą myślą, którą można zabłysnąć w towarzystwie <pu>)... to tyle jeśli chodzi o tytuły, które przyszły mi na myśl tak w pierwszym rzucie...

Nekroskop - dla mnie jest to raczej fantastyka, podrasowana dużą dawką erotyki... ogólnie uważam, że autor serię sprowadził na psy (nie czytałem dwóch najnowszych tomów)... moim zdaniem seria powinna się zakończyć na świetnym tomie pierwszym, no góra na piątym... to co dalej autor wyczynia z serią powinno być karalne...

Lovecraft - polecam opowiadanie "Kolor Przestworzy", "Duch Ciemności" (pamiętam jak się najadłem strachu czytając je podczas burzy), "muzyka Ericha Zana", czy króciutk a "Ulicę"... ogólnie Lovecraft jest dla mnie mistrzem budowania klimatu opisami, poza tym nawet w króciutkim opowiadaniu (Ulica - około jedna strona A4) potrafi wytworzyć duże napięcie...

a co sam ostatnimi czasy przeczytałem? Kolejne tomy z serii "Discworld" (aktualnie skończyłem na "Morcie"), także jestem w połowie "Solaris" Lema (i zachwycam się nim nawet bardziej niż za pierwszym razem)... no i przeczytałem tomik opowiadań o Sherlocku Holmesie (Porwanie Młodego Lorda)... więcej grzechów nie pamiętam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie jakis czas temu skonczylem drugi tom 'Wiedzmina', pierwszy mi sie podobal..ale jak tak patrze teraz to mocna srednia to jest lektura. To co dzieje sie poki co (bo nie mowie, pewnie dojde kiedys do ostatniego tomu) jak dla mnie dluzaca i momentami nuzaca fabula, choc i tak dobrze ze przeplatana co jakis czas jakimis zrywami akcji..do tego postaci same w sobie tez nie porywaja i przez cala lekture odnosze wrazenie cos jak 'cos sie dzieje, wszyscy gdzies ida ale po co?' ;] Przez to rozwleczenie calosci na ilestam tomow zrobil sie z tego serial taki, srednio dobrze jak dla mnie. Co mnie jeszcze niezmiernie irytowalo to rzucanie na prawo i lewo nazwiskami jakichs smiesznych ludzi, jakichs krain..raz ze sie pogubic mozna..szczegolnie jak dwojke przeczytalem dwa lata po pierwszym tomie, a dwa ze malo to interesujace dla mnie.

ogolem, poczytac mozna, ale zeby sie nad tym rozplywac czy w ogole wychwalac Sapkowskiego or samfin to nie..

A doslownie parenascie minut temu przeczytalem 'Wladce Much' Golding'a. Uła, bardzo dobra ksiazka moim skromnym zdaniem...swietne pokazanie degradacji tych dziecioszkow na wyspie, powrot do dziczy, jakichs pierwszych instynktow, ich nieznajomosc zycia przez co zatarcie granicy miedzy zabawa a realnym swiatem (nie wiedziec czemu przypominalo mi sie miejscami te historie jak jakies dzieci zabijaly sie tak samo jak Kenny w SP..no ale to tak na marginesie, niezwiazane z tematem). Fabuly streszczec nie bede bo jak ktos chce to sobie poszuka ;] ale ja polecam o :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja codziennie czytam conajmniej jedną książkę. No, chyba że są wakacje...

Spróbuj czytać co najmniej dwie dziennie, a wtedy może i ortografia się poprawi. ;] <EDIT>To, że lekko pojechałem po tym forumowiczu przez to zdanie, nie oznacza, że teraz wszyscy się na niego rzucamy. Vide posty niżej. ;] </EDIT>

Ja muszę wrócić do czytania "Ruchomych obrazków". Miałem dość długą wizytę kolegi w domu, więc nie miałem czasu na dokończenie tej świetnej książki. Jak na razie to Cudowny Pies Gaspode (tak to się pisze?) coraz bardziej mi się podoba. Kolejna ciekawa postać wykreowana przez TP. Ma talent do stypizowanych postaci. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...