Skocz do zawartości

Strusiek

Forumowicze
  • Zawartość

    503
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Strusiek

  1. A mnie się ten film nie podobał. Byłem, obejrzałem, zapomniałem. Jakoś brakowało mi w nim scen, które wywołałyby głębsze uczucia (już pomijam fakt, że nie można było związać się emocjonalnie z bohaterami, bo wiadomo było, jak skończą), nawet sceny, w których załoga ginęła jedno po drugim były zrealizowane jakoś tak... Po disney'owemu - jest bohater, trach, bach - fajerwerki - nie ma bohatera. Następna scena. Zgadzam sie też, co do sceny w ktorej Cass miał na celowniku głównego złego z filmu (no dobra, jednego z trzech głównych złych, ale i tak był na podium). Han Solo nie wahałby się przed oddaniem strzału (a wyczytałem gdzieś, że Cass to taki bardziej złodupny Han Solo). Takich zarzutów byłoby jeszcze kilka, ale szkoda tracić na nie czas. Film do obejrzenia na jeden raz, dobrze się go ogląda pod warunkiem, że człowiek nie nastawia się na jakieś głębsze przemyślenia
  2. Ja osobiście bardzo lubię M. Carey'a, głównie za cykl o Fiksie Castorze, dlatego po tę książkę tak czy inaczej sięgnę, chociaż nie przepadam za tematem zombie - apokalipsy
  3. Dla mnie osobiście jest to najsłabszy film marvela. Od czasu Czasu Ultrona widać tendencję spadkową w przypadku filmów z MCU. A szkoda, bo pierwsze filmy były naprawdę porządnie zaplanowane i wykonane. Civil war to najgorszy film o avengers i nie jest to film o Rogersie. Wiele wątków, a tak naprawdę potraktowano je po łebkach. Niektóre były kompletnie niepotrzebne, a inne były, żeby być. Do tego ośmieszenie barana, sorry, barona Zemo, zimowi żołnierze, którzy byli po to, żeby ich zabić. Poza tym w trailerach promowano inny film, niz finalnie obejrzeliśmy. Zimowy żołnierz to najlepszy film o Kpt. Ameryce, a jeśli MCU nadal będzie zmierzać w tym kierunku, ktory obrał przy Civil War, to już na żaden więcej nie pójdę do kina. Nie warto. Co do Parkera i aktora wcielającego się w tę postać, to nie szalałbym tak z pozytywnymi ocenami. Dlaczego? Spidera widzielismy przez jakiś kwadrans z czego 10 minut grała "maska" i efekty specjalne, dlatego nie można wiele powiedzieć o jego grze AKTORSKIEJ. pożyjemy zobaczymy.
  4. Po dość długiej nieobecności zaskakujesz takim "dziełem"... Cóż, pozostaje mi życzyć albo więcej tak owocnych nieobecności, lub częstsze posty;) Bardzo mi się podoba;)
  5. Pewnie tak;)dlatego mam alergię na poezję.. Ale niektóre utwory lubię
  6. W ten sposób mozna wszystko wytłumaczyć
  7. Ja kiedyś sprawiłem sobie "Front burzowy" - przeczytałem (świeżo po lekturze "Błędnego kręgu" Mike Carey'a) i jakoś nie trafiło do mnie. Niby lubię takie klimaty, ale nie do końca spodobał mi się styl pisania Butchera, Carey potrafi ciekawiej poprowadzić akcję i nakreślić postaci.
  8. "spod ciężkiej gwiazdy"? a nie powinno być spod ciemnej?
  9. Już kiedyś o tym wspominałem - Masterton ma ciekawe pomysły, ale nie potrafi ich przekazać w należyty sposób, do tego "kładzie" zakończenia, co powoduje, że do jego powieści trzeba się zmuszać. Ja po kilku podejściach dałem sobie spokój i nawet nie zaczynam kolejnych, nawet tych, które sa mi polecane. po prostu wiem, że nie będę miał przyjemności z tej lektury, a jest jeszcze wiele innych, które z miłą chęcią przeczytam.
  10. Nie sądzę, aby A line in the sand było wrzucone "na siłę" na ten album. Wielu fanów Linkin Park uważa go za najlepszy na tym albumie - ja wychodzę z założenia, że płytę należy przesłuchać kilka(naście) razy, zanim wystawi się jej ocenę.
  11. Wielkieś mi uczyniła pustki w mózgu moim, Droga Krwawa Mary tym poemem swoim^^
  12. A już myślałem, że nic nie jest w stanie dzisiaj poprawić mi humoru - a tu proszę... więcej takich perełek poproszę - oczywiście w przerwach pomiędzy kolejnymi sadystycznymi morderstwami, kradzieniem autów i nie okazywaniem stachu. sry, strachu (zachowano oryginalną pisownię)
  13. Chciałbym jeszcze tylko dodać, że dla mnie ogromnym plusem była gra Matta Ryana dubbingującego Edwarda Kenwaya - gdyby nie ten akcent i maniera, główny bohater nie byłby takim badassem, jaki jest!;D
  14. Mnie się udało (wkrótce premiera powieści) czego i Tobie życzę;)będę mocno trzymał kciuki za Twój sukces;)
  15. Ciekawa recenzja. Jedna moja uwaga - popracuj nad interpunkcją
  16. ... po trzech latach przerwy kolega namówił mnie na zagranie z nim kilku sparingów w PESa. Jako, że ja obecnie gram w domu w edycję 2015, a jego komp nie "udźwignie" niczego powyżej wersji 2012, postanowiliśmy zagrać właśnie w tę część (choć ja głosowałem za lepsza 2010, no ale cóż - jego dom, jego komp, jego zasady...)i się zaczęło... Po pierwszym meczu przypomniałem sobie, dlaczego przez 3 lata zdradzilem markę KONAMI na rzecz odwiecznego rywala. Po drugim meczu miałem ochotę rozwalić płytę z grą na głowie kolegi... I tu się pojawił problem, ponieważ on miał wersję steamową, bez płyty. Powiedziałem, że się poświęcę, kupię płytę, wypalę na nie grę pobraną ze steam i rozwalę na głowie... Po trzeci meczu okazało się, że znam cały wachlarz przekleństw nie tylko w rodzimym języku.. Co mnie doprowadzało do takiej furii? Po kolei. Gdyby zapytać kogokolwiek, jaki jest znak rozpoznawczy PESów, bez wahania wskazałby (nie, nie brak licencji) atomowe strzały zza pola karnego. A w edycji 2012? Powolne, ślamazarne, bez poczucia siły i mocy. Gracz ma wrażenie, jakby wypuszczał w kierunku bramki przeciwnika nadmuchany balonik, bańkę mydlaną, a nie petardę, która ma zabić bramkarza, rozerwać siatkę, przebić się przez trybuny, okrążyć Ziemię i wrócić drugą stroną. Skoro już jesteśmy przy bramkarzach - gracz osobiście ma ochotę zabić ich za interwencje. Nawet na najwyższym poziomie wpuszczają tak kuriozalne bramki, przepuszczają takie "szmaty", że nawet jednoręki i siedzący na wózku dzieciak nie miały problemu z obroną. I na pewno nie jest to wina atomowych uderzeń, których tutaj brakuje... Przez nieporadność golkiperów mecze przemieniły się w loterię, bo nigdy nie wiadomo, czy prowadząc lub remisując nie przegramy spotkania, bo nasz bramkarz potknie się o źdźbło trawy i wpuści turlaka, ledwo toczącego się do bramki. Kolejnym problemem jest tempo rozrywki. Przy standardowym ustawieniu na "0" gra jest ślamazarna, zawodnicy poruszają się jakby zanurzeni byli w kiślu. Natomiast kiedy zwiększym tempo na +1, + 2 - włącza się totalny chaos. Zero strategii, nie można nic zaplanować, bo gracze sterowani przez AI biegną przed siebie jak stado baranów... To tylko kilka wad, nie miałem ochoty zaglębiać się w rozgrywkę bardziej, bo bałem się co jeszcze może mnie spotkać. Owszem, słyszałem, że są zwolennicy Pro Evolution Soccer 2012. Podziwiam ich. Za zaparcie, odwagę, upór. Ja wolę się zrelaksować i pograć w edycję 2015, tam przynajmniej wiem, że jak przegrywam to przez własne błędy, a nie niedoróbki developera. Choć z ręką na sercu muszę przyznać, że PES 2015 również nie jest pozbawiony wad... Ale o tym kiedy indziej;)
  17. ...w związku z tym nieszczęsnym filmem "The Interview". Przyznam szczerze, że jakoś specjalnie nie zagłębiałem się w tę całą aferę z hakerskim włamem i "wycieknięciem" owego filmu do sieci oraz ZAKAZEM emitowania filmu w Amerykańskich kinach. Jeśli coś pokręciłem, to właśnie dlatego, że średnio mi to interesowało. Aczkolwiek, kiedy ostatnio nudząc się w pracy natknąłem się pełen film do obejrzenia w sieci, postanowiłem skorzystać z czystej ludzkiej ciekawości. I powiem szczerze, że jestem tym filmem zawiedziony. Oczywiście znałem ogólny zarys fabularny - dwie amerykańskie gwiazdy pewnego "szoł", w którym jeden jest reżyserem, a drugi przeprowadza wywiady ze znanymi osobami, postanawiają polecieć do Korei i nakręcić wywiad ze Słońcem Narodu (który jest lokalnym superbohaterem na miarę Kpt. Ameryki, czy Hulka - nie musi nawet korzystać z toalety, ponieważ ma tak potężną przemianę materii, że wszystko to co normalnie ludzie muszą wydalać, jego organizm niszczy wewnątrz, tak, że wydalanie to dla niego czysta abstrakcja). Oczywiście zostają zwerbowani przez CIA, w celu zlikwidowania Kima, oczywiście akcję zawalają, oczywiście... Ok, dość spoilerów. Kto widział, ten wie, kto nie widział, być może zechce obejrzeć, aczkolwiek ja osobiście nie polecam. Film jest infantylny od samego początku - czyli wywiadu z Eminemem, który stwierdza, że jest gejem! Zarówno Seth Rogen (znany m.in. z komedii "Sąsiedzi") jak i James Franco(którego mieliśmy okazję oglądać w poprzedniej trylogii Spidermana) nie ratują sytuacji. Mężczyźni zachowują się, jak naiwne dzieciaki - takie zapewne było założenie, mimo to ich dialogi są sztywne, bez polotu. Co ciekawe, o ile w/w "Sąsiadach" Rogen gra świeżo upieczonego ojca, który wciąż wewnątrz czuje się nastolatkiem, tutaj to on jest tą bardziej stonowaną stroną "zabójczego" duetu. Nie mogło oczywiście zabraknąć podtekstów seksualnych, wsadzania dziwnych przedmiotów w odbyt oraz garażu pełnego wypasionych fur, w tym... czołgu od wujka Stalina ("U nas w Stanach mówi się Stallone"). Jeszcze kilka słów nt. samego Słońca Narodu, czyli Kim Jung Una. Słońce jest do siebie mało podobne, scenarzyści starali się pokazać jaki to on jest cool, "słeg" i w ogóle na czasie, tylko po to, żeby w jednej scenie ukazać jego totalną przemianę. Kolejny powód, żeby ominąć ten film szerokim łukiem. Jak wspominałem na początku - po całej tej aferze, spodziewałem się czegoś naprawdę UDERZAJĄCEGO, a otrzymałem jedynie lekki policzek. I chyba zaczynam rozumieć dlaczego tak naprawdę rząd Korei Północnej zabronił wyświetlania tego filmu. Mnie również byłoby wstyd oglądać tak żenujące widowisko o własnym kraju i przywódcy (nawet przy wódcę). Choć w sumie nie mam co narzekać, my też mamy swoje perełki pokroju "Kac Wa-Wa" (ciekawe jak dziś stoi z ocenami w sieci, ostatnio było na poziomie 1,2 pkt). Moja ocena filmu: 2/5
×
×
  • Utwórz nowe...