Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

Mam młodszą siostrę. Rok młodszą, więc ma 16 lat. Ma to swoje wady i zalety. Zalety akurat widze dwie :D Po pierwsze pomaga mi w matmie, po drugie miło patrzeć jak SIOSTRA rozwala twoich kolegów w Counter Strike'a do zera :)

EDIT: No i zawsze jest z kim na LAN-ie pograć :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Czyż dzieci nie są słodkie?

Są, są. Głównie dla osób postronnych. W pewnym wieku trzeba bardzo uważać co się przy dzieciach mówi, bo lubią zapamiętać jakieś słowo i potem nadużywać. Ja sam tak miałem - podłapałem jakieś dość poważne przekleństwo od ciotki i potem latałem po bydgoskim Starym Rynku wykrzykując na głos. Mam nie chciała się do mnie przyznać :happy:

Jeśli zaś chodzi o Sinnead - odkąd przedstawiłeś nas sobie (tzn. jej iryjskie utwory) nie rozstaję się z nimi. No i to jest moja jedna z nielicznych szans na posłuchanie wymowy - bo jakoś nikt nie pomyślał, żeby do podręcznika od nauki irlandzkiego dodać płytę z jakimiś nagraniami... ;/

Bardzo się cieszę, że się tak spodobały. No i że przydają się w zgoła niespodziewany sposób. Zresztą nawet po samych tytułach można zobaczyć, że wymowie tej daleko do bułki z masłem. Nawet do bułki bez masła.

Rodzeństwo... Mam 3 młodsze siostry :happy: W tym bliźniaczki. Z tym, że to one miały (w swym mniemaniu) gorzej. Bo mi jako starszemu i do tego chłopakowi pozwalano na więcej. No i na dodatek ze mną nie miały łatwo, bo nie potrafiły się zjednoczyć przeciwko złemu bratu. Co ciekawe - dużo lepiej dogadywałem się z młodszymi o 5 lat bliźniaczkami niż z siostrą młodszą o 2 lata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dłuższą metę rodzeństwo nawet się przydaje... :pokerface: Tacy jedynacy są zwykle rozpuszczeni, rozwydrzeni, a jak im coś nie wyjdzie to płacz itp. No i muszą być zawsze najlepsi. A z moją siostrą to bywa różnie. Chociaż teraz nie mogę jej bić :icon_twisted::sad: , bo jej tu i tam coś urosło i jest bardzo wrażliwe... Ale nawet fajnie się z nią gadało, dopóki nie zaczęła zamieniać się w lekkiego plastika (czy trzynastolatki muszą sie non-stop malować?), no a jak się nie ,,pindrzy'', to sie uczy i tak w kółko...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko czekałem aż zejdzie na rodzeństwo. Tylko sam nie wiem dlaczego... Żeby mieć satysfakcję, że się nie pomyliłem?

Sam mam dwóch braci- dwa lata młodszego i pięć lat starszego. Dogadujemy się nieźle, choć trafiło się to tak ni w kij ni w oko, bo straszy za stary żebyśmy mieli wiele wspólnych tematów, a młodszy " z deka" za młody :wink: Prawdopodobnie z racji tego, że dzielę z dżuniorem pokój to z nim mam lepszy kontakt. No i zawsze jest ta przewaga wieku :happy: Choć czasem mnie irytuje brak wiedzy, której posiadanie wydaje mi się takie oczywiste... Starszy za to jest (o dziwo!) komputerowym nupkiem, więc szpanuję sobie przed nim więdzą w tym temacie, która choć bardzo skromna, w moim otoczeniu wydaje się być imponująca :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dłuższą metę rodzeństwo nawet się przydaje... :pokerface: Tacy jedynacy są zwykle rozpuszczeni, rozwydrzeni, a jak im coś nie wyjdzie to płacz itp. No i muszą być zawsze najlepsi.

Hehehehheh :trollface: stereotyp. Jestem jedynakiem i ww. zachowania miałem, gdy byłem mały (8-9 lat). Teraz to się zmieniło. Najlepszy nie muszę być, przyzwyczaiłem się do porażek :trollface: . To samo co podbiel95 mówi się o najmłodszych z rodzeństwa, że rozpieszczeni itp. W rzeczywistości często tak nie jest :trollface: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właściwie... byłem jedynakiem. Różnica między mną a siostrą to 9 lat. Do tego do liceum poszła do najbliższego miasta (wtedy jeszcze mieszkałem na wsi), więc w domu byłem sam. I tak wyszło, że byłem rozpieszczany niemiłosiernie. Na szczęście, tak jak RaxusV mniej więcej mając ok. 10 lat przyzwyczaiłem się do porażek i do tego, że nie ja jestem tu najważniejszy. Gorzej z tymi, którzy tego nie zauważą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dłuższą metę rodzeństwo nawet się przydaje... :pokerface: Tacy jedynacy są zwykle rozpuszczeni, rozwydrzeni, a jak im coś nie wyjdzie to płacz itp.

Nie wiem, ja to chyba ogólnie w innej bajce jestem i się w innej urodziłem, bo ZAWSZE to ja, jako najmłodszy byłem obwiniany o wszystko. Jak coś było zbite, zepsute czy w inny sposób napsocone - zawsze rodzeństwo zwalało na mnie, bądź rodzice z góry zakładali, że to ja. No a że moje starsze rodzeństwo było zawsze wybitnie pokręcone i wyhejahowane (hi Polip!), to oprócz obwiniania mnie za całe zło tego świata, byłem jeszcze obiektem wszelakiej maści eksperementów chemicznych (jedzenie przygotowywane przez siostrę :) ), crashtestów (to już braciak i jego "wynalazki") i innych, niekoniecznie naturalnych, czynników zewnętrznych... Do dzisiaj mam bliznę na ręku po tym, jak mi siorka w nią nożyczki wbiła. Ale mimo wszystko i tak kocham swoje rodzeństwo. Jeśli się z rodzeństwem śmiertelnie nie pożrecie, to ta miłość przychodzi z wiekiem, gdy jest się już osobą dorosłą i ma swoja rodzinę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam siostrę, której w życiu nie widziałem. Zaczynam troszkę tego żałować i próbuję jakoś kontakt odzyskać, poznać się bliżej i wogle. Zawsze to jedna przyjazna dusza więcej...

Co do jedynactwa i rozbuchanego ego: bardzo, ale to bardzo dużo zależy od szkoły i środowiska. Ja osobiście chyba przestałem być takim strasznym egocentrykiem i to jakiś czas temu. Dużo też zależy od osoby, jak bardzo jest niereformowalna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że popularność FoSu skoczyła jak za dobrych wakacyjnych czasów i ciężko człowiekowi się połapać w tematach a tym bardziej cytować wszystkich poprzedników :D Za to chyba nie ma przeszkody, żeby spokojnie odnieść się do obu zaproponowanych tematów... Pasje. W swoim przypadku nazwałbym to bardziej chęciami nie do końca, bo może i bym spróbował, ale nie chce mi się angażować w to czasu/wysiłku a tym bardziej pieniędzy... jest to mianowicie ASG ;) Jedno zdanie opisujące co to jest - bawienie się w żołnierzy z replikami broni strzelającymi paintballem i głównie bieganiem po lasach - w wielkim skrócie. Wygląda to cholernie ciekawie i zapewne nic tak nie wpływa na adrenalinę jak widok kilku uzbrojonych gości, którzy wyskakują z lasu z Kałachami, ale ostatecznie przemóc się nie mogę :P Czy inne pasje mam to nie wiem albo waham się co do odpowiedniej terminologii (hobby bądź uzależnienie xP).

Z tematów rodzinnych to pamiętam, że już kiedyś pisałem o tym, że mam siostrę, z którą na przestrzeni lat dogadywałem się różnie (czasami nawet Bardzo Źle), ale teraz gdy już dojrzeliśmy w mej skromnej opinii psychicznie to większych niesnasek między nami nie ma. Zresztą nawet pomagam jej z angielskim z racji tego, że LO do którego poszła nie ma kontynuacji niemieckiego tylko właśnie Szekspira... ehh, szkoda gadać :/ W każdym razie posiadanie rodzeństwa nie jest tak złe jak niektórzy to malują IMO ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tacy jedynacy są zwykle rozpuszczeni, rozwydrzeni, a jak im coś nie wyjdzie to płacz itp. No i muszą być zawsze najlepsi.

Ech... Chętnie wytłukłbym wszystkich ludzi, którzy posiłkują się steoretypami*...

Pisałem już, że jestem jedynakiem i NIGDY nie byłem przez rodziców rozpieszczany (co innego przez babcię, ale ona ma sporo wnucząt) - jak już pisałem w domu u mnie się nie przelewa (choć biedy też nie klepię) i często niejedno rodzeństwo ma o wiele więcej niż ja.

A najbardziej rozwala mnie jak ktoś patrzy na to co mam i wyraża swoją opinię jak to mam dobrze, nie wiedząc ile mozolnego oszczędzania kosztuje mnie wiele rzeczy (a i sporą część dostałem od dalszej niż rodzice rodziny czy dziewczyny). Szczególnie, gdy podziwiają moją kolekcję gier na PC (która formuje się od ponad 13 lat) czy te kilka gier na konsolę, podczas gdy sami potrafią... ekhem... wydać bez mała 200 zł podczas jednego weekendu. Tylko, że im wydaje się, że to jest nic, no bo faktycznie po takim weekendzie to im mało pozostaje, łącznie z ilością wspomnień :D

I nie, nie muszę być najlepszy... Bycie najlepszym jest zazwyczaj dość problematyczne, bo często rodzina zaczyna wymagać od nas co raz więcej i kiedy nagle zanotujemy jakiś spadek, to niezbyt przyjemnie się robi. Coś o tym wiem...

* Metal/Punk - brudas

Dres - idiota

Jedynak - rozpuszczony

itd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W swoim przypadku nazwałbym to bardziej chęciami nie do końca, bo może i bym spróbował, ale nie chce mi się angażować w to czasu/wysiłku a tym bardziej pieniędzy... jest to mianowicie ASG :wink:

Witam w Klubie-Ludzi-Którzy-By-Chcieli Ale-Jakoś-Im-Nie-Wychodzi :happy: Ja sam zainteresowałem się ASG jakiś czas temu i poważnie rozważam zakup repliki. Prawdopodobnie jakiejś snajperki, bo żeby uzbroić się i jechać na zawody nie mam kasy ani latek, a z takiego wytworu można sobie rekreacyjnie postrzelać. Jestem aktualnie na etapie zbierania pieniędzy, bo z tego co wiem w miarę porządna replika + okulary to ok. 400-500 zł. Może koło wakacji coś się w tym temacie ruszy, bo postrzelać w ciepełku przyjemniej, a może nawet jakiegoś kumpla wciągnę :wink:

Bycie najlepszym jest zazwyczaj dość problematyczne, bo często rodzina zaczyna wymagać od nas co raz więcej i kiedy nagle zanotujemy jakiś spadek, to niezbyt przyjemnie się robi.

A popros, pozwolę sobie stwierdzić, że z dwójką rodzeństwa też nie jest łatwo. Szczególnie w przypadku mniej ambitnego, bo kiedy (tak jak u mnie ma to miejsce) pokazałem, że stać mnie na więcej niż starszego brata każdy nawet minimalny spadek z pewnego poziomu ocen/ zachowania itp. kończy się... no powiedzmy, że nieprzyjemnie. Może to będzie banalny przykład, ale niefajnie się człowiekowi robi kiedy kogoś chwali się za trójkę, choć mogło być więcej, a samemu ma... nieprzyjemności, bo średnia spadła z 5,0 do 4,6. Tak niestety bywa...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok młodszą, więc ma 16 lat. Ma to swoje wady i zalety. Zalety akurat widze dwie

Myślałem, że inaczej rozwiniesz tą myśl. :trollface:

Co do tego rodzeństwa. Mam barata, ale... niezbyt dobrze się dogadujemy. 8 lat ode mnie starszy, myśli, że pozjadał wszystkie rozumy. Ja też nie jestem bez winy, bo łatwo mnie zdenerwować. Cóż, może dlatego, że to ten okres buntu? Jakoś nie wierzę w takie rzeczy. :cheesy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja także posiadam rodzeństwo w postaci młodszego brata. Jestem starszy od niego o 4 lata, więc pamiętam jak rodzice przywieźli go do domu. Muszę przyznać, że na początku cieszyłem się, że mam młodszego brata, ale po jakimś czasie mi to przeszło. Przyciągał on bowiem całą uwagę rodziny, a mną przestano się interesować. Jednak to nie było najgorsze. Gdy podrósł zaczął niszczyć moją psychikę. Bez przerwy mnie denerwował i nie pozwalał mi się skupić. 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. I tak przez 11 lat... Z mojego zdrowia psychicznego zostało to, co z jabłka, po którym przemaszerowała gigantyczna armia, przejechała kawaleria i czołgi, a następnie zrzucono na nie bombę atomową... Możliwe, że trochę przesadzam, ale teraz byłe błachostka może drastycznie zmienić mój humor. Najczęściej na zły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja posiadam również młodszego brata (6lat) i naprawdę nie jestem z tego powodu jakkolwiek zadowolony, potrafi napsuć wiele krwi, a najwięcej wojny idzie oczywiście o komputer (mimo tego, że są 2 w domu) albo wchodzenie na moje profile w komputerze itp, naprawdę to drażni, a szczególnie jest w tak fatalnym wieku, bycie jedynakiem jest jednak lepsze i mogę to powiedzieć bez najmniejszych wahań.

Czasami potrafi tak zdenerwować, że człowiek nie panuje nad sobą, a oczywiście jego to bawi, no cóż - nie polecam w razie czego. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a do kuzynów-bliźniaków jest miły, słodziutki, pozwala im na wszystko - zepsucie myszki do kompa za 200 złotych :] - mają raj na ziemi. Sam tego nie rozumiem blink_prosty.gif
Może dlatego, że oni sobie po prostu lepiej zdają sprawę z tego, jacy oni byli denerwujący w ich wieku? :P Sama mam dwójkę rodzeństwa - starsze i młodsze o 3 lata - więc widzę, jacy potrafią być [i jaka ja sama, jako średnia, mogę. Czasami mam wrażenie, że wzięłam wszystkie najgorsze cechy 'starszego rodzeństwa' i 'młodszego' ;) ], pamiętam też, że sama byłam niezłym gagatkiem ("Babcia, paaaatrz, to drzewo wcale nie było tak wysokie, jak mówiłaś...!" <łubudubudup> :) ).

Co prawda w domu nigdy nie było cicho, ale to też tworzyło naprawdę miłą atmosferę. Znaczy może inaczej bym na to patrzył, gdybym miał mniejszy dom, ale całe szczęście każdy miał swój pokój, więc nie dochodziło do konfliktów o to co kto ma wieszać na ścianach ;]
Hm, u nas było nieco trudniej, chociaż sytuacja się naprostowywała wraz z każdą przeprowadzką :) W moim okresie przedszkolnym mieszkaliśmy jeszcze w kawalerce w 5 osób, potem przez jakieś 2-3 lata mieszkałam u dwóch babć, w podstawówce - mieliśmy jeden pokój na spółkę. W gimnazjum - miałam pokój tylko z siostrą, teraz, w liceum - mam własny :) W ogóle mieszkamy w tej chwili w 3 osoby +2 koty i jest nieźle :)

Po pierwsze pomaga mi w matmie, po drugie miło patrzeć jak SIOSTRA rozwala twoich kolegów w Counter Strike'a do zera
Za pięknych czasów kafejek internetowych też rozwalałam kolegów - ale swoich i to w SoFa 2 ;)

Jak coś było zbite, zepsute czy w inny sposób napsocone - zawsze rodzeństwo zwalało na mnie, bądź rodzice z góry zakładali, że to ja.
Coś jest w takim podejściu do młodszego rodzeństwa - jak coś się nabroi to zawsze wiemy, kto to zrobił - młodszy brat. No ale zapracował sobie na to długimi latami abstrakcyjnego myślenia (otwierania zupek chińskich zapalniczką, sprawdzania, co się stanie, jak klaśnie się w napełnione powietrzem opakowanie od gorzkiego kakao) i faktem, że o kilka lat dłużej niż my mieszkał z rodzicami i był wiecznie rozpieszczany, w czasie gdy my przechodziłyśmy twardą szkołę 'dziadków' :)

A najbardziej rozwala mnie jak ktoś patrzy na to co mam i wyraża swoją opinię jak to mam dobrze, nie wiedząc ile mozolnego oszczędzania kosztuje mnie wiele rzeczy (a i sporą część dostałem od dalszej niż rodzice rodziny czy dziewczyny). Szczególnie, gdy podziwiają moją kolekcję gier na PC (która formuje się od ponad 13 lat) czy te kilka gier na konsolę, podczas gdy sami potrafią... ekhem... wydać bez mała 200 zł podczas jednego weekendu.
Rozumiem to :) Mam straszliwy problem, bo - zwykle nie mam pieniędzy, ale wtedy widzę te wszystkie rzeczy, które są mi niezbędnie do życia potrzebne, albo które potrzebuję lub chcę mieć. Ale jeśli dostanę/zarobię pieniądze albo ktoś chce mi kupić prezent (z okazji np. urodzin) to zwykle nie mam pojęcia, czego chcę. Zwykle odkładam te pieniądze na konto, później ostatecznie idą na rodzinę... Ale raz - od osiemnastki - udało mi się uzbierać wszelkimi możliwymi wyrzeczeniami tyle, aby rodzina mi się dołożyła do laptopa :)

Może to będzie banalny przykład, ale niefajnie się człowiekowi robi kiedy kogoś chwali się za trójkę, choć mogło być więcej, a samemu ma... nieprzyjemności, bo średnia spadła z 5,0 do 4,6. Tak niestety bywa...
R1: "Mamo, dostałem 6 z tego trudnego sprawdzianu, do którego się uczyłem ostatni tydzień!"

M: "To fajnie, kochanie, idź posprzątać swój pokój".

R2: "Mamo, zdałem wreszcie ten sprawdzian! I to na 2+!"

M: "To fantastycznie! Masz, idź sobie pograć, pewnie jesteś zmęczony!"

Smutne, ale takie prawdziwe... ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miło patrzeć jak SIOSTRA rozwala twoich kolegów w Counter Strike'a do zera

Podobne odczucia mam względem młodszego brata, który w FPS'y co prawda nie gra, ale ma czsami przebłyski geniuszu w MMO'wym PvP i kosi wszystkich dookoła :wink:

R1: "Mamo, dostałem 6 z tego trudnego sprawdzianu, do którego się uczyłem ostatni tydzień!"

M: "To fajnie, kochanie, idź posprzątać swój pokój".

R2: "Mamo, zdałem wreszcie ten sprawdzian! I to na 2+!"

M: "To fantastycznie! Masz, idź sobie pograć, pewnie jesteś zmęczony!"

Smutne, ale takie prawdziwe... ;]

Coś w tym stylu, ale chyba bardziej:

R1:"Dostałem 3 ze sprawdzianu".

M: "No brawo, z poprzedniego miałeś 2, tylko tak dalej.

R2: "Mamo, dostałem 3 z kartkówki".

M: "A dlaczego tylko 3? XxxX na pewno dostał 5, a ty znowu tak słabo?"

R2: "przecież ostatnio dostałem 6 ze sprawdzianu. Poza tym XxxX tez dostał 3."

M: Ty mi się tutaj nie zasłaniaj sprawdzianem. I nie marudź mi tutaj, bo obchodzą mnie twoje oceny, nie XxxX".

Pozwolę sobie odejśc od tego tematu i zaprezentować Wam widok, który ukazał się moim zmęczonym zbyt wczesną jak na sobotę pobudką, oczom.

img2512w0.th.jpg

img2513h.th.jpg

Widok z okna, które mam w tej chwili po swojej prawicy i przez które zerkam co chwilę, bo wydaje mi się, że zaczyna znowu padać śnieg. Zima w pełni!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fivtyen

Wierz mi, śmiałem się z tych zdjęć, jednak po chwili spojrzałem przez okno... :rage:

Małe dzieci? Noooo way, man. Nie ma nic gorszego niż małe, upierdliwe, denerwujące, źle wychowane dziecko, które jest bronione przez swoich niedorozw...nieodpowiedzialnych rodziców tym, że "jest jeszcze mały/a". I co z tego, że gówniarz jest mały? Mózg u człowieka tworzy się kilka miesięcy przed narodzinami, a cokolwiek jesteśmy w stanie pojąć w wieku...no dobra, może nie wytłumaczysz berbeciowi, że nie można czegoś robić, ale można go do tego zmusić!

I spowodować, że starszy człowiek nie będzie miał ciągotek średniowiecznego kastraty.

Znam kilka takich przypadków. Na wszystko rodzice reagowali "jest jeszcze mały". A potem się dziwią, że ich dziecko nie ma kolegów/koleżanek. Bo czego tu się dziwić, skoro nikt szczyla nie lubi?!!

Tak! Do was mówię! Ej, ty! Pierwszy z lewej, 3 rząd! Tak, ty! To było do Ciebie ;)

Ech, dobra-przyznam, że trochę mnie poniosło, ale wierzcie mi: mam powody.

A tak w ogóle, to weekend :cheesy:

PS. o swojej siostrze wspominałem tu już kilka razy, więc nie będę się powtarzać ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak w ogóle, to weekend

Weekend czy nie, ja i tak już drugi tydzień nie chodzę do szkoły :trollface: Czemu? Ano dlatemu, że mam praktyki. Od 10 do 16 godziny wojuję z kompamy przeciętnego Kowalskiego, a czasem posiedzi się za kasą. Nie wiedziałem, że kobieta kupująca drukarkę może przysporzyć tyle wszechogarniającej radości ;)

No i co najważniejsze - 7 grudnia o 7:30 mam egzamin na prawo jazdy. Oj będzie się działo :P

Co do zimy, to u mnie jest tak na dwa razy. W powietrzu czuć mróz, zero wiatru, ostro świecące słońce, oraz praktycznie zero śniegu. Mam nadzieję, że na moją osiemnastkę spadnie metr śniegu ;) Uwielbiam urodziny i śnieg za oknem jednocześnie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małe dzieci? Noooo way, man. Nie ma nic gorszego niż małe, upierdliwe, denerwujące, źle wychowane dziecko, które jest bronione przez swoich niedorozw...nieodpowiedzialnych rodziców tym, że "jest jeszcze mały/a". I co z tego, że gówniarz jest mały? Mózg u człowieka tworzy się kilka miesięcy przed narodzinami, a cokolwiek jesteśmy w stanie pojąć w wieku...no dobra, może nie wytłumaczysz berbeciowi, że nie można czegoś robić, ale można go do tego zmusić! I spowodować, że starszy człowiek nie będzie miał ciągotek średniowiecznego kastraty.

Mnie dziwi coś jeszcze innego. Wielu ludzi ma problem ze "skrzywdzeniem" dziecka lub kobiety. Jednak zdecydowanie mniej ludzi ma problem ze skrzywdzeniem innego człowieka, jeśli nie jest on dzieckiem lub kobietą. A przecież dzieci i kobiety niejednokrotnie potrafią być o wiele bardziej paskudne od zwykłych facetów, bo myślą sobie, że mają jakiś magiczny immunitet i nic im się nie stanie. Sęk to wyprowadzić ich z tego błędu. O ile jestem przeciwny bezmyślnej przemocy, nie jestem przeciwny klapsom dla dziecka, jeśli to nauczy go, że inni też odczuwają ból i może dzięki temu zacznie się zachowywać mniej okrutnie. Także kobiety nie powinny w sposób wredny wykorzystywać sytuacji. Wiem, że nie wszystkie to robią, ale część tak. Dzieci są nieznośne właśnie z tego powodu, że uznają się za nietykalne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie dziwi coś jeszcze innego. Wielu ludzi ma problem ze "skrzywdzeniem" dziecka lub kobiety.

Zwłaszcza, że kobiety są ciut bardziej odporne na ból :happy: .

Sęk to wyprowadzić ich z tego błędu. O ile jestem przeciwny bezmyślnej przemocy, nie jestem przeciwny klapsom dla dziecka, jeśli to nauczy go, że inni też odczuwają ból i może dzięki temu zacznie się zachowywać mniej okrutnie.

Jestem całkowicie za "klapsami". Sam kilka razy za młodu w skórę dostałem i jestem nawet wdzięczny. Gdy patrzę na współczesną gówniarzerię to prałbym ją równo. Jest im to potrzebne nie mniej niż szkoła. Dzieciaki są cwane i wiedzą, że jeśli krzyk ich ojca (czy matki) jest rzucany na wiatr to nadal mogą robić co im się żywnie podoba. Złe nawyki się nawarstwiają i utwierdzają z wiekiem - to właśnie te rozpieszczone bachory z dobrych domów najłatwiej wpadają w patologię (wiem z obserwacji). W moim bloku mieszka smarkacz, który odkąd tylko nauczył się mówić zaczepiał każdego. Czymś pięknym było gdy kolega przemówił mu do rozumu grożąc ciężkim pobiciem jego i jego starszych braci (nie zacytuję jednak tej kwiecistej odpowiedzi). Ta trauma chyba dużo mu dała, gdyż od tamtego incydentu nie szczekał ani razu.

Z rozpieszczonymi gówniarzami nie należy się cackać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie gadajcie mi nic o rozpieszczonych bachorach, bo mnie krew zalewa. Mam dobrych znajomych, którzy swoje dzieci wychowują "bezstresowo". Jak widzę zachowanie ich starszego syna (obecnie 5 lat), to mam ochotę go zatłuc na śmierć i zbezcześcić jego zwłoki. Wiem, że bardzo teraz przesadzam, ale dzieciak mi działa na wewnętrzny układ nerwowy. Czym mnie tak denerwuje? Zachowaniem. Uważa, że wszystko mu wolno i wszystko jest jego i robione dla niego. A jak usłyszałem kilka ciekawych inwektyw skierowanych przez niego do własnej matki, to autentycznie myślałem, że go w łeb strzelę. Najśmieszniejsze, że koleżanka zrobiła tylko zmieszaną minę i powiedziała "tak się nie wolno odzywać synku". Oczywiście, dzieciak wziął sobie to głęboko do serca :pokerglass: .

Dlatego także jestem zdania, że klaps czasami, gdy dziecko z zachowaniem przegina, się mu jak najbardziej należy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj szczyra prawda z tym bezstresowym wychowaniem. Byłem niedawno w sklepie świadkiem, jak mamusia załadowała do wózka wszystkie słodycze, jakie polecił jej synek, lat na oko - 5, bo gdy tylko próbowała oponować w stosunku do jakiegokolwiek synek na zmianę rzucał się na ziemię rycząc wniebogłosy, albo nazywał matkę w ten sposób, że szewc by się zaczerwienił. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić co by działo się u mnie, gdybym choć raz pozwolił sobie na coś takiego. Najprawdopodobniej dziecko przez tydzień siadałoby na brzuchu, bo części ciała zwyczajowo służące do siadania byłyby czasowo do tego niezdolne z powodu opuchlizny. Z kolei numer z rzucaniem się na ziemię w sklepie by wymusić na mamie kupno czegoś to wybryk, którego spróbował mój brat. Niestety ma nieczuła i bezlitosna matka popatrzyła na tarzającą się latorośl i po zakomunikowaniu mu, że jak nie przestanie się tak zachowywać to go tu zostawi, odeszła. Brat bardzo szybko zrozumiał, że w ten sposób nic nie osiągnie.

Dlatego jak słucham sobie jak to strasznie źle jest dać dziecku klapsa, padam na kolana i dziękuję niebiosom, że moi rodzice byli, w myśl obowiązującego obecnie prawa, okrutnymi sadystami, katującymi swoje dzieci psychicznie - przez zakazy na komputer, wyjście na dwór; oraz fizycznie - przez klapsy.

Z innej beczki - jestem zrozpaczony. Wczoraj ogłoszono wyniki stypendiów naukowych - dostaje je 18% studentów. W przypadku mojego rocznika - 23,3 osoby. Ponieważ po przecinku jest 3, to zaokrąglamy w dół. Byłem 24 na liście... :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooo, ja tylko takich dzieciaków nie lubię. Co innego dziecko z bogatymi starymi ale wychowane a co innego tez bogate ale rozpuszczone. Jest taka jedna dziewczynka (jakaś tam koleżnaka kuzynki), widziałem ją jak bylem u kuzynki na urodzinach. Gdy wróciłem do domu zacząlem ostrzyć maczetę :trollface:

@up Peszek...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

You said it...

Bezstresowo wychowane dzieci to ja chyba miałbym w swoim osobistym piekle...

Małe dzieci? Noooo way, man. Nie ma nic gorszego niż małe, upierdliwe, denerwujące, źle wychowane dziecko, które jest bronione przez swoich niedorozw...nieodpowiedzialnych rodziców tym, że "jest jeszcze mały/a". I co z tego, że gówniarz jest mały? Mózg u człowieka tworzy się kilka miesięcy przed narodzinami, a cokolwiek jesteśmy w stanie pojąć w wieku...no dobra, może nie wytłumaczysz berbeciowi, że nie można czegoś robić, ale można go do tego zmusić!

To to tam pół biedy. Za każdym razem, gdy wchodzi się do większego supermarketu czy galerii, to wita nas... co?! Krzyki, płacze i wrzaski cholernych maluchów. Drugie pół biedy jak są niemowlakami, bo wtedy to wynika w znikomej ilości przypadków z realnej niemożności zostawienia dziecka przez rodziców, a w lwiej części z ich głupoty i tego, że całą resztę społeczeństwa mają głęboko w nosie.

Najgorsze to są bodaj dzieciaki, które koniecznie chcą mieć gumę, klocki czy misia za kilkaset złotych. Foch, udawany płacz (jak mu się coś kupi to nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, twarz robi się sucha jak pieprz), wrzaski, rwania, przewracanie towaru. Nawet mi już nie szkoda rodziców, bo robią to w znacznej mierze na własne życzenie, ale szkoda mi własnych i cudzych nerwów oraz uszu. Damn, albo dziecko umie się zachowywać publicznie, albo się z nim ponad potrzeby (to, że dziecko beczy w autobusie po tym, jak wraca ze szpitala mnie z oczywistych względów by jeno wkurzało, ale nie winiłbym tutaj nikogo) publicznie nie wychodzi. Gdy się tak postępuje, to po prostu pokazuje się, gdzie się ma całą resztę ludzi i jakie wartości się później przekazuje swojemu dziecku.

Pewno dlatego tak się zapieram, by do takich miejsc nie jeździć, a jak już, to wcześnie rano albo późnym wieczorem.

Mnie dziwi coś jeszcze innego. Wielu ludzi ma problem ze "skrzywdzeniem" dziecka lub kobiety. Jednak zdecydowanie mniej ludzi ma problem ze skrzywdzeniem innego człowieka, jeśli nie jest on dzieckiem lub kobietą. A przecież dzieci i kobiety niejednokrotnie potrafią być o wiele bardziej paskudne od zwykłych facetów, bo myślą sobie, że mają jakiś magiczny immunitet i nic im się nie stanie.

Pomijając czynniki czysto naturalne i fizyczne, to też jest to wynik jednak dawnych uzasadnionych żądań sprawiedliwości z ust prawdziwych feministek (początek XX wieku i względnie po obu wojnach światowych). W znacznej mierze jednak takie przeświadczenie wynika z obecnych trendów i roszczeniowych krzyków i żądań ze strony "feministek". Powoli zaczyna się to przekształcać w coś jakoby maccartyzm czy węszenie antysemityzmu w jakiejkolwiek krytyce przeciwko Izraelowi czy osoby wyznania mojżeszowego lub narodowości żydowskiej. Sporo też tutaj jest takiej "walki o równouprawnienie", która jest rozumiana jako "zabrać tym szowinistycznym (tutaj też zapewne wiele "wojowniczek" nie zna etymologii) samcom i dać nam, nawet jak mają gorzej od nas". To są jednak tylko głosy krzykaczy. Ludzi nie ocalisz przed nimi samymi.

Sęk to wyprowadzić ich z tego błędu. O ile jestem przeciwny bezmyślnej przemocy, nie jestem przeciwny klapsom dla dziecka, jeśli to nauczy go, że inni też odczuwają ból i może dzięki temu zacznie się zachowywać mniej okrutnie. Także kobiety nie powinny w sposób wredny wykorzystywać sytuacji. Wiem, że nie wszystkie to robią, ale część tak. Dzieci są nieznośne właśnie z tego powodu, że uznają się za nietykalne.

Klaps nie jest zły. Źli są ludzie, którzy chcieliby go nadużywać. Ja jestem wdzięczny za nie. Za każdy jeden i za wszystkie razem. Strach pomyśleć, kim byłbym, gdyby nie to...

Jestem całkowicie za "klapsami". Sam kilka razy za młodu w skórę dostałem i jestem nawet wdzięczny. Gdy patrzę na współczesną gówniarzerię to prałbym ją równo. Jest im to potrzebne nie mniej niż szkoła. Dzieciaki są cwane i wiedzą, że jeśli krzyk ich ojca (czy matki) jest rzucany na wiatr to nadal mogą robić co im się żywnie podoba. Złe nawyki się nawarstwiają i utwierdzają z wiekiem - to właśnie te rozpieszczone bachory z dobrych domów najłatwiej wpadają w patologię (wiem z obserwacji). W moim bloku mieszka smarkacz, który odkąd tylko nauczył się mówić zaczepiał każdego. Czymś pięknym było gdy kolega przemówił mu do rozumu grożąc ciężkim pobiciem jego i jego starszych braci (nie zacytuję jednak tej kwiecistej odpowiedzi). Ta trauma chyba dużo mu dała, gdyż od tamtego incydentu nie szczekał ani razu.

Z rozpieszczonymi gówniarzami nie należy się cackać.

Tak właśnie działa mechanizm wychowania, zwłaszcza patrząc na to, że w pewnym okresie pojawia się normalny dla dzieci egoizm, a jeśli nie zostanie przeprowadzone przez rodziców działanie mające doprowadzić do wykształcenia się kolejnej fazy, to faktycznie, utwardzi się to z wiekiem.

(...) dziecko rodziców nadmiernie ochraniających ujawniać może opóźnienie dojrzałości emocjonalnej i społecznej, bierność, ustępliwość i zależność od matki, bądź odwrotnie nadmierną pewność siebie, zuchwalstwo, egoizm i tyranizowanie matki. Jednak w samotności staje się często niepewne, nieszczęśliwe i niespokojne.

Dlatego jak słucham sobie jak to strasznie źle jest dać dziecku klapsa, padam na kolana i dziękuję niebiosom, że moi rodzice byli, w myśl obowiązującego obecnie prawa, okrutnymi sadystami, katującymi swoje dzieci psychicznie - przez zakazy na komputer, wyjście na dwór; oraz fizycznie - przez klapsy.

Fakt, idzie się załamać.

To co, zakładamy wszyscy razem jakieś państwo?

Dodając coś od siebie - wyobraźcie sobie dziecko bezstresowo wychowane w wieku wczesnej podstawówki w kościele, gdy chciałoby się w ciszy pomodlić. Idzie się zezłościć? To teraz wyobraźcie sobie jeszcze kilkunastu towarzyszy. Darcie gardeł, przeklinanie, pyskowanie i uciekanie na dwór. To cyrk czy kościół, do cholery, aż chce się powiedzieć. Dodając do tego jeszcze zjazd nowych matek, czyli kilkanaście wózków i rodzicielkę przy nich, która najwyraźniej nie przyszła dla\do Boga, tylko po to, by mieć, ja wiem, spokój sumienia czy spokój z gardeł plotkarek. Gdyby to tylko o to chodziło, to bym się nie przejmował, ale wrzaski zagłuszające kilkanaście głośników, wnerwianie, uniemożliwienie skupienia powoduje to, że gdy tylko coś takiego widzę to spluwam, a na msze chodzę nocą lub nad ranem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, choć to, co się dzieje w takiej bodajże Szwecji czy innej Norwegii, gdzie dzieci są traktowane jak święte krowy i mogą sobie wrzeszczeć i wyzywać opiekunów, a nawet rodzice nie mogą nic im za to zrobić nie powoduje, że "bezstresowe wychowanie" (czyli tak naprawdę szerzenie zepsucia i egocentryzmu) jest w jakiś sposób ograniczane. Wręcz przeciwnie, jest propagowane, bo klaps to już przemoc w rodzinie. Przykro mi, że do dziecka nie dociera siła argumentu (bo albo go puści mimo uszu albo po prostu nie zrozumie), więc trzeba się odwołać do argumentu siły. Podstawowe odruchy najszybciej kreuje ból fizyczny, również jeśli chodzi o zachowanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...