Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Qn`ik

Kacik staruszka :)

Polecane posty

A ja zaczynałem dopiero od PC (dostałem na szóste urodziny. Pierwsze gry, które odpaliłem na nim to były Hexen i Heretic) i niestety ominęła mnie ta cała otoczka klimatu, tworzonego przez Atarowców, Amigowców itp. Z takowych konsol znam i pogrywałem czasem z kumplem na jego Pegazusie (głównie w Goal 3 i Captain America and the Avengers). Ze swojego dzieciństwa pamiętam rozwój PC od Windowsa 3.1, którego na samym początku posiadałem (potem przesiadka na Win 95, następnie 98, potem ME i zakończyłem swoją przygodę na XPku i jak na razie nie zamierzam się przesiadać), gry na Pegazusa, Gameboya (Pokemony, Kirby's) oraz PSXa i PS2.

Niby urodziłem się w 1989 roku,ale widzę, że część klimatu komputerowego lat 90 mnie ominęła. Owszem, są emulatory, ale to nie to samo, co odpalanie gry na realnej konsoli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej. Nie wiem, czy to jest właściwe miejsce na forum, aby zamieścic takiego posta, ale w ostateczności to moderatorzy zadecydują.

Jestem jednym z organizatorów imprezy pod nazwą Dawne Komputery i Gry. Jest to impreza organizowana z myślą o starych komputerach i starych grach komputerowych - będzie można zobaczyć, jak wyglądały stare sprzęty (nie tylko PC, stawiamy na różnorodność, na pewno będzie C-64, Amiga, Atari konsole starszego typu, oraz stare PC. Oprócz oglądania będzie można sobie pograć w starocie indywidualnie lub turniejowo - planujemy turniej Duke Nukem 3D po LAN-ie oraz turniej Warcrafta. Wszelkie szczegóły podajemy na stronie:

http://dkig.pl

Zapraszamy do wspólnej zabawy :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pamięta ktoś może grę pt. Rick Dangerous? Boże ileż ja przy niej czasu spędziłem chcąc przejść do końca. Przypominam sobie też, że gdy już tego dokonałem, pojawiła się perspektywa ukończenia drugiej części - ta misja również okazała się sukcesem. Później oba wyczyny powtarzałem wielokrotnie.

Sorry że tak się wtrącam z tym Rickiem, ale to jedno z niewielu miejsc, gdzie spotykają się ludzie mający pojęcie o czym piszę, dla młodszych temat pt. Rick Dangerous to czysta fikcja :D

Znalazłem niedawno nieoficjalną, trzecią część tej właśnie gry - mówię wam klimat, sposób gry i miodność (hehe określenie to towarzyszy mi od czasu gdy przeczytałem je w Secret Serwice) identyczna jak w przypadku pierwowzoru.

...Fajnie znów poczuć powiew przeszłości i przeżyć coś co wydawało się niepowtarzalne :D

Laos Quest - oto ta gierka - wiele nie zajmuje a zabawy co niemiara.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pamięta ktoś może grę pt. Rick Dangerous?

Pewnie, że pamięta :) Ricky był jedną z moich pierwszych gier ever. Zresztą co nieco na ten temat skrobnąłem w tym topiku:

http://forum.cdaction.pl/index.php?showtopic=45028

Zamiast giercować w jakieś "Dangerous'owate" mutanciki (chwilkę pograłem w tego "Laos Quest'a" - nie wciągnęło mnie), lepiej pobierz sobie "jedynkę" Ricka

http://programy.pcworld.pl/pobierz/gry/9487.html

Aplikacja jest całkowicie legalna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pamięta ktoś może grę pt. Rick Dangerous?

No pewnie, że pamięta :) . A znasz sposób na nieśmiertelność? Wystarczyło wcisnąć klawisz HELP i wtedy w rogu ekranu pojawiała się (chyba) pomarańczowa kreska, a bohater stawał się nietykalny.

Rick Dangerous, Sherman M4 i Highway Patrol, to były pierwsze gry, w jakie grałem na Amidze (i to jeszcze nie mojej, tylko kuzyna). Był to rok bodajże 1990... :cool:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pamięta ktoś może grę pt. Rick Dangerous?

Pewnie, że pamięta :) Ricky był jedną z moich pierwszych gier ever. Zresztą co nieco na ten temat skrobnąłem w tym topiku:

http://forum.cdaction.pl/index.php?showtopic=45028

Zamiast giercować w jakieś "Dangerous'owate" mutanciki (chwilkę pograłem w tego "Laos Quest'a" - nie wciągnęło mnie), lepiej pobierz sobie "jedynkę" Ricka

http://programy.pcworld.pl/pobierz/gry/9487.html

Aplikacja jest całkowicie legalna.

Jedynkę Ricka już mam, nie muszę pobierać :D Laos Quest również jest propozycją legalną tzw. Freeware.

Oczywiście o gustach się nie dyskutuje, pamiętam, że w stosunku do drugiej części tej właśnie gry wiele osób (przynajmniej z mojego otoczenia) miało mieszane uczucia pomimo iż zachwycali się częścią pierwszą. Dla mnie Laos Quest to praktycznie trzecia odsłona Ricka z całkowicie nowymi poziomami, pułapkami i zgwozdkami do rozpykania :D

Poz a tym Ricka cz 1 ukończyłem niezliczoną ilość razy a Lao's Quest jeszcze nie

A pamięta ktoś może grę pt. Rick Dangerous?

No pewnie, że pamięta :) . A znasz sposób na nieśmiertelność? Wystarczyło wcisnąć klawisz HELP i wtedy w rogu ekranu pojawiała się (chyba) pomarańczowa kreska, a bohater stawał się nietykalny.

Rick Dangerous, Sherman M4 i Highway Patrol, to były pierwsze gry, w jakie grałem na Amidze (i to jeszcze nie mojej, tylko kuzyna). Był to rok bodajże 1990... :cool:

Powiem Ci, że często korzystałem z różnego typu Tipsów & Tricków pozwalających "grać na nieśmiertelność" ale o Ricku nie wiedziałem :)

Z drugiej strony cała frajda z tej gry polegała na pokonywaniu wyzwań wynikających z trudności etapów więc możliwe, że gdybym widział o takiej perspektywie (Wciskaniu HELP) zapewne bym z niej skorzystał i wtedy (dam sobie uciąć głowę) ta gra nie utkwiłaby do tego stopnia w mojej pamięci

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra a kto z tu obecnych pamięta Bubble Bobble?

wyobraźcie sobie, że wczoraj w środku nocy, śmigając po necie, znalazłem coś co nazywa się 3D Bubble Bobble. Muszę powiedzieć, że przez nią jestem dziś dość mocno niewyspany. Wszytko tam jest takie jak w pierwowzorze z tym że system rozgrywki to TPP, czyli zza pleców smoczka.

Co o tym sądzicie - staruszkowie ? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To faktycznie wyczyn. Ja pierwszy raz pizzą bawiłem się chyba przy okazji gier dyskietkowych na PC. Nie wydaje mi się, bym miał okazję pograć w Pacmana na Commodore 64, ani w wagonie z automatami nad morzem.

Nawiasem mówiąc, gratuluję koledze posiadania budy z fliperami, w okolicy miejsca zamieszkania. Koło mnie kiedyś gość najął pokój w werandzie domu jednorodzinnego. Fajna sprawa, miał najprzeróżniejsze machiny. Od shooterów z spluwami na kablu, po wyścigi z kontrolerami stylizowanymi na motor, czy nawet całymi kabinami kierowcy, do których się wsiadało i starało przebić czas kumpla. Jednak niestety, ów przedsiębiorczy osobnik otworzył swój lokal już pod koniec lat dziewięćdziesiątych, czyli w czasach bezstresowego wychowania, ergo nieraz się słyszało formułkę: "młody... żeton!". Towarzystwo tego typu kompletnie rozpieprzyło atmosferę w salonach arcade.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehh... salony gier... piękne czasy :wub: To jak najbardziej pamiętam, jak chodziło się od jednego do drugiego. Potem te co mniejsze wykruszyły się i zostały tylko takie co większe i popularniejsze :P U mnie w mieście, najbardziej oblegany i najchętniej odwiedzany był oczywiście salon na Dworcu Głównym PKP - a jak :D Pomieszczenie było sporawe, ale bardzo często nie było w nim miejsca bez względu na porę dnia... żeby pograć sobie na Street Fighterze czy Mortal Kombat trzeba było odstać godzinę :rolleyes: albo dłużej w "godzinach szczytu". Po długim czasie jego "królowania" stworzyła się konkurencja w postaci sporego (2x większy) salonu gier w centrum miasta. Zyskał sobie sympatię ludzi i popularność z kilku powodów: był bliżej (wiadomo), było więcej miejsca (3x większa powierzchnia), ceny żetonów były takie same, ale najważniejsze było dla tego salonu (z czego sobie założyciele zdawali sprawę, a dowiedziałem się o tym jak swego czasu udało mi się z nimi porozmawiać parę razy :P ) żeby przyciągnąć "wymiataczy" albo "elytę" jak kto woli z salonu dworcowego :P bo za nimi szła reszta. Do tej grupki "wymiataczy" :wink: należała też moja skromna osoba :icon_redface: Wiele tzw. "patentów" na gry wychodziły od kilku osób u mnie w mieście, a niektóre rekordy w grach (przejścia na czas) pozostawały niepobite przez nawet kilka miesięcy, albo póki nie zresetowano automatu :P

"Towarzystwo" o którym wspomniał Paladyn_Rage też się zdażało, ale u mnie akurat prawie go nie widywano, z racji tej, że ludzie sami się takich elementów pozbywali. Jakoś tak samo z siebie wyszło. Zrobiła się taka sporawa grupa ludzi, która bardzo dobrze się znała, więc każdy trzymał za każdego. Do tamtych dotarło, że nic nie wskurają i sobie odpuszczali. Liczył się też tzw.: prestiż :P sam miałem sytuacje, kiedy komuś pomogłem, tylko dlatego, że się do niego odezwałem po imieniu (które przez przypadek wyłowiłem z tłumu). Wtedy się od takiego dzieciaka odczepiali, bo mnie kojarzyli, a skoro "on jest ze mną, to się go nie tyka". Tak się to jakoś wszystko utarło... Takich osób było więcej.

Gdy zaczęły pojawiać się pierwsze konsole takie poważniejsze - jak N64, Playstation - widać było zmierzch salonów gier, było coraz mniej ludzi i coraz bardziej salony świeciły pustkami. Niech sobie każdy mówi co chce, ja tam powiem że bardzo chętnie bym zagrał znów na automatach, gdyby takie pojawiły się u mnie w mieście ;) I co z tego, że mam komputer, mam konsole - magii grania salonowego nic nie zastąpi, kto pamięta ten wie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmierzch automatów... Smutna sprawa, bo pomimo wspomnianego "syfu" zawsze panowała w opisanym przeze mnie lokalu ta specyficzna atmosfera. Jedynym minusem była lokalizacja, która ściągała takich a nie innych ludzi z osiedla.

Obecnie u mnie w Bydgoszczy jest tylko jedno miejsce gdzie można pograć na automatach innych niż maszynki służące uprawianiu elektronicznego hazardu widywane w pubach. Na samym szczycie Galerii Pomorskiej, obok centrum rozrywkowego, którego centrum stanowi kręgielnia, w rogu upchnięto miejscówkę z automatami. Dawno nie byłem, więc nie jestem pewien czy jest to aktualny stan rzeczy, ale jakieś pół roku temu miejscówka przedstawiała idealnie jak obecnie mają się automaty u nas w kraju. Zdezelowane pudła straszące produkcjami z lat dziewięćdziesiątych, maszynka taneczna nie łapiąca kroków, symulator lotu z wajchą ledwo trzymającą się całej reszty automatu. Jedyne co dobrze wspominam z tamtego miejsca to maszynka pozwalająca na szybką zamianę grubszych pieniędzy na drobniaki, których brak jest chyba najczęstszą salonową bolączką. No niestety, niby jest, ale ciężko nazwać zabawę w takim lokalu rozrywką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra staruszkowie, czas rozruszać kości, wytężyć umysł i przeszukać obrośnięte pajęczyną wspomnienia. Kto z Was pamięta gierkę z czasów C64 (dla niewtajemniczonych - nie, to nie przed wojną) pt. Bubble Bobble ?

Kurcze, wczoraj znalazłem ją ale w wersji 3D. Normalnie szok ... nawet melodyjka taka sama. Patrzcie:

3D Bubble Bobble

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamietam, ze w to gralem u kolegi dawno, dawno temu, jednak nie spedzilem przy tej grze zbyt wiele czasu...

A co do Pacmana (i Froggera) to pierwszy raz gralem w nie bedac w przedszkolu, kiedy ojciec jednego z kolegow z grupy przyniosl zakupione gdzies na Zachodzie czarne pudlo. Pudlo okazalo sie byc konsola, ktora podlaczona do bialo-czarnego telewizora przedstawila mnie powyzszym grom. A bylo to w roku 1985 jesli dobrze pamietam... :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooooo, Atari! Do tej pory żałuję, że urodziłem się tych parę lat za późno i nie w tym kraju. Zawsze dla mnie te konsole wraz z grami przeznaczonymi na nie były synonimem ciekawszych czasów. Szło się do sklepu, kupowało grę. Na kartoniku zwykle nadrukowany jakiś fantastyczny obrazek jakoś tam korespondujący z tytułem i fabułą gierki. Po powrocie do domu następowało powolne otwarcie kartonu, wnikliwa lektura instrukcji wprowadzająca nas w świat smoków, kosmitów, konfliktów zbrojnych, czy czego tam jeszcze. Potem drżącymi rękoma kartridż umieszczało się w konsoli i... kreski, linie, kropki na ekranie przy akompaniamencie braciaszków "bipa" i "pipa". Ale gracz był już tak napchany fantastycznymi wizjami, jakie w jego głowie zaszczepiła śliczna okładka na pudełku, oraz z rozmachem napisana instrukcja, że nie było to problemem. Wyobraźnia zamieniała czerwone linie w lasery, stickmana w okutego w zbroje, prawego (a jakże!) paladyna stojącego na straży pokoju królestwa, a kulki w ... czymkolwiek mogłyby być kulki.

Z drugiej strony może to być tylko moje wyidealizowane pojęcie. Pamiętam, że jako małe bobo nieśmiało rozpoczynałem przygodę z komputerem Commodore 64 i już wtedy zastanawiałem się nad grami, które o wiele bardziej by przypominały rzeczywistość.

Jednak nie można odmówić grywalności tytułom na Atari. Nie grywalności bazującej na zasadzie konsekwentności, chęci uzbierania wszystkich przedmiotów, grindu postaci, czy poznania fabuły. Nie, to była ta sama grywalność, która cechuje Tetrisa. Ludzie! Przecież to tylko spadające klocki! Co w tym zabawnego? A jednak, nawet dziś jak odpalam te gierkę na jakiejś stronce z flashkami, czy NES'ie, to potrafi wciągnąć na parę godzin. Tak samo Pacman, Frogger, czy inne tytuły znane z Atari.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoho, widzę że jest temat dla takich starców jak ja. :D

A na serio... Pamiętam czasy, kiedy to posiadanie pegazusa w domu było czymś praktycznie normalnym, pamiętam też wiele gier z tego. Contra, Megaman, Mario, Pac Man, Arkanoid, Ducks, Czołgi. Oj było tego sporo, i tak prawdę powiedziawszy, brakuje mi tych czasów, kiedy to z kuzynem mogliśmy grać nawet cały dzień, by ukończyć jedną z gier. Pamiętam ile mieliśmy problemów z ostatnim bossem z TMNT3 ! :D Hardkor był. :D Nie mniej jednak brakuje mi tych czasów. :( Komputer mam już od 11 lat tak prawdę mówiąc, i przyznam się że z początku XXI wieku, trafiło się trochę perełek. Age Of Empires, Warcraft, Red Alert, Sega Rally, Rally Championship, Książę i Tchórz. Oj było tych gier z początku mojej przygody z komputerami, nawet kiedyś miałem płytkę z takimi platformówkami, w które grało się na pulpicie. Nie ma co dobre czasy, ale jednak od 2006 roku. Już tak dobrych gier nie robi się, przykro mi to mówić ale. W ostatnim czasie mało jest takich gier które bym nabył z dumą, wyjątkiem jest Dragon Age oraz Mass Effect. Po prostu brakuje mi tego old schoolu w grach. :( Nawet reedycje tu nic nie pomagają, bo też ulepszają je graficznie, czy też w innych aspektach. Szkoda że nie miałem PS2, bo tam była masa dobrych gier. Pamiętam jak kiedyś oglądałem, już nie istniejący od dawna. Game One, tam w przerwach między programami, dawali wideo albo trailery z gier, lubiłem je oglądać. :D Potem był hyper, którego uważam za całkiem dobrego, do tego anime puszczają. :)

Jednak, tak jak wspomniałem brakuje mi tego old schoolu. :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety jestem wychowankiem początku lat 90. więc nie pamiętma już automatów z pacmanem, ja pamiętam Mortal Combat i Dungeons and Dragons. Z drugiej strony miałem okazję zagrać w coś już dzisiaj niedostępne: konsole która zawierała tylko jedną grę, a była nią Pong. Ja miałem już Pegazusa, kolega też, lecz udało mu się załatwić gdzieś od wujka z piwnicy, czy ze strychu, cholera pamiętam była taka mała, czarna, ale miała świetny kontrolery, wyglądały jak te od Nintendo Wii ale posiadały zamiast przycisków i krzyżyka jedynie wielkie pokrętło, którym poruszałeś kreską na ekranie. Powiem wam coś pięknego. Wtedy nie potrafiłem tego należycie docenić, teraz jednak chciałbym móc to ponownie zobaczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera, ja już nie wiem, czy to czasy były inne, czy my... Pewnie prawda leży sobie gdzieś po środku i czeka, aż ktoś się o nią potknie. Bo co jest problemem? To, że gry się zmieniły, czy my?

Kiedyś, jako jeszcze uczeń podstawówki, potem gimnazjum (w liceum matematyczka postanowiła urządzić mi piekło więc nie wliczam) miałem kupę czasu. Koledzy też byli zapalonymi graczami. Te rozmowy w elitarnym gronie, wymienianie się grami (jeszcze wtedy człowiek był naiwny), wspólne granie w kilka osób przy jednym komputerze... było w tym to coś. Teraz wydaje mi się, że nie za bardzo jestem w stanie myśleć w taki sposób jak wtedy. A to sesja, a to potrzeba szukać sobie jakiegoś bardziej komercyjnego zajęcia. Zwyczajnie człowiek ma więcej na głowie niż wtedy. Ale, ale, dywaguje tutaj, a się do samej dyskusji nie odnoszę wcale.

Pamiętam jak kiedyś oglądałem, już nie istniejący od dawna. Game One, tam w przerwach między programami, dawali wideo albo trailery z gier, lubiłem je oglądać. biggrin_prosty.gif Potem był hyper, którego uważam za całkiem dobrego, do tego anime puszczają. smile_prosty.gif

Ja jeszcze pamiętam konkretne programy emitowane na różnych stacjach telewizyjnych. "Nić Ariadny" - kto to jeszcze pamięta? To dopiero była gra na telefon. Oglądałem to jako dzieciak, acz nigdy nie zadzwoniłem. Za to z zapartym tchem śledziłem zmagania graczy, którzy za pomocą telefonu grali w takie tytuły jak Super Frog, Forest Dumb... to było coś. Chyba żaden program już później mnie tak regularnie nie ściągał przed telewizor.

No i Cyberia na polskim Canal+. W czasach gdy nie można było sobie wejść na YouTube'a i obejrzeć gameplay dowolnie wybranej gry była to nie lada atrakcja. Recenzje, filmiki i jeszcze wirtualna prowadząca xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Cz0rny

To może i ja dorzucę własne "trzy grosze"...

Pierwszymi grami, w jakie zagrywałem się niegdyś, były Contra i Super Mario Bros. Wówczas na Pegasusa. Ta grafika, te przyjemne dla oka piksele. Zabawy tyle, ile nie ma czasami przy nowych produkcjach (dobra, dla mnie Burnout Paradise jest obecnie wyjątkiem od reguły).

Kiedy to było, gdy zastanawiałem się czy wejść Mario do kanału, czy lepiej iść dalej. Nigdy nie wiadomo było, czy przegapiłem ukryte grzybki-życia, czy też minąłem jakiś "skarbiec"... Wszakże wiele monet pozostawało do zebrania. Najlepszy był jednak tryb multi, dwóch graczy obok siebie. A tu z kolei rządziła właśnie Contra! Jedyna w swoim rodzaju gierka, która potrafiła mnie przykuć do telewizora na długie miesiące. Za każdym razem próbowałem przejść etapy szybciej, urządzałem swego rodzaju "wyścig z czasem". ;)

... Później nastała "era komputera", Pegasus leży w szafce (choć wejście dyskietek zdziebko szwankuje i brak padów (szybko traciły swoje punkty życia :D)) razem z kilkoma "dyskietkami". Pierwszymi grami komputerowymi, z jakimi miałem styczność, były Warcraft 2 (przypomniałem sobie stare czasy wraz z zainstalowaniem jej ponownie, kiedy pojawiła się w którymś z CDA), Settlers 2 (nadal posiadam, wersja z eXtra Klasyki) oraz demo Jazz Jackrabbit 2 (fajna platformówka). No i nie zapominam o Heroes of Might and Magic 2, gdy chodziłem specjalnie do wujka, żeby w to pograć. :)

Ech. No a w 2000 roku spodobała mi się gra Messiah. Ktoś może powiedzieć, że nic specjalnego, jednak czułem się jak w niebie dostając do dyspozycji KAŻDĄ napotkaną postać. Ile było (i jest) przy tym radochy, szkoda gadać. Jedna z moich ulubionych gier, do dnia dzisiejszego.

Pozdrawiam oldschoolowców. :cool:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby ktoś był zainteresowany pykaniem na PC w gry amigowe - w wolnej chwili może rzucić swoim fachowym okiem na stronkę w mojej sygnaturce.

Wymagania nie są jakieś perfidne:

Windows XP, Vista, 7 lub nowszy

Komputer zdolny uciągnąć XP (w niektórych przypadkach trzeba będzie wyłączyć domyślne wygładzanie)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Granie zacząłem od Pegasusa - to był po prostu szał, graliśmy z kolegami całe godziny, wymienialiśmy się kartridżami, kupowaliśmy od ruskich czy innych chińczyków (dopiero po latach dowiedziałem się, że to były podróbki :P) ... piękne czasy.

Kiedy dostałem swojego peirwszego pc-ta (celeron 266, 32mb ramu, karta grafiki 4mb + 4mb voodoo 3dfx, dysk 3,2gb) czułem się jak w niebie. Niesamowite uczucie :). Był to rok 1998. Pierwsze poważniejsze gierki to Starcraft, Diablo 2, Tomb Rider .. łezka się w oku kręci :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie ostatnio stare czasy przypomniałem za sprawą kupionej w markecie Xbox Live Galagi. Jedna z tych gier od których circa 15 lat temu 'karierę' gracza zaczynałem też na Pegasusie. Grało się całkiem przyjemnie i dziś, te konwersję są całkiem niezłe i to dobry pomysł robić je na nowe konsole i mogliby ich robić więcej tylko z ceną trochę przesadzają.

Pegasus swoją drogą to była świetna maszynka, chętnie bym sobie co nieco z niego przypomniał, z moim ulubionym kartridżem 'Złota 5' na czele :-).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegasus swoją drogą to była świetna maszynka, chętnie bym sobie co nieco z niego przypomniał, z moim ulubionym kartridżem 'Złota 5' na czele smile_prosty2.gif.

To co stoi na przeszkodzie? Na allegro bez problemu znajdziesz. Ba, nawet dzisiaj jak przejść się po pierwszym lepszym bazarze, to nie tylko sprzęt mają, ale i żółtawe kartridże kłują w oczy z pudełek, obok lokówek i suszarek rozłożonych na łóżku polowym.

Ja na ten przykład postanowiłem poznać także to czego nie znałem. Zakupiłem na Allegro działające Atari 2600 (konsola starsza ode mnie). Pegasusa zaś przypomniałem sobie za sprawą Nintendo Entertainment System. Ten uroczy klocek również stoi na szafce, co więcej często jest używany bo doposażyłem się w większość najlepszych tytułów nań.

Allegro to prawdziwa kopalnia dla fana staroci. Starczy tylko poszperać, a za parę groszy można nabyć kawał historii utkwiony w plastikowym pudle z podłączoną parą topornych kontrolerów. A jaka radocha, gdy się takiego dziadka zmusi do działania!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegasus. Pamiętam sporo gier na ten sprzet. Islander, Goonies, Formula1, piłka nozna grałem w 2 rodzaje- widok jak w fifie, oraz z góry.

Oraz taka strzelanke, gdzie chodziło sie do przodu i strzelało zza osłon. Kamera zza pleców.

Ktos pamieta tytuł najpopularniejszych "wyścigów" na pegasusa? Sterowało sie takim autkiem, widok z góry- trzeba było omijać różne przeszkody i inne auta. Chyba na wiekszosci "dyskietek" (no, tych co gry były- nie pamiętam nazwy (kartridże?)) była ta gierka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...