Skocz do zawartości
Smuggler

The Elder Scrolls (seria)

Polecane posty

NIIEEEEEEEeeee.... O Boże, czemu oni to zrobili!?!?!?!?!!?

Tak jest, właśnie jestem w środku wątku małżeńskiego.

Matko Święta, co w Jasnej świecisz bramie, mateczko chrystusowa - tak ŻAŁOSNEGO... Nie, nawet nie mogę powiedzieć "romansu", bo to z romansem nie ma nic wspólnego! Tak żałosnego wątku jeszcze chyba w historii gier komputerowych nie było! I mam tu na myśli historię ogólnie, a nie tylko wątki miłosne.

"Miłosne"... Dobre sobie.

Idź do kolesia, wydaj 200 zł na amulet, wykonaj questa, potem "are you interested in me" -> "yes, yes I am" i można organizować ceremonię ślubną.

Czemu oni to zrobili? CZEMU? Przecież wiedzą, jak badziewnych mają "fabulantów", a nawet jeśli nie, to ktoś MUSIAŁ ten wątek w trakcie testów robić - czemu to nie zostało uwalone, toporem, przy samej szyi scenarzysty, który wpadł na ten pomysł?

A jeśli już koniecznie musieli zrobić "małżeństwo", czemu nie zapłacili komuś kilku stów za wymyślenie jakiegoś romansu konkretnego? Mogli machnąć ze trzy-cztery romanse, które byłyby losowane, do tego ograniczenie ilości małżonków do jednego i dałoby się to przetrawić.

Zamiast tego mamy potencjalnych małżonków od groma (26 samych kobiet, do tego ze drugie tyle mężczyzn), ale wszystko ogranicza się do wykonania dla nich po jednym queście, założenia amuletu i wybrania wspomnianych wcześniej dwóch linii dialogowych. Gotowe.

Jestem serio zbulwersowany...

*uspokaja oddech*

Ekhm... Najgroźniejszy przeciwnik, mówicie? : )

Przez chwilę myślałem, czy nie wpisać Deathlorda, którego spotkałem pod Smoczą Ścianą w tych pierwszych podziemiach głównego wątku. Było o tyle zabawnie, że te pierwsze questy chciałem zrobić zaraz po wyjściu z Helgen, żeby od razu, załatwiając wątek Gildii Złodziei, móc zabijać napotykane smoki. A, że z Helgen wyszedłem na 8. lvlu (trenowałem Sneak), który następnie w Riverwood dobiłem do blisko 20. (trenowałem Pickpocket.. : ) ), to zamiast normalnego Draugra z magicznym toporkiem spotkałem właśnie Deathlorda.

Ale jednak on nie był najgroźniejszy - był najbardziej irytujący. Udało mi się ukryć raz i drugi i pociągnąć mu dwoma sztyletami po plecach, jednak nie mogłem z niego wyjąć przedmiotów, bo nie zamieniał się w "pojemnik". Podchodziłem do tej walki z 20 razy... Jak się okazało, to jakiś rzadko spotykany bug, na szczęście pomógł restart gry.

Tak więc na miejsce pierwsze awansuje Wispmother, ze swoim dziwnym lodowym kolcem (nie wygląda chyba tak samo, jak ten, którym gracz może ciskać) i wsparciem Wispów. Pierwszy kontakt - trochę na wschód od trasy Helgen-Riverwood - skończył się tragicznie i to mimo kilku prób. Początkującym magiem po prostu nie dało się "mateczki" ruszyć. Drugi kontakt - któreś podziemia w wątku Gildii Magów - był strasznie wkurzający. Mam tendencję do regularnego zapisywania przed (i czasami w trakcie) walki z wyjątkowo mocnymi wrogami. Po zaliczeniu kilku zgonów, w trakcie kolejnej próby schowałem się za jakąś kolumną czekając aż mi się mana zregeneruje, a że szło to powoli, postanowiłem pomóc sobie Harmony. Na wszelki wypadek zapisałem wcześniej, a jednocześnie byłem pewien, że jestem bezpieczny, bo lodowe pociski Wispmother rozbijały się o kolumnę.

Nie byłem. : )

Okazało się, że Skyrim ponownie pokazał swoje pokrewieństwo z Bug... Daggerfallem i zaserwował mi lodowy pocisk wbity w twarz zaraz po wczytaniu.

Nie to, że wczytywałem, nie zdążałem zrobić uniku i ginąłem, nie. Wczytywałem i miałem animację śmierci. Za każdym razem. Wkurzony wyłączyłem, bo nie chciało mi się robić całego etapu od początku, po jakimś czasie dla próby wczytałem ponownie quick save'a i - na szczęście - tym razem wszystko było normalnie. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak żałosnego wątku jeszcze chyba w historii gier komputerowych nie było! I mam tu na myśli historię ogólnie, a nie tylko wątki miłosne.

Zagraj w Fable, zmienisz zdanie. Tam to się narzeczonej/narzeczonemu wpychało słodycze, aż serduszko urosło i można było dać pierścionek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skyrima mam od niespełna 4 dni, i mogę powiedzieć, że po nawet udanym/poprawnym Oblivionie (który, co prawda był grywalny, ale do mistrzostwa świata, brakowało mu dosyć dużo) Bethasta odwaliła kolejny raz kawał świetnej roboty. Wszystko, począwszy od muzyki, po klimat, a nawet grafikę (która jest bardzo ładna, a przez wykonanie niektórych lokacji, można powiedzieć że przepiękna i urzekająca. Szkoda tylko, że silnik ma bardzo dużo problemy z FoV na daleki dystans, co niestety czasami bardzo wyraźnie widać. Dla przykładu, kiedy byłem blisko Białej Grani, było widać łąki, a racze zlepki tekstur, w bardzo małej rozdzielczości, i bez jakichkolwiek szczegółów, dopiero gdy podszedłem bliżej, tekstury wygenerowały się w wysokiej rozdzielczości a detale takie jak np. trawa zaczęły się pojawiać. Dodam, że zakres rysowania mam ustawiony na 100). Jak na razie, wykonałem trochę wątku głównego, a resztę czasu, przesiedziałem w Białej Grani, głównie robiąc wątek poboczny towarzyszy. Na początku, byłem trochę sceptycznie nastawiony do niego, później jednak, z przebiegiem wątku, było coraz lepiej. Zakończenie jednak, mnie lekko rozczarowało. Myślałem, że faktycznie znajdzie się jakieś

lekarstwo

. Mam takie pytanie, bo szczerze powiedziawszy, jakoś wybiło mnie to z "wczuwania" się w postać (mamy klimatyczny świat nordów, podzielony wojną domową, a tu takie coś, trochę nijak pasujące według mnie), czy jest jakiś sposób, aby usunąć

"krew bestii i stać się normalnym człowiekiem, bez możliwości przemiany w wilkołaka?"

. Pytam z czystej ciekawości, bo mimo wszystko, fajnie by były, gdyby twórcy zostawiali różne furtki, jeśli chodzi o samo zakończenie wątku danej gildii. Zaś to zakończenie było trochę dziwne, coś w stylu

happy end, magicznie stajesz się przywódcą (może nie faktycznie pełniącym władzę, ale nie formalnie nim jesteś) jednej z najstarszych i najpotężniejszych gildii wojowników, bo jej dawny przywódca widział cię we śnie."

.

Edytowano przez Dedexus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dedexus - niestety, o ile wiem, wszystkie wątki danych gildii kończą się przejęciem w nich władzy.

Co absolutnie niczego nie zmienia w świecie gry. Nadworny mag w Whiterun nadal żegna mnie słowami "you should consider joining the College of Winterhold", mimo że mam na sobie Szaty Arcymaga tejże szkoły.

@Lord - w porównaniu z tym "czymś" ze Skyrima, rozwiązanie z Fable jest błyskotliwie genialne. I wcale nie tak bardzo odbiegające od rzeczywistości... ; )

Właśnie skończyłem ten cały "wątek małżeński". Zaraz po ceremonii, zanim jeszcze kapłan skończył mówić, moja "żona" wyszła... I teleportowała się do Whiterun chyba, bo dopiero tam ją znalazłem, gdzie pałającym miłością głosem witała mnie zza stoiska na targu. Teraz "pomyślała o otwarciu własnego stoiska", dzięki czemu mogę z nią handlować.

Z własną żoną. We własnym domu. Handlować....

Chociaż na to już można przymknąć oko - IRL tak też się czasem w życiu układa. ; )

Naprawdę nie wiem czym się kierowali scenarzyści przy tworzeniu tego całego wątku. W nim nie ma NIC, to jest puste i brzydkie naczynie, które nie ma żadnego zastosowania. Jedyne co nam ten ślub daje to kiepski pierścionek i bonusowy handlarz we własnym domu (choć to też zależy od małżonka), bo emocje nie pojawiają się ani przez moment. Wszystko, począwszy od "wyrwania ciacha", przez ceremonię ślubną po wspólne mieszkanie jest ŻAŁOSNE.

Jedyna nadzieja w CS i modderach, aczkolwiek serio wątpię, by było możliwe naprawienie tej katastrofy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie jestem "żywą legendą". Jak na razie jestem tylko arcymagiem w Winterhold, ale o tym chyba nadal nikt nie wie (sądząc po wspomnianych wcześniej pożegnaniach nadwornego maga Whiterun)...

Nawet w zabiciu pierwszego smoka raczej wiele nie pomagałem, kryjąc się głównie za plecami strażników (bo mana się szybko skończyła, więc nie bardzo miałem jak pomagać... : D ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do małżeństwa w Skyrimie mam podejście czysto użytkowe, podobnie jak do posiadania mieszkania. Dlatego kompletnie nie razi mnie to, w jaki sposób zostało to rozwiązane. Jeśli komuś tak bardzo zależy na wielkiej romantycznej miłości w sandboxie, to niech sobie weźmie wannabee-małżonkę i podróżuje z nią razem - większość 'małżenialnych' postaci po wykonaniu dla nich przysługi, zgadza się podróżować z nami. Niech sobie wyobraża liczne spacery w świetle księżyców - nie, co ja gadam - niech sobie chodzi na te spacery, nikt mu przecież nie broni.

Koniec końców - gdy nasyci już swoją romantyczną duszę, niech dopiero wtedy poruszy wątek zaślubin. I może życie będzie już mniej...

post-18710-1323458808_thumb.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lordzie, nie chodzi o romantyczne uniesienia (mówimy o grze komputerowej, for Christ's sake...), a o jakikolwiek sens questów, które otrzymujemy. Oczywiście, że w Skyrimie małżeństwo to rzecz użytkowa, tak samo jak wszystkie inne questy.

Ja po prostu ciągle płaczę nad poziomem scenariusza. O "zaletach" wątku Gildii Złodziei już pisałem, teraz mnie do szału doprowadził wątek "miłosny". Nad Szkołą Winterhold przeszedłem do porządku dziennego po drugim jej zaliczeniu, gdy doszedłem do wniosku,

że jednak tytuł Arcymaga nam się należy. A stwierdziłem to po przejściu Labirynthian po raz drugi, zwracając większą uwagę na to, co się tam dzieje, tzn. na to, że znany nam Arcymag - Savos Aren - był członkiem ekspedycji. Sześcioosobowej ekspedycji, która skończyła marnie. My robimy tę samą trasę w pojedynkę i pokonujemy ostatecznie Morokeia

. Do tego jeszcze fakt, że pozostali studenci mają naprawdę żałosny poziom umiejętności magicznych (vide ta Dunmerka, która najpierw nas truje, a potem przemienia w jakieś zwierzęta).

Małżeństwo zniosło bez wysiłku mojego dotychczasowego "faworyta" w rankingu "Najgorzej Poprowadzonych Linii Questów" - Gildię Złodziei. I, szczerze mówiąc, nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której musi komuś ustąpić miejsca...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle zauważyliście, że wszystkie gildie mają jeden wspólny wątek? Jaki?

zagubienie

. Dlaczego? Popatrzmy:

Złodzieje utracili swoją chwałę-są zagubieni, planują przywrócić gildii dawny prestiż, Mroczne Bractwo również zagubione, chcą wpisać się w życie Tamriel tak jak za dawnych czasów ich poprzednicy-niby wiedzą co robić ale sprawiają wrażenie uczniaków, Magowie-niby mają lidera ale konkretnego celu brak, uczą każdego kto chce ale te ich badania zdawały się być czysto rozrywkowymi do momentu aż nie pomogliśmy im odkryć oka magnusa, wojownicy-jedyna gildia która niby wie co robi, trzymają porządek w Tamriel, są rękami do wynajęcia ale nie maja konkretnego lidera

Co do Bardów się nie wypowiem bo nie grałem u nich

@Dedexus

Jedyny sposób jaki ja znam to

wzięcie więcej niż jedną głowę wiedźm z Glenmoine (czy jakoś tak)

aczkolwiek tutaj masz artykuł o wilkołactwie w Skyrim może dowiesz się z niego więcej ja nie czytałem go bo lubie być sierściuchem;p

http://inskyrim.pl/skyrim/wilko%C5%82aki.html

Edytowano przez Gieszu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to mam pecha co do małżeństwa, prowadzę postać męską i już z 3 facetów zapytało mnie o chęć bycia razem...przypomniał mi się pierwszy Dragon Age i ten <ciach> elf zabójca który czuł do mnie mięte. W ogóle od tego z kim się hajtniemy to mamy jakieś profity tak? Jak wyrwiemy sprzedawce to sklep jest nasz, jak kowala to kuźnia itd?

Następnym razem za takie słownictwo dostaniesz ostrzeżenie - Pzkw

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Alaknar, naprawdę się czegoś więcej po tych malżeństwach spodziewałeś? Ja dostałem dokładnie to, czego oczekiwałem (w końcu Skyrim to sandbox skoncentrowany głównie na walce). Zresztą, cieszmy się, że w ogóle wprowadzili do swojej gry jakieś "miłostki", bo przecież nie musieli. W ogóle traktowanie małżeństwa jako "linii questów" jest pewną przesadą, to raczej taki sympatyczny dodatek i nic więcej.

Aha, i zapomniałes o tym, że małżonka jeszcze codziennie obiady gotuje. Fajnie jest tak wrócić po dłuższej wyprawie do domu i dostać ciepły obiad :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 68lvl, 160 godzin gry za sobą i wciąż nie mam dosyć, mimo różnych bugów i innych błędów, np. samoczynne wychodzenie gry do pulpitu.

Skyrim to jedna z najlepszych gier cRPG w jakie grałem. Fabularnie niekiedy kuleje względem np. takiego Wiedźmina, ale oferuje mnóstwo w zamian - eksplorację, crafting, gildie i niesamowity klimat. Poza tym uwielbiam zimowe scenerie i tym Skyrim mnie urzekł - zmienną pogodą i urozmaiconymi krajobrazami.

Można w tej grze być nieprzeciętnym złodziejem/magiem/wojownikiem za jednym posiedzeniem z grą - rozwinąłem prawie wszystkie cechy do 100 poza lekkim pancerzem, bronią dwuręczną i kradzieżą.

Zaklinanie, alchemia i kowalstwo pozwalają stworzyć niemalże półboga w tej grze. Po rozwinięciu tych cech, nawet na poziomie mistrzowskim, nic nie stoi na przeszkodzie i smoczych kapłanów dla przykładu, którzy mogli wcześniej sprawiać trudność, rozwalić można w mniej niż 10 sekund.

Pomimo rozegranych 160h nadal nie zagłębiałem się: w gildię złodziei, mroczne bractwo oraz kilka zadań pobocznych dla bardów. Zadania dla Gromowładnych również zostawiłem na później. Wypełniłem jedynie 3 zadania dla deadr.

Główny wątek przeszedłem w pierwszej kolejności - jak w każdej poprzedniej edycji. Ciężko taką farsę nazwać głównym wątkiem, cóż czasy PS: Torment i BG2 minęły bezpowrotnie. Główne zadanie przypomina jedno z wielu zadań pobocznych.

Nie chcę się zbytnio rozwlekać, ale Skyrim mimo swoich wad jest dla mnie grą roku 2011 i basta. Żadna inna gra nie oferowała mi tyle zabawy co właśnie Skyrim. Pomimo spędzonego czasu z tą grą (160 godzin) nadal mam ochotę na zwiedzanie lokacji i wypełnianie zadań i nie odczuwam znudzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Zgadzam się z przedmówcą co do tego, że The Elder Scrolls V: Skyrim jest wielką i wciągającą grą. Przez pierwsze 100 godzin można w ogóle zostawić na boku wątek głowy i skupiać się tylko na eksploracji i wyłapywaniu questów pobocznych. Mi w tej grze podoba się zbieranie i kolekcjonowanie różnej maści żelastwa. Taki średniowieczny zbieracz złomu ze mnie :happy: i ciągle szukam nowych eksponatów do kolekcji.

Na początku postanowiłem zostać Cesarskim, ale ze 100% poparciem dla Nordów - te

bestialstwo podczas egzekucji

przekonało mnie co do tego, po której stronie się opowiedzieć.

Tak się tylko zastanawiam, w jaki sposób by wyglądała moja ścieżka rozwoju, gdybym wybrał te

drzwi po lewej stronie

w pierwszym zadaniu, które zostało przed nami postawione, czyli

ucieczka przed smokiem z zawiązanymi rękoma...

?

[DOPISEK]

Byłbym zapomniał, ale mam wiadomość dla posiadaczy kart graficznych AMD Radeon. Najnowszy sterownik (tzw. Performance Driver) w widoczny sposób poprawia wydajność gry. Już nie ma tego "rwania" animacji w niektórych miejscach. Link: http://support.amd.com/us/kbarticles/Pages...erformance.aspx

Edytowano przez Wuwu1978
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to najbardziej żałuje tylko uproszczenia tych gildii. W Morrowinda to mogliśmy grać, i grać, i grać (pamiętam, iż pełne przejście gry zajęło mi 3 miesiące grania). Tutaj główny watek w gildii to kilka prostych zadań, pokonanie jakiegoś bossa, zostanie arcymistrzem gildii. A gdzie zdobywanie umiejętności? A gdzie awanse na kolejne stopnie wtajemniczenia?

Mam nadzieję, iż w następnej części gry Bethesda wróci do rozwiązań z trzeciej części...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet w Oblivionie wątki gildii były dużo dłuższe. W Skyrim mam rozegrane około 55 godzin a przeszedłem już główną fabułę, Legion, Towarzyszy, Mroczne Bractwo, Gildię Złodziei i kupę zadań pobocznych i książąt deadrycznych. Zastanawiam się jak grają ludzie co mają już na licznikach po 100 godzin a zrobili tylce co ja albo nawet mniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to najbardziej żałuje tylko uproszczenia tych gildii. W Morrowinda to mogliśmy grać, i grać, i grać (pamiętam, iż pełne przejście gry zajęło mi 3 miesiące grania). Tutaj główny watek w gildii to kilka prostych zadań, pokonanie jakiegoś bossa, zostanie arcymistrzem gildii. A gdzie zdobywanie umiejętności? A gdzie awanse na kolejne stopnie wtajemniczenia?

Mam nadzieję, iż w następnej części gry Bethesda wróci do rozwiązań z trzeciej części...

Tu się muszę w stu procentach zgodzić. Wątki gildii są zwyczajnie za krótkie, a ich ukończenie zamiast satysfakcji pozostawia uczucie niedosytu. Kończą się zanim tak na dobrą sprawę zdążą rozkręcić, i to moim zdaniem ich największa wada (jeśli nie liczyć fabularnych mielizn...). W ewentualnym TESVI Bethesda powinna przywrócić dwie rzeczy. Po pierwsze rozsiane po różnych miastach "filie", a co za tym idzie również większą ilość zadań w obrębie każdej. Po drugie wymagania co do awansów na kolejne stopnie wtajemniczenia. Może to ja nie potrafię docenić takiego rozwiązania, ale jakoś dziwnie to wygląda gdy Arcymagiem zostaje napakowany osiłek ze znajomością magii na poziomie (ledwo) podstawowym. Lub gdy ten sam zakuty w ciężki pancerz twardziel obejmuje przywództwo nad z założenia finezyjną gildią złodziei, choć sam ma o finezji pojęcie czysto teoretyczne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się jak grają ludzie co mają już na licznikach po 100 godzin a zrobili tylce co ja albo nawet mniej.

Ja mam jakieś 90h a wątek główny tylko liznąłem (tzn skończyłem na

kradzieży dokumentów z ambasady Thalmorów

), zrobiłem pierwsze parę zadań dla Towarzyszy i Mhrocznego Bractwa, no i zmiażdżyłem Legion wespół z Gromowładnymi. Ale z tego co widziałem na gameplayach, większość ludzi gra w Skyrim o wiele szybciej ode mnie, tzn. nie chomikują każdej możliwej pierdołki, którą można by potem spieniężyć i nie obciąża towarzysza wszystkim, czego nie mogą sami unieść a co ma wartość większą lub równą 1 sztuce złota.

No ale, z paroma wyjątkami (np. śledztwo w Windhelm, szukanie prawdy o spalonym domu w Morthal czy też odkrywanie tajemnic spisku w Markarth) questy w Skyrim są raczej krótkawe. Swoją drogą, te zadania dla MB są, w porównaniu do Oblivionowych, strasznie ubogie. Podczas pierwszego zadania od Astrid cel wyeliminowałem otwierając JEDEN zamek i rzucając JEDNĄ kulę ognia. Akurat stał sobie koło łatwopalnej substancji, to więcej nie potrzeba było. Nawet nie musiałem się z jego ziomkami bawić. A te zapchajdziurowate kontrakty od Three Do...to jest, znaczy się, od Nazira, które to musimy wykonywać między ważniejszymi zleceniami, są po prostu nudne. Żadnego uzasadnienia, żadnej fabuły, tylko "idź do X i zabij Y".

Skoro już narzekam, to powiem jeszcze o tym, jak mnie zdenerwowała nieśmiertelność niektórych NPC. Akurat wczoraj zacząłem grać od nowa, a że poprzednią postacią ukończyłem quest "Blood on Ice", to pomyślałem sobie, że wpadnę do Windhelm i zabiję

Calixta

zanim zdąży kogokolwiek zamordować. Niestety, facet jest nieśmiertelny. Scenarzyści tak to sobie wymyślili, że za każdym razem musimy prowadzić śledztwo od podstaw, nawet jak już wiemy, kto jest mordercą. I znowu człowiek zamiast immersji czuje sztuczność. Zwłaszcza, że unieśmiertelnienie go i powiązanie wydarzeń z BoI z jego byciem żywym to prawdopodobnie pół godziny roboty w CK.

Edytowano przez Amigos
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powiedzcie mi, czy do Mrocznego Bractwa idzie się jakoś inaczej dostać, niż przez

jakąś tam informację z Rzecznej Puszczy? wróć! w pękninie

Chodzi mi o to, czy są przypadkowe eventy, czy spotkania z członkami tej organizacji, co by zagadać o jakąś pierwszą robótke.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyny sposób na dostanie się do MB to

wykonanie pracy dla Aventusa. Informacje o tym że odprawia Black Sacrament dostaniesz w każdym miejscu w Skyrim, barmani, strażnicy, kapłani itd. Jedynym przypadkowym spotkaniem jakie możesz mieć to sytuacja gdy ktoś wyśle na ciebie zabójców, a oni z jakiegoś powodu nie chcą z nami rozmawiać.

Możesz też spotkać Cicero na jednej z farm wokół Whiterun, ale dostaniesz questa na naprawę wozu, nie zabójstwa.

Edytowano przez Cors
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i po raz kolejny mam dylemat - czy kupić na ślepo bo może ruszy na moim blaszaku, czy nie, bo mogę zmarnować pieniądze. Tak samo było z Wiedźminem 2, wszystko oprócz karty graficznej spełniało wymagania (mam kartę 256 a nie 500mb) a ruszył. A Skyrim ma takie same wymagania minimalne jak Wiedźmin. Jak to wygląda u Was? Może komuś działa, mimo że nie spełnia minimalnych wymagań?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam na koncie już 120 godzin :P i chyba będę powoli kończył przygodę z nowy TES już wszystko co miałem zrobić zrobiłem (w tym najfajniejsze moim zdaniem Daedric Quests :) naprawdę warto je przejść nawet dla samego klimatu, bo stuff jest raczej cienki).

Przy czym patrząc na liczbę questów pewnie mógł bym grać spokojnie przez jeszcze 50 godzin, zwiedziłem ponad 300 lokacji, każda na swój sposób różna, w każdej miejscówce można znaleźć i zobaczyć coś unikalnego, nie są to kopie jak np w Gothic III, każdy loch zawiera w sobie jakąś tajemnicę, czasem są to tylko zapiski wcześniejszych poszukiwaczy przygód, badaczy, czasem jakaś niewiasta poprosi o pomoc, innym razem będziemy musieli walczyć z władcami smoków o potężne artefakty i tak można zatracić się w tym pięknym świcie. Przez całą grę nie zadałem sobie pytania Co tu teraz zrobić ? Bo takie pytanie nawet nie przychodzą do głowy jeśli na każdym kroku znajdziemy coś unikalnego, coś co z całą pewnością nas zainteresuje.

Pewnie dalej grałbym w TESV gdyby nie masa innych gier na półce które tylko się kurzą, ale muszę przyznać że żadna inna gra nie wciągnęła mnie na taką ilość godzin, można powiedzieć że przez cały miesiąc grałem tylko w TES V:Skyrim, chyba najlepiej wydana stówa na grę jaką dokonałem w swoim krótkim żywocie gracza (zaledwie 12 lat, cóż to jest, kiedy stare wygi pamiętają jeszcze czasy Amigi) :P. W jednej grze tyle fanatycznej przygody nie uświadczyłem od czasów serii Fallout.

Edytowano przez Eskel047
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się nad zakupem Skyrim i związku z tym mam pytanie do weteranów The Elder Scrolls - polecicie? Jakie zmiany są na plus, jakie na minus? Co z systemem walki? Czy magia została osłabiona/wzmocniona pod względem Obliviona? Jest skalowanie przeciwników? Zróżnicowane obszary? Ciekawi przeciwnicy? Klimat? Skoro wymagania ma podobne do Wiedźmina 2 to o płynność na moim sprzęcie się raczej nie boję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...