Skocz do zawartości

Polecane posty

Mnie bardzo pozytywnie zaskoczylo Broken Sword: The Sleeping Dragon. Trzecia czesc mojej ulubionej serii point and clickow, ktora padla ofiara charakterystycznej dla czasu przelomu mileniow masowej tendencji do wrzucania wszystkiego w 3D. Wywalono obsluge myszka, gra sie jedynie klawiatura, a piekne rysowane tla zastapily lokacje w 3D. Podchodzilem jak pies do jeza, a kurna - to lepsze, bardziej oryginalne i gameplayowo zroznicowane od wiekszosci point and clickow. Mam za soba 9h i jestem oczarowany - ciekawe postacie, fajny humor, calkiem wymagajace zagadki i znany z serii klimat intrygi krecacej sie tym razem wokol tajnego stowarzyszenia, geomancji i realnego manuskryptu Voynicha.

Gra jest na tyle dobra, ze rozpoczety w piatek Mario Odyssey musi czekac grzecznie na swoja kolej.

Edytowano przez SolInvictus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj po kilkunastogodzinnym  (może nawet kilkudziesięciogodzinnym) boju ukończyłem kolejną przygodę w odległej galaktyce. Zbierałem się do niej długo będąc przy tym pełnym obaw. Produkcji w uniwersum Gwiezdnych wojen ograłem trochę  i były to Jedi Outcast 2, Jedi Academy, obie części KOTORów i TFU. Nawet mimo niechęci do rtsów zaglądnąłem na chwilę do Empire at War. Ominąłem jedynie produkcje skupiające się na grze sieciowej z TORem na czele. Filmy obejrzałem wszystkie. Książek przeczytałem kilka (mimo, że nie gustuję w fanfikach). Myślę, że mogę się więc śmiało uznać za fana (może nie zagorzałego) tego uniwersum. Wiem więc jak łatwo w tym świecie zgubić równowagę i przesadzić z efektownością. W końcu jednak się przełamałem i zagrałem. Gra spełniła moje oczekiwania mimo różnych zarzutów ale może po kolei. Najpierw historia mimo, że całkiem zgrabna i przyjemna do śledzenia to uważam, że po początkowym etapie zmienia się w coś innego niż sugeruje początek. Mamy tu bowiem padawana, któremu udało się ujść z życiem po słynnym rozkazie 66 i żyje w ukryciu. Super, podobał mi się motyw bohatera, który ostrożnie używa mocy tylko w konieczności i stara się nie zwracać na siebie uwagi. Nagle jednak gra z brudnego życia uchodźcy przenosi nas do świata poszukiwacza skarbów a ucieczka prze siłami imperium schodzi na dalszy plan. Nie uważam żeby wyszło to źle ale jednak czegoś innego się spodziewałem. Spotykamy ciekawe postacie i podobało mi się 

Spoiler

finałowe spotkanie z Vaderem , które pokazuje jaki Cal jest ciągle słaby i ile nauki przed nim mimo ciężkiej drogi jaką przebył. Natomiast sam finał rozczarował mnie. Spodziewałem się głębokiego i mrocznego zakończenia dającego obraz siły imperium i na jak przegranej pozycji stoją walczący z nim ale jednak z nutką nadziei. A tutaj bohaterowie z uśmiechami ruszają w kolejną przygodę. Nie pasuje mi to do charakteru gry.

Co do postaci to mogę się przyczepić tylko do jednego bossa. 

Spoiler

Dziewiąta siostra zupełnie nie pasuje mi do świata, wygląda karykaturalnie i jest po prostu nijaka ze swoimi cwaniackimi, pewnymi siebie tekstami. Zdecydowanie wyrzuciłbym tą postać.

W kwestii samej rozgrywki uważam, że momentami jest za dużo eksploracji w stosunku do walki. Mimo ciężkich starć to zwykle w momencie gdy dochodziłem do lokacji gdzie widać było, że czeka mnie dużo skakania i kombinowania co dalej, robiłem sobie przerwę czując zmęczenie. Nie twierdzę, że jest to słaby element. Wiadomo, że trzeba też odpocząć po walce ale czasem było tego po prostu za dużo. No i oczywiście backtracing, którego nie lubię bo wprowadza momenty gdy człowiek po prostu się odrywa myślami od gry. Nie ułatwia tego mapa na której zbyt często nie dało się wywnioskować gdzie zaprowadzą nas dane drzwi. W jednym miejscu błądziłem dobre kilkanaście minut zanim wróciłem na właściwą drogę. Zwłaszcza denerwujące było to w kilku miejscach gdzie dochodziło się zjeżdżając po lodzie czy gładkiej skale i dopiero na końcu się okazywało, że to nie tu i trzeba wracać dobrych kilka minut. 

Wreszcie esencja gry czyli walka. Element, który uważałem, że będzie słaby gdy okazało się ile czerpie z Dark Souls ale jednak uważam, że w tej konwencji ma sens. Podoba mi się, że mimo kierowania całkiem potężną postacią ciągle trzeba się liczyć nawet ze słabym przeciwnikiem, który może odebrać dużo energii jeśli zaatakuje się bezmyślnie. Pierwsze godziny były dla mnie bardzo trudne. Przyzwyczajony do walki z rpgów jak Dziki Gon, Skyrim czy slasherów pokroju Devil May Cry wpadałem w środek grupy przeciwników i próbowałem nawet na bossów nacierać od frontu bez zachowania ostrożności. Szybko sprowadziło mnie takie podejście do parteru i zmusiło do uczenia się innego podejścia do walki. Bardziej powściągliwej i poświęcającej więcej uwagi temu co robi przeciwnik. Bardzo to pasuje do całej historii. W końcu Cal to nie pełnoprawny Jedi a padawan i mimo dużych zdolności ciągle musi się wiele nauczyć. Wielu przeciwników dało mi popalić i nieraz miałem ochotę wywalić pada przez okno. Cóż przynajmniej wiem już jakim jestem słabym graczem i raczej nie prędko skuszę się na kolejną grę tego typu jak (zapewne o wiele trudniejsze Sekiro czy Dark Souls). Upadły Zakon dokopał mi konkretnie mimo, że grałem na poziomie Rycerz Jedi. Jedyne co mi przeszkadzało podczas walki to praca kamery. Wiele razy miałem sytuację gdy mimo zablokowania widoku na przeciwniku traciłem go z ekranu i ręcznie musiałem obracać gałką kamerę. Irytuje to zwłaszcza przy starciu z szybkimi przeciwnikami gdzie chwila nieuwagi mogła skutkować utratą niemal całego paska zdrowia. W grze tego typu to bardzo ważne i uważam to za sporą wadę. 

Ogólnie w grze natrafiłem na trochę dziwnych sytuacji. Miejsca w które wydają się bez problemu dostępne okazują się nie do osiągnięcia. Najdziwniejsze były chyba sytuacje gdy przeciwnicy dochodzili do pewnego momentu mapy i nie szli dalej mimo, że nie było po drodze żadnej przeszkody. Można było spokojnie ich wtedy wykańczać rzucając miecz świetlny. Równie nietypowe były zachowania przeciwników strzelających z dystansu (szturmowcy mniej ale na Dathomirze było to nagminne) , którzy po oddaniu kilku strzałów nagle zamierali mimo, że nie zmieniało się ani moje ani ich położenie i dopiero podejście o kilka kroków lub czasem nawet na odległość uderzenia sprawiało, że ponawiali atak. 

Podsumowując. Upadły Zakon dostarczył mi dokładnie tego czego oczekiwałem - solidnej walki oraz przyzwoitej historii, którą chce się poznawać dalej. Jasne nie wszystko wypadło idealnie ale przy żadnym tytule w uniwersum Gwiezdnych Wojen nie bawiłem się tak dobrze od czasów Jedi Academy. Niczego więcej mi nie trzeba do szczęścia.  Polecam każdemu fanowi dobrej przygody :) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ukończyłem AC Odyssey  i powiem  szczerze, że strasznie umęczyła mnie ta gra. Zajęło mi to prawie 140 godzin , a i tak nie odkryłem wszystkiego.  O ile główny wątek fabularny i powiedzmy główne side questy są  ok.  To ogólna zawartość  tej gry  jest przytłaczająca i sporo rzeczy dodanych na siłę i niepotrzebnych.  Daily questy to istna plaga które głównie polegają na likwidacji celu , przyniesieniu czegoś czy obrabowywaniu.  Przez złożoność świata i jego wręcz absurdalnej zawartości ( miejscówek , grobowców itd itd) praktycznie to co było kwintesencją Black Flaga to tutaj sprowadza się tylko do całkowitego minimum czyli podróżowania statkiem z miejsca na miejsce . Oczywiście jeżeli chcesz grać jak w Black Flagu i bawić się w pirata  to  można , ale tam była to konieczność w którym twoim głównym źródłem materiałów i finansów były abordaże i przede wszystkim brakowało mi w AC Odyssey brak  większego wyzwania w bitwach morskich .  W Black Flagu były tam Elitarne Wielkie jak sku*****n  okręty które wymagały trochę wysiłku by je zniszczyć. Tutaj niestety tego brak a szkoda. W Odyssey w wyniku swojego bogactwa wszystkie niezbędne materiały potrzebne  do udoskonalenia statku znajduje się w trakcie eksploracji świata . Mogę  policzyć na palcach jednej ręki bitwy w których brałem udział chyba że to było to potrzebne do wykonania questa. No ale za to  w starożytnej Grecji można spotkać mistyczne kreatury czyli 3 ogry , meduze, taurena ( znaczy minotaura ;p)  i sfinksa.  Grafika jest przepiękna i stwierdzam to jako użytkownik xboxa one x  któremu kompletnie nie przeszkadzało granie w tylko 30 fpsach.  Ogólna  ocena 7+/10   bardzo fajna gra tylko nie tego oczekuje po serii AC  czyli  byciem trochę takim klonem obecnych RPGów jak Wiedźmin.  A oprócz tego to kończę pierwszą część jednego z najlepszych horrorów czyli Dead Space  i  chyba wezmę się z Dark Souls trilogy na xboxie  oj będzie na co klnąć xd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj rozpoczalem Yakuze Kiwami. Jak to dobrze wrocic do Kamurocho i zobaczyc mordy z 0 (moj pierwszy kontakt z seria). Juz nie moge doczekac sie - mam nadzieje - przesmiesznych side stories.

Dupska nie urwalo mi z kolei Mario Odyssey. Chyba za stary jestem na sympatyczne platformowki, a moze formula rozgrywki platformowki jest juz za stara by bawic jak kiedys. Moja uwage pierw odciagnelo The Sleeping Dragon, a teraz Kiwami.

@goliat Dobry ten Syndicate? Jestem fanem starej szkoly Asasynow i niedawno ogrywane Unity bardzo mi sie podobalo. Wrecz mysle, ze gdyby nie stan gry na premiere (teraz jest w pelni spoko) bylaby w swoich czasach uwazana za ukoronowanie formuly tradycyjnego Asasyna. Byla to dla mnie pierwsza gra Ubi, w ktorej drobne aktywnosci poboczne byly naprawde na poziomie i bawily mnie bardziej niz naprawde slabe misje glowne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ostatnim czasie mało gram. Ukończyłem Dead Space i zacząłem przechodzić Dark Souls remastered , ale słabo mi to idzie brak mi coś weny na granie w coś na poważnie :/  Pobawiłem się w Street of rage 4 i przypomniały mi się dawne beat em upy i z chęcią bym znowu ograł klasyki od cadillacs & dinossaurs czy punishera. Ale legalnie nigdzie ich nie kupię .  A tak to wieczorami pogrywam w world of warcraft ze znajomymi i czyścimy RAID na mythicku. Szczerze słaby ten battle of azeroth i pasowałoby by już shadowlands się pojawił .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj ukończyłem główny wątek Assassin's Creed Origins. Myślę, że gra podobała by mi się bardziej gdybym wcześniej nie grał w Odyssey. Przez to czułem się jakbym grał w nieco uboższą wersję gry. Fabularnie lepiej wypada starsza część. Historia jest mroczniejsza. Choć pewnie w Odyssey to zależy od obranej ścieżki. Ja przeszedłem "dobrą" i jak dla mnie była zbyt sielankowa i... głupia w kilku elementach.  Jedynie w historii Aleksiosa bardziej mnie zaskoczyła tożsamość "głównego złego". Z samej rozgrywki jednak większą przyjemność odczułem grając w nowszą część. Może są zbyt podobne do siebie i przy kolejnym podejściu pojawia się pewne znużenie. W każdym razie nie chciało mi się wykonywać zbyt wielu zadań pobocznych. Głównie robiłem je na początku i na późniejszych etapach by dobić do odpowiednio wysokiego poziomu by spokojnie móc wykonać kolejne zadanie z wątku głównego. Podobnie było z ulepszaniem pancerza. Na pewnym etapie stało się to po prostu męczące gdy trzeba zdobyć kolejne 20 sztuk skóry krokodyla itp. Wolałbym zamiast tego wykonywać zadania z polowaniem na określone zwierzęta i z nich wykonywać ulepszenia. Walka jest przyjemna i wymaga skupienia przy większych grupach. Męczyły mnie tylko starcia z łowcami głów i kilkoma przeciwnikami, których głównym problemem był długi pasek życia. Lubię gdy starcie jest wymagające ale gdy trudność nie wynika jedynie z ilości ciosów jakie trzeba zadać do ubicia przeciwnika bo wtedy robi się nudna. Tak jak w Odyssey nie podoba mi się ślepota przeciwników i jak łatwo ich wykończyć po cichu. Szkoda też, że patrolujący strażnicy nie zachowują się jakoś bardziej sensownie i czasem np. ustawiają się w narożniku ścian. Rzadko kiedy cicha eliminacja stanowi wyzwanie. Przyzwyczaiłem się do orła skanera ale nadal uważam, że ta mechanika daje zbyt dużą przewagę i jest niepotrzebna. Zwłaszcza nie rozumiem konieczności szukania celu zadania za pośrednictwem orła np. Mam znacznik, że mój cel znajduje się 500 m ode mnie. Wsiadam na konia i jadę, gdy jestem około 100 m wyskakuje komunikat, że cel jest niedaleko i trzeba namierzyć orłem niczym wykrywaczem metalu. Dla mnie jest to kompletnie bezcelowe i po jakimś czasie wkurza, zwłaszcza gdy celów jest kilka.  Ogólnie jednak bawiłem się dobrze i zakładam, że gdybym zagrał w Origins przed Odyssey to zrobiła by na mnie dużo większe wrażenie. Z tego też powodu raczej nie prędko zagram w Valhallę gdyż podejrzewam, że tak jak tu szybko wkradnie się tam rutyna. Teraz robię sobie chwilkę przerwy i już niecierpliwie czekam na Cyberpunka :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powoli kończę Assassin's Creed: Syndicate, wątek główny, oczyszczanie dzielnic i zadania od królowej Wiktorii mam za sobą. Obecnie bawię się w DLC Kuba Rozpruwacz, atmosfera jest w nim gęsta, mroczna, zaś Evie z nowym uzbrojeniem i wyszkoleniem stała się bardziej drapieżna. Wcześniej w podstawowej historii jej animacje ruchów były bardziej takie delikatne, w tym dodatku są one brutalniejsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogrywam Kangurka KAO 2, bo skoro dali za darmoszkę to chętnie przygarnąłem. I aż mi wstyd że dopiero teraz wziąłem się za ten tytuł, bo gierka jest świetna. Wcześniej jakoś mało słyszałem o tym tytule i nawet ciężko było z dostępem do niego, a w piraty się nie bawię, więc dopiero teraz. Chociaż może to i lepiej, bo teraz wszystko jest dopieszczone i przyjemnie się gra. Mam nadzieję że nowa odsłona będzie równie dobra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie gry rpg, które ostatnio przeszedłem

Pillars of Eternity - polecam o ile ktos lubi totalnie klasyczne przegadane rpg, moim zdaniem historia nie jest tak kompleksowa, jak to bywa w Baldurs Gate, do którego mam sentyment, ale i tak gra się bardzo dobrze. Grafika jest izometryczna ale całkiem ciekawa. Moim zdaniem w kolejnych częściach powinni na pewno postawić na rozwój drużyny oraz lepsze kontakty pomiędzy poszczegolnymi członkami

Divine Divinity  - gra z nieco gorsza fabułą ale moim zdaniem ma świetną mechanikę gry. Na początku trzeba się do walki przyzwyczaić, potem jednak walka przynosi bardzo wiele przyjemności.

Obie gry obecnie są do kupienia za niewielkie pieniadze w dystrybucji elektronicznej. https://www.gamivo.com/pl/ Na gamivo było ostatnio sporo promocji. 

Edytowano przez kamdo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogralem TLoU 2 i moge powiedziec, ze Naughty Dog w koncu nauczylo sie robic dobry gameplay. Dla mnie skonczyli sie na Jak II na PS2, ale TLoU 2 daja nadzieje na lepsza przyszlosc. Zamiast jechania na fabule odrobili prace domowa i zaserwowali swietny system skradankowy, swietny system walki (zaden cover shooter, fajne starcia wrecz) i calkiem urozmaicona rozgrywke (mogloby byc czesciej i bardziej). Widzacym ta gre jako survivalowe doswiadczenie polecam zaczac od poziomu trudnego. Ginie sie troche zbyt trudno, przeciwnicy w starciu (nie skradaniu) troche zbyt tepi, a surowcow przy oszczednym sadzeniu headshotow zdecydowanie za duzo, wiec po paru godzinach podbilem te trzy kwestie na poziom najwyzszy i gralo sie w sam raz. Pod wzgledem graficznym to najpiekniejsza gra, w ktora gralem, a cisne w wiekszosc nowosci zwykle na mocnym piecu. Mistrzostwem jest jak odmienne odczucia budza w Tobie protagonisci i antagonisci. Tym gra pod wzgledem ogolem takiej se fabuly stoi.

Czasem mnie nuzyla, wiec daje 8,5/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...