Skocz do zawartości

Polecane posty

Jakiś czas temu ukończyłem The Saboteur studia Pandemic, całkiem przyjemny sandboks w klimatach drugiej wojny światowej, takie GTA plus Assasin's Creed. Na początek wyróżnię ciekawy styl graficzny, na początku przypomina on obraz znany z filmów typu noir, np. Sin City Miasto Grzechu, wraz z postępem misji oprawa robi się już kolorowa. Choć lwia część rozgrywki dzieję się w Paryżu, czasem wyruszymy na wieś, gdzie można podziwiać piękne pozamiejskie krajobrazy. Oczywiście w samym Paryżu napotkamy na takie budowle, jak wieża Eiffla , muzeum Luwr, czy też Łuk triumfalny. Oprócz samych misji mamy czynności poboczne związane z niszczeniem sił okupanta, np. wysadzenie wieży obserwacyjnej lub składu paliwa, lubiłem patrzeć, jak Niemcom ubywa sprzętu wojskowego. Czasem mamy możliwość uczestnictwa w wyścigach, chociaż szkoda że takich sekwencji jest mało.

Muzyka klimatem przypomina pierwszą Mafię, chociaż szkoda że utwory szybko zaczynają się powtarzać. Warto zwrócić na inteligentne Al wrogów, to nie półgłówki z serialu Allo, Allo, tylko naprawdę podejrzliwi osobnicy. Jeśli chcemy zrobić zadanie po cichu musimy zdobyć przebranie, a można to zrobić ogłuszając jakiegoś żołnierza. Nawet mając przebranie trzeba uważać,żeby nie zostać zdemaskowany, ponadto materiały wybuchowe potrafią przyciągnąć uwagę wrogów, co można wykorzystać na własną korzyść.  Strzelanie jest bardzo przyjemne, chowanie za odsłonami bardzo pomaga unikać kul wrogów, a warto zaznaczyć, że im bardzie narozrabiamy, tym wyższym poziom alarmu. Na pierwszym poziomie dosyć łatwo uciec, ale 4 i 5 poziom alertu to już wyższa szkoła jazdy, mamy wtedy m.in. na głowie agentów gestapu, wróg ma też do dyspozycji cięższy sprzęt. Wyjechanie poza czerwony krąg poszukiwań sprawia, że mamy spokój, ale muszę przyznać, że Nazistom trudniej uciec niż policji z serii GTA. 

A co do sposobu wykonywania misji, tutaj możemy w większości przypadków zadanie wykonać po cichu lub w stylu Rambo. Za przykład niech posłuży za zadanie wyeliminowanie ciężarówek z zaopatrzeniem, sam bohater proponuję nam albo zdobyć przebranie i użycie materiałów wybuchowych lub skorzystanie z wielkiego działa na dachu pobliskiego budynku. Wybrałem to drugie rozwiązanie, nie mogłem się oprzeć ;). Wybór pojazdów jest dosyć spory, mamy tu różne rodzaje pojazdów cywilnych oraz oczywiście wehikuły wojskowe. Żeby mieć na stałe dany pojazd w garażu trzeba go najpierw zdobyć. A nie muszę dodawać, że wrogowie niechętnie rozstają się z maszyną przeznaczoną dla armii. A sam model jazdy jest taki toporny w stosunku do choćby pierwszej Mafii, trzeba się do niego przyzwyczaić. 

Zaznaczę, że czasem musimy się gdzieś wysoko spiąć, bo raz czasem lepiej by na górze niż na dole, a po drugie czasem cel misji wymaga, żebyśmy kogoś ochraniali za pomocą snajperki. Doboru uzbrojenia też mamy całkiem sporo, są karabiny maszynowe, snajperki, wyrzutnie, bronie z tłumikiem, warto zaznaczyć, że z czasem sprzęt możemy ulepszać zwiększając siłę ognia lub magazynek. Wspomnę także, że za pewne akcję otrzymujemy określony bonusy, np. za kradzież iluś tam cywilnych aut dostaniemy w garażu sportowe auto. Mi przejście gry zajęło mi 20 godzin i muszę przyznać, że nie był to czas stracony. Ja osobiście polecam ten tytuł i warty jest wg mnie oceny +8/10. 

Plusy:

- całkiem ciekawy styl graficzny

- możliwość wykonania zadania na co najmniej dwa sposoby

- ciekawa oprawa muzyczna

- wysadzanie sprzętu Niemców nigdy się nie nudzi ;)

- różnorodne tereny

- wspinaczka po budynkach jest całkiem przyjemna, choć to nie poziom serii Assasin's Creed

- bardzo dobre Al wrogów

- przyjemny model strzelania

Minusy:

- jazda samochodami jest toporna

- styl graficzny nie każdemu może odpowiadać

- szkoda że jest mało sekwencji wyścigowych

Edytowano przez goliat
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zakończyłem przygodę z dodatkiem Krew i Wino. Przyznam, że zrobił na mnie o wiele lepsze wrażenie niż Serca z Kamienia. Co najważniejsze ani przez moment się nie męczyłem. Nie czułem znużenia historią i chciałem by historia się wreszcie skończyła. Myślę, że lepiej są tu rozłożone akcenty w całej historii. Owszem, ogólnie jest poważna ale mimo to zawiera dużo humoru i mniej poważnych scen. W Sercach z Kamienia było to tylko zadanie z weselem. Tutaj jest to o wiele częściej. Szczególnie polecam w krainie bajek przeczytać tablicę z ogłoszeniami. Ten kto pisał teksty do niej zasługuje na literackiego Nobla. Mistrzostwo po prostu :D . Czuć ten sielski klimat Toussaint. Podobało mi się to, że mimo posiadania arcymistrzowskiego wiedźmińskiego rynsztunku, co jakiś czas trafiałem na lepsze wyposażenie a często były to nagrody za wykonanie zadań pobocznych więc wreszcie opłacało się je wykonywać nawet na późniejszych etapach rozgrywki. Jedyne zastrzeżenia mam do urozmaicenia rozwoju postaci poprzez nowe mutacje. Szczerze mówiąc rozwijałem je tylko by mieć co zrobić z punktami nauki. Poza tym całe zadanie z ich poszukiwaniem zupełnie nie pasowało mi do filozofii Geralta i wydawało mi się nie na miejscu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Horizon: Zero Dawn czyli kolejny ex na PS4, odhaczony dzisiaj rano. Czysta zręcznościówka ze wspinaniem, strzelaniem z łuku, uproszczonym skradaniem Shadow of Mordor, w otwartym świecie z mnogością aktywności - wspinanie się na wielkie roboty by odkryć mapę (na szczęście jest tylko 5 tych "wież"), odbijanie obozów bandytów, trochę znajdziek, strefy z mocniejszymi robotami do ubicia, itd. itp. Bardzo dobrze spędzony czas. Do tego piękna graficznie (nastukałem sporo screenów z krajobrazami), a poznawanie historii pochodzenia bohaterki, zniszczenia świata i czemu po świecie łażą mechaniczne krokodyle , naprawdę mnie wciągnęło, choć główna fabuła dotycząca ratowania świata jest jak wszystkie inne i nie ma żadnej ciekawej postaci. No i wybory w dialogach nie służą niczemu, jedynie delikatnej zmianie rozmowy (Fallout 4 przybija piątkę). Gra dla mnie na mocne 9/10. Został mi teraz jedynie dodatek The Frozen Wilds ale na razie zrobię sobie trochę odpoczynku, bo jednak 60 godzin gry to nie byle co. I to mój czas maksowania gry, skupienie się na fabule będzie sporo krótsze, oraz też wbicia platyny, bo wystarczy zrobić wszystko przy jednym podejściu, żeby wszystkie trofki wpadły, więc to chyba moja najłatwiejsza platyna, bo wymagała jedynie czasu z grą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@konio52

No ale jak to moze byc najlepszy FPS tego roku!?!? Przeciez kobiety nie walczyly na liniach frontu 2WS!!!!11 ;) A tak na powaznie, to obecnie w multi tez ogrywam BFV i swietnie sie bawie. Na liczniku cos kolo 80h i wciaz mam ochote na wiecej. W singlu skupiam sie na Yakuza 0. Fabula jest zdecydowanie mocna strona tego tytulu i wciaga, a zrobione z jajem side questy zachecaja do ich robienia, wiec na nude nie narzekam. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu kupiłem sobie Quest for Glory 1-5 na GOG-u. No więc korzystając z tego, że już i tak mam ręce pełne roboty i mało czasu, to jeszcze postanowiłem sobie włączyć pierwszą część.

I się zakochałem. Nigdy wcześniej nie grałem w żadną grę Quest for Glory. Co prawda zapowiada się ciężka przeprawa, bo w końcu gra nie ma nowoczesnych rozwiązań gameplayowych, ale póki co nabiłem w nią na razie dwie godziny i jest OK.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukończyłem Far Cry 4 na PC, na którego zasadzałem się dłuższy czas. I nie wywołał we mnie efektu "wow" jak FC3 i tam jakoś lepiej się bawiłem. Górski Kyrat jakoś mnie nie porwał. Fabuła też nie. Tak w ogóle, gdybym mógł to bym przyłączył się do Pagan Mina, bo przywódcy Złotego Szlaku to takie rozwydrzone dzieci, płaczą bo nie potrafią się dogadać, robić za nich robotę, a oni i tak płaczą bo tak chcieli ale inaczej. Ogólnie w grze ukończyłem główny wątek, sporo nawet pobocznych, ale nie miałem chęci maksować, a jedynie by pobawić się nowymi broniami, bo strzelanie jest całkiem miłe. 7+/10

Wyplatynowałem Onrush od Codemasters na PS4 i mam ambiwalentne odczucia co do niej. Gra szybka, całkiem przyjemna, ale i momentami strasznie irytująca. Nie pamiętam kiedy ostatni raz rzucałem padem przed Onrush. Zwłaszcza odczuwa się to pod koniec kariery (kampani?/mistrzostw?/zawodów? nie wiem jak to nazwać), gdy przeciwnicy prują przed siebie, ciężko ich dogonić, co chwila nas eliminują bo to oszukańcze boty, co widać dobrze na powtórkach, gdy idealnie przyśpieszają i zwalniają by idealnie w wpaść w gracza. I na dodatek nasi sojusznicy mało co robią (przez większość gry są ok, ale na koniec jest tragedia). Bo w Onrush walczą ze sobą dwie drużyny w czterech typach wyzwań, ale nie ma klasycznych wyścigów. Trzeba zdobywać punkty za jazdę na dopalaczu, eliminacje przeciwników, przejazd przez bramki i przejmowanie uciekającej strefy. Gra denerwuje bo czasem trafi się fatalny wyścigi gdzie się rozbijamy, respimy się po kilku sekundach oczekiwania, by zostać robitym chwilę później, lub jedziemy idealnie, ale i tak przegrywamy mecz bo reszta drużyny nie nadaję się do niczego. No ale czasem wszystko układa się ładnie, pędzimy przed siebie na dopalaczu, rozbijamy efektownie przeciwników, muzyka gra, wtedy Onrush sprawia sporo frajdy i przyjemności. A no i jest polski "dubbing". Dawno nie słyszałem takiego robionego na szybko i po taniości. Wprowadzająca kobieta próbuje być wyluzowana, ale ewidentnie robi to na odwal się i bezpłciowo. Na szczęście tak jest w cutscenkach, bo w zawodach słyszymy głównie pojedyncze słowa od faceta z jakimś robociałym filtrem. I też jest śmiesznawy. Przy wyborze auta Titan nie czyta "tajtan" lub polskie "tytan", tylko po prostu "titan". Ale już Charger jest z lekkim akcentem jako "czadza" :P No i nie które opisy w menu są przepuszczone chyba przez Google translator bo ciort wie o co w nich chodzi. Dla mnie 6/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Despero23 tak na prawdę to możesz się do niego przyłączyć tylko wtedy nie pograsz za dużo :D

Spoiler

Na początku gry gdy Darpana zabierają na przesłuchanie i zostajesz sam, wystarczy, że zamiast wykradać się z budynku poczekasz około 15 minut. Wtedy Pagan wraca i zabiera Cię w miejsce gdzie możesz pozostawić urnę swojej matki. Moim zdaniem jest to  o wiele bardziej logiczne zakończenie niż historia z całej gry.

 

  • Like 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arlekin Wiedziałem o tym już przed zagraniem i nawet to było pierwsze co zrobiłem :P I może to mnie tak nastawiło do Pagana i Złotego Szlaku. Zresztą wielu uważa (i ja się dołączam), że to powinno być właściwe zakończenia :D

A i dodatkowo znowu się pochwalę, że w końcu po 4 miesiącach robienia CODZIENNIE wyzwań dziennych w Rayman Legends na PS4 w końcu zdobyłem ostatni 11 poziom czaderskości, a tym samym platynowe trofeum. Ufff, nareście!

Edytowano przez Despero23
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakieś dwa tygodnie temu skończyłem RDR2, a wczoraj FarCry 5. 

Obecnie na tapecie Steep z psplusa, z niego też muszę w końcu skończyć Bulletstorma oraz Onrush. Od października leży Kingdom Come i jego chyba na dniach też dalej ruszę, bo za 3 tygodnie  premiera Metro Exodus. 

@Despero23 co do Onrush to racja. W strefach z 4:0 może się zrobić 4:6 a w zdobywaniu czasu, 10 sekund przewagi potrafi się zmienić w dwie straty. Z eliminacjami to  też niesprawiedliwe, bo system zalicza ją kiedy mu się chce- głównie na naszą niekorzyść. 

Edytowano przez TomcioM
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio mam mało czasu na granie więc nie pakuję się w żaden wymagający większej uwagi tytuł. Dorwałem Fifę 19. Ostatnia odsłona w którą grałem to 16 gdyż na nowsze nie pozwalał leciwy sprzęt. Bardzo ciekawiło mnie jak gra ewoluowała w ciągu tych trzech lat. Trochę jestem rozczarowany. Zmian w samej rozgrywce nie widzę jakichś specjalnych i po kilku meczach czułem się niemal jakbym grał w tą samą grę z jedynie kilkoma usprawnieniami. Mam wrażenie, że więcej jest teraz miejsca na boisku. Łatwiej stworzyć sobie okazję zagrywając dalekie piłki górą na dobieg. Ciągle gra się przyjemnie i to jest najważniejsze. Nie podobają mi się natomiast niektóre zmiany jakie zaszły w karierze menadżera. Przede wszystkim nowy sposób prowadzenia negocjacji transferowych. Niby prezentuje się efektownie ale po kilku takich rozmowach zaczęło mnie irytować wczytywanie tych etapów przełączanie dialogów i wybieranie opcji do uzyskania ugody. Wolałbym gdyby rozmowy te były prowadzone w stary sposób z poziomu menu kariery gdzie szybko można było ustalić wszystkie opcje i wysłać. Mam też wrażenie, że zawodnicy mają słabszą wytrzymałość niż w poprzednich odsłonach. Gdy następny mecz jest rozgrywany po około 5 dniach muszę zmieniać kilku zawodników bo nie wytrzymali by do końca połowy. Ma to swoje plusy bo trzeba rotować składem i nie wystarczy mieć jeden mocnej jedenastki plus ławka i jakiś przeciętniak na wypadek kontuzji. Ja jednak od dawna uważam, że pasek zmęczenia powinien występować jedynie podczas meczu a poza meczami powinna być jedynie informacja o formie i stanie zdrowia zawodnika ewentualnie mogło by pojawić się coś pokazującego zmęczenie zawodnika sezonem.  Ostatnią rzeczą, która (tradycyjnie już) jest niedopracowana to wymagania zarządu wobec naszych osiągnięć w klubie. W starszych odsłonach na początku były normalne i jedynie gdy miało się dobre osiągnięcia z czasem stawały się takie, że Zidanowi i Guardioli łysina by się spociła. Czyli wygranie ligi, ligi mistrzów i pucharu krajowego a niespełnienie, któregoś grozi zwolnieniem. Teraz widzę, że już na starcie niektóre kluby mają przegięte wymagania. Gram Arsenalem i na starcie dostałem cel by w ciągu dwóch sezonów wygrać Ligę mistrzów. Tak wiem, dla dobrego gracza to nie problem. Chodzi mi tu jednak o to, że zburzyło to moje poczucie immersji w grze. Od klubu o którego częstym zajmowaniu czwartego miejsca w lidze krążą żarty i w całej swojej historii jedynie raz doszedł do finału Ligi Mistrzów a w ostatnim roku nie uczestniczył w tych rozgrywkach, wymagać by w kolejnym sezonie wygrał ten puchar? Może się czepiam pierdół ale dla mnie takie pierdoły powodują, że wczuwam się w grę lub nie. Mimo to gra się przyjemnie i miło wieczorkiem dla relaksu odpalić sobie kilka meczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj skonczylem Yakuze 0. Swietna gra. Powazna fabula glownego watku wspaniale przeplatala sie z pelnymi humoru zadaniami pobocznymi i minigrami. W pewnym momencie az musialem sobie samemu przypomniec, zeby wrocic do glownego zadania, tak dobrze sie bawilem przy tych wszystkich aktywnosciach pobocznych. Zdecydowanie na plus zaliczam tez dwoch protagonistow z odmiennymi stylami walki, combosy i finishery. Przejscie gry zajelo mi 50h, ale bez problemu wycisnalbym z niej jeszcze przynajmniej z 10-15h, bo czesc zadan pobocznych w drodze do finalu ominalem, tak samo jak nie wymaksowalem zadan zwiazanych z wiekszoscia minigier i nie odszukalem jakiejs polowy znajdziek. Niezle jak na tytul, za ktory zaplacilem niecale 20 euro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio skończyłem Spidermana na PS4. Zabierałem się za niego jak pies do jeża, dopiero za sprawą znajomego wyrwałem w fajnej cenie. Udało mi się wbić platynę (co zajęciem trudnym nie jest, acz - czasochłonnym) podczas trzech posiedzeń, każde koło 12-13h. Pewnie dałoby radę szybciej, ale nie to jest dla mnie najważniejsze. Jeśli ktoś ma PS4 i zastanawiał się nad tym tytułem, powiem, że dla mnie jest to pozycja obowiązkowa. Pokochałem tę grę za cudowną realizację scen między gameplayem w iście filmowym stylu (stąd nazwanie ich cut scenkami byłoby obrazą), a całość naprawdę okraszona jest cudownym gameplayem. Miłośnicy dodatkowych aktywności poczują się jak w domu - w Spidermanie jest ich cała masa, nie ogranicza się tylko stricte do oczyszczania miasta, ale znajduje się sporo mini zadań pobocznych, które są napisane fajnie, a nie na odwal się. Gorąco polecam każdemu! 

  • Like 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@konio52

To w sumie podobnie do mnie. Odstawilem BFV i postanowilem, ze wreszcie nadszedl czas, zeby przejsc dodatek Krew i Wino. Podstawke ogrywalem latem w 2015, Serca z Kamienia rok pozniej, Krew i Wino kupilem jak tylko wyszedl, ale dlugo zwlekalem z zabraniem sie za ten dodatek. Glownie dlatego, zeby miec wciaz cos z Wiedzmina 3, czego jeszcze nie przeszedlem, zeby nie konczyc przygody z ta swietna gra, zeby miec jeszcze jakas historie Geralta do poznania. Od trzech dni jezdze po Toussaint i bawie sie rownie dobrze jak trzy lata temu. Ta gra to mistrzostwo. 

  • Like 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow Warrior 2, ponieważ pierwszy SW bardzo mi się podobał, co nie dziwne bo lubię dynamiczne shootery, przymierzałem się do gry już jakiś czas. Pierwsze moje wrażenie było bardzo dobre. Gra jest szybka, są dashe i podwójny skok, broń ma kopa, przeciwnicy wylewają wiadra krwi i rozpadają się na kawałki, a katana tnie aż miło - to lubię! Ale trochę później zaczęło się Borderlands... (w sumie to tak nie do końca, ale jakoś mi się z tą grą skojarzyło). Bronie na szczęście nie są losowane z klocków, a stworzone przez twórców i chwała im za to, ale ulepszamy je za pomocą klejnotów znajdywanych w czasie gry. Każda broń ma trzy miejsca na nie, a podczas grania znajdujemy ich z pierdyliart podzielone na cztery stopnie rzadkości, wypadają ze skrzyń i przeciwników. Gdyby tylko to był w miarę prosty system, ale nie, bo klejnoty mają co najmniej dwa ulepszenia i często zdarzy się jakiś minus do statystyk, a rodzajów ulepszeń jest sporo. I się zastanawiasz czy wolisz 20% obrażeń, 14% szybkostrzelności, czy 18% obrażeń i 16% strzelania, albo jakiś wyssań zdrowia, chi, rozrzut, wielkość magazynka broni. Jeszcze dochodzą cztery żywioły do spluw (przeciwnicy mogą mieć wrażliwość lub/i odporność na jakiś żywioł), odporności na nie, ulepszenia mocy chi itd. Dla mnie zbyt przekombinowane. W rozbudowanym RPG babranie się w statystykach jak najbardziej okej, ale w szybkim FPSie, który wziął się od oldschoolowej gry z 1997? No nie bardzo. Przekłada się to też na widoczne paski życia przeciwników i wyskakujących multum cyferek przy trafieniach (Borderlands). Do tego mapy są dość otwarte (korytarze występują w misjach fabularnych, bo są też dodatkowe misje), ale są budowane proceduralnie, ale z wcześniej przygotowanych fragmentów, ale to mi się też nie bardzo podoba. Bo jak trochę pogramy, to kolejnych map nie znamy, ale znamy. W sensie nie wiemy gdzie jaki klocek wyskoczy, ale jak już rozpoznamy fragment to raczej będziemy znać rozkład wyjść, budynków itp. No i jest kilka tylko tematycznych wyglądów map, więc mimo tej proceduralności, ma się wrażenie, że ciągle biega się po tym samym. Wolałbym standardowego korytko shootera jak jedynka.
I byłem tak zawiedziony Cienistym Wojownikiem Drugim, dopóki nie przeskoczyłem jednego progu fabularnego i nagle dostałem dostęp do jeszcze silniejszych zabawek! Dla mnie to głównie był rewolwer Triada, strzelba Shogun i Gatling! Po ulepszeniach dostawały jeszcze większego kopa, ilość przeciwników się zwiększyła, a gra zamieniła się w pokaz w fajerwerków z flaków i nawet nudne mapy nie przeszkadzały mi zbytnio w miłej rozwałce.
Jeszcze by wspomnieć o fabule. Do naszego świata przedostały się demony, niszcząc sporą jego część, we łbie zostaje nam zaszczepiona dusza młodej mądralińskiej i irytującej dziewczyny, a my musimy ratować jej ciało. Plus po drodze parę sytuacji fabularnych, których zbytnio nie rozumiem (działają chyba na zasadzie "bo tak"). Lubię nawet taki przaśny humor Lo Wanga, ale nawet dla mnie czasem było to czasem aż za bardzo żenujące, a kłótnie i wzajemne docinki z Kamiko (dziewczyna w głowie) są nie śmieszne i wymuszone. No i za dużo penisowych żartów (już na początku gry w warsztacie miecznika, ukazuje się nam wielki "miecz" w kształcie przyrodzenia - litości...).
A no i gra jest skrojona pod kooperację, ale grając w pojedynkę nie czułem się przez to gorszy jak to jest w niektórych takich tytułach. No i zachęca do wielokrotnego przejścia new game +.

Podsumowując. Rozgrywka sprawia dużo satysfakcji, jak wspomniałem jest szybko i brutalnie, ale wolałbym znaczne uproszczenie systemu ulepszeń, no i bardziej klasyczny przebieg kampanii z tunelowymi dopracowanymi poziomami, bo takto dość szybko wkrada się powtarzalność. Ja się ucieszyłem gdy gra się skończyła, ale mimo wszystko będę patrzył za Shadow Warrior 3.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 dni temu skonczylem Krew i Wino. Coz moge powiedziec, to bylo naprawde dobre. Dobra historia, ponownie swietne postacie i dialogi, malownicze krajobrazy, sporo fanserwisu. Wizyta w Krainie Iluzji naprawde mnie rozsmieszyla, niezly kontrast do fabuly i jednoczesnie doceniam pomyslowosc i humor jej przedstawienia przez CDP RED. Ciesze sie, ze przez ostatnie 2,5 roku udalo mi sie uniknac poznania spojlerow dotyczacych drugiego dodatku do Wiedzmina 3 i wszystko w nim bylo dla mnie nowe. Za to smuce sie, ze to juz koniec mojej przygody z Dzikim Gonem, ze nie dostaniemy do niego trzeciego dodatku ani czwartej czesci gry...

Na otarcie lez zabralem sie za AC Odyssey. To pierwszy AC, ktorego ogrywam od czasu swietnego AC Black Flag. Poki co jest calkiem niezle, swiat jest rozlegly i przyjemny dla oka, zadan do zrobienia jest az nadto. Jedyny wiekszy zarzut mam pod adresem momentami bezsensownych zadan - najpierw w glownej linii fabularnej pomoglem Sparcie pokonac Atenczykow, nastepnie ich zdradzilem, a mimo to we wzietym niedlugo pozniej zadaniu pobocznym rzezbiarka mowi mi, ze w podziece za moja pomoc dla Sparty zleciono jej wykonanie mojej rzezby...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek nie zawsze był święty i nie zawsze kupował oryginały, ale jechał też na piratach, a zwłaszcza w czasach szkolnych, czyli tak z 15 lat temu (mówię o sobie jakby co ;P)
A jednym z moich najwięcej ogrywanych wtedy piratów był NFS Underground 2, który krążył po całej szkole. Do tej pory pozostaje w moim serduszku jako mój najukochańszy NFS (drugi Porsche 2000 z PSX), więc niedawno zaopatrzyłem tym razem w oryginalną kopię. Instalacja, konfiguracja małego moda by gra działała w natywnej monitora, a nie w rozciągniętym 4:3, trochę zabawy z padem i uruchamiam karierę. Krótka przejażdżka, dwa wyścigi pożyczonym 350Z, zebranie opierdzielu od właścicielki i już jestem w salonie samochodowym. Tu przychodzi zdziwienie. Szybki research w necie i okazuje się, że ten pirat sprzed lat to była wersja amerykańska (stąd pozwoliłem sobie na taki wstęp)! A tu mam europejską, polską, ale po angielsku of course. Na początku zawsze do wyboru miałem Peugot 206, Ford Focus, Toyota Corolla, Nissan 240SX oraz Mazda MX-5 Miata i Honda Civic. A teraz zamiast tych dwóch ostatnich mam jakieś popierdułkowate Peugeot 106 i Ope... Vauxhall Corsa. Lichy deal... Tak więc z potencjalnie 3 aut ze sportowym zacięciem, zostało jedno, 240SX, mniejszy brat 350Z. Wybór był łatwy, bo jako rodak Roberta Kubicy dokonałem jedynego słusznego wyboru mojego bolidu!!! Ale niestety w grze nie ma Seicento (smuteczek), więc pozostał mi...
 

Spoiler

 

674389048_speed22019-02-0508-26-37-32.thumb.jpg.041597978693ca2295c01b0b30d02728.jpg×  Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

Przesłane grafiki

    •  
    •  


Corsa w laminatach! Jak za złotych czasów polskiego tuningu i Operacji Tuning z Tede i wgle!
I tak sobie trochę pojeździłem tym brytyjskim podrabianym Oplem (potem Lexusem jak mi się skończyły polne drogi dla Corsy) i powiem że po tylu latach, NFS U2 jest naprawdę grywalny. Wiadomo, grafika razi słabymi teksturami, auta wyglądają dość plastikowo, ale jeździło mi się dobrze. Uczucie pędu było lepsze niż się spodziewałem, mimo braku tak mocnego rozmycia w czasie jazdy jak choćby w późniejszym Most Wanted. Model jazdy bardziej przypominał Gran Turismo (przepraszam fanów za porównywanie NFS do GT, to tylko takie skojarzenie), niż najnowsze NFSy z ich piskiem opon w poślizgu na każdym zakręcie, tyle że auta są o wiele zwrotniejsze i się składają przy 200 km/h niemal w każdym zakręt. Gumowe AI jest, ale nie tak chore jak w Rivals. Wyścigów parę rodzai, dość szybkie i krótkie, więc nie irytujące. Duża doza tuningu wizualnego, ale też osiągów. I tu zaskoczenie, bo oprócz wymiany części na lepsze, można też wjechać na hamownie i samemu dostosować auto pod siebie. Od wysokości zawieszenia po siłę hamulców, długość biegów, moment załączenia turbo itd itp. Czego takiego można by się spodziewać po Gran Turismo, a nie byle NFSie. Dla mnie dodatkowy plus to jeszcze auta, a właściwie ich zwyczajność. To że mogę je spotkać na ulicy i potencjalnie są w moim zasięgu finansowym, nawet jeżeli to przeciętna Corsa. Podoba mi się ich "codzienność". W późniejszych odsłonach przeszkadzało mi pojawienie się superaut jak Lambo czy Porsche. Średnio mi pasowały do podziemia nielegalnych wyścigów.
Mimo tylu lat, chce mi się po prostu w Undergrounda 2 grać. Może dzięki temu, że wszystko tu się dość szybko dzieje. Nie ma szybkiej podróży, ale mapa Bayview jest dość kompaktowa, model jazdy przyjemny, a wyścigi krótkie, więc można włączyć, pyknąć ze trzy wyścigi, ustawić nowy spojlerek i wyjść. Czasem brakuje mi takich prostych gier bez miliona cutscenek, tutoriali, wymuszonego multi. Chyba że przemawia przeze mnie tylko nostalgia.

Edytowano przez Despero23
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Despero23 Rozumiem, że w Need of Speed Underground 2 musiałeś w oryginał zaopatrzyć się na allegro lub podobnych tego typu serwisie? Bo w tradycyjnym kanale dystrybucji gra nie jest dostępna, nie ma jej też w sklepie EA Origin nad czym bardzo ubolewam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, goliat napisał:

@Despero23 Rozumiem, że w Need of Speed Underground 2 musiałeś w oryginał zaopatrzyć się na allegro lub podobnych tego typu serwisie? Bo w tradycyjnym kanale dystrybucji gra nie jest dostępna, nie ma jej też w sklepie EA Origin nad czym bardzo ubolewam.

Ja także, i nad paroma innymi tytułami. Mi się akurat udało przez market Fejsa i to tanio z paroma innymi tytułami. Miałem też parę dni temu okazję kupić pierwszego Undergrounda, w którego nie grałem i Porsche Unleashed (grałem ale na PS1 jak wspomniałem), ale niestety były już zarezerwowane :( I wciąż szukam. A najstarszy NFS jakiego można znaleźć cyfrowo to Shift, jest na Originie i Steamie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim Fandango w wersji Remastered już za mną. Ja ocenia tytuł na 8/10. Na plus zaliczam dobrą fabułę, dobrze poprawione modele postaci w wersji Remastered (choć różnice sprowadzają się do większej ilości polygonów na postaciach i niektórych obiektach, łatwo to sprawdzić przełączając się klawiszem backspace między oryginalną, a poprawioną wersją), ciekawe i wpadające w pamięć postacie, szczególnie Glottis, dobrze napisane dialogi oraz muzyka jazzowa też jest interesująca i miło się jej słuchało. Na minus elementy zręcznościowe oraz czasami absurdalne rozwiązanie danego problemu. Obecnie będę się brał za Destiny 2.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...