Skocz do zawartości
Cardinal

Muzyka III

Polecane posty

A powiedzcie mi, jaka jest różnica między rapem a hip hopem ? (oprócz tego że rap ładniej brzmi ^^ ) ?

Bo ja (ofc wiem, że to nie jest "oficjalna"różncia) ,ale polski rap , taki w stylu peji i tak dalej, gdzie gdyby ocenzurować piosenkę to powstał by nowy awangardowy kawałek nt piszczenia , nazywam hip-hopem. A zagraniczny, i taki jakiś lepszy rapem ^^.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że mamy dziś 66. rocznicę Powstania Warszawskiego mam nadzieję przypominać nie trza, ale warto nadmienić również o telewizyjnej premierze teledysku do "Uprising" Sabatonu. Szwedzi na swym najnowszym krążku wzięli pod lupę m.in. właśnie Powstanie, a w klipie wzięli udział na przykład gen. Waldemar Skrzypczak, Peter Stormare (powinniście z Prison Breaka kojarzyć) i Mateusz Damięcki (ponoć znany).

KLIKU-KLIK!

Przy okazji raz pozwolę sobie wyrazić szacun dla chłopaków z Północy, nie tyle za poruszanie ważnych historycznych kwestii, ale za uświadamianie podane w atrakcyjnej formie. No, i za bezbłędną wymowę "Warszawo, walcz!" w refrenie. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że sama muzyka nie jest odkrywcza, ale miłośnicy patosu będą zadowoleni z ostatniej płyty ;)

Ja tam ich szanuję za to, że chwalą bohaterstwo innych narodów. I za to duży plusik !

No i zauważyłem, że dzięki 40-1 rozpalili nowy oogień patriotyzmu w Polakach

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę swoje 3 grosze , uprzedzam ,że nie mam zamiaru nikogo obrazić swoją wypowiedzią, przedstawiam tylko swój pogląd :wink:

Moim zdaniem Sabaton to bardzo średni zespół , nigdy mnie nie porwał. Polskim słuchaczom będzie się podobał każdy ich utwór traktujący o polskim bohaterstwie, choćby nie wiem jak był kiepski muzycznie. Osobiście uważam ,że lepszy jest Hail Of Bullets niestety zbyt trudny do strawienia przez przeciętnego polskiego obywatela ze względu na "podgatunek" w jakim się obracają - death metal, a więc brak melodyjności i czystych wokali, co z miejsca ich dyskwalifikuje wśród zwykłych słuchaczy , którzy nie mają praktycznie żadnej styczności z ekstremalnym metalem.

http://www.metal-archives.com/release.php?id=237036

http://www.youtube.com/watch?v=ERewMXsqLtA

To samo się tyczy Heaven Shall Burn

http://www.youtube.com/watch?v=zPglNNasWuU...=watch_response

...już bardziej przystępny .

Oba bez przesadnego patosu jak zawartego w utworach Sabaton. Powtórzę jeszcze raz że to tylko moje zdanie i jest ono zależne od gustu muzycznego ale chciałem też wyrazić swoją opinię :wink: Pozdrawiam.

Edytowano przez Diabolos
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie zgadzam się z poprzednią wypowiedzią. Sabaton nie jest zły - na ich koncercie w Malborku bawiłem się przednio - jednak kiczowaty patos ich utworów wzbudza we mnie politowanie. Abstrahując od tego, że od x lat nagrywają wciąż tę samą płytę, wypełnioną kopiami tego samego utworu. ;) Niektórym wykrzyczenie parę razy "męstwo, ojczyzna, zwycięstwo" itd. może wystarczy, by obudzić dumę narodową i patriotyczne uczucia, ale dla mnie to jest za płytkie. To samo tyczy się teledysku. Gdy dowiedziałem się, że zatrudnili Stormare (Fargo!), myślałem, że faktycznie szykują ambitną, wysokobudżetową produkcję. Tymczasem nakręcono to dosyć topornie, bez pomysłu - paru gostków lata z karabinami, nic, co wzbudziłoby we mnie silniejsze emocje.

Że Szwedzi zauważyli jakieś epizody polskiej historii? Fajnie, ale trudno mi uwierzyć, że odwołują się do tego szczerze i bez ekonomicznych podstaw. Na koncercie też dobrze wiedzieli co mówić, by publice się spodobało. "Jesteście dzielni, wspaniali, nie chcielibyśmy z wami walczyć, bo na pewno skopalibyście nam [beeep]...". Zowie się to lizusostwem.

Jak dotąd jedyny kawałek muzyki odwołujący się do szeroko rozumianego patriotyzmu, który zdołał wzbudzić we mnie silniejsze emocje to "Powstanie Warszawskie" grupy Lao Che. Przykładowo:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po sukcesie "40:1" wręcz obśmiewałem szyderczo solówki na Casio i patos rodem z Manowara, ale z czasem doszedłem do wniosku, że choćby całe to podejmowanie historii innych narodów służyło jeno marketingowi, to parę osób o Wiźnie się dowiedziało, być może całkiem przypadkowo. Muzycznie, zgadzam się, Szwedzi nie prezentują wirtuozerskich umiejętności, kawałki są podobne i wtórne, a także - cóż - niezbyt ambitne, co jednak nie przeszkadza im wpadać w ucho, a i koncerty, jak słyszałem, dają radę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na koncercie nie byłem, ale słyszałem, że można pobawić się w gronie przyjaciół.

Tak, Hail Of Bullets to ciekawa sprawa, bo tematyka również jest taka sama, w jakiej obraca się Sabaton. To, że mniej atrakcyjna, nie ujmuje przyjemności ze słuchania. W składzie mają członka zespołu Asphyx, który stał się lokalną ( na scenie holenderskiej) legalną. Charakterystyczny wokal mają.

Marduk też ma utwór o PW'44

Zatytułowany "Warschau"

Też warto posłuchać.

Co do Lao Che, to ich wariacja na temat powstania, chyba najbardziej mi się spodobała, bo oryginalne i wyśpiewane swojskim, miejskim językiem. I fragmenty wypowiedzeń postaci historycznych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że Szwedzi zauważyli jakieś epizody polskiej historii? Fajnie, ale trudno mi uwierzyć, że odwołują się do tego szczerze i bez ekonomicznych podstaw. Na koncercie też dobrze wiedzieli co mówić, by publice się spodobało. "Jesteście dzielni, wspaniali, nie chcielibyśmy z wami walczyć, bo na pewno skopalibyście nam [beeep]...". Zowie się to lizusostwem.

Nie wiem, na ile to prawda, ale zespół mówi, że "40:1" powstało właśnie dlatego, że dostawali dużo maili od polskich fanów. A, że się im spodobało...

A muzycznie? Słyszałem ich "The Art Of War" i ten nowy utwór o Warszawie i cóż... mocno średnio, choć 3 kawałki się pozytywnie wyróżniają. Mąlo tego - są naprawdę dobre!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A muzycznie? Słyszałem ich "The Art Of War" i ten nowy utwór o Warszawie i cóż... mocno średnio, choć 3 kawałki się pozytywnie wyróżniają. Mąlo tego - są naprawdę dobre!

Czuję malutką konsternację po wysłuchaniu po naładowanych po brzegi patosem słów "Warszawo walcz!"

Z jednej strony miło, że ktoś chciał poświęcić czas na wymowę polskich słów. Piosenka też budzi ten powstańczy duch we mnie.

Jest druga strona medalu. Czy to nie brzmi jakby Szwedzi za wszelką cenę chcieli pokazać się z dobrej strony w Polsce? Wygląda to trochę na podlizywanie i ta cała sytuacja mocno nasiąknięta jest sztucznością i chwytem markitengowym. Moim skromnym zdaniem ta polszczyzna mogła spokojnie zniknąć. Wtedy utwór byłbym w stanie znieść.

Z tymi mejlami to prawda. Ich teksty powstały na podstawie właśnie takich mało znanych opowiastkach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie zmienić temat. Ostatnimi czasy panuje (nie powiem, że "głupia", bo bardzo mi odpowiada) moda na powrót do przeszłości. Wiele twóców filmowych, wykonawców muzycznych czy producentów gier - decyduje się na "back to future". Między innymi jest tak z zespołem Korn, który wreszcie zmierzył w stronę swoich początków, której wielu fanom brakowało od dawna. Została wydana nowa płyta pt: Korn III: Remember Who you Are, co o niej sądzicie?

Jest naprawdę wiele głósów za i przeciw, Ci którzy się ciesząz tego powrotu, są jednocześnie rozczarowani, że nie dokońca płyta spełniła ich oczekiwania. Jeżeli chodzi o moje zdanie - to jest najlepsza płyta Korna zaraz po Life is Peachy, Issues i Untouchables jaką dane mi było przesłuchać! Dlaczego tak uważam?

Otóż, przedewszystkim wymienione powyżej albumy - trzymały jeden ścisły klimat i styl, który dotyczył wszystkich utworów na albumie - To samo tyczy się najnowszego. Nie tylko części, jak np jest na "See you on other side", "Untitled" - albumy, które odnoszę wrażenie są "mixem" twórczości, gdzie nagrali co im na język padło. Przez co piosenki są w bardzo różnych klimatach, a całość "nie trzyma siękupy". Nie będe się rozwodził na ich temat, bo wiele można by powiedzieć, ale skupie się na poruszonym wątku.

Jedni narzekają, że już nie to samo, że nie udało im się powrócić do starych czasów... pytanie, skąd się Ci ludzi urwali? Nie można wymagać, by ktoś zrobił identycznie to co robił kiedyś, bo wtedy pojawią się znowu narzekania, że nic nowego nie stworzyli, że brak im wyobrażni itp. Najnowszy album moim zdaniem idealnie spełnia chęć doznania - z jednej strony starego stylu, jednocześnie zaspokając nas czymś nowym i nieznanym.

Mnie przedewszystkim na albumie podobają się te "nie schematyczne" wątki w utworach, wiele "agresywnych" kwesti śpiewanych, gdzie woklista idealnie daje upust agresji jaka w nim twi podczas opowiadania sytuacji z utworu, nadaje to pewnego polotu do piosenek, nie odczuwa się, że to tylko refren i zwrotka powtarzane w kółko przez kilka minut.

Niesamowicie podobają mi się utwory jak:

- People Pleaser // 2:01 - 2:58

- Holding All These Lies // 3:13 - 4:11

- Oildale (Leave Me Alone) // 3:30 - 3:56

- Ubertime

- Move On // 2:15 - 2:46

- Let The Guilt Go // 0:50 - 1:04

Podane czasy powyżej, pokazują momenty, które sa dla mnie iście genialn! Szczególnie, ten z People Pleaser oraz Move On. Za każdym razem puszczam głośniki na pełen regulator, wsłuchując się dudniący pokój od subbufera, drąc się - niesamowicie podnosi adrenaline, poezja :P

Na koniec dodam, że w kilku poprzednich albumach Korn stworzył, niesamowicie mroczne i interesujące utwory jak: Do What They Say, Im the One, I Will protect You, Seen it at all, Too late, i'm dead, Everything i've Know'. Są to utwory, które nadają świetnego melancholijnego, nieco gotycko-stylizowanego klimatu. Korn tymi utworami, oraz najnowszym albumem pokazał, że jak chce może stworzyć coś równie genialnego jak Issues, czy Untouchables, mam nadzieję, że dobra passa nie minie, i w następnym albumie usłyszymy coś również niesamowitego.

Edytowano przez Deathdealer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korna nie słucham, ale kiedyś miałem zamiar zobaczyć co ludzie w nich widzą.

Jest czas, gdy artyści wracają do swoich korzeni i chcą sobie przypomnieć jak to było, gdy miało sie po kilkanaście lat.

Moim zdaniem to dobrze, że zespoły z czasem nie rozmiękczają się i nie zaczynają grać ballad i radiowego "rocka".

Świadczy to o tym, że artysta akceptuje swoją twórczość i pokazuje, że nie ma zamiaru się zmieniać, by zyskać nowych fanów. Takie płyty pokażą jak wiele jest oddanych fanów. Bardzo mądre posunięcie.

Co do narzekania. Jesli śledzi się zespół od debiutu, to nie będzie zaskoczenia w kwestii ostrości. Jeśli człowiek zaczyna słuchać zespołu od tego najlżejszego okresu, to może być zszokowany. Ale to nie jest prawdziwy fan :)

Jak już jestem przy Kornie, to co polecacie na początek?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albumy:

Ja bym zaczął słuchać od samego początku, album za albumem :) Jednak jak chcesz tylko zobaczyć, czym Korn jest - polecam albumy: "Issues", "Follow the Leader", "Korn". "Thoughless", "Life is peachy" oraz "Remember who you are" może być nieco trudny w odbierze dla kogoś, kto z Kornem dopiero zaczyna - jednak wraz z albumem "Issues" są one zdecydowanie najlepszymi i najbardziej ambitnymi albumami w dorobku Korna. Album "Take look in the mirror" zawiera ciężkie brzmienie, melodyczne piosenki - niekiedy połaczone z elementami rapowania, chwytliwy album i jego również polecam na początek. Jeżeli chodzi o "See you on other side" oraz "Untitled" to albumy o nieokreślonym stylu. Mają utwory w różnych stylach, od mrocznych, przez melodyczne, lekko-popowe - ogólnie te dwa albumy są krzykniete "najbardziej komercyjnymi" i się z tym zgodze. Te trzy albumy powyżej wymienione są "najlżejsze" dla początkowego słuchacza.

Podsumowując

Jeżeli szukasz czegoś lekkiego, łatwo wpadającego w ucho - podchodzacego pod rock to zacznij od "See you on the other side", "Untitled" oraz nieco mocniejszego "Take look in the mirror".

Jeżeli chcesz posłuchać prawdziwego - unikatowego brzmienia Korna, mrocznego, melancholijnego - polecam "Issues", "Thougless" oraz nieco lżejszego, ale wciąż trzymającego poziom - "Remember who you are".

Jeżeli szukasz grania typowo "undergroundowego", ciężkiego i surowego w obiorze - zabierz się za "Korn" oraz "Life is Peachy"

Album "Follow the Leader" jest jakby pomiędzy - z jednej strony posiada tą "melodyjność" nowszych "komercyjnych" albumów, a z drugiej jest klimatach "starego" korna.

Dyskografia:

1994 - Korn

1996 - Life is Peachy

1998 - Follow the Leader

1999 - Issues

2002 - Untouchables

2003 - Take A Look In The Mirror

2005 - See you on the Other Side

2007 - Untitled

2010 - Remember Who You Are

------- EDIT:

Czemu post poniżej został raportowany? :huh:

Edytowano przez Deathdealer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam, że kapel nie znam, ale chętnie usłyszałbym twoją opinię dlaczego warto ich słuchać i co takiego w sobie mają ;) Z tego posta zrozumiałem, że wykonują muzykę electro, za którą... może nie przepadam, ale na pewno bardziej trawię niż techno... i pytanie czy jest w coś nich specjalnego? ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...