Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Hut

Sens życia

Polecane posty

czyli owa kombinacja może zostać kiedyś odkryta, co autor wypowiedzi sam zaznacza (że być może będzie można odkryć czym jest owa świadomość). A kombinację, która jest możliwa do odkrycia, opisania musi być w jakiś sposób materialna (choć w pewnym stopniu).

Nie, dokonujesz nadintepretacji, i to poważnej.

Ja nie mówię, że uważam, że ta cała 'teoria' reinkarnacji miała jakiś sens, albo (tym bardziej) podstawy, jest tam cała masa rzeczy, których można się czepiać, ale na litość, nie krytykuj czegoś, czego w niej nie ma. Dopowiadasz sobie fragmenty, które radośnie obwołujesz niesensownymi (albo lepiej: dopowiadasz sobie rzeczy, które "obalasz" tylko tym, że są niezgodne z twoim światopoglądem).

Coś co WPŁYWA na myślenie, czyli coś w naszym ciele (fragment mózgu, czynnik odpowiedzialny za szeroko pojęty umysł, fragment DNA nieważne).

Być może to lekka nadinterpretacja, ale pewnym jest że autor nie wyklucza materialnego zakodowania świadomości w istotach rozumnych, a nawet skłania się bardziej ku temu. Wystarczy zobaczyć jego reakcję na moje odczucia co do metafizycznego pochodzenia świadomości.

"Nie wyklucza", czyli? Możesz zacytować, bo nie chce mi się grzebać, a ty pewnie wiesz, co masz na myśli?

Moja reakcja na tezę o metafizycznej świadomości też nie jest raczej wyrazem aprobaty (zero podstaw, zero możliwości empirycznego sprawdzenia tezy, pozostaje tylko 'bo moja racja jest mojsza'), ale jeżeli gość, o którym rozmawiamy ma podobne do mnie odczucia, a jednocześnie forsuje tę swoją reinkarnację, to rzeczywiście, można się zupełnie nie zgodzić. Zastanawia mnie tylko, jak można to robić, samemu powiadając niesprawdzalne zupełnie rzeczy, jako kontrargument podając tezę całkowicie równoważną (tj. równie niesprawdzalną, bez podstaw, opierającą się jedynie na przyjętych aksjomatach i tym, że autor tej tezy tak uważa).

Z drugiej strony, tak chyba działa ta cała filozofia, eh? It's more fun than I thought it would be.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie wyklucza", czyli? Możesz zacytować, bo nie chce mi się grzebać, a ty pewnie wiesz, co masz na myśli?

Ty wiesz, ja wiem. Mi się nie chce szukać, Tobie też nie:). Chyba jest stronę wstecz, ale głowy nie dam.

W sumie to ja nie chcę niczego obalać, może rzeczywiście niepotrzebnie nastawiłem się na "namacalność" owej wędrującej świadomości. Bardziej chodzi o dokładne poznanie problemu, niż wskazanie jego luk. Zastanawia mnie w sumie czemu Zizu odrzuca świadomość jako wytwór wyobraźni.

Zazwyczaj gdy rozmawia się w takim tematach żadna strona nie przekona drugiej. Znalezienie "twardych" dowodów obalających brak dla każdej ze stron - jak sam zaznaczyłeś. Jedyna opcja jaka nam pozostaje to wymiana poglądów, a nie nieudolne próby przekonywania się do światopoglądu, który bardziej nam odpowiada :).

Z drugiej strony, tak chyba działa ta cała filozofia, eh?

ano trochę wchodzimy na grząskie grunta w nie tym temacie co trzeba :) Tylko czekać jak nasz wszystkich zbanują...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wierzący mają jasny cel w swoim życiu, przynajmniej zgodnie z założeniami swojej wiary (nie żeby niewierzący nie mieli szansy na odnalezienie swoich celów). Jednak na odnalezienie sensu w swoim życiu doczesnym każdy ma szanse jednakowe. Dla Ciebie życie jest nic niewarte, bo kończy się śmiercią. Dla mnie ma sens, bo przez ten relatywnie krótki czas wiele mogę się nauczyć, wiele poznać, cieszyć się i starać być szczęśliwym. A to, że jestem wierzący nic tutaj nie zmienia.

Dla Ciebie nauka, poznawanie, i cieszenie się sprawia przyjemność, ale pojęcia nie mam jak to może być sensem życia. Wierzący wierzą, że życie ma sens, ale na 100% nie wiadomo czy mają rację czy nie, a to że ktoś żyje i umiera z myślą że życie ma sens, nie oznacza że tak jest.

A po co, według Ciebie, wiecznie przenosić swoją świadomość z jednej istoty na drugą? Do czego to prowadzi?

i jeszcze inna sprawa, co rozumiemy przez Raj?

1. Po nic. Ale to mogłeś wywnioskować z tego, że mówiłem, że życie nie ma sensu (Miałem na myśli jakąkolwiek egzystencję).

2. Zajrzyj do Biblii

Zależy jak do tego podejść. Dla niektóych jednostek to właśnie religia jest siła napędzającą, a to w co wierzą sprawia że są szczęśliwi. Odnajdywanie sensu to sprawa indywidualna każdej jednostki, nie można powiedzieć że Twojemu życiu coś nie nada sens, a coś innego jest w stanie to uczynić.

Wierzysz że życie ma sens dzięki religii, ale jeśli religia to stek bzdur (a według mnie nawet jeśli jest prawdziwa), to umarłeś tkwiąc w kłamstwie i Twoje życie jednak sensu nie miało. Wiara, a prawda to nie zawsze to samo.

Zastanawia mnie w sumie czemu Zizu odrzuca świadomość jako wytwór wyobraźni.

W sumie to sądzę, że świadomość jest materialna. Wyobraźnia też jest materialna (impulsy nerwowe to też coś materialnego). Więc jeśli Twój pomysł, czym może być świadomość, jest prawdziwy, to prawdziwy jest i mój, ale prawdziwość mojego, nie musi oznaczać prawdziwości Twojego. Może niepotrzebnie to odrzucałem. Może nie zrozumiałem tak jak trzeba.

Od kilku postów chciałem napisać że Off topic się zaczął, ale zapominałem ciągle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla Ciebie nauka, poznawanie, i cieszenie się sprawia przyjemność, ale pojęcia nie mam jak to może być sensem życia. Wierzący wierzą, że życie ma sens, ale na 100% nie wiadomo czy mają rację czy nie, a to że ktoś żyje i umiera z myślą że życie ma sens, nie oznacza że tak jest.

Lekki skrót myślowy, wiele innych czynników ma też wpływ na poczucie tego, że moje życie ma sens. Są chwilach, gdy jestem szczęścliwy, gdy czuję, że coś znaczę na tym świecie i nie jestem skończonym zerem. Dzięki takim chwilom widzę sens w moim życiu, w to że życie nie kończy się na tym świecie - wierzę i religia też ma wpływ na to co robię. Nawet gdy życie kończy się (tak jak ty uważasz) wraz ze śmiercią, to przez ten odcinek kilkudziesięciu lat czułem, że moje życie ma sens. Dla mnie to jest coś.

2. Zajrzyj do Biblii

Zatem sprecyzuję pytanie, aby ponownie nie zostać posądzonym o braki w edukacji :), Czym według Ciebie jest Raj? (ten o którym wspominaliśmy wcześniej).

Wierzysz że życie ma sens dzięki religii, ale jeśli religia to stek bzdur (a według mnie nawet jeśli jest prawdziwa), to umarłeś tkwiąc w kłamstwie i Twoje życie jednak sensu nie miało. Wiara, a prawda to nie zawsze to samo.

Moje życie mogło mieć sens - dla mnie. Jak przepadnę na zawsze po śmierci - trudno, ale zrobię wszystko w tym kierunku aby być szczęśliwym tu, na Ziemi. Co do jednego się zgodzę - wiara a prawda to nie zawsze to samo.

W sumie to sądzę, że świadomość jest materialna. Wyobraźnia też jest materialna

Czyli udało mi się moją nadinterpretacją trafić w dyszkę. Teraz czas na lubiane przez wszystkich "A nie mówiłem?" :)

Od kilku postów chciałem napisać że Off topic się zaczął, ale zapominałem ciągle.

Powoli wracamy na dobrą drogę :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dlaczego wierzący mają większe szanse??

Ponieważ mają jasno określone co jest dla nich nadrzędnym sensem istnienia. Niewierzący musi indywidualnie odnaleźć swój sens.

Tylko tak się zastanawiam, po co w tym raju siedzieć wiecznie??

Większość religii przedstawia raj jako miejsce położone poza czasem, w którym wyeliminowane są wszystkie negatywne emocje (lub emocje w ogóle). chyba najtrafniejszym określeniem będzie tu nirwana.

To do niczego nie prowadzi, a nawet jeśli to do czegoś innego, a to do czegoś jeszcze i tak może być w nieskończoność, więc sensem bym nie nazwał.

Jak to do niczego nie prowadzi? Znalezienie się w raju (używam tego określenia umownie, dla uproszczenia dyskusji) rozumie się samo przez się jako ostateczny sens życia człowieka wierzącego.

Przez religię masz do czego dążyć za życia, ale sensu nie nada.

Chyba mamy zgoła różne pojęcie na temat sensu życia. Dla mnie na przykład jest to zagadnienie natury psychologicznej, rzecz której człowiek potrzebuje do samorealizacji etc. Posiadanie sensu życia nie tylko poprawia psychiczną jakość naszego istnienia, ale także po prostu nadaje mu sens. Zresztą poniekąd Cię rozumiem - nie istnieje ''jedyna i słuszna'' definicja sensu życia podobnie jak nie istnieje jedna skuteczna recepta na zdobycie takowego. SŻ to rzecz indywidualna (abstrahuję od ludzi ''wierzących'').

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Murezor:

Odpowiedź do 1 i 4 Twojej odpowiedzi:

Chodziło mi o to, że życie wierzącego lub nie, ma sens, jeśli religia jest prawdziwa (jeden do piekła, jeden do nieba - życie każdego było po to, by można było przydzielić jego duszę), jak jest fałszywa to nie ma sensu, niezależnie od wierzeń, prawda jest zawsze taka sama.

Odpowiedź do 2 i 3 Twojej odpowiedzi:

Skoro raj to miejsce gdzie nie ma negatywnych emocji, to czuje się przyjemność, jeśli jest pozbawiona wszelkich emocji czuje się jak kamień. Czy przebywanie w takim miejscu ma sens?? Według mnie dusza równie dobrze mogłaby być unicestwiona.

Fr0g:

Odpowiedź do 1 Twojej odpowiedzi:

Powtórzę się: "Wiara, a prawda to nie zawsze to samo." - To, że sądzisz, że życie ma sens, nie oznacza wcale, że tak jest naprawdę. A szczęście i przyjemność to tylko emocje, sprawiające że życie, jest przyjemniejsze. Pomyśl lepiej tak: Twoja bezsensowna egzystencja coś znaczy TYLKO dla innych bezsensownie istniejących istot [w tym siebie], w tym bezsensownie istniejącym świecie :tongue:

Odpowiedź do 2 Twojej odpowiedzi:

"Niebo czy raj ? mityczna kraina, lub jedna z krain stanowiących zaświaty. Kojarzona zazwyczaj z osiągnięciem stanu wiecznej szczęśliwości (stan ten i miejsce występuje pod różnymi nazwami w wielu różnych systemach wyznaniowych)." - wikipedia

Odpowiedź do 3 Twojej odpowiedzi:

Dążenie do szczęścia, to dobry pomysł, ale jest również bez znaczenia.

Odpowiedź do 5 Twojej odpowiedzi:

To była odpowiedz na Twoje: "ano trochę wchodzimy na grząskie grunta w nie tym temacie co trzeba :smile: Tylko czekać jak nasz wszystkich zbanują... "

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że sądzisz, że życie ma sens, nie oznacza wcale, że tak jest naprawdę.

Inaczej rozumiemy pojęcie sensu życia i tego nie da się ominąć (czytaj - nie dojdziemy do porozumienia). Dla mnie dobrze przeżyte życie miało sens (dobrze przeżyte, czyli czerpałem z niego radość, satysfakcję, byłem szczęśliwy, zrobiłem większość rzeczy które zrobić chciałem etc). Dla Ciebie jeżeli życie prowadzi do śmierci ostatecznej - nieistnienia w innym wymiarze nie ma sensu.

Pomyśl lepiej tak: Twoja bezsensowna egzystencja coś znaczy TYLKO dla innych bezsensownie istniejących istot [w tym siebie], w tym bezsensownie istniejącym świecie

Czemuż miałbym tak myśleć? Rozumiem twój punkt widzenia. Powtórzę się i ja po raz kolejny - dla mnie szczęście (jakkolwiek je dana osoba interpretuje) nadaje sens życiu, posiadanie celu i dążenie do niego - również. Sens jest gdy moja egzystencja znaczy coś nie tylko dla innych, ale i dla mnie.

Tylko tak się zastanawiam, po co w tym raju siedzieć wiecznie?? To do niczego nie prowadzi

Kojarzona zazwyczaj (owa kraina - Raj) z osiągnięciem stanu wiecznej szczęśliwości (stan ten i miejsce występuje pod różnymi nazwami w wielu różnych systemach wyznaniowych

Czego chcieć więcej gdy Twojemu szczęściu nie ma końca? Jeżeli ktoś wierzy, że trafi po śmierci do tak pięknej krainy, w nagrodę za dobre życie to cel nadaje sens jego egzystencji. Dla mnie to jakby stan nigdy niekończącej się ekstazy, jakby uczucie wiecznego "trzęsienia ziemi" odczuwanego gdy pierwszy raz obejmujemy ukochaną osobę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sens - właściwość jakiejś idei, czynności, przedmiotu, sprawiająca, że jest użyteczny, wartościowy, uzasadniony

Czy życie spełnia te warunki??

Użyteczny - Dla kogo?? Dla innych, istniejących w tym samym celu, istot?? To trochę tak jakby komputer przeliczał jakieś dane, tylko po to by mieć je na dysku (nie po to bo komuś potrzebne)

Wartościowy - Samemu wyceniać siebie?? I to jeszcze obiektywnie. Życie ma wartość tylko dla nas (my [ludzkość] przeminiemy, a wtedy dla kogo będzie miało to wartość??)

Uzasadniony - No właśnie. Czy powstanie życia było konieczne?? Da się jakoś wytłumaczyć, po co my tu jesteśmy, albo po co istnieją nasze dusze?? Choć jeden powód.

Czego chcieć więcej gdy Twojemu szczęściu nie ma końca? Jeżeli ktoś wierzy, że trafi po śmierci do tak pięknej krainy, w nagrodę za dobre życie to cel nadaje sens jego egzystencji. Dla mnie to jakby stan nigdy niekończącej się ekstazy, jakby uczucie wiecznego "trzęsienia ziemi" odczuwanego gdy pierwszy raz obejmujemy ukochaną osobę.

Przyjemność jest... przyjemna, ale po co w tej krainie przebywać?? To do niczego nie prowadzi, przebywasz tam ot tak, bo przyjemnie. Czemu ma służyć przebywaniu w tym raju?? Nie licząc tego jako nagrodę oczywiście?? Bóg stworzył teleturniej w którym każdy ma się wykazać, a ci którym pójdzie dobrze, zostaną nagrodzeni?? - tylko po co bóg miałby takie coś robić?? Widocznie się nudziło...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kraina wiecznej szczęśliwości pozbawiona zmartwień wszelakich to raczej idea, którą każdy chciałby zrealizować. No, chyba, że Ty jesteś naprawdę masochistą, który czerpie przyjemność ze zmartwień i którego przeraża jakakolwiek wizja życia bez trosk. Takie donoszę wrażenie czytając Twoje posty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro raj to miejsce gdzie nie ma negatywnych emocji, to czuje się przyjemność, jeśli jest pozbawiona wszelkich emocji czuje się jak kamień. Czy przebywanie w takim miejscu ma sens?? Według mnie dusza równie dobrze mogłaby być unicestwiona.

Dobre pytanie. Jeśli chodzi o religie monoteistyczne, politeistyczne i henoteistyczne (czyli o te, w których mamy do czynienia z pierwiastkiem boskim) to sprawa jest bardzo prosta - raj to położone poza czasem miejsce, w którym możemy doświadczyć samych pozytywnych emocji(zresztą sam wiesz o czym mówię). Z kolei wśród religii dharmicznych (przechodzę do meritum rzeczy) panuje przekonanie o samsarze. Kiedy ktoś osiąga stan nirwany zostaje wyzwolony od samsary (podczas której cały czas jest narażony na Duhkha - cierpienie), a co za tym idzie - zostaje wyzwolony od cierpienia jakim jest reinkarnacja i osiąga wieczny spokój. Nie jest do końca powiedziane, że zostaje wyprany z wszelkich uczuć. Poza tym sam stan nirwany jest niewyrażalny w słowach, więc logiczniej tego nie wytłumaczę.

Czemu ma służyć przebywaniu w tym raju?? Nie licząc tego jako nagrodę oczywiście?? Bóg stworzył teleturniej w którym każdy ma się wykazać, a ci którym pójdzie dobrze, zostaną nagrodzeni?? - tylko po co bóg miałby takie coś robić?? Widocznie się nudziło...

Hmm, teleturniej? Uważasz, że życie prawdziwego chrześcijanina można określić w ten sposób? Nikt Ci kolego nie udzieli satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie ''czemu Bóg zrobił to, a nie to'' bo to już z definicji niemożliwe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sens - właściwość jakiejś idei, czynności, przedmiotu, sprawiająca, że jest użyteczny, wartościowy, uzasadniony

Jak pisałem wcześniej, ty się trzymasz takiej definicji, a ja swojej .

Wartościowy - Samemu wyceniać siebie?? I to jeszcze obiektywnie. Życie ma wartość tylko dla nas (my [ludzkość] przeminiemy, a wtedy dla kogo będzie miało to wartość??)

Staram się nie oceniać nikogo poza mną (a jak siebie oceniam, to już inna historia), a już na pewno nie próbuję być obiektywny. Moje życie aktualnie ma sens (dla mnie, bo żyje i cieszę się z tego), jeżeli to w co wierzę okaże się prawdziwe to dobrze, mam szansę na niekończące się szczęście. Dopuszczam do siebie możliwość, że jednak moja wiara nie jest prawdziwa, w tym przypadku po prostu przeminę jak każdy. Ja zrobię wszystko żeby jak najlepiej w swojej opinii wykorzystać tą szansę. Dla mnie sens jest gdy dana jednostka go odnajdzie, wtedy może jasno stwierdzić, że jego życie jest wartościowe i uzasadnione.

Użyteczny - Dla kogo?? Dla innych, istniejących w tym samym celu, istot?? To trochę tak jakby komputer przeliczał jakieś dane, tylko po to by mieć je na dysku (nie po to bo komuś potrzebne)

Ja się czuję użyteczny, a to że tylko dla innych istot które skończą tak samo jak ja, to tutaj na Ziemi owe istoty są moimi przyjaciółmi i wiem że zrobilibyśmy dla siebie wiele. Mi to w zupełności wystarcza.

Przyjemność jest... przyjemna, ale po co w tej krainie przebywać??

Żeby odczuwać radość przykładowo. Mnie to rajcuje, jeżeli Ciebie nie to współczuję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak pisałem wcześniej, ty się trzymasz takiej definicji, a ja swojej.

Tym bardziej, że sens życia (jak już nieraz pisałem) jest nie tylko rzeczą głęboko indywidualną i intymną, ale także dlatego, że nie istnieje jednoznaczna definicja tego pojęcia. Nie ma sensu (zwracam się oczywiście do Ziza) narzucać komuś swojego poglądu na tego typu sprawę.

Żeby odczuwać radość przykładowo. Mnie to rajcuje, jeżeli Ciebie nie to współczuję.

Naturalnie, radość to bez wątpienia wspaniałe uczucie. Jednak, czy przy braku bodźców negatywnych (nawiązuję teraz do życia w 'raju') nie zatraci się zdolności do odczuwania uczuć powszechnie uznawanych za pozytywne? Tym bardziej, jeśli mamy do dyspozycji całą wieczność?*

*Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. To taka moja mała prowokacja, żeby uatrakcyjnić dyskusję :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie, że tak wejdę znikąd [za dużo do czytania ;) a leń...] ale lubię pisać o tego typu rzeczach.

Sens życia...każdy ma własny. To jest zależne od tego gdzie się urodziliśmy, w jaki sposób, w jakiej rodzinie, jak nas wychowano...każdy myśli innymi kategoriami i ma własne priorytety. Sensem może być kompletnie WSZYSTKO, można poświęcić się grom, muzyce, seksowi [dość popularne], zabawie, rodzinie, pracy i kupie innych rzeczy. Dla mnie sensem jest wybudować dom, posadzić drzewko i zrobić potomka mojej długowiecznej rodziny. Obecnie jestem zbuntowanym nastolatkiem, który chciałby uciec w świat, znaleźć jakiegoś perkusistę, basistę i spełnić swoje marzenie zagrania paru starych, punkowych kawałków dla chociaż setki ludzi w marnym klubie. Sensem najważniejszym, jest żyć jak najszczęśliwiej i jak najpełniej. Jeżeli każdy dzień będzie identyczny i szary, życie minie nam tak szybko jak spuszczenie wody w klozecie. Mówi się, że to przy dobrej zabawie czas płynie szybciej [zakrzywienie czasoprzestrzeni ? ;-) ], może i racja, ale dzięki temu to życie jest pełniejsze. Wystarczy spróbować spędzić 3 dni w klubie a potem 3 dni w domu przed telewizorem pakując czipsy. Ale prędzej czy później, wszyscy na coś umrzemy i całe życie i staranie pójdzie w łeb....więc po co ? ;-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fr0g - A mógłbyś napisać swoją definicję sensu?? (sensu ogólnie, a nie sensu życia)

A dlaczego nie starasz się oceniać Siebie obiektywnie?? Lepiej mieć zawyżoną/zaniżoną samoocenę, na dodatek umyślnie?? Mógłbyś chociaż próbować.

piotrekn - Chodzi mi o to, że nie wiem po co miałbym w nieskończoność odczuwać przyjemność, to do niczego nie prowadzi, nic nie daje, nic pożytecznego nie można tak osiągnąć.

Skoro Jezus był na ziemi to nie mógł się ktoś zapytać po co Bóg nas stworzył?? Powinni się wypytać o szczegóły. :dry:

"Uważasz, że życie prawdziwego chrześcijanina można określić w ten sposób?" - Tak (nie wiem czy teleturniej to dobre słowo, ale nie przychodziło mi do głowy nic innego)

"Naturalnie, radość to bez wątpienia wspaniałe uczucie. Jednak, czy przy braku bodźców negatywnych (nawiązuję teraz do życia w 'raju') nie zatraci się zdolności do odczuwania uczuć powszechnie uznawanych za pozytywne? Tym bardziej, jeśli mamy do dyspozycji całą wieczność?"

"Dawki" szczęścia będą musiały być coraz większe i szybkość wzrostu będzie ciągle się zwiększała, bo za mały wzrost względem poprzedniej będzie prawie nieodczuwalny.

k4cz0r - "Ale prędzej czy później, wszyscy na coś umrzemy i całe życie i staranie pójdzie w łeb....więc po co ?" - po nic

A życie dzieci, które umarły mając np 2 lata, miało sens??

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fr0g - A mógłbyś napisać swoją definicję sensu??

Mógłbym, pytanie tylko po co? Rozmawiamy tutaj przecież o konkretnym problemie dotyczącego sensu naszej egzystencji na świecie. A owy sens w moim rozumowaniu sprecyzowałem jasno i wyraźnie. Istnienie przedmiotów, fauny, flory, chmur na niebie - wszystko ma sens, ale bardziej pragmatyczny. Ma sens, bo służy do czegoś, jest przydatne, ułatwia życie. Porównywanie sensu życia do sensu istnienia kamienia czy odkurzacza mija się z celem w moim odczuciu.

A dlaczego nie starasz się oceniać Siebie obiektywnie?? Lepiej mieć zawyżoną/zaniżoną samoocenę, na dodatek umyślnie?? Mógłbyś chociaż próbować.

Po prostu nie wierzę w czysty obiektywizm, ja mam swoje normy etyczne i moralne, które obiektywnie mogą być dla niektórych niedorzeczne. A dla mnie niedorzeczny będzie ich obiektywizm i koło się zamyka. Jak dla mnie na tym między innymi polega piękno życia - każdy jest w jakimś stopniu subiektywny w ocenie otaczającego go świata. A oceniać innych nie mam zamiaru, po prostu cieszę się że jesteśmy różnorodni :).

Skoro Jezus był na ziemi to nie mógł się ktoś zapytać po co Bóg nas stworzył?? Powinni się wypytać o szczegóły.

Jezus, czy inni wysłannicy Boga zazwyczaj jasno precyzowali cel naszego życia (a przynajmniej jaki powinien być dla wiernych). Mając za cel życie wieczne i wieczną radość (w przypadku gdy uwierzymy) to tak jakbyśmy odnaleźli jakiś sens, czyż nie?

A życie dzieci, które umarły mając np 2 lata, miało sens??

Nie mnie to oceniać. Z pewnością ich śmierć mocno wpłynie na ludzi ich otaczających, zmieni życie wielu na... inne. Ja jako istota prosta bardziej skłaniam się do odnalezienia odpowiedniej drogi w moim własnym życiu, a później ewentualnie zajmę się interpretacją życia innych.

Chodzi mi o to, że nie wiem po co miałbym w nieskończoność odczuwać przyjemność, to do niczego nie prowadzi, nic nie daje, nic pożytecznego

Gdy odczuwasz przyjemność, czy niekończące się szczęście jest to z pewnością pożyteczne dla Ciebie. No chyba, że bycie szczęśliwym nie jest fajne w Twoim odczuciu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie szczęścia w raju... Czy tylko ja uważam, że szczęście, które odczuwalibyśmy wiecznie kiedyś się zdewaluuje i przestanie być takie wspaniałe? Uważam, że odczuwanie szczęścia jest nierozerwalnie związane z odczuwaniem m. in. bólu. Nie wiem jak wy, ale ja największe szczęście odczuwam, gdy minie cierpienie, a ja wiem, że mam to już za sobą. Podsumowując, pełnię szczęścia możemy odczuwać tylko, jeśli jest ono przeplatane chwilami smutku, bo dopiero wtedy owe szczęście jesteśmy w stanie docenić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie szczęścia w raju... Czy tylko ja uważam, że szczęście, które odczuwalibyśmy wiecznie kiedyś się zdewaluuje i przestanie być takie wspaniałe? Uważam, że odczuwanie szczęścia jest nierozerwalnie związane z odczuwaniem m. in. bólu. Nie wiem jak wy, ale ja największe szczęście odczuwam, gdy minie cierpienie, a ja wiem, że mam to już za sobą. Podsumowując, pełnię szczęścia możemy odczuwać tylko, jeśli jest ono przeplatane chwilami smutku, bo dopiero wtedy owe szczęście jesteśmy w stanie docenić...

...to to samo co isc do nieba,czyli nagroda za dobre ale ciezkie zycie.Co do sensu zycia hmmm...mysle ze nie ma to zbytniego sensu.Boga moze nie byc,a moze i byc - nikt tego nie wyjasnil.Czlowiek trudzi sie przez cale zycie aby pojsc do nieba za dobre zycie a tu nagle SUPRISE nieba nima !! :D oczywiscie jestem wierzacym katolikiem i popieram idee kosciola ale naprawde boje sie PRAWDZIWEGO konca swiata nie wiem jakie bylo by to uczucie jezeli nawet zadne zeby nie bylo nikogo nic tylko pustka.Przeraza mnie to za kazdym razem gdy o tym mysle,a ludzie mowia zrob to poki mozesz i maja racje bo nie wiadomo kiedy juz nie bedziesz mogl.Egzystencja ludzka jak na razie nie spada na psy i nie jest wcale blisko konca niby "2012" >>> czego nie bedzie bo za zycia naszych rodzicow/dziadkow mialo czegos takiego byc setki <<< bo cywilizacja ludzka moze dopiero przechodzic poczatki swojego istnienia bycmoze kiedys bedziemy zamieszkiwac inne planety :D.Pomyslcie sobie ze nasi pra pra pra pra pra pra pra...wnukowie moga mowic a te czasy "wspolczesne" - jak na teraz - to bylo cos wojna w Iraku itp. tak jak my mowimy o sredniowieczu.Wiec nie wiem co o tym dokladnie sadzic ale sens zycia ludzkiego jest nijaki,gdyz czlowiek cale zycie pracuje i dalej juz nikt nie wie co sie dzieje :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HiszpaN:

"czego nie bedzie bo za zycia naszych rodzicow/dziadkow mialo czegos takiego byc setki"

Ot i argument. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Jak nie udaje Ci się przejść gry po 10 próbie, uznajesz że przejście jest niemożliwe?? Jak nie udało się przewidzieć końca 100 razy, to znaczy że przy 101 próbie (i każdej kolejnej) na 100% koniec nie nastąpi??

"Pomyslcie sobie ze nasi pra pra pra pra pra pra pra...wnukowie moga mowic a te czasy "wspolczesne" - jak na teraz - to bylo cos wojna w Iraku itp. tak jak my mowimy o sredniowieczu.Wiec nie wiem co o tym dokladnie sadzic ale sens zycia ludzkiego jest nijaki,gdyz czlowiek cale zycie pracuje i dalej juz nikt nie wie co sie dzieje"

1. Ameryki nie odkryłeś. 2. A dlaczego ma mnie obchodzić co będzie za 100, 1000, 1000000000000 lat?? Technika "troszeczkę" się posunie, życie na ziemi będzie pewnie tylko w probówkach (oprócz ludzi) - reszta wyginie. Ludzie zaczną zaśmiecać inne planety. Moja wizja przyszłości nie jest zbyt wesoła. 3. Nie zmieni się jedno - Życie nadal nie będzie miało sensu.

Fr0g:

"Jezus, czy inni wysłannicy Boga zazwyczaj jasno precyzowali cel naszego życia (a przynajmniej jaki powinien być dla wiernych). Mając za cel życie wieczne i wieczną radość (w przypadku gdy uwierzymy) to tak jakbyśmy odnaleźli jakiś sens, czyż nie?"

Stworzył nas po to, by nas oceniać?? I uszczęśliwić/karać osoby którym nie było źle, gdy nie istniały?? Nie widzę w tym sensu.

"Porównywanie sensu życia do sensu istnienia kamienia czy odkurzacza mija się z celem w moim odczuciu."

Sens istnienia kamienia miałoby sens, gdyby życie miało sens, a tak to istnieje bo istnieje, tak samo jak my (w końcu jesteśmy tylko zlepkiem atomów uformowanych w coś potrafiącego myśleć - tak samo komputer, tylko komputery działają na innej zasadzie która nie pozwala im myśleć w taki sposób w jaki myślimy my). Więc porównywać można - przynajmniej według mnie (żebyś nie mówił że narzucam Ci moje zdanie - ja tylko staram się przekonać i stwierdzić czy mój pogląd jest prawdopodobny)

Obiektywność to ideał do którego powinniśmy próbować dążyć. Obiektywizm sprawi, że widząc czyjś pogląd, przemyślisz swoje normy jeszcze raz (biorąc pod uwagę argumenty uważających Twe normy za niedorzeczne) i będziesz starał się bronić ich(jeśli nadal uważasz że są słuszne), lub poddasz się i zmienisz je (jeśli po przemyśleniu wydadzą Ci się niedorzeczne).

A masochista w niebie będzie torturowany, a w piekle będzie miał tylko przyjemność (w opinii pozostałych ludzi)?? - Tak, wiem. Nie na temat, ale chciałem się tak przy okazji zapytać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<ciach> nie cytujemy poprzedniego posta - Pzkw

lol,z tego wszystkiego odnosze ze nie wynosisz zbytniej radosci z tego ze zyjesz (bez urazy) czlowiek nie zyje bo zyje (z reszta nie wiem :D) i nie mozna go poruwnac do komputera bo czlwiek ma to wspaniale cos co jest zyciem a komputer to zwykly wytwor czlowieka ktory nie mysli tylko wypisuje ci to co mu wpisali programisci.(bez urazy) po twojej wypowiedzi wnioskuje ze nie popierasz zadnej religii (wcale cie nie dyskryminuje,nie krytykuje,nieobmawiam i nie ponizam jezeli nie chcesz nie odpowiadaj).A jezeli zycie nie ma sensu to po co zyc ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak samo komputer, tylko komputery działają na innej zasadzie która nie pozwala im myśleć w taki sposób w jaki myślimy my)

Komputery nie myślą, one wykonują operacje które są im narzucane przez użytkownika. Nie mają żadnej swobody w tym co robią, nie mają uczuć, opierają się na zimnych kalkulacjach, są zaprogramowane i stworzona na potrzeby ludzi.

Człowiek jest istotą o wolnej woli, posiada zdolność myślenia abstrakcyjnego, możliwość posiadania uczuć, możliwość czerpania radości z tego, że istnieje i że jest tego świadom.

Więc porównywać można - przynajmniej według mnie

Owszem, moim zdaniem też można porównywać wszystko. Niektóre porównania są po prostu bardziej sensowne niż inne.

Obiektywność to ideał do którego powinniśmy próbować dążyć. Obiektywizm sprawi, że widząc czyjś pogląd, przemyślisz swoje normy jeszcze raz (biorąc pod uwagę argumenty uważających Twe normy za niedorzeczne) i będziesz starał się bronić ich(jeśli nadal uważasz że są słuszne), lub poddasz się i zmienisz je (jeśli po przemyśleniu wydadzą Ci się niedorzeczne).

Według mnie po prostu człowiek nie potrafi być w 100% obiektywny, jakkolwiek mocno by się nie starał. Dążenie do niego nie jest złe, nawet wskazane często trzeba umieć spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Ostateczna ocena problemu należy do danej osoby, która wybierze to co według siebie uważa za najbardziej prawdopodobne.

Ja przykładowo rozumiem twoją teorię o bezsensie życia, uważam że może jest nie tyle prawdopodobna, co raczej możliwa. Możliwe jest wszystko, nie zdołam Cię przekonać do swoich racji, ba nawet nie próbuję tego zrobić, masz prawo myśleć co chcesz i nie widzę w tym absolutnie nic złego. Po prostu interesowały mnie Twoje poglądy, które w tej chwili rozumiem, a przynajmniej tak mi się wydaje. Swoich też nie mam zamiaru kryć sądzę że to co napisałem jest wystarczające aby je ogarnąć.

A masochista w niebie będzie torturowany, a w piekle będzie miał tylko przyjemność (w opinii pozostałych ludzi)?? - Tak, wiem. Nie na temat, ale chciałem się tak przy okazji zapytać.

Jeżeli naprawdę istnieje kraina taka jak raj i trafimy tam, to nie będzie miało znaczenia kim byliśmy za życia, co wtedy nam sprawiało radość, tam po prostu wszystko będzie inne, a w swojej inności doskonałe. Po prostu - miejsca w którym (jeżeli do niego trafisz) nie nudzisz się, jesteś cały czas szczęśliwy, drzewa są z czekolady, a w strumykach zamiast wody płynie Jack Daniels.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HiszpaN:

"...z tego wszystkiego odnosze ze nie wynosisz zbytniej radosci z tego ze zyjesz..." i

"...wnioskuje ze nie popierasz zadnej religii..."

Nie mam o co się obrażać, bo to prawda. Religii nie popieram, ale i nie prześladuję o ile nie "szukają zaczepki". Wolę jak ktoś mnie wyzywa uzasadniając, niż kryjąc w sobie opinię, nie dając szansy się usprawiedliwić.

"A jezeli zycie nie ma sensu to po co zyc ?"

Jak już pisałem: po nic. Bo czemu ma służyć istnienie?? (Po śmierci pamięć tracisz, czyli wspomnienia przepadają, ci których się znało zapominasz, a oni też umrą i zapomną o Tobie, zmieniać świat nie ma po co, bo życie każdego na którego to wpłynie, nie ma sensu, ziemia kiedyś zostanie zniszczona i wszystkie ślady cywilizacji na ziemi zaginą [np. piramidy, zabytki, miasta i inne obiekty]) Życie nie ma sensu, bo musi istnieć choć jeden element, którego istnienie ma sens, a w tedy i wiele innych elementów będzie miało sens istnienia, by wpływać pośrednio i bezpośrednio na ten jeden (lub więcej) element.

"nie mozna go poruwnac do komputera bo czlwiek ma to wspaniale cos co jest zyciem a komputer to zwykly wytwor czlowieka ktory nie mysli tylko wypisuje ci to co mu wpisali programisci."

A czym jest życie?? Komputer to w sumie tylko kalkulator, myślący "sztywno" ale nieomylnie (błędy mogą być tylko ze strony technicznej lub błędu programisty/użytkownika), mózg istot żywych działa na innej zasadzie, więc jest omylny, ale może fantazjować. Różnica polega na inności w zasadzie działania, więc można powiedzieć że komputer też myśli. Zresztą człowiek też jest zaprogramowany (hormony, DNA [np.charakter]), ale w trochę "luźniejszy" sposób, a programistą jest tutaj przypadek i ewolucja.

Fr0g:

"Człowiek jest istotą o wolnej woli, posiada zdolność myślenia abstrakcyjnego, możliwość posiadania uczuć, możliwość czerpania radości z tego, że istnieje i że jest tego świadom."

To przez inność zasady działania, uczucia można zapisać za pomocą wzoru (np. Miłość to 8-H11-N czyli fenyloetyloamina), ja nie czerpię radości z życia (na radość też znalazłby się jakiś wzorek), a świadomość jest częścią zasady działania mózgu.

Jeśli dobrze zrozumiałem, to dla Ciebie sensem życia jest dobrze to życie spożytkować (starać się żyć tak, żeby dostać przepustkę do raju, ale i być szczęśliwym tu na ziemi) - zgadza się??

A jeśli ktoś lubi ból to w niebie nie będzie tym samym sobą skoro ma przestać lubić ból. Więc w niebie powinien cierpieć, a tym samym być szczęśliwy.

Ja muszę znaleźć dobre źródło smutku i cierpienia, żeby móc czuć przyjemność (chodzi o zwiększenie kontrastu, a nie czerpanie przyjemności z bólu), bo teraz przyjemność i radość to naprawdę rzadko odczuwam.

Postaraj się używać tagów [qoute] do cytowania. Twoje posty będą wtedy bardziej czytelne - Pzkw

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To przez inność zasady działania, uczucia można zapisać za pomocą wzoru (np. Miłość to 8-H11-N czyli fenyloetyloamina), ja nie czerpię radości z życia (na radość też znalazłby się jakiś wzorek), a świadomość jest częścią zasady działania mózgu.

Jasne, że wszystko da się wytłumaczyć naukowo, każde uczucie, bodziec przez który reagujemy tak a nie inaczej na daną sytuacje. Substancje o których wspominasz (jak ta przykładowa, odpowiedzialna za miłość) posiada każdy, jednak ludzie są różni i różnie reagują na dane bodźce. Dla mnie nie ma róźnicy, czy moje uczucie da się opisać na kartce papieru skomplikowanym wzorem, czy też nie, ważne jest że moje uczucia są prawdziwe, wręcz namacalne.

Pytałeś się jakie dla mnie życie ma sens. Staram się być szczęśliwy, nie zrażać się przeciwnościami losu, próbuję się uśmiechać tam gdzie inni załamaliby ręce, próbuję się cieszyć samym faktem tego, że mam życie i mogę zrobić z nim co tylko zechcę. Patrzę wokół i widzę ludzi, różnych ludzi mających różne poglądy na świat, różne priorytety w swoim życiu. Nie wiem jak reszcie, ale mi cholernie podoba się ta różnorodność, samo to że ci ludzie są i że każdego dnia mogę spotkać kogoś wyjątkowego zupełnie przez przypadek. Frajdę sprawia mi zagadywanie do przypadkowych osób, w sklepie, w knajpie, na uczelnie samo to że jakimś głupim tekstem mogę mogę wywołać uśmiech kogokolwiek jest fajne. Niby nic, ale czasami daje wiele. Większość ludzi popada w rutynę dnia codziennego, jesteśmy uzależnieni od pracy/uczelni/szkoły, więc przykładowo ja chodzę w poniedziałki do kina, we wtorki do późna siedzę na uczelni, w środy jadę na drugi koniec miasta na WF itd. aż do niedzieli, ale zauważyłem że w tej monotonii można dostrzegać piękno życia codziennego. Zwrócę czasami uwagę na jakiś fragment parku, innego dnia popatrzę jak dzieci przed szkołą rzucają się śnieżkami co wywoła u mnie miłe wspomnienia i już mam lepszy humor, uśmiechając się czuję że żyje mi się lepiej. Tak właśnie rozumiem Dobro, jako radość. Moja wiara też jest siłą napędzającą, jak sam mówiłeś, ale szczerze mówiąc nie zastanawiam się jak będzie w Raju, nie wyobrażam sobie też Boga jak srogiego i sprawiedliwrgo sędziego czekającego tylko na mój błąd za który będę musiał potem klęczeć na grochu przez dwie godziny. Dobro dla mnie jest szczęściem, którym można zwykłego szarego dnia obdarzyć wszystkich wokoło i według mnie jest to o wiele lepsze niż kazania klech mówiące jak strasznie jesteśmy grzeszni, a wychodząc z kościła często czuję się o 10 cm niższy niż jak wchodziłem. Nie tak rozumiem Dobro i szczęście.

W skrócie: dążenie do takiego Dobra, poszukiwanie Miłości, chęć pomagania innym tego typu wartości nadają sens mojemu życiu. Nawet gdybym miał umrzeć na zawsze, nie istniałoby życie po śmierci fizycznej, gdybym tylko umiał przeżyć mój czas tak jak to opisałem, umarłbym czując się spełniony. Różnie mi wychodzi z tym wszystkim, ale przynajmniej mam do czego dążyć :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fr0g - Dobry sposób na życie, ale życie i tak jest bez sensu. Chciałbym mieć takie podejście, bo już jest coraz mniej rzeczy przy których odczuwam przyjemność. Nie widzę powodu dla którego powinno zależeć mi na życiu.

...i według mnie jest to o wiele lepsze niż kazania klech mówiące jak strasznie jesteśmy grzeszni...

To teraz czas na moje kazanie (żebyś nie myślał że od kazań możesz uciec) :tongue: Ludzie niszczą świat, wydaje im się że pozjadali wszystkie rozumy, że są najważniejsi, są egoistyczni, blablabla... :laugh: Popełnij i namawiaj do samobójstwa swych bliźnich, aby zło zostało wyplenione. :laugh: (ostatnie zdanie to oczywiście żart)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak ludzie nigdy nie zrozumieją prawdziwego sensu życia. Coś mi mówi, że ludzkość opuści tą planetę za jakieś tysiąc, tysiąc pięćset albo nawet pięćset lat. I zacznie się ekspansja kosmosu, wojna między rasami (pozaziemskimi), życie w ogromnych statkach... aż chce się wracać na Ziemię. Obecnie mamy pogoń za gadżetami, grami, byciem fajnym. Mała garstka osób pragnie miłości, spokoju, szczęśliwości - większość z nas nie. Ubolewam nad tym, że dopiero teraz zdaliśmy sobie sprawę z tego, że dni (zdrowia) naszej Matki Ziemi są policzone.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ co rozumiesz przez prawdziwy sens życia? Jest to pojęcie jak najbardziej relatywne, dla każdego indywidualne. Owszem, co do celu do jakiego dążymy to się mogę zgodzić, trudno jest go rozgryźć (zostaliśmy stworzeni przez przypadek, siłę wyższą - nigdy nie dowiemy się "prawdy", ale naturalnie każdy ma prawo gdybać - wierzyć).

Ekspansja kosmosu ma niewiele wspólnego z odnajdywaniem sensu, dalej będziemy takimi samymi ludźmi jakimi jesteśmy obecnie, jeno z nieco większą wiedzą i możliwościami technicznymi. Jeżeli Ziemi kiedyś nie będzie, ale my (ludzie) nie przeminiemy, dalej będziemy mogli żyć szczęśliwie, szukać miłości i pokoju i innych rzeczy naprawdę wartych z Twojego punktu widzenia.

. Obecnie mamy pogoń za gadżetami, grami, byciem fajnym. Mała garstka osób pragnie miłości, spokoju, szczęśliwości - większość z nas nie.

Jakieś badania przeprowadziłeś, że jesteś tego aż tak pewny? Być może osoby które udają się w pogoń za gadżetami i grami (? coś w tym złego?) są tak naprawdę wrażliwymi osobami tylko boją się tego pokazać? Może wystarczy takowe osoby lepiej poznać, a nie od razu oceniać i wrzucać do kosza z adnotacją "nadęty buc"?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...