Skocz do zawartości
niziołka

Forumowicze o Sobie X

Polecane posty

A widzisz, ja mam podobnie i czytając jak to chorujecie raz na rok i samym gripexem sobie radzicie to pękam z zazdrości... Do 18 roku życia nie chorowałem wcale, nie pamiętam ani jednej choroby tak, abym wylądował w łóżku czy coś... Owszem przeziębienia, ale nic wielkiego. Ale od klasy maturalnej się tak sypło, że byle coś i już leżę ;/ Na koniec zeszłego roku szczyt wszystkiego, EBV (u większości przechodzi bezobjawowo w dzieciństwie) w możliwe najgorszej postaci. 2 miesiące w szpitalu, przez cały czas 3x dziennie gorączka którą hamowałem przy 38 paracetamolem. Niekontrolowana rosła do 40. Zrzuciłem 22 kilo w tym czasie. Po wyjściu po schodach wejść nie mogłem. Do dziś czuję skutki tego i jeszcze się w pełni nie pozbierałem...

Jeszcze co do tego że aura nie sprzyja zachorowaniom... Wydaje mi się że to nie zależy od ogólnej temperatury, ciepło czy zimni, tylko od wahań, amplitud. Rano lodówa, mróz, a w południe 12 stopni. To chyba dobija odporność, ale mogę się mylić

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja za to często właśnie chorowałem jak byłem młody, zdarzało się, że przez całe miesiące nie mogłem się pozbyć infekcji. Jednak nigdy nie miałem gorączki tak wysokiej bym nie mógł wstać z łóżka, ba powiem nawet, że gorączka to było coś rzadko się zdarzającego. Przeważnie od razu rzucało mi się na płuca wraz z oskrzelami.

Duży wpływ na naszą odporność ma dieta. Ja zawsze w okresie jesienno-zimowym staram się jeść duże ilości owoców. Do tego profilaktycznie jakaś Rutinacea czy inny tego typu specyfik raz dziennie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze względu na moją pracę w ochronie i zmianach nocnych mój cykl życia jest mocno zmieniony. Po przyjściu ze zmiany nie umiem wogóle zasnąc- to też siedzę na FA :-). Ogólnie jakoś nie lubię długo spać. Jak nie praca, to szkoła w weekend, a to impreza. Czasem mnie spanie bierze po południu i wtedy potrafię przespać kilka godzin na fotelu przed TV.

Co do chorowania- jestem alergikiem. Katar mam zawsze w okresie kwitania roślin i innych paskudzctw. Przeziębienia mam rzadko. Średnio 2 razy do roku. Wystarczy kilka dni i już jestem zdrów jak ryba. Nie znoszę żadnych tabletek- takze tylko ciepła herbata ewentualnie Aspiryna na temperaturę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale się zrobiłem...

Jak co wypłatę, przyszła pora na małe co nieco w postaci kilku CD. Zajrzałem do katalogu Pagan recs., bo dawno mnie tam nie było. Patrzę, a tam split Abusiveness i Saltus. A jako, że jestem fanem Abusiveness, to bez większego zastanowienia kupiłem sobie ten split.

Ciekawe, co nie? Nie? Racja. Bo ciekawie, to się zrobiło, jak paczka z płytkami do mnie przyszła.

Listonosz mi wręcza karton wielkości dekla od studzienki. Wtf? Zacząłem gorączkowo rozmyślać, cóż takiego zamówiłem. Koszulka? Nie, nie tłumaczy to rozmiaru paczki. Jakiś magazyn? Nie, też nie kupowałem i paczka za wielka. Rozpakowałem, zaintrygowany i dokonałem dość zaskakującego odkrycia... Otóż kupiłem vinyl :].

Teraz ich ceny są na tyle niskie (ten kosztował 38 zł, albo coś w ten deseń), więc nie zajarzyłem, że zamiast CD pisze LP. Cóż, pozostaje teraz zakupić sobie jakiś adapter :].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam płyt nie kupuję, bo szkoda mi pieniedzy na coś, co można legalnie odsłuchiwać na YouTubie... Ale każdy ma swoje hobby, niektórzy mogą dziwić się, iż ja na przykład kupuję tak dużo gier, w które nawet nie zagram (albo zagram, ale dopiero za jakiś czas...). Prawda to, że płyty u nas są droższe niż na Zachodzie? Bo z grami komputerowymi jest na odwrót, i tego jestem pewny. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam płyt nie kupuję, bo szkoda mi pieniedzy na coś, co można legalnie odsłuchiwać na YouTubie...

Akurat z muzyki, której na ogół słucham, wiele nie idzie znaleźć na YouTube. Więc zwyczajnie wile bym tracił. Tym bardziej, że kocham muzykę jako taką.

Ale każdy ma swoje hobby, niektórzy mogą dziwić się, iż ja na przykład kupuję tak dużo gier, w które nawet nie zagram (albo zagram, ale dopiero za jakiś czas...).

A po co kupować gry, skoro tyle darmowych wychodzi na Androida :]?

Prawda to, że płyty u nas są droższe niż na Zachodzie? Bo z grami komputerowymi jest na odwrót, i tego jestem pewny. :)

I tak i nie. Na ogół płyty polskich kapel można kupować w cenach 20-30 zł. Szczególnie tych wydawanych przez niemainstreamowe wytwórnie. To samo z vinylami. Płyty zagranicznych kapel, niestety już bardzo często kosztują 40-50 zł. A te wydawane przez duże wytwórnie, jak Warner np., to i 60-70 zł potrafią kosztować. Podczas gdy to same CD w USA kosztuje 11 - 15 $, czyli 15 x 3.30 = 49.50. Czyli są na podobnej stopie. Ale, patrząc na sprawę w inny sposób, czyli tak, jakby być mieszkańcem USA, to płyty kosztują 15 zł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość na ochronie własności intelektualnej opowiadał nam, iż jemu lepiej jest kupować płytki zagranicą, bo wychodzi taniej, ale to pewnie - jak mówisz - zależy od wytwórni/wykonawcy.

A po co kupować gry, skoro tyle darmowych wychodzi na Androida :]?

A, no racja - tu mnie masz. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem za bardzo jak to jest, ale albumy znanych artystów, przede wszystkim wydawanych przez wielkie wytwórnie, mają na nich logo ZAiKS. Z tego, co słyszałem, to wysoka cena płyty, to w znacznej mierze wina tego stowarzyszenia. Widocznie zbiorowe zarządzanie prawami autorskimi twórców, to bardzo kosztowna sprawa...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@opti

Jak ja kocham muzykę z yt w 240p tongue_prosty.gif

Jakość dźwięku, jest jednym z powodów.

Przywiązanie do płyt i chęć wspierania zespołu, drugim.

Są też pewnie inne, które mi teraz nie przychodzą do głowy, bądź nie mają dla mnie zbyt dużego znaczenia.

@Stillborn

Bo ja wiem? Na przykład "Master of Puppets" kupiłem poniżej 40zł (nie pamiętam, czy 30, czy 35zł, ale raczej 30), "Carolus Rex Sabatonu" za 35zł.

Mało znane zespoły/wytwórnie to nie są (ok, może ktoś nie kojarzy Nuclear Blast, ale o Sabatonie raczej osoby interesujące się Metalem słyszały).

Widocznie zbiorowe zarządzanie prawami autorskimi twórców, to bardzo kosztowna sprawa...

W końcu wysyłanie listów z pogróżkami kurierem i zastraszanie jakimiś urzędnikami, o rzeczy które nie miały miejsca, darmowe nie jest.

Edytowano przez ThePanda
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ale takie na prawdę znane i kultowe zespoły potrafią nawet 70 zł kosztować. Widziałem w sklepie właśnie The Wall Pink Floyda z taką ceną. Zresztą, tutaj też powinno być tak jak z grami, czyli ceny dostosowane do zarobków Polaków. Czyli coś mniej więcej w stylu 15 zł za coś bardziej kultowego i 10 za standardowe płytki. A tak jak teraz, jak ktoś słucha dużo muzyki to musi wydawać fortunę.

Ja też nie mógł bym słuchać tylko na YT. Sprawdzam tam czasem jak wygląda teledysk albo badam jakiś nowy zespół, ale jest tam zbyt słaba jakość, żeby się na stałe przerzucić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby ceny były dostosowane do polaków to dużo ludzi sprzedawało by płytki nie za 10zł, a za 10 eurasów np. na ebayu i tyle byłoby z dostosowania cen. Według mnie ściąganie muzyki opłaca się zespołom, bo i tak wytwórnia bierze, z tego co czytałem, około 80-90% ceny płyty, a im więcej ludzi pozna zespół tym większa szansa, że pójdą na koncert gdzie muzycy tak na prawdę zarabiają. Ja osobiście pokładam duże nadzieje w projekcie tego faceta od Megaupload. Płacimy za muzykę bezpośrednio muzyką, a nie wielkim korporacjom.

@Edit

Przepraszam za błąd. Już poprawiłem :).

Edytowano przez Jachus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ale takie na prawdę znane i kultowe zespoły potrafią nawet 70 zł kosztować.

Akurat wczoraj byłem w Media Markt i przeglądałem płytki, czemu się dziwić że ludzie wolą spiracić całą dyskografię zamiast kupować 18 utworów za ~65 złotych? O ile nowości są jeszcze tańsze to te "old schoolowe" płytki kosztują właśnie tyle. Meteora LP za 65 złotych. Greatest Hits Guns N'Roses 55 złotych. Jestem pewny że gdyby kosztowały one maks 30 to miałyby więcej nabywców i ogólnie byłaby to tendencja ku lepszemu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby ceny były dostosowane do polaków to dużo ludzi sprzedawało by płytki nie za 10zł, a za 10 eurasów np. na ebayu i tyle byłoby z dostosowania cen.

Tyle że zagraniczne wytwórnie chcą zarobić 10 Euro, a nie 2.5.

. Ja osobiście pokładam duże nadzieje w projekcie tego faceta od Megaupload. Płacimy za muzykę bezpośrednio muzyką, a nie wielkim korporacją.

1. Korporacjom.

2. Dziwne, takich projektów jest od zatrzęsienia.

Np. Hitlantis z paroma świetnymi zespołami hard rockowymi, czy Jamendo, na którym można kupować licencje na komercyjne użycie muzyki w wręcz śmiesznych cenach.

I na każdej z nich, można słuchać muzyki za darmo, na hitlantis możesz kupić jeśli chcesz wesprzeć zespół i pobrać piosenkę - płacisz ile chcesz, ale większe (popularniejsze zespoły) mają cenę minimalną oscylującą w granicach 0.50 Euro za piosenkę.

Płacimy za muzykę bezpośrednio muzyką, a nie wielkim korporacją.

No jasne, bo Kim Dotcom to uboga siostra zakonna oddająca wszystkie zarobki organizacjom charytatywnym.

@Cmb

Akurat wczoraj byłem w Media Markt i przeglądałem płytki, czemu się dziwić że ludzie wolą spiracić całą dyskografię zamiast kupować 18 utworów za ~65 złotych?

Właśnie w MM i Saturnie często są tanie płyty, np. wspomniane Master of Puppets, które klasykiem jest - za 30zł.

Greatest Hits Guns N'Roses 55 złotych

Widziałem w empiku parę miesięcy temu promocję, na Greatest Hits, bodajże 20zł.

Płyty są akurat często przeceniane.

A tak swoją drogą...

37zł.

Edytowano przez ThePanda
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja kocham muzykę z yt w 240p tongue_prosty.gif

Jakość dźwięku, jest jednym z powodów.

Przywiązanie do płyt i chęć wspierania zespołu, drugim.

Są też pewnie inne, które mi teraz nie przychodzą do głowy, bądź nie mają dla mnie zbyt dużego znaczenia.

Względy jakościowe oczywiście mają dla mnie bardzo duże znaczenie, ale nie największe. Największą wartość w tym przypadku ma dla mnie wartość kolekcjonerska. Po prostu kocham spoglądać swoimi pięknymi, zaropiałymi oczętami na obrastającą kurzem kolekcję płyt. Chęć wsparcia kapeli też oczywiście ma tutaj swoją rację bytu, ale dość minimalną. Od tego są koncerty, czy merch w postaci np. koszulek.

Bo ja wiem? Na przykład "Master of Puppets" kupiłem poniżej 40zł (nie pamiętam, czy 30, czy 35zł, ale raczej 30), "Carolus Rex Sabatonu" za 35zł.

Mało znane zespoły/wytwórnie to nie są (ok, może ktoś nie kojarzy Nuclear Blast, ale o Sabatonie raczej osoby interesujące się Metalem słyszały).

Niom. Tyle, że tutaj wkraczamy w region opisywany w tajemnych woluminach jako PROMOCJA. Sam w ten sposób jakiś czas temu wywaliłem 100 zł na 10 płyt. Po 10 zł sztuka. Ale w normalnym przypadku, płyty zagranicznych wykonawców są zwyczajnie drogie.

W końcu wysyłanie listów z pogróżkami kurierem i zastraszanie jakimiś urzędnikami, o rzeczy które nie miały miejsca, darmowe nie jest.

Pamiętaj, że ta instytucja musi się gdzieś mieścić. A nie będzie to przecież jakaś szopa, tylko pałac :].

No, ale takie na prawdę znane i kultowe zespoły potrafią nawet 70 zł kosztować.

Dokładnie. Jak kupowałem 10000 Days zespołu Tool, to w chwili premiery w sklepie wybuliłem na to ok. 65 zł (nie pamiętam dokładnie).

Widziałem w sklepie właśnie The Wall Pink Floyda z taką ceną.

W wszelakich sklepach muzycznych, księgarniach, czy marketach dochodzi jeszcze marża. Ona też ma wpływ na cenę. Dlatego wolę kupować w sklepach prowadzonych przez wytwórnie. Zawsze to trochę taniej.

Zresztą, tutaj też powinno być tak jak z grami, czyli ceny dostosowane do zarobków Polaków. Czyli coś mniej więcej w stylu 15 zł za coś bardziej kultowego i 10 za standardowe płytki.

Nierealne. Nagranie, wydanie i przede wszystkim wypromowanie danego albumu kosztuje masakrycznie dużo kasy.

A tak jak teraz, jak ktoś słucha dużo muzyki to musi wydawać fortunę.

Hmm... Przez te wszystkie lata, przez które kupuję CD z muzyką, to za wartość mojej kolekcji mógłbym kupić sobie auto :]. Tym bardziej, że kupuję także wszelkiej maści splity, EPki i inne takie, które są na ogół limitowane i po kilku, kilkunastu latach ich cena wzrasta niekiedy o 100 %.

Ja też nie mógł bym słuchać tylko na YT. Sprawdzam tam czasem jak wygląda teledysk albo badam jakiś nowy zespół, ale jest tam zbyt słaba jakość, żeby się na stałe przerzucić.

Do teledysków, to YouTube jest całkiem fajnym rozwiązaniem, ale tylko do tego. A to dla mnie zdecydowanie za mało, by korzystać tylko z tego medium. Za wybredny jestem :].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja dawno tutaj nie pisałem... całe wieki.

Skoro jesteśmy przy temacie kolekcji jako takich, nie zauważyliście trendu zmierzającego w stronę digitalizacji wszystkiego co się tylko da? Książki, gry, muzyka czy filmy znikają z półek coraz większej liczby ludzi, także Polaków, na rzecz... plików, albo co gorsza dostępu (czyli usługi). Kurczę, przyznam szczerze, że najgorsza wizja przyszłości jaką mogę sobie wyobrazić, to "usługowienie" rozrywki, kultury i mediów. Już teraz można wypożyczać dostęp do książek w jakiejś polskiej e-księgarni (cały miesiąc za ok. 20 zł, nielimitowana ilość książek póki co). Nie, to po prostu nie dla mnie, chmura, usługi, cyfryzacja (nie mówię o tej w TV)... w mojej głowie to się nie mieści. Przywiązałem się do pudełek, zapachu instrukcji, wertowaniu książek z prawdziwego papieru i kocham je także za "niedogodności", czyli wyższą wagę i to, że zajmują miejsce. Dużo miejsca. I nie przeszkadza mi to specjalnie, ale wiem, że kiedyś nastąpią czasy, gdy wyboru mieć nie będziemy. Taki Newsweek po 80 latach już przeszedł całkowicie na cyfrową dystrybucję, a papierowej wersji już nie ma. Póki co w USA, ale max. 10-15 lat i to samo będzie pewnie u nas.

Ale co mi po pustych półkach? Co mi po czytniku e-booków, który uniemożliwi mi czytanie książek, gdy padnie bateria albo utracę dostęp do konta (z miliona różnych powodów, od hakera, po zmianę regulaminu)? No i gdzie ten urok pokaźnego tomiska, zapachu papieru (choćby stęchłego), wertowania stron? Kiedyś byłem całym sobą za przyszłością, technologią i rozwojem, ale podobno tylko krowa nie zmienia poglądów. :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę tak samo, jak Prometheus. Idziemy jakąś błędną ścieżką. Ludzkość się pomyliła, postęp to chyba tylko z nazwy. Pewnych rzeczy nie powinno się zmieniać. Ja też nie wyobrażam sobie całkowitej cyfryzacji wszystkiego, czego się da. To z pewnością kwestia przyzwyczajenia, ale ja jako ktoś, kto dopiero od niedawna ma internet nie jestem w stanie ogarnąć tych wszystkich cyfrowych książek, gier na jakichś Steamach i tak dalej. Rewolucja już się zaczęła, a dzisiaj możemy się tylko cieszyć, że gry nie znikną ze sklepowych półek z dnia na dzień. Swoją drogą, to nasz kraj nie jest gotowy na takie zmiany dzisiaj i szczerze wątpię, że będzie gotowy za te 10 lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stillborn

Nie wiem za bardzo jak to jest, ale albumy znanych artystów, przede wszystkim wydawanych przez wielkie wytwórnie, mają na nich logo ZAiKS. Z tego, co słyszałem, to wysoka cena płyty, to w znacznej mierze wina tego stowarzyszenia. Widocznie zbiorowe zarządzanie prawami autorskimi twórców, to bardzo kosztowna sprawa...

Ceny i tak obniżyli, bo rok temu ZAiKS dostał karę w wysokości dwóch milionów złotych z tego, co pamiętam za ustawianie przetargu i utrzymywanie wysokich cen płyt. Trochę dzięki temu staniały... trochę.

@Prometheus

Też lubię coś rzeczywiście posiadać, jednak nie wszyscy tak sądzą. Świat pędzi do przodu. Ludzie cały czas są w ruchu i często nie mają czasu na sprzątanie, układanie rzeczy, przeszukiwanie półek etc. Chcą mieć wszystko ze sobą i korzystać z tego, kiedy chcą. Z pomocą przychodzi digitalizacja i ,,usługowienie" tych rzeczy. Po co tachać ze sobą ksiązki w ciężkich oprawach np. na wyjazd zaa granicę skoro możesz wziąć jednego Kindle i mieć ich setki. Po co opakowania skoro one sobie tylko stoją i się kurzą?

Dla niektórych ludzi takie rzeczy nie mają wartości i dlatego to tak idzie do przodu. Mimo, iż niektórzy doceniają fizyczną wartość oglądanych przedmiotów to dla innych liczy się tylko to co przekazują i jeśli nie muszą płacić dużo za dostęp to czemu nie, bo przecież nie muszą ich cały czas używać, a nie będzie im się chciało czytać tego samego, oglądać, grać w to samo cały czas.

Sam lubię cyfrową dystrybucję o ile idzie w parze z tą fizyczną. Bardzo dobrym pomysłem na przyszłość mogłby być dodawanie do fizycznej ksiązki, jej cyfrowej wersji oczywiście bez zmiany ceny(ksiązki drukują i tak z komputerowego szablonu, więc jaki problem dodać wersję e-book?). Wiem, że ludzie nie wyobrażają sobie życia bez internetu, jednak jakby to nastąpiło to utraciliby wszystko , dlatego też zawsze ceniłem i cenię bardziej to co mam przed sobą, niż na jakimś na wpół fikcyjnym stworzonym z zer i jedynek koncie na jakimś serwerze zaa granicą.

Edytowano przez Shaker
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co mi po czytniku e-booków, który uniemożliwi mi czytanie książek, gdy padnie bateria albo utracę dostęp do konta (z miliona różnych powodów, od hakera, po zmianę regulaminu)

Taka małą dygresja jeszcze - wszystko idzie w mobilność, a więc w nowe technologie mobilnego przesyłu danych.

A ostatnio inżynierzy MIT, odkryli że do zakłócenia LTE wystarczy zakłócacz za 650$, laptop i wiedza (którą łatwo posiąść). A z wzmacniaczem sygnału spokojnie odetniemy od internetu mobilnego... miasto wielkości Nowego Yorku.

Więc utrata dostępu do internetu mobilnego za kilkanaście lat, to perspektywa możliwa na co dzień.

Książki, gry, muzyka czy filmy znikają z półek coraz większej liczby ludzi, także Polaków, na rzecz... plików, albo co gorsza dostępu (czyli usługi).

A nawet bardziej usługi, np. w iTunes - nie możesz przekazać (np. w testamencie) swojego konta, a więc swojej kolekcji muzyki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko do literatury jestem przywiązany analogowo. Reszta rozrywek, czyli gry, muzyka, filmy, wszystko z radością witam w wersji cyfrowej. Starczy powiedzieć, że na swoich dwóch kompach nie mam żadnego sprawnego odtwarzacza płyt, od grubo ponad roku i jakoś mi ten brak nie doskwiera.

Pudełka, płyty, instrukcje. Nie jest mi to do szczęścia potrzebne. Zawala mijsce, a jak się czegoś szuka to zazwyczaj jak na złość nie idzie znaleźć. A w wersji elektronicznej koszta spadają, bo nie trzeba tego wszystkiego dystrybuować i opłacać miliona pośredników, a i zwykły szary człowiek, który se stworzy grę, ma szanse sprzedać ją milionom, bez zbędnego szukania wydawcy :)

Z chęcią korzystam też z vod, bo kupowanie filmów imo mija się z celem, bo mało jest filmów do których się regularnie wraca.

Książki są wyjątkiem, bo na codzień jestem zmuszony siedzieć przy monitorze, to dla relaksu z chęcią sięgam do literatury drukowanej :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyt nieco kupiłem w życiu, ale za żadną nie wydałem więcej niż 35 zł (jestem promocjokorzystaczem - udało mi się nabyć m.in. po parę płyt Pink Floyd i Opeth, czy też Aqualung i L'Enfant Sauvage). Jeśli się nie jest napalonym jakoś strasznie, to da radę w miarę niedużo płacić za to.

Hihi, podoba mi się, że temat postępu i przyspieszającej rewolucji technologiczno-socjalnej jest poruszony na forum internetowym :P Ale to dygresja.

Ciekawi mnie, jak do książek, płyt itd. będą podchodzić osoby, które wychowają się w dobie dzisiejszych możliwości. My wciąż jeszcze mamy sentyment do tych rzeczy. Komputeryzacja świata raczej źle wpływa na rozwój dziecka - widać to teraz w szkołach podstawowych, gdzie wiele dzieci ma problemy manualne (operowanie nożyczkami, czy nawet pisakami).

Chciałbym się rozwinąć, ale jakoś jestem nieco intelektualnie wyzuty. Oby przeszło do kolejnej serii kolosów ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tam cyfryzacja niezbyt przeszkadza, bo już teraz mam problem gdzie upchnąć na półkach dodatkowe pudła od gier, filmów czy po prostu książki. Niby mógłbym wydać dodatkową kasę na dodatkową szafkę, ale po co skoro można mieć darmowy program np. Steam i na nim trzymać sobie większość produktów? ;] Właściwie jedyne czego chciałbym uniknąć to cyfryzacja książek przynajmniej dopóty technologia monitorów nie będzie na tyle rozwinięta, żeby móc je czytać bezproblemowo przed ekranem PCta. Na razie, dla mnie, czytanie jakiegoś dłuższego tekstu to mordęga a kiedy kończę bolą mnie zazwyczaj plecy, głowa, mam ogromną zamułę itd. itp. Drugi problem z cyfryzacją to fakt, że jednak jest mniejsze prawdopodobieństwo iż ktoś włamie się do mojego domu i zwędzi mi pudełko z grą niż utracę chociażby swoje konto na Steamie oraz gry do niego przywiązane. Oczywiście firmy ciągle pracują nad lepszymi zabezpieczeniami, ale wobec niektórych typów ataków nie da się obronić nawet najlepszym firewallem. Musimy liczyć na to, że to nie hakerzy będą stroną wygrywającą ;)

A tak poza tym to wpadłem poinformować, że zgodnie z zapowiedzią - praktycznie co do minuty - nadszedł dzień nominacji Smugglerkowych i stosowne tematy już się pojawiły, mam nadzieję zobaczyć tam wasze twarze nicki/awatary :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi cyfryzacja nie przeszkadza. Jak ktoś chce - niech kupuje w taki sposób. Inna sprawa, że mi to zbytnio "nie pasi". Kupno Assassin's Creeda III w PlayStationStore, bez pudełka, instrukcji, płyty, żadnych dodatków za 249 zł? (Chyba tyle kosztowało w dniu premiery, jak nie, to mnie poprawcie). Nie dla mnie. No i lubię po prostu popatrzeć na kolekcję gier, książek czy tam płyt, otworzyć, obejrzeć pudełka, instrukcję czy tam inne dodatki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ceny i tak obniżyli, bo rok temu ZAiKS dostał karę w wysokości dwóch milionów złotych z tego, co pamiętam za ustawianie przetargu i utrzymywanie wysokich cen płyt. Trochę dzięki temu staniały... trochę.

Od kilku lat nie kupuję płyt zaraz po premierze w sklepach, tylko rzucam na nie okiem. Zwyczajnie przeoczyłem zniżkę cen. Widocznie rzeczywiście spadek cen jest na tyle nieznaczny, że nie odnotowałem go. Jak już pisałem, kupuje płyty zespołów, na płytach których nie spotyka się loga ZAiKS i można je nabyć w cenach 20-30 zł.

Świat pędzi do przodu. Ludzie cały czas są w ruchu i często nie mają czasu na sprzątanie, układanie rzeczy, przeszukiwanie półek etc.

BZDURA. Wybacz, ale kompletnie nie dociera do mnie takie tłumaczenie, bo śmierdzi hipokryzją, aż w oczy szczypie. Skoro ludzie nie mają czasu na sprzątanie, to niech w szopie zamieszkają. Za cyfryzacją przemawia tylko absurdalna łatwość dostępu, uwzględniając oczywiście piractwo, i bezsensowna chęć posiadania wszystkiego w, równie bezsensowne, jak największej ilości. Potem wyskakuje gostek, który się chwali, że ma milion płyt. I co z tego? Mam dostęp do internetu, więc na tej samej zasadzie mogę stwierdzić, że mam sekstylion płyt, na dodatek w różnych wersjach (mp3, flack, wave, etc.) :].

Chcą mieć wszystko ze sobą i korzystać z tego, kiedy chcą. Z pomocą przychodzi digitalizacja i ,,usługowienie" tych rzeczy.

Lenistwo. Mam naprawdę pokaźną kolekcję płyt, i jak chcę je wszystkie zabrać ze sobą, to je sam rippuję i wrzucam na mojego ZENa. Digitalizacja nie wyklucza posiadania CD. Natomiast co do usługowienia... Sory, ale o co kaman?

Po co tachać ze sobą ksiązki w ciężkich oprawach np. na wyjazd zaa granicę skoro możesz wziąć jednego Kindle i mieć ich setki.

I nie przeczytać żadnej na tym wyjeździe :]. Po co brać ze sobą dwie książki, jak można wziąć e-Booka, którego ktoś może ukraść? Tutaj mamy kolejny przykład pójścia na łatwiznę. Z wygodą dość względną, bo e-Booka łatwo zniszczyć, za granicą można mieć problem z podpięciem się pod gniazdko, etc. e-Book to fajny gadżet, ale tylko tyle. Żeby oglądać filmy, nie zabieram ze sobą telewizora i anteny z dekoderem np. CYFRY +, prawda?

Po co opakowania skoro one sobie tylko stoją i się kurzą?

I tak i nie. Akurat tak mam, że często je rozpakowuję (albumy na CD), by wyciągnąć booklet i czytać teksty, w miarę trwania muzyki.

Dla niektórych ludzi takie rzeczy nie mają wartości i dlatego to tak idzie do przodu.

Tutaj masz rację. Nie każdy ma takie, jak ja, podejście do kolekcjonowania. Niektórzy mają to w głębokim poważaniu, inni chcą jak najwięcej byle czego. Byle było tego dużo. Nie winię koncernów, że chcą na tym zarobić. Nie rozumiem tylko, dlaczego świat zaczyna robić ciśnienie na zmianę na cyfryzację wszystkiego. Łatwiej wtedy wszystko kontrolować? Możliwe.

Mimo, iż niektórzy doceniają fizyczną wartość oglądanych przedmiotów to dla innych liczy się tylko to co przekazują i jeśli nie muszą płacić dużo za dostęp to czemu nie, bo przecież nie muszą ich cały czas używać, a nie będzie im się chciało czytać tego samego, oglądać, grać w to samo cały czas.

To niech idą do biblioteki/wypożyczalni :]. Więc jak widzisz, argument o rzadkim używaniu jest nieco nieprawdziwy. Tu chodzi o to, że można mieć łatwy dostęp do ogromnej ilości, tak naprawdę niepotrzebnych dóbr. Przykład? Wejdź na jakąś stronę z torrentami i popatrz na aktywność tamtych ludzi. Ogromna ilość z nich zasysa WSZYSTKO, jak leci. Czemu? Bo jest?

Sam lubię cyfrową dystrybucję o ile idzie w parze z tą fizyczną.

Tak serio, to nie mam nic przeciwko ani jednej, ani drugiej. I tak jestem strasznie wybredny :]. Niemniej, preferuję posiadanie tego, co mogę dotknąć, powąchać i nacieszyć tym oczy.

Bardzo dobrym pomysłem na przyszłość mogłby być dodawanie do fizycznej ksiązki, jej cyfrowej wersji oczywiście bez zmiany ceny(ksiązki drukują i tak z komputerowego szablonu, więc jaki problem dodać wersję e-book?).

Skoro jest pretekst, by podwyższyć cenę i na tym zarobić, to to się wykorzystuje. Może kiedyś pojawią się, jako standard, książki w wersji takiej, jak piszesz. Ale pewnie zwykłe cyfrówki czy "papierówki" będą tańsze. Chyba, że nie będzie ich wcale, ale to w tym przypadku imo nierealne.

Co mi po czytniku e-booków, który uniemożliwi mi czytanie książek, gdy padnie bateria albo utracę dostęp do konta (z miliona różnych powodów, od hakera, po zmianę regulaminu)

Można odbić piłeczkę:

Co mi z normalnej książki, skoro może się podrzeć, albo zeżrą ją mole, czy inne paskudztwa :]?

Taka małą dygresja jeszcze - wszystko idzie w mobilność, a więc w nowe technologie mobilnego przesyłu danych.

Dokładnie. Ale teraz obserwujemy ślepe parcie do przodu i wmawianie nam, że nowe jest lepsze. A to oczywiście nieprawda.

A ostatnio inżynierzy MIT, odkryli że do zakłócenia LTE wystarczy zakłócacz za 650$, laptop i wiedza (którą łatwo posiąść). A z wzmacniaczem sygnału spokojnie odetniemy od internetu mobilnego... miasto wielkości Nowego Yorku.

Więc utrata dostępu do internetu mobilnego za kilkanaście lat, to perspektywa możliwa na co dzień.

Ciekawe. I prawdziwe, bo ostatnio (rok temu?) Łotysze mieli z tym ogromny problem, jak hakerzy ostro im nabruździli, paraliżując w podobny sposób cały kraj. A biorąc pod uwagę miałkość zabezpieczeń... Pamiętacie atak anonymouse (podobno) na serwery rządowe w Polsce? Okazało się, że musieli poradzić sobie ze złamaniem hasła i loginu dostępu do nich. Hasło: admin, login: admin :].

Ja tylko do literatury jestem przywiązany analogowo.

To oczywiście kwestia gustu.

Reszta rozrywek, czyli gry, muzyka, filmy, wszystko z radością witam w wersji cyfrowej. Starczy powiedzieć, że na swoich dwóch kompach nie mam żadnego sprawnego odtwarzacza płyt, od grubo ponad roku i jakoś mi ten brak nie doskwiera.

Nie chcę się powtarzać. Ale pewnie to zrobię :]. Bo osobiście nie wyobrażam sobie weekendowego randez vous z muzyką w porządnym odtwarzaczu i z takim nagłośnieniem. Liczy się także jakość muzyki na nośniku.

Zawala mijsce, a jak się czegoś szuka to zazwyczaj jak na złość nie idzie znaleźć.

Czyżby awersja do trzymania porządku w mieszkaniu :]?

A w wersji elektronicznej koszta spadają, bo nie trzeba tego wszystkiego dystrybuować i opłacać miliona pośredników

Tyle że nie zawsze sposób dystrybuowania ma wpływ na ceny. Książki w wersji cyfrowej bywają nawet droższe, niż wersje papierowe. Czemu? Pazerność?

a i zwykły szary człowiek, który se stworzy grę, ma szanse sprzedać ją milionom, bez zbędnego szukania wydawcy :)

Z czego tak naprawdę niewielu korzysta. I wielu nie ma bladego pojęcia, że coś takiego jest dostępne. Więc trzeba przeznaczyć znaczne środki na reklamę, a to podnosi cenę finalnego produktu. Ale rozumiem argument.

Z chęcią korzystam też z vod, bo kupowanie filmów imo mija się z celem, bo mało jest filmów do których się regularnie wraca.

Tutaj jest tak samo, jak z książkami. Wielu twierdzi, że mało jest takich, do których warto wracać. Osobiście, to podzielam tutaj Twoje zdanie, co do filmów, tyle że nie oglądam ich wcale. Nie lubię tego medium i unikam go. I zwisa mi, że coś w ten sposób tracę :]. Nie lubię i już.

Książki są wyjątkiem, bo na codzień jestem zmuszony siedzieć przy monitorze, to dla relaksu z chęcią sięgam do literatury drukowanej :)

I znów - kwestia gustu. Ja dla relaksu słucham muzyki, bo ona, w przeciwieństwie do np. filmów, wywołuje u mnie silne reakcje emocjonalne.

Płyt nieco kupiłem w życiu, ale za żadną nie wydałem więcej niż 35 zł (jestem promocjokorzystaczem - udało mi się nabyć m.in. po parę płyt Pink Floyd i Opeth, czy też Aqualung i L'Enfant Sauvage). Jeśli się nie jest napalonym jakoś strasznie, to da radę w miarę niedużo płacić za to.

Oczywiście. Ale tak jest ze wszystkim. Gry, muzyka, książki. Trzeba tylko zadać sobie odrobinę trudu i poszukać. Nie sztuka jest kupić coś drożej :]. Sam w ten sposób zakupiłem dyskografię Pantery na merlin.pl. Gdzie indziej płyty Pantery były po 60 zł sztuka.

Ciekawi mnie, jak do książek, płyt itd. będą podchodzić osoby, które wychowają się w dobie dzisiejszych możliwości.

Pewnie tak jak my do kwestii niemych, czarno-białych filmów. W większości z obrzydzeniem.

Chciałbym się rozwinąć, ale jakoś jestem nieco intelektualnie wyzuty. Oby przeszło do kolejnej serii kolosów ;)

Właśnie taki sprokurowałem. Jestem nieco moją wypowiedzią zmęczony :].

Niby mógłbym wydać dodatkową kasę na dodatkową szafkę, ale po co skoro można mieć darmowy program np. Steam i na nim trzymać sobie większość produktów? ;]

Pozostało być bardziej wybrednym w kwestii doboru śmieci na półkach :].

Właściwie jedyne czego chciałbym uniknąć to cyfryzacja książek przynajmniej dopóty technologia monitorów nie będzie na tyle rozwinięta, żeby móc je czytać bezproblemowo przed ekranem PCta.

A ja nie. Znów - kwestia gustu. Nie lubię czytać, siedząc przed kompem. Wole uwalić się na wyrku. Przeszłoby korzystanie z e-Booka, ale nic większego.

Na razie, dla mnie, czytanie jakiegoś dłuższego tekstu to mordęga a kiedy kończę bolą mnie zazwyczaj plecy, głowa, mam ogromną zamułę itd. itp.

Moje oczy chyba się przyzwyczaiły, bo nie bolą. Ale plecy i pośladki już jak najbardziej. A że przez pracę fizyczną, którą w poprzednich latach uprawiałem z przyczyn ode mnie niezależnych (innej roboty nie było) mam lekki defekt kręgosłupa (boli mnie okropnie kolano, jak siedzę ze zgiętą nogą), wolę unikać wielogodzinnych nasiadówek przed kompem. Na ogół lapka trzymam na wyrku, półleżąc obok.

firmy ciągle pracują nad lepszymi zabezpieczeniami, ale wobec niektórych typów ataków nie da się obronić nawet najlepszym firewallem. Musimy liczyć na to, że to nie hakerzy będą stroną wygrywającą ;)

Niefrasobliwość, albo raczej czysta głupota, ludzi odpowiedzialnych za zabezpieczenia zniechęca mnie do korzystania z usług typu Steam. Zresztą, słabym ogniwem są tutaj też (a może przede wszystkim) sami użytkownicy, rozdający swoje dane na prawo i lew, nie zastanawiając się nad konsekwencjami.

A tak poza tym to wpadłem poinformować, że zgodnie z zapowiedzią - praktycznie co do minuty - nadszedł dzień nominacji Smugglerkowych i stosowne tematy już się pojawiły, mam nadzieję zobaczyć tam wasze twarze nicki/awatary :D

Offtop! OFFTOP!!! niziołko, bana mu :trollface:!

Kupno Assassin's Creeda III w PlayStationStore, bez pudełka, instrukcji, płyty, żadnych dodatków za 249 zł? (Chyba tyle kosztowało w dniu premiery, jak nie, to mnie poprawcie). Nie dla mnie.

No właśnie. Zrezygnowanie z tradycyjnych nośników i pośredników miało obniżyć ceny, a wyszło jak zawsze.

No i lubię po prostu popatrzeć na kolekcję gier, książek czy tam płyt, otworzyć, obejrzeć pudełka, instrukcję czy tam inne dodatki.

Przybij wirtualną piątkę :].

PS.

Kurde, pogubiłem się w tagach... Ale już chyba ok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupno Assassin's Creeda III w PlayStationStore, bez pudełka, instrukcji, płyty, żadnych dodatków za 249 zł? (Chyba tyle kosztowało w dniu premiery, jak nie, to mnie poprawcie). Nie dla mnie.

No właśnie. Zrezygnowanie z tradycyjnych nośników i pośredników miało obniżyć ceny, a wyszło jak zawsze.

Ceny są takie same, a nawet w wielu przypadkach wyższe, a poszczególne sklepy z grami (najczęściej markety typu Media Markt) oferują gierce taniej w dniu premiery, niż na Stimach czy Oridżinach. Kpina, a co gorsza ludzie i tak to kupują. Nie wiem czy ktoś bawił się w obliczanie kosztów, które można by spokojnie odjąć od finalnej ceny elektronicznych gier w porównaniu z 'pudełkami', ale wiem jedno - pazerność sprzedawców cyfrowych kopii jest niebotyczna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...