Skocz do zawartości
Berlin

Pytania do Berlina

Polecane posty

To strasznie źle, bo ja nie znoszę mang, które są nieskończone ;D

Eee tam;p Te emocje związane z wyczekiwaniem kolejnego rozdziału mangi czy odcinka anime są bezcenne smile_prosty.gif

Wiesz co, nie po drodze mi jakoś - nie wiem czemu nawet - z Waneko było i nigdy się za ich rzeczy nie zabrałem. Miałem w planach, ale jakoś tak spadły w kolejce i teraz nie chce mi się nadrabiać. JEst tam coś godnego uwagi?

Jak by to powiedzieć... myślałem, że ty mi powiedz ;p Miałem to kiedyś w rękach w Empiku i wydanie jest całkiem ładne (co prawda to nie poziom Mitologii Japońskiej Agnieszki Kozyry, ale różnica w cenach też jest spora). Treściowo pojęcia nie mam, bo jeszcze nie kupiłem.

Nie po drodze masz z Waneko? Czyli na żadną z ich nowych mang nie czekasz, a jak z innymi wydawnictwami? Ja mam chrapkę na Otoyomegatari od Studia JG. Kreska rewelacyjna.

Ej przecież oczywiście, że znam Malice Mizer

A skąd mam wiedzieć co znasz a czego nie? ;p No ale zespół legenda, nie ma co.

Nie ogladałem zadnego, kurde, chociaz FateZero mam w kolejce (...ogromnej) i potrzebuje motywacji zeby sie za to zabrac. Warto? I Kara no Kyoukai? Co to?

Warto. Zdecydowanie warto. Anime powstało na podstawie light novel napisanej przez Gena Urobuchiego (Madoka, Psycho-Pass), a sama książeczka obecnie zajmuje pierwsze miejsce MALowego top. Oczywiście polecam zapoznać się z wersją tekstową. Choć anime jest również rewelacyjne, ale wiesz jak to jest z ekranizacjami, nie wszystkie myśli bohaterów da się przenieść na ekran. Fate/Zero to jedna z najlepszych rzeczy jakie zobaczyłem w poprzednim roku. Anime, które nie patyczkuje się ani z widzem, ani tym bardziej z bohaterami. Wyciąga wszystkie najlepsze rzeczy z uniwersum. Świetna oprawa graficzna, kapitalna oprawa dżwiękowa od Yuki Kajiury i nieżli bohaterowie (przyczym główny jest IMO jedna z najbardziej tragicznych postaci z jakimi się spotkałem). Jest brutalnie, jest poważnie i jest efektownie. Tylko myślę, że wcześniej lepiej obejżeć Fate/stay night. Wiesz, najlepsze zostawia się na koniec;p

Kara no Kyoukai zaś... Cóż, nadal uważam to za jedną z najlepszych rzeczy jakie widziałem, i historii jakie poznałem (tą naj chyba będzie ta opowiedziana w Muv-Luv Alternative... a na pewno najbardziej tragiczną i dramatyczną). Oryginalnie tytuł powstał jako powieść napisana przez Kinoko Nasu, twórcy Tsukihime czy Fate/stay nighy. Jeśli znasz te tytuły to już powinno wystarczyć za rekomendację. Jeśli nie... pora nadrobić zaległości (najlepiej nie w wersji animowanej, bo adaptacje średnie są, a nawet beznadziejne). Współczesne fantasy, mroczne i brutalne, ale nigdy nie przekraczające granicy dobrego smaku. Za wykonaniem stał ten sam duet co przy Fate/Zero, czyli studio ufotable i Yuki Kajiura/Kalafina (w zasadzie to było na odwrót bo KnK.było pierwsze). No i jedna z najbardziej przepakowanych zdolności jakie kiedykolwiek widziałem.

Tylko taka uwaga. Kolejne filmy (bo KnK to nie seria tv tylko siedem filmów kinowych + epilog w postaci specjala i kolejny film, który premierę będzie miał w październiku), są w kolejności niechronologicznej. IMO wcale to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Zdecydowanie polecam.

AMV nie odpale teraz, bo nie mam sluchawek podpietych do laptopa

To zobacz jak podepniesz słuchawki. Autor tej AMVki odwalił kawał niezłej roboty. Tutaj małe making of z tego. Ja jestem oczarowany wykonaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie kojarzę, ale jeśli byłeś tą osobę co śledziła konferencję Sony do piątej rano to respekt... sam dałem radę do końca, ale jakbym do tego miał jeszcze na szybko pisać streszczenie z pokazu to by mnie coś trafiło :P

W sumie taka kwestia: co najbardziej zawiodło cię w tegorocznym E3?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak by to powiedzieć... myślałem, że ty mi powiedz ;p Miałem to kiedyś w rękach w Empiku i wydanie jest całkiem ładne (co prawda to nie poziom Mitologii Japońskiej Agnieszki Kozyry, ale różnica w cenach też jest spora). Treściowo pojęcia nie mam, bo jeszcze nie kupiłem.

Nie po drodze masz z Waneko? Czyli na żadną z ich nowych mang nie czekasz, a jak z innymi wydawnictwami? Ja mam chrapkę na Otoyomegatari od Studia JG. Kreska rewelacyjna.

Nie czekam generalnie na żadne mangi -- nie zbieram, bo nie mam hajsu na to teraz. Jak będę miał, to kupię hurtem całą klasykę (Onizukę, DB, etc.), a potem będę ogarniać resztę. Miałem na oku Uzumaki, czy jak to tam się nazywało, szykuję się na GITSy, ale jakoś nigdy nie mam hajsu na to kiedy jest okazja. Na razie kolekcjonerki Final Fantasy, potem dopiero mangi. Potem może anime.

Ale też bym po angielsku chciał, a nie po polsku więc może byc jeszcze ciężej...

A skąd mam wiedzieć co znasz a czego nie? ;p No ale zespół legenda, nie ma co.

;)

Warto. Zdecydowanie warto. Anime powstało na podstawie light novel napisanej przez Gena Urobuchiego (Madoka, Psycho-Pass), a sama książeczka obecnie zajmuje pierwsze miejsce MALowego top. Oczywiście polecam zapoznać się z wersją tekstową. Choć anime jest również rewelacyjne, ale wiesz jak to jest z ekranizacjami, nie wszystkie myśli bohaterów da się przenieść na ekran. Fate/Zero to jedna z najlepszych rzeczy jakie zobaczyłem w poprzednim roku. Anime, które nie patyczkuje się ani z widzem, ani tym bardziej z bohaterami. Wyciąga wszystkie najlepsze rzeczy z uniwersum. Świetna oprawa graficzna, kapitalna oprawa dżwiękowa od Yuki Kajiury i nieżli bohaterowie (przyczym główny jest IMO jedna z najbardziej tragicznych postaci z jakimi się spotkałem). Jest brutalnie, jest poważnie i jest efektownie. Tylko myślę, że wcześniej lepiej obejżeć Fate/stay night. Wiesz, najlepsze zostawia się na koniec;p

Kara no Kyoukai zaś... Cóż, nadal uważam to za jedną z najlepszych rzeczy jakie widziałem, i historii jakie poznałem (tą naj chyba będzie ta opowiedziana w Muv-Luv Alternative... a na pewno najbardziej tragiczną i dramatyczną). Oryginalnie tytuł powstał jako powieść napisana przez Kinoko Nasu, twórcy Tsukihime czy Fate/stay nighy. Jeśli znasz te tytuły to już powinno wystarczyć za rekomendację. Jeśli nie... pora nadrobić zaległości (najlepiej nie w wersji animowanej, bo adaptacje średnie są, a nawet beznadziejne). Współczesne fantasy, mroczne i brutalne, ale nigdy nie przekraczające granicy dobrego smaku. Za wykonaniem stał ten sam duet co przy Fate/Zero, czyli studio ufotable i Yuki Kajiura/Kalafina (w zasadzie to było na odwrót bo KnK.było pierwsze). No i jedna z najbardziej przepakowanych zdolności jakie kiedykolwiek widziałem.

Zawsze jak widzę, że odpisałeś w tym temacie to jestem przerażony, że mnie zachęcisz do KOLEJNYCH anime, których ZNOWU nie bedę miał czasu oglądać :D. Musze chyba jakąś listę zrobić, jakieś coś gdzie bedę śledzić wszystko co mam do nadrobienia... To My Anime List się do czegoś nadaje? Da się tego używać na luzie? Pamiętam, że strasznie nieintuicyjne było i jakoś się odbiłem :/

Kurde. Ty tak chłoniesz to całymi sezonami, czy np. odcinek w tygodniu?

To zobacz jak podepniesz słuchawki. Autor tej AMVki odwalił kawał niezłej roboty. Tutaj małe making of z tego. Ja jestem oczarowany wykonaniem.

Ogarnąłem - jakoś mną nie wstrząsnęło, wiesz? Coś mało tam cięć, dziania się, piosenka taka... No nie wiem.

Nie kojarzę, ale jeśli byłeś tą osobę co śledziła konferencję Sony do piątej rano to respekt... sam dałem radę do końca, ale jakbym do tego miał jeszcze na szybko pisać streszczenie z pokazu to by mnie coś trafiło tongue_prosty.gif

W sumie taka kwestia: co najbardziej zawiodło cię w tegorocznym E3?

Robiłem relację + potem newsy o wszystkim co warte było zobaczenia ;)

Co zawiodło? To, że każda nowa gra to strzelanina, a nowa generacja nie przyniosła na razie ANI JEDNEGO ciekawego pomysłu na gry - niczego, czego bym nie widział. Czyli ogólnie bedziemy grać w to samo, tyle że z lepszą grafiką. Czyli meh.

Hej, a ten konkurs z Twinem to tak naprawdę? smile_prosty.gif Jeśli tak, to ilość opowiadań/prac na jedną osobę jest jakoś ograniczona?

tak naprawde, nie ma ograniczen, konkurs trwa przez wiecznosc

Wiem, że lubisz indyki i dziwne rzeczy, więc chciałbym się zapytać czy grałeś w takie cuś jak Yume Nikki, a jeżeli tak, to co o tym sądzisz?

Grałem, ale nie przeszedłem. Jakoś się zaciąłem w jednym miejscu i nie chciało mi sie grać dalej - musze wrocic, bo ludzkosc jest zachwycona i klimat to ma przedni.

Berlinie, co sądzisz o odświeżaniu Star Treka? Byłeś może w kinie na tym nowym? A jak tak to czy jest - pomijając ten idiotyczny tytuł - dobry (nie tyle jako Star Trek, a po prostu jako film sci fi)?

Myślę, że nalezy to zabijac ogniem.

pisałem se szkic o tym nawet kiedyś:

Star Trek z 2009 roku nie ma fabuły. To coś nie posiada pretekstu, który usprawiedliwiałby jego istnienie ? nikt nie chciał opowiedzieć nikomu żadnej historii za pomocą tych kilkudziesięciu minut ruchomych obrazków. Bo jeżeli takie medium jak serial porównamy z książką (długość i szczegółowość opowieści konkretnie), to wizja Abramsa jest streszczeniem z tyłu na okładce. Star Trek jako taki wywodzi się z telewizji ? jest jednym z wielu przykładów na to jak potężnym narzędziem do opowiadania długich, wspaniałych historii może ona być. Filmy na motywach tej serii sprawdzały się dobrze jako dłuższe odcinki, rozszerzenia konkretnych motywów, wysokobudżetowe dodatki do tego co najważniejsze: istniejącej, ciekawej i bogatej w wątki poboczne fabuły.

Skoro Abrams był w stanie wyrzucić wszystko, co sprawiało że Star Trek jest Star Trekiem do kosza, to raczej nikt nie powinien czuć się oszukany tym, że zobrazuję jego narkotyczne wizje wygodniejszym dla mnie przykładem pochodzącym z The Next Generation, a nie The Original Series ? pierwszym z brzegu, który w miarę dobrze pamiętam: "Darmok". W tym odcinku załoga statku Enterprise kontaktuje się z dziwną rasą kosmitów, której przywódca powtarza jak mantrę zdanie "Darmok and Jalad at Tanagra". Opowiedziana historia ? banalna zresztą ? przeciąga widza przez typowy schemat: poznanie ? spotkanie ? problem ? rozwiązanie, ale na końcu zostawia go z pytaniami o sposób, w jaki się komunikujemy ? jak jesteśmy w stanie porozumieć się za pomocą abstrakcyjnych języków, którymi mówimy. Problemem w "Darmok" nie jest to, że teoretycznie bohaterowie rozmawiają po pół-angielsku ("and", "at") i psuje to jakiś klimat opowieści czy tam inne bzdury ? chodzi raczej o to, że nie są w stanie porozumieć się z powodu kompletnie innych symboli przypisanych do wypowiadanych przez nich słów. To klasyczne pytanie w stylu: "Czy jeżeli dla mnie biały jest czarnym, to mój świat wygląda inaczej niż twój?". Darmok i Jalad na Tanagrze to trzy obrazy odnoszące się do mitologii rasy kosmitów spotkanej przez Enterprise ? coś, co Picard zaczyna rozumieć dopiero pod koniec odcinka. To dwójka bohaterów, którzy spotkali się na wyspie Tanagra i musieli współpracować, by pokonać przerażającego potwora ? właśnie to kapitan obcych chciał zakomunikować. To była prośba o pomoc, która w pewien sposób usprawiedliwiała nawet porwanie kapitana Enterprise na dziwaczną planetę, narażenie statków na zniszczenie (załogi były gotowe rozstrzelać się nawzajem), a wszystko dlatego że nie potrafili się ze sobą porozumieć. Tylko po to, by ostatecznie historia Darmoka i Jalada rozegrała się na nowo, ale w wersji "Picard and Dathon at El-Adrel". Czytanka dodatkowa: Epos o Gilgameszu.

I to nawet nie jest mój ulubiony fragment The Next Generation. Ba, nie jest nawet w pierwszej piątce moich ulubionych. Jest jednak doskonałym przykładem na to, że niemal każdy, nawet najbardziej niepozorny odcinek tej serii miał pretekst, miał konkretną historię do opowiedzenia, a w najgorszym wypadku rozwijał po prostu wątek którejś z postaci. W wizji Abramsa nie zostało z tego NIC ? zastąpił telewizyjne snucie opowieści miernotą intelektualną poganianą lenistwem scenarzystów. Star Trek z 2009 roku można w skrócie opisać tak:

Tata Kirka umiera, więc dorastający bez ojca Kirk jest buntownikiem stylizowanym na jakiegoś Jamesa Deana, ale bez klasy. Bije się z kimś w barze i ktoś wjeżdża mu na ambicje, że nigdy nie będzie taki fajny, jak ojciec. Okazuje się, że szczęśliwie przedostał się przez Akademię, trafił dzięki koledze na Enterprise, z którego szybko wyleciał za niesubordynację, ale ostatecznie wrócił jako kapitan i dzięki bum bum pju pju zaprzyjaźnił się ze Spockiem, który go nie lubił i okazało się, że jednak jest taki fajny jak ojciec, pju pju bum bum, wielka przyjaźń wszystkich dookoła.

Wszystko to dzieje się w świecie alternatywnym, który powstał z rozszczepienia czasu: Spock w "czasie rzeczywistym, w przyszłości" za pomocą czerwonej materii (?!) stworzył czarną dziurę (?!), która miała pochłonąć supernową zagrażającą całej galaktyce (?!), ale nie udało mu się w ten sposób zapobiec zagładzie planety Romulus i razem z wkurzonymi Romulanami-górnikami cofnął się w czasie. W międzyczasie więc, kiedy bohaterowie The Original Series okazują się bandą pju pju bam bam jełopów biegających po stateczku z napuchniętymi rękami prosto z Disneya, zbuntowani Romulanie wskakują do ich wszechświata i chcą zniszczyć Federację. Znaczy to tyle, że statek z przyszłości zagraża "nam" dlatego, że w przyszłości był bajzel i ich kapitan czuje się rozczarowany i ma depresję: zamierza więc w czysto hollywoodzki sposób wyładować się na wszechświecie i zapomina, że jeżeli zrobi cokolwiek w tym stylu, to ? cytując klasyka ? nie będzie niczego. I to nawet nie ma znaczenia, bo jest w tym jakaś motywacją, jakiś powód, jakiś absurdalny bo absurdalny, ale pretekst. W przeciwieństwie do tego, że wcześniej w filmie Wolkańskie dzieci gnoiły małego Spocka za bycie mieszańcem (?!) a trochę później ich planeta została zniszczona przez Romulańskie działa (?!). Bez żadnego logicznego powodu, a raczej beż innego powodu, niż to, że Abramsowi zachciało się robić kolejne Gwiezdne Wojny. O tym, że w samochodzie Kirka pograło sobie chwilę Nokia Tune (?!), że Enterprise był budowany na Ziemi (?!) nawet nie wspominam.

Abrams zmienił Star Trek w typowe hollywoodzkie badziewie, które nie ma żadnego znaczenia poza wspomaganiem trawienia popcornu. To obrazeczek dla ludzi, którzy nigdy nie widzieli żadnego prawdziwego Star Treka i nie mają pojęcia, że załadowano im do gardła pomysły człowieka, który tak samo jak oni nigdy Star Treka nie widział. To tak, jakby Władcę Pierścieni nakręcił koleś, któremu ktoś streścił całość w czterech zdaniach i nagle okazało się, że Aragorn jest kobietą. Może i ładnie ta Abramsowa papka świeci i błyszczy, to nawet podobno jest "dobry film", ale nawet wtedy jest to bardzo, bardzo, bardzo zły Star Trek. I sam fakt, że nie ma żadnego podtytułu jest bezczelną zagrywką ? skreśleniem dorobku serii przez zwyczajną ignorancję i wymuszaniem pisania "Star Trek z 2009 roku", bo pomiędzy tym czymś i klasyką trzeba postawić gruuuubą kreskę.

Bo prawdziwy Star Trek jest, co podkreśla sama nazwa, opowieścią o bardzo długiej podróży. To gwiezdna wędrówka, podczas której "idzie się dumnie tam, gdzie nikt jeszcze nie dotarł". Przekracza ostatnią granicę ? przestrzeń kosmiczną, oraz szuka nowych światów, życia i cywilizacji. Nie po to, by je zwalczać, ale po to, żeby je poznać, zrozumieć i czegoś się od nich nauczyć. Już w pierwszym odcinku The Next Generation, który obejrzeć naprawdę warto, ludzkość jako gatunek postawiona jest przed sądem przez rasę "półbogów", którzy oskarżają nas w trakcie procesu o wszystko, co "złe", a co wciąż w nas tkwi w XXI wieku. Wiele lat po premierze tego epizodu.

Bohaterami tej opowieści są ludzie lepsi od nas ? mają cel, do którego moglibyśmy zmierzać (polecam posłuchać Michio Kaku) i żyją w utopijnym społeczeństwie, które wyrzekło się potrzeby posiadania i przeróżnych innych cech zżerających nasz gatunek ("We humans know our past, even when we're ashamed of it" ? Picard). To prawdopodobnie efekt zainteresowania buddyzmem, który robił się ogromny w latach 60-tych w Ameryce, konsekwencja wiary w to, że życie jest cierpieniem, a cierpienie jest wynikiem pragnienia. I z takimi właśnie sprawami mierzy się Star Trek, ze sprawami które w odcinkach często przedstawiane są za pomocą innych ras dzięki którym widzimy odbicie siebie w postaci dziwacznego gatunku z kosmosu. Możemy nim gardzić, możemy mu współczuć, a jednocześnie kibicujemy "idealnej" załodze Enterprise w radzeniu sobie z problemami, które napotkany gatunek im sprawia ? z "ułomnościami" rasy ludzkiej wtłoczonymi w kosmitów. Klingonie to nasza "brutalna natura" prowadząca do wojen i pustych, okrutnych rytuałów jeżeli nie zostanie zatrzymana przez zdrowy rozsądek i chęć przystopowania. Relacja Ziemia-Wulkan to id/ego, a jakie nasze cechy można znaleźć u Ferengich?

W każdym razie: Star Trek jest historią, która wytyka przestarzałe koncepcje, którymi próbujemy usilnie zmienić nasz świat w jakieś średniowieczne bagno. Wytyka palcem nacjonalizmy, rasizmy i inne -izmy oraz -fobie, bo w przyszłości według Roddenberry'ego nie będziemy się tym wszystkim przejmować. Star Trek jest bardzo kiczowatym serialem pełnym marzycielstwa i moralizatorstwa, ale jest jednocześnie jedną z najbardziej pozytywnych rzeczy, jakie da się zobaczyć na ekranie telewizora, czy ? w tych czasach ? komputera. To serial o przyszłości, która jest tak piękna, że chciałoby się jej dożyć ? przyszłości, w której jedyne, co nam zostaje, to samodoskonalenie się.

Whoopi Goldberg, aktorka którą znają wszyscy, zagrała w The Next Generation postać Guinan. Wszystko dlatego, że wiele lat wcześniej trafiła w telewizji na The Original Series i widząc Uhurę, łącznościowca siedzacego na mostku kapitańskim, powiedziała rodzinie: "Właśnie w telewizji była czarna kobieta i nie grała pokojówki!". To były czasy, w których przepchnięto CZTERY akty prawne (lata 1964, 65, 65, 68) nadające murzynom prawa białych. W momencie, kiedy Afroamerykanie ledwie "doprosili" się prawa głosu (1965!), wymusili regulacje prawne zwalczające otwarte przejawy dyskryminacji pokroju segregacji rasowej w autobusach i szkołach (1964!)? W tym własnie momencie Star Trek na mostku kapitańskim w roli kluczowej ? m.in. tłumacza ? postawił Murzynkę.

W wizji Abramsa został z niej tylko czarny kolor skóry. Uhura jest obiektem, który Kirk chce zaciągnąć do łóżka, a przy okazji ukąsić rzucanym tu i ówdzie seksistowskim żartem. Jest ładującą się na Spocka laleczką, która nie gra żadnej konkretnej roli w filmie ? żadnej poza noszeniem krótkiej spódniczki i odciąganiem męskich mózgów od myślenia, że właśnie ktoś im rzyga badziewiem prosto do gardła.

I w mocnym skrócie między innymi z tych powodów Star Trek z 2009 roku należy zabijać ogniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale też bym po angielsku chciał, a nie po polsku więc może byc jeszcze ciężej...

No to szukaj na Book Depository. Ceny nawet przestępne i wysyłka za darmo. Tylko nieraz trochę się czeka. Ostatnio zamawiałem Book Girl and the Famished Spirit i książeczka przyszła jakoś po trzech tygodniach.

Musze chyba jakąś listę zrobić, jakieś coś gdzie bedę śledzić wszystko co mam do nadrobienia... To My Anime List się do czegoś nadaje? Da się tego używać na luzie? Pamiętam, że strasznie nieintuicyjne było i jakoś się odbiłem

Czy ja wiem... Używam MALa już od jakiegoś czasu i nie narzekam. Kwestia przyzwyczajenia. IMO całkiem intuicyjny serwis. No i przede wszystkim możesz spisywać wszystko co oglądasz na bieżąco, co już zobaczyłeś i co chcesz zobaczyć. Przydatne jeśli ciągniesz jakąś dłuższą serię i robisz przerwę a później zapominasz na jakim odcinku skończyłeś (piszę z doświadczenia ;p ).

Kurde. Ty tak chłoniesz to całymi sezonami, czy np. odcinek w tygodniu?

Zależy od posiadanego czasu. Zwykle nie ma sezonu bym nie oglądał kilku serii na bieżąco, co daje te kilka odcinków tygodniowo. Jeśli mam nadwyżkę czasu to nie pogardzę jakimś zaległym anime, więc zdarza mi się pochłonąć cały sezon na raz (a w zasadzie na kilka razy, bo jeszcze nie zdarzyło mi się jedną serię w jeden dzień machnąć).

Ogarnąłem - jakoś mną nie wstrząsnęło, wiesz? Coś mało tam cięć, dziania się, piosenka taka... No nie wiem.

Na mnie to zrobiło wrażenie głównie przez to, że część tych scen znałem, i uważam, iż autor odwalił kawał niezłej roboty przy przeróbce.

BTW. Popełniłeś tekst o Twinie (czym od razu załatwiłeś sobie molestowanie w związku z konkursem ;p ), więc może teraz pora na Ren'py? Też służy do opowiadania historii w formie gry, tyle że VNki ;p

edit:

Jak tam wrażenie po ostatnich odcinkach Shingeki no Kyojin? IMO z jednej strony te całe akrobacje są zrealizowane rewelacyjnie, ale z drugiej nieraz wyglądają nieco... dziwnie. Co nie zmienia faktu, że ogląda się to rewelacyjnie.

Oglądasz coś jeszcze z tego sezonu?

Edytowano przez Sefnir
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako ze jestem zatwardzialym PCtowcem tytuły konsolowe sa mi zupelnie obojetne, ale poniewaz Dark Souls nie jest juz konsolowym exclusivem wypadaloby w temat zajrzec glebiej. Z opinii internautow dowiedzialem sie ze granie w ta gre bez pada mija sie z celem, a ze moje gamepadowe doswiadczenia nie istnieja - nie liczac kilku partyjek tekkena rozegranych na imprezie - to pomyslalem ze zadam Ci kilka pytan, bo wiem ze Ty sam jestes fanem tej gry ;)

1. Grales w Dark Souls na konsoli czy PC?

2. Probowales grac na klawiaturze?

3. Czy moglbys polecic jakies gamepady podlaczane pod PC?

Co do ostatniego pytania - dodam tylko ze pad kupiony bylby niemal ekskluzywnie pod ta gre (byc moze rowniez czesc druga).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yo!

1. I tak i tak

2. Próbowałem i teoretycznie po odpowiednim fiksie na mysz i rozłożeniu klawiatury pod siebie się da na klawiaturze grać, ale pograłem tak pół godziny i wróciłem do pada. To jest gra na pada. Niektóre tak po prostu działają. Tak jak w tekkena na wsadzie się nie da, tak w Dark Souls na klawiaturze nie ma po co imo

3. Mam xboksowego na kablu - polecam, z innymi doświadczenia nie miałem

Pad wyniesie cię jakieś 80 złotych na allegro, ja kupiłem używany za 30, a warto bo skoro PC odpala coraz więcej "konsolowych ekskluziwów" i przeróżnych innych rzeczy to wykorzystasz go w przyszłości pewnie nie tylko do Dark Souls. Ja teraz gram w jakieś szmapy na padzie, gram w platformówki jak muszę na padzie, gram w przeróżne rzeczy na padzie i nie żałowałbym nawet gdybym za pada dał 130 złotych. Warto po prostu to mieć w domu. Tak samo jak, nie wiem, słuchawki z mikrofonem.

No to szukaj na Book Depository. Ceny nawet przestępne i wysyłka za darmo. Tylko nieraz trochę się czeka. Ostatnio zamawiałem Book Girl and the Famished Spirit i książeczka przyszła jakoś po trzech tygodniach.

O! zapomniałem o tej stronie całkowicie! Dzięki!

Czy ja wiem... Używam MALa już od jakiegoś czasu i nie narzekam. Kwestia przyzwyczajenia. IMO całkiem intuicyjny serwis. No i przede wszystkim możesz spisywać wszystko co oglądasz na bieżąco, co już zobaczyłeś i co chcesz zobaczyć. Przydatne jeśli ciągniesz jakąś dłuższą serię i robisz przerwę a później zapominasz na jakim odcinku skończyłeś (piszę z doświadczenia ;p ).

Ogarnę w takim razie!

BTW. Popełniłeś tekst o Twinie (czym od razu załatwiłeś sobie molestowanie w związku z konkursem ;p ), więc może teraz pora na Ren'py? Też służy do opowiadania historii w formie gry, tyle że VNki ;p

Wiesz co, no to jest właśnie problem - do Renpy musisz mieć jakiegoś człowieka od rysowania, kolega koder też się przyda do tych prostych opcji tam, a ja nie mam czasu żeby ten program ogarnąć jakoś mega dobrze. Zrozumienie Twine zajęło mi 30 minut - dlatego warto było o nim wspomnieć. Reszta by potrzebowała poradnika, jakichś takich rzeczy. A ja jestem kompletnym nieogarem i wątpię żebym załapał na tyle, żeby coś z tego wyszło :)

Jak tam wrażenie po ostatnich odcinkach Shingeki no Kyojin? IMO z jednej strony te całe akrobacje są zrealizowane rewelacyjnie, ale z drugiej nieraz wyglądają nieco... dziwnie. Co nie zmienia faktu, że ogląda się to rewelacyjnie.

Oglądasz coś jeszcze z tego sezonu?

A właśnie mam dwa do nadrobienia teraz. Słyszałem, że z zeszłego tygodnia był strasznym cliffhangerem i zostawiłem sobie na teraz - dzisiaj w nocy pewnie zrobię. Ogólne wrażenia takie, że Armin powinien umrzeć jak najszybciej i byłoby z tego przegenialne anime.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O! zapomniałem o tej stronie całkowicie! Dzięki!

A proszę bardzo. Swoją drogą to podobno mają rewelacyjny system reklamacji. Słyszałem, że jak zamówiona książka zastanie uszkodzona podczas transportu, to możesz dostać nową. Sam na szczęście tego nie sprawdziłem. Inna bajka, iż model Gundama z Japonii szedł mi nieraz szybciej niż książka od Book Depository ;p

A ja jestem kompletnym nieogarem i wątpię żebym załapał na tyle, żeby coś z tego wyszło

Po pierwsze, to Renpy wcale taki trudny nie jest. Da się go ogarnąć bez większych problemów. Na jednym blogu widziałem fajny poradnik.

Po drugie, to to miał być żart ;p

A właśnie mam dwa do nadrobienia teraz. Słyszałem, że z zeszłego tygodnia był strasznym cliffhangerem i zostawiłem sobie na teraz - dzisiaj w nocy pewnie zrobię. Ogólne wrażenia takie, że Armin powinien umrzeć jak najszybciej i byłoby z tego przegenialne anime.

Ano był. Jak następny się skończył pojęcia nie mam bo jeszcze nie widziałem, ale akcja powinna być niezła. Więcej nie piszę, bo był by to straszliwy spoiler ;p

Armin IMO nie jest taką złą postacią, on tylko potrzebuje czasu aby się wyrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość dopethron

Czy grając w Dark Souls miałeś wrażenie ,że niektórzy bohaterowie poboczni czy bossowie to postaci tragiczne? Splatające się wątki Sifa i Artoriasa stawia obu tych przeciwników w zupełnie innym świetle. Przechodząc grę po raz pierwszy nie zwracałem uwagi na fabułę a walcząc z nimi odczuwałem tylko satysfakcję po zwróceniu uwagi na opowieść było mi tych postaci szkoda.

Słuchałeś? Co sądzisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam zamiar sprawić sobie DSa. Zwykłego DSa Lite, żeby ponadrabiać też całe GBA [Pokemony :3]. Jako że Ty posiadasz 3DSa, to zapewne klepiesz też w gry DSowe. Tylko skąd je wziąć? Przecież Nintendo u nas w Polsce nie istnieje. Skąd bierzesz wszystkie egzotyczne tytuły, których normalnie się nie znajdzie? Masz jakiś ulubiony sklep czy cuś?

Edytowano przez Kiicek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy grając w Dark Souls miałeś wrażenie ,że niektórzy bohaterowie poboczni czy bossowie to postaci tragiczne? Splatające się wątki Sifa i Artoriasa stawia obu tych przeciwników w zupełnie innym świetle. Przechodząc grę po raz pierwszy nie zwracałem uwagi na fabułę a walcząc z nimi odczuwałem tylko satysfakcję po zwróceniu uwagi na opowieść było mi tych postaci szkoda.

Słuchałeś? Co sądzisz?

Yeah, ogólnie większość postaci w DS to postaci tragiczne - Siegmeyer to absolutna moc.

A ten zespół... Tak brzmieliśmy jak siedzieliśmy na salce prób po zarwanej nocy i zbyt dużej ilości kompotu winogronowego ;)

Słuchasz Linkin Park?

Lubisz śpiewanie szant Papkina?

Lubisz Death Note?

Tak, ale tylko pierwszej płyty i remiksów

Nie lubię Papkina

Death Note OK, chociaż filmy chyba bardziej mi weszły niż anime

I jak tam z jakością pisania czytelników?(nie pytam się o siebie,bo wiem że marnie piszęuklon.gif )

ile maili do ciebie przyszło?

Jest różnie :). Przyszła MASA maili. Ponad setkę już się wbiło na luzie.

Mam zamiar sprawić sobie DSa. Zwykłego DSa Lite, żeby ponadrabiać też całe GBA [Pokemony :3]. Jako że Ty posiadasz 3DSa, to zapewne klepiesz też w gry DSowe. Tylko skąd je wziąć? Przecież Nintendo u nas w Polsce nie istnieje. Skąd bierzesz wszystkie egzotyczne tytuły, których normalnie się nie znajdzie? Masz jakiś ulubiony sklep czy cuś?

Zasada jest prosta, man. Jeżeli firma nie chce na tobie zarobić, to nie powinieneś prosić się o możliwość zapłacenia jej -- masz Allegro, gdzie można dorwać gry na DS-a w śmiesznych cenach, masz też amazon.co.uk. Albo masz znajomych, którzy są bardziej ogarnięci w łapaniu okazji i odkupujesz od nich ;)

Polecam, bo DS-a można dorwać tanio, gry na GBA/DS nie są drogie i to jest po prostu megadobra konsola z masą świetnych tytułów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jak idzie ogarnianie skrzynki?

od kiedy ty piszesz tak często, jak się otwiera CDA to wszędzie Berlin;), a kiedyś co najwyżej jeden tekścik.jezyk2.GIF

Ogólnie twój styl pisania mi odpowiada, można cię rozpoznać po samym tekście.Jesteś też bezkompromisowy w stosunku do gier i jak się nie podoba tułubudubu 6.Jednak nadal zadaje sobie pytanie kiedy ja doczekam aż jakaś gra AAA (z dobrą reklamą) dostanie 1,chyba jeszcze zbyt mało odwagi masz, ale idź tą drogąchytry.gif .W tobie chyba tylko nadzieja.A tak racja wiem, że to byłby pewnie twój ostatni dzień pracy, bo jak można takiej gry przynajmniej na te mierne 7 nie ocenić;/

Edytowano przez mazowszak45
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest takie, wiesz, skrajne. W sensie - gra AAA z definicji raczej nie jest materiałem na 1-4, bo po prostu ma jakiś tam odpowiedni poziom grafiki, muzyki, czy gameplayu. Różni się od tego, co np. robią nieporadne indyki zasługujące na 2, albo budżetowe kaszany na 1. AAA samą formą często wyrabia 4-5, bo "da się w to grać ale jest mierne", ale no nie miałbym oporów dać wielkiej grze 2 jeżeli by na to zasłużyła. I nikt prawdopodobnie nie miałby problemu z tym, co wystawiam.

Ocena jest najmniej interesującym mnie elementem recenzji i wrzucam je najczęściej od czapy - co sobie tam wymyślę i co mi pasuje. Czasami nijak się to ma do systemu ocen w CDA (który jest specyficzny) i wtedy mamy długaśną rozmowę o tym, czy wystawiona ocena jest właściwa, bo żaden autor nie ma prawa korzystać z jakiejś własnej wymyślonej skali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, wiem że oceny 1-4 to są gnioty totalne i pikseloza.Jednak raz w życiu chciałbym zobaczyć recenzję Call of Duty a tam 1(żeby nie było BF też może być).Nie mów,że mnie czasami nie rozumiesz;) .Po prostu zastanowiłbym sie nad oddzielną skalą dla gier AA i AAA, bo trudno je w jednej skali porównać.Ale wiadomo, że to by nie przeszło;).Cieszę się też że nie tylko ja przechodzę gry,a później KOMPLETNIE nie wiem co bym wystawił.Na przykład To the Moon z waszej płyty, który z jednej strony jest na 10/10,a z drugiej na co najwyżej 4/10.I co mam 7 takiej grze wystawić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow, właśnie w tym tygodniu starałem się po 18 nie pracować i chodzić spać o 23. Kończyło się tym, że ok. 19:30 wyłączałem pocztę i przestawałem odpisywać ludziom na zgłoszenia na współpracownika, odpalałem PS3 i pykałem w FF13 przez dwie godziny, żeby iść do łóżka i czytać do późna. Ciekawe doświadczenie takie, że wiesz... nie pracujesz przez chwilę! biggrin_prosty.gif Ale generalnie największy wdup roboty chyba niebawem za mną, efekty zobaczycie niedługo wink_prosty.gif

Mazowszak, nie rozumiem - tzn. nie wiem dlaczego gra pokroju CoD miałaby dostać słabą ocenę skoro jest po prostu dobrą grą smile_prosty.gif. Poza tym IMO To the Moon to jest 10/10 i nie widzę żadnego problemu w tym, żeby dobre indyki oceniać dobrze - zobacz w nowym numerze recenzję Expeditions: Conquistador. Grafika? Zła. Animacje? Złe. Niemal wszystko - złe. A ocena jaka? smile_prosty.gif Parę stron dalej - Starseed Pilgrim. Grafika? Nie ma... etc. etc. etc. smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra nie chodzi tutaj o tendencję stałą, jakbyście nagle wszystkim grom AAA dawali złe oceny to by było do kitu, ale nie wiem jak to opisać, chciałbym RAZ w życiu zobaczyć przy takim hicie 1.Tak samo jak ludzie niektórzy chcieli zobaczyć jak XBOX będzie sobie radzić z tamtym systemem.For fun.Można powiedzieć,że to taki jednorazowy fetyszjezyk2.GIF

IMO TtM jest taką grą, którą powinni pokazywać, na dowód że gry to nie tylko strzelanki, jak myśli większość ludzi niegrających.Ciekawe co by w telewizji na tą grę powiedzieli...

Ile jeszcze listów zostało do ogarniecia?lol.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...