Skocz do zawartości

Swirex

Forumowicze
  • Zawartość

    412
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Komentarze blogu napisane przez Swirex

  1. Hmm... Dawno mnie tu nie było, dostaję maila o twojej blogowej aktywności Qbusiu (już nie pamiętam dokładnie, ale chyba w zamierzchłych czasach nawet rozmawialiśmy o [nie]odmienianiu twojego nicku?), wchodzę, czytam tyle ile jest, ale nie bardzo jestem w stanie się połapać w szczegółach całej sprawy. Blog czytelNICKa pusty (a sam pamiętam, jak na niego nie raz zaglądałem), tu i ówdzie niepochlebne komentarze na temat wspomnianego użytkownika (oraz ujemne punkty reputacji, których istnienia nawet nie podejrzewałem). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że człowiek w swej naturze zwykł stawać po którejkolwiek stronie, a jako od dawna tutaj nieobecny po żadnej stronie się opowiedzieć nie mogę. Może jakiś zarys sprawy, hm?

  2. Trafiłem tu przypadkiem, przy okazji zasięgania rady Wujka Google odnośnie tego, czy wspaniała Lindsey Stirling już kiedyś pojawiła się na łamach internetowej części naszego CD-Action. Dziewczyna grzechu warta (o ile grzechem są wielogodzinne hipnotyczne transy siedzenia, słuchania oraz oglądania jej kocich ruchów), więc dlaczego by jej nie promować na łamach macierzystej strony Forum Actionum, zwłaszcza, jeśli w swoim muzycznym dorobku ma nam tak bliskie utwory, jak mieszankę motywów muzycznych z Zeldy (dzieło wstawione we wpisie), a to wszystko okraszone wspaniałymi teledyskami? Może odpowiedź na, postawione przed tym, pytanie znajdzie się w jednym z newsów na stronie głównej, hm? ;-) Tego życzę samej Lindsey i wszystkim innym, którzy przy okazji, oglądając wyreżyserowane przez Davina Grahama filmy, zaczerpną niemało przyjemności :-)

  3. Tak, Ty też się spodobałeś ;-) "Lubię go. Lubię ten styl ludzi, choć niewielu takich ludzi znam". Z innych powodów lubienia Cię wymienił Civilisation, "Cykl Endera" i Terry'ego Pratchetta" oraz bycie Humanistą (z uzasadnionym dużym "H", nawiązującym do światłych ludzi renesansu). Uzasadnienie tego ostatniego brzmi "wydaje się być ścisłym panem a innym razem filologiem polskim. Czyli najwyraźniej jest Humanistą".

    Ale wracając do tematu wpisu. Nie znam żadnego ciekawego miejsca, gdzie by pisali w rzetelny sposób o grach na Androida. Jak wspomniałem, zdarzyło się parę razy w CD-Action. Na razie nie szukałem takiej skarbnicy z recenzjami gier, bo i samego telefonu nie mam. Pewnie jak już dołączę do grona "syntetycznych ludzi", to się jakoś bardziej zainteresuję tematem.

    PS. Ja z CD-Action mam tak, że czytam poszczególne numery z opóźnieniem. Jestem dwa w tył od aktualnego. Ostatnio trochę nadrabiam zaległości :-)

  4. Oczywiście, że się cieszę widząc ten wpis! :-) Wszystkie gierki (zarówno z tego, jak i poprzedniego wpisu z serii) lądują do specjalnego folderu w zakładkach. Naprawdę można się przy nich dobrze bawić. A najlepiej, to nosić listę z ich tytułami, by móc w nie zagrać zawsze, gdy siedzimy przy komputerze, mamy chwilę czasu i dostęp do Internetu.

    Co do gierek na Androida, to jestem jak najbardziej za. Również za chwilę, lub dwie, będę właścicielem, smartfona (to już nawet nie warto pisać "telefon", czy chociaż "komórka"?) z tym systemem na pokładzie. Nie mam nic przeciwko temu, by wśród takich propozycji znajdowały się także produkcje powszechnie znane jak Angry Birds, czy też takie, które pojawiły się na łamach naszego CD-Action (chociaż kto wie, może jak już będę szczęśliwym posiadaczem cudeńka z Androidem, to przejrzę sobie kilka numerów wstecz celem znalezienia paru recenzji?).

    A tak całkiem odchodząc od tematu, to zapoznałem z Twoim blogiem swojego kolegę. Razem z blogiem spodobaliście się mu ;-) Napisał trochę miłych słów, których jednak nie będę tutaj przytaczał, bo to jednak nieodpowiednie miejsce :-)

  5. Może stąd, że na przykład nadrabiają zaległości kilkumiesięcznej absencji na blogu? Potem idzie już łatwiej, bo (jak choćby ja) nowe osoby trafiają do archiwów dzięki "Ostatnim komentarzom".

    Co do tematu wpisu, nie wymyśliłem nic ponad to, co już napisałeś w podsumowaniu - jedyne, co możemy zrobić, to być świadomymi i ewentualnie zaglądać, czy nasz sąsiad z bloku nigdzie nie zniknął. Tyle że w dzisiejszych czasach coraz mniej osób zaznajamia się mieszkańcami wspólnego korytarza...

    Ta data pod spodem, to tylko taka mała edycja błędu słownego w komentarzu. Jego treści nie zmieniałem ;-)

  6. 1. Rudę włosy są ładne, bo bardziej "egzotyczne". Co nie zmienia faktu, że (jak większość i ja) je lubię. Ostatnio martwiłem się pomysłem przyjaciółki przefarbowania się na rudo, ale po zabiegu włosy wyglądały naturalnie i zabieg dodał jej uroku. Ale nie będę cię przekonywał, do "konserwatyzmu". Jeśli zmiana nie ma być trwała, to dlaczego nie? Każdy potrzebuje od czasu do czasu jakichś zmian, zwłaszcza kobiety ;-) A jeśli zmiany nie ciągną za sobą strasznych konsekwencji oraz ich skutki nie są trwałe i łatwo odwracalne, to jak najbardziej warto.

    2. Ja się nie znam na rysunku. Mogę tylko powiedzieć intuicyjnie, co nie gra, ale i tak błędy już ci zostały wytknięte. Dlatego tylko napiszę, że ładne to oko jest :-)

    3. Książki? Psychologia? To lubię... Czytałaś te napisane przez Richarda Wisemana? Ja posiadam "59 sekund. Pomyśl chwilę, zmień wiele" i "Dziwnologia. Odkrywanie wielkich prawd w rzeczach małych" - obie polecam, tak samo jak przyjrzenie się temu człowiekowi. Wikipedia nie mówi o nim zbyt wiele, ale może to wystarczy, by zainteresować się tym osobnikiem?

  7. Aa! Pomocy! Pszczołoosy zaczęły przeprowadzać badania, w wyniku których powstały straszne mutanty! Dzisiaj widziałem Łososa! Bydlę jest jest kilka razy większe od takiej Pszczołoosy! Kapcie nie zadziałały, więc złapałem za bokken i musiałem nim trafić ten efekt pszczeloosich eksperymentów trzy razy. Trzy! Sztukę walki tymże narzędziem opanowałem może w niewielkim stopniu, ale bez przesady! Aż trzy?! Gotujcie karwasze, bo gdy stracicie rękę, to jesteście martwi...

  8. Jeśli chciałabyś, by twoje wpisy i blog cieszyły się większą popularnością, to proponuję zastanowić się nad formą wstawianego tekstu. Parę redakcyjnych zmian i całość czytałoby się jeszcze przyjemniej :-) Niestety niewiele więcej mogę napisać, bo nijak powinienem komentować treść wpisu, kiedy kryminałów nie czytam. Chyba, że weźmiemy pod uwagę motywy detektywistyczne z serii książek o Felixie Castorze, czy choć troszkę elementy tego samego w GAMEDECu. To by było na tyle ode mnie na dziś. Do zobaczenia :-)

  9. Naprawdę dobry pomysł, z wyróżnieniem niektórych partii tekstu. Niby takie proste, a jakże genialne... Zwróciły moją uwagę, a już miałem zamknąć tę kartę przeglądarki :-) Żeby nie napisać nic, ale i nie zatrzymywać się zbyt długo, to napiszę tylko, że nie dziwię się twojemu stanowisku w sprawie muzyki w grach oraz pochwalę wstęp, który mi się spodobał, znów pomimo braku jakiejś wielkiej innowacji, ale jednak takie akcenty coraz rzadziej się pojawiają na blogach. A mój komentarz powinien zostać na nowo zredagowany, ale tego nie zrobię. I chyba nie żałuję, chociaż wstydzę się formy tego komentarza. No trudno. Dzięki za wpis i trzymaj się blogosfery, pomagaj ją odbudować :-)

  10. Tak trochę odrywając się od tematu, tęsknię za czasami, kiedy miałem tyle czasu, by śledzić wiele blogów równocześnie, być aktywnym działaczem blogosfery. Nawet jeśli tylko pojawiałem się u innych, a sam pomimo paru rozważań bloga nie założyłem. Tyle wpisów mnie ominęło, tyle ciekawych rozmów... Kontakty z innymi zainteresowanymi wokół blogów także się pourywały, a jeśli nie, to wyraźnie wiążąca mnie z tymi wszystkimi ludźmi nić się postrzępiła. Nawet blogi promowane przez Berlina czytam z (dwu) tygodniowym opóźnieniem. Jeśli czytam... Brakuje mi tamtych czasów, kiedy nierzadko wpisy na różnych blogach były odpowiedziami na słowa napisane przez "konkurencyjnych" (że tak to określę, pomimo braku rywalizacji jako takiej) autorów.

    No... Tom sobie powspominał, do tematu nic nie wniosłem, ale kto wie? Może kogoś, kto ten komentarz przeczyta także nawiedzi mała dziewczynka Refleksja? W ostateczności jak tak czytam to, co napisałem, to dochodzę do wniosku, że zamiast płakać za przeszłością, powinienem się wziąć za siebie i znaleźć trochę czasu na to, by tu i ówdzie zajrzeć. A skoro tak, to do zobaczenia! :-)

  11. Nie lubię kiedy się mnie ignoruje, więc powtórzę pytanie:

    Być może to, że zadaję owe pytanie, wynika z tego, iż nie jestem stałym czytelnikiem twojego bloga, ale gdzie można znaleźć opisywaną przez ciebie galerię? Jest to przedsięwzięcie na większą skalę, czy tylko wystawa w wybranym mieście?

    Co mam Ci napisać?

    Nie wiem, czy jesteś czytelnikiem mojego bloga. Galeria, to tylko 2 szkice, były trzy.

    Ale jeden szkic został usunięty przez moderatorów. Żadne przedsięwzięcie na większą skalę...

    Chyba, że moją artystyczną duszę objawiającą się na forum można tak nazwać.\Jak chcesz jeszcze coś wiedzieć, to napisz mi wiadomość. Wtedy na pewno na niego zwrócę uwagę ;)

  12. Qbuś - Wiem, że już rozmawialiśmy o GAMEDECu, ale po prostu nie mogłem zostawić twojego ostatniego komentarza tak bez odpowiedzi. Miałem wrażenie, że to jednak byłoby trochę niekulturalne. Skoro jednak już konwersowaliśmy na ten temat, a i nie chciałbym zanudzać potencjalnych czytelników tego wpisu, to napiszę tylko że GAMEDEC jest świetny i polecam go każdemu! ;-) I teraz mam trochę czystsze sumienie :-)
  13. Maks

    W zupełności zgadzam się z tekstem przez cię napisanym, a i życzę wam najlepszego z tej (pół)okazji. Także dodam od siebie, że rzeczywiście pojawia się dużo wątpliwości przy okazji pisania tego typu wpisów, bo internet nie jest zbyt wdzięcznym medium do dzielenia się tak intymnymi sprawami. Gdzie tu znaleźć wśród ludzi skaczących przez kilkanaście kolejnych stron internetowych prawdziwych czytelników, którzy naprawdę przejmują się tym dłużej niż przez czas czytania/komentowania? Hmm... No właśnie. Z drugiej strony, czyż nie warto jednak pisać choćby dla tych kilku(nastu) minut, kiedy ktoś zatrzyma się i zastanowi? Odpowiedź na to pytania również pokaże ci, czy warto się choć trochę "ekshibicjonizować". I choć sam piszę dość długo, rozmyślając przy tym nad wpisem, to wiem, że zaraz o wszystkim zapomnę. Trochę to przykre, ale tak to już jest i nie sądzę, byśmy byli to wstanie zmienić. Pomimo tego wszystkiego co tu napisałem i tak życzę wam jeszcze raz najlepsiejszego.

    PS. Poczułem się trochę jakbym miał małe rozdwojenie jaźni... Tu życzę, tam coś innego twierdzę... Ech, zmęczony już jestem. Nie mogę pisać o takich porach :P

  14. Qbuś - Jakim w takim razie jest się świadkiem, jeśli paradoksalnie jedynym możliwym sposobem na ratunek jest morderstwo? Dla mnie to nie jest wyjście. Swoją drogą, przypomniała mi się scena z Mrocznego Rycerza, w której ludzie są uwięzieni przez Jokera na statkach. Myślę, że wiesz, który fragment filmu mam na myśli. Tematyką w sam raz pasuje do wpisu.

  15. Wszystko zależy od lepszego rozpoznania w sytuacji. Dlatego w ankiecie zaznaczyłem, iż nie robię nic. Wybór nie jest pomiędzy zabiciem jednej/większej ilości osób, tylko przy wyborze bycia "nieszczęśliwym świadkiem wypadku", lub mordercą.

    Natomiast jakby wyglądała sytuacja, gdybym miał więcej informacji na temat sytuacji?

    Przypadek 1. Jeśli mogę ostrzec robotnika na torach, by ten uciekł i wtedy przestawić zwrotnicę (tylko przy założeniu, że pociąg się nie wykolei) - działam. W każdym innym wypadku pozostaję bierny.

    Przypadek 2. Jeśli mógłbym popchnąć owego mężczyznę (co z powodowałoby proces hamowania pociągu) i później zabrać go bezpiecznie z torów, a to wszystko przy ocenionej przeze mnie prędkości pociągu i drogi hamowania niegroźnej dla piątki "nierozważnych" - działam. Ale ponownie "wtedy i tylko wtedy gdy".

    Muszę przyznać, że powstał bardzo ciekawy cykl(?) wpisów. Szczerze Ci go gratuluję :-) Czy nie zechciałbyś jednak podzielić się prywatnie przy pomocy korespondencji elektronicznej szczegółami tych testów także z fachowego punktu widzenia? Również miło by było poznać twoje inspiracje dla tego nas "męczenia". Można powiedzieć, że tematyka/dziedzina zakrawa o moje zainteresowania, stąd też (nie)cierpliwie czekam na odzew z Twojej strony ;-)

  16. Qbuś - Znowu tutaj można spojrzeć na całą sytuację z innej strony. Jeśli osoba skłania się do przestępstwa (szczególnie jakiegoś większego), to robi to z jakiegoś powodu np. zysku. Jeśli kieruje się opcjami maksymalnego zysku, to powinien zaryzykować (po raz kolejny, bo czyż łamanie prawa nie jest ryzykowne?) półroczną odsiadkę i mieć nadzieję, że towarzysz niedoli kieruje się podobnym tokiem myślenia. Zresztą, powinni się na tyle znać, by móc przewidzieć swoje zachowanie nawet w tak ekstremalnej sytuacji (tutaj odwołuję się do swojego argumentu o hipotetycznym sposobie dobierania przeze mnie potencjalnych parterów). Myślę, że jeśli kiedykolwiek spróbowałbym dopuścić się jakiejś zbrodni, to będę przypominał sobie ten wpis ;-)

    PS. Przeczytałem już ponad połowę GAMEDECa (Granica rzeczywistości) i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Ostateczny osąd jednak wydam już po skończeniu czytania :-)

  17. Qbuś - Z pierwszym lepszym bym nie łamał prawa. Najpierw musiałbym mieć do kogoś zaufanie, by z tym kimś w ten sposób "pracować". Zwłaszcza jeśli są to jakieś większe sprawy (nawet, jeśli nie mają dowodów). No i w końcu o to w tym wpisie chodzi, by jednak trochę podręczyć nas takimi rozważaniami ;-)
×
×
  • Utwórz nowe...