Współczesne niewolnictwo
Początkowo myślałem nad jakimś nieco wymyślnym czy też metaforycznym tytułem dla tego wpisu. Uznałem jednak, że prosty będzie najlepszy i trafi w sedno sprawy, a to dlatego, że nie chodzi mi o żadną metaforyczną czy też psychiczną niewolę. Chodzi mi o niewolnictwo w postaci, którą znamy z historii, a która dziś właściwie nie istnieje w tzw. 'świadomości publicznej'. Na początek jednak chciałbym pobudzić Waszą świadomość:
Obrazek ten (oraz część informacji) pochodzę ze strony CNN Freedom Project, o której to dowiedziałem się, oglądając CNN w ten weekend (Japonia, wiadomo). I przyznam szczerze, że rzeczywiście jest to kwestia w zasadzie spychana gdzieś na bok, zapomniana. Czasem wspomni się coś o osobach, które były zmuszane do nierządu po zgłoszeniu się do 'pracy zagranicą'. Czasem gdzieś coś się napomknie... i cisza. Jest to problem (tylko teoretycznie) odległy, dla wielu z nas abstrakcyjny. Może jednak warto poznać nieco faktów?
Rozrzut liczbowy z powyższego obrazka wiąże się głównie z tym, że osoby, których dotyczy ten szacunek, są osobami często 'nieistniejącymi'. W angielskim artykule określono je jako 'disposable people', czyli osoby 'do wyrzucenia'. Takie, których zniknięcia w zasadzie nikt nie zauważy. Ale, ale... Pomyśleć sobie można - "Przecież niewolnictwo jest z nami od zarania dziejów. Teraz musi być lepiej niż kiedyś". Nic bardziej mylnego. Niewolnictwo jest teraz najbardziej rozwinięte w historii. Oblicza się, że w samej Europie przestępcy na zmuszaniu do prostytucji oraz pracy zarabiają ok. 2,5 miliarda dolarów. ONZ podaje, że w skali światowej jest są to 32 miliardy dolarów. Handel ludźmi (według Biura ds. Narkotyków i Przestępczości przy OZN) jest najszybciej rozwijającą się gałęzią przestępczości.
A wiecie co można ironicznie rzucić w twarz 'współczesnemu człowiekowi'? To, że kiedyś (w przeliczeniu na dzisiejszą walutę) jeden niewolnik kosztował ok. 40 000 dolarów, a dziś jest to 90 dolarów. Boom populacyjny sprawił, że dużo łatwiej znaleźć potencjalne ofiary. Człowiek stał się po prostu kolejnym towarem. Nie tylko metaforycznie, a niemalże i dosłownie. Dla mnie jest to zwyczajnie przerażające.
Zwłaszcza, że to nie tylko problem tzw. krajów trzeciego świata. Owszem - częste przypadki mamy w biednych krajach Afryki, gdzie niewolnictwo bywa jedną z form zwalczania wrogich plemion. Ale przecież do kobiety porywane czy też oszukiwane i potem zmuszane do prostytucji nie są wywożone do taki państw, a do Europy. Do rozwiniętej i bogatej Europy. Dzieje się to więc i 'u nas' - zwłaszcza, że Polska jest krajem tranzytowym w drodze na zachód.
W Azji Południowej nadal bardzo rozpowszechnione jest tzw. niewolnictwo za długi - bardzo często wielopokoleniowej. W samych Indiach w ten sposób wyzyskiwanych jest prawdopodobnie ok. 15 milionów osób. Benjamin Skinner, autor książki Zbrodnia. Twarzą w twarz ze współczesnym niewolnictwem opisuje, że w niewolnictwo można popaść za kilku-dolarowy dług. Opisuje, jak w W Port-au-Prince handlarz ludźmi chce mu sprzedać dziesięcioletnią dziewczynkę za 50 dolarów, a w Bukareszcie alfons proponuje wymianę kobiety za używany samochód.
Jeśli chcecie możecie dowiedzieć się więcej - nie tylko z CNN, ale i przez np. Fundację La Strada czy też Polskie Stowarzyszenie Sprawiedliwego Handlu. Na początek wystarczą też linki z artykułu o niewolnictwie na Wikipedii - KLIK KLIK. Zapytać się można: 'Ale co My mamy zrobić?' Na początek, według mnie, wystarczy wiedzieć.
Antoni Kępiński
Rytm życia
38 Comments
Recommended Comments