Skocz do zawartości

MajinYoda

Zwycięzcy Smugglerków
  • Zawartość

    1156
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    95

Wszystko napisane przez MajinYoda

  1. Tłoczno tu. Mimo, że wciąż nas ubywa nie czuje się luzu. Kolejny odszedł. No, jeszcze trzy i moja kolej. Co to za przestój? Trudno, poczekam, nie ma pośpiechu. Następny odszedł, więc zostały jeszcze dwa. Za mną czeka kolejne pięć. Trzask! Kolejny. Za chwilę moja kolej. Muszę wytrzymać. Trach! Teraz ja. Co to za dziwne miejsce? Zbyt cicho tu... Boję się... Przynajmniej nie ma tu tłoku. W oddali widzę jakieś światło. Ciekawe co tam jest? Ta cisza mnie przeraża. Czekam już chyba wieczność. Dlaczego tak długo to trwa? Boję się, światło po drugiej stronie przygasło. Czyżby nadszedł czas? Uff, zrobiło się bardzo gorąco. Hę? Coś mnie popchnęło! Lecę! Nareszcie opuściłem ciemny tunel. Blee, przebijam się przez coś miękkiego, czerwonego w środku. Nic to - lecę dalej. Trach! Uderzyłem z impetem w ziemię rozpadając się. ... Obok mnie padło ciało z przestrzeloną głową?
  2. Dzisiaj będzie krótko. Zacznę od filmu, który zna już chyba każdy czytelnik cdaction.pl: Na stronie głównej znajduje się wielki tekst redaktora Berlina, więc, zgodnie z jego sugestią, również coś o tym napiszę. Nie będę się jednak powtarzał, bo już o postrzeganiu przemocy pisałem w jednym z poprzednich tekstów. Od siebie napiszę jedynie, że najczęstszym kontrargumentem, jaki stosuje podczas mówienia o przemocy w grach, jest "Pan Wołodyjowski" i moment nabijania Azji na pal. Oczywiście, niektórzy twierdzą, że "to dzieło sztuki, nie można porównywać głupiej gry do książki". Owszem, można. Oba te twory są częścią ludzkiej kultury. Co więcej - przemoc tez jest składnikiem kultury. Spotykamy się z nią praktycznie na co dzień - na ulicy, w szkole itd. A telewizję (nie tylko TVP) uważam za największych hipokrytów. Sami puszczają filmy przesycone przemocą, a gry traktują jak największe zło. "W oku bliźniego źdźbło trawy widzą, a w swoim belki nie" używając biblijnego porównania. Na zakończenie napisze tylko: mam nadzieję, że w przyszłości w mediach tzw. głównego nurtu, wypowiadać się będą osoby, dla których gry to pasja, a nie sposób na szybkie pokazanie się w "telewizorni" i zdobycie poklasku publicznego. Czego Wam i sobie życzę. PS 2018. Nawet nie wiecie jak żałowałem, że nie da się zrobić czerwonej czcionki w tytule wpisu ;).
  3. MajinYoda

    Zabijamy!

    Dzięki temu, że mam dłuższy weekend postanowiłem trochę się podciągnąć w graniu w pełniaki z CDA. Nie jest to jednak objaw no-lifienia (nomen omen) - piszę o nich pracę magisterską. A ściślej mówiąc - o rodzajach agresji w nich zawartych. Przy okazji czytam też kolejne pozycje o "agresywnych grach". Czyli zapoznaję się z twórczością ludzi określanych w CDA jako "Prof. S. Jonaliści", jednocześnie odnajdując ciekawe informacje. Zacznę jednak od krótkiego pytania - czy ktoś z Was oglądał kiedyś "Wieczorynkę"? A ilu z Was słyszało o usunięciu tego programu z ramówki? Myślę, że spora grupa by się znalazła. Jednakże, wygląda na to, że owa likwidacja miała swoje plusy. Bowiem, w jednej z książek znalazłem badania z 1995 roku (czyli kiedy miałem ok. 5 lat), że w jednym tygodniu "scen destrukcyjnych" było więcej w "Wieczorynce" niż w "Wiadomościach" na TVP1. Otóż tak, proszę Was. Już od początku mamy zryte psychiki przez rozmaite "Bolki i Lolki", "Kubusie Puchatki" czy "Muminki". Że o "Smurfach" nie wspomnę. A tak serio - nie wiem w jakim to było tygodniu, ale 1995 rok to końcówka wojny w byłej Jugosławii oraz I wojna czeczeńska. Więc kompletnie nie mam pojęcia, co musiało być nie tak z tymi bajkami... To jednak nie koniec - jest tego więcej! Oto dowiedziałem się (o ja, niewyedukowany) z innej pozycji, że gry symulacyjne (pisownia oryginalna!): Wyłączycie więc "Euro Truck Simulator" czy inny "Symulator farmy" i przestańcie pilotować ciężarówki . Bo tam zabijanie jest! A teraz już proszę grzecznie udać się do najbliższego psychiatry. Ja chyba tak zrobię po przeczytaniu kolejnego takiego "naukowego" tekstu... PS. Pytanie do znawców - co było pierwsze: film czy gra "Avatar"? PS2018. To był mój pierwszy MSM... Kiedyś wrócę do tych książek i je dokładniej opiszę :).
  4. Stanley jak zawsze schodził ze schodów. Tego dnia miał wolne od pracy. Żałował tego, ale szef dał mu wolny dzień. Postanowił pójść do baru. Las, wspaniała twórczość matki natury. Czerwień drzew przywodzi mi na myśl te wszystkie martwe dziewczyny, które tu zakopałem. Ech, kiedy pomyślę o tych schodach, z których je spychałem, a potem dobijałem gaz-rurką, to aż mi się łezka w oku kręci. - Widzi pani? Co za bezbożnik! - Właśnie, do kościółka nie chodzi tylko się wiesza, antychryst jeden! - Bóg go skarze za to, mówię pani! - Tak, tak - i do tego jeszcze pod schodami się wiesza. - Za moich czasów tak nie było. Żeby być bogiem trzeba było wyskoczyć z okna, a teraz? Żyły sobie te szatany tną. - Tak, tylko ten taki dziwny. - Baby, baby! Podcinanie żył jest dla mnie zbyt mainstreamowe! Stanley uwielbiał swoją pracę, chociaż marnie mu płacili. Pamiętał jak zaczynał - testował drabiny. Powoli wspinał się na wszystkie szczeble by awansować. Kiedy już był na szczycie zaczęły się schody. Rozpoczął więc się na nie wspinać. Stopień po stopniu, powoli, wdrapał się na samą górę. Udało się - awansował! Teraz testuje ruchome schody. Stopień za stopniem, kopię sobie, kopię. Ten las jest naprawdę piękny. A ta dziewczyna, mmhmm! Szkoda, że muszę ją zakopać. Jej zakrwawiona twarz jest taka piękna na tle czerwieni liści pod jej głową. Ech... życie... - Nie zwracaj sąsiad uwagi na te durne staruchy. Nie rozumią współczesności. - Sam żeś durny! Ile razy można się wieszać?! - To dopiero czwarty raz w tym tygodniu. - Bóg was ukarze, zobaczycie! - Mówiłem - zamknij się krowo, bo... Szkoda mi opuszczać ten las. Ale nie mam co się martwić - jeszcze dzisiaj tu wrócę. Schody też czekają. Stanley zamówił kolejne piwo. Siedząc przy barze zobaczył dwóch facetów - jeden, ze sznurem na szyi, siedział przy stole otoczony tłumem, drugi zaś, stojący przy schodach na piętro, miał białą koszulę poplamioną na czerwono. Schody... - Jeszcze jedno! - Wystarczy ci. - To moja sprawa! Barman, jeszcze jedno! - Na odwagę, co? Obserwowałem całą sytuację. Ale ładna brunetka stoi na schodach! Podejdę do niej. "Chodźmy na górę, ślicznotko". Zgodziła się. Zawsze się zgadzają. Taki już mój urok. Stanley po kolejnym piwie patrzył na wchodzącą po schodach parę. "Czemu by teraz sobie nie wejść?" - pomyślał. "Jutro jadę do pracy, ale dla rozrywki przecież mogę!". - Co z tym piwem? - Już idę. Po co ci ten sznur? Znowu się będziesz wieszał? - Taaakkkk?. - Tylko nie przed barem, jak ostatnio! Tak, cudownie. Jeszcze dwa stopnie. Jeszcze tylko jeden. Jaka ona jest piękna na tle tej czerwonej ściany. Szkoda, że ma na sobie czarną sukienkę. Lepiej by jej było w czerwonej. "Ile masz lat?"; "Osiemnaście" - odpowiedziała lekko podpitym głosem. Idealnie. - Baaarman, jeżdże jednooo. - Pogięło się? - No sooo?? Mówiłeeźś, że mam? siem nie wieszadź PRZED bareeem... hyc... a nie wewen... wewnen... no tu. Wziąłem ją w ramiona. Jaka ona ciepła, jaka... delikatna. Co to za dziwne uczucie? Tak, to jest to. Chcę to zrobić właśnie z nią. Tu i teraz. "Dajesz maleńka!" - i zepchnąłem ją ze schodów. Bach i już leży na dole. Stanley chwiejąc się wstał i poszedł w stronę schodów. Powoli przechodził przez tłum myśląc tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się przy nich. Tak, musi to zrobić. Leżąc tam, na dole, wygląda jeszcze piękniej? Gdzie moja gaz-rurka? Nieważne, pewnie zostawiłem w samochodzie. Zatłukę ją pięściami i skopię. - Jeższdże barhmaan! - Uspokój się! Więcej ci nie naleję! - No weeeśź. Staremu klijeentowi nie nalejeższ? Bondźże człowieeek! Stanley zbliżył się do schodów. Musiał już tylko ominąć tego kolesia kopiącego jakąś kobietę. Dla niego w tym momencie ważna była tylko ta jedna rzecz - schody. Kop, kop, z piąchy i jeszcze kop! Cholera, chyba lekko przesadziłem. Trudno. Lepiej ją stąd zabiorę. Zapłacę tylko. Za siebie i za nią. $70 powinno wystarczyć. - Patrz sąsiad jaki cwaniak. - Taa... hyc... choleerra. Tascy to majoo zawże... sczęździe! - Pewnie mocno nadziany! - Taaa, skuurw... - Ostatni raz mówię!! Nie wieszaj się na TERENIE baru!!! Położę ją tutaj na tych schodkach. Muszę przecież jakoś otworzyć bagażnik. Kurde, powinienem kupić sobie lepszy samochód. Smart już mi nie wystarcza. Nie martw się, kochana! Zaraz pojedziemy do lasu... Stanley wspinał się powoli na kolejne stopnie. Nie widział nic wokół siebie. Liczył się tylko szczyt. Kiedy dotarł na górę poczuł się jak w niebie. Tak bardzo to lubił. Jak ja lubię kolor czerwony. Czerwone lasy, czerwone ściany, czerwoną krew, czerwone światła, czerwone ubrania. Ale może nadszedł czas, by pomyśleć o założeniu rodziny? Tyle pięknych kobiet zakopałem, a nie mogę znaleźć tej jedynej? Ciekawe dlaczego? - Wypier...! I nie chcę was tu więcej widzieć!! - Noo, sooo?? Ja śem kulturnie zachowujem! Ja tylko chdźiał siem piiwa ze sonsiaadem napidź. A ten tu, co? Wieeelkhii.. Hyc... pan siem znalazł! - Idź się wieszać gdzie indziej, cholerny hipsterze! Stanley usiadł przy pierwszym z brzegu stoliku. Po chwili dosiadła się do niego zgrabna blondynka. Spojrzał na nią. Wyglądała pięknie jak anioł, bogini, jak czyste schody. Powiedziała coś. Tak, odezwała się do niego! - Soo za duupekh! Hyc! Bedem siem wiesz? wieszał dzie mi siem podoba! To wolny khraj! - Daj już spokój. Idź lepiej do domu, prześpij się! "Jestem Lucy" - powiedziała nieznajoma. "Stanley" - odpowiedział. "Chcesz się zabawić?" - zapytała wyciągając do niego dłoń. "Jasne" - odparł, po czym delikatnie złapał ją za rękę. Bardzo ostrożnie wyjął z jej dłoni to "coś". Muszę kupić lepszą łopatę, kochana. Szlag, złamała się. Ale nie martw się, ukochana. Dla Ciebie mogę kopać gołymi rękami! Jakaś ty piękna! Jak żywa! I taka czerwona... Stanley powoli zaczął się zabawiać na oczach nieznajomej i wszystkich wokół. Najpierw delikatnie, a późnej nagle z całej siły. "Podcięcie sobie żył jest wspaniałe" - pomyślał. - Patrz sąsiad - tam coś wisi. - Noo, mosze maższ rasje! Tylko co? - O żesz Ty! Patrz jaka fajna dziewka! - Tylko nie dziewka - jestem hipsterką! - To możesz powiśśimyyy Se razzem? - Chętnie, zapraszam. Jest tu trochę wolnego miejsca. Powoli, kochana, powoli. Jeszcze trochę i już będzie gotowe. Pięknie wyglądasz, mówię serio! Teraz muszę cię tylko przysypać ziemią i jadę do domu. Hę? Halo! Kto tam jest? Stanley wykrwawiał się. Ale nie przeszkadzało mu to. Taka piękna kobieta się nim zainteresowała. "Ciekawe czy też lubi schody?" - pomyślał. Już miał pytać, ale Lucy położyła mu palec na ustach. Siedzieli więc w milczeniu pośród gadających ludzi. - Zazwyczaj wiszę w samotności. Ale miło jest mieć towarzystwo. - Nooo, ja teższ. - Jak ci na imię? - Nazyywam siem... Cholera, chyba się przesłyszałem. Jestem pewien, że ktoś tam jest. Nie lękaj się jednak, kochanie! Nic ci nie grozi. Obronię cię. Pokaż się! Nie boję się ciebie! Hej! - Fajne imię. Często się wieszasz? - W tyym tygodniuu to bendzie czf? czfartyy razs. - Super! Marzyłam o kimś takim. Ja mam na imię... Stanley stracił mnóstwo krwi. Kiedy już był blady jak ściana Lucy go podniosła. Powoli podeszli do schodów. Za nimi ciągnęła się już strużka krwi? Kiedy byli na szczycie schodów Stanley zrobił krok. Cudowne uczucie ostatni raz przejść się po schodach... - Tyższ ładniee. - Daleko mieszkasz? - Niee, o tuu. Za roghieem. - To może - pójdziemy do ciebie? - Cz? Czeeeemu nie? Kiedy Stanley zszedł z ostatniego schodka zachwiał się i przewrócił. Skończyła mu się krew. Lucy ostrożnie podeszła i zaciągnęła go do swojego jeepa. Nie płaciła barmanowi - zna ją. Zapłaci mu następnym razem. Teraz czas pojechać tam. Chyba mi się zdawało. Tak, to był tylko omam. Tu nikogo nie ma. Tylko ty i ja. Jeszcze trochę ziemi. I przysypię cię liśćmi, kochanie. Śpij sobie teraz. Ja jeszcze chwilę tu postoję. Ta czerwień jest taka piękna... - Otho mój dom. - Fajny. A teraz chodź... Lucy przewiozła martwego Stanleya na przednim siedzeniu. Bardzo lubiła bliskość mężczyzn, którzy najpierw się czerwienią na jej widok, a później bledną przy poznaniu. Ale brakuje jej tego jedynego... ech... Dobrze, czas się zbierać. Żegnaj, kochana! Nigdy o Tobie nie zapomnę! O! Co to za światła? Ktoś tu jedzie! Lepiej się ukryję. Lucy wyciągnęła Stanley z wozu. Teraz, kiedy stracił całą krew, był bardzo lekki. Kiedy już go położyła na ziemi poszła po łopatę. Czekała ją długa noc. Nie wiedziała jednak, że ktoś ją obserwuje. Wybacz mi kochanie, ale chyba się zakochałem. Jaka ona piękna. Tak pięknie go tu przytaszczyła. Tak zgrabnie teraz zaczyna kopać dół. Idę jej pomóc! Tak, pomogę jej i pojedziemy do mnie. Mam mnóstwo schodów. Tak! ... Doktorze! Doktorze! Ten pacjent spod 203 znów nie wziął leków! --------------------Nota od autora------------------- Nie brałem żadnych środków przed napisaniem powyższego tekstu . Opowiadanie powstało na zajęcia na uczelni. Choć pojawiło się już na FA (w dziale z Prozą), postanowiłem zamieścić je dodatkowo na swoim blogu (po kilku poprawkach).
  5. To słowo dobrze oddaje jak się czasem, jako gracz, czuję. Powód jest prosty - gram jedynie na PC-cie. Nie posiadam ani konsoli, ani wypasionego telefonu z Androidem/IOS-em. Jest to dla mnie mocno irytujące, gdy wszyscy konsolowcy już ograli do znudzenia np. GTA V, a ja muszę czekać. Zresztą - tak samo będzie z AC IV czy Watch Dogs i wieloma innymi produkcjami. Oczywiście - nie mam nic ani do konsol, ani do ich użytkowników, ani do wydawców. Wina bowiem leży po "naszej" stronie. Chodzi oczywiście o piractwo. Ten "nowotwór" tak mocno trawi rynek PC-towy, ze wydawcy wolą wydać grę na tę platformę już po zarobieniu na konsolach. I lepiej na tym wychodzą (z marketingowego punktu widzenia), bo jest to pewny zysk. Ale jednocześnie tysiące graczy takich jak ja - zagorzałych PC-towców - musi czekać. Bo spora grupa (niektórzy nawet szczycą się tym!) piratów psuje nam wizerunek. Ale cóż na to poradzić? Pozostaje tylko samemu grać uczciwie i uzbroić się w cierpliwość. Przy każdej dużej produkcji... Ewentualnie kupić sobie konsolę... PS 2018. Na poprzednim blogu ten wpis miał największą ilość komentarzy na Kąciku Yody - aż 36. Szkoda, że nie ma szans, by je przeczytać .
  6. Myślę, że po tytule już wiadomo o czym będzie dzisiejszy felieton. Recenzja GTA V w pewnym "opiniotwórczym tygodniku głównego nurtu" oraz jej rozwinięcie na blogu Autora wywołała ogromną reakcję internautów. Dla osób, które nie czytały jeszcze tego tekstu napiszę jedynie, że Autor wystawił grze ocenę 1/6. Dokładnie tak - najniższą możliwą. Scenę tortur (przez którą gra dostała taką notę) pominę. Zajmę się innym fragmentem tego tekstu - tym, który wywołał największe oburzenie: Mocne słowa, prawda? O ile jestem w stanie zrozumieć "czepienie się" misji, w której pojawiają się tortury, to nie jestem w stanie pojąć skąd u Autora przekonanie, że Rockstar pójdzie aż tak daleko? Starsi czytelnicy CDA pamiętają zapewne Panią Profesor "Myślę, Że" (tą od MSM-ów; co ciekawe - oboje mają tak samo na nazwisko...) i obawiam się, iż w tym momencie mamy do czynienia z takim samym przypadkiem. Bowiem - czy ktoś zna jakąkolwiek grę (wysokobudżetową), w której dochodzi do "gwałtu pedofilskiego"? Bo ja takowej nie znam... Co ciekawe - znalazły się osoby, które bronią Autora (mają do tego prawo). Jednak niekiedy jest to dosyć dziwna linia obrony: Od dzisiaj uważam, że w CDA również powinno się kłaść w recenzjach nacisk na to co będzie w kolejnych częściach gier. Nie zdziwcie się więc, że Assassin's Creed IV dostanie niską notę - w końcu w "piątce" może trzeba będzie zabijać niemowlaki? Wówczas "CD-Action" dołączy do mainstreamu. I to także nie jest demagogia.
  7. Witam na moim blogu. Wszystkie teksty, które się tu pojawiają, są mojego autorstwa. Jeśli coś nie należy do mnie to zaznaczam to we właściwy sposób - cytaty są "cytatami", zaś pod obrazkami znajduje się źródło. Jeśli takowego nie ma to znaczy, że sam go wykonałem. Na blogu będę zamieszczał swoje felietony, recenzje i opowiadania. Najczęściej będę pisał o grach i sprawach okołogrowych, ale pojawią się także moje opinie o filmach, serialach (w tym anime) i książkach. Nie ma tu miejsca dla polityki - chyba, że bezpośrednio dotknie któregoś z wymienionych tematów. Nowe wpisy będą pojawiać się regularnie. Planowo, "wolne" od pisania robię sobie w wakacje oraz Święta Bożego Narodzenia. Na koniec pozostaje mi jedynie zaprosić Was do lektury, obserwowania i komentowania! Privy także są mile widziane :).
×
×
  • Utwórz nowe...