Cisza, jaka zapadła po ostatnich słowach szpakowatego mężczyzny była tak dalece nieznośna, że zasiadająca przed nim grupa słuchaczy ze wszystkich sił starała się ją zagłuszyć wiercąc się na zadziwiająco w tej właśnie chwili niewygodnych krzesełkach i szybko kartkując znajdujące się na stolikach opasłe tomy. Szelest i skrzypienia jednak nie wystarczały. Niepokój towarzyszący spotkaniu wlewał się coraz szerszymi strumieniami do świadomości audytorium.
- Powtórzę raz jeszcze ? przerwał milczącą ka
Witajcie! Oto po całkiem długiej przerwie powracam na zaledwie kilka minut potrzebnych, by zapoznać się z tym tekstem i ponownie zniknę w mrokach przytłaczającej rutyną codzienności. Zanim się jednak schowam, chciałbym podzielić się z Wami pewnym naprawdę interesującym projektem, który doskonale mógłby się sprawdzić wśród licznych niegdyś weekendowych konkursów. Swoją drogą ciekawa to sprawa, że według zapowiedzi Huta wspomniana przed chwilą zabawa miała powrócić, a nadal nic się w tym wątku nie
Dobry wieczór, obywatele Forum Actionum! Chciałbym serdecznie powitać Was w tym jeszcze całkiem nowym roku, który pragnąłbym rozpocząć od kilku przemyśleń, odrobiny planów oraz szczypty możliwości jakie taka zmiana zera na jedynkę w kalendarzu może zaoferować.
Nie chciałbym już na samym wstępie oświadczać, że oto kończy się moja przygoda z blogowaniem, bo nie jest to do końca prawdą. Oczywiście organizowałem już sobie pewne przerwy w dostawach tekstów na monitory Waszych komputerów, ale chciałb
Gdy patrzę na wszystkie wpisy, które pojawiły się w tym szczególnym dniu, zdecydowana większość do świąteczne życzenia albo prezentowanie swojej jakże buntowniczej postawy, by tych życzeń ani nie składać, ani o dziwo nie przyjmować. Mógłbym teraz napisać, że musicie mi wybaczyć, bo i ja dołączę do tego blogowego korowodu kolędników, ale czy tak naprawdę musicie to robić?
Dlatego właśnie niech moje życzenia trafią tylko do tych, którzy zechcą je przyjąć, a wszyscy pozostali? No cóż, niech Wam ch
Dzień dobry, forumowicze! Witam w to mroźne, grudniowe popołudnie, gdy za rogiem czają się święta, a dryfujące w wannie karpie planują swoją wielką ucieczkę przed wigilijną kolacją. Jeśli byliście moimi gośćmi w ubiegłym tygodniu, tym razem chciałbym Wam zaserwować wpis utrzymany w zdecydowanie bardziej pozytywnym wydaniu. Uprzedzam jednak, że tematyka będzie podobna, choć postrzegana z perspektywy osoby, która się depresji nie kłania. Poza tym jako w pełni odpowiedzialny blogowicz żyjący w zgod
Umorusany śliwkowymi powidłami malec i tym razem towarzyszył ojcu, gdy ten w swej niewielkiej, mieszczącej się w suterenie pracowni konfrontował rzeczywistość z najśmielszymi wyobrażeniami. Chłopiec od zawsze w takich momentach uwielbiał raczyć mężczyznę przedziwnymi pytaniami, z których większość była aż nadto roztropna jak na tak małego szkraba:
- Dlaczego wszystkie twoje rzeźby są tak bardzo do siebie podobne, tato? ? rozpoczął kolejną tyradę gadatliwy chłopczyk. ? Gdzie podział się rycerz n
Ruszyła maszyna i ruch cały wstrzyma
Dzień dobry. W dzisiejszym odcinku moich blogowych przemyśleń zabraknie miejsca dla śniegowego bałwana, który bawi się w najlepsze za naszymi oknami, ale również i trwającej właśnie wyborczej dogrywki, która zapewne dla wieku jest także bardzo zabawna. Będzie natomiast o czymś, co od pewnego już czasu niemiłosiernie mnie wręcz denerwuje, a do tego jest długie, czerwone i często staje?
Bydgoszcz to aglomeracja jakich wiele, więc i wyposażona jest w umiejscow
Apel wypowiedziany ściszonym głosem
Witam serdecznie wszystkich gości, zarówno tych nowych, jak i stałych bywalców. Szczególnie ci ostatni powinni nadstawić ucha, czy też lepiej oka, żeby przeczytać słowa, które chciałbym Wam dzisiaj przekazać. Tym razem chciałbym poruszyć kwestię Wielkiego Nieobecnego, za którym sądząc po niektórych komentarzach widocznych gdzieś w pobliżu głównej strony, spora część forumowiczów zdążyła zatęsknić. Kim jest Wielki Nieobecny i dlaczego nie ma go wśród nas? Jeśl
Downloadable Controversy
Witajcie. Tym razem wcieliłem się w postać korespondenta z dalekiej krainy, który pisze te słowa przemierzając nasz nieco przybrudzony błotem (nieciekawa pogoda plus wybory samorządowe) kraj w tak zwanej ciuchci. Gorąco tu jak w rozgrzanym do czerwoności piecu, zewsząd dobiegają trzaski, a co niektóre fotele wyposażono w relaksujące zmęczone ciało wibracje. Usługa na najwyższym poziomie można powiedzieć. Tylko do toalety nie chcę zaglądać, bo jednak bardzo sobie cenię z
Abby + Owen = WM (Wielka Masakra?)
Puk, puk! Najmocniej przepraszam, ale czy mogę? Ślicznie dziękuję. Jesteś taki uprzejmy. Akurat spacerowałem niedaleko i do głowy przywędrowała mi taka oto swobodna myśl, że pora już prawie późna, a i dla kolacji najodpowiedniejsza. A czy jest coś przyjemniejszego w taki zimny i ponury wieczór niż wspólny posiłek? Tak też właśnie myślałem. Mój płaszcz? Nie, nie trzeba. Długo tutaj nie zabawię. Właściwie to moglibyśmy wyjść gdzieś razem. Noc ostatecznie nie jes
Dobry wieczór. Tym razem zabrakło podtytułu, a i od pewnego rodzaju wyjaśnień muszę rozpocząć. Przede wszystkim wpis niniejszy nie ma na celu obrażenia kogokolwiek, ani tym bardziej wywołania niepotrzebnych forumowych sporów. Czym innym będzie oczywiście obłożona solidną dawką argumentów dyskusja. Przyznać jednak muszę, że po tematy dotykające sfery polityki, czy też jak w tym wypadku religii, sięgam niechętnie i zdecydowanie nieczęsto. Powody takiego działania są dwa.
Dyskurs prowadzony poprze
czyli w poszukiwaniu pogrzebanego mózgu
W miejscu tym winien rozbrzmieć dźwięk przesuwanego trumiennego wieka lub też innej nagrobnej płyty, ale niestety zatrudniony do niewolniczej pracy Igor wybrał się na pobliski cmentarz w poszukiwaniu pomocnej dłoni. Miast tego posłużę się klasycznym już I bid you welcome.
Dzisiejszy wpis pozwoliłem sobie przeznaczyć, co zapewne nie będzie wielką niespodzianką, na jakże romantyczne i pełne uroku święto, jak i atmosferę mu towarzyszącą. Wiedzieć Wam przy
W tle The Unknown Project?
Witajcie. Z wielu powodów dzisiejszy wpis nie będzie w żaden sposób związany z realizowanym małymi kroczkami The Unknown Project. Na chwilę obecną, zapowiedziany niedawno flash mob przetacza się powoli po mojej głowie i wymaga jeszcze dopięcia przynajmniej kilku guzików, by z fazy typowo przygotowawczej wejść w etap kolejny, a dotyczący już wstępnej realizacji. Dlatego też w dzisiejszym odcinku moich blogowych zmagań z samym sobą, mając akurat na podorędziu zaledwie k
The Unknown Project
Dobry wieczór obywatele. Wiedząc, iż pamięć ludzka bywa krótka, a wspomnienia ulotne, pragnę postawić te kilka literek, które nie pozwolą Wam zapomnieć o zaplanowanym przez Asgarotha da Fae oraz mnie przedsięwzięciu, tytułowym The Unknown Project.
Przyjąć można, iż znacząca część forumowiczów, którzy przekroczyli próg tego właśnie bloga, natknęła się wśród kolejnych leniwie toczących się dni tworzących ponoć całe nasze życie na zjawisko nazwane flash mob. Po wszelkie instru
The Unknown Project
Witaj nieznajomy,
Być może nigdy nie mieliśmy okazji, żeby wspólnie dzielić pospiesznie mijające chwilę, ale oto nadarza się okazja, żeby odmienić los i stworzyć coś, o czym będziemy mogli opowiadać przyszłym pokoleniom. Czy chciałbyś być częścią wydarzenia, które wraz z moim kolegą Asgarothem da Fae nazwaliśmy The Unknown Project? Nie mogę Ci jednak zdradzić już teraz czym jest, ani jaka jest prawdziwa nazwa projektu, który być może całkiem niedługo będzie miał miejsce bli
Może się ten tytuł przyjmie
Dobry wieczór. Tym razem wpis będzie taki raczej lichy, a być może nawet nieco wychudzony. Powody takiego stanu rzeczy są całe dwa, gdzie jeden to moja niestety jeszcze trwająca choroba o bardzo dokuczliwym i przewlekłych charakterze, zaś sprawa druga zarysowuje się tak, że oto cała moja inwencja spłonęła wraz ze stworzeniem jakże epickiego, czy też nawet historycznego tytuły i jego młodszego brata stojącego zaraz poniżej. Niesłychanie długaśne mi to ostatnie zdanie
Obiektyw(nie) o gdańskich specjałach
Dzień dobry wszystkim! Mam nadzieję, że leniwa, niedzielna atmosfera niespecjalnie zachęca Was do wodzenia oczyma po licznych literkach sterczących z monitorów i z dużo większą przyjemnością zechcecie zerknąć na kilka ?screenów? stworzonych przeze mnie podczas pobytu w Gdańsku.
W myśl starej prawdy, że obrazek milszy jest dla ocznej gały, bo i więcej za jego pomocą można opowiedzieć, aniżeli posługując się nawet wszystkim zawartymi w słowniku poprawnej pols
Posłuchajcie morskich opowieści?
Witajcie szczury lądowe! Dodatkowo, żeby być wiernym tradycji, poczęstować muszę spoczywającą na ramieniu papugę przepysznym krakersem i zakrzyknąć: Arrr! Teraz, gdy wszelkie prawidła pirackiego rzemiosła zostały wypełnione z należytą starannością, chciałbym Was zaprosić na mój GDALeon*, gdzie przy beczułce rumu i jeszcze większej ilości słonych ciasteczek opowiem Wam historię pewnej wyprawy. Krótkiej, lecz bogatej w treść? żołądkową starego rekina.
Oto kiedy z
Zioła dla niejadka z wątroby rekina
Witam. Po mojej ostatniej przygodzie z fotografią, w dniu dzisiejszym chciałbym Wam zaproponować coś innego, aniżeli tylko same literki. Tym razem postanowiłem sięgnąć do jednego z popularniejszych mediów współczesnego świata, czyli do radia.
Otwarcie muszę przyznać, że jeszcze do niedawna nie nadstawiałem specjalnie ucha, by wsłuchiwać się w liczne radiostacje, ponieważ wszelkich informacji poszukiwałem w zaplątanej sieci zarzuconej w bezbrzeżnym ocenie mni
Zakłady fotochemiczne na? fotografii.
Witajcie. W dniu dzisiejszy dotrzymuję słowa, które dałem podczas poprzedniego wpisu i oto prezentuję Wam zdjęcia wykonane podczas mojej małej wyprawy na teren dawnych Bydgoskich Zakładów Fotochemicznych, zwanych popularnie Fotonem.
Co najbardziej zaskakujące to fakt, że jeszcze jako gołowąs odwiedzałem przyległy do zakładów sklep fotograficzny, w którym to uprzejma pani przyjmowała ode mnie negatywy do wywołania, a zupełnie nie miałem pojęcia jakie to taj
sv_cheats 1
/give secondlife
/map theatre_04
Stać się tak może, iż moje słowa dla wielu przymuszonych ostatnimi czasy szkolnym obowiązkiem wydać się mogą bardzo okrutne, ale postanowiłem zaryzykować. Uwielbiam ten wrześniowy miesiąc! A teraz, gdy szczęśliwie uniknąłem skrytobójczych ataków za pomocą ciskanych we mnie cyrkli lub innych zaostrzonych ołówków, wyjaśnić mogę skąd ten mój afekt do zwiastującego jesień września.
Powodów tak naprawdę jest kilka, ale tylko jeden jest dla dalszych
czyli o huśtawkach, piaskownicach i karuzelach.
Parafrazując słowa włoskiego poety, porzućcie wszelką nadzieję na spotkanie słynnego misia, Wy, którzy to czytacie. Innymi słowy, możecie czuć się bezpiecznie. Skąd więc ten japoński zwierzak o dziwnych skłonnościach w moim tytule? Najzwyczajniej w świecie postanowiłem go wykorzystać (Pedobear właśnie odkrył co to ironia losu) w roli pewnego, co muszę zaznaczyć nietypowego symbolu minionych już dni. A zatem słów kilka będzie o dzieciństwie.
Mo
Jestem rozbity. Jestem niepoukładany.
Ostatnie dni upłynęły mi pod znakiem namysłu nad moją własną tożsamością. Właściwie nie jedną, a jej licznymi obliczami. Wszystkie one starając się wyzwolić ponad wzburzoną taflę wody zwaną osobowością podsuwały mi różne swobodne myśli wiodące zarówno do nauk społecznych, takich jak chociażby psychologia czy socjologia, ale również do ogólnie nawet pojmowanej literatury. Do czego więc doprowadziła mnie ta moja deliberacja? Głównie do bardzo znanego cytatu:
O tym jak M. chciało się pukać? owieczki.
Drogie CD-Action,
Piszę do Ciebie, bo już tylko Ty możesz mi pomóc. Na początek muszę się jednak przedstawić, bo mamusia tak zawsze kazała mi robić. Mam na imię Tomek. Jestem już dużym i chyba dorosłym chłopcem, choć mamusia mówi, że jest zupełnie inaczej. Jak wiadomo, mamusi trzeba słuchać, więc moją dorosłość stawiam pod znakiem zapytania. Otóż od pewnego czasu nie potrafię sobie poradzić z moją M. Ona już mnie chyba nie? no tego, przecież wiesz.
Ws
Praca to ciężka? praca.
Dzień dobry wszystkim. Choć muszę zaznaczyć, że dzień ten równie dobrze mógłby być lepszy, ciekawszy, ale przede wszystkim dłuższy. Minie jeszcze kilka godzin i zegar ponuro obwieści, że oto nieznośnie krótki weekend dobiegł końca. Ktoś mógłby w tym momencie podnieść dłoń i zabrać głos, że przecież to nic straconego, że minie zaledwie chwila i statek nazywany życiem przybije do kolejnego portu o wdzięcznej nazwie sobota i niedziela. Niby wszystko się zgadza, ale? No właś