Skocz do zawartości

poCONVERSE'ujmy o...

  • wpisy
    235
  • komentarzy
    1982
  • wyświetleń
    109923

Pozwoliłem jej wejść


theconverse

584 wyświetleń

  

54 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Pozwól mi wejść. Pozwolisz?

    • Tak
      23
    • Nie
      31

Abby + Owen = WM (Wielka Masakra?)

Puk, puk! Najmocniej przepraszam, ale czy mogę? Ślicznie dziękuję. Jesteś taki uprzejmy. Akurat spacerowałem niedaleko i do głowy przywędrowała mi taka oto swobodna myśl, że pora już prawie późna, a i dla kolacji najodpowiedniejsza. A czy jest coś przyjemniejszego w taki zimny i ponury wieczór niż wspólny posiłek? Tak też właśnie myślałem. Mój płaszcz? Nie, nie trzeba. Długo tutaj nie zabawię. Właściwie to moglibyśmy wyjść gdzieś razem. Noc ostatecznie nie jest taka straszna, a niekiedy lubię zjeść coś na wynos?

Prawdę powiedziawszy, ani trochę nie odnajduję się w czynności, którą można nazwać pisaniem wstępów. Stąd też taki oto marny popis twórczości ? najmocniej wszystkich przepraszam ? literackiej, która z założenia miała się stać substytutem prawdziwego wprowadzenia do tematu. Dodać jeszcze muszę, że i dalsza część złożona w przeważającej większości z literek nie powinna być odbierana jako recenzja. Takowych tworzyć nie lubię, bo i zawsze z konkretną oceną mam problem. Niech więc to będzie swoisty spis wrażeń wszelakich, które dopadły mnie na chwilę po opuszczeniu kinowej sali.

Wiedzieć Wam trzeba, że każdy converse od czasu do czasu pójdzie do kina. Wyjątkiem nie jest tu więc i theconverse, który choć nie może już sobie pozwolić na tak częste bycie gościem przed wielkim ekranem, tak nadal z przyjemnością odnajduje się w towarzystwie szeleszczących opakowań skrywających przeróżne zakąski, siorbiących apetyczne napoje, a zasiadających po sąsiedzku widzów oraz przede wszystkim nazbyt głośnych i zupełnie niestosownych komentarzy tych ostatnich. Na szczęście paczka chipsów czy inna prażona kukurydza nadal potrafi zachować milczenie.

Tytuł zawieszony całkiem nieopodal, bo nad tym tekstem, sugeruje że przypadła mi w udziale zbiorowa projekcja dzieła filmowego, które według oficjalnych informacji ma pretensje do bycia horrorem, a i melodramatem zarazem. Wyprzedzę jednak Wasze pytanie i odpowiem, że tekst ten poświęcony jest amerykańskiej wersji szwedzkiego filmu, który w naszym rodzimym języku wygląda całkiem tak samo ?
Pozwól mi wejść
. Niestety nie było mi jeszcze dane doświadczyć tej historii w wykonaniu filmowców z północy. Dlatego też przygotujcie się na kilka akapitów o wersji anglojęzycznej.

Rozpocznę może od najważniejszego, czyli od tego, iż produkcja ta przypadła mi do gustu. Przede wszystkim dlatego, że po długim czasie miałem możliwość zapoznania się z istotą, którą darze ogromnym afektem, a która to nie została doszczętnie zmielona przez tryby zachodniej machiny, gdzie nie opowieść jest ważna, a ilość statuetek, które powinna ona zapewnić. W końcu zaprezentowano mi wampira, który zdaje się być realną postacią. Co więcej, tak naprawdę nikt z twórców nie przyznaję się, że to właśnie z klasycznym krwiopijcą mamy do czynienia. Niech żyją niedopowiedzenia!

Wypadałoby, żebym przynajmniej w jednym zdaniu wspomniał o głównym wątku fabularnym. Byłoby to jednak zbyt oczywiste, a ja wolę pozostać w sferze subtelności. Będzie zatem o bohaterce, a więc wampirzycy, która prawdopodobnie nią jest, ale jednak pewien delikatnie zarysowany znak zapytania do scenariusza dopisuje. Oczywiście odżywia się krwią, a poza swoje ?legowisko? wychodzi wyłącznie po zmroku. Dodatkowo jest nadzwyczaj szybka i sprawna, a i swoja siłą fizyczną zdecydowanie przewyższa nie tylko swoich ?rówieśników?, ale i osoby dorosłe. To wszystko to tylko i wyłącznie pewien archetyp wampira, wszystkim doskonale znany. Podobnie jak długowieczność przez większość ?znawców tematu? rozpoznawana jako nieśmiertelność. Jeszcze nigdy nie spotkałem (w świecie wykreowanym przez filmowców) nieumartego z wystającymi ząbkami, który byłby całkowicie nie do pokonania, a więc odesłania do trumny, która już nigdy więcej nie zostania otwarta po zachodzie słońca. Nie można przy tym zapomnieć o tytułowym pozwoleniu na przekroczenie progu, o którym bardzo często zapomina się prezentując dzieci nocy.

Najciekawsze jest przy tym to, że urocza dziewczynka (no dobrze, niektórzy mogliby ją nazwać emo) imieniem Abby (w tej roli młodziutka
Chloe Moretz
, która jeszcze nie tak dawno temu wręcz zawodowo kopała pośladki) nie tylko sama dostrzega swoje przekleństwo, ale pozwala kinowym podglądaczom w nie uwierzyć. Koniec z beztrosko chlapiącą pod sam sufit krwią i odrywaniem członków, choć i to również się w tym filmie pojawiają. Dużo bardziej istotny jest wewnętrzny konflikt pomiędzy zwierzęcą naturą drapieżnika oraz drobinkami człowieczeństwa, które lgną do równie samotnego jak ona Owena (w tej roli znany z filmu
Droga
Kodi Smit-McPhee
). To właśnie ta niesłychanie ciekawa relacja pomiędzy ofiarą jaką jest chłopiec, bity przez szkolnych ?kolegów? i przeżywający rozwód swoich rodziców oraz dziewczynką o równie dwoistej, co zabójczej naturze sprawia, że z każdą kolejną chwilą wyczekuje się jakie będą dalsze losy tej niecodziennej pary.

Wspominając o dwoistości głównej bohaterki muszę na moment przeniknąć na margines pisanych przeze mnie słów, żeby tam odwołać się również do biegunowego charakteru diegezy (świat przedstawiony), którą uraczyli mnie twórcy. Otóż trzeba zauważyć, że wszystkie wydarzenia, które tworzą fabularną oś filmu wyraźnie zaznaczone są jako przepełniony emocjami świat ludzi małych ? Abby i Owena ? oraz zupełnie inną rzeczywistość dorosłych. Fantastycznie zaprezentowaną tę odrębność na przykładzie matki chłopca, która choć jest dla niego osobą najbliższą, tak naprawdę nigdy nie poznajemy jej twarzy. Chłopiec wiecznie się z nią mija, wyraźnie nie radzi sobie z bolesną sytuacją rozwodu, a dodatkowo ucieka w świat, który tworzy wyłącznie z Abby. Nawet sąsiedzi są tylko statystami, z którymi Owen się mija lub podgląda ich przez znajdującą się w jego pokoju lunetę. Jest jeszcze opiekun żądnej krwi dziewczynki, który choć nie jest postacią całkowicie nieistotną, to i on sam przeżywa swój własny dramat.

Wspominając o emocjach, a przy tym odwołując się do gatunku jakim opisano
Pozwól mi wejść
? melodramatu ? nie można zapomnieć o rodzącym się pomiędzy parą jeszcze dzieci (Abby niekiedy jest takim właśnie dzieckiem) uczuciu, którego charakter pokreślony jest przez pojawiające się przez kilka chwil dzieło Szekspira, a które zapewne dobrze znacie ?
Romeo i Julia
. Najwidoczniej relacja wampirzycy i osamotnionego chłopca nie może się dobrze zakończyć.

Jak do tej pory ilość popełnionych przeze mnie słów na pewno odstraszy sporą część czytelników, a ja nadal nie miałem okazji do podzielenia się z Wami choćby połową własnych przemyśleń. Może dalsza dyskusja powstała wśród komentarzy poniżej na to pozwoli. Natomiast zakończyć ten tekst muszę uwagą najtrafniej w mojej ocenie oddającą charakter miłośniczki hemoglobiny. Abby choć nienazwana wprost wampirem, jest nim w pełni. Choć i w nowiu doskonale sobie z tym radzi.
:happy:
Dlaczego? Ponieważ będąc nawet targaną sprzecznymi emocjami pozostaje egoistką, dla której najważniejsza jest ona sama. Co zaskakujące, nawet taki Edward Cullen wpisuje się w ten nurt krwiopijców. Przecież, gdyby naprawdę kochał pannę Swan, pozwoliłby jej odejść?

PS.
W ramach ucieczki od nawału tekstu ? ankieta. Ciekawi mnie, czy mając świadomość przekleństwa jakim naznaczono wampiry, symbolicznie pozwolilibyście przekroczyć im próg Waszego domu, a więc i Waszego życia.

18 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Wokół wampirów krąży tyle mitów, że szkoda gadać.... No i nie gardzę krwią komarom, chodź czemu one robią to tak, że swędzi? :( Ale tak to zaryzykuję, bo ja jestem prawie jak słynny Chuck Norris. Nie boję się wampirów, tylko one boją się mnie. :P

Link do komentarza

@MetalurgPL: Jeśli idzie o strach przed wampirami to jeśli wierzyć mitom, zdecydowanie bardziej obawiałbym się nie tego, że taki krwiopijca może pozbawić mnie życia, bo to i tak kiedyś przeminie, lecz tego, że może mnie on pozbawić człowieczeństwa. Przemieniając człowieka, szczególnie wbrew jego woli w podobnego sobie, skazuje go na bardzo trudny wybór pomiędzy wiecznym "życiem" a wieczną udręką. Tutaj nawet sam pan Norris miałby spory problem. Kopanie z półobrotu przez kilkaset lat mogłoby się szybko znudzić.

@darkmessiah13: Polecam. Oczywiście, jeśli nie nastawiasz się na typowy horror, bo to bardziej dramat. A sam szukam tylko wolnej chwili, żeby zobaczyć szwedzki pierwowzór.

Link do komentarza

@Owiec: Niestety i w przypadku Pozwól mi wejść troszkę tej sztuczności się pojawia, głównie w efektach specjalnych. Oczywiście domyślam się, że nie o taką sztuczność Tobie idzie. Dlatego w ramach ucieczki od zachodniego kina polecam produkcję francuską, która w Polsce funkcjonuje pod tytułem Bazyl. Człowiek z kulą w głowie. Piękne kino i kapitalna muzyka. Nie jest to może produkcja najświeższa, ale duch europejskiego kina jest w niej silny. Poza tym to dzieło ryżysera Amelii. Dla niektórych jest to więc najlepsza zachęta. :wink:

Link do komentarza

Po chłopsku byś odpowiedział, że mi opowiesz przy wódeczce ;). Nie oglądam filmów, chyba że mam zamułę i włączę telewizor, a kasy nie będę wyrzucał na wypożeczenie.

Link do komentarza

@likier: Dawnymi czasy, gdy moja M. pracowała w jednym z multipleksów to często zdarzało mi się zasiadać przed wielkim ekranem. Co najciekawsze to fakt, że bardzo często byliśmy jedynymi widzami na sali. Ot takie prawie prywatne kino. Tylko pilota brakowało. :happy: Aktualnie bywam tam raczej sporadycznie i zdecydowanie bardziej wolę taką formę uszczuplenia mojego portfela, aniżeli wyposażenie się w film z wypożyczalni. Jednak nawet najlepszy zestaw kina domowego (którego niestety nie posiadam) nie umywa się do prawdziwego kina. Za alkoholem natomiast nie przepadam. :tongue:

Link do komentarza

Alkohol akurat miał mało do znaczenia w tamtym zdaniu, bardziej słyżył jako wypełnienie stereotypu. No tak, przeczytałem ale jakoś nie utrwaliło mi się, że to w kinie oglądałeś. Ja do kina rzadko chodzę, ostatni raz na Shreku3D, miałem zamiar wybrać się na Incepcję, ale chyba przegapiłem termin :P, albo nie leciało w miastowym kinie. Tutaj może być podobnie, a jeśli nawet będzie lecieć, to sam fakt występowania wampirów mnie odtrąca.

Link do komentarza

@likier: Niestety wizerunek wampirów bardzo w ostatnich latach ucierpiał. Aktualnie już chyba nikt z filmowców nie jest zainteresowany przedstawieniem prawdziwej, a przez to bardzo złożonej natury tych istot.

Link do komentarza

@likier: Fascynują mnie. Poza tym wampira można rozpatrywać na różne sposoby i nie zawsze musi to być owiana mgłą tajemnicy postać ssącego krew drapieżnika. To pewien archetyp samotnika, wyrzutka, kogoś innego, pochądzącego lub przebywającego na marginesie społeczeństwa. Oczywiście jest to podejście zdroworozsądkowe, a ja niekiedy zwyczajnie lubię wierzyć... w barwne legendy. :wink:

Link do komentarza

No ba! Mogłoby się znudzić, więc wtedy najlepiej kogoś poprosić, aby nas zabił wbijając nam srebrne kołki :P Ale ważnym czynnikiem tutaj też jest w jaki sposób będzie się żyć? Czy w nieskończoność siedzieć w domu przed komputerem czy mieć życie pełne wrażeń. Jeśli się nie ma tak zaplanowane wieczne życie, to wtedy sprowadza nas to na wieczną udrękę...

Link do komentarza

@MetalurgPL: Rzecz w tym, że po przemianie, czy też spokrewnieniu, nie można już mówić o życiu. Również z tymi wrażeniami może być problem, poniważ wampir z czasem popada w odrętwienie, z którego może go uwolnić (krótkotrwale) odżywcza krew lub bardzo silne emocje, które na dobrą sprawę również działają tylko przez chwilę. Ponadto każda następna sytuacja będzie wymagała emocji już silniejszych, bardziej intensywnych, inaczej stan podobny do ludzkiej depresji będzie się utrzymywał. Przynajmniej ja to tak widzę. Dlatego też wampir może poddać się takiemu wyniszczającemu procesowi, który po pewnym czasie pozwoli zerwać się z łańcucha zwykłemu drapieżnikowi albo też starać się za wszelką cenę być choć trochę ludzkim. Natury jednak pokonać nie można. Stąd cały dramat krwiopijców. Tym bardziej zaskoczony jestem, że tak wiele osób zechciałoby wpuścić do własnego życia wampira. A może ankietowani uważają, że wampiryzm to same przyjemności, intensywne przeżycia i nieskończone wręcz możliwości?

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...